top of page

Strefa czytelnika. Dwadzieścia lat w Unii - Tomasz Cukiernik

„Znaczna część każdego euro, które trafia z UE do Polski… wraca do Niemiec. Polacy

wykorzystują pieniądze do składania zamówień w niemieckim przemyśle budowlanym, na

zakup niemieckich maszyn i ciężarówek. Z ekonomicznego punktu widzenia, Niemcy nie są

bowiem płatnikiem netto, ale odbiorcą.” - Gunther Oettinger unijny komisarz ds budżetu.


„Jeśli coś działa - opodatkuj to. Jeśli działa dalej - reguluj. Jeśli przestaje działać - dotuj” -

Ronald Reagan


„Wiele spośród wielkich katastrof w historii nowożytnej spowodowały zakrojone na szeroką

skalę utopijne programy inżynierii społecznej oparte na ideologii modernizacji”. - James

Scott.


„Celem jest przekształcenie UE w oligarchiczno-centralistyczne superpaństwo pod

hegemonią Berlina i Paryża, będące całkowitym zaprzeczeniem i przeciwieństwem wspólnoty

suwerennych państw” - Jacek Saryusz Wolski.


„Mamy stagnację gospodarczą, konflikty między krajami członkowskimi, kilka otwartych

wojen pomiędzy Unią a poszczególnymi rządami. Mamy bezprecedensowy spadek poparcia

dla integracji. Mamy niegasnący kryzys migracyjny i demograficzny, paskudnie rozgrzebaną

sytuację w krajach arabskich, wojny celne z USA i Chinami i stertę rezolucyj, z których nigdy

nic nie wyniknęło oprócz rosnącej irytacji naszym ciągłym mędrkowaniem.” - Dobromir

Sośnierz


„Przez lata walczyliśmy z socjalizmem jako systemem centralnego zniewolenia, systemem w

którym człowiek jest nikim, podlegając władzy urzędników i instytucji, systemem, który

niszczy wolność, własność i tradycję. I gdzie jesteśmy? Otóż doszliśmy do systemu jeszcze

większego zniewolenia, represji, centralizacji i niszczenia tradycyjnych wartości. System, z

którym mamy do czynienia dziś, daleko wykracza poza to wszystko, co oferował realny

socjalizm.” - Józef Białek


Kwestia naszego członkostwa w Unii nabrała aspektu quasi religijnego, stała się czymś

niepodważalnym na wzór niegdysiejszych nierozerwalnych więzów przyjaźni polsko-

radzieckiej. Od dwudziestu lat jesteśmy bombardowani propagandą zgodnie, z którą

właściwie nic nie robimy a wszystko co mamy, cały nasz rozwój, zawdzięczamy Unii. Bo

gdyby nie ona stoczylibyśmy się do epoki kamienia. Unia stała się rajem i panaceum na

wszystko.


Nikt nie podejmuje żadnej rzeczowej analizy, żadnego rachunku zysków i strat związanych z

naszym członkostwem w Unii, po prostu niewiarygodne korzyści stały się dogmatem, w który

nie można wątpić.


A jak jest naprawdę? Na to pytanie w swojej książce stara się odpowiedzieć Tomasz

Cukiernik. Fajnie wydana przez B&T Press, z ładną okładką, książka zachęca do

przeczytania. Cukiernik podaje ogromną ilośc faktów związanych z bilansem naszego

członkostwa w tej strukturze. Niestety książkę dosyć ciężko się czyta, nie jest napisana

lekkim piórem a masa cytatów, wyjaśnień i objaśnień powoduje, że tekst miejscami jest dosyć

uciążliwy i kilka razy musiałem sobie zrobić przerwę. Jednak uważam, że naprawdę warto

sięgnąć po tą książkę, żeby otrzymać konkretny rachunek zysków i strat naszego członkostwa

w UE.


Książka składa się z sześciu rozdziałów ułożonych tematycznie.

Pierwszy z nich analizuje kwestię bilansu naszego członkostwa w Unii. W latach 2004-2024

Polska wpłaciła do Unii składkę wynoszącą 83,7 mld euro, co stanowi 357 mld złotych, czyli

każdy Polak rocznie wpłaca 500 złotych. Na realizację projektów unijnych budżet państwa

poniósł wydatki w wysokości 140 mld zł.

W tym czasie z Unii, Polska otrzymała 245,5 mld euro, co stanowi równowartość 3% PKB.

