Czy grozi nam wojna z Rosją?
- Dariusz Zdebel
- 7 wrz
- 8 minut(y) czytania
Jeden z moich czytelników zadał mi pytanie:
Dzień dobry. Od jakiegoś czasu z wielkim zaciekawieniem czytam Pańskie wpisy na blogu. Z mniejszą lub większą skutecznością staram się również śledzić to, co dzieje się w Polsce i na świecie, nieustannie poddając analizie warunki, w których przyszło nam żyć. Interesuje mnie temat konfliktu rosyjsko - ukraińskiego i związane z nim skutki. W internecie można znaleźć przeróżne stanowiska w tej sprawie. Mnie jednak bardzo interesuje Pańskie. Co myśli Pan na temat krążących wiadomości o rzekomej gotowości Rosji do ataku zbrojnego na Polskę w przyszłych latach oraz jakie jest Pana stanowisko w sprawie czy wojna w Polsce to w ogólne temat, który powinien zaprzątać nasze myśli. Oczywiście, całkowicie subiektywnie. Bardzo proszę o szybką odpowiedź. Pozdrawiam i z góry dziękuję.
Bardzo mi miło za to, że ktoś śledzi to co piszę a tym bardziej interesuje go moje zdanie na jakiś temat. Serdecznie Pana pozdrawiam i przepraszam, że dopiero teraz odpisuję ale byłem przez kilka tygodni nieobecny. Pytanie jest na tyle istotne, że postanowiłem napisać osobny felieton.
Wracając do pytania.
Wszystko zależy od tego jaki atak mamy na myśli. Jeśli chodzi o typowy atak militarny nie wierzę w to, że Rosja nas pierwsza zaatakuje. Jeśli dojdzie do typowej agresji to będzie moim zdaniem odpowiedź na militarne kroki nawet nie NATO, co samej UE. Natomiast jeśli mamy na myśli wojnę hybrydową, to moim zdaniem Rosja z nami tą wojnę prowadzi już od trzech lat.
Przede wszystkim obecne podejście do stosunków pomiędzy Zachodem a Rosją ma kilka płaszczyzn. Zupełnie inne cele mają Amerykanie, jeszcze inne Niemcy i Francja, a inne Wielka Brytania. Rumunia, Bułgaria zachowują daleko idącą powściągliwość, Czechy jak widać starają się nie zadrażniać stosunków z Rosją, nadbałtyckie pigmeje wywijają szabelką co w wynika z tego, że obecne ich rządy ideologicznie nawiązują do okresu II wojny światowej, gdy obywatele wszystkich trzech czynnie zasilali szeregi Waffen SS, ale obecnie nie mają najmniejszego znaczenia z prostego powodu, czyli braku konkretnej siły zbrojnej, Szwecja również uprawia własną politykę, Węgry i Słowacja utrzymują z Rosją pozytywne relacje. Najmniej odpowiedzialną politykę prowadzą jak zawsze rządy polskie i to zarówno ten wcześniejszy z PIS jak i obecny z PO, gdyż otwarcie starają się eskalować napięcie zupełnie jakby im zależało na doprowadzeniu do wojny pomiędzy NATO a Rosją.
Ci co obecnie mówią o ataku Rosji mają jakieś absurdalne wyobrażenie o wojnie. Dla nich celem wojny jest możliwość pokolorowania map na swoje barwy. Trudno mi polemizować z tak naiwnym podejściem. Celem wojen nigdy nie były kolory na mapie lecz konkretne korzyści lub brak wyjścia i poczucie zagrożenia, to była jedna z przyczyn zaatakowania Ukrainy przez Rosję.
Ekspansja Niemiec w kierunku Rosji, zarówno podczas I jak i II wojny światowej wynikała z konieczności powiększenia Przestrzeni życiowej, Niemcom brakowało żywności, siły roboczej a przede wszystkim surowców. Ekspansja bolszewików na Zachód wynikała z konieczności dotarcia do niemieckich ośrodków przemysłowych i zaprowadzenia rewolucji na całym Zachodzie, aby nie było możliwości porównania pomiędzy gospodarkami komunistycznymi a kapitalistycznymi. Wielka Brytania weszła do I wojny światowej z poczucia zagrożenia przez Niemcy.
