top of page

Kanon lektur niepoprawnych politycznie wg. Zdebla – cz.13 – Niccolo Machiavelli – Książę.

„Cel uświęca środki” "kto buduje na ludzie, ten buduje na błocie" – Niccolo Machiavelli

Żyjący na przełomie XV i XVI wieku, urodzony we Florencji, Machiavelli miał to nieszczęście by przeżyć swoje życie zgodnie z chińskim przekleństwem „obyś żył w ciekawych czasach”. Był obserwatorem pontyfikatów dwóch papieży będących twórcami politycznej potęgi Watykanu, Aleksandra VI i Juliusza II, był zafascynowany działaniami politycznymi syna Aleksandra VI, Cezarego Borgia, w rodzimej Florencji był naocznym świadkiem rewolucji teokratycznej przeprowadzanej przez mnicha Girolamo Savonarolę, a następnie widział jego upadek i powtórne dojście do władzy Medyceuszy. Widział również najazd armii francuskiej Karola VIII a następnie jego stopniowe wypieranie z południowych Włoch przez armie hiszpańskie Ferdynanda Aragońskiego. Podczas okresu republiki we Florencji kierował kancelarią republiki, zajmował się armią i administracją państwa oraz jako dyplomata odbywał podróże dyplomatyczne. Będąc z jednej strony w samym centrum wydarzeń a z drugiej świetnym obserwatorem potrafił wyciągnąć wnioski ponadczasowe dotyczące systemu sprawowania władzy.

Obserwując polską politykę zagraniczną zawsze brało mnie rozrzewnienie z powodu jej dziecięcego i naiwnego pojmowania przez nasze kolejne rządy. Polscy politycy traktują politykę zagraniczną jako ślub w Kościele Rzymskokatolickim zgodnie z którym ślubują zawsze miłość, wierność i uczciwość aż do śmierci, nikt na świecie w tak naiwny sposób nie prowadzi polityki zagranicznej. Zawsze liczy się tylko TU I TERAZ, dzisiaj gdy to jest korzystne zawieramy sojusz, jutro z tych samych powodów bez problemu go zrywamy. Dzięki temu zawsze minimalizujemy straty.

Tak naprawdę Machiavelli pisząc Księcia w 1513 roku określił zasady rządzenia, które są aktualne do dzisiaj. Czytając go widać jakimi ignorantami są współcześni politycy popełniający setki błędów wypunktowanych przez Mistrza. Gdyby Amerykanie zadali sobie choć minimalny trud aby przeczytać Księcia nigdy nie wkopaliby się w taki nierozwiązywalny problem jak Irak i Afganistan, przedtem ten sam błąd zresztą zrobili Rosjanie, z drugiej strony widać, że zasady proponowane przez Machiavellego całkowicie przyswoił sobie Stalin, co zapewniło mu despotyczną niczym nie zagrożoną władzę w 1/3 globu. Oddajmy głos Mistrzowi.

„Jeżeli podbite państwa, jak się rzekło, są przyzwyczajone do rządzenia się swoimi prawami i do wolności, są trzy sposoby, aby je utrzymać: pierwszy - to zniszczyć je, drugi, założyć tam swą siedzibę, trzeci, zostawić im ich własne prawa, czerpać stamtąd pewne dochody i stworzyć wewnątrz rząd oligarchiczny, który by ci je utrzymał w przyjaźni. Albowiem taki rząd, utworzony przez księcia, wie, że nie może obejść się bez jego przyjaźni i potęgi, i że trzeba czynić wszystko, aby go podtrzymać. I łatwiej trzyma się miasto, przyzwyczajone do wolności, za pośrednictwem jego obywateli niż w jakikolwiek inny sposób”.

Tej zasady chyba nie trzeba bardziej tłumaczyć, właśnie w ten sposób Rosjanie rządzili państwami Europy Środkowej, ta forma bowiem minimalizuje koszty i problemy z utrzymaniem obcego kraju w zależności.