Saldo rozliczeń wynosi więc 161,5 mld euro. Jednak saldo jest tylko jednym z kosztów i

zysków związanych z naszym członkostwem.

W przypadku eksportu, to wzrósł on z 36,7 mld euro w 2003 roku, do 259 mld w 2022 roku.

Import z kolei, wzrósł z 39,8 mld euro do 231,4 mld. Natomiast eksport do krajów spoza Unii

tych samych latach wzrósł z 10,8 mld do 83,9 mld, a import z 20,6 mld euro do 131,1 mld

euro. Jednocześnie jednak saldo obrotów towarowych wyniosło w tym czasie - 140,8 mld

euro, czyli minus 567 mld zł. Jednak bilans handlu usługami wyniósł 863,5 mld zł. 29%

naszego eksportu szło do Niemiec, z których pochodziło 21% naszego importu.

W przypadku inwestycji mimo, że ich wartość wzrosła ze 120 mld zł do 500 mld, to w relacji

do PKB nie zwiększyła się. Według GUS przed przystąpieniem do Unii inwestycje wynosiły

20,9% PKB, to w okresie członkostwa 19,4%. W inwestycjach widać wysoką nierównowagę,

dochody z tytułu zagranicznych inwestycji w Polsce były 13 razy większe (1,25 bln zł) niż

dochody z tytułu polskich inwestycji za granicą (94 mld zł). Jest to bardzo niekorzystne

zjawisko gdyż powoduje drenaż naszej gospodarki przez firmy zachodnie.


Francuski ekonomista Thomas Piketty wyliczył, że zachodnie koncerny generują z krajów

Europy Wschodniej dwa razy większe kwoty niż wynoszą dotacje z budżetu UE. W latach

2005-2022 z Polski wydrenowano niemal 1,15 bln złotych, co wynosi 3,6% PKB w tym

okresie. Dodatkowo zachodnie spółki w Polsce wykazują o wiele mniejsze zyski niż ich


spółki matki, w wyniku czego nie płacą podatków. Co gorsza, znaczna część dotacji z UE

wraca do gospodarek zachodnich w postaci zamówień i zleceń firm.


„Polska stała się gospodarką zależną. Staliśmy się zależni od kapitału, jak i decyzji

strategicznych, które są faktycznie poza naszym krajem, a są ulokowane w centrach

ekonomicznych świata zachodniego.”


Gwałtownie rośnie deficyt budżetowy. W latach 2004-2022 wyniósł ponad 1,1 bln złotych, co

wynosi 3,85% PKB. W 2003 roku dług publiczny wyniósł 394 mld zł, natomiast pod koniec

2023 roku wzrósł do 1346 mld, ale zgodnie z metodą wyliczenia stosowaną przez UE wynosi

1,7 bln zł.


Zadłużenie samorządów od 2003 roku wzrosło z 16,5 mld do ponad 91 mld. Koszty obsługi

długu publicznego przez te lata wyniosły 687,8 mld zł. O ile w 2021 r. wynosiły 29 mld zł, to

w 2024 r. wyniosą już 105 mld zł.


Zadłużenie zagraniczne w 2003 roku wynosiło 374 mld zł, jednak już pod koniec 2022 r.

wyniosło 1,63 bln zł.

Łączna luka w VAT w Polsce w latach 2003-2022 wyniosła 444,3 mld zł.


Unijne regulacje duszą rozwój gospodarczy Polski. W 2015 r. w UE obowiązywało 40163

akty prawne. W 2019 r. obowiązywały 1293 dyrektywy, 6671 rozporządzenia i 717 aktów

delegowanych. Regulacje unijne kosztują Europę 12,3% PKB. Polskich przedsiębiorców

regulacje unijne kosztują 20 mld zł rocznie. Dekarbonizacja ma kosztować Polskę do 2050 r

kwotę 2,4 bln euro, co rocznie oznacza 13,6% PKB. Gwałtownie rosną ceny. Ceny gazu

ziemnego w latach 2003-2023 wzrosła o 350%, energii elektrycznej o 105%. Podwyżki cen w

dużej mierze zjadły podwyżki pensji.


W ramach dotacji polskie rolnictwo otrzymało łącznie 72,4 mld euro, co stanowi 326 mld zł.

