top of page

Nadchodzi czas nacjonalizmów.

  • Dariusz Zdebel
  • 5 dni temu
  • 5 minut(y) czytania

Pamiętacie te Gwiezdne Wojny, w których Yoda poleciał na planetę Kamino, z której przywiózł armię klonów. Ta część kończy się jego słowami „Wojny Klonów się rozpoczęły”.

Wojny Klonów, których skutkiem było powstanie totalitarnego Imperium Galaktycznego.


W tej chwili Zachód stanął przed erą nacjonalizmów. Zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do lat 30-tych XX wieku. Zarówno wtedy jak i teraz zawdzięczamy to rządom socjalistów.


Nacjonalizm jest w dziejach ludzkości czymś naturalnym, z jednej strony buduje tożsamość grupy wyznaczając jasno określone granicy pomiędzy MY a ONI. Z drugiej strony daje tej grupie poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa, jednostka wie, że ma oparcie, że może liczyć na grupę.


Jak popatrzymy na całą historię ludzkości, nacjonalizm był czymś naturalnym, to jego brak był czymś nienaturalnym. Grecy byli skrajnymi nacjonalistami, Rzymianie byli nacjonalistami, tak samo Egipcjanie i Chińczycy. Pamiętacie określenie barbarzyńcy? Tak Rzymianie określali tych, którzy mieszkali poza ich granicami i których języki przypominały im bar bar, czyli nasze ble ble, krótko mówiąc wszyscy żyjący poza Imperium bełkotali, więc byli bełkotarzami czyli barbarzyńcami.


Po upadku Cesarstwa Rzymskiego, przez krótki okres czasu Kościół katolicki dokonał niemożliwego, stworzył Uniwersalizm, który zastapił dawny nacjonalizm. Jednak szybko to się skończyło wraz z powstaniem w średnim średniowieczu monarchii narodowych, których symbolem była Wojna Stuletnia i nasza Wielka Wojna z Krzyżakami. Potem już mieliśmy nieprzerwaną erę nacjonalizmu, którego jednak największe nasilenie nastąpiło o ironio losu, po Rewolucji Francuskiej.


Po pierwszej wojnie światowej nacjonalizm był zwalczany jedynie w Związku Sowieckim, ponieważ nie pasował do idei rewolucji komunistycznej i walki klas, w której nie było miejsca na jakieś narodowe mrzonki. Jednak nawet tam, gdy doszło do walki na śmierć i życie z innym socjalizmem, czyli jego wersją narodowo-socjalistyczną, Stalin reanimował koncepcję Matki Rosji i błyskawicznie wrócił do nacjonalizmu.


Po II wojnie światowej nacjonalizm rozkwitł w krajach azjatyckich, w Afryce sprowadził się tożsamości plemiennej, w krajach Arabskich jego ersatzem stała się religia, co wynika z braku struktur narodowych, zamiast których państwa budowano na strukturach plemiennych więc jedynie religia mogła być ponad plemiennym spoiwem. Widać to jasno po szybkości z jaką rozpadła się Libia i problemach Syrii, Iraku, Afganistanu. Inna sytuacja jest w Iranie, gdzie dominują Persowie.

Skrajnie nacjonalistycznym państwem natomiast był i jest Izrael. Nacjonalizm jest niezwykle silny w USA, gdzie jednak sprowadza się nie do narodu, a do instytucji państwa.


Coś dziwnego jednak wytworzyło się w Europie Zachodniej. Tam nacjonalizm zaczął być traktowany jako zagrożenie. Podobnie zresztą było w Europie Wschodniej. O ile na Wschodzie był zagrożeniem dla niemal kolonialnej zależności od Związku Sowieckiego, tak na Zachodzie widziano w nim cały czas cień rządów autorytarnych, faszyzmu i narodowego socjalizmu. Właściwie został z nimi powiązany, dlatego przez cały okres od II wojny światowej był sukcesywnie zwalczany. Gdy upadł blok Wschodni, wizja Końca Historii Fukuyamy wydawała się spełniać.


