top of page

Homo deus – Yuval Harari

Homo deus – czyli całkowita dezintegracja człowieczeństwa

„Posiadanie racji jest tylko jedną z cech na podstawie, której dokonuje się wyboru. Są jeszcze inne, wśród nich jedna szczególnie ważna, gdy chodzi o stanowienie przyszłości. To serce Fauście, a ty go nie masz. To umiejętność kochania, a ty tego nie potrafisz. To zdolność panowania nad sobą, a ty tego nie umiesz. To współczucie, którego także nie masz za grosz. Faust przedstawił się nam jako nowy przywódca ludzkości ; jest jednak kilka rzeczy, które należałoby o nim powiedzieć, jest zimny, obojętny i tak naprawdę wcale nie troszczy się o dobro człowieka”- Roger Zelazny i Robert Sheckley.

Korzystając z większej ilości czasu mogę zająć się analizą jednej ze świętych ksiąg globalistów napisanej przez ich głównego teoretyka, a mianowicie Homo Deus, Yuvala Harariego.

Zanim przejdę do samej książki muszę przyznać, że Harari jest bardzo inteligentny i jednocześnie niesamowicie dowcipny, nasze lokalne Środy i Hartmany wyglądają przy nim jak biedni dalecy krewni z zabitej dechami prowincji, nawet Schwab nie dorasta mu do pięt. Czytając jego pokaźnych rozmiarów książkę odczuwa się prawdziwą przyjemność. Harari jest błyskotliwy, dowcipny, nawet jak się jest do niego sceptycznie nastawionym już po kilkudziesięciu stronach łapie się na myśli, że super byłoby mieć takiego kumpla i świetnie byłoby z nim wyskoczyć na piwo. Tak, tak, on Was czaruje, czaruje elokwencją, tu przyznaje wam rację, tu ma inne zdanie, po czym wyciąga wniosek, po którym stwierdzacie „Cholera, on myśli dokładnie to samo co ja”. Niestety to nieprawda. Ponieważ równolegle czytałem trylogię tytanów sf, Rogera Zelaznego i Roberta Sheckleya, „Jeśli z Faustem ci się nie uda”, w zabawny sposób opowiadającej o walce Nieba z Piekłem o ludzkość, na zasadzie turniejów z udziałem niczego nieświadomych ludzi, nie mogłem się oderwać od ciągłych porównań Harariego z Mefistofelesem. Swoją drogą, czytając literaturę science fiction, widać jak bardzo zawęziły się nasze horyzonty myślowe, dzisiejsi autorzy skupiają się na smokach, wróżkach, nieślubnych dzieciach obdarzonych jakimiś mocami i przepisują wzajemnie od siebie wyświechtane szablony fabuły. W obecnych książkach trudno odnaleźć coś odkrywczego, coś nowego, po 20 stronach dostaje się odruchów wymiotnych, podobnie zresztą jest w przypadku filmów. Intelektualni impotenci lgną obecnie do sztuki jak muchy do kupy. Jednak wracając do Mefistolesa / Harariego, jak mówił mój profesor na studiach z historii, są trzy rodzaje prawdy: „prawda”, „święta prawda” i „gówno prawda” a Harari mistrzowsko żongluje wszystkimi trzema. Stosuje je wymiennie na tyle zręcznie, że trudno czasami to zauważyć, czytając jego książkę trzeba mieć naprawdę duży zasób wiedzy, żeby wyłapać manipulacje. Czytając Homo Deus zadawałem sobie przede wszystkim dwa pytania. Pierwsze, „Dla kogo jest ta książka?”. Nie jest to książka dla wszystkich, Homo Deus ma konkretnego adresata. Nie jest to książka dla Chińczyków, brakuje w niej odwołań do Chin i ogólnie tego kręgu kulturowego. Nie jest to również książka do Hindusów, mimo pozornej absurdalności hinduizmu, Harari kpiąc z religii, wspomina o nim przelotnie tylko kilka razy, zapomniał również o takich pojęciach jak nirwana i karma co mogłoby zaburzyć jego wywód. Nie jest również adresowana do Afrykanów, na kilkuset stronach nie znalazłem ani jednego nawiązania do tego kręgu kulturowego. Broń boże adresatami nie są również muzułmanie. Harari wspomina o islamie tylko kilka razy, ale ani jednym słowem nie wyraża się o nim krytycznie. No cóż, cyklicznie wykonywane przez islamistów dekapitacje czy to w Anglii, czy we Francji działają studząco na tych co chcieliby pośmieszkować z ich religii. Nie jest to również książka skierowana do Żydów, Harari co prawda kilka razy wspomina o judaizmie, ale nie odważa się podważać zasad tej religii, nawet jeżeli pozornie chwilami są absurdalne. W ogóle nie używa żydowskiej nazwy Tora, tylko permanentnie pisze Biblia. Żydzi mają Torę nie Biblię. Jako Żyd powinien chyba o tym wiedzieć. Nie jest to również książka skierowana do Latynosów i Czarnych, choć w jednym miejscu robi niewielki ideologiczny ukłon w ich kierunku pisząc, że kapitalizm jest rasistowski. Do kogo więc ta książka jest adresowana? Na to pytanie dostajemy odpowiedź na sam koniec. Adresatem są WEIRD czyli biali wykształceni bogaci demokraci pochodzący z krajów uprzemysłowionych. Jak widać Harari uznał, że ta grupa jest najmniej odporna na manipulację, co w świetle ostatnich trzech lat zdaje się być całkowicie zgodne z prawdą.

Pytanie drugie, które sobie zadawałem, to „jaki jest cel napisania tej książki?” i tutaj muszę powiedzieć, że właściwie do samego końca nie potrafiłem tego rozgryźć. Książka z jednej strony jest jedną wielką aczkolwiek niezwykle zręczną manipulacją, jednak odkrycie celu tej manipulacji wcale nie jest takie proste. Początkowo, myślałem że celem autora jest antropomorfizacja zwierząt, wykazanie, że zwierzęta są takimi samymi czującymi istotami jak ludzie. Jednak nie, Harari robi coś wręcz przeciwnego, wykonuje intelektualne salto i to ludzi sprowadza do pozycji zwierząt. I to jest istota tej książki, Harari z niesamowitą zręcznością stopniowo, piętro po piętrze wysadza gmach człowieczeństwa aż ostatecznie na koniec książki człowiek zostaje odarty z wszystkiego, staje się zwykłym szambem, kloaką rozdzieraną przez popędy nad którymi nie jest w stanie panować. Wbrew tytułowi nie staje się istotą boską staje się najzwyklejszym śmierdzącym łajnem. Harari walczy z istotą człowieczeństwa. I dlatego właśnie adresatem tej książki są WEIRD, bo tylko oni jedynie, nie dosyć, że zaakceptują jego tezy, to ponadto w quasi religijnym uniesieniu na wzór flagelantów biczując się będą tą antyewangelię głosić po świecie.

Harari swoje rozważania zaczyna od przemyśleń dotyczących tego, jakie będą główne cele nauki w XXI wieku. Uważa, iż w najbliższych dziesięcioleciach miliony ofiar będą pochłaniały głód, zarazy i wojny. W wyniku tego ludzie będą się obsesyjnie skupiać na dążeniu do uzyskania namiastki nieśmiertelności. Możliwości osiągnięcia jakiejś formy nieśmiertelności da nam postęp w dziedzinach inżynierii genetycznej, medycyny regeneracyjnej i nanotechnologii.

