Dopiero co zakończyły się lewackie igrzyska olimpijskie więc wracam do jednego tematu, którego nie zdążyłem omówić, a który jest symbolem tego co się dzieje w całym świecie Zachodu. Wywalenie Babiarza za de facto zacytowanie Lennona na temat jego piosenki Imagine.
Odnosząc się do piosenki, Babiarz powiedział coś strasznego: „Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety”. Problemem nie jest sam sens wypowiedzi, problemem jest to, że Babiarz ośmielił się wyjaśnić o co naprawdę chodzi. Co dziwne sam Lennon powiedział na temat tego kawałka: „Imagine”, to samo: „Wyobraź sobie, że nie ma już religii, nie ma kraju, nie ma polityki, to w zasadzie Manifest komunistyczny, chociaż nie jestem szczególnie komunistą i nie należę do żadnego ruchu”.
Hmm.. czyli Babiarz de facto zacytował samego Lennona i za karę został odsunięty od komentowania igrzysk, a zakończenie zamiast niego komentowały jakieś dwie niedojdy intelektualne, cały czas podkreślające atmosferę szczęśliwości i uśmiechania się. Od tej szczęśliwości i uśmiechów miałem problemy z okrężnicą przez kilka kolejnych dni.
Ludzie już co prawda zdążyli zapomnieć o Babiarzu, ale moim zdaniem problem jest poważny, nie żebym bronił Babiarza, bronię sam siebie. Co prawda konstytucja, a dokładnie artykuł 54 głosi:
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
Czyli mamy zapewnioną pełną wolność słowa, jednak drąca wiecznie ryja o wolność i tolerancję lewica, chciałaby jak najszybciej wprowadzić cenzurę totalitarną. Zgodnie z obecnymi trendami, pożądane jest plucie i obrzucanie łajnem tradycyjnych wartości, moralności, rodziny, tradycji, historii, chrześcijaństwa, na zasadzie „nawet jak spadnie, to zawsze coś się przyklei”, jednak każda nawet najmniejsza krytyka lewactwa, lub nawet nieśmiała próba obrony swoich tradycyjnych a już broń boże, konserwatywnych poglądów wzbudza lewacką furię i wściekłość z oskarżeniami o mowę nienawiści. Lewacy w tym miejscu poszli przetartym dawno śladem przez Żydów i ADL czyli Ligę Antydefamacyjną, dla której już wszystko, poza tym oczywiście co ona sama popiera, jest antysemityzmem i rasizmem. Wywalenie Babiarza jest w tym miejscu symbolem, symbolem tego, że wszyscy mamy być idiotami, że nawet nie możemy nazywać tego co widzimy, a jedynie mamy czekać aż jaśnie panujący ściek nam powie, co właściwie zobaczyliśmy i mamy w to zaraz wierzyć i przyjmować bez słowa.
Nowy sowiecki człowiek europejski, Homo Sovieticus Bruxellsis ma być krótko mówiąc lewackim idiotą, co jak dookoła widać w wielu przypadkach udało się już zrealizować. To już nawet nie jest „political correctness” czyli polityczna poprawność, no bo przecież Babiarz zacytował samego autora, to jest jak pisał Łysiak „nazywanie czarnego, białym”.
J. F. Revel w Le Figaro Litteraire napisał:
„Lewicowy terroryzm intelektualny to sposoby, jakimi posługują się ludzie, którzy bardzo dobrze wiedzą, że nie mają racji. Posługują się tymi sposobami dla własnych korzyści, dla obrony swoich interesów i dla blokowania zarzutów pod swoim adresem. Ich metody są brudne, ale oni innych metod nie znają. Te metody wypracował przed laty bolszewizm, za sprawą Lenina, który był wielkim terrorystą intelektualnym.”