Jednak cała wartość dodana do rolnictwa wyniosła 902,6 mld, więc środki z UE wynoszą

około 36 %. W zamian za to polskie rolnictwo jest sterowane przez Komisję Europejską.

Powierzchnia zasiewów zbóż zmniejszyła się o 14% z 8,4 mln ha do 7,2 mln ha, zbiory

jednak zwiększyły się z 29,6 mln ton w 2004 r. do 35,6 mln ton w 2022 r. Jednak zbiory

ziemniaków zmniejszyły się o 57% z 14 mln ton do 6 mln ton. Spadły zbiory warzyw

gruntowych: kapusty o 53%, ogórków o 44%, marchwi o 35%, buraków o 32%, cebuli o 25%

i pomidorów o 20%. W przypadku zwierząt pogłowie krów zmniejszyło się o 21%, trzody


chlewnej aż o 43%, natomiast liczba kur wzrosła o 46%. Produkcja mleka zmniejszyła się o

29%.

W tym czasie cena ciągnika wzrosła z 117 ton pszenicy do 215, w przypadku świń z 13,2 ton

do 48,7 ton. W tym czasie cena hektara ziemi wzrosła z 6,6 tysiąca zł do 65,3 tysiąca. Liczba

gospodarstw zmniejszyła się o 55%, z 2933,2 tyś do 1317,4 tyś.


Przed przyjęciem do UE, w latach 1993-2004, gospodarka polska rosła średnio o 4,6%, po

przyjęciu do UE wzrost wynosił średnio 3,9%.


W drugim rozdziale autor zajmuje się wspólnym rynkiem. W globalnym PKB według

parytetu siły nabywczej na pierwszym miejscu znajdują się Chiny z udziałem 18,4%, na

drugim USA z 15,6% a za nimi UE z 14,6%. Wbrew powszechnej propagandzie i mniemaniu

„największe europejskie gospodarki robią wszystko, żeby ukrócić wymianę między krajami.”


Rezultatem wspólnego rynku jest drenaż wykwalifikowanej siły roboczej z Europy

Wschodniej do Europy Zachodniej. Coraz częściej na Zachodzie wraca interwencjonistyczna

polityka przemysłowa. Dotacje wywołują sztuczną koniunkturę, która powoduje nietrafione

inwestycje co zwalnia tempo rozwoju. Kraje starej Unii coraz częściej uprawiają politykę

protekcjonistyczną jednocześnie narzucając krajom nowej Unii całkowite otwarcie rynku. UE

coraz częściej stosuje znaną z komunizmu gospodarkę nakazowo-rozdzielczą.


UE w celu likwidacji konkurencji pomiędzy krajami, planuje wdrożyć jednolitą płacę

minimalną, minimalny VAT, minimalną akcyzę, graniczną opłatę od emisji CO2. To

wszystko powoduje, że w nowych krajach Unii zaczyna zwalniać wzrost gospodarczy.

Wszystkie posunięcia Unia wymusza szantażem, grożąc wstrzymaniem dotacji. Szczególnie

demolujący dla gospodarki będzie Zielony Ład.


Obecnie UE uderza w polski transport. Przegotowywana jest dyrektywa o pracownikach

delegowanych, którzy mają zarabiać te same stawki co w kraju, do którego jadą, jest

przygotowywana dyrektywa o mobilności i płacy minimalnej. To wszystko ma doprowadzić

do tego, że firmy polskie przestaną być konkurencyjne do firm zachodnich.


Kolejnym aspektem naszego członkostwa w UE jest to, że firmy zachodnie mające oddziały

w Polsce płacą minimalne podatki CIT. Na przykład w ciągu dziewięciu lat Volkswagen

Motor Polska zapłacił podatek wynoszący  0,0003% ogółu przychodów. Auchan Polska w

latach 2015-2019 miał przychody w wysokości 51 mld zł, z których zapłacił 1,8 mln zł

podatków, czyli 0,004% przychodów. Orange Polska 0,12%,  pozostałe koncerny płacą 


podobne kwoty. W tym czasie te same spółki otrzymują od Polski dotacje w celu wsparcia

działalności.

Orange Polska w latach 2015-2019 zapłacił jedynie 77 mln podatku CIT, a od państwa

polskiego otrzymał 766 mln dotacji. Skutkiem tego jest to, że polskie firmy na własnym

rynku muszą konkurować z zachodnimi spółkami nie płacącymi podatków i hojnie

wspieranymi przez budżet państwa.


