top of page

Blokady nie powstrzymały Covid

Ja wiem, że nawet gdybym tu zamieścił tysiąc badań naukowych to do covidian to i tak nie dotrze, bo wszyscy, tzn wszyscy w telewizji mówią coś innego i nawet za niedługo w czterdziestostopniowym upale będą popylać w obślinionych i przepoconych szmatkach na twarzy bo przecież, matematycznie większość tak mówi, ale ja mimo wszystko robię swoje, jak kropla wody trzeba to drążyć jesli jeszcze kiedyś chce być znowu wolny.

Dzisiaj w The Wall Street Journal ukazał się artykuł na temat bezsensowności lockdownów.

"nie ma dowodów na to, że domy stały się „miejscami odosobnienia i zerowej transmisji”. Mówiąc delikatnie. Ludzie są zwierzętami społecznymi. Zamknięcia były w najlepszym przypadku nieszczelne, a członkowie rodziny wyruszali na spotkanie z przyjaciółmi i krewnymi. To może wyjaśniać, dlaczego więcej niż jedno badanie w czasopismach medycznych wykazało, że transmisja miała miejsce głównie w gospodarstwach domowych. Jak zauważa pan Mulligan, „infekcje osobistych uczniów i personelu szkół podstawowych i średnich były ponad dwadzieścia razy bardziej prawdopodobne, że wywodzą się one ze społeczności, a nie z kimś innym w ich szkole”.

Lockdowns Didn’t Stop Covid A new study finds more virus spread inside homes than work places czyli Blokady nie powstrzymały Covid Nowe badanie wykazało, że więcej wirusów rozprzestrzenia się w domach niż w miejscach pracy.

Blokady Covid-19 zmniejszyły PKB USA o 3,5% w 2020 r., Mimo że rząd federalny wydał ponad 2,6 bln USD na środki pomocowe. Miliony dzieci zalegały z nauką, a prawie 100 000 firm zostało zamkniętych na stałe.

Konwencjonalna mądrość głosi, że było to tego warte, ponieważ ratowano życie, zamykając miejsca pracy i szkoły oraz nakazując ludziom pozostanie w domu. Jednak nowe badanie przeprowadzone przez ekonomistę z University of Chicago Casey Mulligan pokazuje coś przeciwnego. Po pierwszym miesiącu pandemii organizacje, które przyjęły protokoły prewencyjne, stały się miejscami bezpieczniejszymi niż szersza społeczność. Urzędnicy, którzy tego nie widzieli, zapomnieli, że organizacje są racjonalne i szukają rozwiązań opartych na współpracy, które poprawią dobrobyt grupy, takich jak zmniejszenie ryzyka chorób zakaźnych.

W „Zacofanej sztuce spowolnienia rozprzestrzeniania się? Efektywność kongregacji podczas COVID-19 ”- Pan Mulligan wykorzystuje dane empiryczne, aby sprawdzić domniemanie, że miejsce pracy było mniej bezpieczne niż dom. Zdaje sobie sprawę, że „bez kosztownych działań profilaktycznych, większe grupy mają naturalnie więcej infekcji na członka”.

Jednak, jak zauważa, ludzie dołączają do firm „po części dlatego, że cenią sobie zarządzanie przez grupę lokalnymi efektami zewnętrznymi i dobrami publicznymi”. W taki sposób ekonomista mówi, że kapitał ludzki firmy jest powiązany z jej zdolnością do ochrony pracowników i obsługi klientów.

Nie ma wątpliwości, że infekcja rozprzestrzeniłaby się szybciej w zborowiskach niż w mniejszych grupach, gdyby obie były zaangażowane w podobne praktyki. Ale ponieważ większe grupy mają motywację do wydawania na drogie metody zapobiegania, większe organizacje mogą być lepsze w profilaktyce niż gospodarstwa domowe z mniejszą liczbą osób.

To jest to, co się stało. „Dostępne dane ze szkół, szpitali, domów opieki, zakładów przetwórstwa spożywczego, stylistów fryzur i linii lotniczych” - pisze Mulligan w badaniu - „pokazują, że pracodawcy wiosną 2020 roku przyjęli protokoły łagodzące”. Były to „fizyczne bariery”, takie jak maskowanie i filtrowanie powietrza, ale obejmowały również protokoły dystansowe, kapsułki i ekrany. Gospodarstwa domowe rzadziej stosowały podobne środki ostrożności.

Według badania „wskaźniki transmisji na mieszkańca na miejscu dramatycznie spadły, zwykle do poziomów poniżej transmisji dla gospodarstw domowych”.

W jednym z przykładów „godzina przepracowana w systemie Duke Health zmieniła się z bardziej niebezpiecznej niż godzina poza pracą na ponad trzykrotnie bezpieczniejszą”. Ogólnie rzecz biorąc, „zarówno dane dotyczące rozprzestrzeniania się, jak i dane dotyczące rozpowszechnienia sugerują, że wysiłki zapobiegawcze zadziałały lub przynajmniej że coś w organizacji utrzymuje wskaźniki infekcji poniżej poziomu poza organizacją”.

Wyjątkiem byli pakowacze mięsa, których ryzyko również znacznie się zmniejszyło, ale pozostało wyższe niż w przypadku mieszkańców okolicznej społeczności. Nie wiadomo, czy jest to spowodowane okolicznościami w zakładzie, czy jakąś działalnością pakowaczy poza miejscem pracy.

W międzyczasie pan Mulligan stwierdził, że nie ma dowodów na to, że domy stały się „miejscami odosobnienia i zerowej transmisji”. Mówiąc delikatnie. Ludzie są zwierzętami społecznymi. Zamknięcia były w najlepszym przypadku nieszczelne, a członkowie rodziny wyruszali na spotkanie z przyjaciółmi i krewnymi.

To może wyjaśniać, dlaczego więcej niż jedno badanie w czasopismach medycznych wykazało, że transmisja miała miejsce głównie w gospodarstwach domowych. Jak zauważa pan Mulligan, „infekcje osobistych uczniów i personelu szkół podstawowych i średnich były ponad dwadzieścia razy bardziej prawdopodobne, że wywodzą się one ze społeczności, a nie z kimś innym w ich szkole”.

Jeszcze nie jest za późno, aby uczyć się od 2020 roku i „podążać za nauką”, jak lubi mawiać prezydent Biden. Na początek należy odnieść się do ustaleń pana Mulligana podsumowanych w komunikacie prasowym z badania: „Dane pokazują, że w wyniku” protokołów prewencyjnych wprowadzonych przez pracodawców „pracownicy byli 4-5 razy mniej bezpieczni poza miejscem pracy niż w środku. Chociaż pozostanie w domu jest nadal propagowane jako promowanie zdrowia publicznego, nikt nie sprawdza danych, które mówią coś przeciwnego. ” I to było przed szczepionkami."

Ale wiecie co? Siedżcie w domu i broń boże nie wychodźcie.



1 wyświetlenie0 komentarzy

Commentaires


bottom of page