autor: Brandon Smith
Jeśli przyjmiemy fundamentalną prawdę, że Ukraina to nic innego jak zastępcze pole bitwy między Rosją a Zachodem, można powiedzieć, że III wojna światowa już się rozpoczęła. Dotychczasowe władze zadowalały się utrzymywaniem sytuacji przede wszystkim na Ukrainie, ale niedawne wydarzenia sugerują, że sytuacja wkrótce się zmieni. Coś bardzo dziwnego dzieje się na froncie nuklearnym pomiędzy NATO a Rosją i uważam, że nadszedł czas, aby rozważyć możliwość pojawienia się zagrożenia pod fałszywą flagą.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni Ukraina przyznała się do co najmniej dwóch odrębnych ataków na osobliwe cele – rosyjskie stacje radarowe „za horyzontem” wykorzystujące drony o imponującym zasięgu lotu co najmniej 2000 km. Do tego momentu ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji były niezwykle rzadkie. Dlaczego więc te konkretne stacje radarowe?
Stacje Woroneż-DM zlokalizowano poza miastem Orsk i rejonem Krasnodaru (Armawir); daleko od linii frontu na Ukrainie. Ataki są okrzyknięte najdalszym atakiem Ukrainy w samo serce Rosji, ale korporacyjne media zignorowały szersze konsekwencje tej sytuacji.
Jest prawdopodobne, że użyte drony pochodziły z USA lub Europy. NATO (do ostatnich kilku dni) egzekwowało rygorystyczne ograniczenia dotyczące sposobu użycia swojej broni przez Ukrainę. Drony dalekiego zasięgu i rakiety manewrujące uderzające w cele w głębi Rosji powodują poważny odwet, w tym groźbę reakcji nuklearnej.
To powiedziawszy, niepokoi mnie nie tyle użyta broń, ile konkretne cele, które rzekomo wybrała Ukraina.
Rosyjskie systemy radarów zahoryzontalnych mają zasięg wykrywania co najmniej 6000 km (rzeczywisty zasięg jest tajny) i skanują specjalnie w poszukiwaniu rakiet balistycznych dużych wysokości. Nie są przeznaczone do wykrywania rakiet manewrujących średniego zasięgu dolnego zasięgu (ATACMS) i dronów. Oznacza to, że dwie stacje zniszczone przez ukraińską broń mają działać jako system wczesnego ostrzegania przed atakiem nuklearnym.
Ukraińcy rzekomo przeciwstawili się ograniczeniom NATO nie raz, ale dwa razy, aby obrać za cel systemy radarowe, które nie mają z nimi nic wspólnego. W rzeczywistości systemy rozmieszczone są na stałe w stałych pozycjach i żaden z nich nie był w rzeczywistości wycelowany w Ukrainę, lecz w północ i południowy zachód Rosji. Radar Armawir został zbudowany w 2009 roku, aby wypełnić lukę powstałą po utracie radarów na Ukrainie, a także miał zastąpić starszy radar Daryal w Gabali. Co ciekawe, „fani poszukiwań” Armaviru i Orska obserwują niebo głównie nad Bliskim Wschodem, w tym Izraelem, i dużą częścią Europy, w tym Szwajcarią.
Zamiast atakować kluczowe zasoby strategiczne, takie jak rafinerie ropy naftowej czy składy amunicji, rosyjska obrona nuklearna jest systematycznie atakowana. Dlaczego?
Ważne jest, aby zrozumieć, że tego rodzaju uderzenie w głąb Rosji wymaga złożonego planowania i logistyki. Nie można tego osiągnąć bez tajnych informacji wywiadowczych na ziemi i pomocy nadzoru satelitarnego. Ukraina całkowicie polega na satelitach i danych wywiadowczych NATO; żaden taki atak nie byłby nigdy możliwy bez zaangażowania NATO. Co więcej, używane drony musiałyby mieć zdolność omijania systemów wczesnego wykrywania i pozostawania w ukryciu przez tysiące mil. Tego rodzaju technologia pochodzi głównie z Zachodu.
Innymi słowy, nie ma możliwości, aby te ataki zostały przeprowadzone przez Ukrainę bez rozległej pomocy i zgody ze strony amerykańskiego lub europejskiego dowództwa. Kwestionuję pogląd, że ukraiński pilot w ogóle zdalnie sterował dronami. Mówimy o niektórych z najlepiej bronionych stacji radarowych w całej Rosji.
Dlaczego to wszystko ma znaczenie? Rozważmy przykrą rzeczywistość…
Po pierwsze, obranie za cel rosyjskiej obrony nuklearnej może sprawić, że Kreml uwierzy, że jest przygotowywany do ataku nuklearnego. Z jakiego innego powodu zaatakowano by ich radar balistyczny? Oznacza to, że będą w stanie najwyższej gotowości na wypadek możliwej wymiany nuklearnej. Niedobrze.
Po drugie, stacje Woroneż-DM służą do identyfikacji FAŁSZYWYCH POZYTYWNYCH alarmów o ataku nuklearnym. Oznacza to, że jeśli przeciwko Rosji zostanie użyta broń imitująca rakietę balistyczną wystrzeliwaną na dużą wysokość, jej zdolność do wykrycia, że NIE jest to broń nuklearna, zostanie zmniejszona. Mogą wystrzelić własne głowice w odpowiedzi na atak inny niż nuklearny (fałszywy atak lub fałszywa flaga).
