top of page

Kapitalizm interesariuszy – Klaus Schwab

Gemeinnutz geht vor Eigennutz - „dobro wspólne ponad prywatnym zyskiem” – Klaus Schwab Światowe Forum Ekonomiczne (WEF)? Nie, Adolf Hitler NSDAP

„Wiele osób na Zachodzie wykonuje nisko wynagradzaną pracę bez żadnej gwarancji zatrudnienia, w dłuższym okresie i nie ma szans na poprawę swoje sytuacji. Co więcej, na długo przed wybuchem kryzysu spowodowanego pandemią Covid19 MFW sygnalizował, że świat osiągnął niemożliwy do utrzymania poziom zadłużenia.” – Klaus Schwab

„Tak jak w poprzednich epokach, technologie te mogą równie dobrze zwiększyć nierówności i pogłębić podziały polityczne i społeczne, a tym samym przyśpieszyć rozpad znanych nam społeczeństw. Już teraz takie firmy jak Facebook muszą mierzyć się z oskarżeniami o to, że ich algorytmy są tak zaprojektowane by inicjować podziały, i przyczyniły się do wielkiego rozłamu w społeczeństwie amerykańskim, charakteryzującego się ostrymi sporami między lewicą a prawicą. To może być początek czegoś znacznie gorszego, zważywszy, że ludzie spędzają coraz więcej czasu w sieci i wchodzą w coraz większe interakcje ze sztuczną inteligencją. Co więcej, postęp w dziedzinie biotechnologii i medycyny może spowodować wzrost nierówności do niespotykanego wcześniej poziomu przez zwiększenie jakości życia i sprawności ciał bogatszych ludzi – aż do punktu, w którym podział biologiczny stanie się równie wyraźny jak podział majątkowy. Nowoczesne technologie można też wykorzystać do prowadzenia wojny cybernetycznej o poważnych konsekwencjach gospodarczych i społecznych.” – Klaus Schwab

Przyszedł czas na drugą książkę Klausa Schwaba a mianowicie „Kapitalizm interesariuszy”, tym razem jednak nie jest jej samodzielnym autorem, lecz napisał ją wraz z Peterem Vanham’em, dyrektorem biura komunikacji i rady mediów WEF. Książka tak jak i poprzednia jest starannie wydana, biała w twardej obwolucie, sprawia bardzo korzystne wrażenie. Jest napisana lekkim stylem, szybko i łatwo się ją czyta. Widać dużą różnicę w stylu w porównaniu z „Czwartą rewolucją przemysłową”, co prawdopodobnie wynika z tego, iż Schwab dostarczył tylko nazwiska, natomiast jej prawdziwym autorem jest Vanham. W odróżnieniu od telegraficznego, inżynierskiego stylu „Czwartej rewolucji”, „Kapitalizm interesariuszy” jest napisany lekkim piórem humanisty. Zmienia się jednocześnie temat przewodni, „Czwarta rewolucja” skupiała się na korzyściach ale i zagrożeniach związanych ze zmianami przez nią spowodowanymi, czytając „Kapitalizm interesariuszy” odniosłem wrażenie, że Schwab postanowił zatrzeć niekorzystne wrażenie związane z nadchodzącymi zagrożeniami, obecnie leitmotivem stało się globalne ocieplenie i zagrożenia z nim związane, autorzy starają się je maksymalnie wyolbrzymić a jednocześnie zwrócić uwagę na korzyści związane z walką z globalnym ociepleniem. Muszę powiedzieć, może częściowo wbrew sobie, że to bardzo dobra książka. Jeśli chcecie zrozumieć w jakiej sytuacji gospodarczej naprawdę znajduje się świat, to lektura obowiązkowa.

Schemat książki jest analogiczny jak książek Harariego, swój przekaz autorzy zaczynają od analizy bieżącej sytuacji gospodarczej, opierając się na konkretnych danych, z którymi trudno się nie zgodzić. Każdy z nas musi przyznać, że w tej kwestii Schwab ma pełną rację, pisząc: „Nie możemy nadal żyć w systemie gospodarczym opartym na egoistycznych wartościach takich jak maksymalizacja krótkookresowych zysków, unikanie opodatkowania i stosowania przepisów oraz przerzucania efektów zewnętrznych działalności na społeczeństwo. Zamiast tego potrzebujemy społeczeństwa, gospodarki i wspólnoty międzynarodowej zaprojektowanych z troską o ludzi i całą planetę.” Problem w tym, że w miarę czytania tej książki widzimy, że to co proponuje Schwab to nowa wersja nazistowskiego Zwangswirtschaft, systemu pozornie kapitalistycznego ale w swej istocie głęboko socjalistycznego, mało tego, wbrew szumnym hasłom, Schwab i WEF chce przerzucić całkowite koszty transformacji gospodarczej właśnie na społeczeństwo, umożliwiając osiąganie niczym nie skrępowanych zysków korporacjom. WEF ma stać się ponadpaństwowym organizmem zarządzającym i kierującym gospodarką na wzór mechanizmów narodowosocjalistycznych stosowanych w Vierjahresplan. Ten nowy model gospodarczy mający być remedium na światowe problemy ekonomiczno – społeczne, nazywa „kapitalizmem interesariuszy”.

W pierwszej części Schwab opisuje świat po drugiej wojnie światowej, gwałtowny rozwój gospodarczy w latach 1950-70, bardzo szybki wzrost średnich płac, gwałtowny spadek poziomu ubóstwa, wzrost poziomu wykształcenia, emancypację kobiet. Wzrost PKB w krajach Zachodu oscylował wtedy w okolicach 5-6%, jednak w latach 80 tych gwałtowanie zaczęły rosnąć ceny ropy co spowodowało spadek wzrostu do 3-4% rocznie. Co gorsza zdaniem Schwaba zmieniły się również paradygmaty rozwoju, „W pierwszych latach po wojnie uważano, że każdy ma swój udział w zwiększaniu dobrobytu, a zatem każdy powinien móc z niego korzystać. Był to industrialny model postępu, oparty na partnerstwie między właścicielami firm a ich pracownikami. Tymczasem w latach 80 tych, wzrost wynikał w większym stopniu z fundamentalizmu rynkowego i indywidualizmu, a w mniejszym z interwencjonizmu państwowego i kontraktu społecznego.” Schwab cały czas świadomie miesza dwie kwestie, kontrakt społeczny i interwencjonizm państwowy. O ile kontrakt społeczny jest czymś wysoce pożądanym to interwencjonizm państwowy, o którym z takim rozrzewnieniem mówi Schwab to inna postać socjalizmu państwowego.

