„Amerykańska demokracja przetrwa do czasu, kiedy Kongres odkryje, że można przekupić społeczeństwo za publiczne pieniądze” „Rewolucje rodzą się z ogólnej choroby umysłów z nagła przechodzącej w stan przesilenia wywołany przypadkową okolicznością, której nikt nie przewidział”. Alexis de Tocqueville
Mamy koniec XVIII w. Anglia blokuje rozwój gospodarczy swych kolonii w Ameryce, traktując je na mocy wydanych przez Cromwella Aktów Nawigacyjnych jako rynek zbytu dla swego rozwijającego się przemysłu. Dodatkowo dusząc je podatkami próbuje naprawić swój rozchwiany budżet przerzucając na nie koszty niedawno zakończonej wojny siedmioletniej. Koloniści zaczynają się buntować, rząd angielski próbuje buntujące się kolonie zmusić do uległości. Efektem jest ogłoszenie przez reprezentantów kolonii 4 lipca Deklaracji Niepodległości.
Deklaracja Niepodległości to dokument ponadczasowy, którego autorami są Thomas Jefferson, John Adams i Benjamin Franklin. Dokument, który po przeczytaniu staje się wyznaniem wiary każdego wolnego człowieka. Co dziwne, jest to, tak jak i późniejsza konstytucja USA dzieło masonów, John Adams był członkiem Wielkiej Loży św. Jana w Bostonie, Benjamin Franklin był Wielkim Mistrzem prowincji Pensylwania, Thomas Jefferson, formalnie nie należał do ruchu wolnomularskiego, ale identyfikował się z głoszonymi przez ten ruch ideami. Podobnie jak Waszyngton i Franklin był deistą. Również Waszyngton i Paine byli masonami. Przy całym fatalnym pijarze masonerii, trzeba przyznać, że udało im się stworzyć coś wielkiego i ponadczasowego, rozwiniętego później w Konstytucję Stanów Zjednoczonych, pierwszą na świecie i jedyną niezmienną do chwili obecnej.
Deklaracja Niepodległości jest jak jednorożec, wszyscy o niej wiedzą, i wszyscy a już w szczególności politycy uwielbiają o niej mówić, jednak wbrew częstemu powoływaniu się na nią, tak naprawdę mało kto jej tekst widział na oczy. Poniekąd ich rozumiem, jak powiedział Orwell „celem władzy jest władza”, a patrząc z perspektywy skorumpowanych polityków, ten dokument aż parzy w lepkie ręce. Przypomina bombę z tlącym się lontem, więc nie dobrze jest zbyt długo się na nim skupiać. Deklaracja Niepodległości jest też jedynym oficjalnym dokumentem, który w zeszłym roku przez algorytmy facebooka został określony jako mowa nienawiści i usunięty z tablicy. Czyż nie można mieć lepszej zachęty żeby ją przeczytać?
Jak na dokument pochodzący z drugiej połowy XVIII w. Deklaracja Niepodległości niesie niezwykle nowoczesne przesłanie, przekazując rewolucyjne treści ciągle a nawet może szczególnie aktualne w 2021 roku. „Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia”. Czy trzeba coś do tego dodawać? Deklaracja mimo, że napisana przez Masonów odwołuje się do boskiego autorytetu, to on jest źródłem wszelkich praw, nie ludzie. A głównymi prawami, które posiadamy do prawo do życia, wolności i prawo do dążenia do szczęścia. Trudno wkomponować w ten akapit to co obecnie nam fundują rządzący. Czy zamykanie ludzi w domach, odbieranie im możliwości pracy, możliwości przemieszczania się, zakazywanie rozrywki i relaksu na pewno jest respektowaniem ich prawa do wolności i dążenia do szczęścia?
Kolejny akapit jest rewolucyjny w swojej treści. „Że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych”. Deklaracja podkreśla służebną rolę rządów w stosunku do społeczeństwa. Rządy są po to i jedynie po to, aby ludziom umożliwić realizację ich niezbywalnych praw. Koncepcja, że społeczeństwo jest dla rządu, tak miła obecnym rządzącym wywodzi się w prostej linii z marksizmu i jest obca twórcom tego dokumentu.
