„Znaczna część każdego euro, które trafia z UE do Polski… wraca do Niemiec. Polacy
wykorzystują pieniądze do składania zamówień w niemieckim przemyśle budowlanym, na
zakup niemieckich maszyn i ciężarówek. Z ekonomicznego punktu widzenia, Niemcy nie są
bowiem płatnikiem netto, ale odbiorcą.” - Gunther Oettinger unijny komisarz ds budżetu.
„Jeśli coś działa - opodatkuj to. Jeśli działa dalej - reguluj. Jeśli przestaje działać - dotuj” -
Ronald Reagan
„Wiele spośród wielkich katastrof w historii nowożytnej spowodowały zakrojone na szeroką
skalę utopijne programy inżynierii społecznej oparte na ideologii modernizacji”. - James
Scott.
„Celem jest przekształcenie UE w oligarchiczno-centralistyczne superpaństwo pod
hegemonią Berlina i Paryża, będące całkowitym zaprzeczeniem i przeciwieństwem wspólnoty
suwerennych państw” - Jacek Saryusz Wolski.
„Mamy stagnację gospodarczą, konflikty między krajami członkowskimi, kilka otwartych
wojen pomiędzy Unią a poszczególnymi rządami. Mamy bezprecedensowy spadek poparcia
dla integracji. Mamy niegasnący kryzys migracyjny i demograficzny, paskudnie rozgrzebaną
sytuację w krajach arabskich, wojny celne z USA i Chinami i stertę rezolucyj, z których nigdy
nic nie wyniknęło oprócz rosnącej irytacji naszym ciągłym mędrkowaniem.” - Dobromir
Sośnierz
„Przez lata walczyliśmy z socjalizmem jako systemem centralnego zniewolenia, systemem w
którym człowiek jest nikim, podlegając władzy urzędników i instytucji, systemem, który
niszczy wolność, własność i tradycję. I gdzie jesteśmy? Otóż doszliśmy do systemu jeszcze
większego zniewolenia, represji, centralizacji i niszczenia tradycyjnych wartości. System, z
którym mamy do czynienia dziś, daleko wykracza poza to wszystko, co oferował realny
socjalizm.” - Józef Białek
Kwestia naszego członkostwa w Unii nabrała aspektu quasi religijnego, stała się czymś
niepodważalnym na wzór niegdysiejszych nierozerwalnych więzów przyjaźni polsko-
radzieckiej. Od dwudziestu lat jesteśmy bombardowani propagandą zgodnie, z którą
właściwie nic nie robimy a wszystko co mamy, cały nasz rozwój, zawdzięczamy Unii. Bo
gdyby nie ona stoczylibyśmy się do epoki kamienia. Unia stała się rajem i panaceum na
wszystko.
Nikt nie podejmuje żadnej rzeczowej analizy, żadnego rachunku zysków i strat związanych z
naszym członkostwem w Unii, po prostu niewiarygodne korzyści stały się dogmatem, w który
nie można wątpić.
A jak jest naprawdę? Na to pytanie w swojej książce stara się odpowiedzieć Tomasz
Cukiernik. Fajnie wydana przez B&T Press, z ładną okładką, książka zachęca do
przeczytania. Cukiernik podaje ogromną ilośc faktów związanych z bilansem naszego
członkostwa w tej strukturze. Niestety książkę dosyć ciężko się czyta, nie jest napisana
lekkim piórem a masa cytatów, wyjaśnień i objaśnień powoduje, że tekst miejscami jest dosyć
uciążliwy i kilka razy musiałem sobie zrobić przerwę. Jednak uważam, że naprawdę warto
sięgnąć po tą książkę, żeby otrzymać konkretny rachunek zysków i strat naszego członkostwa
w UE.
Książka składa się z sześciu rozdziałów ułożonych tematycznie.
Pierwszy z nich analizuje kwestię bilansu naszego członkostwa w Unii. W latach 2004-2024
Polska wpłaciła do Unii składkę wynoszącą 83,7 mld euro, co stanowi 357 mld złotych, czyli
każdy Polak rocznie wpłaca 500 złotych. Na realizację projektów unijnych budżet państwa
poniósł wydatki w wysokości 140 mld zł.
W tym czasie z Unii, Polska otrzymała 245,5 mld euro, co stanowi równowartość 3% PKB.
