top of page

Bańka na rynku mieszkaniowym.

Piszę o tym od kilku miesięcy.

Na rynku mieszkaniowym wytworzyła się ogromna bańka spekulacyjna, która ciagle puchnie. Coraz więcej mieszkań jest kupowanych przez spekulantów w celu ich odsprzedaży w dogodnym terminie i zarobienia w wyniku tego pieniędzy.

Mechanizm będzie taki sam jak zawsze, gdy w pewnej chwili inwestorzy dojdą do wniosku, ze ceny mieszkań już nie będą rosnąć a wręcz przeciwnie mogą w niedługim okresie zacząć spadać, zaczną się pozbywać mieszkań. W efekcie pojawienia się dużej liczby mieszkań na rynku ich cena zahamuje i zacznie powoli spadać, to bedzie sygnał do kolejnych mniejszych aby uciekać od mieszkań, na rynku pojawi sie kolejna liczba mieszkań i ich cena poszybuje w dół.

O ile spekulanci zarobią to Ci co obecnie biorą kredyty mieszkaniowe będą w nieciekawej sytuacji, z jednej strony pójdą stopy procentowe do góry co spowoduje wzrost kosztów kredytow i gwałtowny wzrost rat, z drugiej strony wartość mieszkania spadnie. W tej sytuacji dla części kredytobiorców jedynym wyjściem bedzie upadłość konsumencka, ponieważ z powodu wzrostu wartości kredytu i spadku wartości mieszkania, nawet gdyby ktoś chciał oddać mieszkanie bankowi to jego wartość nie zrekompensuje wartości kredytu.

Business Insider Polska

Bańka na rynku mieszkaniowym. Już połowa transakcji to inwestycje dla zysku

Dane z raportu NBP o cenie mieszkań pokazują, dlaczego ceny rosną i skąd się bierze popyt. To nie tyle potrzeby i rosnące możliwości finansowe zwykłych ludzi, co gra inwestorów pod wzrost cen na rynku. Prawie połowa transakcji to nie realizacja potrzeb życiowych, ale gra na zysk.

Rynek mieszkaniowy bije kolejne rekordy, jeśli chodzi o realizację nowych budynków. Liczba rozpoczętych nowych budów w maju - 28,9 tys., czyli o 92 proc. więcej rok do roku - świadczy o prawdziwym boomie budowlanym

Skoro buduje się tak dużo, to popyt powinien być teoretycznie zaspokajany, a ceny zacząć iść w dół. Tak jednak nie jest. Ceny idą w górę szybciej niż pensje i jeśli chodzi o mieszkanie, to stać już nas na mniej niż przed wejściem do Unii. Dane NBP rzucają nieco światła na to, dlaczego tak się dzieje.

Otóż okazuje się, że kupno mieszkania w celu zaspokojenia własnych potrzeb bytowych to już tylko niewiele ponad połowa wszystkich transakcji na rynku wtórnym. Raport NBP podaje, że w ub. r. 26 proc. zakupów dotyczyło pierwszego mieszkania swojego lub członka rodziny, a drugie 26 proc. to kupno w celu poprawienia warunków bytowych, czyli podniesienia standardu, lub metrażu mieszkania. A reszta?

Aż 11 proc. kupionych zostało nawet nie na wynajem, ale wyłącznie w celu korzystnej odsprzedaży z zyskiem. Kupno na wynajem dotyczyło 18 proc. transakcji, a zarówno na wynajem, jak i na późniejszą sprzedaż przeznaczonych było 10 proc. nabywanych mieszkań.

Rok do roku wzrósł znacząco udział tych inwestorów, którzy liczą na odsprzedaż po korzystnej cenie. Oznacza to rosnącą grupę spekulantów, którzy czekają na najlepszy moment, żeby rzucić mieszkania na rynek i zarobić. W ubiegłym roku takie transakcje stanowić mogły aż 21 proc. rynku (w tym 10 proc. takich, w których inwestor najpierw chce wynajmować zanim inwestycja dojrzeje), podczas gdy w 2019 r. było to tylko 16 proc. rynku.

A te statystyki mogą iść jeszcze bardziej w stronę biznesowego charakteru zakupu mieszkań, bo w bieżącym roku kupować zaczęli hurtownicy. Głośno było o transakcjach w Warszawie duńskiego funduszu inwestycyjnego Nordic Real Estate Partners, który kupił 1,1 tys. mieszkań na wynajem oraz transakcji kupna 2,5 tys. mieszkań z przeznaczeniem na wynajem przez szwedzki fundusz Heimstaden Bostad.

"Przeprowadzone badania ankietowe na rynku pierwotnym w listopadzie 2020 r. i na rynku wtórnym mieszkań w lutym 2021 r. potwierdziły utrzymujący się wysoki udział popytu inwestycyjnego, w tym głównie nabywanie mieszkań na wynajem. Zakup mieszkań w celach inwestycyjnych, pomimo spadku ich zyskowności, nadal stanowił w opinii respondentów korzystną lokatę kapitału" - podaje NBP.

0 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page