top of page

Kanon lektur niepoprawnych politycznie wg. Zdebla – cz.29 – Niepoprawna historia Stanów

Kanon lektur niepoprawnych politycznie wg. Zdebla – cz.29 – Niepoprawna historia Stanów Zjednoczonych – Thomas E. Woods.

„Podejrzliwość plus niechęć równa się przepis na wolność” – T. E. Woods

„Czy życie jest dla was tak drogie a pokój tak przyjemny, że jesteście w stanie zapłacić za nie nawet łańcuchami i niewolą? Niech Bóg wszechmogący ma was w swojej opiece. Nie interesuje mnie, co inni o tym sądzą ale ja mówię; dajcie mi wolność albo dajcie mi śmierć” – Patrick Henry

Do książki Woodsa podszedłem na luzie. Chciałem odpocząć po ciężkich pozycjach wymagających ciągłego i maksymalnego skupienia. Okładka zapowiadała w miarę lekką lekturę a wypunktowane zagadnienia zdały się sugerować pozycję typu „1000 ciekawostek o Stanach Zjednoczonych” Bardzo szybko dotarło do mnie jak bardzo się myliłem, co prawda tekst zachował lekkość, jednak tematyka dotykała najpoważniejszych kwestii związanych z historią Stanów. Woods zaczyna książkę od słów komika Willa Rogersa „problemem Ameryki nie jest niewiedza panująca wśród jej mieszkańców, lecz przekonanie, że tak wcale nie jest”. Problem opisany przez Rogersa nie jest tylko problemem Stanów, jest to problem społeczeństw całego swiata Zachodu, to niewiarygodne braki wiedzy, często na poziomie elementarnym, połączone z niewiadomo z czego wynikającym przeświadczeniem o dogłębnej znajomości danego tematu. Problem pogłębia jednoczesna awersja do uzupełnienia braków wiedzy wynikająca z irracjonalnego lęku, że mogłoby to zakłócić podstawami wyznawanego światopoglądu. To, że mamy braki wiedzy jest oczywiście czymś normalnym, problemem jest albo intelektualne lenistwo albo wręcz niechęć do pogłębienia wiedzy i poznania innych punktów widzenia. Do historii można podchodzić w dwojaki sposób albo traktować ją nabożnie jak niepodlegający dyskusjom katechizm, albo w sposób nieomal heretycki, nie przejmując się ortodoksją lecz rzeczywiście starając się wyjaśnić historię jako pewien proces. Traktowanie historii w sposób ortodoksyjny tak naprawdę jednak do niczego nie prowadzi, jest swoistym przelewaniem z pustego w próżne. Jeśli naprawdę chcemy z minionych wydarzeń wyciągnąć jakieś wnioski, musimy poznać dogłębnie nie tylko wydarzenie lecz również wszystkie czynniki zarówno wpływające na nie jak i z niego wynikające. Właśnie z takim podejściem Woods napisał swoją książkę.

Śledząc całą historię Stanów Zjednoczonych, Woods zaczyna od samego początku czyli ich powstania. Zauważa, że właśnie różnorodność panująca w 13 koloniach spowodowała powstanie państwa podkreślającego w każdy możliwy sposób wolność jednostki. „Ta wzajemna niechęć w swoisty sposób przyczyniła się do rozwoju amerykańskiej wolności: członkowie każdej kolonii i każdego kościoła byli podejrzliwie nastawieni wobec wszelkich ingerencji w ich wewnętrzne sprawy. Różnice pomiędzy koloniami przyczyniły się do rozpowszechnienia zasady, że nikt, również przyszły rząd centralny, nie powinien wtrącać się w nie swoje sprawy”. Zaprzecza tezie obecnej multikulturowości, to nie rozbijanie różnic lecz właśnie różnice są podstawą wolności. Rozprawia się przy tym z mitami na temat purytan, i samych kolonistów. Koloniści nie było żadnymi rewolucjonistami, wręcz przeciwnie, byli bardzo konserwatywni, i właśnie konserwatyzm i chęć poszanowania swoich tradycji i praw popchnęła ich do walki z Koroną.