I tu właśnie dochodzimy do istoty lewicowej tolerancji, lewicowego terroryzmu, którego z kolei nieodłączną cechą jest „gnojenie” ludzi. Ja wiem, że dla ogromnej większości ludzi to, co obecnie dzieje się na Zachodzie, cały upadek moralny, człowieczeństwa, migracje, problemy dzieci z tożsamością płciową to czysty przypadek, niestety tak nie jest. To co się dzieje, to z góry zaplanowany i punkt po punkcie realizowany neomarksistowski plan. Dzisiaj jednak zajmuję się lewicową tolerancją. Aby ją zrozumieć musimy przeczytać esej jednego z jej ideologów, a mianowicie Herberta Marcuse’a.
Marcuse to trochę zagadkowa postać. Urodził się 19 lipca 1898 roku w Berlinie , jak bardzo wielu innych ideologów marksistowskich w rodzinie żydowskiej z wyższej klasy średniej. W 1916 roku został powołany do armii niemieckiej , ale podczas I wojny światowej pracował tylko w stajniach w Berlinie. Podczas pobytu w Berlinie udało mu się uzyskać pozwolenie na udział w wykładach na uniwersytecie berlińskim, będąc jeszcze w czynnej służbie. Jak widać, pieniądze tatusia musiały popłynąć szerokim strumieniem. Następnie został członkiem Rady Żołnierzy , która brała udział w nieudanym powstaniu socjalistycznym Spartakusa .
W 1919 roku uczęszczał na Uniwersytet Humboldta w Berlinie. W 1920 roku przeniósł się na Uniwersytet we Fryburgu, aby skupić się na literaturze niemieckiej, filozofii, polityce i ekonomii. W 1922 roku ukończył doktorat na Uniwersytecie we Fryburgu na temat niemieckiego Künstlerroman czyli powieści romantycznej.
W 1928 roku powrócił do Fryburga, aby napisać habilitację u Martina Heideggera , która została opublikowana w 1932 roku jako Ontologia Hegla i teoria historyczności ( Hegels Ontologie und die Theorie der Geschichtlichkeit ).
W 1932 roku Marcuse przestał współpracować z Heideggerem, który wstąpił do partii nazistowskiej w 1933 roku. Następnie Marcuse został zatrudniony w Instytucie Badań Społecznych we Frankfurcie, czyli w słynnej neomarksistowskiej Szkole Frankfurckiej, sfinansowanej przez bardzo bogatego argentyńskiego Żyda, Felixa Jose Weil’a.
Marcuse rozpoczął pracę w Instytucie w Genewie , gdzie po opuszczeniu nazistowskich Niemiec w maju 1933 roku utworzono jego oddział. Będąc członkiem Szkoły Frankfurckiej, Marcuse opracował model krytycznej teorii społecznej , stworzył teorię nowego etapu kapitalizmu państwowego i monopolistycznego, opisał związki między filozofią, teorią społeczną i krytyką kulturową oraz dostarczył analizy i krytyki niemieckiego „ narodowego socjalizmu ”.
Marcuse wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w czerwcu 1934 roku. Od 1934 do 1942 roku pracował w oddziale Instytutu na Uniwersytecie Columbia. W 1942 roku wyjechał do Waszyngtonu , aby pracować dla Biura Informacji Wojennej, a następnie dla Biura Służb Strategicznych. I ten fragment jego życiorysu jest bardzo dziwny. Biuro Służb Strategicznych (OSS), było bowiem poprzednikiem CIA. Po rozwiązaniu OSS w 1945 r. Marcuse został zatrudniony przez Departament Stanu USA jako szef sekcji Europy Środkowej, stając się analitykiem wywiadu.
Trudno sobie wyobrazić, że amerykański wywiad tak po prostu przyjął zadeklarowanego marksistę do super tajnej komórki, czyli Oddziału Badań i Analiz. Pytanie, które się w tym miejscu pojawia, to, co łączyło CIA z marksizmem kulturowym i czy CIA nie stoi za propagowaniem marksizmu kulturowego?
