Jak nie chcesz nic wiedzieć o fabule lepiej najpierw zobacz film.
Wczoraj wieczorem zaciekawiony postami na FB odpaliłem Netflixa i włączyłem „Nie patrz w górę” w reżyserii Adama McKaya z Leonardo DiCaprio i Meryl Streep. Byłem bardzo ciekawy tego co zobaczę, recenzje były dobre ale już nieraz po obejrzeniu polecanych filmów przeżywałem rozczarowania, więc podszedłem do niego ostrożnie. Niepotrzebnie. Film naprawdę jest bardzo dobry.
Szkielet fabuły jest ograny, młoda doktorantka astronomii przypadkowo robiąc zdjęcia nieba, odkrywa kometę i po określeniu jej trajektorii przy pomocy swojego mentora z przerażeniem wspólnie odkrywają, że celem komety wielkości Everestu jest ziemia, a konkretnie ocean w pobliżu Chile. Ileż to już razy widzieliśmy. Ten film jest jednak inny. Istotą jego fabuły jest reakcja rządów, polityków, biznesu i społeczeństwa na śmiertelną perspektywę zagłady całej ludzkości.
Gdy czytam recenzje tego filmu widzę jak niewiele ci co go oglądali zrozumieli z jego przesłania. Ten film to nie satyra, to nie ironia, metafora albo jakaś inna próba usprawiedliwienia bezdennej głupoty obecnego świata. Ten film to niejako film dokumentalny, swoista kronika filmowa ukazująca upadek intelektualny społeczeństw Zachodu.
Niestety wbrew temu co o sobie myślimy zaliczyliśmy intelektualny regres.
Wracając do filmu. Naukowcy spodziewają się, że gdy poinformują prezydent, w tej roli Meryl Streep, nastąpi pełne skupienie rządu na rozwiązaniu przerażającego problemu. Nic z tego. Dla polityków najważniejsze są nadchodzące wybory, prezydent jest tak niskich lotów intelektualnych, że aż budzi zażenowanie. Wobec tego astronomowie postanawiają poinformować media. Dostają się do najbardziej oglądalnego programu telewizyjnego. Niestety nie mogą się przebić przez egzystencjonalne problemy ludzkości w postaci zerwania związku przez jakąś kretynkę i jej zidiociałego chłopaka. To naprawdę wielki problem dla 300 milionów Amerykanów, że ta idiotka przez trzy noce nie spała bo ją ten debil zostawił. Gdy nasi ulubieńcy próbują przedstawić, że za pół roku walnie w nas kometa prowadzący zachowują się jak dzieci. Gdy astronomka nie wytrzymuje i w końcu się wścieka, następuje hejt na necie i wysyp demotów. No co za foliara. Nie liczy się problem, nie liczy się zagrożenie, liczą się lajki na necie i tylko to ma znaczenie.
W międzyczasie do sieci dostają się zdjęcia pornograficzne prezydent, więc żeby przypudrować aferę rząd zaczyna przygotowywać plan ratunku Ziemi.
W trakcie jednak ratowania zmieniają się priorytety ponieważ okazuje się, że kometa jest ze złota i rzadkich metali. Pojawia się nowy plan, drony ją rozbiją na kawałki a jak te spadną, zostanie zlikwidowany problem biedy i bezrobocia na świecie. Na pytanie astronoma, czy symulacje zostały sprawdzone przez naukowców, pada odpowiedź, że oczywiście. I zaraz mam przed oczami obecny cyrk. Okazuje się, że jeden z naukowców sprawdzających symulację wybuchów jądrowych to anestezjolog, pozostali również mają zbieżne kwalifikacje, jednym słowem sami fachowcy.
Kolejne miesiące to walka dwóch opcji: Patrz w górę, Nie patrz w górę, patrz przed siebie. Nikt nie mówi o nauce, nauka nie interesuje nikogo, liczą się tylko lajki na necie i opinie. Kometa jakby nie istniała, jej pierdzielnięcie staje się kwestią nie nauki, lecz wiary, nie przetrwania lecz pyszczenia na mediach społecznościowych. I ten idiotyzm trwa do chwili, gdy kometa jest już na tyle blisko, że widać jej ogon na niebie, trudno już wtedy udawać, że jej nie ma. Wyparcie nic nie daje jak wisi nam nad głową, większa każdej nocy.
I właśnie to jest obraz dzisiejszego społeczeństwa świata Zachodu. Nie liczy się nauka, liczy się internet, panuje wszechobecne intelektualne lenistwo, nikt nie stara się zweryfikować informacji, obecnie wystarczą opinię, każdy zamyka się w bezpiecznym kokonie swoich opinii, z którego broń boże nie wychyla się, aby nie dostać dysonansu poznawczego, który by go zmusił do przemyśleń. Zresztą po co? Przecież jak coś jest ważne to powie nam o tym telewizja. Kluczowa dzisiaj już nie jest nauka, lecz to, kto z kim jest, kto z kim zerwał, kto z kim ma dziecko albo kto, komu przyprawił rogi. Ludzie, którzy kiedyś z powodu swojej ignorancji wstydziliby się odezwać teraz stają się wyrocznią dla innych. W sumie nie wiem jak można żyć bez tak potrzebnej wiedzy jak ta, kto z kim śpi, lub co ma ubrane. I na koniec politycy. Ci, którzy decydują o losie milionów ludzi. To stado idiotów bez elementarnej wiedzy zainteresowane jedynie słupkami sondaży.
Ten film to nie satyra, to brutalny obraz naszej rzeczywistości.
Mam tylko nadzieję, że obecnie żadna kometa nie pędzi na kursie zbliżeniowym z naszą planetą, i nie grozi nam wyginięcie za pół roku. Bo jeśli tak to ten film może okazać się proroctwem.
Comments