Przy omawianiu kwestii związanych z konstytucją, pojawiło się prawo do posiadania broni. W Europie a szczególnie w Polsce blokuje się obywatelom dostęp do broni tłumacząc to tym, że wtedy bandyci byliby większym zagrożeniem. Jest to wierutna bzdura, bandyci i tak zdobywają broń bez problemu. Duża ilość broni wśród obywateli byłaby problemem tylko i wyłącznie dla rządów, trudno bowiem byłoby wprowadzać faszystowskie metody w starciu z ludźmi walczącymi o swoje niezbywalne prawa, w sytuacji gdyby byliby oni uzbrojeni. Natomiast bezbronny tłum można bez problemu brutalnie spacyfikować.

„Prawo do posiadania i noszenia broni słusznie uznano za święte prawo obywateli republiki, gdyż daje ono ludziom moralną gwarancję kontroli rządzących i upewnia ich, że uzurpatorskie i arbitralne rządy zostaną chociaż niekoniecznie od razu powstrzymane. Sędzia Sądu Najwyższego USA Joseph Story w 1833 roku”.

„Najkrótszą i najskuteczniejszą drogą do zniewolenia ludzi jest rozbrojenie ich”. George Mason, ojciec Karty Praw

„Prawa zabraniające noszenia broni (...) czynią (...) bezbronnym tego tylko, kto nie jest skłonny popełniać przestępstwa i nie decyduje się na to. (...) Przepisy te pogarszają sytuację napadniętych, a polepszają położenie napastników. Nie zmniejszają one, lecz powiększają liczbę zabójstw, gdyż śmielej można napaść na nieuzbrojonego niż na uzbrojonego człowieka”. Thomas Jefferson w pamiętniku z lat 1774-1776”.

Prowadząc dalej rozważania na temat konstytucji, Woods zatrzymuje się na kwestii władzy. Już amerykańscy Ojcowie Założyciele zwracali uwagę na mogącą postępować koncentrację władzy i ryzyko współdziałania władz wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej. Próbą zabezpieczenia się przed tym ryzykiem była silna pozycja stanów jako przeciwwagi do władzy centralnej.

W kolejnym rozdziale Woods porusza kwestię niewolnictwa i wojny secesyjnej, wskazuje na fakt, iż Północ zabraniała niewolnictwa nie z troski o niewolników lecz dlatego aby Stany Północne zachować jako białe. Północ obawiała się, że rozszerzające się na nowe stany niewolnictwo spowoduje przewagę polityczną Południa. Dodatkowo dochodziły kwestie gospodarcze i różnice w podejściu np. do polityki celnej. „Cła protekcyjne były prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjną kwestią gospodarczą okresu antebellum. Wysokie cła, mające chronić przemysłowców z Północy przed konkurencją z zagranicy, stanowiły ogromny ciężar dla rolniczego Południa, które raczej nie posiadało swojego przemysłu. Dla Południowców cła oznaczały wyższe ceny dóbr przetworzonych, ponieważ kupując je zagranicą, musieli opłacić cło, a kupując je od producentów z Północy, płacili wygórowane ceny, których ustalenie umożliwiła protekcja celna. Mimo że przedstawiciele niektórych gałęzi gospodarki Południa, jak chociażby plantatorzy trzciny cukrowej z Luizjany, popierali cła protekcyjne, to zasadniczo Południe było im przeciwne (protekcja celna przyniosłaby niewiele korzyści producentom z Południa, gdyż większość swoich wyrobów sprzedawali oni i tak na rynku światowym)”.