Idąc dalej Cukiernik opisuje nadchodzącą katastrofę związaną z europejską polityką

klimatyczną.


Amerykański politolog James Scott wskazuje na dwa składniki, które powodują, że każdy

utopijny program musi zakończyć się katastrofą.

„Po pierwsze musi istnieć autorytarne państwo, które chce i potrafi wdrożyć całą swoją siłę

przymusu do realizacji projektów spod znaku ideologii modernizacji. A po drugie, musi

istnieć apatyczne społeczeństwo obywatelskie, które nie umie przeciwstawić się tym

planom.”

Jak widać w przypadku Unii obydwa elementy mają miejsce.

Bruksela wprowadza kolejne zakazy i nakazy, a kolejne rządy polskie wszystkie przyjmują je

bez wahania. Mimo to nie ma najmniejszego oporu społecznego. Doprowadzi to do

stłamszenia polskiej gospodarki i całkowitego uzależnienia energetycznego.


W trzecim rozdziale autor analizuje kwestię dotacji.

Prof. Zbigniew Krysiak pisze:

„Te środki, które płynęły do Polski z UE, w większości były przeznaczone głównie na

budowę infrastruktury. Ta infrastruktura była potrzebna właśnie dla zachodnich korporacji do

budowania biznesu. Można i nawet trzeba zinterpretować to w ten sposób, że te środki z Unii

były niejako inwestycją, w pierwszej kolejności szły jako wsparcie rozwoju biznesu tych

korporacji, które w dalszej kolejności uzyskiwały dywidendy.”

Zdaniem autora unijne dotacji są szkodliwe dla rozwoju gospodarczego Polski. Przede

wszystkim wymagają znacznego udziału własnego. Zgodnie z danymi ministerstwa wartość

wydatków poniesionych w ramach programów operacyjnych wynosi 1226 mld zł, z czego

środki unijne to 737 mld zł (60%) a środki własne to 489 mld zł (40%).


To jednak nie wszystko ponieważ dochodzą do tego koszty zatrudnienia w realizacji Umowy

Partnerstwa, które wynosi już niemal 16 tysięcy osób. Zgodnie z danymi Rzeczpospolitej 200

tyś osób w Polsce utrzymuje się z podziału i obsługi unijnych dotacji.

Aby zrealizować inwestycję, samorządy muszą ponosić dodatkowe koszty nie ujęte w niej, na

które składa się np. rozwój infrastruktury i późniejsze koszty utrzymania obiektu. Kolejnymi

kosztami są koszty kredytów.

„Unia, żeby dać środki, każe się finansować kredytem. Jeśli kredyty spłaca się kredytami, to

te kolejne kredyty też są zaciągane na tę inwestycję, która była 15 lat wcześniej. Czyli w

kółko spłaca się kredyt kredytem i tak naprawdę nigdy się go nie spłaca.”

Skutkiem tego jest lawinowo narastające zadłużenie samorządów.

Kolejnymi kosztami są koszty przygotowania wniosków, które mogą wynieść nawet

kilkanaście procent wnioskowanej sumy dotacji, do przygotowania wniosków często

dochodzą koszty wymaganych audytów. Dodatkowo koszty realizowanych z dotacji

projektów są o wiele wyższe niż gdyby były realizowane bez tych środków. Szczególnie

absurdalne są koszty szkoleń, gdzie regułą jest maksymalne zawyżanie.

Wiele z inwestycji jest w ogóle niepotrzebnych i generuje później jedynie wysokie koszty

utrzymania, na które nie stać samorządów. „W wielu przypadkach przychody z działalności

tego typu obiektów pokrywają nie więcej niż 20% kosztów, a niektóre przez okres pięciu lat

mają w ogóle zakaz pobierania jakichkolwiek opłat.”

Samorządy budują niepotrzebne nikomu muzea, akwaparki, a potem mają coraz większe

problemy z płynnością finansową.

Co więcej przy okazji tych inwestycji zarabiają firmy zachodnie, które dostarczając

potrzebnych materiałów i urządzeń.


Następnym problem jest zaburzenie rynku. Dobrze funkcjonujące firmy nie mają szans z

firmami otrzymującymi dotacje, często na zasadzie kumoterstwa. Problemem również jest

papierkowa robota związana z projektem, angażująca pracowników potrzebnych gdzie

indziej.


