top of page

A sztandar nasz ma barwę czerwoną...

W środę FB skasował profil Konfederacji.



Niestety nie mogłem wcześniej nic napisać ponieważ fejsik dał mi bana na 6 dni za zacytowanie artykułu z prestiżowego The British Medical Journal. Ogólnie to jest już mój trzeci ban i żeby było wesoło, każdy z nich otrzymałem za cytowanie artykułów z czasopism, przedtem to był New York Post. Nawet nie wiedziałem, że to takie wywrotowe redakcje.

Ogólnie potwierdza się to, co już piszę od dawna, na FB można pisać o dewiacjach seksualnych, to jest ogólnie preferowany temat, można pisać o zaburzeniach psychicznych na podłożu seksualnym takich jak małżeństwo z żyrandolem, po zdradzie burzliwego związku z lampą stojącą, można pluć na Kościół, to jest również pożądane, szczególnie można się skupiać na pedofilii w Kościele, ale uwaga, już broń boże nie można pisać, że prawie wszyscy z tych pedofilów to homoseksualiści. Tego nie wolno, to jest be. Można dużo pisać o „jebaniu PISu” ale już nie wolno „jebać Lewicy lub PO” to też jest be. Od jakiegoś czasu FB stał się plotkarskim szmatławcem, na którym trudno znaleźć jakiekolwiek informacje. Wszyscy naukowcy i politycy przenieśli się dawno na twittera, z kolei młodzież wyniosła się na Snapa i Tiktoka. FB stał się zbiorowiskiem takich wapniaków jak ja. W sumie to i dobrze, ponieważ na dłuższą metę gwarantuje mu to taki sam upadek jaki obecnie zalicza telewizja.


Ale wracając do meritum sprawy.

Cały cyrk z kontem Konfy dostarczył mi wielu spostrzeżeń.


Po pierwsze cenzura. Dla mnie kasowanie kont, postów, banowanie za to, że ktoś ma inne zdanie na jakiś temat jest aktem desperacji. Wychowałem się w czasach komunizmu, w których nie było Internetu, smart fonów, drukarek, maili, nawet ksero było dopiero przyszłością, i nawet w takich sprzyjających okolicznościach nie dało się komunistom zablokować przepływu informacji. Wszyscy wiedzieli o Katyniu, o sfałszowanych wyborach po wojnie, o II Korpusie Polskim itd. Wtedy cenzura nic nie dała, a teraz w XXI wieku lewacy z FB myślą, że zablokują przepływ informacji? Serio są takimi frajerami? Póki co próbujący lewackiej cenzury YouTube już poległ w tej wojnie z BitChute, na którym można znaleźć wszystkie usunięte filmy i który stał się już alternatywnym do YT medium. Jest telegram, obecnie pojawiają się alternatywne serwisy w stosunku do FB, kwestią czasu jest aż któryś z nich przejmie część rynku. Jakim trzeba być ignorantem w dziedzinie psychologii nie wiedząc o tym, że właśnie treści zakazane są najbardziej pożądane. Zresztą to widać, już powstała ogólnoświatowa sieć informacyjna, nie zinstytucjonalizowana dlatego praktycznie nie do opanowania, ludzie z różnych krajów, nie znający się osobiście przesyłają linki, udostępniają sobie wzajemnie informacje, tworzą powiązane i pączkujące grupy i to wszystko tak naprawdę jest skutkiem dwuletniej cenzury wprowadzanej na FB, YT i mediach głównego ścieku. Na miejsce jednej skasowanej grupy pojawia się zaraz dziesięć kolejnych, niczym odrastające głowy medialnej hydry lernejskiej. Sytuację napędza fakt, że cenzorzy FB są tak głupi, że kasują wszystko jak leci, łącznie z artykułami naukowymi, co tylko utwierdza banowanych w przekonaniu, że mają rację. Wydaje mi się, że na twitterze zauważyli co się dzieje dlatego mają inną politykę, FB w tym lewackim szaleństwie pogubił się.


