top of page

Jak państwo policyjne przyzwyczaja nas do bycia współczesnymi niewolnikami

Autor: John i Nisha Whitehead


W w pełni rozwiniętej biurokracji nie ma już nikogo, z kim można by się kłócić, komu można składać skargi, na kogo można wywierać presję władzy. Biurokracja jest formą rządów, w której każdy jest pozbawiony wolności politycznej, siły działania; bo rządy Nikogo nie są brakiem rządów i gdzie wszyscy są jednakowo bezsilni, mamy tyranię bez tyrana.- Hannah Arendt, O przemocy


Rząd niczym przysłowiowe gotujące się żaby od lat stopniowo przyzwyczaja nas do widma państwa policyjnego: policji zmilitaryzowanej. Oddziały do tłumienia zamieszek. Sprzęt do kamuflażu. Czarne mundury. Pojazdy opancerzone. Masowe aresztowania. Gaz pieprzowy. Gaz łzawiący. Pałki. Przeszukiwanie. Kamery monitorujące.  Kamizelki kevlarowe . Drony.  Zabójcza broń.  Mniej niż śmiercionośna broń uwolniona ze śmiercionośną siłą.  Gumowe naboje. Armatki wodne. Granaty ogłuszające. Aresztowania dziennikarzy.  Taktyka kontroli tłumu . Taktyka zastraszania. Brutalność.


W ten sposób przygotowuje się społeczeństwo do dobrowolnej akceptacji państwa policyjnego, nawet z wdzięcznością.

Nie przestraszysz ich, wprowadzając dramatyczne zmiany. Raczej przyzwyczajasz ich powoli do murów więzienia. Przekonaj obywateli, że mury ich więzień mają jedynie chronić ich przed niebezpieczeństwem. Odczulaj ich na przemoc, przyzwyczajaj do obecności wojskowej w swoich społecznościach i przekonaj ich, że tylko zmilitaryzowany rząd może zmienić pozornie beznadziejną trajektorię narodu.


To się już dzieje.


Jednak nie tylko przyzwyczajamy się do pułapek państwa policyjnego. Jesteśmy także zmuszani do milczenia i służalczości w obliczu jawnej niesprawiedliwości i bezwzględnej poprawności politycznej, a jednocześnie jesteśmy przygotowywani do zaakceptowania rządowej tyranii, korupcji i biurokratycznej nieudolności jako norm społecznych.


Co dokładnie się dzieje?

Cokolwiek to jest, jest to rasowa nadwrażliwość pozbawiona sprawiedliwości rasowej, kłanianie się poprawnym politycznie prześladowcom bez względu na prawa innych do wolności słowa, brutalny atak po latach sankcjonowanej przez rząd brutalności, sposób myślenia tłumu, który przytłacza prawa obywateli. indywidualność, opresyjne gniewne spojrzenie państwa niani, pozornie słuszne oburzenie pełne dźwięków i wściekłości, które w ostatecznym rozrachunku nic nie znaczy, podział partyzancki, który z każdym dniem staje się coraz bardziej nieprzekraczalny – nie prowadzą nas do niczego dobrego.


Z pewnością nie prowadzi to do większej wolności.

To drakońskie ćwiczenie polegające na dzieleniu, podbijaniu i ujarzmianiu narodu kończy się sukcesem.

Trzeba powiedzieć: różne protesty, zarówno prawicy, jak i lewicy, jakie miały miejsce w ostatnich latach, nie pomogły. Nieumyślnie lub celowo protesty te upolityczniły to, co nigdy nie powinno być upolitycznione: brutalność policji i ciągłe ataki rządu na nasze wolności.


Być może teraz jesteśmy w gorszej sytuacji niż wcześniej.

Nagle wydaje się, że nikt nie mówi o jakichkolwiek rażących nadużyciach ze strony rządu, które wciąż sieją spustoszenie w naszych wolnościach: policyjne strzelaniny do nieuzbrojonych osób, inwazyjna inwigilacja, przydrożne pobieranie krwi, przeszukania przydrożne, nieudane naloty zespołów SWAT, wojsko przemysłowe kosztowne wojny w kompleksie, przepisy sprzed przestępstwa, przepadek mienia cywilnego, centra syntezy jądrowej, militaryzacja, uzbrojone drony, inteligentna policja prowadzona przez roboty AI, sądy maszerujące krok w krok z państwem policyjnym, szkoły pełniące funkcję ośrodków indoktrynacji, biurokraci utrzymujący Głębokie Państwo u władzy.


Im więcej rzeczy się zmienia, tym bardziej pozostają takie same.

Jak przekonać społeczeństwo do przyjęcia totalitaryzmu, tej zapierającej dech w piersiach formy tyranii, w której rząd ma całą władzę, a „my, ludzie” nie mamy żadnej?