Ponieważ o dotacjach decydują urzędnicy, to politycy i biurokracja mają coraz większy

wpływ na gospodarkę, skutkiem jest rozwój interwencjonizmu i skierowanie gospodarki w

kierunku gospodarki nakazowo-rozdzielczej.


Zdaniem Dobromira Sośnierza „Unijne dotacje to jest zatruty pieniądz. To co dostajemy w

postaci dotacji, to jest tak naprawdę tylko bon towarowy, który możemy wydać zgodnie z

rozporządzeniami i i zaleceniami tego, kto nam daje.”


Wbrew potocznemu mniemaniu fundusze UE nie biorą się z powietrza lecz pochodzą z

unijnych składek, na które muszą ciężko pracować polscy podatnicy. W latach 2004-2023 na

prefinansowanie unijnych projektów Polska wydała 23 mld zł. Współfinansowanie tych

projektów wyniosło 155 mld zł, czyli razem budżet państwa musiał wydać 178 mld zł.

Do 2023 roku wkład unijny w realizacje programów wyniósł 737 mld zł, a

współfinansowanie krajowe 489 mld. To nie wszystko, z tych 737 mld, 362 mld to pieniądze

polskie pochodzące ze składki unijnej. Podsumowując, UE finansowała 375 mld zł co stanowi

30,5% kosztów programów.


W przypadku inwestycji, w latach 2004-2022 ich wartość łącznie wyniosła 6,3 bln zł,

natomiast wartość inwestycji pochodzących z UE jedynie 651 mld zł, co stanowi jedynie 1/10

wszystkich inwestycji. Jasno widać, że bzdurą jest twierdzenie, że gdyby nie UE w Polsce nie

byłoby inwestycji.


Dlaczego wobec tego politycy i samorządowcy tak bardzo chwalą system unijnych dotacji?


„Wydawanie unijnych funduszy ma dla polityków i samorządowców jedną istotną cechę.

Daję nowe okazje do korupcji i nepotyzmu.”

Wiele z inwestycji ze środków unijnych jest w ogóle niepotrzebnych i nieefektywnych.


Kolejny rozdział poświęcony jest władzom UE. Kto nią właściwie rządzi?

Zdaniem autora, eurokraci są jedynie fasadą, za którą kryją się ci co naprawdę nią rządzą.

Unią za pośrednictwem lobbystów rządzą cztery grupy władzy: wielkie korporacje, które

wpływają na tworzenie określonych przepisów regulujących gospodarkę, drugą grupę tworzy

międzynarodowa finansjera, trzecią są Służby Specjalne krajów członkowskich a czwartą,

najbardziej niebezpieczną  Służby Specjalne krajów spoza UE, przede wszystkim USA, Rosji,

Chin i Izraela. To właśnie te kraje są szczególnie zainteresowane w upadku gospodarczym

Europy.


„Wbrew oficjalnym deklaracjom unijnych i nieunijnych oficjeli, celem UE nie jest rozwój

społeczeństw krajów członkowskich i wzrost dobrobytu za pomocą mechanizmów

rynkowych, obrony demokracji i praworządności, a dominacja jednych państw - silniejszych,

nad innymi - słabszymi.”


„Fundamentalny problem polega na tym, że normalnością stała się aberracja, iż politycy mogą

bezkarnie i bez żadnej odpowiedzialności wprowadzać regulacje, zakazy, limity,

ograniczenia, normy, podatki, kary, których oficjalnym celem jest zmiana zachowanie

podmiotów na rynku.”


Celem UE nie jest dobro ogółu społeczeństwa europejskiego, tylko interesy różnych grup

przekupujących eurokomisarzy. Sztandarowym przykładem jest Zielony Ład.


W związku absurdalną politykę klimatyczną UE Polskę czekają gigantyczne koszty. Do 2030

r. realizacja klimatycznych regulacji będzie kosztować Polskę 92 mld euro. Eksperci banku

PEKAO SA oszacowali, że do 2030 roku, koszt całego unijnego programu Fit for 55 wyniesie

dla Polski kwotę 529 mld euro. Koszty samego ciepłownictwa do 2030 r. wyniosą 110 mld

euro, a do 2050 r. - 297 mld euro. Koszt osiągnięcia neutralności klimatycznej przez Polskę,

do 2050 r. będzie kosztować 2,4 bln euro, co oznacza 300 tyś zł na każdego Polaka. Wyniesie

to 90 mld euro rocznie. 2,4 bln euro to ponad trzykrotne PKB Polski. Za tą kwotę można by

wybudować 400 bloków jądrowych o mocy 1 GW, lub 1430 bloków węglowych o tej samej

mocy.