Po drugie rozśmiesza mnie do łez hipokryzja środowisk lewicowych i tzw. liberalnych. Obydwie te grupy dostały kociokwiku z radości, że Konfa wyleciała z FB. Dawno temu Wolter powiedział „nienawidzę Twoich poglądów, ale gotów jestem oddać życie za Twoje prawo do ich głoszenia” . Sympatycy Lewicy, PO i Hołowni uwielbiają przytaczać to zdanie, ale tylko w kontekście „krwawej” cenzury PISu w stosunku do ich poglądów, gdy natomiast ktoś ma inne poglądy niż oni, najlepiej by go zamknęli w Gułagu. W sumie nie powinno mnie to dziwić w przypadku ludzi dla których wolność sprowadza się do możliwości porozrywania na kawałki nienarodzonego dziecka eufemistycznie nazywana prawdziwą wolnością kobiet. Ogólnie cała ta opcja wyznaje moralność Kalego, jak Kali ukraść krowę to dobre ale jak Kalemu ukraść krowę to złe. Trzeba mieć rzeczywiście rozdwojenie jaźni aby z jednej strony wyłazić na ulicę w obronie ogólnoświatowego koncernu medialnego a z drugiej skakać pod sufit z radości, że ocenzurowano konkurentów.


Tak wiem co teraz usłyszę. Ten idiotyczny argument, że Konfa powiedziała, że piekarz może sprzedać chleb komu chce bo to jest jego wolność. Nie spodziewam się od Lewicy rozumienia mechanizmu monopoli, bo takich rzeczy Lewica i tzw. liberałowie z PO nie ogarniają zupełnie.


Jak napisała Helen Johnson „Wiele fuzji, które pozwoliły na konsolidację w branży medialnej, miało miejsce po uzyskaniu zgody antymonopolowej Departamentu Sprawiedliwości. Skrajny brak regulacji dotyczących spółek medialnych spowodował, że giganci medialni zdołali zabezpieczyć duże udziały we wszystkich formach mediów, w tym gazetach, stacjach radiowych i telewizyjnych oraz studiach filmowych. Żadna analiza koncentracji władzy mediów i korporacji kontrolujących dzisiejsze wiadomości nie byłaby kompletna bez dokładnego przyjrzenia się wielkiej technologii i internetowi. Dzisiejsze wielkie firmy technologiczne stworzyły kolejną formę koncentracji władzy i poszerzyły zasięg głównych konglomeratów medialnych. Dzięki internetowi dzisiejsze media informacyjne docierają do większej liczby Amerykanów niż kiedykolwiek wcześniej, a jednocześnie są kontrolowane przez najmniejszą liczbę właścicieli w historii. Konsekwencje skrajnej konsolidacji władzy medialnej są rozległe. Po pierwsze, największym źródłem pieniędzy politycznych są korporacje, a konglomeraty medialne to jedne z największych korporacji na świecie. Te miliardy miliardów oznaczają większy wpływ w dyskursie politycznym i wyborach. Pieniądze determinują zwycięskie kwestie i kandydatów w amerykańskiej polityce, więc im większa korporacja, tym silniejszy wpływ. Ale żadna inna branża nie jest tak bezpośrednio związana z wzorcami głosowania, jak branża medialna. Ich produktem jest przekaz, który dyktuje problemy i kandydatów, którzy dominują na arenie krajowej.

Oznacza to, że giganci medialni nie tylko wpłacają pieniądze na kampanie, ale także nimi sterują. Relacjonują je, nagrywają, opowiadają, dokumentują i transmitują. W konsekwencji siła polityczna konglomeratów medialnych rośnie wykładniczo wraz z ich wielkością i bogactwem; im większa korporacja, tym większy jest jej wpływ polityczny zarówno poprzez władzę monetarną, jak i wiadomości. Im większa siła polityczna gigantów medialnych, tym łatwiej lobbują i wywierają wpływ na rząd, aby obcinał przepisy, udzielał zezwoleń antymonopolowych i uchwalał prawa zwiększające ich korporacyjną dominację”.


