top of page

Droga do zniewolenia – Friedrich August von Hayek

„Demokracja rozszerza sferę indywidualnej wolności - socjalizm ją ogranicza. Demokracja przypisuje jednostce wszelkie możliwe wartości – socjalizm przekształca je jedynie w czynnik, liczbę. Demokracja i socjalizm nie mają ze sobą nic wspólnego, prócz jednego słowa: równość. Jednak, podczas gdy demokracja poszukuje równości w wolności, to socjalizm szuka wolności w skrępowaniu i niewolnictwie” – Alexis de Tocqueville.

„Marksizm doprowadził do powstania faszyzmu i narodowego socjalizmu, pod każdym bowiem istotnym względem jest on faszyzmem i narodowym socjalizmem” – F.A Voigt

Hayek był austriackim ekonomistą, zdobywcą Nagrody Nobla w 1974 roku. Książkę „Droga do zniewolenia” napisał w 1944 roku. Książka jest genialna. Pisana pod koniec drugiej wojny światowej jest analizą mechanizmów powstania oraz działania Narodowego Socjalizmu i próbą wyciągnięcia wniosków aby już nigdy nie popełnić tego samego błędu i nie dać się uwieść totalitarnej ideologii. Zacząłem ją czytać z pewnym zaciekawieniem, ponieważ była to pierwsza książka Hayek’a jaką miałem w rękach, ale muszę przyznać, że wraz z każdą kolejną stroną było mi coraz trudniej się od niej oderwać. Książka jest ponadczasowa, być może gdybym ją czytał trzy lata temu byłaby tylko historyczną ciekawostką teraz jednak, z perspektywy szaleństwa związanego z kolejnymi lockdownami, z rosnącym przerażeniem odkrywałem, że kroczymy tą samą drogą co społeczeństwo Niemiec w latach dwudziestych.

Trochę trudno to do nas dociera, ponieważ komuniści, chcąc zatrzeć podobieństwa pomiędzy sobą a nazistami, wbili nam do głów, że Narodowy Socjalizm był ideologią skrajnie prawicową. To wierutna bzdura. Nazizm był ideologią na wskroś lewicową, wystarczy poczytać wypowiedzi przywódców NSDAP dotyczące ruchu robotniczego, rewolucji, pakietów socjalnych itd. Nawet sztuka była bardzo podobna. Jedyna różnica pomiędzy marksizmem a nazizmem dotyczyła tego, że nazizm marksistowską walkę klas zastąpił własnym konceptem walki ras. Gdy zaczniemy w końcu traktować nazizm, tak jak powinniśmy, czyli ideologię skrajnie lewicową bardzo wiele kwestii ulega uporządkowaniu i staje się zrozumiałych.

We wstępie Hayek pisze: „Gdy ktoś ponownie słyszy opinie i powtórnie dowiaduje się o zalecanych metodach, z którymi zetknął się po raz pierwszy przed dwudziestu laty, nabierają one dla niego nowego znaczenia, jako symptomy pewnej określonej tendencji rozwojowej. Trzeba koniecznie skonstatować tę trudną do zaakceptowania prawdę, iż grozi nam w pewnej mierze powtórzenie losu Niemiec”. Dokonując porównania pomiędzy demokracjami Zachodu a Niemcami Hayek stwierdza, „Występuje tam obecnie to samo przekonanie, iż organizacja państwa przyjęta dla celów obronnych powinna być utrzymana ze względu na zadania, jakie wiążą się z budowaniem i rozwojem. Obecna jest ta sama pogarda dla dziewiętnastowiecznego liberalizmu, ten sam fałszywy realizm, a nawet cynizm, ta sama fatalistyczna akceptacja nieuchronnych tendencji”. W tym miejscu należy wyjaśnić znaczenie pojęcia liberalizmu, które obecnie zostało całkowicie przekłamane.

Liberalizm zawsze oznaczał ideologię zakładającą pełną wolność jednostki, wolność przede wszystkim w kwestiach gospodarczych a nie moralnych i jak najmniejszą rolę państwa. Dopiero gdy upadek Związku Sowieckiego osierocił wielomilionowe partie komunistyczne na Zachodzie Europy, ich członkowie zaczęli siebie określać jako liberałów. Obecnie liberalizm w kwestii światopoglądowej jest formą socjalizmu ale ponieważ ewidentnie skupia się na dużej roli państwa zarówno w życiu prywatnym jak i gospodarczym obywateli, żeby zachować pierwiastek wolności, skupił się na wolności seksualnej w wyniku czego zamiast kapitalizmu propaguje kopulizm.