Przekonujecie ludzi, że zagrożenie, przed którym stoją (wyimaginowane lub nie), jest tak złowrogie, tak przytłaczające i tak  przerażające  , że jedynym sposobem przezwyciężenia tego niebezpieczeństwa jest upoważnienie rządu do podjęcia wszelkich niezbędnych kroków w celu jego stłumienia, nawet jeśli oznacza to pozwolenie na rządowe buty, aby zdeptać całą Konstytucję.

W ten sposób wykorzystuje się politykę strachu, aby przekonać obdarzonych wolnością ludzi do przykucia się do dyktatury.


Za każdym razem działa to w ten sam sposób.

Rozdmuchane i przedłużające się wojny rządu z terroryzmem, narkotykami, przemocą, nielegalną imigracją i tak zwanym ekstremizmem krajowym to wygodny podstęp używany do terroryzowania ludności, aby zrzekła się większej części swobód w zamian za nieuchwytne obietnice bezpieczeństwa.

Pozwoliwszy, aby nasze lęki zostały skodyfikowane, a nasze działania uznane za przestępstwo, znaleźliśmy się teraz w nowym, dziwnym świecie, w którym prawie wszystko, co robimy, jest kryminalizowane.

Co dziwne, w obliczu jawnej korupcji i niekompetencji ze strony wybieranych przez nas urzędników, Amerykanie na ogół pozostają stosunkowo łatwowierni i nie mogą się doczekać, aby dać się przekonać, że rząd kierowany przez ich szczególnego rodzaju politycznego wybawiciela może rozwiązać nękające nas problemy.


Oddaliśmy kontrolę nad najbardziej intymnymi aspektami naszego życia urzędnikom państwowym, którzy choć mogą sprawować władzę, nie są ani mądrzejsi, bystrzejsi, lepiej zorientowani w naszych potrzebach, z większą wiedzą na temat naszych problemów ani bardziej świadomi tego, co nas czeka. naprawdę w naszym najlepszym interesie.

Jednak uwierzywszy w fałszywe przekonanie, że rząd rzeczywiście wie, co jest dla nas najlepsze i może zapewnić nie tylko nasze bezpieczeństwo, ale także szczęście, i zaopiekuje się nami od kołyski aż po grób – czyli od żłobków po domy opieki – w rzeczywistości daliśmy się okiełznać i zmienić w niewolników na polecenie rządu, który niewiele dba o nasze wolności i nasze szczęście.

Lekcja jest następująca: kiedy wolny naród pozwoli rządowi wkroczyć w jego wolności lub wykorzysta te same wolności jako kartę przetargową w imię bezpieczeństwa, szybko staje się to równią pochyłą w kierunku jawnej tyranii.

Nie wydaje się też mieć znaczenia, czy na czele stoi Demokrata, czy Republikanin. Rzeczywiście, biurokratyczny sposób myślenia po obu stronach konfliktu wydaje się obecnie ucieleśniać tę samą filozofię autorytarnego rządu, którego priorytetami jest wydobycie „my, ludzie” z naszych ciężko zarobionych pieniędzy (w drodze podatków, kar i opłat) i pozostanie pod kontrolą i u władzy.


Ogólnie rzecz biorąc, współczesny rząd – począwszy od zmilitaryzowanej policji w strojach zespołu SWAT wdzierającej się do naszych drzwi, przez falę niewinnych obywateli zastrzelonych przez policję, po inwazyjne szpiegowanie wszystkiego, co robimy – zachowuje się nielogicznie, a nawet psychopatycznie. (Cechy psychopaty obejmują między innymi „brak wyrzutów sumienia i empatii, poczucie wielkości, powierzchowny urok, oszukiwanie i manipulację oraz odmowę wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny”).


Kiedy nasz własny rząd nie postrzega nas już jako istot ludzkich mających godność i wartość, ale jako przedmioty, którymi można manipulować, manewrować, wydobywać dane, znęcać się nad policją, wmawiać, że leży mu na sercu nasze dobro, maltretować, a następnie wtrąca nas do więzienia, jeśli ośmielamy się wykroczyć poza szeregi, karze nas niesprawiedliwie i bez wyrzutów sumienia i nie chce przyznać się do swoich błędów, nie działamy już w ramach republiki konstytucyjnej. Zamiast tego doświadczamy patokracji: tyranii ze strony psychopatycznego rządu, który „działa wbrew interesom własnego narodu, z wyjątkiem faworyzowania pewnych grup”.


Więc dokąd nas to prowadzi?

Pozwoliwszy, aby rząd rozszerzył się i przekroczył nasz zasięg, znaleźliśmy się na przegranej pozycji w przeciąganiu liny o kontrolę nad naszym krajem i naszym życiem. I tak długo, jak im na to pozwolimy, urzędnicy rządowi będą nadal deptać nasze prawa, zawsze usprawiedliwiając swoje działania troską o dobro obywateli.


Jednak rząd może posunąć się tylko na tyle, na ile pozwala „my, ludzie”. W tym tkwi problem.

Szybko zbliżamy się do momentu rozliczenia, w którym będziemy zmuszeni wybrać między wizją tego, czym miała być Ameryka (model samorządności, w którym władza jest przekazywana ludziom), a rzeczywistością tego, czym się stała ( państwo policyjne, w którym władzę sprawuje rząd).