W latach 90 tych i na początku trzeciego tysiąclecia wzrost gospodarczy ponownie napędziła rozwijająca się globalizacja, jednak w 2007 roku PKB świata osiągnęło swoje maksimum. To co teraz pisze Schwab jest warte uwagi ponieważ zadaje kłam danym publikowanym przez poszczególne rządy, w tym nasz, a w tej kwestii mimo wszystko mam większe zaufanie jednak do WEF, jako bardziej kompetentnej organizacji.

„Od 2007 roku światowa gospodarka zmienia się na gorsze. W największych potęgach ekonomicznych zatarł się silnik wzrostu.” „Większość gospodarek utknęła gdzieś pośrodku, pomiędzy globalną recesją w 2009 r. a realnym wzrostem PKB utrzymującym się przez całą następną dekadę na mizernym poziomie 2-3% (według Banku Światowego między minimum wynoszącym 2,5% w latach 2011 i 2019 a maksimum sięgającym 3,3% w 2017). Zabrakło głównej siły, wzrostu produktywności.”

„Wiele osób na Zachodzie wykonuje nisko wynagradzaną pracę bez żadnej gwarancji zatrudnienia, w dłuższym okresie i nie ma szans na poprawę swoje sytuacji. Co więcej, na długo przed wybuchem kryzysu spowodowanego pandemią Covid19, MFW sygnalizował, że świat osiągnął niemożliwy do utrzymania poziom zadłużenia. Według monitora fiskalnego MFW z 2020 r. dług publiczny w krajach wysoko rozwiniętych przekroczył w czasie kryzysu covidowego poziom 120% PKB, co oznacza wzrost o 15% w ciągu jednego roku, a w krajach rozwijających się wystrzelił do ponad 60% PKB ( z poziomu nieznacznie przekraczającego 50% w 2019 r.).”

Mamy tutaj kilka ważnych kwestii. Po pierwsze pracujemy coraz więcej a realnie zarabiamy coraz mniej, całe społeczeństwa zaczynają się szybko pauperyzować, co obecnie dodatkowo przyśpiesza wygenerowana w latach cowidowych ogromną nadpodażą pieniądza inflacja. Po drugie, zadłużenie państw już w 2019 roku było niemożliwe do spłacenia, co zaskakujące to właśnie w wyniku instrukcji otrzymanych ze strony WEF w Davos, wszystkie rządy zareagowały tak samo i przez kolejne dwa lata masakrowały swoje gospodarki. Wydaje się wam to logiczne? WEF na podstawie danych Banku Światowego i MFW słusznie diagnozuje problem, po czym wydaje zalecenia, w wyniku zastosowania których państwa generują olbrzymi wzrost zadłużenia a przy okazji wywołują inflację, która rujnuje kolejne grupy społeczne. Przecież to się wydaje absurdalne. Chyba, że znając zafascynowanie socjalizmami zarówno przez Schwaba jak i Harariego, weźmiemy pod uwagę leninowską zasadę „im jest gorzej tym jest lepiej”, w tej kwestii kryzys nieuchronnie przyśpieszy pożądane zmiany gospodarcze wykorzystując wybuch niezadowolenia społecznego i nadchodzący kolaps systemów finansowych.

Następnie Schwab omawia znaczenie PKB jako „cudownego” miernika rozwoju gospodarczego. Opisuje klątwy Kuznetsa, ekonomisty amerykańskiego noblisty, pochodzenia żydowskiego, urodzonego w Pińsku i jednego z twórców PKB, którego koncepcję zaprezentował w 1937 r. w raporcie dla Kongresu.

Pierwsza klątwa Kuznetsa dotyczy PKB jako miernika postępu. Samo PKB to suma całkowitej konsumpcji w danym kraju, wydatków publicznych, inwestycji prywatnych, eksportu od czego odejmuje się import. Jak widać PKB jest bardzo kalekim miernikiem, jeśli państwo drastycznie zwiększa wydatki publiczne automatycznie zwiększa PKB co wcale z rozwojem gospodarczym nie ma najmniejszego powiązania, tak samo dyskusyjny jest wpływ na PKB konsumpcji. Zresztą sam Kuznets już w 1934 roku ostrzegał Kongres, żeby nie skupiać się zbytnio na PNB i PKB „Dobrobytu narodu nie da się wywnioskować z miernika dochodu narodowego”. „PKB informuje o konsumpcji nie dobrostanie. Informuje o wydatkach publicznych i inwestycjach prywatnych, ale nie mówi nic o jakości życia”.

Ekonomistka Dian Coyle powiedziała w 2019 r. „że PKB był tak naprawdę miernikiem na czas wojny.”

Teraz klątwa się sprawdziła, PKB nie rośnie tak szybko a dobrobyt nie dosyć, że przestał już dawno temu wzrastać, to obecnie zaczyna spadać. Schwab dokumentuje w tym miejscu, że do 1970 r. globalny wzrost osiągał tempo 6%, następnie do 2008 r. tempo wzrostu zwolniło do 4%, a od 2008 spadł do 3% i niestety nadal spada. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że ludność świata rośnie w tempie około 1,5% rocznie, tak naprawdę większość ludności świata tego wzrostu w ogóle nie odczuwa.

Kolejnym wskaźnikiem nie napawającym nadzieją jest rosnące zadłużenie. W 2020 r. łączna wartość światowego długu, na który składa się dług publiczny, korporacyjny i prywatny wyniosła 258 bilionów !!! dolarów, innymi słowy 258 milionów milionów zielonych co stanowi dwukrotność całego światowego PKB. Najbardziej przerażająco, że wysokość tego długu bardzo szybko rosła w ciągu ostatnich kilku lat i nadal rośnie.