W pierwszym przypadku część ekspertów uważa, że już w 2050 roku „każdy kto będzie miał zdrowe krzepkie ciało i równie krzepkie konto bankowe, będzie mógł strzelić sobie solidną dawkę nieśmiertelności, oszukując śmierć o dziesięć lat – a potem będzie mógł ten zabieg powtarzać.” Radziłbym zwrócić uwagę na ten fragment o „krzepkim koncie finansowym”, nieśmiertelność nie będzie dostępna dla wszystkich a jedynie dla najbogatszych, powstanie nieznana do tej pory polaryzacja społeczeństw. „Nie tylko wyleczymy choroby, lecz również zregenerujemy niszczejące tkanki i unowocześnimy sobie ręce, oczy i mózg. Zanim konieczna będzie kolejna taka terapia, lekarze wynajdą masę nowych leków, upgradeów i gadżetów” Skutki takiej zmiany będą niewyobrażalne, udoskonaleni bogacze będą zdrowsi, piękniejsi ale co najważniejsze o wiele mądrzejsi niż ogół nieudoskonalonego społeczeństwa. Wszyscy, którzy nie będą milionerami, po raz pierwszy w historii ludzkości nie będą w stanie konkurować na żadnym polu z tymi faktycznymi nadludźmi.

Drugą opcją nieśmiertelności będzie a-śmiertelność. Czyli ludzie nie będą chorować ani starzeć się a zginąć będą mogli jedynie w wyniku wypadku. Zdaniem Harariego właśnie poszukiwanie możliwości przedłużenia życia zdominuje naukę w nadchodzących latach. Stwierdza przy tym coś bardzo istotnego, coś co umyka bardzo wielu ludziom: „Jeśli komuś wydaje się, że religijni fanatycy z płomieniem w oczach i długimi brodami są bezwzględni, to niech poczeka i zobaczy, co będą robić starzejący się potentaci handlu i nie najmłodsze już gwiazdki Hollywood, gdy uznają, że mają w zasięgu ręki eliksir życia. Kiedy nauka dokona już znaczącego postępu w wojnie ze śmiercią, prawdziwa bitwa przeniesie się z laboratorium do parlamentów, sądów i na ulice. Może się okazać, że wszystkie znane z historii wojny i zatargi wydadzą się nam jedynie nieśmiałym wstępem do czekającej nas prawdziwej walki, walki o wieczną młodość”.

Nie wierzycie w to? To przypomnijcie sobie ostatnie trzy lata jak ludzie nagle odkryli, że nie są nieśmiertelni i mogą umrzeć, przypomnijcie sobie jak człowieczeństwo zanikło a ludzie zaczęli przypominać tonących łapiących się brzytwy i zachowywali się jak prawdziwi szaleńcy gdy ktoś w okolicy miał zwykły katar. Przypomnijcie sobie jak wszelka zgnilizna wychodziła z zdawałoby się normalnych ludzi. Jak życzyli śmierci przeciwnikom sanitaryzmu. Słowa Harariego to nie przypuszczenie to zwykłe stwierdzenie faktów.

Dalej autor prowadzi rozważania na temat prawa do szczęścia. Właśnie poszukiwania drogi do szczęścia jego zdaniem zdominują dążenia ludzkości na kolejne dziesięciolecia. Harari z lubością powołuje się na Epikura, przekłamując częściowo jego poglądy. Zdaniem Harariego, Epikur uważa, że „szczęśliwi jesteśmy jedynie wówczas, gdy odczuwamy przyjemne doznania i nie dokuczają nam doznania nieprzyjemne” . Jednak w rzeczywistości Epikur uważał, że powinniśmy cieszyć się drobnymi przyjemnościami dnia codziennego, unikać nadmiernego wysiłku, jednak bez ignorowania własnych podstawowych potrzeb, regularnie i skromnie się odżywiać a przede wszystkim, rozwijać własny umysł, aby osiągnąć trzeźwy osąd rzeczywistości i umiejętność rozwinięcia w sobie cnoty wytłumienia zbędnych potrzeb. To jest ten moment kiedy Harari manipuluje odbiorcą, mówi czytelnikom: biegajcie za szczęściem, folgujcie sobie ile chcecie, olewajcie obowiązki, bo w życiu liczy się tylko przyjemność, tak już uważali starożytni Grecy, przykładem jest Epikur, w rzeczywistości Epikur propaguje przyjemne aczkolwiek proste życie, spokojne, skupione na unikaniu ekstremów i wyzbywaniu się niepotrzebnych potrzeb. Harari z lubością odwołuje się do najniższych ludzkich instynktów.

W kolejnych zdaniach wszystkie nasze odczucia sprowadza do systemu biochemicznego, bo czyż nasz mózg nie jest kierowany przez różnorodne substancje biochemiczne? To jest właśnie krok drugi w odczłowieczaniu człowieka. Najpierw sprowadza człowieka do instynktu a następnie instynkt do biochemii. A w kolejnym akapicie z troską naukowca i rzekomego humanisty wskazuje poboczny problem pomijając najbardziej istotny problem czyli etykę. To jest właśnie największa manipulacja Harariego, jeśli człowiek jest jedynie zbiorem reakcji biochemicznych nie ma dobra ani zła. Dla Harariego etyka nie istnieje. Bardzo ciekawe podejście.

Tak jak napisałem Harari wskazuje na problem zastępczy, odwracający uwagę, na problem narkotyków i leków. „Trudno powiedzieć, czy to dobrze czy źle, ale rosnący odsetek populacji regularnie przyjmuje leki psychotropowe, nie tylko w celu leczenia chorób psychicznych, lecz również po to, by lepiej radzić sobie z bardziej prozaicznym przygnębieniem i sporadyczną chorobą”. „ Coraz więcej uczniów zżywa stymulanty, takie jak metylofenidat”. „12% żołnierzy w Iraku i 17% w Afganistanie przyjmowało albo środki nasenne albo antydepresanty” W 2009 roku połowa więźniów w Stanach trafiła do więzień z powodu narkotyków, we Włoszech 38% a w UK 55%. Wszyscy oni biegają za biochemicznym szczęściem. W tym miejscu Harari zwraca uwagę na coś co dla Epikura było oczywiste: „Im bardziej będę łaknął przyjemnych doznań, tym bardziej stanę się zestresowany i niezaspokojony”. Problem z ludźmi polega na tym, że do wszystkiego się przyzwyczajają, również do przyjemności, dlatego w celu stymulacji będą poszukiwać coraz dziwniejszych sposobów ich zaspokojenia. Jednak po chwili fałszywej refleksji, Harari zaraz wraca do swojej głównej tezy: „Bez względu na to co mówią mnisi w swoich himalajskich grotach czy filozofowie w wieżach z kości słoniowej, dla kapitalistycznych panów świata szczęście to przyjemność – kropka”. To jest właśnie kolejna metoda manipulacji stosowanej przez Harariego, poprzez odpowiedni dobór słów ośmiesza i dyskredytuje niepasujące mu kwestie. Bo czyż nowoczesny, wykształcony człowiek Zachodu będzie się utożsamiał z jakimiś tam teoriami rodem z „wież z kości słoniowej”? Harari świetnie bazuje tutaj na próżności i kompleksach ludzi nie do końca wykształconych a mających aspirację do uważania się za elitę. Muszę mu przyznać, że zrobił na mnie duże wrażenie w tak prosty i bezczelny sposób manipulując z uśmiechem na twarzy całymi legionami wykształciuchów.

