Autor: M. Piepenburg
Lewica, prawica czy centrum, nasi decydenci – od parlamentów i władzy wykonawczej po banki centralne i ośrodki analityczne – doprowadzili świat bliżej wojny , katastrof imigracyjnych , awarii infrastruktury, pułapek kredytowych , nierówności majątkowych , niepokojów społecznych i destrukcji waluty niż kiedykolwiek wcześniej.
Podobnie jak ja, wiele osób zadaje sobie pytanie, prywatnie lub publicznie: Jak doszliśmy do tego historycznego punktu zwrotnego w gospodarce, społeczeństwie i polityce?
Być może odpowiedź leży, przynajmniej częściowo, w zaufaniu fałszywym bożkom, fałszywym sloganom, a nawet fałszywym wyobrażeniom o sukcesie.
Filozofia sukcesu
Arystoteles uwzględnił elementy heroizmu w swojej definicji sukcesu; „ sukces ” odnosił ten, kto za priorytet uznał służenie czemuś większemu od siebie.
Ale mieszkając w Paryżu w Wirginii i Paryżu we Francji, często odkrywałem, że wielu ludzi, którzy traktują władzę polityczną lub dolary jako cel sam w sobie, nie dostrzega sensu myślenia wykraczającego poza ich własne interesy…
Mój dziadek był pilotem w II wojnie światowej. Nigdy, ani razu, nie mówił o walce powietrznej ani nie chwalił się zestrzeleniem.
Pod koniec bitwy o Anglię zginęły setki pilotów RAF-u, ale Anglia pozostała wolna. Jak słynnie zauważył Winston Churchill, odnosząc się do tych pilotów:
„Nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”.
Ale gdy pomyślę o żenującej historii DC/Wall Street, w której interes własny był ważniejszy od interesu publicznego, wiele naszych współczesnych „ historii sukcesu ” sprowadza się do tego:
„Nigdy w dziedzinie ludzkiej próżności tak wielu, tak mało nie zawdzięczało tak nielicznym”.
Dzisiejsze błędne rozumienie „sukcesu”
Jak przypominają niedawni geniusze, tacy jak Mark Zuckerberg, Adam Neuman i Sam Bankman Fried, czy też ARC i Theranos, wielu naszych byłych „bohaterów” jest wszystkim, tylko nie bohaterami .
Podobnie jak Wall Street, DC ma jeszcze mniej bohaterów do podziwiania. Historyczne dowody na to są warte krótkiego przypomnienia.
Wilson
W przeciwieństwie do Thomasa Jeffersona, który walczyłby na śmierć i życie, aby uniemożliwić prywatnemu bankowi centralnemu przejęcie naszej gospodarki i „wybicie monety”, Woodrow Wilson pozwolił prywatnemu bankowi naruszyć ekonomiczny los naszego kraju w zamian za swój własny polityczny interes, podpisując w 1913 r. ustawę o Rezerwie Federalnej.
Andrew Jackson wcześniej opisał samą ideę takiego prywatnego banku centralnego jako „ prostytucję naszego rządu w celu awansu nielicznych kosztem ogółu ” .
Bezprecedensowe nierówności majątkowe, które istnieją dziś w Ameryce, są dowodem na to, że Jackson miał rację.
FDR
To nie lokalny run na banki był przyczyną załamania rynków w 1929 r.; raczej była to polityka/wzorzec niskich stóp procentowych i orgia zadłużenia z poprzednich, szalonych lat 20., która spowodowała, że rynki stały się zbyt gorące – temat powtarzający się do dziś w każdym kolejnym kryzysie na rynkach – od 1929 r. do 1987 r., 2000 r. do 2008 r. lub 2020 r. aż do kolejnej katastrofy, która zbliża się do nas.
FDR pomógł stworzyć kolejny wzór, w którym Ameryka rozwiązuje stare problemy zadłużenia, no cóż... zaciągając jeszcze większy dług, spłacany zdewaluowanymi pieniędzmi.
Wycofując dolara z wymiany złota, FDR, podobnie jak inni przyszli aktorzy antybohaterowie, skupił się na manipulowaniu walutą amerykańską zamiast zająć się amerykańską produktywnością — prawdziwym „P” w PKB.
Polityka makro FDR-a kolidowała z trudną, ale pouczającą lekcją wolnego rynku, mianowicie: Głęboka recesja zawsze następuje po głębokim zadłużeniu . Nie ma czegoś takiego jak darmowa przejażdżka…
Decydenci polityczni lubią jednak oferować darmowe przejazdy, aby wygrać wybory lub utrzymać się na stanowisku .