„Zadłużenie krajów rozwiniętych jest najwyższe od czasów II wojny światowej, ale inaczej niż w czasie powojennym kraje te nie czerpią już korzyści z szybkiego wzrostu gospodarczego, które mogłyby w przyszłości zmniejszyć ich obciążenie długiem.”

W wyniku działań związanych z covid, zadłużenie dodatkowo wystrzeliło do góry. Według MFW do połowy 2021 r., czyli w ciągu 18 miesięcy, „średnia wartość długu wzrośnie o 17%w gospodarkach rozwiniętych, 12% w gospodarkach wschodzących i 8% w krajach o niskich dochodach.”

„W gospodarkach wysoko rozwiniętych dług publiczny wzrósł z poziomu 55% PKB, odnotowanego w 1991 r., do ponad 70% w 2001 r i ponad 100% w 2011 roku. Szacuje się, ze w 2021 roku przekroczy poziom 120%.”

Książka była napisana w 2021 roku, ciekawie więc brzmi przemyślenie Schwaba odnośnie spłaty tego długu. „Niemniej każdy dług trzeba kiedyś spłacić (o ile nie wyparuje na skutek inflacji, ale ta w ciągu ostatnich 20 lat nie przekraczała w krajach rozwiniętych średnio 2%). Jedyną opcją jest ogłoszenie niewypłacalności ale to już rosyjska ruletka”.

Nadal wierzycie w to, że rządowi zależy na walce z inflacją? Serio? Zrozumcie w końcu, rząd jest żywotnie zainteresowany wysoką inflacją, również z wielu innych powodów. Następnie Schwab opisuje dwa rodzaje długu publicznego. Dług wysokiej jakości, przeznaczony na budowę infrastruktury i inwestycje w edukację, ogólnie Schwab często podkreśla konieczność inwestycji w nowoczesną edukację, tak samo zresztą uważają i w Chinach jak i Singapurze, nasze kolejne rządy są jak wiadomo innego zdania, traktując edukację jak dopust boży równoznaczny z epidemią dżumy lub cholery, efekty widzimy na co dzień. Zdaniem Schwaba ten rodzaj długu jest korzystny ponieważ przynosi wymierne korzyści. Drugim rodzajem długu jest dług niskiej jakości, przeznaczony na sfinansowanie deficytem wydatków mających pobudzić konsumpcję. Ten rodzaj długu nie generuje żadnego zwrotu z inwestycji. „Takiego zadłużenia należy unikać.” Jak widać my mamy własną drogę rozwoju ekonomicznego, ponieważ nie inwestujemy w ogóle w edukację, w infrastrukturę inwestujemy bardzo oszczędnie, za to deficyt przeznaczamy głównie na pobudzenie konsumpcji w tych grupach społecznych, które są bazą wyborców partii rządzącej.

Zresztą Schwab dalej pisze: „W przypadku rządów finansowanie wydatków deficytem przestało być wyjątkiem, a stało się w ostatnich dekadach normą.” Podczas covid wiele rządów „próbowało podtrzymać funkcjonowanie gospodarki za pomocą „pieniędzy z helikoptera” – drukowało pieniądze, kreując za pośrednictwem banków centralnych jeszcze większy dług.”

Bardzo ciekawe jednak jest podsumowanie: „W długim okresie ten dług też będzie spłacić. W sumie powiększa on ogromne zadłużenie z ostatnich lat, które nie zostało przeznaczone na zainicjowanie długookresowego wzrostu gospodarczego ani przejścia w stronę bardziej zrównoważonego systemu ekonomicznego. Dług ten będzie więc kamieniem młyńskim zawieszonym na szyi wielu rządów.”

Warto te słowa zapamiętać. Bardzo trafne jest porównania do kamienia młyńskiego na szyi. Następnie Schwab pisze o krajach rozwijających się, które dzięki dywidendzie demograficznej czyli znacznej liczbie osób około 20 roku życia, mogą mieć łatwiej spłacić dług. Jednocześnie zwraca uwagę na takie kraje jak Japonia i Włochy, które przy rekordowych zadłużeniach mają dodatkowo problemy demograficzne, w wyniku których w ciągu trzech nadchodzących dekad ich ludność zmniejszy się aż o 1/3. Spowoduje to wzrost poziomu zadłużenia na osobę o taką samą wartość. Z poważnymi problemami związanymi z zadłużeniem będą miały problemy Francja, Hiszpania, Belgia i Portugalia, których dług publiczny znacznie przekroczył 110% PKB. Bardzo niebezpieczna sytuacja związana jest z USA, których dług publiczny przekroczył 130% PKB, tutaj dodatkowym zagrożeniem jest to, że obligacje amerykańskie są najczęściej kupowane na świecie a dolar jest światową walutą rezerwową. Do tej pory kraje rozwinięte mogły zmniejszyć ciężar swojego zadłużenia dzięki wysokiemu wzrostowi gospodarczemu, jednak w sytuacji gdy wzrost gospodarczy krajów zachodnich wyhamował poniżej 3% zabraknie łatwego mechanizmu spłacania długów.

„Odwracanie wzroku z pewnością nie przyczyni się do rozwiązania problemu.” Idąc dalej Schwab zwraca uwagę, na to że do tej pory, w sytuacji wzrastającego zadłużenia i malejącego wzrostu kraje miały koło ratunkowe w postaci niskich stóp procentowych. W tym miejscu autor nie przewidział zachowania rządów i banków centralnych, był przekonany, że w obecnej sytuacji nie zobaczymy podnoszenia stóp procentowych, jak jednak jest w rzeczywistości widzimy.

„Biorąc pod uwagę trudne warunki makroekonomiczne, powrót do wysokich stóp procentowych w najbliższym czasie jest mało prawdopodobny.” W kolejnych zdaniach rozprawia się z oficjalnymi ekspertami twierdzącymi, że długiem publicznym nie ma się co przejmować, ponieważ można go refinansować w nieskończoność, czyli rolować, innymi słowy spłacać stare długi nowymi.

„Ten pogląd nie uwzględnia jednak faktu, że problemy ze spłatą mogą bardzo szybko wymknąć się spod kontroli, kiedy państwom zabraknie środków na spłatę swych zobowiązań. Koszty emerytur, opieki zdrowotnej i utrzymania infrastruktury stają się coraz większym ciężarem dla rządów, nie mówiąc już o subsydiowaniu konsumpcji, na przykład w postaci dopłat do paliw płynnych i gazu dla konsumentów.”