Saldo rozliczeń wynosi więc 161,5 mld euro. Jednak saldo jest tylko jednym z kosztów i
zysków związanych z naszym członkostwem.
W przypadku eksportu, to wzrósł on z 36,7 mld euro w 2003 roku, do 259 mld w 2022 roku.
Import z kolei, wzrósł z 39,8 mld euro do 231,4 mld. Natomiast eksport do krajów spoza Unii
tych samych latach wzrósł z 10,8 mld do 83,9 mld, a import z 20,6 mld euro do 131,1 mld
euro. Jednocześnie jednak saldo obrotów towarowych wyniosło w tym czasie - 140,8 mld
euro, czyli minus 567 mld zł. Jednak bilans handlu usługami wyniósł 863,5 mld zł. 29%
naszego eksportu szło do Niemiec, z których pochodziło 21% naszego importu.
W przypadku inwestycji mimo, że ich wartość wzrosła ze 120 mld zł do 500 mld, to w relacji
do PKB nie zwiększyła się. Według GUS przed przystąpieniem do Unii inwestycje wynosiły
20,9% PKB, to w okresie członkostwa 19,4%. W inwestycjach widać wysoką nierównowagę,
dochody z tytułu zagranicznych inwestycji w Polsce były 13 razy większe (1,25 bln zł) niż
dochody z tytułu polskich inwestycji za granicą (94 mld zł). Jest to bardzo niekorzystne
zjawisko gdyż powoduje drenaż naszej gospodarki przez firmy zachodnie.
Francuski ekonomista Thomas Piketty wyliczył, że zachodnie koncerny generują z krajów
Europy Wschodniej dwa razy większe kwoty niż wynoszą dotacje z budżetu UE. W latach
2005-2022 z Polski wydrenowano niemal 1,15 bln złotych, co wynosi 3,6% PKB w tym
okresie. Dodatkowo zachodnie spółki w Polsce wykazują o wiele mniejsze zyski niż ich
spółki matki, w wyniku czego nie płacą podatków. Co gorsza, znaczna część dotacji z UE
wraca do gospodarek zachodnich w postaci zamówień i zleceń firm.
„Polska stała się gospodarką zależną. Staliśmy się zależni od kapitału, jak i decyzji
strategicznych, które są faktycznie poza naszym krajem, a są ulokowane w centrach
ekonomicznych świata zachodniego.”
Gwałtownie rośnie deficyt budżetowy. W latach 2004-2022 wyniósł ponad 1,1 bln złotych, co
wynosi 3,85% PKB. W 2003 roku dług publiczny wyniósł 394 mld zł, natomiast pod koniec
2023 roku wzrósł do 1346 mld, ale zgodnie z metodą wyliczenia stosowaną przez UE wynosi
1,7 bln zł.
Zadłużenie samorządów od 2003 roku wzrosło z 16,5 mld do ponad 91 mld. Koszty obsługi
długu publicznego przez te lata wyniosły 687,8 mld zł. O ile w 2021 r. wynosiły 29 mld zł, to
w 2024 r. wyniosą już 105 mld zł.
Zadłużenie zagraniczne w 2003 roku wynosiło 374 mld zł, jednak już pod koniec 2022 r.
wyniosło 1,63 bln zł.
Łączna luka w VAT w Polsce w latach 2003-2022 wyniosła 444,3 mld zł.
Unijne regulacje duszą rozwój gospodarczy Polski. W 2015 r. w UE obowiązywało 40163
akty prawne. W 2019 r. obowiązywały 1293 dyrektywy, 6671 rozporządzenia i 717 aktów
delegowanych. Regulacje unijne kosztują Europę 12,3% PKB. Polskich przedsiębiorców
regulacje unijne kosztują 20 mld zł rocznie. Dekarbonizacja ma kosztować Polskę do 2050 r
kwotę 2,4 bln euro, co rocznie oznacza 13,6% PKB. Gwałtownie rosną ceny. Ceny gazu
ziemnego w latach 2003-2023 wzrosła o 350%, energii elektrycznej o 105%. Podwyżki cen w
dużej mierze zjadły podwyżki pensji.
W ramach dotacji polskie rolnictwo otrzymało łącznie 72,4 mld euro, co stanowi 326 mld zł.
Jednak cała wartość dodana do rolnictwa wyniosła 902,6 mld, więc środki z UE wynoszą
około 36 %. W zamian za to polskie rolnictwo jest sterowane przez Komisję Europejską.
