Społeczeństwo obywatelskie czyli największy upiór III RP
- Dariusz Zdebel
- 5 lip
- 6 minut(y) czytania
Cały czas jesteśmy bombardowani propagandą na temat społeczeństwa obywatelskiego, na temat jego aktywizacji i udziału w działaniu państwa.
Problem w tym, że nikt tak naprawdę nie chce określić na czym ma polegać to mityczne społeczeństwo obywatelskie. To co rozumieją pod tym określeniem rządzący ma się sprowadzać do NGOsów, jakichś tam Rad Młodzieżowych czy uniwersytetów trzeciego wieku. Problem w tym, że żadne z nich nie jest przejawem społeczeństwa obywatelskiego a wręcz przeciwnie, jest w rzeczywistości fasadą mającą kanalizować i kontrolować nastroje społeczne aby nie wymknęły się spod kontroli i nie przerodziły się w coś trwałego i niezależnego.
Jeśli chodzi o NGOsy, to poza najbardziej zduraczonymi przez ściek jednostkami wszyscy wiedzą, że są finansowane z zewnątrz i reprezentują określone interesy tych, którzy je opłacają. Karty zostały odkryte po audycie USAID przeprowadzonym przez Muska, kiedy się okazało, że NGOsy są globalistyczną agendą służącą do rozkładu społeczeństw. Teraz już niemal każdy wie, że stoi za nimi stary grandziarz Soros, aczkolwiek nie tylko, który ma na celu realizację działań politycznych. To NGOsy stoją obecnie za chaosem i próbą przewrotów społecznych w Gruzji, Serbii, na Węgrzech a swojego czasu w Polsce, a jeszcze wcześniej na Ukrainie. Celem NGOsów jest podcinanie struktury społecznej poprzez walkę z moralnością, propagowanie rozwiązłości, agendy Gender, aborcji, tradycyjnych wartości, zohydzanie tradycyjnego modelu rodziny oraz prawdziwego patriotyzmu, który ma być zastępowany kremówkowyrm patriotyzmem.
Jak więc widać, te struktury hołubione przez wszelkiego rodzaju władze tak naprawdę nie spełniają roli struktur społeczeństwa obywatelskiego z kilku powodów, przede wszystkim brak im niezależności, są uzależnione od źródeł finansowania i nie mają żadnych prawdziwych instrumentów mogących wpływać na władze.
Cała III RP została zbudowana na lęku przed społeczeństwem obywatelskim. Pierwsza bowiem Solidarność to był prawdziwy ruch obywatelski. Dlatego właśnie przeraziła wszystkich i przez kolejne lata zarówno komuniści jak i tzw. opozycja, wywodząca się przeważnie również z komunizmu, wspólnie pracowali nad jej pacyfikacją jako niezależnego ruchu obywatelskiego. Władzę w Solidarności przejął troglodyta Bolek, za bardzo nie mający pojęcia o tym co się wokoło niego dzieje wspierany przez dawnych żydowskich „komandosów” czyli Michnika, Geremka, Kuronia i Mazowieckiego oraz mających również komunistyczne rodowody Kaczyńskich i reszty ekipy. Przez kolejne lata Solidarność została dokładnie wyczyszczona, wszyscy niepokorni zostali tak bardzo zgnojeni, że albo się wycofali z życia publicznego, albo wyjechali z paszportami, z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy na Zachód. Gdy proces czyszczenia został dokonany, nastąpiło ustalenie tego jaka ma być przyszła Polska w Magdalence, której pokłosiem stała się największa zdrada narodu polskiego znana jako Okrągły Stół. Nic wtedy nie było demokratyczne, wszystko ustalono odgórnie, po prostu dogadały się dwie bandy i podzieliły kraj. Po jednej stronie mieliśmy byłą juntę wojskową, czyli Jaruzelskiego, Kiszczaka i Siwickiego wraz z całą bezpieką