Szczególnie drastycznie rosną wydatki na ochronę zdrowia, wg danych WHO, w krajach OECD w latach 2000 – 2016 wydatki te wzrosły o 66%, natomiast PKB tylko o 19%. Katastrofa ujawnia się w systemach emerytalnych, gdzie w ośmiu krajach z najbardziej rozbudowanymi systemami emerytalnymi, do 2050 roku zabraknie 400 bilionów (sic. !!!) dolarów. W tym miejscu Schwab zwraca uwagę na problemy związane z niską inflacją: „Choć stopy procentowe od kilku lat utrzymują się na poziomie bliskim zera, inflacja także nie rośnie. W krótkim okresie to nie problem, ale na dłuższą metę uniemożliwia zmniejszenie ciężaru długu. Kiedy rosną ceny, nominalne zadłużenie staje się łatwiejsze do udźwignięcia.” Tu jest odpowiedź dlaczego nagle na całym świecie pojawiła się wysoka inflacja, po prostu rządy postanowiły zmniejszyć ciężar długu, dlatego niech nikt nie wierzy w te bzdury, że rządom zależy na zmniejszeniu inflacji.

Problem pogłębia utrzymująca się niska produktywność. To właśnie z jej przyrostami związany jest wzrost płac. Jak pisze autor, po boomie lat 60 tych „jednak tempo to wyraźnie spadło, a co gorsza kiedy wzrosło ponownie, w mniejszym stopniu przełożyło się na wzrost wynagrodzeń. Korzyści zostały w rękach właścicieli firm i dyrektorów. Zjawisko to nosi nazwę oddzielenia płac od produktywności.”

Jak myślicie jaki będą miały wpływ na produktywność obecne ekologiczne brednie, powodujące gwałtowny wzrost cen energii? Produktywność zacznie gwałtownie spadać, na co akurat co jest bardzo dziwne Klaus Schwab nie zwraca uwagi, mimo że o tym pisze. „Trend jest bardzo wyraźny. Produktywność na Zachodzie rośnie coraz wolniej.” To była pierwsza klątwa Kuznetsa wskazująca na to, że PKB nigdy nie był dobrym miernikiem wzrostu dobrobytu.

Druga klątwa Kuznetsa dotyczy nierówności. Kuzntes na podstawie danych stworzył teorię zgodnie, zgodnie z którą „nierówności rosną kiedy kraj zaczyna się rozwijać, ale gdy rozwój trwa wystarczająco długo, nierówności zaczynają maleć.” Okazuje się jednak, że Kuznets się pomylił. W krajach wysokorozwiniętych nierówności zaczynają ponownie rosnąć.

„W naszym globalnym systemie ekonomicznym ropieje wielka rana, którą jest rosnąca nierówność dochodów.”

W 1971 roku, 10% najbogatszych ludzi na świecie dostawało 1/3 dochodu narodowego, natomiast w 2010 roku dostawali już 1/2. Krótko mówiąc 10% ludności świat konsumuje tyle samo co pozostałe 90%. Problem jest jeszcze bardziej złożony gdy weźmiemy pod uwagę, że do 1% najbogatszych ludzi na świecie dociera ponad 20% całego dochodu narodowego. Od początku lat 80 tych większość pracowników w krajach zachodnich doświadczyło wyraźnego spadku dochodów realnych i siły nabywczej.

Najwyraźniej to widać w USA, gdzie majątek 1% najbogatszych wzrósł z 15% w latach 70 tych do ponad 40% w 2010 r. W 2019 roku w rękach tego 1% znajdowało się 56% wszystkich akcji będących w obiegu. Przy okazji 0,1% najbogatszych Amerykanów posiada ponad 20% całego majątku USA. Nigdy w dziejach, w tak krótkim czasie nie nastąpił tak drastyczny drenaż majątku z dołu do tak wąskiej grupy społecznej. Zjawisko to wyraźnie przyśpieszyło w trakcie tzw. pandemii.

Zdaniem Schwaba po raz pierwszy w dziejach mamy do czynienia jeszcze z jednym zjawiskiem. „Obserwowany dzisiaj gwałtowny postęp techniczny w naturalny sposób zwiększa nierówności.”

W dalszej części Schwab opisuje gwałtowny wzrost znaczenia Azji. Pierwszym państwem, na którym się skupia są Chiny. Powtarza się w tym miejscu to samo co pisze Spalding, Chiny gospodarczo przypominają wielką, tykającą bombę atomową. Już przed kryzysem w 2008 r. zadłużenie Chin wynosiło 170%, ale przez kolejne 10 lat w Chinach nastąpiła dosłownie eksplozja zadłużenia, które w lipcu 2019 roku wyniosło 303% PKB, a już po kilku miesiącach lockdownu wzrosło do 317%. Trzeba pamiętać w tym miejscu, że biorąc pod uwagę wielkość gospodarki chińskiej, jej kolaps pociągnie za sobą cały świat. Dla Schwaba jednak większym problemem w tym miejscu jest to, że Chiny odchodzą od OZE i zwiększają zużycie ropy i węgla. To jest właśnie clue tej książki, świat jak Titanic gospodarczo tonie a dla Schwaba, który przypomina grającą na Titanicu do końca orkiestrę, ważna jest tylko i wyłącznie emisja CO2.

W dalszej analizie Schwab zwraca uwagę na zahamowanie wzrostu gospodarczego prężnych dotąd rynków wschodzących. „Od 2015 roku wzrost PKB per capita w 30 największych gospodarkach wschodzących znowu jest wolniejszy niż w 22 największych krajach rozwiniętych.” Duży wzrost udało się jedynie utrzymać w krajach strefy ASEAN czyli Indonezji, Filipinach, Wietnamie, Tajlandii i Malezji. Przyczyną utrzymania przez te kraje wzrostu w granicach 5% jest bliskość Chin i niższe płace niż w Chinach, co powoduje przenoszenie produkcji do tych krajów, w tym również z Chin, niższe cła w wyniku neutralności tych krajów w wojnie celnej pomiędzy Chinami a USA, oraz wysokie nasycenie tych gospodarek nowinkami technologicznymi.

