Otwarcia Olimpiady w Paryżu nie widziałem, gdyż wtedy błądziłem po bezkresach Ladakhu, jednak gdy w końcu znalazłem się w zasięgu wifi zaraz zobaczyłem burzę w necie. Ogromna większość ludzi była oburzona, choć na przykład sztandarowy sportowiec prawilnej władzy, piewca socjalistycznego porządku, niejaki Igor Świątek gromił wszelkich krytyków uroczystości otwarcia tak samo jak swojego czasu wszystkich antyszczepów a później wszelkie ruskie onuce. Postanowiłem nie wypowiadać się dopóki sam nie zobaczę tego, co tam właściwie się działo. Odpaliłem YT i szybko znalazłem czterogodzinną transmisję imprezy z Eurosportu. I obejrzałem. Jedno co mi się pojawiło w głowie to:
W T F !!!!!!!
Co to ku.wa jest?
To co zobaczyłem, w swej wymowie można porównać jedynie z jednym wydarzeniem z historii, otwarciem olimpiady przez nazistów, sorry napisałem nazistów?, nie, przez ideologicznych kuzynów obecnych lewaków europejskich, czyli przez narodowych socjalistów z niejakim Adolfem na czele w 1936 roku.
Nawet nie zaskoczyło mnie postępowanie sportowców, ich uległość. Gdyby tęczowi witali się tak jak brunatni, wyciągniętą ręką, widzielibyśmy wszystkich sportowców świata na barkach z wyciągniętymi łapami, zupełnie jak w 1936 roku. Nie ma granicy, do której ludzie by się nie zeszmacili. Powtórzę raz kolejny to co pisałem wielokrotnie: ostatnie cztery lata pozwoliły mi zrozumieć fenomen dojścia do władzy Hitlera i narodowych socjalistów w najlepiej ówcześnie wykształconym społeczeństwie świata. Z pełną swiadomością muszę przyznać, że dzisiaj byłoby im łatwiej.
Wracając jednak do ceremonii otwarcia, różnica między 2024 a 1936 roku, jest taka, że ten niejaki Goebbels przy tym co zobaczyłem teraz, miał jednak wielki smak i elegancję. Było nie było, to właśnie hitlerowcy wymyślili pięć kół olimpijskich i jako pierwsi zapalili znicz olimpijski. Propagandowy film reżyserki Leni Riefenstahl, Olympia jest genialnym obrazem. To co zobaczyłem teraz mimo równie wielkiej propagandy jest jako obraz skrajnie prymitywne i prostackie, jak podsumował Michalkiewicz: widowisko stworzone przez motłoch i skierowane do motłochu.
Obraz jednak wcale nie jest taki płytki. Oczywiście prawilni półinteligenci wykształceni ponad swoją inteligencję, pewnych rzeczy nie są w stanie zauważyć lecz to, co zobaczyłem nie jest czystym przypadkiem. Pora w końcu zrozumieć. Jesteśmy na wojnie kulturowej, tu nie ma kompromisu, albo oni albo my. Jesteśmy na początku trzeciej wielkiej rewolucji, po francuskiej i bolszewickiej.
Igrzyska Olimpijskie od swoich korzeni zawsze oznaczały pokój, jednak ta olimpiada nie zapowiada pokoju. Cała symbolika otwarcia nawiązuje do krwi i śmierci.
Na początku gdy część barek z ekipami płynęła, mamy stylizowane obrazy z walk na barykadach podczas rewolucji francuskiej. Mamy trupy, karabiny, rzeź, którym towarzyszy napis Liberte – Wolność. No zajebiście. To niby była pochwała czego? Rzezi? Morderstw? Wolność opiera się na rzezi? Tego chciał de Coubertine? Serio?
Następnie pojawiła się metalowa kapela Gojira, która zagrała ostry kawałek w oknach paryskiego pałacu Conciergerie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że we wszystkich innych oknach stała ubrana w czerwoną suknię Maria Antonina ze swoją obciętą głową w dłoniach. Dodatkowo co jakiś czas wybuchały płomienie a w finale pojawiły się stylizowane fontanny krwi na całym pałacu z pasków czerwonego materiału. Już nie mówię o tym, że mamy tu wątek satanistyczny. Nie ostatni zresztą.
To nie koniec, w dalszej części mamy kolejne nawiązanie do rzezi rewolucji, stylizowane ponabijane kobiety na piki, kołyszące się w tę i z powrotem w makabrycznym tańcu. W tym miejscu mamy obraz prawdziwej lewackiej miłości, czyli biegnących kopulować dwóch facetów i kobietę, z tym że faceci również mają się ku sobie. Prawdziwa lewacka miłość jak zawsze skupia się stricte do kopulowania, wszędzie i z każdym.
