Czeka nas nieuchronny kolaps, zresztą nie tylko nas, całą Europę. Od trzydziestu lat, jeśli pominąć inflację, Niemcy, Włochy, Francja, a także Japonia, nie mają wzrostu gospodarczego. Wzrost gospodarczy UE wygenerowały nowe kraje na Wschodzie Europy. W tym czasie kraje Azji poza Japonią, generują ogromny wzrost gospodarczy. Co prawda USA również odnotowały wzrost, lecz w ich przypadku odpowiadają za niego instrumenty finansowe a nie prawdziwa gospodarka. Gdy dodatkowo weźmiemy pod uwagę PKB według parytetu siły nabywczej, to okazuje się, że gospodarka chińska już przewyższyła amerykańską, na trzecim miejscu jest gospodarka indyjska, następnie japońska i niemiecka, a zaraz za nimi rosyjska. Później indonezyjska, brazylijska, angielska, francuska a ostatnią dziesiątkę zamyka Meksyk. Kraje zachodnie próbują czarować rzeczywistość manipulując danymi, aby sztucznie wykazywać wzrost gospodarczy. UK np. policzyła do PKB prostytucję i handel narkotykami, co pozwoliło jej wykazać śladowy wzrost gospodarczy. Jednak kreatywna statystyka nie zmieni faktu, że od trzydziestu lat, Europa Zachodnia nie powiększyła gospodarki.
Polska rozwijała się szybko, doganiając Europę Zachodnią, aż w 2020 roku idioci po raz pierwszy w historii zamknęli gospodarki. Oczywiście każdy kto choć minimalnie orientuje się w ekonomii mówił, że to zdewastuje gospodarki, okazało się jednak , że rządzą nami idioci. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Żeby ludzie nie wyszli na ulice, każdy kraj zaczął drukować na potęgę pieniądze bez pokrycia. Skutek był prosty do przewidzenia, inflacja wyskoczyła do góry i zaczęła się stagflacja.
W całej Europie przemysł ucieka do Azji. W Polsce produkcja przemysłowa spadła o 17 % rok do roku, o tyle samo spadł eksport. Produkcja urządzeń elektrycznych spadła o 30%, wydobycie węgla o 14%. W Polsce deficyt budżetowy wzrósł do 50 mld, wpływy z Vat maleją, co wskazuje albo na omijanie płacenia vatu przez firmy, albo na rzeczywisty spadek konsumpcji.
Idąc dalej, w Polsce odnotowujemy rekord upadłości firm, ponownie spada wskaźnik dobrobytu.
Można powiedzieć, że już nieraz tak było ale w końcu się poprawiło. Czyli nasza narodowa dewiza „Jakoś to będzie” się sprawdziła.
Niestety tym razem będzie inaczej. Skąd to wiem? Zaraz wytłumaczę.
Na rozwój gospodarczy składa się kilka elementów: wykwalifikowana siła robocza, profil demograficzny, surowce, koszty energii, innowacyjność, infrastruktura i baza przemysłowa.
W przypadku siły roboczej wchodzimy w katastrofę, mamy całkowicie oderwany od rzeczywistości system oświaty, kształcimy stada magistrów bez żadnych kwalifikacji po wyższych szkołach gotowania na gazie, a obecnie gender studiach, dodatkowo kultywując w nich od przedszkola roszczeniowość. Setki tysięcy ludzi nie będą miały możliwości znalezienia normalnej pracy i już wkrótce wygenerują strukturalne bezrobocie. Dla przemysłu to również się skończy katastrofą ponieważ nie będzie miał możliwości znalezienia potrzebnych pracowników.
Kolejnym elementem jest profil demograficzny. Zbliżamy się do katastrofy, i nie będzie od niej ucieczki. W Polsce nie rodzą się dzieci a przybywa emerytów. Jako naród wymieramy. Przedtem jednak liczba emerytów i związane z tym koszty świadczeń pociągną na dno budżet. Oczywiście można było tego uniknąć przechodząc na OFE, jednak Tusk dzięki kradzieży środków z OFE uratował budżet i z powrotem wszystkich wepchnął w ZUS.
Surowce są kolejnym elementem. Polska na węglu stoi i gdy teraz cały świat zaczyna zwiększać wydobycie my zamiast go sprzedawać, zlikwidowaliśmy kopalnie. Z infrastrukturą też nie jest za ciekawie. Dwie z trzech naszych autostrad są wybudowane na potrzeby niemieckie i łączyły Niemcy z Rosją i Ukrainą. Nie mamy póki co, autostrad łączących nasze główne regiony ze sobą. Brakuje nam również dróg ekspresowych. Nasza sieć kolejowa jest archaiczna. W ogóle nie mamy szybkiej kolei a pociągi jeżdżą wolniej niż w latach siedemdziesiątych. Nie mamy również dużego lotniska a budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego oddaliła się w niebyt. Poziomem infrastruktury tkwimy w połowie XX wieku. Baza przemysłowa zaczyna z Polski powoli uciekać. Nie mamy już wielkich fabryk a te co są, nie dają rady pokrywać wzrastających kosztów. Najgorsza sytuacja jest z innowacyjnością. Polska nie ma patentów. Nasze uczelnie nie są ośrodkami nauki a maszynkami do robienia pieniędzy, zamiast zajmować się wynalazkami stały się fabrykami niedouczonych wykształciuchów, będących klientami a nie studentami.
Najgorsza sytuacja związana jest jednak z energią. Polska ma w tej chwili najdroższą energię w Europie, a póki co jesteśmy jeszcze przed lipcowymi podwyżkami. Koszty energii zarżną naszą gospodarkę. Problem jednak się pogłębi, ponieważ już za niedługo poza astronomicznymi cenami czekają nas braki energii, którą będziemy musieli kupować. Nie modernizujemy sieci, nie budujemy nowych elektrowni, słowem nie robimy kompletnie nic, czekając na cud.
Rząd oczywiście mógłbym za pomocą Narodowego Banku Polskiego stymulować gospodarkę drukiem pieniędzy, niestety, i tu mamy drogę zamkniętą. Póki co Polska została przez Komisję Europejską objęta procedurą nadmiernego deficytu. Rząd będzie musiał ciąć wydatki. Ale to nie koniec problemów. Cały czas musimy żywić pasożyta, którym jest Ukraina, wysysająca z nas środki jak pijawka. Dodatkowo zaczynamy się zbroić. Naród zdaje się nie wiedzieć tego, że cały ten sprzęt kosztuje ogromne pieniądze, które trzeba będzie zabrać z innych działów.
Podsumowując czas zrozumieć, że lepiej już było, czeka nas kolaps. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt z tym nic nie robi, wszyscy liczą na to, że „jakoś to będzie”. Jesteśmy jak te ptaki Dodo w Epoce Lodowcowej, czas zrozumieć, że nie będzie lepiej. Nasz czas ucieka. Już całkiem niedługo przekroczymy horyzont zdarzeń.
Comments