Powierzchnia zasiewów zbóż zmniejszyła się o 14% z 8,4 mln ha do 7,2 mln ha, zbiory
jednak zwiększyły się z 29,6 mln ton w 2004 r. do 35,6 mln ton w 2022 r. Jednak zbiory
ziemniaków zmniejszyły się o 57% z 14 mln ton do 6 mln ton. Spadły zbiory warzyw
gruntowych: kapusty o 53%, ogórków o 44%, marchwi o 35%, buraków o 32%, cebuli o 25%
i pomidorów o 20%. W przypadku zwierząt pogłowie krów zmniejszyło się o 21%, trzody
chlewnej aż o 43%, natomiast liczba kur wzrosła o 46%. Produkcja mleka zmniejszyła się o
29%.
W tym czasie cena ciągnika wzrosła z 117 ton pszenicy do 215, w przypadku świń z 13,2 ton
do 48,7 ton. W tym czasie cena hektara ziemi wzrosła z 6,6 tysiąca zł do 65,3 tysiąca. Liczba
gospodarstw zmniejszyła się o 55%, z 2933,2 tyś do 1317,4 tyś.
Przed przyjęciem do UE, w latach 1993-2004, gospodarka polska rosła średnio o 4,6%, po
przyjęciu do UE wzrost wynosił średnio 3,9%.
W drugim rozdziale autor zajmuje się wspólnym rynkiem. W globalnym PKB według
parytetu siły nabywczej na pierwszym miejscu znajdują się Chiny z udziałem 18,4%, na
drugim USA z 15,6% a za nimi UE z 14,6%. Wbrew powszechnej propagandzie i mniemaniu
„największe europejskie gospodarki robią wszystko, żeby ukrócić wymianę między krajami.”
Rezultatem wspólnego rynku jest drenaż wykwalifikowanej siły roboczej z Europy
Wschodniej do Europy Zachodniej. Coraz częściej na Zachodzie wraca interwencjonistyczna
polityka przemysłowa. Dotacje wywołują sztuczną koniunkturę, która powoduje nietrafione
inwestycje co zwalnia tempo rozwoju. Kraje starej Unii coraz częściej uprawiają politykę
protekcjonistyczną jednocześnie narzucając krajom nowej Unii całkowite otwarcie rynku. UE
coraz częściej stosuje znaną z komunizmu gospodarkę nakazowo-rozdzielczą.
UE w celu likwidacji konkurencji pomiędzy krajami, planuje wdrożyć jednolitą płacę
minimalną, minimalny VAT, minimalną akcyzę, graniczną opłatę od emisji CO2. To
wszystko powoduje, że w nowych krajach Unii zaczyna zwalniać wzrost gospodarczy.
Wszystkie posunięcia Unia wymusza szantażem, grożąc wstrzymaniem dotacji. Szczególnie
demolujący dla gospodarki będzie Zielony Ład.
Obecnie UE uderza w polski transport. Przegotowywana jest dyrektywa o pracownikach
delegowanych, którzy mają zarabiać te same stawki co w kraju, do którego jadą, jest
przygotowywana dyrektywa o mobilności i płacy minimalnej. To wszystko ma doprowadzić
do tego, że firmy polskie przestaną być konkurencyjne do firm zachodnich.
Kolejnym aspektem naszego członkostwa w UE jest to, że firmy zachodnie mające oddziały
w Polsce płacą minimalne podatki CIT. Na przykład w ciągu dziewięciu lat Volkswagen
Motor Polska zapłacił podatek wynoszący 0,0003% ogółu przychodów. Auchan Polska w
latach 2015-2019 miał przychody w wysokości 51 mld zł, z których zapłacił 1,8 mln zł
podatków, czyli 0,004% przychodów. Orange Polska 0,12%, pozostałe koncerny płacą
podobne kwoty. W tym czasie te same spółki otrzymują od Polski dotacje w celu wsparcia
działalności.
Orange Polska w latach 2015-2019 zapłacił jedynie 77 mln podatku CIT, a od państwa
polskiego otrzymał 766 mln dotacji. Skutkiem tego jest to, że polskie firmy na własnym
rynku muszą konkurować z zachodnimi spółkami nie płacącymi podatków i hojnie
wspieranymi przez budżet państwa.