Również wszelkie próby zmiany systemu rządów należy przeprowadzać bardzo ostrożnie. „A trzeba zważyć, że nie ma rzeczy trudniejszej w przeprowadzeniu ani wątpliwszej co do wyniku, ani bardziej niebezpiecznej w kierowaniu, jak przewodnictwo przy tworzeniu nowych urządzeń. Albowiem reformator mieć będzie przeciw sobie wszystkich tych, którym ze starymi urządzeniami było dobrze, a ostrożnymi jego przyjaciółmi będą ci, którym z nowymi urządzeniami mogłoby być dobrze. Owa ostrożność pochodzi po części ze strachu przed przeciwnikami, którzy mają prawo po swej stronie, po części z nieufności ludzi, którzy tak długo nie mają naprawdę zaufania do nowej rzeczy, dopóki nie spostrzegą, że opiera się ona na pewnym doświadczeniu. Dlatego ilekroć nieprzyjaciele znajdą sposobność do ataku, wykonują go z zaciekłością, a tamci bronią się tak słabo, że książę upada razem z nimi”.

Przestrzega również przed zbytnim populizmem ze strony rządzących "kto buduje na ludzie, ten buduje na błocie", gdyż ono sprawdza się wtedy, gdy prywatny obywatel liczy na lud i oczekuje od niego uwolnienia z rąk uciskających go wrogów i urzędników; w tym wypadku zawodzi się często”.

Na pytanie jakim człowiekiem powinien być rządzący, czy dobrym czy złym udziela prostej odpowiedzi: „Sposób, w jaki się żyje, jest tak różny od tego, w jaki się żyć powinno, że kto, chcąc czynić tak, jak się czynić powinno, nie czyni tak, jak inni ludzie czynią, ten gotuje raczej swój upadek niż przetrwanie; bowiem człowiek, który pragnie zawsze i wszędzie wytrwać w dobrem, paść koniecznie musi między tylu ludźmi, którzy nie są dobrymi. Otóż niezbędnym jest dla księcia, który pragnie utrzymać się, aby potrafił nie być dobrym i zależnie od potrzeby posługiwał się lub nie posługiwał dobrocią. Książę musi być na tyle rozumny, aby umiał unikać hańby takich tylko wad, które by pozbawić go mogły panowania, a innych, które mu tym nie grożą, wystrzegać się o tyle, o ile jest to możliwe; lecz jeśli to nie jest możliwe, nie potrzebuje zbytnio niepokoić się nimi. Również niech nie boi się ściągnąć na siebie hańby takich wad, bez których trudno byłoby mu ocalić państwo; albowiem gdy wszystko dobrze rozważy, zobaczy, że niejedna rzecz, która wyda się cnotą, w zastosowaniu spowodowałaby jego upadek, a niejedna znowu, która wyda się wadą, w zastosowaniu przyniesie mu bezpieczeństwo i pomyślność”.

Krótko mówiąc wartości moralne nie powinny być wykładnikiem postępowania przy sprawowaniu rządów. Oczywiście są mile widziane ale jeśli władza wymaga ich naruszenia rząd nie powinien się nimi wiązać”.