Nawet obecna wojna na Ukrainie toczy się zgodnie z tym schematem, zarówno Rosjanie jak i Amerykanie bacznie pilnują aby sytuacja przypadkowo nie wymknęła się spod kontroli. Armia rosyjska bez problemu mogłaby dojść do Kijowa, powstaje pytanie jednak po co. Obecnie po zajęciu 20% terytorium Ukrainy Putin zrealizował główne cele, oczywiście wydaje się, że pierwotnie był przekonany, że na Ukrainie dojdzie do przewrotu i władzę przejmą prorosyjscy politycy, gdy okazało się to mrzonką cele zostały zmienione. Te 20% terytorium to większość surowców i przemysłu ukraińskiego, łącznie ze złożami litu, i odkrytymi na krótko przed wojną złożami gazu i ropy w okolicach Morza Azowskiego. Co więcej populacja Ukrainy zmniejszyła się z 50 do około 20 milionów, antyrosyjscy neonaziści ponieśli bardzo ciężkie straty, Żeleński stał się zwykłym dyktatorem a sama Ukraina przypomina tykającą bombę. Celem Rosjan może być ewentualnie oparcie granicy na Dnieprze i zajęcie Odessy, i to będzie maksymalnie to, co będą chcieli zająć, aczkolwiek i w to wątpię. Pozostała część Ukrainy jest tylko wielkim problem bez większej wartości gospodarczej. Biedna, przeżarta korupcją i skrajnym nacjonalizmem na podłożu banderowskim stanie się tym co przewidywał Roman Dmowski:
„Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we własnych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, spekulantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji. Niemcom, Francuzom, Belgom , Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, wreszcie najważniejsi i najliczniejsi ze wszystkich Żydzi.
Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych i bardziej uległych w interesach Ukraińców, wytworzyliby przewodnią warstwę elitę kraju, Byłaby to wszakże szczególna elita, bo żaden chyba kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.
Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie przekonaliby się, że zamiast własnego państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.”
Wbrew temu co próbuje się nam wbić do głów, te cele Putin już zrealizował, Ukraina nigdy nie wejdzie ani do NATO, ani do UE, a wkrótce po zakończeniu wojny z Rosjanami będziemy obserwować walki pomiędzy frakcjami. Ukraina została wyeliminowana na długie lata jako zagrożenie dla Rosji.
Putin nie zaatakuje zbrojnie Polski bo raz nie ma takiej możliwości, Kaliningrad jest zbyt mały a wobec tego armia rosyjska musiałaby przejść albo przez całą Ukrainę albo przez Białoruś, choć w tym drugim przypadku trzeba przyznać, że nasze kolejne rządy bardzo mocno pracują aby Łukaszenko wpuścił Rosjan nad naszą granicę, mimo iż Białoruś składa propozycje normalizacji stosunków. Jednak nawet to wydaje się wątpliwe zważywszy na to, że Łukaszenko nie dał się Putinowi wkręcić w wojnę z Ukrainą. Jak widać nadal ma większą niezależność od Rosji, niż my od UE i USA.
Po drugie atak na Polskę poza pokolorowaniem mapy nie przyniósłby mu żadnych korzyści, czekałaby go albo III wojna światowa, wtedy gdyby USA wypełniły zobowiązania wynikające z artykułu 5, albo gdyby tego nie zrobiły, kosztowna wojna o nic, ponieważ z punktu widzenia gospodarczego pomiędzy Bugiem a Wisłą nie ma większych walorów.
Dlatego powtórzę, nie wierzę aby nas Rosjanie zaatakowali pierwsi.
Wojnę może jednak chcieć sprowokować UE, a przede wszystkim Niemcy, Francja, kraje nadbałtyckie i ewentualnie Wielka Brytania. We wszystkich tych krajach postępuje kryzys gospodarczy, coraz wyraźniej grozi im kolaps, na własne życzenie odcięły się od tanich źródeł energii, a obecnie wpadły na pomysł aby uratować gospodarkę programem gigantycznych zbrojeń. To nic nowego, na taki sam pomysł wcześniej wpadł niejaki Hitler.