„Wciąż nie dostrzega się tej największej tragedii, jaką jest fakt, iż w Niemczech przeważnie ludzie dobrej woli, podziwiani i stawiani na wzór w krajach demokratycznych, utorowali, jeśli zgoła nie zbudowali, drogę siłom, które są teraz dla nich synonimem wszystkiego, czego nienawidzą”.

„Jest rzeczą niezaprzeczalną, że istniało powinowactwo pomiędzy socjalizmem a organizacją państwa pruskiego, jak w żadnym innym kraju, zorganizowanego od góry w sposób celowy. Żadna państwo nie było urządzone na podobieństwo fabryki w takiej mierze, jak Prusy.”

Swoje przemyślenia Hayek zaczyna od raczej niezbyt budującego stwierdzenia: „Gdy bieg cywilizacji dokonuje jakiegoś nieoczekiwanego zwrotu, gdy zamiast nieprzerwanego postępu, jakiego zwykliśmy oczekiwać, stwierdzamy, że zagraża nam zło, które wiązaliśmy z minionymi wiekami barbarzyństwa, winę zwykliśmy składać na cokolwiek, tylko nie na siebie samych. Możemy zaakceptować niemal każde wyjaśnienie obecnego kryzysu naszej cywilizacji z wyjątkiem jednego, że obecny stan, w jakim znajduje się świat, może być rezultatem rzeczywistego błędu z naszej strony, i że dążenie do niektórych spośród najbardziej nam drogich ideałów w sposób oczywisty doprowadziło do skutków całkowicie odmiennych od oczekiwanych. Stopniowo porzuciliśmy wolność w sprawach gospodarczych, bez których wolność osobista i polityczna nigdy w przeszłości nie istniała. Mimo, że zostaliśmy ostrzeżeni, że socjalizm oznacza zniewolenie, to zdecydowanie zmierzaliśmy w stronę socjalizmu. Przywódca nazistowski, który określił rewolucję narodowosocjalistyczną jako anty-Renesans, powiedział więcej prawdy niż sam prawdopodobnie zdawał sobie sprawę. Był to decydujący krok, na drodze do zniszczenia cywilizacji, budowanej przez współczesnego człowieka od czasów Renesansu, która była przede wszystkim cywilizacją indywidualistyczną. Indywidualizm, o którym mówimy, jest przeciwieństwem socjalizmu i wszystkich innych form kolektywizmu. Istotnymi cechami owego indywidualizmu, który z elementów wniesionych przez chrześcijaństwo i filozofię klasycznego antyku w pełni rozwinął się dopiero w dobie Renesansu i odtąd wzrastał i rozprzestrzeniał się tworząc to, co znamy jako cywilizację Zachodu, są szacunek dla poszczególnego człowieka jako człowieka, to jest uznanie jego poglądów za najważniejsze w sferze osobistej oraz przekonanie, że jest godne pożądania rozwijanie przez człowieka swych indywidualnych zdolności i upodobań. Wolność jest dziś słowem tak zużytym i nadużywanym, że należy się wahać, nim się go użyje do wyrażenia ideałów, które oznaczały one w tamtym okresie”. „By uspokoić podejrzenia i zaprząc do swego wozu najsilniejszy z politycznych motywów – pragnienie wolności, socjalizm zaczął czynić coraz większy użytek z obietnicy nowej wolności. Socjalizm przez większość inteligencji przyjmowany był jako oczywisty spadkobierca tradycji liberalnej, nic więc dziwnego, że wyobrażenie o socjalizmie jako doktrynie prowadzącej do przeciwieństwa wolności wydawało im się niepojęte.

Kolejni obserwatorzy mimo przeciwstawnych oczekiwań, z jakimi podchodzili do przedmiotu swych zainteresowań, byli pod wrażeniem niezwykłego zachodzącego pod wieloma względami podobieństwa pomiędzy uwarunkowaniami faszyzmu i komunizmu”.

