top of page

Strefa czytelnika. LTI. Notatnik filologa – Victor Klemperer

„Czy nie rozumiesz, że nadrzędnym celem nowomowy jest zawężenie zakresu myślenia? W końcu doprowadzimy do tego, że myślozbrodnia stanie się fizycznie niemożliwa, gdyż zabraknie słów aby ją popełnić. Każde pojęcie da się wyrazić wyłącznie przez jedno słowo o ściśle określonym znaczeniu, natomiast wszystkie znaczenia uboczne zostaną wymazane i zapomniane. Z roku na rok będzie coraz mniej słów i coraz węższy zakres świadomości. Rewolucja zwycięży ostatecznie, gdy język osiągnie doskonałość.” – George Orwell


„Prole to nie ludzie. Do roku 2050 a przypuszczalnie wcześniej prawdziwa znajomość staromowy zniknie zupełnie. Literatura przeszłości ulegnie zniszczeniu. Chaseur, Shakespeare, Milton i Byron znani będą tylko z adaptacji na nowomowę. Nawet literatura partyjna nie uniknie zmian i partyjne hasła. Bo jak może istnieć hasło „wolność to niewola” skoro zniknie pojęcie wolności? Myślenie ludzkie ulegnie przeobrażeniu. Tego, co my rozumiemy pod pojęciem myślenia, nie będzie w ogóle.” – George Orwell


Victor Klemperer był żydowskim profesorem filologii na uniwersytecie w Dreźnie. Książka LTI opisuje jego spostrzeżenia i przemyślenia dotyczące zmian jakie w języku niemieckim, wprowadzili narodowi socjaliści po dojściu do władzy. Semantyka jest bardzo istotna, zmiany językowe bowiem wymuszają zmiany w myśleniu.


Skąd nazwa LIT? To skrót od Lingua Tertii Imperii czyli Język Trzeciej Rzeszy.


Książka Klemperera dostarcza również bardzo wielu informacji na temat życia Żydów w Niemczech podczas wojny. Klemperer miał parasol ochronny ponieważ jego żoną była Niemka, jednak z jego opisu można się dowiedzieć, że Żydzi w Niemczech byli w zupełnie innej sytuacji niż Żydzi w Polsce. Przede wszystkim w Niemczech nie było gett. Żydzi mieszkali albo w mieszkaniach opisanych, że są zamieszkiwane przez Żydów albo w domach żydowskich Judenhausach, czyli kamienicach zamieszkanych tylko przez rodziny żydowskie. Żydzi w Niemczech otrzymywali kartki żywnościowe, takie same jak Niemcy a różniące się napisem Jude, chodzili do pracy, mogli jeździć tramwajami. Żydzi dodatkowo dla łatwego rozpoznania mieli zakaz używania imion nieżydowskich. Noszenie Gwiazdy Dawida zostało wymuszone dopiero 19 września 1941 roku. O tym, że istnieją getta, Żydzi niemieccy dowiedzieli się ze stempli pocztowych np. „Getto Litzmannstadt”


Żeby ktoś został wywieziony do Auschwitz musiał dać Gestapo jakiś powód, na przykład niewidoczną gwiazdę Dawida na obraniu, bo nawet Gestapo w Niemczech musiało działać zgodnie z prawem. Gdy polscy Żydzi umierali z głodu, niemieccy mieli zakaz korzystania z bibliotek. Podczas pracy mimo, że teoretycznie Żydzi mieli pracować osobno, w praktyce pracowali razem z Niemcami, rozdzielano ich jedynie na posiłki i podczas nalotów.


Klemperer opisuje etapy segregacji społeczeństwa w Niemczech. Najpierw był podział na aryjczyków i niearyjczyków, po Ustawach Norymberskich wprowadzono kategorie: pełni Żydzi – Volljuden, pół- Żydzi – Halbjuden, mieszańcy pierwszego stopnia – Mischlinge esrten Grades, osoby pochodzące od Żydów – Judenstammlinge oraz „Uprzywilejowani”. „Uprzywilejowani” nie musieli mieszkać w domach żydowskich i nosić gwiazdy Dawida. Do tej kategorii zaliczali się ci co mieli współmałżonka nieżyda i dzieci nie zarejestrowane w gminie żydowskiej. Zaskakujące dla mnie jako Polaka jest to, że gdy niemieccy Żydzi ginęli w Auschwitz, to rodzina otrzymywała urnę z prochami i przeprowadzano dla zabitego normalny pogrzeb z hebrajskimi modlitwami za zmarłych. Kolejnym zaskoczeniem jest to, że część Żydów przez całą wojnę popierała działania Hitlera i NSDAP.