Zaraz poniżej mamy obecnie koncepcję niemal wywrotową. „Że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić lub obalić i powołać nowy, którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się narodowi najbardziej sprzyjające dla ich szczęścia i bezpieczeństwa. Roztropność, rzecz jasna, będzie dyktowała, że rządu trwałego nie należy zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających; Doświadczenie zaś wykazało też, że ludzie wolą raczej ścierpieć wszelkie zło, które jest do zniesienia, aniżeli prostować swoje ścieżki przez unicestwienie form, do których są przyzwyczajeni. Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, wówczas ich słusznym i ludzkim prawem, ich obowiązkiem staje się odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla swego przyszłego bezpieczeństwa”. Jeśli nasz rząd nie spełnia roli służebnej, jeżeli nie pozwala obywatelom dążyć do szczęścia, to naród ma prawo taki rząd zmienić. Pytanie jest proste, jeżeli rząd ma mandat 30% poparcia i działa wbrew szczęściu narodu, czyż nie powinien być zmieniony? Prawdziwie wywrotowe jest jednak stwierdzenie, że jeżeli rząd zmierza do władzy despotycznej, a do takiej zmierzają obecne rządy tzw. demokratycznego zachodu, to obywatele nie dosyć, że mają prawo, oni mają wręcz obowiązek obalić taki rząd i powołać nowy. Patrząc na obecną sytuację w Europie, poza szwajcarskim, żaden rząd nie powinien już sprawować władzy. Koncepcja lockdownu niezmiernie kłóci się z prawami ludzkimi, a szczególnie wolnością i prawem do szczęścia. Jak słusznie zauważyli autorzy Deklaracji ludzi charakteryzuje pewna silna bezwładność w walce o swoje prawa, trudno ich wytrącić z tego stanu, stanu akceptacji zła, jednak jak również zauważyli autorzy i jak czego uczy nas historia, przychodzi taka chwila gdy przekroczona zostaje pewna masa krytyczna i nie ma już czasu na kompromisy, jedynym wyjściem jest wtedy zmiana złego rządu.
Następnie Ojcowie Założyciele wymieniają cztery główne zarzuty w stosunku do władzy królewskiej, które brzmią bardzo swojsko w naszej rzeczywistości: „Utrudniał on wykonanie sprawiedliwości, odmawiając swej zgody na prawa ustanawiające władze sądowe; Uzależnił naszych sędziów wyłącznie od swej woli, jeśli chodzi o sprawowanie ich urzędów, wysokość ich pensji i jej wypłatę; Utworzył całą masę nowych urzędów i nasłał tutaj szarańczę nowych urzędników, aby nękali nasz lud i zjadali jego zasoby; Utrzymywał wśród nas w czasie pokoju stałe wojska, bez zgody naszej władzy ustawodawczej; uczynił wojsko niezależnym i wyższym od władzy obywatelskiej” Czyż trzeba daleko szukać? Uchwalanie ustaw w trybie taśmowym, podpisywanie ich równie taśmowo przez swojego prezydenta, uzależnianie i wywieranie presji na sędziów, klonowanie aparatu biurokratycznego będącego coraz większym obciążeniem dla społeczeństwa i na koniec stosowanie policji w celu terroryzowania własnego społeczeństwa, chcącego wolności i respektowania swojego prawa do szczęścia. Czyż Deklaracja Niepodległości nie jest ponadczasowym dokumentem?
Niestety obecna polityka Unii Europejskiej skupiająca się na likwidacji państw narodowych i próbie stworzenia zgodnie z komunistycznymi koncepcjami Spinelliego ponadpaństwowego ogólnoeuropejskiego socjalistycznego Frankensteina również nie współgra z ideami reprezentowanymi przez twórców Deklaracji. „O przecięciu naszego handlu ze wszystkimi częściami świata; o narzucaniu na nas podatków bez naszej zgody; O pozbawieniu nas w wielu wypadkach dobrodziejstwa sądów przysięgłych; O zniesieniu wolnego systemu praw angielskich w sąsiedniej prowincji i ustaleniu tam arbitralnego rządu, O powiększeniu jej terytorium po to, aby stała się ona równocześnie przykładem i dogodnym narzędziem wprowadzania tych samych absolutnych rządów w tych Koloniach; O odbieraniu nam naszych swobód, znoszeniu najbardziej cennych dla nas praw i zmienianiu w sposób zasadniczy formy naszych rządów; O zawieszaniu naszych własnych ciał ustawodawczych i o tym, że obce sądy posiadają prawo wydawania ustaw dla nas we wszelkich wypadkach;” Pomijając kwestię awersji Europy i to zarówno tej tzw. demokratycznej na Zachodzie i tej tzw. represyjnej na Wschodzie, do sądów opartych na ławie przysięgłych, jedynych chroniących zwykłych obywateli przed nadużyciem władzy przez aparat sądowniczy, widać na każdym kroku ograniczanie naszych swobód przez sztuczny twór jakim jest UE, „znoszenie cennych dla nas praw” i ingerowanie w nasz system wartości, wtrącanie się urzędników w życie prywatne i próby podporządkowania naszego systemu prawnego, zewnętrznemu unijnemu.
Jeśli poszukamy odwołania do obecnej próby dialogu przedsiębiorców z rządem również go bez problemu znajdziemy. „W każdej fazie naszego uciemiężenia składaliśmy w jak najpokorniejszy sposób prośby o naprawianie krzywd naszych. Jedyną odpowiedzią na nasze petycje były zwykle ponowne krzywdy. Król, którego tyrański charakter wystąpił wyraźnie poprzez każdy z tych aktów, nie godzien jest, aby być władcą wolnego narodu”. Z czym mamy obecnie do czynienia? Ludzie chcą żyć, pracować, zarabiać, nie chcą jałmużny, chcą otworzyć swoje biznesy, co im oferuje rząd? Kontrole, kary, zamykanie, straszenie a w ostateczności pacyfikuje używając brutalnej siły, pałek, gazu, paralizatorów. O tak, jak mówią autorzy deklaracji, żaden z obecnych rządów europejskich „nie godzien jest, aby być władcą wolnego narodu”.