Po trzecie, Armawir i inne stacje mogłyby zostać wykorzystane do rejestrowania aktywności rakiet balistycznych daleko poza rosyjską przestrzenią powietrzną (w miejscach takich jak Bliski Wschód). Możliwe, że ataki te miały na celu oślepienie Rosji i uniemożliwienie jej wykrycia zdarzeń rakietowych niezwiązanych z wojną na Ukrainie.
Po czwarte, możliwe jest, że NATO i Ukraina uważają, że demontaż radaru stanowi sygnał, że jeśli Rosja zagrozi atakiem nuklearnym, może zostać trafiona jako pierwsza. Oznacza to tylko tyle, że Rosja nie ostrzeże, a po prostu wystrzeli.
Po piąte, sam atak na Armawir spełnia określone publicznie w 2020 r. przez rosyjski rząd warunki dotyczące działań mogących wywołać nuklearny atak odwetowy. Rosyjska sieć wczesnego ostrzegania stanowi część szerszego programu odstraszania nuklearnego tego kraju.
„Warunki określające możliwość użycia broni nuklearnej przez Federację Rosyjską” obejmują każdy „atak przeciwnika na krytyczne obiekty rządowe lub wojskowe Federacji Rosyjskiej, którego zakłócenie zagroziłoby działaniom reagowania sił nuklearnych”, zgodnie z Podstawowymi Zasadami Polityka państwa Federacji Rosyjskiej w zakresie odstraszania nuklearnego Kremla opublikowana w 2020 r .
Jak dotąd nic nie wskazuje na to, w jaki sposób Rosja podejmie odwet, ale rozważmy obecne okoliczności na froncie. Ukraińska obrona jest słaba i brakuje jej siły roboczej potrzebnej do utrzymania najbardziej podstawowych mocnych punktów. Jak zauważyłem w zeszłym miesiącu, linia frontu Ukrainy zostanie wkrótce przekroczona, prawdopodobnie tego lata, kiedy Rosja rozpocznie nowy atak ofensywny na północy w pobliżu Charkowa.
Kraje NATO twierdzą obecnie, że wspierają użycie przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu w Rosji. Oznacza to, że główne obszary metropolitalne Ukrainy będą przedmiotem rosyjskich ataków dalekiego zasięgu, których Rosja w większości unikała. Należy także zwrócić uwagę na potencjalne użycie przez Rosję bomb termobarycznych (bomb próżniowych); są to bronie masowo niszczycielskie, których dotychczas nie było na polu bitwy (poza niezweryfikowanymi doniesieniami).
Zachód wysyła Rosji sygnał, że nie pozwolą Ukrainie przegrać, nie będą szukać rozwiązań dyplomatycznych i jeśli Rosja zacznie zyskiwać znaczącą przewagę, wszystko jest dozwolone. Czy obejmuje to broń nuklearną? Trudno powiedzieć.
Podejrzewam, że establishment chce stworzyć scenariusz, w którym Rosja będzie przesadnie reagować na dane wydarzenie lub społeczeństwo będzie wierzyć, że Rosja stanowi uzasadnione zagrożenie nuklearne dla Zachodu. Istnieje również zewnętrzna możliwość, że Rosja jest blokowana w monitorowaniu przyszłego incydentu balistycznego na Bliskim Wschodzie.
Moment ataków radarowych przypada zaledwie na kilka tygodni przed planowaną ukraińską „konferencją pokojową” w Szwajcarii 15 czerwca . Chociaż główni przywódcy z USA, Chin i Europy nie będą obecni (a Rosja nie jest zaproszona), szczyt jest nadal dobrym celem dla fałszywej flagi, a tym samym zjednoczenia zachodnich interesów wokół szerszej wojny z Rosją. Nie twierdzę, że sama konferencja będzie koniecznie atakowana, ale poważny atak podczas konferencji mógłby zostać wykorzystany do sprzedania idei całkowitej interwencji NATO.
Jeżeli celem jest rozszerzenie wojny, wszelkie domniemane działania wojenne wymierzone w konferencję mogą również zostać wykorzystane jako pretekst do gromadzenia poparcia społecznego. Fakt, że tak wielu światowych przywódców, w tym Biden, odmawia stawienia się, czyni tę sytuację jeszcze bardziej wątpliwą.
Bardzo wątpię, aby establishment chciał wywołać globalną wojnę nuklearną. Mają wszystko do stracenia i niewiele do zyskania. Właśnie spędzili większą część ubiegłego stulecia na budowaniu jednej z najbardziej skomplikowanych sieci kontroli gospodarczej i politycznej w historii ludzkości. Nie sądzę, żeby byli szczęśliwi, gdyby to wszystko wyparowało w mgnieniu oka. To powiedziawszy, ograniczone wydarzenie nuklearne może dobrze służyć ich interesom.
Kiedy piszę te słowa, wiele rządów, w tym rząd francuski, wzywa do rozmieszczenia wojsk europejskich na Ukrainie. Niektórzy przywódcy polityczni chcą, aby pełnili rolę „doradców” i trenerów. To jest dokładnie to, co Stany Zjednoczone zrobiły tuż przed rozmieszczeniem rozległych sił zbrojnych w Wietnamie. Pamiętacie incydent pod fałszywą flagą w Zatoce Tonkińskiej?
Dzieje się tu coś bardzo dziwnego. Nie mam wątpliwości, że III wojna światowa jest zamierzonym rezultatem konfrontacji NATO i Rosji na Ukrainie. Pytanie brzmi, jak planują zorganizować taki wynik, przekonując jednocześnie amerykańską i europejską opinię publiczną do przyłączenia się do wysiłku wojennego? Potrzebują poważnej fałszywej flagi.
Opmerkingen