„Otóż młody K, kupiec wyrażenie „naród Żydów” przyswoił sobie i ciągle go używał zupełnie tak samo, jak go używał hitleryzm i jak gdyby „światowe żydostwo” - również to podejrzane określenie powtarzał bezkrytycznie za nazistami – tworzyło świadomie i umyślnie ten właśnie jednolity naród.”


„Kiedy w przerwach na posiłek rozmawiało się o jakimś problemie dotyczącym naszej sytuacji, wtedy nasz brygadzista cytował odnośne zdania Hitlera z takim przekonaniem, że musiało się je uważać za jego własne słowa i poglądy. Znał on na pamięć całe długie zdania Fuhrera.”


W ogóle podczas czytania tej książki zadziwia brak jakiegokolwiek zdania na temat holocaustu i wymordowania 6 milionów Żydów w obozach, dla Klemperera ten temat nie istnieje. Kolejną rzeczą, która może razić, szczególnie w tej książce, jest potępienie nazizmu a jednoczesne uwielbienie dla analogicznego działania komunistów, zresztą sam Klemperer po wojnie w pełni się dostosował do struktur władzy w komunistycznych Niemczech Wschodnich i stał się komunistą.


Pomijając jednak wyżej wymienione kwestie, książka LTI jest ponadczasowa i daje świetny obraz tego co obecnie dzieje się w otaczającym nas świecie.


Bardzo istotne w III Rzeszy było wychowanie dzieci i młodzieży. Na pierwszym miejscu Hitler stawiał wychowanie fizyczne i kształtowanie charakteru, „na ostatni miejscu, a i to niechętnie tylko dopuszczane, traktowane podejrzliwie i obelżywie, znajduje się w tym pedagogicznym programie kształcenie intelektu i dostarczanie mu wiedzy. Nieustannie daje o sobie znać lęk przed człowiekiem myślącym, wręcz nienawiść wobec myślenia.”


To jest właśnie cecha wszystkich systemów totalitarnych, ten paniczny niemal lęk i nienawiść w stosunku do myślenia.


Jak pisze autor „Narodowy socjalizm, wślizgiwał się w ciało i w krew tłumu pojedynczymi słowami, zwrotami, formami zdań, które narzucał przez milionkrotne ich powtarzanie i które były przejmowane mechanicznie i nieświadomie.”


Dlaczego język jest tak ważny? „Język nie tylko składa słowa i myśli za mnie: kieruje również moim uczuciem, steruje całą duchową istotą – tym bardziej, im bardziej bezrefleksyjnie, nieświadomie im się poddaję. Słowa mogą być jak maleńkie cząstki jadu, połyka się je niepostrzeżenie, wydają się nie mieć żadnego skutku, a jednak po pewnym czasie występuje trujące działanie.”


Klemperer zwraca uwagę na to samo co Orwell, totalitarne języki, a w tym przypadku LTI, są niezwykle ubogie, nie rozróżniają żywej mowy od słowa pisanego, „wszystko w niej było mową, musiało być przemową, wezwaniem, rozbudzaniem namiętności. Między mowami a artykułami ministra propagandy nie było żadnej różnicy.”


Jaki jest powód powyższego ubóstwa?


Klemperer wyjaśnia, każdy język służy wszystkim ludzkim potrzebom, zarówno komunikacji jak i głębszym potrzebom umysłowym, LTI umyślnie ograniczał się tylko do mowy. Jego celem było stworzenie społeczeństwa kolektywistycznego.


„Kto bowiem apeluje do woli, apeluje zawsze do jednostki, nawet jeśli się zwraca do złożonego z jednostek ogółu. LTI natomiast zmierza do całkowitego pozbawienia jednostki jej indywidualnej istoty, do zagłuszenia w niej osobowości, do uczynienia z niej bezmyślnej i bezwolnej sztuki w stadzie, które pędzi w dowolnym kierunku, atomu w toczącym się kamiennym bloku. LTI jest językiem fanatyków.”


Jak myślicie, dlaczego od kilku lat ideologia gender tak bardzo stara się zmieniać języki, tak bardzo jej zależy na likwidacji zaimków osobowych?