Dodatkowo Chiny odgrywają coraz większą rolę w Afryce, w której wykorzystując tańszą siłę roboczą budują fabryki, dodatkowo w celu rozwoju Afryki jako ośrodka produkcyjnego gwałtownie rozwijają tamtejszą infrastrukturę. Zdaniem Schwaba, aczkolwiek nie tylko jego, konsekwencją działań Chin będzie to, że XXI wiek, będzie „stuleciem Azji”. W 2020 r. po raz pierwszy PKB według parytetu siły nabywczej Azji przewyższyło resztę świata. Udział gospodarki Azji w światowym PKB w ciągu jedynie 20 lat wzrósł z 30% do ponad 50%. Oczywiście dla Schwaba w tym miejscu największym problemem jest degradacja środowiska naturalnego, moim skromnym zdaniem należałoby się jak najszybciej obudzić, ponieważ Azjaci nie przejmujący się zbytnio ekologią zdominują bardzo szybko zbiurokratyzowaną, zideologizowaną i ekonomicznie nieefektywną gospodarkę Zachodu i sprowadzą ją do rzędu państw drugorzędnych.

Kolejnym problemem, na który zwraca uwagę Schwab jest rosnąca polaryzacja społeczeństw. Nastąpiło załamanie poparcia dla partii centrowych, poparcie wyborców przesunęło się w kierunku partii skrajnych, i co może zaskakiwać zarówno w kierunku partii lewicowych jak i prawicowych.

„Na całym świecie spada liczba wyborców głosujących na główne partie centrowe i rośnie liczba tych, którzy popierają partie i kandydatów prezentujących skrajne poglądy, sprzyjające podziałom. Polaryzacja jest prawdopodobnie zarówno konsekwencją istniejących problemów socjoekonomicznych, jak też ich przyczyną.”

Partie centrolewicowe, czyli socjaliści ponieśli klęskę zarówno w Niemczech (dla SPD poparcie spadło z 40 do 15%), Francji (Partii Socialiste zawsze wygrywająca wybory uległa niemal całkowitej dezintegracji) oraz we Włoszech (Partito Democratico zdobywająca połowę miejsc w parlamencie rozpadła się).

„Tym, co łączy wszystkie nowe ugrupowania, jest chęć wycofania się istniejących umów o handlu międzynarodowym, żądanie zreformowania Unii Europejskiej lub jej opuszczenia oraz ogólna niechęć do elit.”

W przypadku partii centroprawicowych w całej Europie można zauważyć zwrot w prawo. Omawiając przyczyny zmian i wzrost poparcia dla skrajnej sceny politycznej, Schwab świadomie miesza prawdziwe przyczyny z urojonymi. Z jednej strony wskazuje na coraz większe problemy ekonomiczne, nasilającą się pauperyzację społeczeństw, oraz narastające rozwarstwienie, z drugiej jednak strony wyjeżdża z podstawioną przez elity Gretą Thunberg i klimatystami. Zdaje się nie rozumieć, że przyczyną zaburzeń społecznych jest przede wszystkim wzrost kosztów życia wynikający właśnie z realizacji postulatów klimatystów. Nie można zrzucać kosztów transformacji gospodarczej na społeczeństwa i to dobrze wiedząc, że realne płace 90% ludności Zachodu od 30 lat bezustannie maleją.

W dalszej kolejności Schwab serwuje pełne spektrum bełkotu na temat wirusa covid, zdając się nie rozumieć, że ludzie nie mają ochoty żyć, w faszystowskim sanitarnym lagrze i dlatego stawiają coraz większy opór. Aczkolwiek, chwilę potem stawia bardzo trafną diagnozę:

„Chodzi nie tyle o to, że skrajna prawica lub skrajna lewica zastępuje centroprawicę i centrolewicę w społeczeństwie i polityce, ile o to, że głosujący bardzo często po prostu nie popierają partii politycznych należących do głównego nurtu, nie ufają im i nie wierzą nawet w sam system demokratyczny. Wielu nie bierze udziału w wyborach albo głosuje na partie niedemokratyczne.”

Na koniec wyciąga bardzo trafną diagnozę: „Rządząca klasa polityczna i elita gospodarcza zawiodła, nie potrafiąc uwzględnić w swoich działaniach ekonomicznego i społecznego interesu zwykłych ludzi. Pierwszą reakcją elit powinna więc być pokora i głęboki namysł, a nie zdecydowane potępienie i oburzenie pod adresem niezadowolonych obywateli. W wielu krajach nierówności dochodów osiągnęły poziom niespotykany w najnowszej historii, model wzrostu okazał się niewłaściwy, a stan środowiska pogarsza się z dnia na dzień, co doprowadza do konfliktów i dewastacji ekosystemów.” Oskarża liderów, że „mówili, jeśli uwolnimy przedsiębiorstwa z kajdan regulacji, zapewnią wszystkim niezrównane bogactwo. Wielu wpływowych ekonomistów wierzyło bezkrytycznie w te dogmaty, doradzając rządom i bankom centralnym.”

Jak widać, Schwab i WEF bardzo realistycznie oceniają bieżącą sytuację ekonomiczno – społeczną –polityczną, problem jednak w tym, że planują wykorzystać tą sytuację i dolać oliwy do ognia, idąc w ślady wielu rewolucjonistów z przeszłości, chcą wykorzystać wrzenie aby przeprowadzić pożądane zmiany, uważają, że uda im się unosić na fali emocji i wprowadzić totalitaryzm nowego wzoru. Na ich miejscu jednak popatrzyłbym wstecz i zastanowił się, co będzie jeśli tłumy odwrócą się do nich, co się stanie jeśli rewolucja pożre swoje dzieci i do władzy dojdą zupełnie nowe siły.

