Zadaliście sobie kiedyś pytanie do kogo to wszystko należy?
Do kogo należą media, do kogo należą koncerny farmaceutyczne, do kogo należą koncerny energetyczne, do kogo należą koncerny samochodowe, do kogo należą banki i wreszcie, do kogo należą politycy?
Tak naprawdę wszystko na świecie należy do dwóch koncernów, BlackRock i Vanguard, mało tego te koncerny należą do siebie nawzajem, ponieważ wzajemnie posiadają pakiety kontrolne akcji. Nic na świecie nie staje się bez ich woli, mając kluczowe udziały we wszystkich wiodących koncernach decydują o tym w jakim kierunku zmierza świat.
Dlaczego nie przeczytacie o nich na pierwszych stronach gazet? A dlaczego mieliby się afiszować ze swoją działalnością, ich celem nie jest bycie celebrytą a generowanie zysków, a światło reflektorów w tym nie pomaga ponieważ przyciąga zbytnią uwagę. Dlatego obydwa koncerny, będące właścicielem wszystkiego stoją w cieniu, pociągając jedynie za właściwe sznurki.
Poniżej DW opisuje BlackRock. Zapraszam do lektury.
Deutsche Welle
Ciche imperium z Wall Street. "Najpotężniejszy koncern, którego nikt nie zna"
BlackRock jest największą na świecie korporacją zarządzającą inwestycjami. Ale ten unikający rozgłosu finansowy gigant nie pozwala sobie patrzeć na ręce – twierdzi autorka pierwszej w Niemczech książki na jego temat.
Jak dotąd nie ukazała się jeszcze żadna publikacja, która prześwietlałaby BlackRock – „Czarną Skałę” z Nowego Jorku – największego inwestora na świecie. Firma ta najczęściej znana jest tylko uważnym czytelnikom stron gospodarczych gazet. Także korespondentka giełdowa z Wallstreet, Heike Buchter, dopiero w ostatnich latach prowadząc kwerendę kilkakrotnie natknęła się na tę nazwę. – Niektórzy bankierzy, owszem, mówili o BlackRock. Wymieniano też tę nazwę w kontekście oceny portfeli aktywów dla banków centralnych. Mówiono też o Larry Finku – wspomina dziennikarka.
Heike Buchter opowiada w rozmowie z DW, że przed kryzysem finansowym o BlackRock było cicho. Dopero w czasie kryzysu był on na ustach wszystkich. Kiedyś umówiła się na lunch z informatorem, który ją poprosił, żeby nie mówiła za głośno.
W swojej publikacji Heike Buchter nazywa BlackRock „najpotężniejszym koncernem, którego nikt nie zna”. Korporacja ma pod kontrolą aktywa wartości 4,7 bilionów dolarów. Ponad 14 bilionów dolarów przepływa przez należącą do tego przedsiębiorstwa platformę handlową i analityczną „Alladin”. To 5 procent wartości wszystkich na świecie akcji, obligacji i pożyczek. Lecz to nie wszystko.
– BlackRock doradza też bankom centralnym i ministerstwom finansów, wielkim inwestorom i rządowym funduszom inwestycyjnym. Także dużym funduszom emerytalnym w USA oraz towarzystwom ubezpieczeniowym – wyjaśnia Buchter. Ponadto finansuje firmy skupując obligacje i akcje. – Właściwie niemal nie ma na rynku finansowym czegoś, w czym BlackRock nie miałby w tej czy innej formie jakiegoś udziału – twierdzi autorka publikacji.
Z niepozornego biurowca na Manhattanie szef firmy Larry Fink i jego armia ekspertów pociąga za wszystkie sznurki na rynkach finansowych na świecie. Blackrock jest na przykład udziałowcem w wiodących bankach Stanów Zjednoczonych i ma znaczące udziały w koncernach zbrojeniowych i naftowych. Posiada także udziały w największych firmach notowanych na frankfurckiej giełdzie.