W dalszych rozważaniach Harari skupia się na upgradeowaniu ludzi na drodze bioinżynierii, konstruowaniu cyborgów i istot nieorganicznych. Pojawia się znowu motyw nadczłowieka, w ogóle jak zauważyłem Harari jest zafascynowany koncepcją nadczłowieka, z prawdziwym uwielbieniem ciągle do niej wraca. „Z chwilą jednak gdy technologia umożliwi nam przeprojektowanie ludzkich umysłów, homo sapiens zniknie, ludzka historia dobiegnie kresu, a zacznie się proces całkiem nowego rodzaju, proces którego ludzie tacy jak ty i ja nie potrafią zrozumieć. Ludzie podobni do nas prawdopodobnie wykorzystają biotechnologię do przeprojektowania własnych umysłów, a nasze obecne umysły nie są w stanie pojąć, co może nastąpić później.” Pamiętacie Obcego IV? To ujęcie jak naukowiec zafascynowany przygląda się nowemu rodzajowi Ksenomorfa i mówi „Piękny, mój piękny” a ten chwilę później odgryza mu ten głupi czerep? Właśnie gdy Harari pisze co trochę o nadczłowieku, zawsze mam przed oczami tą wspomnianą scenę z filmu. „W XXI wieku trzecim wielki projektem ludzkości będzie zdobycie boskich mocy tworzenia i niszczenia oraz wyniesienie homo sapiens do poziomu homo deus”.

Idąc dalej Harari pisze o inżynierii genetycznej. Jak zwykle zaczyna od chwytnych kwestii, czyli o wyeliminowaniu możliwych zagrożeń genetycznych na drodze in vitro i sprawdzania pod tym kątem zapłodnionych komórek jajowych. W ogóle jak pisze „Każdy człowiek w swoim DNA nosi pewne szkodliwe mutacje i nie najlepsze wersje genów. Rozmnażanie drogą płciową to loteria”. No cóż, Panie Harari, ta loteria ma swoją nazwę, to ewolucja. Jednak gdy opisuje proces modyfikowania genetycznego, u każdego trzeźwo myślącego człowieka powinno się włączyć czerwone światło. „Gdy będzie już możliwe modyfikowanie groźnych genów, to po co zawracać sobie głowę wszczepianiem jakiegoś obcego DNA, jeśli można po prostu przerobić kod i zastąpić gen niebezpiecznej mutacji”. „Leczenie to początkowe uzasadnienie każdego udoskonalenia”

Uważacie, że to śpiew dalekiej przyszłości? To poczytajcie o dopingu genetycznym, który już jest faktem, zobaczcie krowy ze zmodyfikowanym genem miostatyny. Myślicie, że w przypadku ludzi to w tej chwili jest wielki problem? Serio? A teraz przypomnijcie sobie chore sny Hitlera i reszty narodowych socjalistów, o pokoleniu wysokich, niebieskookich blondynów. Ich chore sny właśnie zaczynają się realizować. I ostatnie pytanie, myślicie, że te modyfikacje będą za darmo dostępne dla wszystkich?

Po wstępie omawiającym pragnienia o uzyskaniu boskości przez współczesnych ludzi, Harari przystępuje do demontażu człowieczeństwa. Skupia się na powstaniu rolnictwa i powiązanymi z tymi zmianami w religii, wyparciu idealizowanych przez niego religii animistycznych skupiających się w jego tłumaczeniu na wzajemnym uzupełnianiu religii, przyrody i ludzi przez religie teistyczne, w tym miejscu ich uosobieniem jest judaizm. „Wcześniej religie animistyczne przedstawiały wszechświat jako wielką chińską operę o nieograniczonej obsadzie wielobarwnych aktorów. Religie teistyczne przerobiły ten scenariusz, zmieniając wszechświat w ponury dramat Ibsena z zaledwie dwiema głównymi postaciami: człowiekiem i Bogiem”. Ogólnie czytając Homo Deus, szybko zaczynamy rozumieć, że religia jest głównym wrogiem Harariego, którego należy zdyskredytować, ośmieszyć i wyeliminować a przyczyną tego jest to, że religia jest tym głównym czynnikiem głoszącym różnicę pomiędzy zwierzętami a ludźmi, no i niestety nie można znaleźć nawet najmniejszej namiastki jakiegokolwiek kultu nawet u najbliżej z nami spokrewnionych szympansów, co wskazuje, że jednak nie można nas sprowadzić do wspólnego mianownika. Przy okazji trochę mnie dziwi używanie przez Żyda, sformułowania „biblijny judaizm”, jedynym wytłumaczeniem jest to co już napisałem, książka nie jest adresowana do Żydów. W ogóle Harari, co jest u niego regułą, pomija to co nie zgadza się z jego tezą, czyli umyka mu politeizm np. egipski z silnym akcentem animistycznym a przede wszystkim hinduizm. O tym drugim pisze, że „niemniej zawsze jakoś usprawiedliwiają wyższość człowieka i możliwość wykorzystania zwierząt”. W tym miejscu wykonuje lekki ukłon w stosunku do ruchów wege. Krytykuje hinduizm, za to, że mimo, iż zakłada zakaz zabijania krów pozwala na ich wykorzystywanie w celu wytwarzania mleka. W sumie może bym i złapał ten haczyk, gdyby nie to, że w kilku miejscach wspomina mimochodem o tym, że obecni ludzie są otyli ponieważ spożywają za dużo skrobi a za mało białka i ich dieta nie jest zbilansowana a także, że w paleolicie, ludzie nie dosyć, że byli więksi to jeszcze mieli większą pojemność mózgu i że zmiany w sposobie pożywienia po powstaniu rolnictwa nie zawsze były korzystne. No cóż Panie Harari, może lewicowi weganie tego nie zauważą, jednak mięsożerca zawsze pozna swego.

W dalszym trakcie następuje rzekomy podziw dla traktowania zwierząt przez ludy pierwotne, przypadkiem jakoś nie wspomina o ich diecie i polowaniach, BTW mamuty zostały wytępione właśnie przez żyjących w harmonii z przyrodą, łowców paleolitu. Harari ponownie powiela wyświechtany mit o „szlachetnym dzikim”. Po tych umizgach w kierunku wege, zaczyna roztaczać wizję nowego raju. Tak jak przed nim komuniści, którymi jak widać przez całą książkę, Harari jest zauroczony, tak przyszły człowiek stworzy świecki Raj. „Kiedy dojrzeją biotechnologia, nanotechnologia i inne owoce nauki, homo sapiens osiągnie moce i zatoczy pełny krąg, wracając do biblijnego drzewa wiedzy”. Zupełnie jakbym czytał towarzysza Stalina. No i znowu ta Biblia.