Problem w tym, że UE tak jak i Hitler nie mają pieniędzy, więc cały program będzie opłacany nieistniejącą gotówką. Aby nie doprowadzić do hiperinflacji, tak jak i Hitler ta gotówka będzie pochodzić z pożyczonych na drodze emisji obligacji pieniędzy. Ryzyko polega na tym, że w pewnej chwili może dojść do tej samej sytuacji w jakiej znalazł się Hitler, poziom zadłużenia będzie tak wysoki, że aby nie dopuścić do kolapsu finansów i fizycznego bankructwa państwa jedynym wyjściem stanie się wojna. Sytuacja jednak jest o tyle skomplikowana, że UE nie ma tu zbyt wielkiego pola manewru ponieważ USA są szachowane obecnie przez wspierające Rosję Chiny, a sama UE staje się coraz bardziej zmarginalizowana i nieodgrywa już wiekszej roli w świecie.
Sytuacja przypomina rzeczywiście opisywaną przez Brzezińskiego Wielką Szachownicę, czego nasi politycy nie są w stanie zrozumieć, a gdy weźmiemy pod uwagę wszystkie nietrafione przez te trzy lata analizy, to okazuje się, że nasi tzw. geopolitycy też nie potrafią się wyrwać z tej ograniczonej rusofobii.
Jednak gdy weźmiemy pod uwagę wojnę hybrydową, to uważam, że Putin prowadzi ją z nami co najmniej od trzech lat. Co więcej, ją wygrywa.
Współczesną wojnę opisał generał Spalding, aż dziw że u nas jego książka jest niemal nieznana, co prawda on akurat pisze o Chinach, lecz nie widzę powodów aby Rosja lub inne kraje, no może poza Izraelem zachowywały się inaczej.
„Wojna między państwami w XXI wieku wygląda całkiem inaczej niż w XIX czy XX. To wojna bez bomb i pocisków, toczy się na jedynki i zera oraz dolary i centy – ekonomię, finanse, informacje o danych, produkcję, infrastrukturę i komunikację. Dziś, kontrolując te fronty, wygra się wojnę bez jednego strzału.
Nasi politycy, wojskowi, korporacje i finansiści przeoczyli te oznaki i nie rozpoznali subtelnej gry prowadzonej przez KPCh. Działają, zakładając po staremu, że wojnę się toczy tylko za pomocą bomb i tradycyjnej amunicji”.
Strategia chińska została opisana przez dwóch pułkowników chińskiej armii, Qian Lianga i Wang Xiangsui w 1999 r. w książce Unrestricted Warfare. Jej sedno zostało zawarte w słowach:
„Nowe zasady wojny to już nie jest „używanie siły wojskowej by zmusić wroga do poddania się czyjejś woli” ale raczej „wykorzystanie wszelkich środków, w tym siły zbrojnej lub nie zbrojnej, sił wojskowych lub nie wojskowych i śmiercionośnych i nieśmiercionośnych środków zmuszających wroga do zaakceptowania czyichś interesów”.
Spalding pisze:
„kraj nie potrzebuje już ogromnej armii w celu podbojów i opanowania populacji innego kraju, jego zasobów lub jego rządu. Zdaniem Chin siła ekonomiczna wzmacnia wszystkie pola potencjalnego ataku. Innymi słowy: pieniądze wzmacniają wojsko, ale także każdą inną ofensywę. Mogą być wykorzystane do wywierania wpływu na przywódców politycznych w obcych krajach, do uciszania idei i kupowania technologii. Można je wykorzystać do produkcji towaru po brutalnie niskich cenach i tym sposobem wypchnąć konkurentów z rynku lub osłabić gospodarkę rywali. Można ją wykorzystać do wykształcenia armii naukowców, którzy wysłani do innych państw stworzą sieć, żeby pozyskać naukowy, technologiczny i inżynieryjny wywiad i stworzyć rozpoznanie, które może być spożytkowane do umożliwienia sukcesu innym celom”
Spójrzmy co się dzieje. Na początku wojny na Ukrainie, gdy wszyscy moi znajomi oficerowie byli w amoku uprawiając ukraińską propagandę, jeden jedyny mój kolega Mariusz, kapitan pilot helikopterów, po ośmiu misjach bojowych w Afganistanie i Iraku, mówił „Darek, ta wojna się będzie pierdolić latami, a ilu szpionów Ruscy przez otwartą granicę zainstalowali w Polsce, to Bóg jeden tylko wie”.