Jak niedawno argumentowałem, posługując się matematyką, a nie emocjami, ostatecznym rezultatem jest śmierć demokracji , która nastąpiła zaraz po równie empirycznej śmierci kapitalizmu .
Nixon
W 1971 roku Nixon stanął twarzą w twarz z gospodarką stojącą na krawędzi złych wieści.
Standard złota, przywrócony po II wojnie światowej na mocy porozumienia z Bretton Woods (oraz bohaterskich ograniczeń fiskalnych Eisenhowera i Martina) oznaczał, że dolar ponownie został powiązany z aktywem ograniczającym, na którym polegały rynki globalne i partnerzy handlowi.
Jednak w posunięciu podobnym do tego, jakie wykonał FDR w latach 30., Nixon porzucił standard złota i po raz kolejny wypowiedział się przeciwko posiadaczom dolara amerykańskiego oraz uczciwym walutowo partnerom handlowym za granicą, aby zachować władzę dzięki nieograniczonej płynności dolara.
Obiecał, że USD pozostanie silny jak zawsze. Skłamał. Od 1971 r. stracił 98% swojej siły nabywczej w stosunku do złota.
Złoto jednak jest o wiele uczciwsze w swoich czynach, niż politycy w słowach:
Krótko mówiąc, jak zawsze, poświęcono walutę, aby „uratować” zbankrutowany system i zyskać na czasie polityków.
Wygrał miażdżącą większością głosów.
Polityka Nixona wzmocniła wzorzec, który obecnie wyznacza trendy w wypaczaniu zasad ustalania cen na wolnym rynku, poprzez znany schemat:
1) wycofanie dolara ze standardu złota,
2) obniżanie stóp procentowych w celu zachęcenia do krótkoterminowej spekulacji,
3) kończy się nienaturalnie dużymi bańkami rynkowymi i korektami.
Wygląda znajomo?
Potwór Greenspana
Iskrą, która wywołała krach z 87 roku, była ironiczna obawa/plotka, że nowy szeryf federalny w mieście (Alan Greenspan) może położyć kres imprezie na Wall Street, podnosząc stopy procentowe zgodnie ze scenariuszem „na wzór Volckera”.
I tak w ciągu jednego dnia indeks giełdowy nagle spadł o 23% – dwa razy więcej niż 13% spadek w najgorszym dniu krachu z 29 roku.
Ale jeszcze bardziej zdumiewające niż ten Czarny Poniedziałek było zmartwychwstanie rynku w Biały Wtorek, które nastąpiło później. O 12:30 następnego dnia rynek zobaczył masowe zlecenia kupna, które w cudownym zamachu powstrzymały panikę.
Rezerwa Federalna pod wodzą Greenspana ewidentnie nie była żadnym „Volckerem 2.0” (ani Billem Martinem), ale pacjentem zero obecnego cyklu bańki spekulacyjnej, który przyszedł na ratunek nieobliczalnym rynkom i przewartościowanej Wall Street.
Zamiast pozwolić na bolesne korekty (czyli naturalne kace rynkowe lub to, co Austriacy nazywają „ konstruktywną destrukcją ”), które miałyby nauczyć inwestorów czegoś na temat instrumentów pochodnych, dźwigni finansowej i innych min lądowych usianych na giełdzie kontraktów terminowych S&P (które spadły o 29% w ciągu jednego dnia), Rezerwa Federalna weszła z mnóstwem tanich pieniędzy i w ten sposób zniszczyła wszelkie szanse na oczyszczenie i surową miłość do naturalnie korygujących się rynków.
Współczesny Wall Street – prawie sami antybohaterowie
Egoistyczni, dbający o swoją karierę decydenci, którzy tworzą środowiska, w których dolar nie ma żadnych ograniczeń, kredyt jest tani, a regulacje są pobłażliwe (lub sprzyjają „kreatywności”), pozostają popularni, bogacą się i utrzymują swoje miejsca pracy.
Mantra, którą każdy na Wall Street zna, jest prosta: „ Niedźwiedzie są zwalniane, a byki zatrudniane ”.
Takie myślenie stworzyło podwaliny, na których sprytni gracze rynkowi mogą swobodnie intrygować, wchodząc w coraz większe bańki, które wzbogacają „wewnętrznych wielorybów” i niszczą plankton klasy średniej/detalistów.