„Każdego, kto obserwował rozwój tych ruchów we Włoszech czy Niemczech, musiała uderzyć liczba liderów, którzy zaczynali jako socjaliści, a kończyli jako faszyści lub naziści. Komuniści i faszyści czy naziści współzawodniczyli w popieraniu tego samego sposobu myślenia, zachowując do siebie wzajemną nienawiść jako do heretyków. Dla nazisty komunista, dla komunisty nazista, a dla obu socjalista, są potencjalnymi rekrutami, uformowanymi z właściwego materiału, choć słuchającymi fałszywych proroków. Obaj jednak wiedzą, że nie może być żadnego kompromisu między nimi a tymi, którzy wierzą w wolność indywidualną”.

Następnie Hayek skupia się na wspólnych cechach wszystkich systemów kolektywistycznych, wśród których najważniejszą jest podporządkowanie społeczeństwa dążeniu do wspólnych celów, jest to zaprzeczenie głównej idei liberalizmu, a mianowicie poszanowania indywidualności w dążeniu do samorealizacji.

Następstwem określenia wspólnego celu jest podporządkowania gospodarki celom określonym przez państwo a żeby je zrealizować należy wyjąć nadzór nad rozwojem gospodarczym z rąk polityków i oddać go w ręce ekspertów. Hayek nie szczędzi jednak krytyki samej demokracji. Demokracja nie może być wzorem wolności celem samym w sobie. „Nasze pokolenie zbyt dużo mówi i myśli o demokracji, a za mało o wartościach, którym służy. Demokracja jest w swej istocie środkiem, użytecznym narzędziem zabezpieczenia pokoju wewnętrznego i wolności indywidualnej. Jako taka nie jest ona w żadnym wypadku niezawodna czy pewna. Często pod rządami autokratycznymi istniała większa wolność kulturalna i duchowa niż w niektórych demokracjach”.

Z punktu widzenia obecnych wydarzeń prorocze okazały się słowa: „Pod rządami bardzo jednolitej i doktrynerskiej większości władza demokratyczna może okazać się równie tyrańska jak najgorsza dyktatura”.

„Bezzasadny jest pogląd, że dopóki władza jest ustanawiana w wyniku użycia demokratycznej procedury, nie może być arbitralna”. Jest to stwierdzenie z gruntu fałszywe. „To nie pochodzenie władzy, ale jej ograniczenie chroni przed jej arbitralnością. Jeżeli demokracja podejmuje się zadań, które z konieczności pociągają za sobą użycie władzy niepodporządkowanej stałym regułom, to musi ona przekształcić się we władzę arbitralną”.

„ Tam, gdzie znane są ściśle określone skutki, jakie polityka rządu niesie konkretnym ludziom, gdzie bezpośrednim celem rządu jest uzyskanie określonych rezultatów, rząd nie jest w stanie obyć się bez wiedzy o nich. Musi on z konieczności za kimś się opowiadać, narzucać ludziom swoje oceny. Jeśli w momencie ustanawiania jakiegoś prawa owe konkretne skutki możliwe są do przewidzenia, przestaje ono być jedynie środkiem, jakim mogą posłużyć się ludzie, a staje się instrumentem, którego prawodawca używa w stosunku do ludzi, by osiągnąć własne cele. Państwo staje się instytucją, która narzuca obywatelom własne poglądy na wszelkie kwestie moralne, bez względu na to, czy poglądy te są moralne, czy też wysoce niemoralne.

Można by napisać historię upadku rządów prawa, zaniku państwa prawnego, jako historię stopniowego wprowadzania niejasnych formuł do prawodawstwa i sądownictwa, i wzrastającej arbitralności i niepewności prawa oraz wymiaru sprawiedliwości, a co za tym idzie braku szacunku dla nich, jako że w tych okolicznościach mogły stać się jedynie narzędziem polityki. To właśnie rządy prawa, brak prawnych przywilejów nadawanych przez władzę konkretnym ludziom, stają na straży równości wobec prawa będącej przeciwieństwem samowolnego rządu. Nieuchronnym skutkiem tego jest fakt, że formalna równość wobec prawa pozostaje w konflikcie , a właściwie jest nie do pogodzenia, z jakąkolwiek działalnością rządu, mającą na celu materialną czy rzeczywistą równość różnych ludzi. Wszelka polityka dążąca do praktycznej realizacji ideału sprawiedliwości rozdzielczej musi prowadzić do zniszczenia rządów prawa. Aby rządy prawa były skuteczne, ważniejsze jest nie to, jaki jest przepis, byleby ten przepis był egzekwowany zawsze i wszędzie”.

