Gdy widzisz sens tego co robisz…
- Dariusz Zdebel
- 7 dni temu
- 4 minut(y) czytania
Piątek, kolejny dzień szkoły..
Najpierw klasy maturalne, rozszerzenie z historii.
Klasa dostała pracę do zrobienia, mają zanalizować dekadę Gierka. Rok po roku, określić PKB według parytetu siły nabywczej, produkcję przemysłową, produkcję rolną, zadłużenie, koszt obsługi długu publicznego, a następnie na podstawie uzyskanych danych przedstawionych za pomocą wykresu, wyciągnąć wnioski.
Już na początku Szymon podchodzi do mnie i mówi, że ponieważ nie da się określić PKB według parytetu siły nabywczej ponieważ złotówka była wtedy niewymienialna na dolary, czy wobec tego trafnym będzie przeliczenie PKB wg nieoficjalnego wtedy kursu dolara.
Pół godziny póżniej pytanie ma Patrycja odnośnie produkcji przemysłowej. Rysuję przybliżony wykres, na którym widać stagnację, gdy pytam się co to oznacza, Szymon odpowiada, że zbliżającą się katastrofę, bo gdyby go pociągnąć dalej zobaczymy, że ta krzywa poleci w dół, co przedstawia kryzys i recesję, co rzeczywiście stało się po Stanie Wojennym.
Gdy mówię, żeby popatrzyli na obecną gospodarkę UE, Patrycja pyta co trzeba by zrobić aby uniknąć katastrofy.
Odpowiadam, koniecznie zmniejszyć koszty energii w celu zmniejszenia kosztów produkcji i zwiększenia produktywności. Zaczynamy dyskutować, w pewnej chwili Patrycja pyta: Dlaczego wobec tego, tego nie robią? Dlaczego? Bo gdy ideologia spotyka się z ekonomią, zawsze wygrywa ideologia, bez względu na cenę. Nie wierzycie ? Popatrzcie na kolektywizację.
Kilka godzin później jadę do drugiego miasta. Inna szkoła, ponownie maturzyści, tym razem podstawa z historii. Temat Czasy Gomułki.
Zaczynam od powtórki. Najpierw zdobycie władzy przez komunistów, PKWN, referendum, sfałszowane wybory, podczas których prawdopodobnie nawet nie policzono głosów. Mówię o słabości komunistów w Polsce i taktyce salami.
Żeby było łatwiej opisujemy podział społeczeństwa i partie polityczne działające w określonych grupach. Dochodzę do PPRu. Uczniowie wiedzą, że to komuniści, ale nie bardzo rozumieją dlaczego kryją się pod taką nazwą a nie jasnym określeniem, że to partia komunistyczna. Wracam do korzeni, czyli do KPP i jej odrośli, o której nie wie bardzo wielu nauczycieli, a o której w podręcznikach nie ma ani słowa, czyli do Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Mówię co się stało z KPP, że zostali wystrzelani przez Stalina, a ci co się uratowali, to o ironio losu, ci co siedzieli w sanacyjnych więzieniach. Ale, że nie spotkało to KPZU, i to działacze tej partii będą tworzyć komunistyczną rzeczywistość i zresztą nie tylko komunistyczną. W trakcie przechodzę do stalinizmu i ubecji, mówię o Bermanie, Mincu, Brystygierowej, Różańskim - Goldbergu. O Józefie Światło czyli Izaku Fleischfarbie i jego ucieczce uczniowie doskonale wiedzą. W pewnej chwili Magda zadaje mi pytanie: Czy moim zdaniem gdyby ci wszyscy młodzi ludzie, którzy zginęli podczas wojny, żyliby wtedy, to czy Polska wyglądałaby inaczej?
Odpowiadam zgodnie z tym co uważam, że oczywiście. Byliby lekarzami, adwokatami, nauczycielami i komunistom nie byłoby tak łatwo tworzyć PRL, mało tego, dzisiejsza Polska również byłaby inna.
Po dyskusji, w trakcie której dochodzimy poprzez marzec 1968 i masakrę robotników na Wybrzeżu w 1970 roku, do Gierka, Magda mówi, że ona nigdy historii nie lubiła, ale dzięki mnie i lekcjom ze mną teraz sama dyskutuje na tematy historyczne, że ją polubiła, że dzięki temu, że mogą mówić to co myślą zaczęła ją interesować. A uwierzcie, wielokrotnie mamy inne zdanie, na niektóre kwestie, te około historyczne.
Ale wiecie, że to jest najlepsze co można usłyszeć jako belfer?
Nigdy nie narzekam na swoich uczniów, oczywiście nie wszyscy lubią historię i nigdy jej lubić nie będą, oczywiście nie wszyscy powinni być w liceum, ale tak naprawdę dużo zależy od nas, nauczycieli.
Fascynuje mnie ciągle powtarzane słowo klucz, Święty Graal ludzi nie mających pojęcia o edukacji, „krytyczne myślenie”. „Szkoły są przeładowane niepotrzebnym materiałem, ale brakuje w nich nauki myślenia.” Na pewno słyszeliście to nie raz.
Dlatego powtórzę to co już kiedyś pisałem:
Wracając jednak do sedna sprawy. Jak niby mają nauczyć się krytycznego myślenia jeśli nie będą mieli wiedzy? Rozumiem, że po prostu siądą w fotelu i nagle staną się Einsteinami? Sami z siebie. Tak będzie?
Jest takie amerykańskie określenie tego faktu, aczkolwiek ono funkcjonuje w informatyce: „Shit In, Shit Out”, „Gówno na wejściu, gówno na wyjściu”. Jeśli uczeń, student nie otrzyma jak najpełniejszych informacji (oczywiście dostosowanych do poziomu nauczania), na początku, to jak na Boga ma się nauczyć krytycznego myślenia? Jeśli podzielimy informacje na dwie przeciwne grupy, np. 10 z jednej sfery światopoglądowej, a 10 z drugiej, i zaznajomimy go z zaledwie trzema i to z jednej sfery, to jak możemy oczekiwać od niego krytycznego myślenia? Jedyne co zrobiliśmy to prymitywną indoktrynację, nic więcej.
Yuval Harari, tak, tak, ten Harari, napisał w swojej książce coś co powinno być mottem każdego historyka:
„Jestem historykiem i nie potrafię pomagać innym, dostarczając jedzenie lub ubrania - mogę jednak spróbować rozjaśnić im nieco horyzont. Jeśli pozwoli to choćby garstce osób włączyć się w dyskusję na temat przyszłości, będzie to oznaczało, że spełniłem swoje zadanie.”
Nie jestem polonistą ale ciągle im powtarzam, Jak chcą poznać realia Polski, skutki powstania styczniowego, przyczyny przedwojennego antysemityzmu, zrozumieć polski nacjonalizm jeśli nie przeczytają Lalki, Nocy i Dni, Ziemi Obiecanej i Przedwiośnia. To jest kanon lektur dla każdego Polaka.
Dlatego staram się jak mogę, może to głupie ale ja naprawdę traktuję swój zawód jak misję i gdy tak patrzę z perspektywy ponad trzydziestu lat wydaje mi się, że mimo wszystko odwaliłem kawał dobrej roboty.
Uwielbiam pytania, dyskusje na lekcji i różnicę zdań, wtedy wiem, że tej wiedzy nigdy nie zapomną.







Komentarze