Omawiając kwestię samej wojny secesyjnej, Woods wskazuje, że Stany Południowe zgodnie z konstytucją miały prawo do secesji. Sama wojna mimo obecnych wyobrażeń wcale nie toczyła się o niewolnictwo, mało tego zmitologizowany Lincoln, w rzeczywistości w kwestii niewolników miał dosyć zaskakujące zdanie. W 1858 roku powiedział „Powiedziałbym, że nie jestem ani nigdy nie byłem zwolennikiem zrównania społecznego czy politycznego rasy białej i czarnej, nie jestem ani nigdy nie byłem zwolennikiem prawa do głosowania dla Murzynów, powoływania ich do ław przysięgłych, obsadzania nimi urzędów czy też ich małżeństw z białymi kobietami. Powiem więcej, że istnieją tak duże różnice fizyczne pomiędzy tymi rasami, że wydaje mi się niemożliwością, aby zaistniała kiedyś pomiędzy nami równość społeczna czy polityczna. Z tego właśnie powodu, kiedy przedstawiciele tych ras żyją obok siebie, to jedna z nich musi być nadrzędna względem drugiej i ja, podobnie jak każdy inny, wolę, aby nadrzędną pozycję miała rasa biała”. Powiało ewidentnym rasizmem. Kwestia niewolnictwa pojawiła się po 18 miesiącach wojny, gdy Północ zaczęła szukać środków aby w końcu znaleźć jakieś wyjście z impasu i doprowadzić do zwycięstwa nad południem. Prawdziwym powodem wojny były tylko i wyłącznie kwestie gospodarcze „Jeśli pozwolono by, aby stany południowe dokonały secesji i ustanowiły u siebie wolny handel, to wystarczyłoby tylko, aby kupcy dowiedzieli się o niższych cłach lub zupełnym ich zniesieniu na Południu, a przenieśliby się tam od razu z portów północnych. „Daily Chicago Times” ostrzegał, że jak „pozwolimy Południu na wolny handel, to będziemy musieli zredukować swój handel o ponad połowę w porównaniu z tym, co jest teraz”. Kongresmen z Ohio, Clement Vallandigham, twierdził, że to właśnie z powodu ceł wiele grup społecznych z Północy popierało wojnę. Powiedział, że kiedy Kongres Konfederacji uchwalił niskie cła, to „handel (...) skierował swój wzrok na Południe””

Wojna secesyjna jest kluczowa w historii wojskowości. To była pierwsza w dziejach wojna totalna, nie jak dotąd wojna pomiędzy armiami, lecz wojna ukierunkowana na wyniszczenie ludności, gospodarki, dóbr, to wojna secesyjna otwarła drzwi do okropieństw II wojny światowej, do wojny na wyniszczenie na froncie wschodnim. Ironią losu jest to, że w tej pierwszej wojnie to Amerykanie niszczyli innych Amerykanów. Już po wojnie gen. Sherman stwierdził, „że według tego, czego nauczono go na West Point, powinien zostać skazany na śmierć za zbrodnie wojenne”.

W rozdziale poświęconym I wojnie światowej, Woods walczy z mitem neutralności Wilsona. Główną przyczyną przystąpienia USA do wojny było ogłoszenie przez Niemców nieograniczonej wojny podwodnej. Decyzję o zatapianiu statków znajdujących się w obrębie wyznaczonej przez Niemców strefie ukazywano jako akt niesłychanego barbarzyństwa, Woods jednak omawia jak doszło do podjęcia tej decyzji. Główną przyczyną było wprowadzenie przez Anglików blokady mającej na celu zagłodzenie ludności Niemiec. Flota brytyjska zaminowała całe Morze Północne w tym wody międzynarodowe i niezgodnie z prawem zaczęła traktować dostawy żywności przewożonej do Niemiec jako kontrabandę. W odpowiedzi na to Niemcy zaczęli zatapiać brytyjskie statki handlowe. Wtedy Churchill postanowił prowokować niemieckie łodzie podwodne do wynurzenia. „Na początku 1915 roku Churchill zaczął jednak zachęcać do powszechnego stosowania tej praktyki i zalecał członkom załogi, aby ubierali się po cywilnemu, żeby w ten sposób zwabić niemieckie łodzie podwodne na powierzchnię, przez co stawały się łatwym celem. Z tego właśnie powodu, a także dlatego że w czasie wojny zawsze istnieje niebezpieczeństwo, nawet neutralnym statkom nie można było zapewnić bezpieczeństwa, kiedy płynęły przez strefę wojny”. „Woodrow Wilson nie chciał dostrzec żadnego związku pomiędzy niemiecką wojną podwodną a brytyjską blokadą głodową. Nic dziwnego, w końcu od zawsze sympatyzował z Brytyjczykami. Churchill stwierdził, że „Najważniejszym zadaniem jest przyciągać neutralne statki do naszych wybrzeży z nadzieją, że uda się poróżnić Stany Zjednoczone z Niemcami. (...) Jeśli któryś z nich wpadnie w tarapaty, tym lepiej dla nas”. Churchill napisał później, że podczas wojny realizowano strategię polegającą na przeprowadzaniu coraz bardziej niebezpiecznych ataków nawodnych na niemieckie łodzie podwodne. Z tego powodu „U-booty musiały coraz częściej pozostawać w zanurzeniu i przeprowadzać ataki podwodne, podczas których zwiększa się ryzyko pomylenia statków neutralnych ze statkami brytyjskimi i zatopienia tych pierwszych, co doprowadziło do skłócenia Niemców ze Stanami Zjednoczonymi”. Zaostrzanie charakteru niemieckiej wojny podwodnej było przede wszystkim efektem świadomej polityki Churchilla. „Fakt, że brytyjskie statki handlowe były coraz częściej uzbrojone i przygotowane do podejmowania działań ofensywnych przeciw