Dalej stwierdza iż, tak jak rewolucja agrarna stworzyła religie teistyczne, rewolucja naukowa dała początek religiom humanistycznym. W wyniku tego „Podczas gdy teizm usprawiedliwiał tradycyjne rolnictwo w imię Boga (Bóg w jego przemyśleniach jest jakimś swoistym fetyszem, właściwie jest winny wszystkiemu, można by powiedzieć, że w jakiś pokrętny sposób Harari jest zauroczony chrześcijaństwem), humanizm uprawnia współczesną hodowlę przemysłową w imię człowieka”. To zdanie jest istotne, nie z powodu samej hodowli przemysłowej, którą również uważam za poważny błąd, lecz z zupełnie innego. Harari, mieniąc się humanistą, w iście szatański sposób podważa sam humanizm, to tu, to tam, wtrąca jakieś jego negatywne aspekty, które mają zasiać zwątpienie w wierze w tą (jak to sam określa) świecką religię.

W kolejnych zdaniach, udowadnia, że nie ma czegoś takiego jak dusza, jak świadomość, że jedyne co nas różni od zwierząt to umiejętność współdziałania i wymiany myśli. Przy okazji pisze kolejne ważne słowa, stwierdzając że komuniści w Rumunii tyranizowali przez kilkadziesiąt lat 20 milionów ludzi dzięki spełnieniu trzech warunków: „Po pierwsze, kontrola nad wszystkimi sieciami współpracy, takimi jak armia, związki zawodowe, stowarzyszenia sportowe. Po drugie, uniemożliwienie stworzenia jakichkolwiek konkurencyjnych organizacji. Po trzecie, opierali się na pomocy siostrzanych partii komunistycznych”.

Dlaczego wielu słucha wąskiej grupy tyranów? „Co by było, gdyby jedna elita zaproponowała drugiej 10 miliardów dolarów, zachowując dla siebie 90 miliardów? Przywódcy drugiej grupy mogliby z powodzeniem przyjąć tę krzywdzącą ofertę, wyprowadzić większość z tych 10 miliardów dolarów na swoje szwajcarskie konta bankowe, a jednocześnie zapobiegać buntowi wśród szeregowych członków swojej grupy za pomocą połączenia metod kija i marchewki”.

Chyba jaśniej się już nie da tego wyjaśnić. Warto zapamiętać te słowa w chwili gdy w Davos jak co roku właśnie spotykają się rządzący z wszystkich krajów Zachodu, łącznie z naszym prezydentem i premierem a my potem zastanawiamy się później dlaczego podejmują tak szkodliwe i z pozoru nielogiczne decyzje.

Dalej opisując pojęcia rzeczywistości obiektywnej albo subiektywnej, Harari stwierdza: „ Większość ludzi bez trudu uznaje że starożytni greccy bogowie, złe imperia i wartości obcych kultur żyją jedynie w naszej wyobraźni. Jednak nie chcemy zaakceptować, że NASZ Bóg, NASZE państwo albo NASZE wartości są tylko fikcją, ponieważ są to rzeczy, które nadają naszemu życiu sens. Jednak tak naprawdę życie większości ludzi ma sens tylko wewnątrz sieci opowiadanych sobie przez nich nawzajem historii”.

Prawda jest taka, że Harari ma poglądy neomarksistowskie. Dla niego nic nie ma znaczenia, wszystko jest wrogiem, Bóg, państwo a nawet co jest wyjątkowo niebezpieczne, wszelkie wartości. O neomarksistach pisał Leszek Kołakowski „Jedyny pozytywny wniosek płynący z tych wezwań jest taki, że wszystko, co przyczynia się do niszczenia istniejącej kultury jest godne pochwały”. Przy okazji, co oznacza stwierdzenie „większość ludzi”? Czyli mniejszość jest jakimś swoistym narodem wybranym i ich życie ma jakiś odmienny sens? Do której grupy zalicza się sam Harari?

Kolejny rozdział Harari zaczyna od wywodów na temat związków między powstaniem państw a powstaniem religii, niestety wbrew jego zręcznej narracji albo nie ma pojęcia jak było naprawdę albo ponownie manipuluje. Na powstanie państw na Bliskim Wschodzie nie miała wpływu religia a praca, dokładnie wymóg pracy zespołowej przy wymagającym ogromnych nakładów tejże pracy a przede wszystkim współdziałania utrzymaniu w sprawnym działaniu systemu irygacyjnego. Religia była czymś wtórnym co szczególnie widać w Egipcie, gdzie wielu bogów miało tak zbliżone funkcje, że czasem zdają się być lokalną emanacją tego samego boga, mało tego dziwne, że Harari zdaje się nie rozumieć, iż w starożytności kapłani jednocześnie byli urzędnikami i pojmowanie ich jako odrębnej klasy społecznej na wzór kleru rzymskokatolickiego jest błędem. A porównywanie religii do obecnych marek rynkowych już jest w ogóle absurdem. Idąc dalej Harari bierze się za tłumaczenie oddziaływania świętych ksiąg. Oczywiście przy okazji mamy lekki szum informacyjny, tu Biblia, tu Egipt, tu obecne egzaminy, tu mapa Afryki w XIX w., wszystko po to by wprowadzić chaos w percepcji czytelnika, Harari często stosuje ten zabieg, po czym skupia się ponownie jakże by inaczej na Biblii (gość ma obsesję na jej punkcie), nie rozumie przy tym w ogóle przyczyn napisania ewangelii, które traktuje jak ortodoksyjny protestant czyli dosłownie. Cóż Panie Harari, powinien Pan wziąć udział w kilku wykładach z historii Pisma Św. może wtedy by Pan zrozumiał jak to było z tymi ewangeliami. Zresztą z Torą było podobnie, o czym jako Żyd i to profesor powinien wiedzieć, były prawdopodobnie cztery różne grupy autorów Pięcioksięgu, stąd różnice. Ale, że Żyd tego nie wie?

Bardzo zaniepokoiły mnie za to kolejne jego słowa. „Fikcja nie jest zła. Jest niezbędna. Bez powszechnie przyjmowanych opowieści o takich rzeczach , jak pieniądze, państwa czy korporacje, nie może funkcjonować żadne złożone ludzkie społeczeństwo” I teraz coś ciekawego „Kiedy zapominamy, że to tylko fikcja, tracimy kontakt z rzeczywistością. Wszczynamy wtedy całe wojny. Korporacje, pieniądze i państwa istnieją tylko w naszej wyobraźni. Wymyśliliśmy je tylko po to by nam służyły.” No, musicie przyznać , że dosyć ciekawe spostrzeżenie. Ale za to kolejne jest jeszcze bardziej interesujące. „W XXI wieku będziemy tworzyli potężniejsze fikcje i bardziej totalitarne religie niż w jakiejkolwiek wcześniejszej epoce. Z pomocą biotechnologii oraz algorytmów komputerowych te religie będą nie tylko na bieżąco kontrolowały nasze istnienie, ale będą w stanie kształtować nasze ciała, mózgi i umysły oraz tworzyć całe wirtualne światy wraz z różnymi odmianami piekła i nieba. Odróżnianie fikcji od rzeczywistości będzie zatem coraz trudniejsze, ale i bardziej niezbędne niż kiedykolwiek”.

O jakich totalitarnych religiach mówi Harari skoro religia jako taka jego zdaniem to wymysł epoki neolitycznej? Jak czytam jego a przedtem Schwaba to mam wrażenie, że mają całkiem niezły ubaw, pisząc wprost o tym co nas czeka i widząc jak WEIRD, czyli białe, zamożne, demokratyczne wykształciuchy myślą, że to jakieś metafory.