wojskową i cywilną oraz nomenklaturą, którą do dzisiaj widzimy w osobach Kwaśniewskiego, Belki, Czarzastego, Rosatiego, Millera oraz ich odrośli w Nowej Lewicy. Z drugiej strony mieliśmy obóz tzw. demokratyczny, który szybko podzielił się na dwa główne nurty, z jednej Judenrat w osobach Michnika, Mazowieckiego, Geremka i Kuronia dla niepoznaki nazywany Unią Demokratyczną, którą szybko doprowadzona do fuzji z dziwnym niemieckim tworem, czyli Kongresem LIberalno Demokratycznym niejakiego Tuska podobno agenta Stasi vel Oskar, w wyniku czego powstała Unia Wolności, z której wypączkowała Platforma Obywatelska, która po przyłączeniu jakichś dziwadeł stała się Koalicją Obywatelską. Drugim nurtem było ugrupowanie Kaczyńskich, czyli Porozumienie Centrum, które weszło póżniej w skład Akcji Wyborczej Solidarności a obecnie znane jest jako Prawo i Sprawiedliwość. Pomiędzy nimi w zależności od dostępności koryta wałęsało się Zjednoczone Stronnictwo Ludowe Pawlaka, dla hecy nazwane Polskim. Gdzieś tam jeszcze pojawiały się polityczne dziwadła w postaci KPN, Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, Ruchu Palikota, Nowoczesnej a teraz Polski 2050.
Przede wszystkim chodziło o to, aby lud był permanentnie duraczony, żeby mu przypadkiem nie przyszło na myśl, aby całą tą bandę po prostu wykopać. Wykorzystano w tym celu stary i skuteczny model zarządzania, czyli zarządzanie poprzez konflikt. Tusk i Kaczyński perfekcyjnie podzielili zduraczone społeczeństwo na dwa wściekłe obozy i tak rządzili przez 36 lat, na zasadzie raz wy, raz my.
Oczywiście zdarzały się wypadki przy pracy, pierwszym był prawdopodobnie sterowany do pewnej chwili przez służby Lepper i jego Samoobrona. Problem powstał wtedy gdy urwał się ze smyczy i zaczął gryźć wszystkich dookoła w wyniku czego stał się zagrożeniem dla stabilności postkomunistycznego systemu. Traf jednak chciał, że wtedy popełnił mu się samobój, a potem jeszcze kilku innym i problem się rozwiązał. Znowu było ciepło i fajnie.
Do chwili gdy pojawiła się Konfederacja. Ktoś ją zlekceważył i dzięki temu szybko się ustabilizowała na scenie. Problem się pogłębił wraz z jej skrajnością czyli Braunem. I teraz mamy ciąg poważnych błędów. Przede wszystkim Tusk, z Bodnarem i Giertychem zapomnieli, że PO z PISem jest jak yin-yang, jedno bez drugiego nie może istnieć. Do tej pory panowała niepisana umowa, że „kopiemy się, ale tylko do kostek”, jednak teraz Tusk nie wiadomo dlaczego postanowił wykończyć PIS, a ponieważ PIS również naraził się ludziom najpierw polityką związaną ze srowidem a następnie swym upodleniem w stosunku do Ukrainy, zaczęła się wzmacniać Konfederacja. I tu popełniono drugi błąd. Początkowo poszło sprawnie, Korwin został wykopany przez Mentzena z własnej partii. Nie spotkało się to z wiekszą reakcją, bo trzeba przyznać że Korwin rzeczywiście swoimi idiotycznymi hasłami trzymał UPR, a później Konfę na progu 5%. Korwin po prostu nie mógł pojąć, że czasami lepiej się zamknąć. Ale gdy Mentzen wziął się za Brauna wszystko się zwaliło, i skutkiem jest powstanie nowej partii jeszcze bardziej na prawo od Konfy, czyli Konfederacji Korony Polskiej.
Stało się coś czego Kaczyński jak widać dalej nie rozumie, ale pojął Tusk i cała reszta, wali się cały model III RP. I teraz pojawia się społeczeństwo obywatelskie.