ko niemieckim łodziom podwodnym, stawiał Amerykanów w kłopotliwej sytuacji. Od samego początku admiralicja ostrzegała brytyjskich kapitanów, że w przypadku poddania statku bez walki, zostaną postawieni za to przed sądem. Mieli za zadanie taranować łodzie podwodne lub strzelać w ich kierunku, kiedy tylko pojawi się możliwość. A kiedy Churchill powiedział, że Niemcy, którzy przeżyją brytyjskie ataki na łodzie podwodne, będą traktowani nie jak jeńcy wojenni, ale jak przestępcy, kapitanowie U-bootów zrozumieli, że nawet jeśli uda im się przetrwać atak, to i tak może ich spotkać śmierć”. Dla wszystkich stało się wtedy jasnym, że niedorzecznie jest nalegać, by niemieckie łodzie podwodne dawały ostrzeżenie przed zaatakowaniem uzbrojonego statku handlowego, gdyż w ten sposób same narażałyby się na zatopienie. Wilson zaczął się wtedy domagać możliwości pływania Amerykanów na statkach brytyjskich a Niemcy mieli to uszanować i nie zatapiać tych statków. Nawet dla Amerykanów żądanie Wilsona było idiotyzmem. „Historykom, którzy z powodu przywiązania do idei Wilsona próbują twierdzić, że prezydent wielbił pokój i za wszelką cenę chciał uniknąć przystąpienia Ameryki do wojny, trudno wyjaśnić to, co wydarzyło się później. Łamiąc amerykańską tradycję, Wilson nakazał uzbroić wszystkie statki handlowe w działa Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Poza tym prezydent obsadził statki ludźmi z marynarki i poinstruował ich, aby strzelali w kierunku każdej wynurzającej się łodzi podwodnej, którą napotkają na swojej drodze. Amerykańskie statki handlowe zgodnie z instrukcjami wyruszyły w kierunku strefy działań wojennych. Cztery z nich zostały zatopione zanim Wilson zwrócił się w kwietniu do Kongresu w sprawie wypowiedzenia wojny”. Zdaniem Woodsa, Wilson dążył do wojny ponieważ wyimaginował sobie, że jedynie dzięki Stanom Zjednoczonym można będzie na świecie wprowadzić trwały pokój, aby jednak USA mogły zasiąść do stołu obrad pokojowych najpierw musiały przystąpić do wojny.


W jednym z kolejnych rozdziałów autor podjął kwestię Wielkiego Kryzysu. Zanim do niego doszło Stany zaliczyły okres prosperity gospodarczej za rządów Hardinga i Coolidge’a. Warto na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad czynnikami, które spowodowały ten wzrost gospodarczy. Podczas wojny najwyższa stawka podatku dochodowego wzrosła z 7 proc. aż do 73 proc. Ówczesny sekretarz skarbu Andrew Mellon, uznał, że tak wysokie stawki hamują rozwój gospodarczy. Uważał, że jedynym sensownym wyjściem jest obniżka podatków. Największa redukcja procentowa dotyczyła górnej stawki, którą obniżono najpierw z 73 proc. do 40 proc., a ostatecznie do 25 proc., jednakże proporcjonalnie największa redukcja dotyczyła najniższych dochodów, od których prawie całkowicie zniesiono obciążenia podatkowe. Efektem takiej polityki było gwałtowne zwiększenie się aktywności gospodarczej. „Harding i Coolidge nie wprowadzili w życie ani Uczciwego Ładu (Square Deal), Nowego Ładu ani Nowych Horyzontów (New Frontier), Wielkiego Społeczeństwa czy Nowego Przymierza (New Covenant). Trzymali się przeważnie z dala od gospodarki i zwykłych ludzi, a jednak ich rezultaty mówią same za siebie. Pod koniec dekady Stany Zjednoczone mogły się pochwalić tym, że wytwarzały 34 proc. wartości produkcji światowej, a następne pod tym względem Wielka Brytania i Niemcy wytwarzały niewiele ponad 10 proc., każde”.

