top of page

Autorytarne szaleństwo: śliski stok od zamknięć do obozów koncentracyjnych

ZeroHedge


„Wszystkie Dachau muszą stać. Dachau, Belsen, Buchenwald, Auschwitz – wszystkie obozy. Muszą stać, bo są pomnikiem chwili, w której niektórzy mężczyźni postanowili zamienić Ziemię w cmentarz. Wrzucili do niej cały swój rozum, swoją logikę, swoją wiedzę, ale co najgorsze, swoje sumienie. A w chwili, gdy o tym zapomnimy, w chwili, gdy przestaje prześladować nas ich wspomnienie, wtedy stajemy się grabarzami”.

- Rod Serling, Deaths-Head Revisited



W politycznie naładowanym, polaryzującym przeciąganiu liny, jakim jest debata na temat COVID-19, czujemy się nękani strachem przed pandemią wirusową, która nadal sieje spustoszenie w życiu i gospodarce, groźbami nakazu szczepień i kar finansowych za nieprzestrzeganie i niezgody co do tego, jak ustanawiać prawo dla dobra publicznego bez poświęcania wolności jednostki.


Niezgoda z dnia na dzień staje się coraz większa.


Niedawno, na przykład, redakcja Salt Lake Tribune zasugerowała, że ​​urzędnicy państwowi powinni nakazać masowe szczepienia i rozmieścić Gwardię Narodową „ aby upewnić się, że ludzie bez dowodu szczepień nie będą wpuszczani, no cóż, nigdzie ”.

Innymi słowy, zamknij nieszczepionych i użyj wojska, aby ustalić, kto ma być „wolny”.

Te taktyki były już stosowane.


To dlatego znaczna liczba ludzi jest zaniepokojona: ponieważ jest to śliskie zbocze, które zaczyna się od dobrych intencji dla większego dobra, a kończy się tyrańskimi nadużyciami, których nikt nie powinien tolerować.


Aby zobaczyć, jak mogłaby wyglądać przyszłość, gdyby taka polityka miała być egzekwowana, spójrz poza granice Ameryki.


We Włoszech nieszczepieni mają zakaz wstępu do restauracji, barów i transportu publicznego i mogą zostać zawieszeni w pracy i ukarani miesięcznymi grzywnami. Podobnie Francja zabroni nieszczepionym przebywać w większości miejsc publicznych.

W Austrii każdy, kto nie zastosuje się do mandatu dotyczącego szczepień, może zostać ukarany grzywną do 4100 USD . Policja będzie upoważniona do przeprowadzania rutynowych kontroli i żądania dowodu szczepień, a za ich niewykonanie grozi kara do 685 USD .


W Chinach, które przyjęły strategię „zero tolerancji”, „zero COVID”, całe miasta – niektóre z populacją liczącą dziesiątki milionów – są zmuszane do zamykania domów na całe tygodnie, co skutkuje masowymi niedoborami żywności i artykułów gospodarstwa domowego. Pojawiły się doniesienia o mieszkańcach „ zamieniających papierosy na kapustę, płyn do mycia naczyń na jabłka i podpaski higieniczne na małą kupkę warzyw” . Jeden mieszkaniec zamienił konsolę Nintendo Switch na paczkę makaronu instant i dwie bułki gotowane na parze.

Dla tych, którzy niefortunnie zachorowali na COVID-19, Chiny zbudowały „ obozy kwarantanny ” w całym kraju: ogromne kompleksy z tysiącami małych, metalowych pudełek zawierających niewiele więcej niż łóżko i toaletę. Zatrzymanym — w tym dzieciom, kobietom w ciąży i osobom starszym — podobno nakazano opuścić swoje domy w środku nocy, przewieziono autobusami do obozów kwarantanny i przetrzymywano w odosobnieniu.


Jeśli ten ostatni scenariusz brzmi przerażająco znajomo, powinien.


Osiemdziesiąt lat temu inny autorytarny reżim ustanowił ponad 44 000 obozów kwarantanny dla osób postrzeganych jako „wrogowie państwa” : rasowo gorszy, politycznie nie do zaakceptowania lub po prostu niezgodny.


Podczas gdy większość osadzonych w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, obozach pracy przymusowej, więzieniach i gettach stanowili Żydzi, byli też obywatele polscy, Cyganie, Rosjanie, dysydenci polityczni, bojownicy ruchu oporu, Świadkowie Jehowy i homoseksualiści.