Z perspektywy obecnych wydarzeń, tego co widzimy w Australii, niezwykle trafne okazały się słowa: „Wyposażając rząd w nieograniczoną władzę można zalegalizować nawet najbardziej arbitralne zarządzenia i w ten sposób demokracja może ustanowić najpełniejszą postać despotyzmu, jaką można sobie wyobrazić”. „Hitler uzyskał swoją nieograniczoną władzę w sposób całkowicie zgodny z postanowieniami konstytucji i wobec tego wszystko, co robi, jest legalne w sensie prawnym, lecz któż by z tego powodu sugerował, że w Niemczech nadal panują rządy prawa?”.

Następnie Hayek przechodzi do samej istoty planowania, pisze że planowanie nie może ze swej natury dotyczyć tylko gospodarki, ponieważ chcąc kreować efekty gospodarcze musimy określić wszystkie wpływające na nią czynniki nie mające jakichkolwiek gospodarczych. Dlaczego ludzie tak bezproblemowo zgadzają się na planowanie?

„Nie jest bynajmniej dziwne, że ludzie chcieliby aby zdjęto z nich konieczność trudnego wyboru, którą często narzuca im sytuacja. Niewielu jednak chciałoby, by ulżono im, powierzając dokonanie wyboru innym. Ludzie po prostu pragną, by wybór w ogóle nie był konieczny i chcą wierzyć, że został im narzucony przez określony system gospodarczy, w którym żyjemy. W istocie czują się dotknięci, że problem ekonomiczny w ogóle istnieje”.

„System prywatnej własności jest najważniejszą gwarancją wolności nie tylko dla posiadaczy własności, lecz w prawie równym stopniu dla tych, którzy jej nie posiadają. Tylko dzięki temu, że kontrola środków produkcji jest podzielona między wielu niezależnie działających ludzi i nikt nie ma nad nimi pełnej władzy, my jako jednostki możemy decydować o sobie”.

Snując rozważania dotyczące kwestii własności Hayek porusza problem bezpieczeństwa ekonomicznego, które jest pokusą dla części społeczeństwa. „Pewien stopień bezpieczeństwa jest istotny dla zachowania wolności. Jednakże nie ma nic gorszego od panującej obecnie wśród elity intelektualnej mody na wychwalanie bezpieczeństwa kosztem wolności. Jest rzeczą bardzo ważną, abyśmy znów nauczyli się patrzeć prosto w oczy prawdzie, że wolność można mieć tylko za pewną cenę, i że jako jednostki musimy być gotowi do poważnych wyrzeczeń materialnych, aby zachować naszą wolność”. Hayek kończy wywody cytatem Franklina: „Ci, którzy oddają podstawową wolność za cenę tymczasowego bezpieczeństwa, nie zasługują ani na wolność, ani na bezpieczeństwo”. Czytając przemyślenia Hayek’a nie chce się wierzyć, że tekst powstał w 1944 roku, ma tak wielki wymiar uniwersalny i ponadczasowy, zgłębiając jego słowa w kontekście ostatnich dwóch lat nie można nie docenić ogromnej przenikliwości austriackiego ekonomisty.

W kolejnym rozdziale Hayek zadaje proste pytanie: Dlaczego najgorsi pną się górę? Jakie poglądy moralne będą panować w państwie z systemem kolektywistycznym?