Niestety kolejnym prezydentem został Hoover, którego podejście do gospodarki było, jakby to powiedzieć, bardzo nowoczesne. Jego zdaniem „przyczyną kryzysów gospodarczych jest „podkonsumpcja”. Ta argumentacja jest jednak błędna. Wyjaśnia m.in., że „wzrost wydatków konsumpcyjnych pomógłby przede wszystkim branżom wytwarzającym dobra konsumpcyjne, w których wystąpił najmniejszy spadek w porównaniu z poziomem sprzed kryzysu, natomiast nie miałby właściwie żadnego wpływu na przemysł ciężki, który został w największym stopniu dotknięty przez depresję i w którym panowało największe bezrobocie”. Teoria Hoovera nie brała pod uwagę jednej istotnej kwestii - płace są kosztem ponoszonym przez przedsiębiorców. Domagając się wysokich płac w czasie, gdy ceny szybko spadały powodował, że biznesmenom coraz trudniej było utrzymywać pracowników. Wielki biznes jednak popierał prezydenta. Rezultat był niestety do przewidzenia: masowe bezrobocie”.


„Błąd Hoovera polegał na założeniu, że przyczyną bogactwa są wysokie płace bez zastanowienia się w ogóle nad naturą gospodarczej prosperity. Gdyby wysokie płace same w sobie tworzyły dobrobyt, to

moglibyśmy wyeliminować biedę na świecie przez wprowadzenie płacy minimalnej w wysokości 100 dolarów na godzinę. Tylko szaleniec mógłby popierać taką politykę, ponieważ jej skutkiem byłoby niesłychane wprost bezrobocie i zupełny rozkład gospodarczy”. Czy widzicie zbieżność pomiędzy jego polityką gospodarczą a obecnymi decyzjami np. naszego rządu?

Kolejną fatalną decyzją była ustawa o dochodach (Revenue Act) z 1932 roku. „Była to największa podwyżka podatków w okresie pokoju w historii Stanów Zjednoczonych do tamtego czasu. Znacząco

podnosiła ona stawki podatku dochodowego, a obciążenia podatkowe dla najbogatszych wzrosły z 25 proc. do 63 proc. Oznaczało to, że w trakcie kryzysu, kiedy tak rozpaczliwie potrzebowano prywatnych inwestycji, uczyniono je zupełnie nieatrakcyjnymi”. Dodatkowo zwiększono wydatki na masowe roboty publiczne oraz dotacje do upadających firm. Skutkiem tych wszystkich decyzji była całkowita zapaść gospodarcza kraju.


Kolejnym prezydentem został Roosevelt. Powszechnie uznawany za cudotwórcę, który dzięki Nowemu Ładowi zakończył kryzys w USA. „W rzeczywistości jednak to dzięki Rooseveltowi bezrobocie utrzymywało się w latach 1933 - 1940 na zatrważająco wysokim poziomie 18 proc.

Jeden z jego biografów powiedział, że nie było większego ignoranta w dziedzinie ekonomii niż Roosevelt. I to widać. Nie wiedział on nic o tym, jak się tworzy bogactwo. Ustawa o uzdrowieniu przemysłu, która ustanowiła Krajową Radę Odbudowy, była jedną wielką sprzecznością.