Harari jednak nie skupia się tylko na krytyce religii, zaraz za religią krytykuje systemy wartości, właściwie czytając jak apologizuje systemy animistyczne wydaje mi się, że religia jest dla niego wrogiem nie z powodu samego systemu wierzeń a raczej powodem jest to, że religia niesie ze sobą odpowiedni system wartości, i to właśnie z systemem wartości Harari prowadzi krucjatę.

„Liberałowie, komuniści i wyznawcy innych współczesnych credo nie lubią, gdy opisuje się ich system jako „religię”, ponieważ utożsamiają religię z zabobonami i mocami nadprzyrodzonymi. Jeśli mówi się komunistom lub liberałom, że są religijni, uważają, że oskarża się ich o ślepą wiarę w bezpodstawne mrzonki. W rzeczywistości znaczy to tylko tyle, że wierzą w jakiś system praw moralnych, które nie zostały wymyślone przez ludzi, a jednak ludzie muszą ich przestrzegać. Według wiedzy, jaką obecnie dysponujemy, w taki system wierzą wszystkie ludzkie społeczeństwa”.

Chwila, chwila, komuniści wierzą w jakieś prawa, których nie wymyślili ludzie? Czyli kto? Czyżby Bóg? No to jak to jest z tym Bogiem, istnieje czy nie istnieje? Poza tym prawa moralne, tak obmierzłe Harariemu jak trafnie zauważył są takie same na całym świecie, niezależnie od religii i ideologii. Z jakiego powodu? Ano z tego, że to są prawa wspólne, naturalne, które strzegą stabilności społeczeństwa. Jak zauważył rewolucjonista i zadeklarowany ateista, Napoleon Bonaparte, religia z jej uniwersalnym systemem wartości jest niezbędna aby państwo się nie rozpadło. Dlatego właśnie po przejęciu władzy podpisał konkordat z papiestwem.

Idąc dalej pominę elementarny brak wiedzy Harariego na temat istoty odpustów w Kościele Katolickim, Lutra i reformacji, wypadałoby na tym poziomie mieć większą wiedzę niż skróty na popularnych serwisach internetowych, choć z drugiej strony predestynowany czytelnik jego książki ma jeszcze mniejszy zakres wiedzy, więc i tak problemu nie będzie.

Istotne jest to na jakich zakazach religijnych Harari się skupia. Dla niego sednem „religijnych opowieści” są zawsze trzy elementy: „Życie ludzkie jest święte. Życie ludzkie zaczyna się od chwili poczęcia. Aborcja nigdy nie jest dopuszczalna”. No niestety, dekalog o czym profesor powinien wiedzieć, ma trochę więcej tych „opowieści”. Jest tam coś o zabijaniu, kradzieży, fałszywym świadectwie, szacunku dla rodziców. Dziwne jest dla mnie szczególnie to, że przedstawiciel narodu w stosunku, do którego przeprowadzono eksterminację nie może znieść tego, że „Życie ludzkie jest święte”. Ale jak już napisałem wcześniej dla Harariego nie istnieje etyka jako nauka.

Prowadząc dalej swoje wywody i demontując dalej wszelkie systemy wartości, Harari skupia się na humanizmie. Jednak humanizm, Harari pojmuje specyficznie, dla niego humanizm to przesunięcie istoty boga z zewnątrz do wewnątrz siebie. Bogiem są nasze pragnienia i instynkty. Źródłem wszelkich wartości politycznych, moralnych i estetycznych jest tylko i wyłącznie nasze „JA”. Oczywiście zanim doszedł do sedna, wykonał ponownie zasłonę intelektualną, i najpierw skupił się na kwestii romansów pozamałżeńskich i skupieniu się na swoim szczęściu, bo tylko to jest jego zdaniem istotne. Jak destrukcyjny dla społeczeństwa jest założenie, że źródłem wszelkich wartości jest wyłącznie „JA” to chyba dla każdego jest jasne. Jeśli każdy, niezależnie będzie dla siebie jedynym źródłem wszelkich wartości a wartości będą wynikać tylko z osiąganych przyjemności czeka nas całkowity rozkład więzi społecznych. Idąc dalej, jeśli odpowiednio wcześnie, czyli od dzieci zaczniemy manipulować przy ich pragnieniach, od razu dozując im ekstremalne przyjemności w szybkim czasie wychowamy pokolenia dewiantów podatnych na wszelkiego rodzaju używki.

Gdy pojawia się jakieś pytanie etyczne, zdaniem Harariego „musimy nawiązać kontakt ze swoimi wewnętrznymi doświadczeniami i przyglądać się im z największą wrażliwością. Doświadczenie to raczej subiektywne zjawisko , na które składają się trzy zasadnicze elementy: doznania, emocje i myśli. Wrażliwość oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze zwracanie uwagi na własne doznania, emocje i myśli. Po drugie, pozwalanie, by te doznanie, emocje i myśli na mnie wpływały”. Jeśli zastanawiacie się nad tym jak chore są to założenia, zadajcie sobie pytanie: Jakich odpowiedzi udzielali sobie Hitler, Himmler, Heydrich, Eichmann, Stalin, Robespierre i inni masowi rzeźnicy, których ludzkość wydała podczas swojej historii. A teraz wyobraźcie sobie świat, w którym nie będzie żadnych uniwersalnych wartości wpływających na kształtowanie takich psychopatów, mało tego wyobraźcie sobie świat, w którym takich psychopatów będzie można kształtować. Myślicie, że to nie realne? To pamiętajcie, że już to zrobił Hitler, kształtując pokolenie Hitlerjugend, z którego wyrosły maszynki do zabijanie SS.

Zresztą Harari sam to pisze: „Nie rodzimy się z gotowym sumieniem. W humanistycznym rozumieniu najwyższym celem życia jest nabycie pełnej wiedzy za pośrednictwem szerokiego wachlarza doświadczeń intelektualnych, emocjonalnych i cielesnych. W życiu jest tylko jeden szczyt – zakosztować, jak się odczuwa wszystkiego co ludzkie”. Szeroki wachlarz doświadczeń cielesnych to jest eufemizm propagowanego przez neomarksistów kopulizmu. Przypomnę Leszka Kołakowskiego „ideolog amerykańskich hippisów, Jerry Rubin powiedział, teraz na ludzi będą pracować maszyny, ludzie zaś mogą kopulować, kiedy i gdzie im się podoba, to w formie dziecinnej i prymitywnej przekazuje jednak podstawową treść tej utopii”.

Harari podpiera się tutaj, jak wcześniej Epikurem to teraz Dostojewskim, Dickensem i Zolą. Znowu wykorzystuje braki w wiedzy czytelnika, ponieważ skupia się tylko na Ulissesie Joyce’a. Każdy kto czytał Dostojewskiego wie, że to co pisze Harari to kompletna bzdura. Właśnie Dostojewski w każdej swojej książce odziera ludzkość ze złudzeń, pokazuje, że to właśnie ci rzekomo wolni ludzie są źródłem wszelkiego zła, że właśnie ich pragnienia są zawsze pobłażaniem najniższym instynktom, że nie potrafią zapanować nad swoim popędem seksualnym, że człowiek pozostawiony samemu sobie zawsze stworzy takie wartości, które pozwolą mu zaspokajać swoje największe zboczenia. Więc gdy Harari powołuje się na Dostojewskiego nie wierzę, że o tym nie wie, wręcz przeciwnie, na ulepieniu takiego człowieka mu zależy.