W kolejnym akapicie autorzy zwracają się do Anglików, przypominając im, że wielokrotnie wskazywali im na to co się dzieje, próbowali skłonić ich do zmian, niestety nic z tego nie wyszło, dlatego ich drogi muszą się rozejść. „Brytyjscy nasi bracia nie mogą skarżyć się, iż nie zwracaliśmy się do nich. Uprzedzaliśmy ich raz po raz o tym, że ich ustawodawstwo próbuje w sposób nieuzasadniony rozciągnąć swą władzę sądową na Stany Zjednoczone. Przypominaliśmy im o okolicznościach, w jakich emigrowaliśmy i osiedliliśmy się tu, odwoływaliśmy się do ich wrodzonej sprawiedliwości i wielkoduszności i zaklinaliśmy ich na węzły naszego pokrewieństwa, aby potępili te nieprawości, które nieuchronnie muszą przerwać istniejący między nami związek i stosunki wzajemne. Jednakże oni również głusi byli na głos sprawiedliwości i pobratymstwa. Dlatego musimy pogodzić się z koniecznością naszego odseparowania się od nich i traktowania ich podobnie jak pozostałe ludy: jako wrogów w czasie wojny, a przyjaciół w czasie pokoju”.
Dokument kończy właściwa deklaracja niepodległości Kolonii. „Dlatego my, przedstawiciele Stanów Zjednoczonych Ameryki zebrani na Kongresie Ogólnym, odwołując się do Najwyższego Sędziego Świata, uroczyście ogłaszamy i oświadczamy w imieniu wszystkich ludzi dobrej woli tych Kolonii, że połączone Kolonie są i mają słuszne prawo być wolnymi i niepodległymi państwami; że zwolnione są one z wszelkich zobowiązań w stosunku do Korony Brytyjskiej i że wszelkie powiązania polityczne między nami a państwem Wielkiej Brytanii są i powinny być całkowicie zniesione, oraz że jako wolne i niepodległe kraje mają one pełne prawo wypowiadania wojny, zawierania pokoju, wstępowania w sojusze, nawiązywania stosunków handlowych i czynienia wszystkiego, do czego mają prawo państwa niezależne. Zobowiązujemy się jeden przed drugim naszym życiem, naszymi posiadłościami i świętym naszym honorem do podtrzymania niniejszej Deklaracji, mając niezłomną wiarę w pomoc boskiej Opatrzności”.
Deklaracja Niepodległości jest wspaniałym dokumentem, mimo upływu 250 lat nie straciła nic na aktualności. Co prawda nie ma już władzy królewskiej, nastąpił niesamowity postęp technologiczny, świat się zmienił ale jak widać natura ludzka nie zmieniła się w ogóle. Rządy tak jak dawniej uważają społeczeństwo za swoją własność, tresując je metodą kija i marchewki, jedną ręką dając drugą waląc pałką przez pysk niepokornych. Gdy padał komunizm widziałem przyszłość w jasnych barwach, miałem nadzieję na zmiany, że moją córkę ominą wydarzenie których ja byłem uczestnikiem, dzisiaj po roku 2020 i w trakcie roku 2021 jakoś nie potrafię wkomponować mojego prawa do życia, wolności i dążenia do szczęścia w koncepcje kagańców, lockdownów, zakazu przemieszczania się, zamykania granic, zakazu korzystania z obiektów sportowych i ciągłej presji na zaszczepienie się jakimś eksperymentalnym produktem. Gdy widzę jak policja pacyfikuje gazem i pałkami bogu ducha winnych ludzi na dyskotece zadaje sobie pytanie gdzie w tym wszystkim jest ich wolność? Gdy nie można korzystać z obiektu sportowego gdzie w tym wszystkim jest prawo do szczęścia? Sorry, ale nie łapie pokrętnej logiki, że moje prawo do wolności, życia i dążenia do szczęścia polega na permanentnym zakazie wszystkiego, ciągłym siedzeniu w areszcie domowym i podporządkowaniu się płynącej w tempie gęstych fekalii prymitywnej i tępej propagandzie z TV.
Ale jak powiedział Alexis de Tocqueville, „Rewolucje rodzą się z ogólnej choroby umysłów z nagła przechodzącej w stan przesilenia wywołany przypadkową okolicznością, której nikt nie przewidział”. W 1788 roku nikt nie przewidywał rewolucji francuskiej, w 1916 nikomu nie śniło się, że carat wystrzeli z tronu, a rządzącym wydawało się, że będą przy władzy po wsze czasy. Tak obecnie rządzący są przekonani, że ich władza jest niezagrożona. Przychodzi jednak moment kiedy niezadowolenie społeczne osiągnie masę krytyczną, i wtedy nagle wszystko ulegnie zmianie, oby w pokojowy sposób. Naprawdę Deklaracja Niepodległości jest wielkim dokumentem i nawet przez sekundę nie zdziwiło mnie to, że algorytmy facebook uznały ją za zagrożenie.
Comments