Giełdowe doły i nowoczesny rak instrumentów pochodnych
Nieracjonalna ekspansja kredytowa prowadzi do rozwoju raka w każdej klasie aktywów, także w obrębie niegdyś skromnej giełdy handlowej.
To właśnie na tej niegdyś skromnej giełdzie w Chicago inny antybohater, Leo Melamed, zastosował ideę wykorzystania kontraktów terminowych (pierwotnie i skromnie stworzonych, aby pomóc skromnym rolnikom i dostawcom dostosować się do zmienności cen) do walut globalnych.
Niedługo potem Melamed, po konsultacjach z dobrze opłacanymi „doradcami”, takimi jak Greenspan i innymi umysłami nastawionymi na łatwe pieniądze i własne interesy (w tym Miltonem Friedmanem), dostał zielone światło na otwarcie walut na zupełnie nowy poziom spekulacyjnej alchemii za pomocą uzależniającej dźwigni.
Cztery dekady później wolumen waluty (i ryzyka) wymienialnej w ciągu 1 godziny na giełdzie towarowej przeznaczonej wyłącznie dla bankierów przekroczył roczny wolumen środków wymienialnych na pierwotnej giełdzie MERC przeznaczonej wyłącznie dla rolników.
Obecnie, podobnie jak wszystkie rynki po 1971 r., giełdy przekształciły się w kasyno ze zdumiewającym wzrostem rzędu 50 tys. razy, opartym na bombach z opóźnionym zapłonem na instrumentach pochodnych, które ustaliły stosunek wolumenu zabezpieczeń do bazowej stopy aktywności na poziomie 100:1 .
Te „ nowoczesne pułapki instrumentów pochodnych ” (obecnie przekraczające poziom biliona dolarów w przypadku ryzyka teoretycznego) to nic innego jak gorące ziemniaki z dźwignią finansową i rakotwórczymi problemami, których stopień ryzyka i celowe zamieszanie będą przyczyną kolejnego kryzysu płynności.
Krótko mówiąc, to nie jest MERC naszego dziadka…
Zarządzanie kapitałem długoterminowym
W jeszcze innym przykładzie braku bohaterstwa byliśmy świadkami upadku LTCM (Long Term Capital Management) w 1998 r. — funduszu hedgingowego, który w szczytowym okresie swojej pijackiej świetności dysponował kwotą ponad 125 mld dolarów.
To dzieło z Greenwich w stanie Connecticut, autorstwa niezbyt bohaterskiego Johna Meriwethera, z zespołem najlepszych i najbystrzejszych autorów algorytmów z Wall Street oraz doradców laureatów Nagrody Nobla, wyróżnia się jako wymowne przypomnienie trzech powtarzających się obserwacji dotyczących Wall Street:
1) Ci inteligentni ludzie wcale nie są tacy inteligentni,
2) wszędzie tam, gdzie występuje przesadna dźwignia, czeka dzień rozliczenia, a
3 ) Rezerwa Federalna po raz kolejny przyjdzie z pomocą Wall Street (jego prawdziwemu ukrytemu mandatowi), ilekroć jej niesforne „elity” zostaną przyłapane na kolejnym pijaństwie na rynku — czyli handlując pod wpływem łatwego kredytu, a zatem łatwej dźwigni finansowej.
Oczywiście, schemat (i lekcja) po LTCM nie zmienił się, on po prostu trwał…
Antybohaterowie Dot.Com…
W momencie, gdy z gruzów LTCM w Connecticut unosił się dym, kolejna klasyczna bańka spekulacyjna, błędnie interpretowana jako prosperity wolnego rynku, ujawniała się w postaci histerii związanej z firmami internetowymi.
Z perspektywy czasu implozja dot.com wydaje się oczywista. Ale nawet w czasie, gdy się wydarzyła, rynek ten ( dokładnie taki jak dzisiejszy ) wydawał się, cóż: nieśmiertelny, napędzany memami i surrealistyczny.
Rozważmy spółkę Dell Inc. Cena akcji rozpoczęła się od 0,05 USD, wzrosła do 54,00 USD/akcję (wielokrotność 1100x), a następnie spadła do 10,00 USD/akcję.
Dziś podobnych jednorożców jest mnóstwo, a wspaniała siódemka, która stanowi 30% kapitalizacji rynkowej indeksu S&P (łamiąc przy tym wszystkie zasady prawa antymonopolowego, które studiowałem na studiach prawniczych), w dalszym ciągu działa jak syreny, uwodząc żeglarzy z problemem FOMO w stronę skał.