Wykup praw do emisji CO2 w 2019 r. kosztowało 3,4 mld zł, a w 2022 r. już 20,3 mld, a w

2023 r. 26 mld zł.

Po wejściu w życie ETS2 i objęciu certyfikatami budownictwa, rolnictwa i transportu czekają

nas kolejne koszty w wysokości 21 mld zł rocznie.

Całościowy koszt dostosowania polskich budynków do unijnych regulacji wyniesie 1,5 bln zł.

Szacowany koszt osiągnięcia przez całą UE neutralności klimatycznej ma wynieść minimum

40 bln euro.


Coraz bardziej widać, że UE ze wspólnoty gospodarczej zmienia się w niemiecki projekt

bolszewickiej Mitteleuropy. Następuje coraz wyraźniejszy proces nie federalizacji lecz

centralizacji. Projekt Mitteleuropy powstał podczas I wojny światowej i „ma na celu

zbudowanie w Europie Środkowo-Wschodniej obszaru, gdzie państwa będą miały gospodarki

uzupełniające względem gospodarki niemieckiej i które będą jednocześnie trwale niezdolne

do konkurowania z nią.”


Niemcy są największym beneficjentem zarówno samej UE jak i wprowadzenia euro. Z

każdego euro wypłaconego Polsce, Niemcy odzyskują 86 eurocentów. W latach 1999-2017 na

wprowadzeniu euro Niemcy zarobiły 1,9 bln euro, Holandia 346 mld, Grecja jedynie 2 mld,

natomiast Włochy straciły 4,3 bln euro a Francja 3,6 bln euro.


Szczególnym zagrożeniem jest Europejski Fundusz Odbudowy. W skali całej UE to 390 mld

euro w dotacjach i 360 mld euro w pożyczkach. Środki z niego będą przede wszystkim

przeznaczone na przyspieszenie wprowadzania Zielonego Ładu czyli na projekty klimatyczne

(46,6% KPO), czyli w Polsce na dewastację energetyki i górnictwa.


Drugim elementem KPO jest transformacja cyfrowa, na którą ma być przeznaczone 21,4%

KPO, w jej ramach Bruksela ma wzorem Chin uzyskać kontrolę cyfrową wszystkich

obywateli UE. Kolejnym elementem są kwestie związane z równością i ideologią gender.

Polska z KPO ma otrzymać w ciągu sześciu lat 59,8 mld euro, z tego 25,27 mld w postaci

dotacji a 34,54 mld euro w postaci pożyczek. Żeby oddać właściwą skalę, cała suma KPO dla

Polski jest  równa wysokości naszego obecnego deficytu budżetowego.

Polska otrzyma 25 mld euro a z powodu rozszerzenia ETS poniesie koszty 191 mld euro.

Łączne koszty związane z ETS do 2030 r. będą nas kosztować 529 mld euro. (Raport PEKAO

SA). Ponieważ razem z dotacjami Polska w tym okresie otrzyma łącznie 115,9 mld euro,

koszt polityki klimatycznej wyniesie 413 mld euro. Jednocześnie Polska będzie musiała

zrezygnować całkowicie ze swojej suwerenności.


W następnym rozdziale Cukiernik zajmuje się europropagandą. Wiedza ekonomiczna

Polaków jest znikoma, dlatego łatwo im wmówić, że dotacje unijne są kluczowe dla rozwoju

naszej gospodarki. Ich znaczenie jest wyolbrzymiane. Liczby są fałszowane, nie wykonuje się

kluczowych analiz na temat sensowności inwestycji. Nie jesteśmy w stanie dokładnie określić

jaki był wpływ naszego członkostwa na nasz rozwój gospodarczy, Nie ma jasno określonych

zysków i kosztów naszego członkostwa w UE.

Media nie podają bezstronnych informacji ponieważ również są dotowane przez UE w

ramach różnych programów. Gdyby media podały nie korzystne dla UE skutkowałoby to

obcięciem dofinansowania.


Ostatni rozdział poświęcony jest polexitowi.

Bardzo polecam tą książkę wszystkim, którzy są zainteresowani faktami a nie mitami

związanymi z członkostwem Polskie w UE.



19 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page