W dalszych wywodach Harari skupia się na kierunkach humanizmu. I te wywody są z wielu powodów niezwykle ciekawe. Wyróżnia dwa rodzaju humanizmu: socjalistyczny i ewolucyjny. Widać, że jest zafascynowany obydwoma, ale najciekawsze jest to, że humanizm ewolucyjny to inaczej narodowy socjalizm. Przy okazji przeciwstawia humanizmowi, każdemu z nich liberalizm. Ponownie wykonuje niezwykłą gimnastykę pojęciową, utożsamiając liberalizm z demokracją i kapitalizmem. W jego ujęciu te trzy pojęcia są tożsame. Jednocześnie jego liberalizm nie ma nic wspólnego z liberalizmem Smith’a, Locke’a, Mill’a a bardziej z marksizmem kulturowym, zresztą podobnej retoryki używają wszyscy dawni europejscy komuniści, którzy po upadku komunizmu w Związku Radzieckim, zostali osieroceni i z dnia na dzień stali się „liberałami” doprowadzając do całkowitego przekłamania znaczenia liberalizmu. Ale wracając do wywodów Harariego, jeśli jesteście przeciwko pojmowanemu przez niego liberalizmowi siłą rzeczy jesteście przeciw demokracji. Nie może być inaczej skoro demokracji i liberalizm to tożsame pojęcia. Widzicie już zbliżające się zagrożenie nowoczesnym neomarksistowskim totalitaryzmem? Rozwijając swoje myśli Harari bardzo trafnie ujmuje istotę demokratycznych wyborów.

„Ludzie czują się związani wynikami demokratycznych wyborów tylko wówczas, gdy z większością pozostałych wyborców łączy ich jakaś fundamentalna więź. Jeśli doświadczenie pozostałych wyborców jest mi obce, to nawet jeśli zostanę przegłosowany stosunkiem sto do jednego, nie mam absolutnie żadnego powodu by zaakceptować ten werdykt. Demokratyczne wybory sprawdzają się zwykle tylko w społecznościach, które spaja jakaś więź, na przykład wiara lub narodowe mity”. Widzicie teraz jak wielkie niebezpieczeństwo niesie za sobą ciągła polaryzacja społeczeństwa i rozkład wszelkich łączących je więzi? Zbliża się upadek demokracji.

W przypadku humanizmu socjalistycznego, to zdaniem autora różnica pomiędzy nim a liberalizmem polega na tym, że zamiast skupiać się na swoich własnych uczuciach i pragnieniach powinno się tworzyć silne zbiorowe instytucje. „W polityce socjalistycznej to partia wie najlepiej. Jednostki muszą być posłuszne partii a nie własnym odczuciom” , oczywiście dalej Harari jest wprost zauroczony ideami i samą osobą Marksa. Podziwia działania komunistów w poszczególnych krajach, zupełnie pomija milczeniem dziesiątki milionów ofiar śmiertelnych tego szaleństwa.

Najciekawsze jednak są spotrzeżenia Harariego dotyczące humanizmu ewolucyjnego czyli narodowego socjalizmu. Najdziwniejsze jest to, że Harari jako członek narodu praktycznie wymordowanego przez przedstawicieli tego prądu ideologicznego wcale go nie potępia, mało tego wydaje się nawet w pewien sposób go podziwiać.

„Ze względu na swoje mocne zakorzenienie w darwinowskiej teorii ewolucji twierdzi, że z konfliktu należy się raczej cieszyć niż nad nim rozpaczać. Konflikt stanowi surowiec doboru naturalnego, który popycha naprzód ewolucję. Niektórzy ludzie są po prostu lepsi od innych. Ta sama logika, która każe ludzkości tępić żyjące na wolności wilki i bezwzględnie wykorzystywać udomowione owce, uzasadnia również uciskanie gorszych ludzi przez tych, którzy są od nich lepsi. Jeśli będziemy postępowali zgodnie z tą ewolucyjną logiką, ludzkość będzie się stawała stopniowo coraz silniejsza i lepiej przystosowana, a w końcu powstaną z niej superludzie. Jeśli jakiś konkretny naród stale przoduje w postępie ludzkości, słusznie powinniśmy uważać go za wyższy od innych narodów, których wkład w ewolucję ludzkości jest niewielki lub zgoła żaden”.

Myślicie, że to koniec sensacji? To przeczytajcie to:

„Należy pamiętać, że Hitler i naziści stanowią tylko jedną skrajną, odmianę humanizmu ewolucyjnego, tak też okropności nazizmu nie powinny nam przesłaniać wszystkich pożytecznych spostrzeżeń, jakich może nam dostarczyć humanizm ewolucyjny”.

To jeszcze nie wszystko: „Auschwitz powinien być krwistoczerwonym znakiem ostrzegawczym, a nie czarną zasłoną, która przesłania spory wycinek ludzkiego horyzontu”.

Harari po prostu uważa, że sam narodowy socjalizm wcale nie był taki zły, po prostu Hitler wypaczył jego idee. BTW jak ktoś nie potrafi zrozumieć tego co się obecnie dzieje w Palestynie, to Harari daje właśnie mu odpowiedź, to jest po prostu „uciskanie gorszych ludzi przez tych, którzy są od nich lepsi” i to jest całkiem logiczne i zrozumiałe. Jeszcze jakieś pytania? Acha, przy całym omawianiu Hitlera i spółki nie znajdziecie ani jednego zdania o holocauście, za to dowiecie się o perypetiach Hitlera na froncie. Swoistym żartem historii jest to, że zarówno Hitler jak i Stalin umarliby ze śmiechu, gdyby się dowiedzieli, że po upływie 80 lat prominentny i opiniotwórczy przedstawiciel narodu, którego nienawidzili i szczerze chcieli eksterminować, określi ich jako prawdziwych humanistów, pierwszego z nich jako ewolucyjnego a drugiego jako socjalistycznego.

W ostatniej części Harari skupia się na czekającej nas przyszłości. Zaczyna od peanów ku chwale liberalizmu, podkreśla rzekomą wolność wyboru zarówno w przypadku polityki jak i konsumpcji, umyka mu jednak zupełnie to, w jaki sposób na nasze wybory mamy rzeczywisty wpływ a na ile wynikają one z realizacji oczekiwań partii, korporacji, ideologii. Nie znajdziecie w jego książce ani słowa na temat propagandy, indoktrynacji lub dezinformacji. Te tematy nie istnieją, nie istnieją z prozaicznego powodu, jak już dawno temu pisał Bernays „Nowoczesna propaganda jest konsekwentnym i długotrwałym wysiłkiem mającym na celu kreowanie zdarzeń lub sterowanie nimi w taki sposób, aby wpłynąć na nastawienie społeczeństwa do jakiegoś przedsięwzięcia, pomysłu lub grupy osób”. Nasze wybory nie mają nic wspólnego z wolnością lecz są efektem działań wąskiej grupy ludzi czerpiących z nich korzyści. „Mniejszość odkryła potężne narzędzie, pomagające jej wywierać wpływ na większość. Okazało się, że jest możliwe kształtowanie umysłu tłumów tak, że swoją nowo nabytą władzę skierują we właściwym kierunku. Jeśli robi się cokolwiek, co ma społeczne znaczenie, czy dotyczy to polityki, finansów, przemysłu, rolnictwa, dobroczynności czy edukacji, trzeba to robić przy pomocy propagandy. Propaganda stanowi władzę wykonawczą niewidzialnego rządu.”