Kolejne ważne pytanie dotyczy hojności. „Dobrze byłoby uchodzić za hojnego, ale zaszkodzi ci hojność użyta w taki sposób, że nie będziesz budzić postrachu. Gdy zaś pragnie się utrzymać między ludźmi opinię człowieka hojnego, niepodobna obejść się bez pewnego rodzaju wystawności, tak że zawsze taki książę wyczerpie podobnym postępowaniem wszystkie swe zasoby i będzie w końcu zmuszony, jeżeli zechce utrzymać opinię hojnego, obciążyć nadzwyczajnie swe ludy, uciekać się do konfiskat i do innych środków, jakie się tylko nadarzą, byle uzyskać pieniądze; wobec tego zacznie budzić nienawiść wśród poddanych, a u wszystkich tracić poważanie, gdyż zubożeje; skrzywdziwszy więc przez taką swoją hojność wielu ludzi, a dogodziwszy niewielu, poczuje każdą, choćby najdrobniejszą przeciwność i padnie przy pierwszym lepszym niebezpieczeństwie; gdy zaś, widząc niebezpieczeństwo, zechce wydobyć się z niego, narazi się natychmiast na niesławę skąpstwa. Powinien, jeżeli jest rozumny, nie dbać o opinię skąpca, zawsze bowiem z czasem zacznie się uważać go za bardziej hojnego, gdy się spostrzeże, że dzięki jego oszczędności wystarczają mu jego dochody, w ten sposób okaże się hojny względem tych wszystkich, którym nic nie zabrał, a takich jest mnóstwo, skąpym zaś względem tych, którym nic nie daje, a tacy są nieliczni. Rozumniej jest zasłużyć na opinię skąpca, która rodzi niesławę bez nienawiści, niż chcąc uchodzić za hojnego, narazić się z konieczności na imię łupieżcy, które rodzi niesławę, połączoną z nienawiścią”.

Widać jasno, że obecne rządy populistyczne oparte na rozbudowanym pakiecie socjalnym muszą ostatecznie zakończyć się katastrofą ponieważ muszą doprowadzić do nadmiernego ucisku fiskalnego pozostałych grup społecznych.

Czy rząd powinien bardziej wzbudzać miłość czy strach? A jeśli strach to w jaki sposób? „Otóż książę, który chce utrzymać swych poddanych w jedności i wierności, nie powinien dbać o zarzut srogości, gdyż będzie bardziej ludzki, ukarawszy kilku dla przykładu, niż ci, którzy przez zbytnią litościwość dopuszczą do nieładu, skąd rodzą się zabójstwa i rabunki; te bowiem zwyczajnie krzywdzą całą społeczność. Rodzi się z tego pytanie: czy lepiej jest budzić miłość niż strach, czy strach niż miłość. Odpowiem, że chciałoby się i jednej, i drugiej rzeczy, lecz ponieważ trudno połączyć je, więc gdy jednej ma brakować, o wiele bezpieczniej budzić strach niż miłość. Mniej boją się ludzie krzywdzić kogoś, kto budzi miłość, niż tego, który budzi strach. Albowiem miłość jest trzymana węzłem zobowiązań, który ludzie, ponieważ są nikczemni, zrywają, skoro tylko nadarzy się sposobność osobistej korzyści, natomiast strach jest oparty na obawie kary; ten więc nie zawiedzie nigdy. Niemniej jednak książę powinien budzić strach w taki sposób, by jeżeli już nie może pozyskać miłości, uniknął przynajmniej nienawiści: można bowiem bardzo dobrze budzić strach, a nie być znienawidzonym, co zawsze osiągnie książę, powściągając się odmienia swoich obywateli i poddanych i od ich niewiast. Gdy zaś będzie zmuszonym nastawać na krew czyjąkolwiek, niech to czyni tam, gdzie jest dostateczne usprawiedliwienie i wyraźna przyczyna, lecz przede wszystkim niech powstrzymuje się od cudzego mienia, gdyż ludzie prędzej puszczają w niepamięć śmierć ojca niż stratę ojcowizny. Następnie nie braknie nigdy powodów do wywłaszczeń i zawsze ten, kto raz zacznie żyć z rabunku, znajdzie przyczyny do zabierania cudzego mienia”.