Idąc dalej Cukiernik opisuje nadchodzącą katastrofę związaną z europejską polityką
klimatyczną.
Amerykański politolog James Scott wskazuje na dwa składniki, które powodują, że każdy
utopijny program musi zakończyć się katastrofą.
„Po pierwsze musi istnieć autorytarne państwo, które chce i potrafi wdrożyć całą swoją siłę
przymusu do realizacji projektów spod znaku ideologii modernizacji. A po drugie, musi
istnieć apatyczne społeczeństwo obywatelskie, które nie umie przeciwstawić się tym
planom.”
Jak widać w przypadku Unii obydwa elementy mają miejsce.
Bruksela wprowadza kolejne zakazy i nakazy, a kolejne rządy polskie wszystkie przyjmują je
bez wahania. Mimo to nie ma najmniejszego oporu społecznego. Doprowadzi to do
stłamszenia polskiej gospodarki i całkowitego uzależnienia energetycznego.
W trzecim rozdziale autor analizuje kwestię dotacji.
Prof. Zbigniew Krysiak pisze:
„Te środki, które płynęły do Polski z UE, w większości były przeznaczone głównie na
budowę infrastruktury. Ta infrastruktura była potrzebna właśnie dla zachodnich korporacji do
budowania biznesu. Można i nawet trzeba zinterpretować to w ten sposób, że te środki z Unii
były niejako inwestycją, w pierwszej kolejności szły jako wsparcie rozwoju biznesu tych
korporacji, które w dalszej kolejności uzyskiwały dywidendy.”
Zdaniem autora unijne dotacji są szkodliwe dla rozwoju gospodarczego Polski. Przede
wszystkim wymagają znacznego udziału własnego. Zgodnie z danymi ministerstwa wartość
wydatków poniesionych w ramach programów operacyjnych wynosi 1226 mld zł, z czego
środki unijne to 737 mld zł (60%) a środki własne to 489 mld zł (40%).
To jednak nie wszystko ponieważ dochodzą do tego koszty zatrudnienia w realizacji Umowy
Partnerstwa, które wynosi już niemal 16 tysięcy osób. Zgodnie z danymi Rzeczpospolitej 200
tyś osób w Polsce utrzymuje się z podziału i obsługi unijnych dotacji.
Aby zrealizować inwestycję, samorządy muszą ponosić dodatkowe koszty nie ujęte w niej, na
które składa się np. rozwój infrastruktury i późniejsze koszty utrzymania obiektu. Kolejnymi
kosztami są koszty kredytów.
„Unia, żeby dać środki, każe się finansować kredytem. Jeśli kredyty spłaca się kredytami, to
te kolejne kredyty też są zaciągane na tę inwestycję, która była 15 lat wcześniej. Czyli w
kółko spłaca się kredyt kredytem i tak naprawdę nigdy się go nie spłaca.”
Skutkiem tego jest lawinowo narastające zadłużenie samorządów.
Kolejnymi kosztami są koszty przygotowania wniosków, które mogą wynieść nawet
kilkanaście procent wnioskowanej sumy dotacji, do przygotowania wniosków często
dochodzą koszty wymaganych audytów. Dodatkowo koszty realizowanych z dotacji
projektów są o wiele wyższe niż gdyby były realizowane bez tych środków. Szczególnie
absurdalne są koszty szkoleń, gdzie regułą jest maksymalne zawyżanie.
Wiele z inwestycji jest w ogóle niepotrzebnych i generuje później jedynie wysokie koszty
utrzymania, na które nie stać samorządów. „W wielu przypadkach przychody z działalności
tego typu obiektów pokrywają nie więcej niż 20% kosztów, a niektóre przez okres pięciu lat
mają w ogóle zakaz pobierania jakichkolwiek opłat.”
Samorządy budują niepotrzebne nikomu muzea, akwaparki, a potem mają coraz większe
problemy z płynnością finansową.
Co więcej przy okazji tych inwestycji zarabiają firmy zachodnie, które dostarczając
potrzebnych materiałów i urządzeń.
Następnym problem jest zaburzenie rynku. Dobrze funkcjonujące firmy nie mają szans z
firmami otrzymującymi dotacje, często na zasadzie kumoterstwa. Problemem również jest
papierkowa robota związana z projektem, angażująca pracowników potrzebnych gdzie
indziej.