Kolejna część dotyczy czynników determinujących postęp. Jako pierwsza dokonana jest analiza globalizacji, a szczególnie Globalizacji 4.0, czyli jej nowej wersji wzbogaconej o e-handel, usługi cyfrowe i druk 3D. Oczywiście ponownie pojawia się temat zmiany klimatu i nowych wirusów. Schwab pokazuje interesujący stosunek do globalizacji, z jednej strony globalizacja dla niego jest czymś pozytywnym, jednak warunkuje to całą masą regulacji, do których należą umowa społeczna pomiędzy rządem, obywatelami a światem biznesu. Schwab w tym miejscu marudzi i żali się nad sprawami oczywistymi związanymi np. z ucieczką przemysłu do krajów rozwijających się, nie bardzo jednak rozumie jak można by pogodzić wolność gospodarczą, wolny handel i migracją przemysłu do tańszych regionów. Kolejnym problemem jest globalizacja finansowa i finansjalizacja gospodarek, co prowadzi do kryzysów związanych z rynkiem finansowym co przekłada się na zmiany polityczne. Trzecim problemem jest wzmocnienie niekorzystnych skutków globalizacji przez technologię. W tym miejscu autor wskazuje na nieuchronne negatywne zmiany na rynku pracy, które będą następstwem rozwoju techniki.

„Z powodu nowych technologii zmieni się nawet połowa miejsc pracy, a wiele zniknie bezpowrotnie.”

W USA w latach 1990-2016 w sektorze produkcyjnym ubyło 5,6 mln miejsc pracy. Jednak problem jest o wiele bardziej złożony.

„Wiele z tych stanowisk nie zniknęło, tylko zostało przeniesionych do Meksyku lub Chin, mniej więcej połowę zlikwidowano ze względu na postępującą automatyzację. W najlepszym razie dobrze płatne miejsca pracy w przemyśle zostały zastąpione słabo płatnymi zajęciami w usługach. W najgorszym nie ma ich w ogóle, przynajmniej dla osób bez wyższego wykształcenia. W niektórych sektorach płace realne nie wzrosły od lat 80-tych. I choć oficjalnie bezrobocie w USA do wybuchu pandemii było bardzo niskie, współczynnik aktywności zawodowej spadł z poziomu 67% w 2000 roku do 62% w 2020 roku, co oznacza, że wiele osób zupełnie przestało szukać pracy.”

Powodem tego jest to, że w USA nie istnieje kultura ustawicznego kształcenia się, a pracownicy nie zmieniają kwalifikacji.

Problem pogłębia nieustannie tworzenie się coraz większych spółek molochów, które coraz częściej działają jak monopoliści w XIX wieku, niszcząc małe firmy i hamując rozwój gospodarczy przez wykorzystywanie swojej wielkości w celu kształtowania cen. Wzrastające podczas trzeciej rewolucji przemysłowej nierówności ekonomiczne, Schwab zobrazował przy pomocy „słoniowego wykresu”, opracowanego na potrzeby World Inequality Report. Zgodnie z nim, w ciągu 35 lat, mieszkańcy Chin, Indii i strefy ASEAN doświadczyli bardzo dużego wzrostu dochodów, nawet o 100%, jeszcze większego wzrostu doświadczył 0,1% i 0,01% najbogatszych ludzi na świecie. Wzrost ich dochodów przekroczył 250% i ma obecnie charakter wykładniczy. Najgorzej prezentuje się klasa pracownicza i średnia na Zachodzie. W ciągu 35 lat ich dochody wzrosły maksymalnie o 1% a najczęściej wcale.

Wraz z nadchodzącą czwartą rewolucją przemysłową nie czeka nas niestety nic dobrego, i Schwab to ciągle podkreśla, więc nie wiem skąd ten hurra optymizm ludzi, którzy zachowują się jak ptaki Dodo i idą bezmyślnie wprost ku przepaści.

„Tak jak w poprzednich epokach, technologie te mogą równie dobrze zwiększyć nierówności i pogłębić podziały polityczne i społeczne, a tym samym przyśpieszyć rozpad znanych nam społeczeństw. Już teraz takie firmy jak Facebook muszą mierzyć się z oskarżeniami o to, że ich algorytmy są tak zaprojektowane by inicjować podziały, i przyczyniły się do wielkiego rozłamu w społeczeństwie amerykańskim, charakteryzującego się ostrymi sporami między lewicą a prawicą. To może być początek czegoś znacznie gorszego, zważywszy, że ludzie spędzają coraz więcej czasu w sieci i wchodzą w coraz większe interakcje ze sztuczną inteligencją. Co więcej, postęp w dziedzinie biotechnologii i medycyny może spowodować wzrost nierówności do niespotykanego wcześniej poziomu przez zwiększenie jakości życia i sprawności ciał bogatszych ludzi – aż do punktu, w którym podział biologiczny stanie się równie wyraźny jak podział majątkowy. Nowoczesne technologie można też wykorzystać do prowadzenia wojny cybernetycznej o poważnych konsekwencjach gospodarczych i społecznych.”

W dalszej części Schwab przeprowadza apoteozę Grety Turnberg, serwując bajeczki na temat jej przebudzenia, opisuje jej artykuły, które pisała do gazet co nijak się ma do tego, że gdy ktoś zada Grecie konkretne pytanie, to ta samodzielnie nie potrafi sklecić jednego sensownego zdania. Również Schwabowi umknął fakt, że walcząc o czystą ziemię, Grecia bez skrępowania, zresztą tak jak i reszta aktywistów korzysta z prywatnych odrzutowców. Powiela wraz z innymi punkt widzenia Marksa, który na pytanie, jak to jest, że propaguje rewolucję i walkę klas a sam je na srebrnej zastawie, odpowiedział, że on jest jak drogowskaz, a drogowskaz ma wskazywać drogę a nikt od niego nie oczekuje, że będzie maszerował po tej drodze.

Na następnych stronach Schwab namiętnie uprawia zieloną propagandę, aczkolwiek trzeba przyznać, że jasno wskazuje problemy wynikające z ograniczenia emisji CO2 dla biednych, próbujących się rozwijać krajów Afryki, które potrzebują do wzrostu gospodarczego, ogromnych ilości taniej energii.

„Nawet dzisiaj nie ma magicznego sposobu na industrializację biednych krajów bez zwiększania ich śladu węglowego. Rozwój gospodarczy, wzrost poziomu życia i zwiększanie śladu węglowego idą ramię w ramię.”

Innymi słowy, nie da się zmniejszyć śladu węglowego bez obniżenia poziomu życia i zahamowania rozwoju gospodarczego. Warto zapamiętać te słowa.