Otwierając granicę i wpuszczając miliony Ukraińców, w tym setki kryminalistów wypuszczonych z więzień przez Żeleńskiego nasz rząd sam otworzył drogę do destabilizacji. Mamy coraz więcej konfliktów w kraju, zwiększa się przestępczość, mamy setki podejrzanych pożarów, coraz częściej łapani są rosyjscy szpiedzy z ukraińskim paszportem.
Polska zbliża się do kolapsu finansów publicznych, zadłużenie wyrywa się spod kontroli.
Jeśli chodzi o władzę, Polska ale i cała Europa jest na skraju rozpadu, postępuje chaos polityczny i rozkład systemu władzy. Mamy poważny kryzys demokracji. W całej Europie pogłębia się chaos związany z zalewem obcych kulturowo ludów, w UK władzę przejmują muzułmanie. Chaos pogłębiają lewackie sądy i policja, tuszując przestępstwa dokonywane przez imigrantów. W całej Europie, a szczególnie w Polsce mamy katastrofę demograficzną. Następuje upadek gospodarczy Europy. Przez lata Putin sponsorował Zielonych w wyniku czego Niemcy uzależniły się od rosyjskiego gazu i pozamykały elektrownie jądrowe. Nie ma podstaw aby sądzić, że obecna fiksacja na punkcie paneli i wiatraków również nie jest powiązana z kolejnymi łapówkami, tym razem chińskimi.
Następuje szybko posuwająca się deindustrializacja całej Europy. Europa nie możliwości szybkiej rozbudowy armii, produkcja jest zbyt droga a kwalifikacje młodego pokolenia są coraz niższe. Europa się dosłownie rozsypuje.
Idąc dalej Europa przezywa kryzys wartości i tożsamości. Ludzie zawsze walczyli w imię obrony rodzin, w imię obrony ojczyzny i w imię obrony religii.
A teraz w imię czego mają walczyć? Nie ma takich idei. W imię ideologii gender, a może w imię inkluzywności, a może w imię obrony imigrantów z Afryki, a może jednak w imię różnorodności, albo że za psiecka lub kotki? To są puste frazesy, za które nikt nigdy nie odda życia. A zresztą kto ma niby walczyć, jak młodzi europejczycy do końca nie są pewni czy są facetem czy może raczej babą.
Prawda jest taka, że i Putin i Chiny są z nami na wojnie i tą wojnę wygrywają. Putin nie musi nas atakować, byłoby to najgłupsze co może zrobić, wystarczy że poczeka, a za dziesięć lat Europa będzie przypominać gnijącą przeżartą gangreną ranę. Z punktu widzenia Rosji, to co robi sama Europa nie byłoby bardziej korzystne od tego co mogliby zrobić jego aganci rzadząc poszczególnymi krajami.
Za dziesięć lat Europa nie będzie już zdolna nie tylko do wojny z kimkolwiek ale nawet do zapewenienia godnych warunkow życia swoim obywatelom.
Trafnie to podsumował już w renesansie Machiavelli.
„Jeżeli podbite państwa, jak się rzekło, są przyzwyczajone do rządzenia się swoimi prawami i do wolności, są trzy sposoby, aby je utrzymać: pierwszy - to zniszczyć je, drugi, założyć tam swą siedzibę, trzeci, zostawić im ich własne prawa, czerpać stamtąd pewne dochody i stworzyć wewnątrz rząd oligarchiczny, który by ci je utrzymał w przyjaźni. Albowiem taki rząd, utworzony przez księcia, wie, że nie może obejść się bez jego przyjaźni i potęgi, i że trzeba czynić wszystko, aby go podtrzymać. I łatwiej trzyma się miasto, przyzwyczajone do wolności, za pośrednictwem jego obywateli niż w jakikolwiek inny sposób”.

Komentarze