Harari zdaje się nie mieć o tym żadnej wiedzy. Co prawda on też pisze, że nasze wybory tak naprawdę nie są wolne lecz jego zdaniem wynikają tylko z determinizmu biologicznego. Ponownie odrywa człowieka od człowieczeństwa i sprowadza go jedynie do czystej biochemii.

„Nie wybieram własnych pragnień, ja je tylko odczuwam - i stosownie do nich postępuję”.

Być może na pierwszy rzut oka można nie zauważyć tego jak ważne jest to stwierdzenie, ale w tym jednym zdaniu mamy przekreślenie istoty ludzkiej woli a w wyniku tego pojęć dobra i zła. Harari anihiluje jakikolwiek system wartości, jak bowiem można czynić zło skoro nie wybieramy naszego postępowania lecz tylko odczuwamy jakieś pragnienia. Pedofil, psychopata, nie czynią źle, ponieważ oni postępują zgodnie ze swymi odczuciami a te sprowadzają się do czystych reakcji biochemicznych w mózgu. Czyż można kogoś potępiać za to, że u niego hormony wydzielają się w inny sposób?

Zresztą Harari sam to potwierdza. „ Powątpiewanie w wolną wolę nie jest tylko ćwiczeniem filozoficznym. Ma ono praktyczne konsekwencje. Jeśli organizmom rzeczywiście brak wolnej woli, oznacza to, że możemy oddziaływać na ich pragnienia, a nawet je kontrolować, stosując, w tym celu farmakologię, inżynierię genetyczną lub bezpośrednią stymulację mózgu”.

Teraz padają ważne słowa: „Eksperymenty prowadzone na homo sapiens (używa tego sformułowania a nie nazwy ludzie, ponieważ chodzi o podświadomą dehumanizację eksperymentu ) wskazują na to, że można wytwarzać albo likwidować nawet złożone uczucia, na przykład miłość, gniew, strach i depresję, dzięki pobudzaniu odpowiednich punktów w ludzkim mózgu. Amerykańskie wojsko zapoczątkowało ostatnio eksperymenty z wszczepianiem ludziom do mózgów chipów komputerowych (!!!) w nadziei, że będzie można wykorzystać tą metodę do leczenia żołnierzy cierpiących na zespół stresu pourazowego.”

Serio nie widzicie do czego można wykorzystać sterowanie ludźmi? Z każdego można stworzyć bezwolnego mordercę, który po wykonaniu zadania nawet nie będzie wiedział co zrobił. Widzicie jakie korzyści to może przynieść zarówno w wojsku jak i policji? A w polityce? Mieć prezydenta z chipem umożliwiającym jego sterowanie?

Idąc dalej Harari wskazuje na możliwe kierunki naszej przyszłości: „W XXI wieku trzy możliwe kierunki praktycznego rozwoju wypadków mogą sprawić , że ten pogląd stanie się przestarzały (chodzi tutaj o liberalizm i pogląd, że człowiek jest wolną jednostką) 1. Ludzie przestaną być przydatni pod względem ekonomicznym i militarnym, dlatego system ekonomiczny i polityczny przestanie przywiązywać do nich większą wagę 2. System nadal będzie przywiązywał wagę do ludzi traktowanych kolektywnie, ale nie do poszczególnych jednostek 3. System nadal będzie przywiązywał wagę do niektórych wyjątkowych jednostek, co spowoduje powstanie elity unowocześnionych superludzi, a nie całej populacji”

Jeśli jeszcze tego nie zauważyliście, to dla większości z Nas, naszych dzieci, rodzin w żadnej z tych opcji nie ma miejsca, ogromna większość ludzkości stanie się całkowicie zbędna. W tym miejscu polecam poczytać mentora Harariego, Klausa Schwaba. Harari pisze dalej: „Czy gdy masy stracą znaczenie ekonomiczne, sam argument moralny wystarczy do obrony praw i swobód człowieka? Czy elity i rządy nadal będą ceniły każdego człowieka, nawet gdy nie będą z niego czerpały ekonomicznych korzyści?”

Ja zadam jeszcze jedno pytanie, którego nie zadał w tym miejscu Harari. Po co wtedy w ogóle masy? Czyż nie lepiej żeby ich nie było?

Harari powtarza to co pisze Schwab, zniknie zapotrzebowanie na pracowników fizycznych, biurowych, bankowców, kierowców, agentów biur podróży, nie będą potrzebni maklerzy giełdowi ale również i nauczyciele jak i lekarze oraz farmaceuci. Zamiast wszystkich nich będą pracować albo roboty albo algorytmy. Już w tej chwili Watson IBM skonstruowany w 2011 roku lepiej, szybciej i o wiele trafniej diagnozuje pacjentów niż wszyscy lekarze. Kwestią czasu i to w miarę bliskiego będzie wprowadzenie podobnych komputerów do szerokiego kręgu chorych, w celu zastąpienia onkologów i internistów.

„Być może najważniejsze pytanie w ekonomii XXI wieku będzie dotyczyło tego, co zrobić z tymi wszystkimi niepotrzebnymi ludźmi. Co będą robili świadomi ludzie, kiedy już będziemy mieli niezwykle inteligentne i pozbawione świadomości algorytmy, które będą potrafiły robić prawie wszystko lepiej od nas?”

I teraz Harari przechodzi do clue, pisze zresztą to samo co Schwab: „W miarę jak algorytmy będą wypierać ludzi w rynku pracy, bogactwo i władza mogą skupiać się coraz bardziej w rękach wąskiej elity, przyczyniając się do powstania niespotykanej dotychczas nierówności społecznej i politycznej”.

To jest najlepsze, każdy z nich to mówi, mówi wprost a rzekomo wykształceni ludzie niczym ptaki Dodo bezustannie uważają, że to tylko taka metafora. Nie, tu nie ma metafory, zrozumcie W ŚWIECIE PRZYSZŁOŚCI BĘDZIECIE ZUPEŁNIE NIEPOTRZEBNI.

„Nadchodzący rozkwit technologii prawdopodobnie umożliwi karmienie i utrzymywanie tych bezużytecznych (!!!) mas nawet bez żadnego wkładu z ich strony. Ale czym je zając, czym zadowolić? Co będą robili całymi dniami? Jedną z odpowiedzi mogą być narkotyki i gry komputerowe”. Ewidentnie brakuje tu pornografii ale tego Harari nie mógł wprost napisać.

Społeczeństwo przyszłości, poza elitami, to wiecznie kopulujące i grające w wirtualnej rzeczywistości ćpuny.