W CIA Marcuse przeszedł na emeryturę po śmierci swojej pierwszej żony w 1951 r. Od razu stał się prominentnym profesorem. Rozpoczął karierę nauczycielską jako teoretyk polityczny na Uniwersytecie Columbia , a następnie kontynuował ją na Uniwersytecie Harvarda w 1952 roku. Marcuse pracował na Uniwersytecie Brandeisa od 1954 do 1965 roku, a następnie na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego od 1965 do 1970 roku. Co znowu dziwne, że mimo swoich jawnie marksistowskich poglądów ominęła go antykomunistyczna zawierucha makkartyzmu.
W 1965 roku ukazał się jego esej „ Represyjna tolerancja ”, u nas nieznany, a wielka szkoda, ponieważ Marcuse dokładnie pisze co lewica rozumie pod pojęciem tolerancji.
Dla Marcuse’a tolerancja jest sprawą kluczową bo to ona wpływa na przekaz i kształtowanie człowieka. Jego zdaniem tolerancja jako sposób funkcjonowania społeczeństwa jest czymś złym ponieważ powoduje, że panujące stosunki społeczne stają się bardziej trwałe. Bardzo charakterystyczne i zarazem niepokojące jest sformułowanie „tyrania większości”. Dla Marcuse’a wszystko co utrwala obecne stosunki społeczne jest z definicji czymś złym. „Tolerancja jest rozszerzona na zasady, warunki i sposoby zachowania, których nie należy tolerować, ponieważ utrudniają, jeśli przy tym nie niszcząc, szanse na stworzenie istnienia bez strachu i nieszczęścia. Ten rodzaj tolerancji wzmacnia tyranię większość, przeciwko której protestowali autentyczni liberałowie.”
Żeby było jasne, jego wartościowanie tolerancji rzeczy dobrych i złych nie polega na kryterium moralności albo wywodzącym się z religii. Zło dla Marcuse to wszystko co utrwala stary porządek, dobro to wszystko co go obala. Innymi słowo rodzina, tradycyjna moralność jest czymś złym, a wszelkie dewiacje seksualne, rozkład rodziny czymś dobrym.
Mało tego, dla neomarsistów demokracja jest również czymś złym.
„Tak więc w represyjnym społeczeństwie nawet ruchy postępowe grożą przekształceniem się w ich odwrotność zależności od stopnia, w jakim akceptują zasady gry. Weźmy najbardziej kontrowersyjny przypadek: ćwiczenie praw politycznych (takich jak głosowanie, pisanie listów do prasy, senatorów itp., demonstracje z góry zakładające wyrzeczenia się stosowania przemocy) w społeczeństwie podporządkowanym administracji służy jedynie w wzmocnieniu tejże administracji świadcząc o istnieniu swobód demokratycznych które w rzeczywistości zmieniły swoją treść i straciły skuteczność. W takim przypadku wolność (opinii, zgromadzenia, mowy) staje się narzędziem rozgrzeszenie zniewolenia.”
Marcuse propaguje skrajny totalitaryzm, obwinia wolność za „zniewolenie”. Tylko na pozór wydaje się to szalone. Dla neomarsistów celem jest całkowity rozkład społeczeństwa tzw. „społeczeństwo otwarte”, otwarte na zgniliznę, dewiacje seksualne (ich rola jest szczególnie istotna), chaos, więc wolność jest dla nich zła, ludzie, co widzimy obecnie nie mogą walczyć w obronie swych wartości, tradycji. To, co jest dla nich dozwolone to dyskusje na temat perwersji, ale również nie oceniające lecz bardziej instruktażowe, czyli kto, jaką perwersję stosuje.
„Tolerancja, która zwiększyła zakres i zawartość wolności zawsze była stronnicza - nietolerancyjna wobec represyjnego status quo. Problemem był tylko stopień i zakres nietolerancji. W mocno liberalnych społeczeństwach Anglii i Stanów Zjednoczonych zapewniono wolność słowa i zgromadzeń nawet radykalnym wrogom społeczeństwa, jeśli to oczywiście nie próbowali przechodzić od słowa do czynu, od mowy do działania”.