W przypadku LTI, największą ironią jest to, że Hitler to wszystko dokładnie opisał w Mein Kampf, książce która była dosłownie wszędzie, a nikt jego słów nie brał dosłownie. Również dla Klemperera to jest największą zagadką, jak Hitler mógł objąć rządy skoro dokładnie opisał swoje plany w książce rozpowszechnianej w wielomilionowych nakładach.


Opisując chronologicznie rządy Hitlera, autor podkreśla to że większość Niemców widziała w Hitlerze rzeczywiście zbawcę. Pierwsze słowa w LTI, to akt państwowy i znaczenie historyczne. Aktem państwowym w III Rzeszy było niemalże wszystko tak jak i niemalże wszystko miało znaczenie historyczne. Otwarcie każdego odcinka autostrady, każdy zjazd partii, każde dożynki, każde inne święto, wszystkie były historyczne.


Bardzo ważnym słowem było „fanatyczny”. Pierwotnie fanatyzm oznaczał człowieka będącego w religijnym uniesieniu. W III Rzeszy słowo fanatyczny oznaczało największe uznanie. „Przewyższało takie określenia jak mężny, oddany, wytrwały, ponieważ łączyło wszystkie znaczenia tych słów w jednym słowie. Pojawiło się „fanatyczne ślubowanie”, „fanatyczna wiara’ a później „fanatyczna wiara w ostateczne zwycięstwo” a na końcu „dziki fanatyzm”. Słowo „fanatyczny” zdaniem autora to słowo klucz do zrozumienia nazizmu.


Kolejnym zagadnieniem językowym są znaki interpunkcyjne. Jak pisze autor każdy człowiek i grupa ludzi mają upodobanie do szczególnych znaków interpunkcyjnych, które określają ich sposób myślenia. Renan na przykład uważał, że nigdy za wiele użycia znaków zapytania. Uczeni lubią średnik. W przypadku narodowego socjalizmu wydawałoby się, że najczęściej powinien być używany wykrzyknik, jednak jego stosowano bardzo oszczędnie, wręcz niechętnie, w LTI najczęściej używano cudzysłowu.


„Cudzysłów ironiczny kwestionuje prawdę zacytowanej wypowiedzi, sugeruje, że zawiera ona kłamstwo.” „LTI do neutralności żywi odrazę, musi ona zawsze mieć jakiegoś przeciwnika i zawsze musi go zwalczać.”


Opisując swoje spostrzeżenia Klemperer zwraca uwagę na wiarę ludzi w Hitlera, rzeczywistą wiarę aż do samego końca i to wiarę reprezentowaną zarówno przez inteligencją jak i ludzi mniej wykształconych, z tym że o ile wśród zwykłych ludzi było dużo wątpiących w ostateczne zwycięstwo, to inteligencja wykazywała niezachwianą wiarę w Hitlera.


„To, że LTI w swoich punktach kulminacyjnych musi być językiem wiary, rozumie się samo przez się, bo przecież nastawia się na fanatyzm. Ale znamienne jest przy tym, że jako język wiary opiera się ściśle na chrześcijaństwie, dokładnie mówiąc na katolicyzmie.” Było to o tyle zaskakujące, że narodowy socjalizm był wrogo nastawiony do chrześcijaństwa. Wszyscy, członkowie NSDAP, którzy zginęli podczas dochodzenia do władzy traktowani byli jako męczennicy. Sztandar, który nieśli podczas puczu był sztandarem krwi, a wszystkie sztandary SS były poświęcane poprzez jego dotknięcie. Święta, oczywiście zdechrystianizowane, to było „Wielkoniemieckie Boże Narodzenie”, obchodzono „święto niemieckiej duszy”, „zmartwychwstanie Rzeszy Wielkoniemieckiej” czyli ponowne narodziny światła. Bardzo ważne było słowo „wieczny”. „Słowo „wieczny” można by uważać za najwyższy szczebel długiej drabiny nazistowskich superlatywów liczbowych, przy czym za pomocą tego ostatniego szczebla, osiąga się niebo.” Trzecia Rzesza była wieczna. Jednocześnie Hitler był nowym świeckim Mesjaszem, „narzędziem opatrzności”, jego miasto rodzinne, Braunau stało się „miejscem pielgrzymek niemieckiej młodzieży”. Goebbels w swoim przemówieniu oddał istotę tej wiary „Nie potrzebujemy wiedzieć co Fuhrer chce uczynić – wierzymy w niego.” Hitler stał się dla Niemców nowym Chrystusem, zbawicielem.