„Liberalne zwyczaje, takie jak demokratyczne wybory, staną się przestarzałe, ponieważ Google będzie potrafił lepiej ode mnie przedstawić nawet moje własne opinie polityczne. Google nie da się oszukać. Będzie potrafił zagłosować nie zgodnie z moim chwilowym stanem umysłu i nie zgodnie z fantazjami jaźni komponującej opowieści ale raczej zgodnie z prawdziwymi odczuciami i interesami zbioru biochemicznych algorytmów, które nazywamy „Ja””. „Z chwilą gdy Google, Facebook i inne algorytmy staną się wszechwiedzącymi wyroczniami, równie dobrze mogą przekształcić się w sprawców a ostatecznie w suwerenów”.

Nadal uważacie, że WEF to tylko klub dyskusyjny? Ale to nie koniec. „W końcu możemy dojść do punktu, w którym nie będziemy w stanie choćby na chwilę odłączyć się od tej wszechwiedzącej sieci. Odłączenie będzie oznaczać śmierć”. „Niektórych ludzi rzeczywiście ten rozwój wypadków przeraża, ale też miliony chętnie się na niego godzą. Już dzisiaj wielu z nich rezygnuje ze swojej prywatności i indywidualności.”

Harari te słowa pisał w 2015 roku, przed całym cyrkiem z covidem. Mogę się założyć, ze po przeprowadzeniu ogólnoświatowego eksperymentu socjologicznego zwanego walką z covid, uzyskane wyniki przerosły jego i nie tylko jego najśmielsze oczekiwania.

„Jeśli nie zachowamy ostrożności, skutkiem tego może się stać orwellowskie państwo policyjne, które nieustannie monitoruje i kontroluje nie tylko wszelkie nasze działania, ale nawet to co się dzieje wewnątrz naszych ciał i mózgów.” „Jest rzeczą bardziej prawdopodobną, że w XXI wieku jednostka będzie się łagodnie rozpadała od środka, niż zostanie brutalnie zmiażdżona od zewnątrz”.

I tu ma rację, destrukcja rodziny, jak najwcześniejsza seksualizacja dzieci, rozkład systemu oświaty, anihilacja autorytetów, zaburzenie postrzegania własnego „Ja” począwszy od elementu podstawowego czyli poczucia własnej płciowości powodują całkowity rozkład wewnętrzny jednostki.

Trzecim zagrożeniem będzie powstanie superludzi dzięki modyfikacjom genetycznym. „Przez całe dzieje bogaci cieszyli się wieloma przywilejami społecznymi i politycznymi, ale nigdy nie oddzielała ich od ubogich prawdziwa przepaść biologiczna.”

A co z nieudoskonalonymi masami? „Ponadto pomimo wszystkich tych przełomów dokonujących się w medycynie nie możemy mieć całkowitej pewności, że w 2070 roku ubodzy rzeczywiście będą mieli lepszą opiekę zdrowotną niż dzisiaj, ponieważ państwo i elity mogą nie chcieć już zapewniać ubogim opieki zdrowotnej. Część elit może dojść do wniosku, że nie ma już sensu zapewniać lepszego czy nawet standardowego poziomu opieki zdrowotnej masom tych bezużytecznych nieszczęśników, a dużo bardziej rozsądne będzie skupić się na udoskonaleniu garstki superludzi.”

I jak się teraz czujecie „maso bezużytecznych nieszczęśników”?

Ale to nie wszystko, pamiętacie „Nowy wspaniały świat” Huxley’a i Delty, specjalną kastę upośledzonych psychicznie i wiecznie naćpanych robotników, które to upośledzenie wywoływano mniejszym dostępem tlenu przed sztucznym porodem? Myśleliście, że to tylko taka wizja dystopijnego społeczeństwa? Otóż nie. Harari pisze:

„Co więcej, technohumanizm może prowadzić nawet do degradacji człowieka. Być może system będzie wolał takich upośledzonych ludzi nie dlatego, że będą posiadali jakieś nadludzkie talenty, ale dlatego, że będzie im brakowało pewnych naprawdę niepokojących ludzkich cech, które przeszkadzają systemowi i go spowalniają. Druga rewolucja poznawcza, o której marzą technohumaniści, mogłaby zrobić z nami to samo, tworząc ludzkie trybiki, które porozumiewają się i przetwarzają dane dużo skuteczniej niż kiedykolwiek wcześniej, ale prawie nie potrafią skupić na niczym uwagi, śnić ani wątpić”. „W przyszłości możemy się stać przerośniętymi mrówkami”.

Zbliżając się do końca, Harari skupia się na władzy pochodzącej z nominacji społeczeństw a raczej jej zaniku. „Zwykli wyborcy zaczynają przeczuwać, że mechanizmy demokratyczne już nie dają im władzy. Świat zmienia się wszędzie wokół a oni nie rozumieją jak ani dlaczego. Władza się od nich oddala, ale oni nie wiedzą dokąd. Smutna prawda jest taka, że nikt nie wie gdzie się podziała cała władza”.

Serio Panie Harari, nikt nie wie, Światowe Forum Ekonomiczne również?

I znowu bardzo istotne zdania. „Cokolwiek sądzimy o Leninie, Hitlerze czy Mao, nie można im odmówić wyobraźni. Wydaje się, że dzisiejsi przywódcy mają okazję realizować jeszcze większe wizje. Komuniści i naziści starali się stworzyć nowe społeczeństwo i nowego człowieka z pomocą silników parowych i maszyn do pisania, natomiast dzisiejsi prorocy mogliby się oprzeć na biotechnologii i superkomputerach”.

Nawet nie wiem jak to skomentować, Żyd zafascynowany Hitlerem…

„Jeśli w XXI wieku tradycyjne struktury polityczne nie są już w stanie przetwarzać danych wystarczająco szybko, by tworzyć sensowne wizje, to pojawią się nowe i skuteczniejsze struktury, by zająć ich miejsce. Jedyne pytanie dotyczy tego, kto będzie tworzył i kontrolował te struktury”.

Książka Harariego to projekcja najmroczniejszych snów ludzkości, całkowitego odczłowieczenia, dehumanizacji i skrajnych podziałów, które po raz pierwszy w dziejach będą miały wspólne cechy feudalizmu, systemu kastowego i co najgorsze podzielą ludzi na żyjące w biedzie, wiecznie naćpane, celowo upośledzone masy wykonujące te prace, których nie będą potrafiły wykonać maszyny i super inteligentnych, pięknych nadludzi, będących spełnieniem chorych nazistowskich snów. Tą książkę należy przeczytać, powinna być lekturą obowiązkową. To co mnie zaskakuje kolejny raz, to że Harari główny ideolog WEF pisze wszystko wprost ale ludzie po prostu w to nie wierzą. W tym miejscu przypomina mi się fragment Huxley’a:

„A czyż wy chcecie być niewolnikami? Czyż chcecie być dziećmi? Tak, dziećmi, które kwilą i rzygają – dodał zirytowany ich zwierzęcą tępotą, która zmuszała go do ciskania obelgami w tych, których przyszedł wyzwolić. Czyż nie chcecie być wolni? Być ludźmi? Nie rozumiecie pewnie nawet co znaczą słowa Wolność i Ludzkość? Dobrze więc, ja Was nauczę, uczynię Was wolnymi, czy chcecie tego czy nie. I pchnąwszy okiennice okna zaczął garściami wyrzucać fiolki somy. Przez chwilę tłum milczał skamieniały, ze zdumieniem i grozą patrząc na to świętokradztwo. Delty zawały w przypływie zdwojonej furii”.



49 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page