Szampanowa impreza internetowa z lat 90., podobnie jak jej poprzedniczka z eleganckich lat 20., zakończyła się fiaskiem – indeks S&P spadł o 45%, a szalony NASDAQ spadł w 2003 r. o 80% w stosunku do poprzednich szczytów .
Nawiasem mówiąc, dzisiejsze bańki spekulacyjne na rynku technologii, nieruchomości i obligacji nie będą się niczym różnić w swoim ostatecznym upadku…
Granie stopami procentowymi, a nie rzeczywistością
W obliczu ruiny bańki internetowej, zakochani w rynku decydenci z Rezerwy Federalnej rozpoczęli największą jak dotąd obniżkę stóp procentowych, co doprowadziło do szeroko otwartego kurka dla łatwiejszego dostępu do kredytów, dźwigni finansowej, a w konsekwencji do deformacji rynku wywołanych długiem.
Rozwiązali bowiem kryzys jednej bańki technologicznej, tworząc nową bańkę na rynku nieruchomości.
Miała również miejsce szeroka i żenująca seria nieekonomicznych fuzji i przejęć, transakcji typu stock-by-back i LBO.
Najważniejsze wydarzenia tego niskiego punktu w „amerykańskim zawieraniu transakcji” obejmują spadek cen akcji GE z 50 do 10 dolarów. Wynik netto? Czy pan Jeffrey Immelt z GE bohatersko zniósł ciosy? Czy firma wyciągnęła niezbędne wnioski z lekkomyślnej spekulacji jesienią, po szczytach wyceny 40X?
Nie. Zamiast tego dyrektor generalny GE przyjął pomoc finansową…
Larry Summers
A potem jest niekończący się Larry Summers, prawdziwy pacjent zero raka pochodnego…
Larry Summers był prezydentem Harvardu. Pracował dla Clintona; był sekretarzem skarbu. Występował w wielu wypowiedziach (i dobrze płatnych). Nawet Ray Dalio się z nim zadaje.
Ale nie pozwólmy, aby referencje stanęły na drodze faktom. Jak zauważył La Rouchefoucauld wieki temu, najwyższe stanowiska nie zawsze – ani nawet często – zajmują najwybitniejsze umysły.
Oczywiście opinie są różne, ale trudno nie wymienić Larry’ego Summersa wśród głównych architektów katastrofy finansowej z 2008 r . „ Gdzie Larry Summers popełnił błąd ? ” .
Większość weteranów ostatnich cyklów rynkowych przed i po 2008 r. przyznaje, że instrumenty pochodne OTC były przyczyną ciemności 2008 r.
Zastraszany bohater
W tym okresie Brooksley Born, ówczesny szef CFTC (Commodity Futures Trading Commission), otwarcie ostrzegał przed niebezpieczeństwami związanymi z instrumentami pochodnymi.
Jednak w 1998 roku ówczesny zastępca sekretarza skarbu Larry Summers zadzwonił do jej biura i otwarcie ją zastraszył: „ Mam w biurze 13 bankierów ” – krzyczał – „którzy mówią mi, że wywołacie najgorszy kryzys finansowy od czasów II wojny światowej ”, jeśli ona będzie nadal wprowadzać tak bardzo potrzebne wymogi przejrzystości i sprawozdawczości na rynku OTC.
Larry następnie zaatakował Borna publicznie, protekcjonalnie zapewniając Kongres, że jej obawy dotyczące potencjalnej nieporęczności tych instrumentów są przesadzone. Jak obiecał:
„Strony tego rodzaju umów to w dużej mierze wyrafinowane instytucje finansowe, które wydają się być w stanie doskonale chronić się przed oszustwami i niewypłacalnością kontrahentów”.
Ale przesuńmy się o mniej niż dekadę do przodu (i rynek instrumentów pochodnych OTC, który Summers pomógł zwiększyć z 95 bilionów dolarów do 670 bilionów dolarów), a wszyscy dowiedzieliśmy się, jak te „ wyjątkowo kompetentne ” i „ w dużej mierze wyrafinowane instytucje finansowe ” (Bear, Lehman, Goldman, AIG i inne…) stworzyły najgorszy kryzys finansowy (i ratunek finansowy) od czasów II wojny światowej.
Więcej złych pomysłów, więcej antybohaterów
Warto pamiętać, że ani Greenspan w 2001 r., ani Bernanke w 2008 r. nigdy nie przewidzieli nadejścia tych krachów rynkowych. Oczywiście, nie przewidział tego również żaden z „bohaterów” zarządzających prywatnymi bankami lub amerykańskim skarbem.