To samo w sobie nie jest niczym niepokojącym – uspokaja Buchter, ale oznacza spore wpływy. – Dzisiaj, mieć cztery, pięć czy sześć procent akcji jakiegoś przedsiębiorstwa to jest już większy numer. Dzwonisz i łączą cię z samym szefem. I masz prawo wymagać – dodaje autorka.
Wszystko jedno czy chodzi o zjeżdzające w Niemczech z taśmy produkcyjnej samochody, wydobywaną w Ameryce Południowej rudę żelaza, złoto w Afryce czy wypróbowywane w USA nowe lekarstwa - na tym wszystkim zarabiają udziałowcy funduszy BlackRock. Heike Buchter mówi, że w gruncie rzeczy nikt nie może dokładnie powiedzieć, gdzie mogą pojawić się problemy. Przez to, że macki tej korporacji sięgają w tak różne miejsca, nie wiadomo, gdzie mogą wystąpić konflikty interesów. Może być też tak, że Blackrock ma zarówno papiery dłużne jakiegoś przedsiębiorstwa, jak i jego akcje. – Nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby zadzierać z największym i najbardziej wpływowym akcjonariuszem, który jednocześnie jest wierzycielem – zauważa Heike Buchter.
Szef BlackRock, Larry Fink, pracował najpierw dorywczo w latach 80-tych w prywatnym stowarzyszeniu inwestorów kapitałowych, dokąd zwerbowano go, żeby zorganizował struktury działu zarządzania obligacjami i produktami emerytalnymi. Przedtem Fink robił karierę w banku inwestycyjnym First Boston jako makler giełdowy. Jednak zrujnował sobie tam świetną opinię wpadką: błędną prognozą ryzyka i stratą 100 mln dolarów.
Heike Buchter pisze w swojej książce: „Ten najbardziej wpływowy człowiek w nowoczesnym świecie finansów wygląda na pierwszy rzut oka jak własny księgowy”. W opinii autorki publikacji, Larry Fink osiągnął coś wyjątkowego, co nie udało się nikomu. „Stworzył sobie swoje Wall Street, własne imperium giełdowe. I to w ciągu niespełna 30 lat”, pisze Buchter. „Aby tego dopiąć, trzeba mieć silne ego i niezwykle wygórowane ambicje”.
Akurat kulminacyjny moment globalnego kryzysu finansowego i upadek banku inwestycyjnego Lehman Bothers, przesądził o sukcesie Finka i jego firmy. Już wtedy była znana ze swych ekspertyz: dokładnej analizy wartości papierów i związanego z nimi ryzyka. Mała firma urosła do rangi czołowego gracza z Wall Street, pisze autorka publikacji. Zaczęła otrzymywać zlecenia od Rezerwy Federalnej. Ówczesny minister finansów Stanów Zjednoczonych Tim Geithner był z szefem BlackRock po imieniu. Dzisiaj eksperci BlackRock doradzają też innym państwom. Heike Buchter wskazuje na kompleksowość korporacji, na wiele obszarów, w których działa. – Pojedynczy obszar nie stanowi problemu – mówi. – Ale gdy spojrzymy na to wszystko razem, wtedy powstaje obraz, który daje do myślenia.
Heike Buchter poświęciła korporacji 280 stron. Na szerokie spektrum jej działalności przedstawione w publikacji składają się też udziały w niemieckich przedsiębiorstwach czy doradztwo dla greckiego rządu. Autorka zaznacza, że nie chodziło jej o wskazywanie na coś palcem i ocenianie, lecz o informację i zwrócenie uwagi opinii publicznej na tego finansowego giganta. W jej opinii odzwierciedla on sposób funkcjonowania świata finansowego. – Ludzie chcieliby najchętniej, aby jak w innych branżach, wszystko było wiadomo, kto jest kim i jak wszystko funkcjonuje – konkluduje autorka. Nic tak bardzo nie rozwściecza i nie niepokoi ludzi jak brak przejrzystości. Przy zbieraniu materiałów do publikacji zauważyła, że „cały system finansowy stale zmienia się i jest w ciągłym ruchu. I nie zawsze można rozpoznać, kto jaką tam odgrywa rolę”.
Miriam Braun, Barbara Cöllen
コメント