„Jest niemal pewne, że sytuacja jeszcze się pogorszy, zanim zacznie się poprawiać.”

Pisząc dalej o śladzie węglowym Schwab zwraca uwagę na kwestie związane z demografią. Mimo, że do 2050 roku ludność świata będzie jeszcze rosnąć, to jednak jak pisze, przyrost ludności wyhamowuje z dnia na dzień. W Europie liczba ludności już spada, podobne zjawisko można zaobserwować w Chinach, gdzie współczynnik dzietności spadł z 6 do 2 dzieci. Współczynnik ten jedynie w Afryce utrzymuje się powyżej dwóch. Ciekawe jest przy tym to, że najmniej dzieci obecnie występuje w rodzinach bogatych, moim zdaniem powodem jest to, że są to ludzie najbardziej zindoktrynowani ideologicznie i to zarówno pod kątem kultu klimatyzmu jak i genderyzmu, oraz nowoczesnych kultów żywieniowych. Na następnych stronach mamy serwowaną klimatystyczną propagandę we wszelkich możliwych odcieniach, począwszy od miast redukujących ślad węglowy, poprzez nowe technologie, redukcję wykorzystania paliw kopalnych, zmianę preferencji społeczeństwa typu: mniejszej liczby lotów lotniczych, chodzenia na piechotę zamiast jazdy samochodem, ścieżki rowerowe itp.

I uwierzcie mi, prawie bym uwierzył w ten ekologiczny bełkot, gdybym sobie nie przypomniał ostatniego zlotu w Davos i tych dziesiątek prywatnych odrzutowców, którymi ci „ekolodzy” przylecieli, tych setek „ekologicznych” limuzyn spalających po kilkadziesiąt litrów paliwa, oraz tych setek ekskluzywnych prostytutek dowożonych codziennie dla tych zielonych aktywistów aby po ciężkim dniu poświęconym meblowaniu naszego świata po swojemu, nie musieli się zbytnio nudzić.

Trzecia część książki poświęcona jest koncepcji kapitalizmu interesariuszy. Schwab zaczyna ten rozdział od przedstawienia tej formy kapitalizmu jako trzeciej drogi, łączącej zalety i eliminującej wady obecnych dwóch form kapitalizmu, występującego na Zachodzie kapitalizmu akcjonariuszy i panującego w Chinach i w Azji, kapitalizmu państwowego. Trzecia droga ma być tą idealną drogą. W tym momencie włącza mi się czerwona lampa, ileż to już razy w historii pojawiały się kolejne wcielenia rewolucjonistów obiecujących tą mityczną, trzecią drogę.

Zdaniem Schwaba w obecnych systemach największą wadą jest dominacja jednego z podmiotów nad innymi. Nowa forma ma być swoistą hybrydą korporacjonizmu znanego na przykład z faszyzmu włoskiego, jednak opiera się na zupełnie innych zasadach. W tym kapitalizmie centralnymi punktami mają być człowiek i planeta. Planeta uległa personifikacji, i nie było by w tym nic złego, gdyby nie to, że Planeta sama z siebie nie wypowie ani jednego słowa, więc siłą rzeczy, ktoś będzie sobie rościł prawo do jej reprezentowania, a ponieważ on też nie będzie miał z nią kontaktu, tak naprawdę będzie reprezentował to co uważa za jej interesy a więc w gruncie rzeczy, swoje własne partykularne dążenia. Zaraz mi się w tym miejscu przypomina Lenin i bolszewicy, którzy również walczyli rzekomo o interesy klasy robotniczej, a ponieważ ta była na tyle zdaniem Lenina intelektualnie upośledzona, że sama nie wiedziała czego potrzebuje, to o tym czego ona potrzebuje wiedziała jedynie partia bolszewicka, a więc Lenin. Dobrze wiecie jak to się skończyło i nie miejmy złudzeń, kapitalizm interesariuszy siłą rzeczy prowadzi do totalitaryzmu, tym razem klimaty stycznego, choć nie tylko.

Kim są interesariusze? To cztery główne grupy: rządy a ich ramach rządy państw, wszelkiego rodzaju samorządy, jak pisze Schwab, to ci co sprawują legalną władzę na danym terytorium; społeczeństwo obywatelskie czyli związki zawodowe, organizacje pozarządowe, szkoły, aktywiści, związki wyznaniowe i kluby sportowe; przedsiębiorstwa – od mikro po korporacje oraz społeczność międzynarodowa czyli ONZ, WHO, WTO, UE, ASEAN. Podstawą kapitalizmu interesariuszy jest zasada subsydiarności, czyli zasada podejmowania decyzji na adekwatnym do wymogów poziomie. Czyli decyzje dotyczące np. klimatu, zdrowia mają być podejmowane na poziomie globalnym.

Oczywiście panuje szumna zasada, że wszyscy interesariusze mają mieć miejsca przy stole. I teraz na chwilę chciałbym się przy tych zasadach zatrzymać. Przede wszystkim zasada subsydiarności w praktyce oznacza, że obywatele w praktyce tracą wpływ na kluczowe decyzje. Najważniejsze decyzje dotyczące energii, żywności, walki z chorobami, nie będą podejmować demokratycznie wybrane rządy lub parlamenty, lecz globalne nie wybieralne i nieodpowiadające przed nikim struktury. Oczywiście zgodnie z zasadą, że każdy ma miejsce przy stole, udzieli się głosu selektywnie wybranym tzw. przedstawicielom na przykład organizacji pozarządowych bo te są najłatwiejsze do kontroli, których zadanie będzie polegać na wytworzeniu pożądanego efektu tła. Czyli można nas będzie pozamykać w domu na dowolny okres czasu bo kilku skorumpowanych specjalistów wykaże, że gdyby nie to, to z dnia na dzień umarłyby wszystkie nasze babcie. Można będzie nam zabronić lotów samolotem, bo jakaś nieogarnięta smarkula bez szkoły pobełkocze o zmianach klimatu, o których nie ma zielonego pojęcia. Będzie można nam narzucić żarcie insektów, bo jakaś nawiedzona miłośniczka stonóg powie, że dzięki temu spadnie nam poziom cholesterolu, co zaraz poprze kilku następnych lekarzy na etacie koncernów albo spożywczych albo farmaceutycznych. Oczywiście głosy przeciwne zostaną zmarginalizowane.