Początków szuka w chwili gdy system demokratyczny staje się niewydolny. „W tej fazie dominującym elementem sytuacji jest żądanie szybkiej i zdecydowanej akcji rządu, niezadowolenie z powolnego i niewygodnego trybu procedury demokratycznej, która sprawia, iż celem staje się działanie dla działania. Właśnie wtedy największą popularność zyskuje człowiek lub partia, która wydaje się wystarczająco silna i zdecydowana, aby ruszyć sprawy z miejsca. Silna nie oznacza tu jedynie przewagi ilościowej, ludzie są niezadowoleni właśnie z nieefektywności większości parlamentarnej. Będą oni poszukiwać kogoś, mającego na tyle silne poparcie, by wzbudzić zaufanie, iż zdoła przeprowadzić co zechce”. Widać jasno, że zanim pojawią się rządy kolektywistyczne, czyli komunizm, faszyzm, nazizm, musi zaistnieć niewydolność systemu demokratycznego i partii działających w ramach tego systemu. W efekcie pojawia się swoiste przyzwolenie społeczne na rządy mające wizję, wizję na realizację której społeczeństwo godzi się nawet za cenę ograniczenia swej wolności. Czy teraz rozumiecie w jakim niebezpiecznym miejscu znalazły się kraje Zachodu? W każdym kraju rządy stają się coraz bardziej niewydolne i oderwane od społeczeństwa, skutkiem musi być radykalizacja nastrojów i wzrost poparcia „silnych” partii.

„W społeczeństwie planowym problem nie polega już więcej na tym, w jakiej kwestii panuje zgoda wśród większości ludzi, ale jaka jest największa pojedyncza grupa, której członkowie są zgodni między sobą, by umożliwić jednolite pokierowanie wszystkimi sprawami. Pojęli także, jak można – w przypadku gdy nie ma takiej grupy - stworzyć ją, i komu może się to udać.

Po pierwsze, jest wielce prawdopodobne, że na ogół im wyższe wykształcenie i inteligencja jednostek, tym bardziej różnicują się ich poglądy i upodobania, i mniej jest prawdopodobne, że zaakceptują one jakąś jedną określoną hierarchię wartości. Pragnąc wobec tego znaleźć wysoki stopień uniformizacji i podobieństwa poglądów, musimy zejść w rejony niższych standardów moralnych i intelektualnych, gdzie przeważają bardziej prymitywne i gminne odruchy i upodobania. Nie oznacza to, że większość ludzi ma niższe wzorce moralne, znaczy to jedynie, że ową najliczniejszą grupę ludzi o bardzo podobnych wartościach stanowią jednostki o niskich standardach”. W tym miejscu zaczyna odkrywać się tajemnica zaniża poziomu nauczania w krajach Zachodu, propagowania prymitywnej kultury, bombardowania soft pornografią oraz ciągłego skretynienia przekazu telewizyjnego. Ponieważ jednak dyktatura musi zwiększyć liczbę ludzi ją wpierających „wypływa druga negatywna zasada selekcji, aby zdobyć poparcie wszystkich uległych i naiwnych, którzy nie mają własnych zdecydowanych przekonań, ale skłonni są przyjąć gotowy system wartości, jeśli tylko wbija im się go do głowy wystarczająco często i dobitnie. To właśnie ci, których mętne i nie w pełni uformowane opinie łatwo ulegają zachwianiu, i którzy chętnie poddają się swym emocjom i namiętnościom, powiększają szeregi partii totalitarnej.

Trzeci i być może najważniejszy negatywny czynnik selekcji pojawia się w związku z celowymi zabiegami zręcznego demagoga, by połączyć zwolenników w jeden spójny i jednolity organizm. Opozycja między my i oni, wspólna walka przeciwko tym na zewnątrz grupy, wydaje się istotnym składnikiem każdej doktryny, która ma mocno związać grupę w celu wspólnego działania. Jest ona zawsze konsekwentnie wykorzystywana przez tych, którzy poszukują nie tylko poparcia dla jakiejś polityki, ale bezwzględnego posłuszeństwa wielkich mas ludzi. Wróg, czy będzie wewnętrzny czy też zewnętrzny, wydaje się niezbędnym rekwizytem w arsenale totalitarnego przywódcy”.

Systemy kolektywistyczne odciskają się piętnem również na moralności zwykłych ludzi. Przebudowują systemy wartości. „Działanie w imieniu grupy zdaje się uwalniać ludzi od wielu nakazów moralnych, które kontrolują ich zachowanie jako jednostek wewnątrz grupy. Zasada „cel uświęca środki” jest uważana w etyce indywidualistycznej za zaprzeczenie wszelkiej moralności. W etyce kolektywistycznej staje się ona z konieczności zasadą naczelną. Nie istnieje dosłownie nic, czego nie wolno uczynić konsekwentnemu kolektywiście, jeśli służy to dobru ogółu, ponieważ owo „dobro ogółu” stanowi dla niego jedyne kryterium tego, co powinno się czynić”.