„Słowa „wierzę w niego” śledziłem do ostatnich dni hitlerowskiej Rzeszy.”


W tym miejscu autor pisze coś co widzimy od upadku komunizmu również w Polsce.


„Teraz dzień w dzień mam do czynienia z ludźmi zrehabilitowanymi i takimi, którzy pragną być zrehabilitowani. Ludzie ci niezależnie od tego, jak bardzo się między sobą różnią, mają jedną rzecz wspólną, wszyscy twierdzą o sobie, że stanowią oddzielną grupę ofiar faszyzmu, wszyscy zostali wbrew własnemu przekonaniu jakimś gwałtem wciągnięci do od dawna im nienawistnej partii, nigdy nie wierzyli w Fuhrera ani w Trzecią Rzeszę”. Zupełnie tak samo jak 3 miliony polskich komunistów, członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i 2 miliony członków młodzieżówki komunistycznej ZSMP, oni również zostali gwałtem zaciągnięci do szeregów komunistów. Czasy się zmieniają, ludzie pozostają ci sami.


Snując dalej swoje rozważania, autor wskazuje na silny kult słońca w narodowym socjalizmie zbieżny z kultem słońca wśród dawnych Germanów. Do kultu słońca nawiązywała odwrócona swastyka i czarne esesmańskie słońce.


Kolejnym sformułowaniem był „materiał ludzki”. „Po wojnie byłem bardziej skłonny znajdować w „materiale ludzkim” przykre pokrewieństwo z „mięsem armatnim”.” O ile jednak „materiał ludzki” nie ma dla Klemperera aż tak wyraźnych cech negatywnych to używane w obozach koncentracyjnych „sztuki” więźniów mają już wyraźnie negatywny oddźwięk. Dlaczego?


„Otóż w obu poprzednich przypadkach chodzi o zawodowe pominięcie cech osobowych, o abstrakcję, natomiast przy sztukach o uprzedmiotowienie. Jest to, to samo uprzedmiotowienie, które wyraża się w urzędowym określeniu „zużytkowanie padliny”, czy raczej w jego rozciągnięciu na zwłoki ludzkie: ze zmarłych w kacetach robi się nawóz i nazywa ten proceder zupełnie tak samo jak przerabianie trupów zwierzęcych.”


Z „uprzedmiotowieniem” wiążą się czasowniki „wybić”, który określa wściekłość do przeciwnika ale traktowanego jako osobę, oraz „zlikwidować” pochodzącego z języka handlowego i odpersonifikującego wroga.


Ważny w tym miejscu jest stosunek narodowego socjalizmu do osobowości.


„Narodowy socjalizm nie chce, broń Boże, naruszać osobowości – przeciwnie, chce ją wywyższyć, co jednak nie przeszkadza, że ją jednocześnie mechanizuje: każdy ma być automatem w ręku przełożonego i wodza, a zarazem ma być gotów do naciskania przycisków automatów, które jemu z kolei podlegają. Ta struktura, będąca zasłoną dla rzeczywistego zniewolenia i depersonalizacji, tłumaczy wielką obfitość występujących w LTI zwrotów dziedziny techniki.”


Następnym bardzo ważnym słowem jest gleichschalten. „Wywołuje ono w wyobraźni obraz przycisku, który ludzi ustawia w jednakowej pozycji i wprawia ich w jednostajny, automatyczny ruch. Ludzie są „glajchszaltowani” czyli unifikowani.”


Z glajchszaltowaniem mamy do czynienia w obecnych tzw. liberalnych demokracjach. Oczywiście przekaz mówi zupełnie coś innego, ważna jest różnorodność, lecz w rzeczywistości ta różnorodność ma być w pełni zunifikowana światopoglądowo.


W tym miejscu, opisując mechanizację języka, Klemperer dochodzi do bolszewizmu. I jest to miejsce, w którym nie sposób zrozumieć autora, żyjącego przez dwanaście lat w totalitarnej rzeczywistości i piszącego takie fantasmagorie na temat innego totalitaryzmu.