Ponieważ o dotacjach decydują urzędnicy, to politycy i biurokracja mają coraz większy
wpływ na gospodarkę, skutkiem jest rozwój interwencjonizmu i skierowanie gospodarki w
kierunku gospodarki nakazowo-rozdzielczej.
Zdaniem Dobromira Sośnierza „Unijne dotacje to jest zatruty pieniądz. To co dostajemy w
postaci dotacji, to jest tak naprawdę tylko bon towarowy, który możemy wydać zgodnie z
rozporządzeniami i i zaleceniami tego, kto nam daje.”
Wbrew potocznemu mniemaniu fundusze UE nie biorą się z powietrza lecz pochodzą z
unijnych składek, na które muszą ciężko pracować polscy podatnicy. W latach 2004-2023 na
prefinansowanie unijnych projektów Polska wydała 23 mld zł. Współfinansowanie tych
projektów wyniosło 155 mld zł, czyli razem budżet państwa musiał wydać 178 mld zł.
Do 2023 roku wkład unijny w realizacje programów wyniósł 737 mld zł, a
współfinansowanie krajowe 489 mld. To nie wszystko, z tych 737 mld, 362 mld to pieniądze
polskie pochodzące ze składki unijnej. Podsumowując, UE finansowała 375 mld zł co stanowi
30,5% kosztów programów.
W przypadku inwestycji, w latach 2004-2022 ich wartość łącznie wyniosła 6,3 bln zł,
natomiast wartość inwestycji pochodzących z UE jedynie 651 mld zł, co stanowi jedynie 1/10
wszystkich inwestycji. Jasno widać, że bzdurą jest twierdzenie, że gdyby nie UE w Polsce nie
byłoby inwestycji.
Dlaczego wobec tego politycy i samorządowcy tak bardzo chwalą system unijnych dotacji?
„Wydawanie unijnych funduszy ma dla polityków i samorządowców jedną istotną cechę.
Daję nowe okazje do korupcji i nepotyzmu.”
Wiele z inwestycji ze środków unijnych jest w ogóle niepotrzebnych i nieefektywnych.
Kolejny rozdział poświęcony jest władzom UE. Kto nią właściwie rządzi?
Zdaniem autora, eurokraci są jedynie fasadą, za którą kryją się ci co naprawdę nią rządzą.
Unią za pośrednictwem lobbystów rządzą cztery grupy władzy: wielkie korporacje, które
wpływają na tworzenie określonych przepisów regulujących gospodarkę, drugą grupę tworzy
międzynarodowa finansjera, trzecią są Służby Specjalne krajów członkowskich a czwartą,
najbardziej niebezpieczną Służby Specjalne krajów spoza UE, przede wszystkim USA, Rosji,
Chin i Izraela. To właśnie te kraje są szczególnie zainteresowane w upadku gospodarczym
Europy.
„Wbrew oficjalnym deklaracjom unijnych i nieunijnych oficjeli, celem UE nie jest rozwój
społeczeństw krajów członkowskich i wzrost dobrobytu za pomocą mechanizmów
rynkowych, obrony demokracji i praworządności, a dominacja jednych państw - silniejszych,
nad innymi - słabszymi.”
„Fundamentalny problem polega na tym, że normalnością stała się aberracja, iż politycy mogą
bezkarnie i bez żadnej odpowiedzialności wprowadzać regulacje, zakazy, limity,
ograniczenia, normy, podatki, kary, których oficjalnym celem jest zmiana zachowanie
podmiotów na rynku.”
Celem UE nie jest dobro ogółu społeczeństwa europejskiego, tylko interesy różnych grup
przekupujących eurokomisarzy. Sztandarowym przykładem jest Zielony Ład.
W związku absurdalną politykę klimatyczną UE Polskę czekają gigantyczne koszty. Do 2030
r. realizacja klimatycznych regulacji będzie kosztować Polskę 92 mld euro. Eksperci banku
PEKAO SA oszacowali, że do 2030 roku, koszt całego unijnego programu Fit for 55 wyniesie
dla Polski kwotę 529 mld euro. Koszty samego ciepłownictwa do 2030 r. wyniosą 110 mld
euro, a do 2050 r. - 297 mld euro. Koszt osiągnięcia neutralności klimatycznej przez Polskę,
do 2050 r. będzie kosztować 2,4 bln euro, co oznacza 300 tyś zł na każdego Polaka. Wyniesie
to 90 mld euro rocznie. 2,4 bln euro to ponad trzykrotne PKB Polski. Za tą kwotę można by
wybudować 400 bloków jądrowych o mocy 1 GW, lub 1430 bloków węglowych o tej samej
mocy.
