top of page

Przeminęło z wiatrem… czyli echa po wystąpieniu Vance’a

  • Dariusz Zdebel
  • 16 lut
  • 10 minut(y) czytania

Dużo się ostatnio dzieje, pierwotnie planowałem pisać o czymś innym. ale Monachium i reakcja polityków i ścieku na przemówienie wiceprezydenta Vance’a spowodowały prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi.


To było jedno z tych przemówień, które wyznaczają kierunek, w którym zmierza świat na następne lata. Co więcej, Vance się nie hamował, to co mówił przypominało plaskacze, którymi chlastał w tępawe pyski europejskich polityków. To był szok, tej głupawej bandzie o wyraźnych komunofaszystowskich ciągotkach nikt nigdy nie ośmielił się powiedzieć nawet coś zbliżonego, a teraz Vance powiedział to prostym językiem przy kamerach transmitujących przekaz na cały świat. Przestało być ciepło i fajnie.


Wszystko zaczęło się typowo, takie sralis mazgalis, Vance zaczął od standardowego bełkotu na temat Monachium, jego miłości do Monachium i takich tam dupereli.


Potem już tak fajnie nie było. Vance powiedział coś, czego się nie mówi w liberalnym towarzystwie, o upadku i odejściu neomarksistowskiej Europy od demokracji, przypomniał o przekręceniu przez UE wyborów prezydenckich w Rumunii, powiedział o tym, że największym zagrożeniem nie jest Rosja ani nie są Chiny, największym zagrożeniem jest miękki totalitaryzm, który powoli i hardo kroczy po Europie.


Zbieramy się na tej konferencji oczywiście po to, by dyskutować o bezpieczeństwie. Zwykle mamy na myśli zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa zewnętrznego. Widzę tu wielu, wielu wspaniałych przywódców wojskowych. Ale chociaż administracja Trumpa jest bardzo zaniepokojona bezpieczeństwem Europy i wierzy, że możemy dojść do rozsądnego porozumienia między Rosją a Ukrainą - i wierzymy również, że w nadchodzących latach ważne jest, aby Europa zintensyfikowała działania w celu zapewnienia własnej obrony - zagrożeniem, o które najbardziej się martwię w stosunku do Europy, nie jest Rosja, nie są to Chiny, nie jest to żaden inny aktor zewnętrzny. Martwię się o zagrożenie wewnętrzne. Odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej fundamentalnych wartości: wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.


Uderzyło mnie, że były komisarz europejski wystąpił niedawno w telewizji i był zachwycony, że rumuński rząd właśnie unieważnił całe wybory. Ostrzegł, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo może stać się w Niemczech. Te beztroskie stwierdzenia są szokujące dla amerykańskich uszu.


Przez lata wmawiano nam, że wszystko, co finansujemy i wspieramy, odbywa się w imię naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wszystko, od naszej polityki wobec Ukrainy po cenzurę cyfrową, jest przedstawiane jako obrona demokracji. Ale kiedy widzimy, jak europejskie sądy odwołują wybory, a wysocy rangą urzędnicy grożą odwołaniem innych, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy trzymamy się odpowiednio wysokich standardów. Mówię o sobie, ponieważ zasadniczo wierzę, że jesteśmy w tej samej drużynie.


Przypomniał dlaczego do tej pory zawsze wygrywał Zachód. Wygrywał ponieważ opierał się na wolności i demokratycznych swobodach. Teraz Europa stała się tym z kim walczyła. Zapomniała o wolności, mało tego walczy z nią. Traktuje ją jako zagrożenie.


Musimy zrobić coś więcej niż tylko mówić o demokratycznych wartościach. Musimy nimi żyć. W czasach, gdy wielu z was na tej sali jeszcze o tym pamięta, zimna wojna postawiła obrońców demokracji przeciwko znacznie bardziej despotycznym siłom na tym kontynencie. Zastanówmy się, która strona w tej walce cenzurowała dysydentów, zamykała kościoły, odwoływała wybory. Czy to byli ci dobrzy? Z pewnością nie.

I dzięki Bogu przegrali zimną wojnę. Przegrali, ponieważ nie cenili ani nie szanowali wszystkich niezwykłych błogosławieństw wolności, wolności do zaskakiwania, popełniania błędów, wymyślania, budowania. Jak się okazuje, nie można nakazać innowacji czy kreatywności, podobnie jak nie można zmusić ludzi do tego, co mają myśleć, co czuć lub w co wierzyć. Wierzymy, że te rzeczy są ze sobą powiązane. I niestety, kiedy patrzę dziś na Europę, czasami nie jest tak jasne, co stało się z niektórymi zwycięzcami zimnej wojny.


Następnie mówił o cenzurze w internecie, o zastraszaniu obywateli, o próbach zamknięcia dysputy społecznej do wąskiej dopuszczalnej przestrzeni. Mówił o zamykaniu obywateli za modlitwy, o zastraszaniu ich za to, o prześladowaniach za własne zdanie.


Jeśli uciekasz w strachu przed własnymi wyborcami, Ameryka nic nie może dla ciebie zrobić

Spoglądam na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegli obywateli, że zamierzają wyłączyć media społecznościowe w czasie niepokojów społecznych: w momencie, gdy zauważą "nienawistne treści". Albo do tego samego kraju, w którym policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o publikowanie antyfeministycznych komentarzy w sieci w ramach "walki z mizoginią" w Internecie.


Spoglądam na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, które doprowadziło do zabójstwa jego przyjaciela. I jak zauważył sędzia w jego sprawie, szwedzkie prawo rzekomo chroniące wolność słowa w rzeczywistości nie daje - cytuję - "wolnej przepustki" do robienia lub mówienia czegokolwiek bez ryzyka obrażenia grupy, która wyznaje te przekonania.