„Jest rzeczą pewną, że bolszewizm uczy się techniki od Amerykanów, że z pasją technicyzuje swój kraj. Ale po co technicyzuje swój kraj? Aby swoim ludziom zapewnić egzystencję godną człowieka, aby na ulepszonej bazie materialnej, przy zmniejszonym brzemieniu pracy, dać im możliwość duchowego rozwoju. Nowa obfitość zwrotów technicznych w jego języku świadczy więc o czymś dokładnie przeciwnym niż to, o czym świadczyła w Niemczech hitlerowskich, wskazuje na środek, za którego pomocą prowadzi się walkę o wyzwolenie ducha, gdy tymczasem w niemczyźnie z nadużycia słownictwa technicznego wnioskuję w sposób oczywisty o zniewoleniu ducha.”


Nie potrafię zrozumieć jak można było takie bzdury napisać.


Dalej autor opisuje jak się zmieniało pojmowanie granic Europy w trakcie wojny.


Pierwotnie to Anglia była zagrożona inwazją, jednak w trakcie kampanii rosyjskiej, zagrożona inwazją stała się Europa, nastąpił „najazd stepu”, a Goebbels zaczął posługiwać się rzeczownikiem „stepowienie”, przed którym broniła Europy armia niemiecka.


„Pod względem leksykalnym i pojęciowym decydujące znaczenie ma dla LTI „twierdza Europa” (Festung Europa)”


„Ilekroć słowo „Europa” pojawia się w ostatnich latach w prasie czy w przemówieniach – a im gorsza jest sytuacja Niemiec, tym dzieje się to częściej i tym bardziej w charakterze zaklęcia – zawsze ma ono tylko taką treść: Niemcy „siła utrzymująca ład”, bronią „twierdzy Europa”.


Swoją drogą to jest w pewien sposób fenomenalne zjawisko, jak bardzo dzisiejsza propaganda zakotwiczona jest w propagandzie goebbelsowskiej.


Kolejnym określeniem była „wojna żydowska”, ironią losu jest to, że jego autorem był Żyd, Józef Flawiusz. Opisując tutaj antysemityzm Hitlera, Klemperer dokonuje istotnego spostrzeżenia.


„Znamionuje Hitlera – i to od samego początku i w najwyższym stopniu – owa wyrachowana przebiegłość. Wie on, że może oczekiwać wierności tylko od tych, którzy się znajdują w takim samym stanie prymitywizmu jak on, najprostszym zaś i najpewniejszym sposobem utrzymywania ich w nim jest podsycanie, uzasadnianie i, że tak powiem, gloryfikacja instynktownej nienawiści do Żydów. Co się uzyskuje przez podtrzymywanie takiej niedającej się wykorzenić nienawiści do Żydów, zepchniętej w mroczną sferę intelektu?


Niezmiernie wiele. Tak wiele, że antysemityzmu narodowych socjalistów nie uważam za szczególne zastosowanie ich ogólnej doktryny rasy, lecz jestem raczej przekonany, że przyjęli oni i rozwinęli swoją doktrynę rasy tylko po to, aby w trwały i naukowy sposób ugruntować antysemityzm. Żyd jest czymś najważniejszym w państwie Hitlera, jest najbardziej naturalnym przeciwnikiem, najbardziej przekonywującym mianownikiem. Gdyby Fuhrerowi rzeczywiście udało się unicestwić wszystkich Żydów, to musiałby wynaleźć nowych, bo bez żydowskiego diabła, bez mrocznej postaci Żyda nie byłoby świetlistej postaci nordyckiego Germanina.”



Klemperer opisuje zalecenia Hitlera dla swoich propagandzistów, trzeba przyznać, że od trzech lat propaganda, którą jesteśmy bombardowani wiernie się do tych zaleceń stosuje.


„Nie pozwalaj, aby Twoi słuchacze zaczęli myśleć krytycznie, przedstawiaj wszystko w sposób uproszczony! Jeśli mówisz o wielu przeciwnikach, to temu i owemu mogłoby przyjść do głowy, że to może ty, który jesteś sam, nie masz racji – sprowadź więc tych wielu do wspólnego mianownika, połącz ich w jedno, nadaj im cechę wspólności!”


Dlatego od 1933 roku każdy antagonizm sprowadzano w Niemczech do Żydów. W tej sytuacji każde działanie podejmowane przez nazistów stało się działaniem obronnym, w którym miłujący pokój naziści nie robili nic innego jak tylko bronili się przed czyhającymi wszędzie Żydami. Serio nie widzicie żadnej analogii do dzisiejszych czasów?