To co proponuje Schwab i WEF, oznacza w praktyce upadek demokracji, wolności osobistej oraz ekonomicznej, i wprowadzenie niewidzialnych rządów światowej oligarchii stojącej w cieniu i ciągnącej za sznurki na końcach, których będą korporacje, struktury globalistyczne, partie polityczne, organizacje pozarządowe i cała reszta elementów tzw. społeczeństwa obywatelskiego.

Cały czas Schwab przedstawia pakiet potrzeb łączący edukację, szkolenie oraz ochronę planety. Proponuje również zamianę PKB na nowy wskaźnik, a mianowicie „kapitał naturalny – oparty na ekosystemach, zasobach ryb, minerałach i innych zasobach naturalnych.” Czytając to siłą rzeczy mam przed oczami Strażnicę i obrazek przedstawiający raj Świadków Jehowy: słoneczko, strumyk, trawka, drzewka, uśmiechnięci ludzie, owieczki, ptaszki i wege tygrysy. Wizja Schwaba to nawet nie jest utopia, to bajeczka, która jest kotarą dla prawdziwych skutków zarówno społecznych jak i ekonomicznych, które muszą nieuchronnie przynieść zmiany związane z realizacją programu WEF.

Oczywiście Schwab zakłada istnienie mechanizmu kontroli, jednak jego zdaniem powinien on mieć postać „opiniotwórczego zgromadzenia zwykłych obywateli”. Innymi słowy chodzi o to aby skupić uwagę obywateli na mało istotnych sprawach a jednocześnie wyciągnięciu spod ich kontroli spraw najbardziej istotnych i wpływających na ich życie. W kolejnych zdaniach Schwab apeluje o konieczność „wzmacniania mandatu instytucji międzynarodowych.”

„Reakcją tych organizacji powinno być wdrożenie takich procesów decyzyjnych, które uwzględniałyby wszystkich ich interesariuszy (zwykle rządy państw), i zrozumienie globalnych trendów, z którymi mają do czynienia i do których muszą dostosowywać swoje regulacje.” Jasno widać, że chodzi o przejęcie funkcji państw narodowych w podejmowaniu kluczowych decyzji przez megastruktury międzynarodowe, nie podlegające w swej istocie żadnej kontroli. W tym miejscu Schwab dokonuje swoistego salta ideologicznego i wyjaśnia istotę swojej koncepcji:

„Rozwiązaniem jest oddzielenie procesu konsultacyjnego od procesu decyzyjnego. W fazie konsultacji powinni brać udział wszyscy interesariusze, a ich racje powinny być wysłuchane. Z kolei w fazie podejmowania decyzji powinny brać udział tylko podmioty uprawnione do decydowania. W krótkim okresie może to nadal oznaczać konieczność dokonywania trudnych wyborów, korzystniejszych dla jednych interesariuszy, a mniej zadowalających dla drugich. Tak zatem wygląda model kapitalizmu interesariuszy.”

Tak, tak, przyjdzie czas, że jeszcze zatęsknimy za starą demokracją. Wszyscy cwani dyktatorzy, i ci wielcy jak i ci lokalni właśnie tak rządzą, nieustannie coś konsultują a potem i tak robią po swojemu, i nikt im niczego nie zarzuca, ponieważ… wszystko najpierw konsultowali.

Muszę przyznać, że to bardzo dobra książka. Szczególnie jej pierwsze dwie części ukazują prawdziwy obraz świata, świata tonącego w długach, świata z systemami emerytalnymi, które są bankrutami. Świata, w którym następuje kolaps edukacji, upadek systemów opieki zdrowotnej. Świata, w którym ludzie stracili wiarę w demokrację. Świata, który stoi nad przepaścią.

Problem w tym, że Schwab i WEF widzi tylko jeden aspekt, walkę o klimat i planetę, nie widzi w tym wszystkim ludzi. Co prawda zdaje sobie sprawę z tego, że życie 99% ludzi ulegnie drastycznemu pogorszeniu lecz jak każdy fanatyk, bez mrugnięcia okiem jest gotów ich poświęcić. I w tym miejscu, mam problem ponieważ nie wiem, czy Schwab jest niebezpiecznym ale mimo wszystko fanatykiem czy raczej ekologizm jest tylko przykrywką dla realizacji innych celów, politycznych, ekonomicznych a może jednocześnie i jednych i drugich. Porównując jego dwie książki napisane na przestrzeni zaledwie kilku lat, widać zmianę poglądów i celów, obecnie celem nie jest już Czwarta rewolucja przemysłowa lecz skrajnie posunięty ekologizm. Dla nas niewiele to zmienia, zarówno w jednej jak i drugiej pozycji pisze, że dla większości ludzi idą niezwykle ciężkie czasy. W tym miejscu, w jakiś pokrętny sposób mi zaimponował, on się z niczym nie kryje, pisze wprost, tak jak i Harari niczego nie ukrywa a mimo wszystko „pożyteczni idioci” są zachwyceni przepowiadanymi zmianami i mają bielmo na oczach. Ci jak ich określał Lenin „Głuchoniemi”, czytają ich książki i nie chcą widzieć tego co zarówno jeden jak i drugi zapowiadają, uważają to za swoiste metafory, za taki intelektualny żart. Sedno w tym, że nie mamy z żadnym żartem do czynienia, nadchodzą czasy nowoczesnych totalitaryzmów. Może więc, czas się obudzić.

Na koniec chciałbym przypomnieć słowa Ludwiga von Misesa „Dywersyjne działania zawodowych spiskowców są groźne właśnie z powodu naiwności tych, którzy jedynie flirtują z ideą rewolucji. Owi zagubieni i błądzący sympatycy, którzy nazywają siebie „liberałami”, a których komuniści określają mianem „pożytecznych idiotów” byliby strasznie przerażeni, gdyby pewnego dnia mieli odkryć, że ich szefowie myślą poważnie, kiedy nawołują do buntu. Ale wtedy może być już za późno, by zapobiec klęsce.”


15 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page