„Gdy raz się przyjmie, że jednostka jest tylko środkiem służącym celom bytu wyższego rzędu zwanego społeczeństwem lub narodem, to większość, z naszego punktu widzenia przerażających, cech reżimów totalitarnych musi się ujawnić w sposób nieuchronny. Z kolektywistycznego punktu widzenia nietolerancja, brutalne tłumienie różnic w zapatrywaniach i całkowita pogarda dla życia i szczęścia jednostki są istotnymi i nieuniknionymi konsekwencjami tej podstawowej przesłanki”. Wynikiem tego jest teza, „że dążenie do szczęścia osobistego jako samo w sobie jest niemoralne, a jedynie realizacja narzuconego obowiązku jest godna pochwały”. Serio nie widzicie żadnej analogii pomiędzy tym co pisze Hayek a tym co się dzieje wokół nas?

Jeszcze bardziej dobitnie jest to opisane w dalszej części. „Najskuteczniejszym sposobem nakłonienia ludzi, by oddali się w służbę jakiegoś systemu celów, na które zorientowany jest plan społeczny, jest przekonanie ich, by w te cele uwierzyli. Dla efektywnego funkcjonowania systemu totalitarnego nie wystarczy zmusić wszystkich do pracy dla tych samych celów, sprawą podstawową jest skłonienie ludzi, by traktowali je jako swoje własne. Aczkolwiek przekonania zostaną wybrane za nich i narzucone im, muszą one stać się jednakże ich własnymi przekonaniami, ogólnie akceptowaną wiarą, determinującą jak najbardziej spontaniczne działania jednostek, zgodnie z zamierzeniami planistów”.

„Dokonuje się to oczywiście dzięki rozmaitym formom propagandy. Moralne konsekwencje propagandy totalitarnej mają jednak znacznie poważniejszą naturę. Niszczą one wszelką moralność, ponieważ podkopują jeden z jej fundamentów: sens prawdy i szacunek dla niej. Potrzebę oficjalnych doktryn jako instrumentów kierowania i koncentracji działań ludzi przewidzieli jasno różni teoretycy systemu totalitarnego. Platońskie „szlachetne kłamstwa” i „mity” Sorela służą temu samemu celowi, co doktryny rasistowskie faszystów albo teorie państwa korporacyjnego Mussoliniego. Z konieczności wszystkie one są oparte na określonych poglądach co do faktów, które są następnie ujmowane w teorie naukowe w celu usprawiedliwienia uprzednio wyznawanej opinii.

Najskuteczniejszym sposobem nakłonienia ludzi, by uznali ważność wartości, którym mają służyć, jest przekonanie ich, że są to te same wartości, które sami, a przynajmniej najlepsi spośród nich, zawsze uznawali, ale wcześniej niewłaściwie je rozumieli i nie rozpoznawali ich.

Najskuteczniejszą zaś techniką służącą temu celowi jest używanie starych słów przy jednoczesnej zmianie ich znaczenia. Najbardziej wypaczone pod tym względem jest słowo „wolność”. To samo dzieje się ze słowami „sprawiedliwość” „prawo”, „równość”. Stopniowo, wraz z rozwojem tego procesu, cały język zostaje wyzuty z sensu, a słowa stają się pustymi skorupami, pozbawionymi jakiegokolwiek określonego znaczenia”.

„Nietrudno pozbawić ogromną większość ludzi niezależnego myślenia. Ale mniejszość, której pozostanie skłonność do krytykowania, też musi zostać uciszona. Skoro ludzie mają wspierać wspólne dążenia bez wahania muszą być przekonani, że nie tylko zamierzone cele, ale również dobrane środki są słuszne. Publiczna krytyka, a nawet wyrażanie wątpliwości, musi być zakazane, ponieważ osłabia to społeczne poparcie. Cały aparat upowszechnienia wiedzy – szkoły, prasa, radio i film będzie używany wyłącznie do szerzenia takich poglądów, które bez względu na to, czy są prawdziwe, czy fałszywe, wzmocnią wiarę w słuszność decyzji podjętych przez władzę. Wszelka zaś informacja, która mogłaby wywołać wątpliwości lub wahania będzie ukrywana. Samo słowo „prawda” traci swoje znaczenie. Prawda staje się czymś zadeklarowanym przez władzę, czymś, w co musi się wierzyć w interesie jedności zorganizowanych działań, i co być może trzeba będzie zmienić, gdy zorganizowane działania będą tego wymagały”.