Ponieważ Żydzi nie mogli wykonywać zawodów lekarza i adwokata, lecz dla samych Żydów potrzebni byli zarówno lekarze jak i adwokaci, lekarzy żydowskich określano jako „opiekunów chorych” a adwokatów jako „doradców prawnych”.


Stosunki erotyczne pomiędzy Żydami a Niemcami określano zhańbieniem rasy, Rassenschande. Żeby zwiększyć siłę oddziaływania, do słowa Żyd zawsze dodawano epitety typu: przebiegły, chytry, oszukańczy, tchórzliwy itd. Jeśli chciano obrazić Niemca, to określano go jako żydowskiego pachołka, jeśli Niemka była żoną Żyda, to mówiono o niej, że jest żydowską kurwą.


Jak wam się w świetle tego podoba określenie ruska onuca? Żadnych wniosków?


Autor cały czas podkreśla ogromne ubóstwo i prymitywizm języka LTI.


Kolejnym aspektem, który omawia autor, jest prasa. Jak wiele innych jego wniosków i te bez problemu można odnieść do naszych czasów.


„Pomieszanie ilości z jakością, amerykanizm najordynarniejszego gatunku”. Stosowanie bajkowych liczb, publikowanie komunikatów wojennych z uparcie i nachalnie stosowanymi superlatywami „niewyobrażalny” i „niezliczony” było cechą główną LTI dotyczącą opisu działań wojennych.


„Zdumiewał przy tym bezwstydny cynizm kłamstw, ujawniający się w liczbach; do fundamentu doktryny nazistowskiej należy przekonanie i bezmyślności mas i możliwości ich absolutnego ogłupienia.”


Brak umiaru w liczbach i przekonanie o bezmyślności mas nie jest tylko cechą nazizmu, zostało wielokrotnie empirycznie udowodnione przez wszystkie rządy świata w ciągu ostatnich trzech lat.


Ukoronowaniem nazistowskiej sztuki języka był Goebbels. Goebbels był mistrzem słowa, a jego dziełem były nagłe „antytetyczne przeskoki od uczoności do prostactwa, od tonu trzeźwego, rzeczowego, do kaznodziejskiego, od chłodnego racjonalizmu do rzewności po męsku powstrzymywanych łez, od prostoty, od berlińskiej gburowatości do patosu człowieka wadzącego się z Bogiem i proroka. Jest to jak drażnienie skóry pod na przemian zimnym i gorącym prysznicem, fizyczne działanie jest takie samo, uczucia słuchacza nigdy nie zaznają spokoju, są stale przyciągane i odpychane, a krytyczny rozum nie ma czasu zaczerpnąć oddechu.”


Książka Klemperera nigdy nie została wydana w Izraelu z powodu rozdziału dotyczącego syjonizmu. Klemperer podkreśla, że dla niego jak i wielu innych wykształconych Żydów, syjonizm dotyczył jedynie sprawy austriackiej. To tylko w wielonarodowej Austrii „mogła też być narodowość żydowska”. W Galicji „żyła jeszcze w zwartej masie drobnomieszczańska ludność żydowska, tworząca dobrowolne getta z zachowanym własnym językiem i obyczajem, tam syjonizm był czymś tak zrozumiałym, że nasuwało się tylko jedno pytanie: Jak to się stało, że pojawił się dopiero w latach 90 tych ubiegłego stulecia?

Ale co to obchodziło mnie? Co to obchodziło Niemcy? Co to miało wspólnego z moim kręgiem życiowym? Byłem przecież tak pewien swojej niemieckości, swojej europejskości, swego uniwersalnego człowieczeństwa.”


Po zakończeniu I wojny światowej „Naturalnie czułem narastającą z dnia na dzień falę antysemityzmu i nazizmu – znajdowałem się przecież wśród studentów i profesorów, a niekiedy myślę, że środowisko to było gorsze od drobnomieszczaństwa (bardziej winne było na pewno)”. W odpowiedzi na to zaczął wzmacniać się syjonizm, lecz dla Klemperera cały czas był czymś zupełnie obcym. Dla zasymilowanych Żydów niemieckich, syjonizm był „austriackim ruchem”.


Zdaniem Klemperera wpływ na światopogląd Hitlera miało to, że „spędził swoje lata nauki w Austrii i musiał tam przyswoić sobie formy językowe i myślowe Herzla” – twórcy syjonizmu.