Tusk będący namiestnikiem niemieckim dla Generalnej Gubernii postawił wszystko na jedną kartę, na Trzaskowskiego. Po stronie Tęczowego Rafaua, stanął cały aparat państwa, służby, wszystkie niemiecko-żydowskie media, niemal wszystkie samorządy, więc cóż mogło pójść nie tak. No i przegrzali temat. Polacy zagłosowali nie tyle za Nawrockim, którego nikt nie znał, a przeciw Tuskowi, czyli Trzaskowskiemu. Stało się coś co nie miało prawa się stać. Dlatego Tusk teraz musi szybko wypełnić zadania zlecone mu przez IV Rzeszę zanim zacznie go blokować Nawrocki, a jednym z nich Zglajchszaltowanie Polski i zniwelowanie terenu pod kolonię niemiecką. Zaczęło się więc szybkie sprowadzanie do Polski inżynierów z Afryki i Afganistanu. Tusk jak zwykle zaczął serwować kłamliwą papkę dla odmóżdżonych ameb na temat uszczelniania granic, a w tym czasie Straż Graniczna zaczęła nielegałów przewozić do Polski. I stało się ponownie coś co nie miało prawa się wydarzyć. Ludzie sami zaczęli oddolnie tworzyć struktury znane pod nazwą Ruchu Obrony Granic. Tusk wraz z resztą antypolskiej bandy wpadł w panikę. Wrogiem numero uno stali się nie Niemcy, nie niekompetentna Straż Graniczna a ruch obywatelski. Ukrainiec Bodnar zaraz zaczął straszyć, że wszystkich pozamyka. A za co? Za to, że obywatele sami pilnują granic bo odpowiedzialne za to służby zapomniały, ze ślubowały posłuszeństwo Polsce a nie swoim przełożonym?
Ktoś zada pytanie, ale o co chodzi? Skąd ta furia władzy w stosunku do oddolnego nie szkodzącego nikomu ruchu?
Odpowiedź jest prosta zarówno Tusk, jak i Kaczyński, Hołownia, Kwaśniewski, Miller i cała reszta boją się ludzi. Boją się obywateli. Nie wierzą im. Nikomu, i to nigdzie na świecie nie zależy na społeczeństwie obywatelskim. Na społeczeństwie ludzi świadomych zarówno swoich praw jak i obowiązków. Wszystkie rządy preferują społeczeństwa upośledzone obywatelsko, niezdolne do samodzielnych działań, będące na wiecznym garnuszku państwa Społeczeństwa dla których jedyne co jest istotne to kiełbacha na grilla, tanie piwo, disco polo lub raperzy idioci w zależności od preferencji, raz na jakiś czas akcja dająca poczucie jakiejś wyimaginowanej wspólnoty w postaci WOŚPu, ale w gruncie rzeczy niezdolne do samodzielnego myślenia i działania.
Ale taka akcja jak samodzielne patrolowanie granic zmienia wszystko, ludzie poznają swoją siłę, czuję się niezależni i wtedy zaczynają zadawać pytania, z których najważniejsza to:
A po co do cholery oni nam potrzebni?
Polska się zmienia, rządzących nami intelektualnych impotentów wszystko przerosło, wojna na Ukrainie, zielony ład, galopujące ceny, nachodźcy i zbliżający się kolaps finansów państwa. Dopóki był spokój i koniunktura, u rządzących nie było widać przerażających deficytów intelektualnych i skrajnie rażącej niekompetencji, ale teraz gdy sytuacja się zmieniła stoją z opuszczonymi gaciami na środku ulicy.
Dlatego Tusk z resztą najlepiej Ruch Obrony Granic by spacyfikował, problem w tym, że teraz ma przeciw sobie połowę sędziów, których chciał wykopać z zawodu, a którzy mu nie odpuszczą.
Wszystko wskazuje na to, że widzimy początek końca postkomunistycznego tworu zwanego III RP. Mam nadzieję, że tworzenie się po raz pierwszy od XVI wieku społeczeństwa obywatelskiego już nie zahamuje a tylko przyśpieszy.

Comentários