Kulturowo tak bardzo zafiksowaliśmy się na masowych mordach na żydowskich więźniach dokonywanych przez nazistów, że przeoczamy fakt, że celem tych obozów koncentracyjnych było początkowo „ uwięzienie i zastraszenie przywódców ruchów politycznych, społecznych i kulturalnych, które naziści postrzegali jako zagrożenie dla przetrwania reżimu”.


Jak wyjaśnia Amerykańskie Muzeum Pamięci Holokaustu:

„Większość więźniów we wczesnych obozach koncentracyjnych stanowili więźniowie polityczni — niemieccy komuniści, socjaliści, socjaldemokraci — a także Romowie (Cyganie), Świadkowie Jehowy, homoseksualiści oraz osoby oskarżone o „aspołeczne” lub społecznie dewiacyjne zachowanie. Wiele z tych miejsc nazywano obozami koncentracyjnymi. Termin obóz koncentracyjny odnosi się do obozu, w którym ludzie są przetrzymywani, zwykle w trudnych warunkach i bez względu na prawne normy aresztowania i więzienia, które są dopuszczalne w demokracji konstytucyjnej ”.


Jak dostać się stamtąd tutaj, z obozów koncentracyjnych Auschwitz do ośrodków kwarantanny COVID?

Połącz kropki.


Nie musisz być nieszczepionym ani teoretykiem spiskowym, ani nawet antyrządowcem, aby martwić się o to, co nas czeka. Musisz tylko rozpoznać prawdę w ostrzeżeniu: władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie.


Tu nie chodzi o COVID-19. Nie chodzi też o politykę, ruchy populistyczne czy jakikolwiek konkretny kraj.


Chodzi o to, co się dzieje, gdy dobrzy, ogólnie przyzwoici ludzie – rozpraszani przez sztuczne kryzysy, polaryzującą politykę i walki, które dzielą ludność na walczące obozy „my kontra oni” – nie zauważają nadciągającego niebezpieczeństwa, które grozi wymazaniem wolności z mapę i umieszczenia nas wszystkich w łańcuchach.


Chodzi o to, co się dzieje, gdy każdy rząd jest upoważniony do przyjęcia postawy „przestrzegaj lub cierp konsekwencje”, która jest egzekwowana poprzez mandaty, blokady, kary, areszty, stan wojenny i lekceważenie praw jednostki.


Śliski stok zaczyna się właśnie w ten sposób, z kampaniami propagandowymi o dobru publicznym ważniejszym niż wolność jednostki, a kończy się blokadami i obozami koncentracyjnymi.


Znaki niebezpieczeństwa są wszędzie.


Claudio Ronco, 66-letni ortodoksyjny Żyd i specjalista od muzyki XVIII wieku, rozpoznaje znaki. Ze względu na swoją decyzję, by pozostać nieszczepionym, Ronco jest uwięziony w swoim domu i nie może poruszać się publicznie bez cyfrowej karty szczepień . Nie może już wsiąść do samolotu, zameldować się w hotelu, zjeść w restauracji czy napić się kawy w barze. Został ostracyzowany przez przyjaciół, odcięto go od życia publicznego i niedługo będzie musiał liczyć się z miesięcznymi grzywnami za domaganie się prawa do integralności cielesnej i wolności osobistej.


Pod każdym względem Ronco stał się niepożądanym w oczach rządu, zmuszonym do izolacji, aby nie ryzykować zanieczyszczenia reszty społeczeństwa.

To jest śliskie zbocze: rząd upoważniony do ograniczania ruchów, ograniczania wolności osobistej i izolowania „niepożądanych”, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby, jest rządem, który ma prawo zablokować kraj, nazwać całe segmenty ludności zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego i zmuszać tych niepożądanych – czyli ekstremistów, dysydentów, wichrzycieli itp. – do izolacji, aby nie zanieczyścili reszty społeczeństwa.


Świat już wcześniej podążał tą drogą.

Inni zignorowali znaki ostrzegawcze. Nie możemy sobie na to pozwolić.