Otwierając „Drogę do zniewolenia” spodziewałem się przyciężkawej w odbiorze rozprawy ekonomicznej, wskazywał na to rok napisania książki, czyli 1944 oraz postać autora, wybitnego ekonomisty. Zagłębiając się jednak w kolejne stronice książki poczułem się jakbym dostał „diamentową kulą między oczy”, jakby ktoś zaświecił mi ogromnym światłem prosto wewnątrz głowy. Ogromna ilość rzeczy do tej pory ukrytych w cieniu ukazała się w pełnych szczegółach. Gdybym tą książkę przeczytał przed 2019 rokiem byłaby ciekawą ale jednak zwykłą książką historyczną, ale rok 2019 zmienił perspektywę z jaką patrzę na świat już na zawsze. Czytając to co pisze Hayek, jasno widać, że mamy do czynienia z tymi samymi mechanizmami, które doprowadziły do powstania nazizmu. Nie da się zaprzeczyć, że obecny sanitaryzm jest kolejną formą totalitaryzmu. Stosowane są te same metody, te same manipulacje, ta sama inżynieria społeczna, których celem jest to samo, co zawsze w przypadku ustrojów kolektywistycznych, całkowite stłamszenie indywidualizmu człowieka. Od dwóch lat widzimy jakby rządzący traktowali dzieło Hayek’a jako swoistą instrukcję obsługi realizując kolejne rozdziały jego książki. Wolność człowieka, jego prawo do szczęścia zostały zdeptane w imię chorej totalitarnej ideologii. Zaprzęgnięto cały aparat propagandy aby wmówić społeczeństwom, że cele wyznaczone przez, właściwie nawet nie wiadomo kogo, prawdopodobnie grupy reprezentowane przez Światowe Forum Ekonomiczne są ich celami. Jakakolwiek dyskusja została zakazana, z chorobliwą paniką reagowano na każdą, nawet najmniejszą próbę poddawania w wątpliwość celów wyznaczonych przez sanitarystów. Wprowadzono ścisłą cenzurę treści, badań naukowych, publikacji wykazujących fałsz ogólnie przyjętej retoryki. Atakowano personalnie i zawodowo wszystkich niepokornych. Skrajnym przykładem pełnej faszyzacji stała się Australia. Wykorzystano instrumenty demokracji w celu nadania rządom nieograniczonych uprawnień, wyjęto je spod kontroli społeczeństw. Pozbawiono znaczenia wyrazy wolność, prawo, prawda, nauka. Wszystkie one stały się pustymi słowami. Znaleziono wspólnego wroga wirusa, któremu wydano wojnę, wojnę której celem nie jest jednak wirus a wolności i swobody obywatelskie. „Droga do zniewolenia” stała się swoistym instruktażem tych zmian. Jedyna kwestia, w której Hayek się pomylił, to kwestia globalnej dyktatury. Zdaniem Hayek jest niemożliwym wprowadzenie kolektywizmu na poziomie globalnym, czynnikiem jego zdaniem uniemożliwiającym ten krok jest zbyt duże zróżnicowanie poszczególnych narodów. Hayek jednak pisał swoją pracę w 1944, podczas II wojny światowej, nie przewidział obecnej globalizacji, uniformizacji kultury oraz multikulturyzmu i zaniku tożsamości narodowej w świecie Zachodu. Powyższe czynniki zmieniły uwarunkowania, zlikwidowały przeszkody i umożliwiły wprowadzenie sanitaryzmu jednocześnie na całym świecie. Nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków z historii, ponownie daliśmy się zmanipulować i bez oporu daliśmy się uwieść chorej ideologii.



6 wyświetleń0 komentarzy

Komentarze


bottom of page