Klemperer pisze, że gdy po raz pierwszy przeczytał pisma Herzla „ich lektura była dla mnie wstrząsem, który graniczył z rozpaczą (sic !!!). Moja pierwsza notatka na ten temat w dzienniku brzmi „Panie, strzeż mnie przed mymi przyjaciółmi!” W tych dwóch tomach można przy odpowiednim nastawieniu znaleźć materiał dowodowy na wiele z tego, co Hitler, Goebbels i Rosenberg mówią przeciwko Żydom, nie trzeba do tego zbytniej zręczności w interpretacji i przekręcaniu.

Potem uporządkowałem sobie w kilku hasłach i cytatach podobieństwa i różnice między Hitlerem a Herzlem. Dzięki Bogu były też pomiędzy nimi różnice.”


Herzl żąda tylko równouprawnienia, bezpiecznej przestrzeni dla grupy ludzi maltretowanych i prześladowanych. Określenia Untermenschen (Podludzie) używa dla określenia traktowania Żydów galicyjskich. Żąda utworzenia ojczyzny dla uciśnionych mas wschodnich Żydów. „Opowiada się za zakazem małżeństw mieszanych, jest przywiązany do niemieckiej formacji umysłowej i niemieckiego języka, które chce zabrać do Palestyny.”


„Z chwilą wszakże, gdy wspina się na piedestał przywódcy zesłanego przez Boga i czuje się zobowiązany sprostać tej swojej misji, podobieństwo myślowe, moralne, językowe między mesjaszem Żydów a mesjaszem Niemców, przybiera to groteskową, to znów przerażającą postać. Herzl rozwija „narodowosocjalistyczny sztandar” z siedmioma gwiazdami symbolizującymi siedmiogodzinny dzień pracy, druzgocze wszystko co mu się opiera, niszczy, co mu staje na drodze, jest wodzem, który swoje zadanie otrzymał od losu i urzeczywistnia to, co nieświadomie drzemie w masach jego narodu, masach, z których on chce stworzyć naród, a wódz „musi mieć twarde spojrzenie” Propagandę należy uprawiać wszelkimi środkami, o ile infantylne masy bierze się na ortodoksję i sanktuaria, to wobec kręgów zasymilowanych i wykształconych można „propagować syjonizm poprzez snobizm”. Należy przywiązywać wagę do mundurów, sztandarów i uroczystości. Niewygodnych krytyków traktuje się jako wrogów państwa. Opór wobec ważnych przedsięwzięć należy łamać „z bezwzględną surowością”, podejrzeń i zniewag pod adresem inaczej myślących nie należy się wyrzekać. Herzl niejednokrotnie daje w ręce Hitlera bardzo użyteczną broń. Pragnie zmusić Rotszyldów, aby całego swojego majątku użyli na rzecz narodu żydowskiego, zamiast jak dotąd bogacić się na armiach wszystkich mocarstw. Naród żydowski włączy się w pertraktacje pokojowe jako potęga finansowa. Będzie to o tyle możliwe, że przecież nawet po założeniu państwa żydowskiego pozostanie jeszcze wielu Żydów, którzy będą mogli mieć oparcie we własnym państwie, a zarazem służyć mu z zewnątrz. Jakież możliwości interpretacyjne otwierają się dla nazizmu !”


„Jakżeż uderza ta stale powtarzająca się zgodność ich obu – myślowa i stylistyczna, psychologiczna, spekulatywna, polityczna, a ile sobie wzajemnie zawdzięczali!

Hitler zjednał syjonizmowi i państwu żydowskiemu więcej zwolenników niż sam Herzl. A z kolei Herzl, od kogo Hitler mógłby się nauczyć rzeczy dla swoich celów ważniejszych i przydatniejszych.

Doktryna nazistowska niewątpliwie zawdzięcza syjonizmowi niejeden impuls i niejeden element wzbogacający.”


Opis niesamowitej książki Klemperera chciałbym zakończyć postawionym przez niego pytaniem, pytaniem na które jako historyk przez całe życie nie mogłem odnaleźć odpowiedzi, do chwili gdy zaczęła się tzw. pandemia, wtedy wszystko zrozumiałem.


„Jak to było możliwe, że ludzie wykształceni popełnili taką zdradę wobec wszelkich wartości duchowych, wobec całej kultury, całej ludzkości?”



41 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page