Nadszedł XXI wiek i wszystko zaczęło się walić.

Najpierw na Wschodzie. Gdy prezydentem Rosji został alkoholik Jelcyn, Zachód zaczął rozkładać Rosję na czynniki pierwsze. Rosja z dnia na dzień z supermocarstwa stała się neokolonią, rozkradaną, pomiataną, ośmieszaną. Rosjanie, zwykli Rosjanie stali się nędzarzami. Ich emerytury stały się głodowe, kraj nawiedził kryzys gospodarczy spowodowany nie tylko upadkiem komunizmu ale i terapią szokową Sachsa. Na efekty nie trzeba było długo czekać, do władzy doszedł Putin i momentalnie odrodził się nacjonalizm, rosnący z każdym zwycięstwem Putina.


Na Ukrainie, w kraju skorumpowanym do cna, nacjonalizm zaczął się rozwijać już przed 2014 roku. Jednak po Majdanie dosłownie eksplodował niestety w swej banderowsko - nazistowskiej wersji. Gdy dwa nacjonalizmy, rosyjski i ukraiński się zetknęły musiało dojść do wojny zważywszy, że Wschód Ukrainy był i jest rosyjskojęzyczny i zawsze ciążył ku Rosji.


Na Zachodzie Europy, nacjonalizm wydawał się być martwy. Społeczeństwom żyło się dostatnio, brakowało większych konfliktów, wszystkim wydawało się, że nadszedł świecki raj w postaci liberalnej demokracji. I prawdopodobnie byłoby tak do teraz gdyby nie na pozór dziwaczny sojusz neomarksistów i globalistów.


Ten sojusz jest tylko na pozór dziwaczny, w krajach totalitarnych a takie jedynie tworzył i tworzy system socjalistyczny tworzą się idealne warunki dla wszelkiego rodzaju monopoli, karteli i korporacji.

Państwa socjalistyczne regulując wszelkie aspekty gospodarki, produkując taśmowo przepisy i prawa, są wymarzoną pożywką dla ogromnych monopoli.

Neomarksizm od lat sześćdziesiątych dzięki Długiemu Marszowi Przez Instytucje opanował system szkolnictwa i kulturę, następnie zdobył praktycznie wszystkie partie centrowe i lewicowe, które jak np. CDU stały się chrześcijańskie i centrowe jedynie z nazwy. A jedynym powszechnie uznawanym programem politycznym stały się różne lewackie hybrydy.


I gdy neomarksizm opanował system władzy stał się naturalnym sojusznikiem wielkiego kapitału. To wtedy pojawiła się koncepcja Czwartej Rewolucji Przemysłowej. Szybko się wszystko rozwijało, więc postanowiono cały proces przyspieszyć. Cóż mogło pójść nie tak.


Postanowiono dokonać drastycznej przebudowy społeczeństwa i ulepić golema na wzór dawnego homo sovieticus.


Szybko stworzono nowe świeckie kulty z quasi religijną dogmatyką. Kult Globalnego Ocieplenia, Kult Różnorodności, Kult Inkluzywności, Kult Równości.


Żeby zlikwidować ewentualny opór społeczeństw postanowiono stworzyć nową świecką Wieżę Babel i zaczęto przeprowadzać systemowy zalew krajów obcymi kulturowo ludami. Żeby spacyfikować ewentualny opór posłużono się kijem i marchewką, czyli oskarżeniami o rasizm, brak empatii i argumentem o niezbędnej sile roboczej.


Połączono z tym kult różnorodności mówiący o tym, że nowoczesne społeczeństwo dla swego rozwoju potrzebuje różnorodnych kultur, dziwnym trafem zaczęto zwalczać tradycję białej Europy chrześcijańskiej, próbując na jej miejsca zaimplementować kulturę dewiantów seksualnych.


