top of page

Oppenheimer – jak zwykle subiektywnie


Na ten film wybierałem się od samej premiery jednak z powodu ciągłych wyjazdów mogłem go zobaczyć dopiero teraz.

Zacznę od obsady. Film jest prawdziwym skarbcem, w którym znajdują się same diamenty. Cillian Murphy, Emily Blunt, Matt Damon, Robert Downey Jr., Gary Oldman, Josh Hartnett, Rami Malek, Tony Goldwyn, Casey Allfeck, Jason Clarke i wielu innych. Nie pamiętam filmu, w którym grałoby tylu tak znakomitych aktorów. Muzyka. Dla mnie muzyka jest zawsze istotną częścią filmu. Dla tego filmu muzykę skomponował Ludwig Goransson. Co mam powiedzieć. Jest genialna. Każda nuta jest tam gdzie powinna być. Nie przytłacza filmu ale jednocześnie jest jego wyraźną i samodzielną częścią. Scenarzystą i reżyserem filmu jest Chistopher Nolan, który do tej pory wsławił się Memento, Bezsennością, trylogią Mrocznego Rycerza, Dunkierką, Incepcją, Interstellar i Prestiżem. Każdy jego film był genialny, genialny jest i Oppenheimer.

Przede wszystkim film nie jest prawilny, nie ma w nim obowiązkowego zestawu podstawowego w postaci Murzynów, gejów, lesbijek i transów. Nolan starał się nakręcić dzieło a nie Netflixowy shit. I muszę przyznać, że w powodzi hollywoodzkich gniotów, które nas bezustannie zalewają, w końcu po Batmanie i Diunie zobaczyłem coś co mnie na trzy godziny przykuło do fotela.

Film jak mówi tytuł, opowiada o życiu twórcy bomby atomowej, Robercie Oppenheimerze. Nie ma w nim efekciarstwa, brak spektakularnych efektów specjalnych, pościgów, strzelanin a mimo to nie można się od niego ani na chwilę oderwać.

Nolan zagłębia się w kilka kwestii związanych z naturą ludzką, wchodzi w nią tak głęboko, że w końcu trudno powiedzieć kto jest dobry a kto zły.

Patrząc na film kilka razy zmieniałem zdanie o samym Oppenheimerze. Z jednej strony prawdziwy geniusz, ojciec fizyki kwantowej, nauczył się niderlandzkiego w ciągu sześciu tygodni, umiał sanskryt, z drugiej ślepy miłośnik komunistów. Nie mogłem zrozumieć jak taki geniusz mógł nie mieć rozeznania w tym co się dzieje w Hiszpanii, jak mógł nie wiedzieć o zbrodniach komunizmu w ZSRR, jak mógł być aż tak zaślepiony w swoich lewicowych poglądach, w mrzonkach, że Stalinowi zależy na pokoju. Odpowiedzi udzielił jeden z bohaterów, mówiąc że „Geniusz nie oznacza mądrości”.

Potem gdy był niszczony przez Komisję było mi go żal, jak można było tak podle zniszczyć takiego człowieka. Jednak wstrząsnęło mną ostatnie przesłuchanie prokuratora Robba. Robb zapytał Oppenheimera czy chciał aby bomba została zrzucona, gdy ten próbował wykręcać się od odpowiedzi, zaatakował go, że na co liczył konstruując ją przez trzy lata, że przecież sam wybierał cele, więc jak może teraz mówić, że był przeciw. Nie mam pojęcia czy taka rozmowa była na pewno ale Nolan świetnie tutaj przedstawił rolę naukowców, ich fałszywą etykę, próbę zrzucania odpowiedzialności za swoje czyny na polityków. Robb jednoznacznie wskazał fałsz, za którym próbował się schować Oppenheimer. Na to samo uwagę zwrócił również Strauss, że Oppenheimer poświęca się po to, bo potrzebuje publicznego odkupienia win.

Nolan w postaci Straussa przedstawił ludzką zawiść i małostkowość. Strauss nie mógł zapomnieć Oppenheimerowi tego, że ten publicznie go upokorzył przed laty. Dlatego po kilku latach stworzył intrygę, która doprowadziła do jego upadku. Wyjątkowo podła kreatura. Powiedział jednak ważne zdanie „prawdziwa władza znajduje się w cieniu”.

Również wśród naukowców widzimy zawiść w stosunku do osiągnięć Oppenheimera, jednak trzeba przyznać, że wielu zrażał swoim uwielbieniem komunizmu i otwarcie lewicowymi poglądami. Widać również jak działa system, dopóki był potrzebny był niezwykle ważną osobą jednak w chwili gdy bomba została już skonstruowana nagle stał się nikim.

Bardzo ciekawe stwierdzenie padło z ust Einsteina, gdy powiedział Oppenheimerowi, że gdy przyjdzie taki czas, że będą mu dziękować za to co zrobił, to niech pamięta, że im nie będzie chodziło o niego tylko o siebie. I gdy w ostatniej scenie Oppenheimer otrzymuje medal od prezydenta, wszyscy przychodzą mu gratulować, wszyscy ci co przyczynili się do jego upadku, a Oppenheimer tylko się smutno i nieśmiało uśmiecha.

Nolan nakręcił genialny film, film nie o bombie a o ludziach, o ich słabościach ale i o zawiści, skrywanej nienawiści, o całym złu tkwiącym w naturze ludzkiej, ale również o upadku, o tym, że w imię dobrych intencji naukowcy gotowi są podpalić cały świat, a wyrzuty sumienia mają dopiero po wszystkim, gdy już jest za późno.

Dla mnie jednak najważniejsze były słowa Oppenheimera, które powiedział podczas przesłuchania przez komisję przyznającą certyfikat bezpieczeństwa. Powiedział, że jest prześladowany nie za to, że był zdrajcą, bo nie był, nie za to, że coś zawinił, lecz za to, że głośno wyrażał swoje poglądy, za to, że mówił co myśli, za swoje przekonania. Wątpię czy Nolan te słowa wkomponował zupełnie bez powodu, jest zbyt dobrym reżyserem, żeby zostawić sprawy przypadkowi.

Muszę powiedzieć, że to jest jeden z najlepszych filmów jakie kiedykolwiek widziałem, Nolan udowodnił że można nakręcić genialny film bez jakichkolwiek efektów specjalnych. Film po zakończeniu, którego nie wiesz co zrobić, jak się zachować i czujesz się jakbyś był współwinnym w zbrodni.



32 wyświetlenia0 komentarzy

Comentarios


bottom of page