Innymi słowy FB przez odpowiednią podaż informacji może wpływać na wybory, na to jacy politycy przejmą władzę, może manipulować nie tylko sferą polityczną ale również i wpływać na decyzje gospodarcze.

Argument lewej strony jest tak idiotyczny, że aż oczy bolą. Bo gdyby chcieć odwoływać się do trywialnego przykładu z piekarzem trzeba by sobie wyobrazić sytuację, w której wszystkie piekarnie w Polsce należą do jednego właściciela. I on odmawia waszego obsługiwania. Gdzie kupicie chleb mądrale? Albo sytuację, w której cały rynek paliwowy należy tylko do jednego koncernu i w dodatku nie ma regulacji rządowych w wyniku czego koncern może ustalać podaż i ceny na takim poziomie jak mu się żywnie podoba. Takim monopolistą póki co jest FB. Sto lat temu w Stanach rozumieli jakie ryzyko za sobą niosą monopole o czym przekonał się sam Rockefeller, gdy poprzez Standard Oil zmonopolizował rynek ropy i zaczął dyktować warunki. Rząd USA szybko zareagował, na mocy ustawy antymonopolowej Shermana, i w 1910 r. Standard Oil został rozczłonkowany na 33 firmy.


I po trzecie kwestia eliminacji z życia jakiejś partii. Znowu nie spodziewam się znajomości historii przez ludzi z lewej opcji, bo jakby znali historię to jasne, że by jej nie popieraliby.

Przypomnę dwa rządy i dwa kraje, dwóch ideologicznych kuzynów.


Najpierw Rosja, Lenin i bolszewicy. Zamach stanu nazywany rewolucją październikową. Najpierw Lenin kasuje monarchistów i szlachtę, wszyscy się cieszą, „a dobrze im tak”, potem kolejnymi są Kadeci czyli konstytucyjni demokraci i znowu lewica z radości podskakuje, tylko że po Kadetach przyszła kolej na Eserowców czyli Socjalistów Rewolucjonistów, Anarchistów, Mienszewików czyli wszystkich którzy nie byli bolszewikami, a potem chłopów, inteligencję a w końcu wąż zeżarł swój własny ogon i Stalin zutylizował samych bolszewików. Przyszło dobrodziejstwo lewicowego raju i jakieś kilkadziesiąt milionów wymordowanych i zagłodzonych ludzi.

Mija kilkanaście lat i w Niemczech władzę przejmuje Hitler. Jakby ktoś zapomniał demokratycznie. Tak, tak, wybrał go lud w wyborach. Jako narodowy socjalista idzie przetartym szlakiem przez bolszewików w Rosji, najpierw jest pożar Reichstagu i delegalizacja Komunistów, wszyscy w Niemczech się cieszą, „precz z komuną”, ale zaraz potem Fuhrer delegalizuje wszystkie inne partie. A potem, jak już oczyścił teren przyszła wojna i holocaust.


Teraz na miejscu PISu, jeśli ten chce mieć równe szanse w wyborach wziąłbym się za FB tak jak to robią obecnie w Brazylii bo na sto procent może być pewien, że to on będzie kolejny na celowniku.


Podsumowując albo mamy demokrację albo nie mamy. Albo chcemy wolności słowa albo nie chcemy a jeśli chcemy to niestety musimy tolerować fakt, że są ludzie, którzy mają inne zdanie na jakiś temat niż my. Ja osobiście światopoglądowo jestem daleki od dzisiejszej tzw. Lewicy i PO, ale ponieważ jestem za wolnością słowa nigdy bym się nie zgodził na ograniczenie ich praw do wypowiedzi. A jeżeli cieszymy się, że ktoś cenzuruje czyjeś poglądy to nie narzekajmy gdy ofiarami tych procedur stajemy się my sami.


143 wyświetlenia0 komentarzy

Comentarios


bottom of page