I moje najbardziej ulubione zagadnienie. Kwestia dotrzymywania umów. „Każdy rozumie, że byłoby rzeczą dla księcia chwalebną dotrzymywać wiary i postępować w życiu szczerze, a nie podstępnie. Jednak doświadczenie naszych czasów uczy, że tacy książęta dokonali wielkich rzeczy, którzy mało przywiązywali wagi do dotrzymywania wiary, i którzy chytrze potrafili usidłać mózgi ludzkie, a w końcu wzięli przewagę nad tymi, którzy zaufali ich lojalności. Musicie bowiem wiedzieć, że dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy, lecz ponieważ częstokroć pierwszy nie wystarcza, wypada uciekać się do drugiego. Dlatego książę musi umieć dobrze posługiwać się naturą zwierzęcia i człowieka. mądry pan nie może ani powinien dotrzymywać wiary, jeżeli takie dotrzymywanie przynosi mu szkodę i gdy zniknęły przyczyny, które spowodowały jego przyrzeczenie. Zapewne gdyby wszyscy ludzie byli dobrzy, ten przepis nie byłby dobry, lecz ponieważ są oni nikczemni i nie dotrzymywaliby tobie wiary, więc ty także nie jesteś obowiązany im jej dotrzymywać. Nigdy nie braknie księciu przyczyn prawnych, by upiększyć wiarołomstwo. Można by na to dać niezliczone przykłady nowoczesne i wykazać, ile traktatów pokojowych, ile przyrzeczeń stało się nieważnymi i próżnymi wskutek wiarołomstwa książąt, a ten wyszedł lepiej, który lepiej umiał używać natury lisa. Lecz konieczne jest umieć dobrze tę naturę upiększać i być dobrym kłamcą i obłudnikiem; ludzie tak są prości i tak naginają się do chwilowych konieczności, że ten, kto oszukuje, znajdzie zawsze takiego, który da się oszukać. Aleksander VI nic innego nigdy nie czynił, jak tylko oszukiwał ludzi, o niczym też innym nie myślał, a zawsze znajdował sposobność, by to czynić. Nigdy żaden człowiek nie dawał bardziej stanowczych przyrzeczeń, żaden nie potwierdzał czegoś bardziej uroczystymi przysięgami, a żaden mniej nie dotrzymywał; mimo to oszustwa udawały mu się zawsze, gdyż dobrze znał tę stronę świata. Nie jest przeto koniecznym, by książę posiadał wszystkie owe zalety, które wskazałem, powinien więc książę uchodzić za litościwego, dotrzymującego wiary, ludzkiego, religijnego, prawego i być nim w rzeczywistości, lecz umysł musi mieć skłonny do tego, by mógł i umiał działać przeciwnie, gdy zajdzie potrzeba. Trzeba to rozumieć, że książę, a szczególnie nowy, nie może przestrzegać tych wszystkich rzeczy, dla których uważa się ludzi za dobrych, bowiem dla utrzymania państwa musi częstokroć działać wbrew wierności, wbrew miłosierdziu, wbrew ludzkości, wbrew religii. Trzeba więc, by miał on umysł zdolny do zwrotu, stosownie do tego, jak wiatry i zmienne koleje losu nakazują, i jak rzekłem powyżej, nie powinien porzucać dobrego, gdy można, lecz umieć czynić zło, gdy trzeba. Powinien przeto książę bardzo nad tym czuwać, by z ust jego nie wyszło nic, co by nie było przejęte pięciu zaletami, powyżej wymienionymi, i by temu, kto go widzi i słyszy, wydawał się cały miłosierdziem, cały wiernością, cały ludzkością, cały prawością, cały religijnością. Szczególnie potrzebne jest, aby się zdawało, że się ma tę ostatnią właściwość, albowiem ludzie w ogóle więcej osądzają oczyma niż rękoma, bo widzieć dane jest każdemu, a dotykać niewielu. Każdy widzi, za jakiego uchodzisz, lecz bardzo mało wie, czym jesteś, i ta garstka nie odważy się stawić czoła opinii powszechnej, mającej po swej stronie majestat rządu: a gdy chodzi o czynności wszystkich ludzi, a szczególnie książąt, ponad którymi nie ma już sądu, do jakiego odwołać by się można, tam patrzy się na wynik. Tłum pójdzie zawsze za pozorami i sądzi według wyniku, a na świecie nie ma jak tylko tłum, mniejszość bowiem nie liczy się, kiedy opinia większości wspiera się na autorytecie państwa. Pewien współczesny książę, którego wymieniać nie jest dobrze, nie głosi nigdy niczego innego, jak pokoju i wierności, a jednej i drugiej rzeczy jest największym wrogiem, i gdyby obie zachowywał, byłby już nieraz postradał i państwo, i znaczenie”.