W tym miejscu dochodzi do sedna:
„ […] tego wymaga wolność myśli i wypowiedzi jako warunków wstępnych znalezienie drogi do wolności - wymaga tolerancji. Jednak ta tolerancja nie może być bezkrytyczna i równa pod względem treści wypowiedzi słów ani czynów; nie może chronić fałszywych słów i złych czynów, które pokazują, że są sprzeczne i przeciwdziałają możliwościom wyzwolenia. Taka bezkrytyczna tolerancja jest uzasadniona w nieszkodliwych debatach, rozmowie, w dyskusji akademickiej; jest niezbędna w przedsięwzięciach naukowych, w religii prywatnej. Ale społeczeństwo nie może być bezkrytycznym tam, gdzie pacyfikacja egzystencji, gdzie stawką jest wolność i szczęście: tutaj pewnych rzeczy nie można powiedzieć, pewnych idei nie można wyrażać, pewnych polityk nie można zaproponować, pewne zachowania nie mogą być tolerowane”
Pamiętajcie, o tym, że dla neomarksistów „czarne jest białe”. Wolność i szczęście, to nie szczęście rodzinne, społeczne, dla nich szczęście i wolność, to wolność kopulacji, każdym z każdym i wszystkim, i wszędzie. To jest istota wolności dla marksistów kulturowych.
„W systemie autorytarnym wolność ludzi nie jest tolerowana - podlegają ustalonej polityce. W ramach systemu gwarantowanego konstytucyjnie są praktykowane prawa i wolności obywatelskie, opozycja i sprzeciw jest tolerowany, chyba że wywołuje przemoc i / lub nawoływuje i do organizowania brutalnego wywrotu. Wolna i równa dyskusja może spełniać przypisaną mu funkcję to tylko wtedy, gdy jest to racjonalne - wyrażanie i rozwój niezależnego myślenia, wolnego od indoktrynacji, manipulacji i wpływu obcych autorytetów”.
Idąc dalej Marcuse podaje ideę obecnie propagowanej przez lewaków mowy nienawiści.
„Obejmowałyby wycofanie tolerancji wypowiedzi i zgromadzeń dla grup propagujących agresywną politykę, zbrojenia, szowinizm, dyskryminacja ze względu na rasę i religię lub tych które sprzeciwiają się rozszerzaniu wpływu opinii publicznej, ubezpieczeń społecznych, opieki medycznej itp.”.
„Ponadto, może zajść konieczność przywrócenia wolności myśli, wprowadzenia nowych i sztywnych ograniczeń dotyczące nauki i praktyk w instytucjach edukacyjnych, które z racji swoich metod i koncepcji służą zamknięciu umysłu w ustalonym wszechświecie dyskursu i zachowań - tym samym wykluczając a priori racjonalną ocenę rozwiązań alternatywnych”.
Kolejny raz widać o co mu chodzi. Nie chce zakazać deprawacji i dewiacji seksualnych, wręcz przeciwnie, należy zakazać ich zakazywanie. Nie zakazujmy pedofilii, bo to zamyka umysł, wręcz przeciwnie, należy zakazać jej zakazywania.
„Pod względem funkcji historycznej istnieje różnica między przemocą rewolucyjną a reakcyjną, między przemocą uciskanych a przemocą ciemiężycieli. Pod względem etycznym obie formy przemocy są nieludzkie i złe - ale od kiedy tworzy się historia zgodnie z normami etycznymi? […] Problem nie dotyczy dyktatury edukacyjnej, ale chodzi o przełamanie tyranii opinii publicznej i jej twórców w zamkniętym społeczeństwie.