Następnie mamy obraz dla prawdziwych idiotów, bo im się też od życia coś należy, czyli wstawkę z minionkami. Tak myślałem początkowo, teraz jednak po komentarzu, minionki nie są przypadkowe, są personifikacją głupoty i ślepoty obecnych społeczeństw, nie widzących tego co się dookoła nich dzieje i napieprzających się w ciągłych wojenkach plemiennych.
Znowu kolejne barki.
I profanacja Ostatniej Wieczerzy, której nie powstydziłby się świr Kaligula. Mamy tłustego Jezusa lebijkę queer , a żeby było całkiem prawilnie Żydówkę, która jak mówi, całe swoje życie nie może otrząsnąć się z Holocaustu. Dookoła niej baby z brodami i inne dziwadła, a ukoronowaniem obrazu jest niebieski cap z żółtą brodą i fiutem na wierzchu podany w jarzynach i jęczący coś pod nosem falsetem, jako okultystyczny ersatz Eucharystii. I pomyśleć, że o Kaliguli wszyscy mówili, że był chory psychicznie, a tu się okazuje, że gość był całkiem spoko. Lewary biją go na głowę, przy nich wygląda jak stateczna i nudna guwernantka. Obraz co ciekawe kończy napis Obscurite czyli Ciemność. Przypadek? Oczywiście.
Kolejnym obrazem jest płonący fortepian i manifest komunistyczny hipokryty, milionera Lennona – Imagine. „Wyobraź sobie, że nie ma raju, Pod nami nie ma piekła, Nad nami tylko niebo.Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących chwilą obecną. Wyobraź sobie, że nie ma państwI nie ma też religii. Wyobraź sobie, że nie ma majątków. Nie ma powodu dla chciwości, ani głoduBraterska wspólnota. Wyobraź sobie wszystkich ludzi dzielących ze sobą cały świat.”
BTW wielka szkoda, że sam Lennon się do tego nie stosował.Oczywiście macie rację, to że wybrano akurat tą piosenkę, w tym miejscu i w tym kontekście, to czysty przypadek.
Ale idziemy dalej. Pojawia się pędzący po Sekwanie jeździec bez twarzy na trupim koniu.
„A gdy otworzył pieczęć czwartą,usłyszałem głos czwartego Zwierzęcia mówiącego:«Przyjdź!»I ujrzałem:oto koń trupio blady,a imię siedzącego na nim Śmierć,i Otchłań mu towarzyszyła.I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi,by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta” to tyle święty Jan.
Macie rację ten motyw to czysty przypadek, po prostu nie mieli pomysłu i powiedzieli, „ A konia sobie pierdzielniemy, co nam zależy”. W każdym bądź razie Śmiertka zawiesza sztandar olimpijski. Gdy idzie w kierunku masztu patrzą na nią ogromne skośne gadzie oczy stylizowanych lamp umieszczonych pod wieżą Eiffla. Kolejny przypadek?
Następnym punktem były przemowy oficjeli, za plecami których umieszczono olbrzymie rogate głowy byków. Macie rację, to w ogóle nie nawiązuje do pogańskich wierzeń bliskowschodnich, po prostu nie mieli co dać obok kółek olimpijskich, więc ktoś wpadł na pomysł „a dajmy tu może łby byków, co nam zależy’.
Następnie cała wieża Eiffla rozbłyska laserami przypominając wieżę z okiem Saurona z Wladcy Pierścieni.
Na koniec mamy zapalenie jeszcze znicza olimpijskiego w formie balonu i Celine Dion śpiewającą piosenkę Edith Piaf „Hymne à l'amour”. Jak widać adrenochrome po okresie cowidowej posuchy znowu pojawił się na rynku.
Właściwie nie wiem jak podsumować to co zobaczyłem, to nawet nie jest przekaz lewacki, to wielkie okultystyczne widowisko z wyraźnym przekazem i na pewno z ukrytym kontekstem. Ten obraz ma coś przekazać, co, to się dopiero dowiemy. W każdym bądź razie poza standardową już profanacją chrześcijaństwa obraz jest prostacki i prymitywny aż do bólu. W pełni się zgadzam z Michalkiewiczem, stworzony przez motłoch dla motłochu. Thomas Jolly, dyrektor artystyczny ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu musiałby się dobrego smaku uczyć od Goebbelsa i Speera.
Ale oczywiście macie rację, wszystko co zobaczyliście to tylko czysty przypadek. Po prostu chłopaki nie mieli co wrzucić do programu i dali to, co dali.
Comments