Kolejna bardzo ważna kwestia to wzbudzanie nienawiści, tu muszą przyznać obecny nasz rząd oblał egzamin w 100 procentach, a jakie są rady Machiavellego? Mistrz podsumowuje również sposób rządzenia oparty na wywoływaniu konfliktów. „Niech książę stara się, jak to się po części powyżej powiedziało, unikać tych rzeczy, które by uczyniły go nienawistnym i pogardzanym. Nienawistnym czyni księcia, jak już powiedziałem, przede wszystkim chciwość i porywanie się na mienie i niewiasty poddanych, ogół ludzi żyje zadowolony, byle tylko nie nastawać na ich mienie i cześć, co do poddanych, musi książę obawiać się nawet gdy sprawy zewnętrzne są w spokoju - by nie spiskowali potajemnie; przed tym zaś zabezpieczy się dostatecznie, unikając nienawiści i lekceważenia tudzież starając się, by lud był z niego zadowolony książę powinien szanować możnych, lecz nie wywoływać nienawiści ludu. Nie wierzę bowiem, aby umyślne wywoływanie niezgody wyjść mogło kiedy na dobre, i niechybnie od razu utraci się zwaśnione miasto, skoro tylko zbliży się nieprzyjaciel, gdyż zawsze słabsze stronnictwo łączyć się będzie z owymi siłami, a drugie nie zdoła stawić oporu. Używanie podobnych sposobów dowodzi słabości księcia, dlatego w silnym księstwie nie dopuszcza się nigdy do takich rozłamów, które tylko w czasach pokojowych przynoszą korzyść, bo wtedy z ich pomocą łatwiej poddanymi kierować”.

Bardzo ważna jest również kwestia dobierania sojuszników. „Zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. I mało stanowczy książęta najczęściej postępują drogą neutralną, aby uniknąć najbliższych niebezpieczeństw, i najczęściej też upadają. Natomiast jeżeli książę stanie odważnie po jednej stronie i jeżeli zwycięży ten, z którym połączyłeś się, to chociażby był on potężny, a ty zdany na jego łaskę, to przecież zawsze ma on wobec ciebie zobowiązanie i związany jest przychylnością; ludzie bowiem nigdy nie są na tyle nieszlachetni, by cię wtedy uciskali, dając tym dowód tak wielkiej niewdzięczności. Zresztą zwycięstwa nigdy nie są tak pełne, aby zwycięzca mógł nie liczyć się z niczym, a szczególnie ze sprawiedliwością. Trzeba zaznaczyć, że książę powinien uważać, by nigdy ze szkodą innych nie wchodzić w związki z potężniejszym od siebie, chyba że go konieczność do tego zmusza, jak się rzekło powyżej; albowiem gdy taki zwycięży, będziesz od niego zależnym” . W kolejnym rozdziale autor przechodzi do kwestii stymulowania rozwoju gospodarczego i kwestii podatkowych. „Książę powinien również okazywać się opiekunem talentów i wyróżniać ludzi wybijających się we wszelkiego rodzaju sztukach. Zatem winien zachęcać swych poddanych do spokojnego wykonywania zawodu, czy to w handlu, czy w uprawie roli, czy w jakimkolwiek innym zawodzie, aby jeden nie powstrzymywał się od ozdabiania swej własności z obawy, że mu zostanie odebrana, a drugi od otwarcia handlu ze strachu przed opłatami; owszem, powinien książę gotować nagrody dla takiego, który pragnie oddawać się owym zajęciom, i w ogóle dla każdego, kto myśli o podniesieniu w jakikolwiek sposób jego miasta lub państwa”.