Z jednej strony nakazywała utrzymywać płace na wysokim poziomie, aby dać konsumentom większą „siłę nabywczą”, z drugiej ustanawiała setki usankcjonowanych prawnie i obejmujących całe przemysły karteli, którym wolno było ustalać standardowe płace, godziny pracy i ceny minimalne, które zapobiegały w dużym stopniu konkurencji cenowej, gdyż żadna cena nie mogła być niższa od ustalonego minimum. Sztucznie zawyżone płace oznaczały dalsze bezrobocie, a wysokie ceny - dalsze trudności dla prawie wszystkich Amerykanów”. Kolejnym mitem jest powszechnie uznawana skuteczność robót publicznych, które miały zmniejszyć bezrobocie i dać bodziec do rozwoju gospodarczego. „Jednak sfinansować te miejsca pracy można tylko przez zabranie pieniędzy jednej grupie ludzi (podatnikom) i danie ich innej, co oznacza, że nie ma wcale „bodźca netto”. W rzeczywistości jednak te programy przynoszą więcej złego niż dobrego, ponieważ odciągają kapitał z sektora prywatnego, przez co hamują powstawanie „zdrowych” miejsc pracy”. Bezrobocie zniknęło w Stanach dopiero po przystąpieniu do wojny, gdy niemal 22% ówczesnej siły roboczej została powołana do wojska. W rzeczywistości Nowy Ład okazał się jedną, wielką katastrofą.


Bardzo ciekawe są spostrzeżenia Woodsa odnośnie stosunku amerykańskiej elity do komunizmu. Jak bardzo wzrosła skala represji stosowana przez bolszewików w stosunku do sytuacji gdy w Rosji był carat, może świadczyć to, że „Carowie mieli do swojej dyspozycji tajną policję (Ochranę) liczącą 15 000 ludzi, natomiast ustanowiona przez Lenina tajna policja, w chwili jego śmierci w 1924 roku liczyła szesnaście razy więcej członków”. Dlatego absurdalnym jest fakt, że amerykańska elita kulturalna stawiała Rosję Radziecką za przykład postępu. Ekonomista Stuart Chase posunął się nawet do słów „Sowiecki eksperyment dowiódł, że przy tworzeniu nowego nieba i nowej ziemi wystarczy gorący zapał, który płonie w sercu , każdego dobrego komunisty. Ten płomień jest czymś,, co każdy musi docenić. Nic w dzisiejszym świecie nie jest do niego podobne”. W czasie gdy Stalin przeprowadzał kolektywizację i na Ukrainie z głodu umierały miliony ludzi, dziennikarze New York Timesa, fałszowali relacje, zakłamywali rzeczywisty obraz i przemilczali prawdziwe fakty na temat tego co się dzieje w Związku Radzieckim. Korespondent New York Timesa, Walter Duranty „W listopadzie 1932 roku stwierdził, że „nie ma głodu ani nic nie wskazuje, żeby miał nastąpić”. W czerwcu 1933, kiedy śmierć pustoszyła Ukrainę, Duranty relacjonował: ,,głód’ jest w dużym stopniu bzdurą”. W sierpniu napisał, że „mówienie dzisiaj o głodzie w Rosji jest albo przesadą, albo złośliwą propagandą”. Duranty nie był ignorantem. Z jego prywatnych komentarzy wiemy, że doskonale sobie zdawał sprawę ze

zbrodniczego charakteru tego, co się wydarzyło i jaki był rzeczywisty zakres terroru. W jednym z listów szacował liczbę ofiar śmiertelnych na siedem milionów, w innym na dziesięć” W 1931 roku za jeden z tych kłamliwych reportaży otrzymał nagrodę Pulitzera.

„W 1938 roku około 150 Amerykanów znanych z przemysłu rozrywkowego podpisało list poparcia dla werdyktów, które zapadły w „ostatnich procesach moskiewskich, Gwiazdy Broadway’u i ludzie z pierwszych stron gazet ze znawstwem stwierdzili, że w tych procesach „sam ciężar dowodu był wystarczającą przesłanką do stwierdzenia winy oskarżonych”. Co gorsza, ludzie, którzy znacznie lepiej zdawali sobie sprawę z sytuacji, mówili to samo. Amerykański ambasador w Związku Sowieckim, Joseph Davies, przekonywał swój rząd, że procesy przeprowadzono uczciwie. Powiedział też „New Republic”: „nie mamy powodu, by nie zaakceptować wyroków w tych procesach”. Stwierdził, że postępowanie dowodowe wykryło istnienie „wirusa spisku, który miał obalić [sowiecki] rząd”. Natomiast Duranty ze swej strony oznajmił, że jest „nie do pomyślenia”, aby Stalin skazał swoich przyjaciół na śmierć,, jeśli dowody winy nie były przytłaczające” i napisał o swoim przeświadczeniu, że ich „przyznanie się do winy było prawdziwe”. Jak widać, tzw. elity kulturalne uwielbiają pełnić rolę użytecznych idiotów, bez względu na czas i miejsce. Do dzisiaj zresztą mimo ewidentnie zbrodniczego charakteru ustroju komunistycznego tuszowane są jego zbrodnie i próbuje się dokonywać jego wybielania. Mimo upadku komunizmu w bloku wschodnim nie potraktowano go tak jak narodowego socjalizmu i nie uznano za ustrój zbrodniczy łącznie z zakazem używania jego symboli i odwoływania się do jego ideologii co niestety ponownie otwarło furtkę na nowe zbrodnie w przyszłości.