Wszystko miało być pstrokate jak strój klauna, już nie tylko rasowo, ale i religijnie a także pod względem preferencji seksualnych. Zaatakowano chrześcijaństwo, rodzinę a na końcu nawet płeć robiąc dzieciom shit z mózgu wmawiając im gender fluid.


Jedną z najważniejszych religii miał być jednak Kult Globalnego Ocieplenia, gdyż umożliwia on przeprowadzenie szybkiego transferu bogactwa do globalistów, systemowe zubożenie ludności, likwidację klasy średniej i wprowadzenie neofeudalizmu.


Wszystko szło dobrze, ale nie wiadomo dlaczego postanowiono to przyśpieszyć. Odpalono szopkę z Covidem. Przeprowadzono największy eksperyment socjologiczno - psychologiczny w dziejach. Wmówiono zdrowym ludziom, że są chorzy i społeczeństwa zachodnie karnie dały się pozamykać w aresztach domowych, nawet nie trzeba było budować obozów koncentracyjnych, sami pozamykali się w klatkach. Popełniono jednak błąd, zapomniano o celu, którym miało być przyspieszenie neomarksistowskiej ontogenezy, zamiast niego skupiono się na transferze bogactwa z dołu do góry. I szopkę przeciągnięto za długo. Skutkiem tego stracono wszelkie korzyści a wręcz przeciwnie zaczął pojawiać się opór.


Wtedy pojawił się Czarny Łabędź. Putin zaatakował Ukrainę. I wszystko zaczęło się sypać, ponieważ osłabione po lockdownach i zadłużone po kurek gospodarki zachodnie uzależnione dzięki Zielonemu Ładowi od rosyjskiego gazu zaczęły robić bokami. To był ten moment na wykonanie kroku w tył, jednak takie działanie jest impossible dla każdej maści marksistów. Zamiast odpuścić na okres wojny z realizacji celów walki z globalnym ociepleniem, wręcz przeciwnie zaczęto wszystko przyśpieszać. Przegrywana wojna, postępujące zubożenie ludności, ciągły napływ milionów socjalnych pasożytów z Afryki, mogły spowodować tylko jedno początek kryzysu i upadek finansów publicznych. A to spowodowało sygnał do odrodzenia się nacjonalizmów. Rządy złożone z imbecyli zamiast rozwiązać problem wybrały najgorsze rozwiązanie, a mianowicie zaczęły zwalczać nacjonalizmy przy pomocy represji.


Każdy doskonale wie, że represje stanowią idealną pożywkę dla wszelkich ruchów społecznych i religijnych. I tak się stało. Dzisiaj w zlewaczonym Londynie doszło do demonstracji 3 milionów ludzi, w Niemczech na szczycie sondaży jest AfD, w Ameryce wygrał Trump, w Polsce Nawrocki a Korona Brauna sama ma takie poparcie jak niedawno cała Konfederacja, we Francji upada kolejny lewacki rząd a Europa, co widzą wszyscy, skręca na prawo.


Zaczyna się era nacjonalizmów. Tego procesu nie da się zatrzymać, gdyż jedyne co mogłoby go powstrzymać to koniec Zielonego Ładu, koniec socjalizmu, koniec Eurokołchozu i powrót do korzeni czyli do EWG, koniec lewackiej tęczowej indoktrynacji oraz zakończenie zalewu Europy przez imigrantów. To jest niemożliwe.

Więc nacjonalizmy będą rosnąć i czekają nas wojny kulturowe, walki na ulicach. To koniec spokojnej, dostatniej Europy. Dzięki lewakom i globalistom wróciliśmy do Europy lat trzydziestych. Nawet wojnę mamy w perspektywie.

ree

Komentarze


Kontakt

Thanks for submitting!

© 2023 by Train of Thoughts. Proudly created with Wix.com

bottom of page