To ześlizgnięcie się w stronę totalitaryzmu – wspomagane przez nadmierną kryminalizację, inwigilację rządową, zmilitaryzowaną policję, wydawanie sąsiadów przez sąsiadów, sprywatyzowane więzienia i obozy pracy przymusowej, żeby wymienić tylko kilka podobieństw – bardzo ściśle pokrywa się z tym, co wydarzyło się w Niemczech w latach poprzedzających do dojścia Hitlera do władzy.


Kroczymy teraz niebezpieczną ścieżką.

Niezależnie od tego, kto wygra wybory prezydenckie w listopadzie, można założyć, że przegranymi będą naród amerykański.

Wbrew temu, czego uczy się w szkole i propagandzie rozpowszechnianej przez media, wybory prezydenckie w 2024 r. nie są populistycznymi wyborami na przedstawiciela. Jest to raczej zgromadzenie akcjonariuszy mające na celu wybór kolejnego dyrektora generalnego, co potwierdza  archaiczny system kolegiów elektorów .

Każdy, kto wierzy, że te wybory spowodują jakąkolwiek realną zmianę w sposobie prowadzenia interesów przez rząd amerykański, jest albo niesamowicie naiwny, żałośnie oderwany od rzeczywistości, albo nieświadomy faktu, że jak pokazuje szczegółowe badanie Uniwersytetu Princeton,  żyjemy obecnie w oligarchii  „bogatych, przez bogatych i dla bogatych”.


Ostrzegamy jednak: establishment – ​​Głębokie Państwo i jego korporacyjni partnerzy, którzy naprawdę kierują przedstawieniem, pociągają za sznurki i dyktują politykę, niezależnie od tego, kto zajmuje Gabinet Owalny – nie pozwolą na objęcie urzędu nikomu, kto rozwiąże ich problemy. struktury władzy. Ci, którzy próbowali to zrobić w przeszłości, zostali skutecznie wykluczeni ze służby.

Głosowanie podtrzymuje złudzenie, że mamy republikę demokratyczną, ale jest to jedynie zamaskowana dyktatura, czyli to, co politolodzy Martin Gilens i Benjamin Page dokładniej nazywają „ dominacją elity gospodarczej ”.

W takim środowisku elity gospodarcze (lobbyści, korporacje, zamożne grupy interesu) dyktują politykę krajową. Jak wskazują badania oligarchii Uniwersytetu Princeton,  nasi wybrani urzędnicy, zwłaszcza ci w stolicy kraju, reprezentują interesy bogatych i wpływowych,  a nie przeciętnego obywatela. W związku z tym obywatele mają niewielki lub żaden wpływ na politykę rządu.


Zostaliśmy obarczeni systemem dwupartyjnym i oszukani, wierząc, że istnieje różnica między Republikanami i Demokratami, podczas gdy w rzeczywistości obie  partie są dokładnie takie same . Jak  zauważył jeden z komentatorów , obie strony popierają niekończącą się wojnę, angażują się w wymykające się spod kontroli wydatki, ignorują podstawowe prawa obywateli, nie szanują praworządności, są kupowane i opłacane przez wielki biznes, najbardziej dbają o własną władzę i mają długą historię rozszerzania rządu i kurczenia się wolności.


Toniemy pod ciężarem zbyt dużego długu, zbyt wielu wojen, zbyt dużej władzy w rękach scentralizowanego rządu kierowanego przez korporacyjną elitę, zbyt wielu zmilitaryzowanych policji, zbyt wielu przepisów, zbyt wielu lobbystów i ogólnie zbyt wiele złego. Aktualności.

Obecne władze chcą, abyśmy wierzyli, że nasza praca jako obywateli zaczyna się i kończy w dniu wyborów. Chcą, żebyśmy wierzyli, że nie mamy prawa narzekać na stan narodu, jeśli nie oddamy głosu tak czy inaczej. Chcą, abyśmy pozostali podzieleni w kwestiach politycznych, wrogo nastawieni do tych, z którymi nie zgadzamy się politycznie, i nietolerancyjni wobec kogokolwiek i czegokolwiek, czego rozwiązania problemów tego kraju różnią się od naszych.

Nie chcą, żebyśmy mówili o tym, że rząd jest skorumpowany, system jest sfałszowany, politycy nas nie reprezentują, kolegium elektorów to żart, większość kandydatów to oszuści, a my jako naród powtarzają błędy historii, a mianowicie pozwalają, aby panowało nad nami państwo totalitarne.


„My, ludzie” musimy podjąć decyzję: czy po prostu weźmiemy udział w upadku amerykańskiej republiki, która przeradza się w reżim totalitarny, czy też zajmiemy stanowisko i odrzucimy żałosną wymówkę dla rządu, który jest nam wciskany ?


Nigdy nie zapominaj, że mniejsze zło jest nadal złem.




13 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page