Książka Woodsa wyłamuje się, z głównego ortodoksyjnego przekazu, wyjaśnia prawdziwy charakter wydarzeń, ich przyczyny jak i ich skutki. Jak napisał John Glubb „Nasza oficjalna historia to propaganda, a nie wszechstronne zgłębienie tematu”. Podobne podejście widzimy i w przypadku Polski, tak naprawdę nikogo nie interesuje prawdziwa historia, nikt nie stara się zrozumieć istotę zjawiska, jego przyczyny i skutki, nikt nie próbuje podejść do historii jak do nauki, wygodniej jest udawać ignorancję. Zamiast dociekać istoty wydarzeń wybierać jedynie te fragmenty, które można wykorzystać do uprawiania propagandy.


Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na dwa aspekty.


Pierwszy dotyczy kwestii światopoglądowych związanych z religią. Woods przytacza postać E. Genovese. „Jeden z najwybitniejszych dwudziestowiecznych historyków amerykańskiego Południa, Eugene D. Genovese, przez większą część swojej kariery był otwartym marksistą. Powiedział: „drwiąc sobie z Dziesięciu Przykazań i Kazania na Górze, doszliśmy do końca siedemdziesięcioletniego eksperymentu z socjalizmem, a właściwie jedyną naszą zasługą jest dziesięć milionów zabitych” Genovese wyjaśniał „Przyczyną tragedii nie było wypaczenie radykalnej ideologii, ale sama ideologia. Zostaliśmy wciągnięci we współudział w masowym morderstwie i zbezczeszczeniu deklarowanych przez nas ideałów nie z powodu sprzedania tych wielkich ideałów przez Stalina i innych, (...) ale z powodu głębokiego błędu w naszym rozumieniu ludzkiej natury, jej ułomności i jej możliwości, i z powodu naszej niezdolności do zastąpienia zasad moralnych i etycznych dostarczanych przez religię,

którą odrzuciliśmy z obojętnością, żeby nie powiedzieć: z pogardą”. Dzisiaj powtarzamy ten sam błąd kolejny raz, nie da się zastąpić wzorców moralnych reprezentowanych przez jakąkolwiek z wielkich religii wzorcami wywodzącymi się z społecznych przekonań. Jako pierwszy zrozumiał to Napoleon Bonaparte, który po doświadczeniach związanych z Wielką Rewolucją Francuską, podczas której w imię szczytnych haseł „wolności, równości i braterstwa”, mordowano tysiące ludzi, kastrowano ich, obcinano nożami głowy, biegano z głowami wbitymi na piki po całym Paryżu, rozstrzeliwano więźniów z dział, zagłodzono Wandeę i dokonywano najohydniejszych rzezi, podpisał konkordat i przywrócił możliwość wyznawania katolicyzmu we Francji. Nie da się zastąpić wartości moralnych związanych z religią przez wartości wynikające z umowy społecznej, nie da się właśnie z powodu ułomności natury ludzkiej, która zawsze ma tendencję do usprawiedliwienia zła i nieustannego relatywizmu.


Drugą kwestią, nabierającą znaczenia szczególnie teraz, w związku z wykorzystywaniem przez rządy covida w celu zawłaszczenia władzy na skalę nigdy dotąd nie spotykaną jest to co historyk gospodarki Robert Higgs, „nazywa „efektem zapadki” (ratchet effect): mimo iż po zakończeniu kryzysu rząd się niewątpliwie kurczy, nigdy nie wraca do swoich rozmiarów sprzed kryzysu. Zakres działania rządu, jego wydatki i wysokość podatków są zwykle niższe niż w czasie sytuacji kryzysowej, ale wyższe niż były przed j ej wystąpieniem”.


Polecam zapamiętać sobie te słowa.



Comments


bottom of page