Kolejnym aspektem jest dobieranie współpracowników, ich skupianie się na osobistych korzyściach i niebezpieczeństwa związane z pochlebstwami. „Pierwsze przypuszczenie, jakie się czyni o panu i jego umyśle, wysnuwa się z tego, jakich przy nim widzi się ludzi; gdy ci są zdatni i wierni, można go zawsze uważać za mądrego, gdyż umiał poznać się na ich zdatności i utrzymać ich w wierności. Natomiast gdy jest przeciwnie, wtedy zawsze wytworzyć sobie można niekorzystny o nim sąd. Są bowiem trzy rodzaje umysłów: jeden rozumie sam przez się, drugi rozumie to, co mu inni pokazują, trzeci nie rozumie ani sam przez się, ani gdy mu inni pokazują; pierwszy jest najwyborniejszy, drugi wyborny, trzeci do niczego. Kiedy widzi, że minister myśli więcej o sobie niż o tobie, że we wszystkich czynnościach szuka swej korzyści, taki człowiek nie będzie nigdy dobrym ministrem i nigdy nie możesz zaufać mu, albowiem ten, kto dzierży w swym ręku sprawy państwowe, nie powinien nigdy myśleć o sobie, lecz o księciu, i pamiętać tylko o tym, co jego dotyczy. Nie ma innego sposobu, by ustrzec się pochlebstwa, jak tylko ten, by ludzie zrozumieli, że mówiąc ci prawdę, nie obrażają cię, lecz jeśli każdy będzie ci mógł mówić prawdę, stracisz szacunek. Dlatego też rozumny książę powinien trzymać się trzeciego sposobu: wybrać w swym państwie mądrych ludzi i jedynie tym dać swobodę mówienia sobie prawdy, i to tylko w tych rzeczach, o które zapyta ich, a nie w innych; a powinien zasięgać ich rady w każdej rzeczy, wysłuchać ich opinii, potem zaś powziąć postanowienie według własnego uznania, odnosząc się jednak do tych rad i do każdego z doradców w taki sposób, aby każdy poznał, że im otwarciej mówić będzie, tym więcej znajdzie uznania. Poza tymi niech nie słucha nikogo, trzyma się rzeczy raz rozważonej i będzie stanowczym w swych decyzjach. Kto postępuje inaczej, ten albo zgubi się przez pochlebców, albo staje się zmiennym pod wpływem różnych opinii, z tego zaś wyniknie, że będzie mało szanowanym”.

I na sam koniec przestroga autora, dla tych którzy rządzą nie dostosowując się do zmian w sytuacji.

„Książę, któremu dzisiaj powodzi się dobrze, jutro upada, a nie spostrzega się, by on zmienił swą naturę lub jakąś cechę. Jestem nadto przekonany, że temu wiedzie się dobrze, którego sposób postępowania zgodny jest z duchem czasów, natomiast nie szczęści się temu, którego postępowanie nie jest zgodne z czasami. W tym leży także przyczyna zmian w powodzeniu, gdyż jeżeli dla kogoś, postępującego przezornie i cierpliwie, tak układają się czasy i ludzie, że jego sposób postępowania jest dobry, wtedy szczęści mu się, lecz gdy zmienią się czasy i ludzie, upada, ponieważ nie zmienia sposobu postępowania. I nie ma tak rozumnego człowieka, który by zawsze potrafił do tego się przystosować, już to dlatego, że niepodobna uchylić się od tego, do czego popycha przyrodzona skłonność, już to także dlatego, że ten, któremu stale powodziło się dobrze, gdy postępował jedną drogą, nie może nabrać przekonania, że zejść z niej byłoby dobrze”.


2 wyświetlenia0 komentarzy

コメント


bottom of page