Powell nie będzie inny. Rekord Fed w ogłaszaniu recesji lub implozji rynku w 0 na 10.
Ponowne spojrzenie na „Sukces”
Człowiek, przypomina Walt Whitman, to wiele rzeczy. Większość zgodziłaby się, że filozoficznie, ekonomicznie, moralnie i historycznie jesteśmy stworzeni do tego, by ciągle i ciągle psuć.
Mniej wybaczalny jest nie brak doskonałości, ale raczej brak odpowiedzialności, a nawet pokory.
Nie wszyscy możemy być odważnymi pilotami RAF-u.
Ale czasami sama uczciwość jest wystarczającym heroizmem.
Niestety, antybohaterowie, o których wspomniano powyżej, i niezliczona liczba innych „ supermenów ” z Wall Street (gdzie stosunek pensji kadry kierowniczej do pensji pracownika wynosi 333:1) nie reprezentują niczego, co choćby w przybliżeniu służyłoby sprawie ważniejszej niż dochód lub stanowisko danej osoby.
Antybohaterowie tacy jak ci powyżej pomagają wyjaśnić poniższy wykres i nowy feudalizm , który zastąpił amerykański kapitalizm :
Więcej szczerości, mniej antybohaterów
Dziś stoimy na skraju rynkowego, społecznego i politycznego przepaści, która zrodziła się w wyniku niespotykanego dotąd poziomu zadłużenia po 2008 roku i ekspansji podaży pieniądza.
Obecny dług publiczny w wysokości 35 bilionów dolarów i relacja długu publicznego do PKB na poziomie 125–30% są matematycznie niemożliwe do utrzymania i obiektywnie uniemożliwiają realny wzrost (a nie wzrost napędzany długiem) .
Dzisiaj my i pokolenie naszych dzieci jesteśmy spadkobiercami grzechów takich antybohaterów.
Jeśli łatwy pieniądz doprowadzi do baniek rynkowych, pijackich inwestycji i przerażających krachów, to wszyscy możemy przewidzieć, co nadchodzi, gdy Powell będzie przewidywalnie przechodził od podwyżek stóp procentowych do wstrzymania ich, a następnie obniżek.
Następnie nastąpi recesja deflacyjna i/lub korekta rynku, po której nastąpi Super QE, aby wchłonąć niechciane weksle Wujka Sama, z których 20 bilionów dolarów jest prognozowanych w ciągu najbliższych 10 lat przez nasze Biuro Budżetowe Kongresu.
Antybohaterowie oczywiście tego nie powiedzą i na pewno nie wezmą za to odpowiedzialności.
Zamiast tego będą kłamać – zrzucając winę za obecne i przyszłe problemy na Putina, COVID-19, globalne ocieplenie i partię przeciwną.
Złoto jednak będzie bardziej uczciwe. Złoto nie jest debatą przeciwko pieniądzom papierowym lub krypto, ale głosem wczoraj, dziś i jutro.
Gdy podaż pieniądza wzrasta pięciokrotnie w ciągu zaledwie 20 lat, jego wartość maleje…
…co wyjaśnia, dlaczego złoto, nawet osiągając najwyższą cenę w historii, jest nadal niedowartościowane, gdy mierzy się je w stosunku do ogólnej podaży pieniądza:
Podobnie jak w każdym kryzysie płynności, rynku i polityki na przestrzeni dziejów, złoto będzie przechowywać wartość o wiele lepiej niż jakakolwiek zdewaluowana waluta stworzona w celu łagodzenia skutków katastrof zadłużenia państwa za pomocą zdewaluowanych pieniędzy.
Wyjaśnia to celowe ignorowanie statusu złota jako aktywu pierwszej kategorii, jego większą popularność (i lepszą wydajność) w porównaniu z amerykańskimi obligacjami skarbowymi (UST) i dolarami amerykańskimi (USD) oraz jego historycznie potwierdzoną odpowiedź na każdy kryzys walutowy od początku dziejów.
Wyjaśnia to również, dlaczego żaden z naszych antybohaterów – od DC po Brukselę – nie będzie mówił o złocie na głos. Są dosłownie uczuleni na brutalną prawdę, historyczne lekcje lub prostą matematykę.
Jednakże świadoma mniejszość, czyli wyrafinowani inwestorzy, zawsze będą zabezpieczać się przed złotymi językami antybohaterów złotymi sztabkami czasu i natury.
Comments