Ze wszystkimi zastrzeżeniami hipotezy opartej na „Otwartym” zapisie historycznym, wydaje się, że emanacja przemocy pochodząca z buntu klas uciskanych zrywa historyczne kontinuum niesprawiedliwości, okrucieństwa i milczenia na krótką chwilę, krótką, ale wystarczająco wybuchową, by osiągnąć zwiększenie zakresu wolności i sprawiedliwości oraz lepszego i bardziej sprawiedliwego podziału nędzy i ucisku w nowym systemie społecznym - jednym słowem: dokonuje się postęp w cywilizacji. W odniesieniu do historycznej przemocy emanującej spośród klas rządzących wydaje się, że nie można wykazać takiego związku z postępem”.
Marcuse propaguje przemoc. Jeśli przemoc, rozlew krwi rozwala stary porządek to jest dobry, jeśli klasy rządzące próbują się bronić przed chaosem, to jest to złe. Rozumiecie teraz dlaczego w UK, Niemczech i Francji nie ściga się bandytów tylko dlatego, że są imigrantami, dlaczego toleruje się i ochrania ekobandytów a bez litości gazuje i pałuje zwykłych obywateli?
Marcuse wyróżnia bowiem dwa rodzaje przemocy, postępową i reakcyjną, i o ile ta reakcyjna jest z gruntu zła to ta postępowa z samej swej definicji jest dobra. I nieistotne jest tutaj jej nasilenie, nieistotne są względy etyczne, liczy się tylko i wyłącznie postęp, i to on określa czy przemoc jest dobra czy zła. Czyli żeby udzielić jasnego przykładu, gdy zostaniecie napadnięci przez grupę mniejszościową, nie wiem seksualną, rasową, obojętnie jaką, i ta grupa będzie mordować Waszą rodzinę, rabować Wasz dobytek, gwałcić Waszą żonę lub córkę, to w przypadku reakcji policji w celu Waszej obrony, zastosowana przez nią przemoc będzie zła, natomiast przemoc bandytów z punktu widzenia postępu dlatego, że są reprezentantem postępowej mniejszości będzie czymś dobrym.
„Małym i bezsilnym mniejszościom, które walczą z fałszywą świadomością i jej beneficjentom należy pomóc: ich dalsze istnienie jest ważniejsze niż ochrona nadużywanych praw i wolności, które przyznają tym konstytucyjne uprawnieni, którzy uciskają te mniejszości”.
Za to w drugą stronę stosujemy pełen aparat represji: „Wycofanie się z tolerancji dla ruchów regresywnych zanim staną się aktywne; nietolerancja nawet wobec myśli, opinii i słowa, a wreszcie nietolerancja w przeciwnym kierunku, to znaczy w stronę samozwańczych konserwatystów, na politycznej prawicy - te antydemokratyczne pojęcia odpowiadają faktycznemu rozwojowi demokratycznego społeczeństwa, które zniszczyło podstawy uniwersalności tolerancji.
Kiedy tolerancja służy głównie ochronie i zachowaniu represyjnego społeczeństwa, kiedy służy zneutralizowaniu opozycji i uodpornieniu ludzi przeciw innym i lepszym formom życia, to pojęcie tolerancji zostało wypaczone.”
Dla Marcuse’a tolerancja jest największym złem, ponieważ powstrzymuje zmiany. Dalej nawołuje mniejszości do oporu pozaprawnego, bo to im się jego zdaniem należy. Dla Marcuse’a złem również jest prawo i porządek, ponieważ również służą do utrwalenia panujących stosunków społecznych.
Dla lewicy tolerancja jest czymś złym. Lewica żąda pełnej tolerancji tylko i wyłącznie dla swych poglądów, jednak odmawia jakiejkolwiek tolerancji, już nawet nie przeciwnikom lecz jakimkolwiek innym, niezależnym poglądom. Nie oczekujcie tolerancji od lewicy, bo jej nie dostaniecie. Lewica jest jak rozrastający się chwast, niszczący wszelką inną roślinność. Jest jak zaraza, jak śmiertelny wirus, zabijający wszystko dookoła i tak powinna być traktowana. Dla niej jesteście wrogiem, którego trzeba jak najszybciej wyeliminować, więc czas się obudzić i zacząć ją traktować tak samo.
Comments