Wykup praw do emisji CO2 w 2019 r. kosztowało 3,4 mld zł, a w 2022 r. już 20,3 mld, a w
2023 r. 26 mld zł.
Po wejściu w życie ETS2 i objęciu certyfikatami budownictwa, rolnictwa i transportu czekają
nas kolejne koszty w wysokości 21 mld zł rocznie.
Całościowy koszt dostosowania polskich budynków do unijnych regulacji wyniesie 1,5 bln zł.
Szacowany koszt osiągnięcia przez całą UE neutralności klimatycznej ma wynieść minimum
40 bln euro.
Coraz bardziej widać, że UE ze wspólnoty gospodarczej zmienia się w niemiecki projekt
bolszewickiej Mitteleuropy. Następuje coraz wyraźniejszy proces nie federalizacji lecz
centralizacji. Projekt Mitteleuropy powstał podczas I wojny światowej i „ma na celu
zbudowanie w Europie Środkowo-Wschodniej obszaru, gdzie państwa będą miały gospodarki
uzupełniające względem gospodarki niemieckiej i które będą jednocześnie trwale niezdolne
do konkurowania z nią.”
Niemcy są największym beneficjentem zarówno samej UE jak i wprowadzenia euro. Z
każdego euro wypłaconego Polsce, Niemcy odzyskują 86 eurocentów. W latach 1999-2017 na
wprowadzeniu euro Niemcy zarobiły 1,9 bln euro, Holandia 346 mld, Grecja jedynie 2 mld,
natomiast Włochy straciły 4,3 bln euro a Francja 3,6 bln euro.
Szczególnym zagrożeniem jest Europejski Fundusz Odbudowy. W skali całej UE to 390 mld
euro w dotacjach i 360 mld euro w pożyczkach. Środki z niego będą przede wszystkim
przeznaczone na przyspieszenie wprowadzania Zielonego Ładu czyli na projekty klimatyczne
(46,6% KPO), czyli w Polsce na dewastację energetyki i górnictwa.
Drugim elementem KPO jest transformacja cyfrowa, na którą ma być przeznaczone 21,4%
KPO, w jej ramach Bruksela ma wzorem Chin uzyskać kontrolę cyfrową wszystkich
obywateli UE. Kolejnym elementem są kwestie związane z równością i ideologią gender.
Polska z KPO ma otrzymać w ciągu sześciu lat 59,8 mld euro, z tego 25,27 mld w postaci
dotacji a 34,54 mld euro w postaci pożyczek. Żeby oddać właściwą skalę, cała suma KPO dla
Polski jest równa wysokości naszego obecnego deficytu budżetowego.
Polska otrzyma 25 mld euro a z powodu rozszerzenia ETS poniesie koszty 191 mld euro.
Łączne koszty związane z ETS do 2030 r. będą nas kosztować 529 mld euro. (Raport PEKAO
SA). Ponieważ razem z dotacjami Polska w tym okresie otrzyma łącznie 115,9 mld euro,
koszt polityki klimatycznej wyniesie 413 mld euro. Jednocześnie Polska będzie musiała
zrezygnować całkowicie ze swojej suwerenności.
W następnym rozdziale Cukiernik zajmuje się europropagandą. Wiedza ekonomiczna
Polaków jest znikoma, dlatego łatwo im wmówić, że dotacje unijne są kluczowe dla rozwoju
naszej gospodarki. Ich znaczenie jest wyolbrzymiane. Liczby są fałszowane, nie wykonuje się
kluczowych analiz na temat sensowności inwestycji. Nie jesteśmy w stanie dokładnie określić
jaki był wpływ naszego członkostwa na nasz rozwój gospodarczy, Nie ma jasno określonych
zysków i kosztów naszego członkostwa w UE.
Media nie podają bezstronnych informacji ponieważ również są dotowane przez UE w
ramach różnych programów. Gdyby media podały nie korzystne dla UE skutkowałoby to
obcięciem dofinansowania.
Ostatni rozdział poświęcony jest polexitowi.
Bardzo polecam tą książkę wszystkim, którzy są zainteresowani faktami a nie mitami
związanymi z członkostwem Polskie w UE.
Comments