Jak wspomina historyk Milton Mayer w swojej przełomowej książce o dojściu Hitlera do władzy, Myśleli , że są wolni :

„Większość z nas nie chciała myśleć o podstawowych rzeczach i nigdy nie myślała. Nie było takiej potrzeby. Nazizm dał nam kilka strasznych, fundamentalnych rzeczy do przemyślenia — byliśmy przyzwoitymi ludźmi — i sprawił, że byliśmy tak zajęci ciągłymi zmianami i „kryzysami”, i tak zafascynowani, tak, zafascynowani machinacjami „wrogów narodowych”, na zewnątrz i wewnątrz, że nie mieliśmy czasu na myślenie o tych okropnych rzeczach, które stopniowo rosły wokół nas”.


Naród niemiecki postanowił zignorować prawdę i uwierzyć w kłamstwo.


Nie byli nieświadomi okropności dziejących się wokół nich. Jak wskazuje historyk Robert Gellately: „Każdy w nazistowskich Niemczech, kto chciał się dowiedzieć o gestapo, obozach koncentracyjnych oraz kampaniach dyskryminacji i prześladowań, musiał tylko czytać gazety”.

Były tam znaki ostrzegawcze, mrugające nieustannie jak wielkie neony.


„Mimo to”, pisze Gellately, „ogromna większość głosowała za nazizmem i pomimo tego, co mogli przeczytać w prasie i usłyszeć ustnie o tajnej policji, obozach koncentracyjnych, oficjalnym antysemityzmie i tak dalej. Nie da się uciec od tego, że w tym momencie „ogromna większość narodu niemieckiego poparła go”.


Pół wieku później żona wybitnego niemieckiego historyka, z których żaden nie należał do partii nazistowskiej, stwierdziła: „[O]gółem wszyscy czuli się dobrze. . . . I z pewnością było osiemdziesiąt procent ludzi, którzy żyli produktywnie i pozytywnie przez cały ten czas. . . . Mieliśmy też dobre lata. Spędziliśmy cudowne lata”.


Innymi słowy, tak długo, jak ich stworzona wygoda pozostawała nienaruszona, tak długo, jak ich konta bankowe pozostawały w stanie dostępnym, o ile nie byli zamykani, blokowani, dyskryminowani, prześladowani, głodzeni, bici, rozstrzeliwani, rozbierani, więzieni lub zabici, życie było dobre.


Życie w Ameryce też jest dobre, o ile potrafisz otulać się politycznymi fantazjami, które przedstawiają świat, w którym twoja impreza ma zawsze rację, a wszyscy inni się mylą, jednocześnie rozpraszając się chlebem i cyrkową rozrywką, ale nie przypomina rzeczywistości.

Rzeczywiście, życie w Ameryce może być dobre dla nielicznych uprzywilejowanych, którzy nie są zamykani, zamykani, dyskryminowani, prześladowani, głodzeni, bici, strzelani, rozbierani, więzieni lub zabijani, ale z dnia na dzień sytuacja się pogarsza, dla nas.


Co sprowadza mnie z powrotem do obecnego kryzysu: COVID-19 nie jest Holokaustem, a ci, którzy opowiadają się za nakazami szczepień, zamknięciami i obozami kwarantanny, nie są Hitlerem, ale to wciąż ma zadatki na śliski stok.


Środki nie uzasadniają celów: musimy znaleźć inne sposoby walki z pandemią bez uciekania się do mandatów, blokad i obozów koncentracyjnych. Robienie czegoś innego to przygotowanie gruntu pod powstanie kolejnego autorytarnego potwora i sianie spustoszenia.


Jeśli nie chcemy powtarzać przeszłości, musimy uczyć się na błędach z przeszłości.


27 stycznia przypada Dzień Pamięci, rocznica wyzwolenia Auschwitz-Birkenau , dzień pamięci tych, którzy zginęli z rąk popleczników Hitlera i tych, którzy przeżyli okropności nazistowskich obozów koncentracyjnych.


Jednak pamiętanie nie wystarczy. Możemy zrobić więcej. Musimy zrobić więcej.

Jak wyjaśniam w mojej książce Battlefield America: The War on the American People oraz w jej fikcyjnym odpowiedniku The Erik Blair Diaries , świat balansuje na krawędzi autorytarnego szaleństwa.


Wystarczy jeden solidny impuls, by tyrania zwyciężyła.


20 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page