I być może najbardziej niepokojące jest to, że patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijnych Brytyjczyków znalazły się na celowniku. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha Connera, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana armii, o ohydne przestępstwo stania 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwy przez trzy minuty, bez przeszkadzania komukolwiek, bez interakcji z kimkolwiek, po prostu cicho modląc się samemu. Po tym, jak brytyjskie organy ścigania zauważyły go i zażądały informacji, o co się modli, Adam odpowiedział po prostu, że w imieniu swojego nienarodzonego syna.

On i jego była dziewczyna przerwali ciążę wiele lat wcześniej. Teraz funkcjonariuszy to nie wzruszyło. Adam został uznany winnym złamania nowej rządowej ustawy o strefach buforowych, która penalizuje cichą modlitwę i inne działania mogące wpłynąć na decyzję osoby znajdującej się w odległości 200 metrów od placówki aborcyjnej. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów prawnych na rzecz prokuratury.


Chciałbym móc powiedzieć, że był to fuks, jednorazowy, szalony przykład źle napisanego prawa wymierzonego w jedną osobę. Ale nie. W październiku tego roku, zaledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd rozpoczął dystrybucję listów do obywateli, których domy znajdowały się w tak zwanych strefach bezpiecznego dostępu, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może oznaczać złamanie prawa. Naturalnie rząd wezwał obywateli do zgłaszania wszelkich współobywateli podejrzewanych o popełnienie przestępstw myślowych w Wielkiej Brytanii i całej Europie.


Idąc dalej powiedział, że w Ameryce za Bidena również próbowano ludzi uciszyć, ale to się zmieniło i administracja Trumpa zrobi wszystko  aby to powstrzymać. Mówiąc o tym, że jeżeli demokracja może zostać zniszczona za pomocą reklamy cyfrowej to nie świadczy zbyt dobrze o niej, o jej sile.


I tak jak administracja Bidena wydawała się zdesperowana, by uciszyć ludzi za mówienie tego, co myślą, tak administracja Trumpa zrobi dokładnie odwrotnie i mam nadzieję, że będziemy mogli nad tym współpracować. W Waszyngtonie pojawił się nowy szeryf. Pod przywództwem Donalda Trumpa możemy nie zgadzać się z waszymi poglądami, ale będziemy walczyć o wasze prawo do głoszenia ich na forum publicznym.


Doszliśmy oczywiście do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich w oparciu o słabe podejrzenia agencji wywiadowczej i ogromną presję ze strony swoich kontynentalnych sąsiadów. Teraz, jak rozumiem, argumentem było to, że rosyjska dezinformacja zainfekowała rumuńskie wybory. Chciałbym jednak poprosić moich europejskich przyjaciół o spojrzenie z pewnej perspektywy.

Możecie wierzyć, że kupowanie przez Rosję reklam w mediach społecznościowych w celu wpływania na wasze wybory jest złe. Z pewnością tak uważamy. Można to nawet potępić na arenie międzynarodowej. Ale jeśli demokracja może zostać zniszczona za pomocą kilkuset tysięcy dolarów reklamy cyfrowej z obcego kraju, to nie była ona zbyt silna.


Przestrzegł przed ostracyzmem pozasystemowych partii i ruchów politycznych, mówiąc, że obowiązkiem każdego polityka jest uczestnictwo w dialogu z każdym.


Wiara w demokrację oznacza zrozumienie, że każdy z naszych obywateli posiada mądrość i ma prawo głosu I naprawdę wierzę, że pozwolenie naszym obywatelom na wypowiedzenie swojego zdania uczyni ich jeszcze silniejszymi. Co oczywiście sprowadza nas z powrotem do Monachium, gdzie organizatorzy tej konferencji zakazali udziału w rozmowach prawodawcom reprezentującym populistyczne partie zarówno z lewej, jak i prawej strony.

Ponownie, nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co ludzie mówią. Ale kiedy przywódcy polityczni reprezentują ważny okręg wyborczy, spoczywa na nas obowiązek przynajmniej uczestniczenia w dialogu z nimi.


Mówiąc dalej porównał próby cenzurowania internetu pod pozorem walki z dezinformacją represjami doby sowieckiej. Zapytał, czego właściwie mamy bronić, co jest tak ważne, że spowoduje, iż Europejczycy będą chcieli o to walczyć


Teraz, dla wielu z nas po drugiej stronie Atlantyku, wygląda to coraz bardziej jak stare zakorzenione interesy ukrywające się za brzydkimi słowami z czasów sowieckich, takimi jak dezinformacja, którym po prostu nie podoba się pomysł, że ktoś z alternatywnym punktem widzenia może wyrazić inną opinię lub, nie daj Boże, zagłosować w inny sposób lub, co gorsza, wygrać wybory.


Ale pozwólcie, że zapytam was również, jak w ogóle zaczniecie myśleć o kwestiach budżetowych, jeśli nie będziemy wiedzieć, czego w ogóle bronimy? Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny?


Po czym ponownie wrócił do sedna swojej wypowiedzi, demokratycznych wyborów i pełnego pluralizmu wypowiedzi. Najważniejsze jednak było to, że Ameryka nigdy się nie zgodzi na jakiekolwiek ograniczenia demokracji i wolnych wyborów.


Głęboko wierzę, że nie ma bezpieczeństwa, jeśli boisz się głosów, opinii i sumienia, które kierują twoim własnym narodem. Europa stoi przed wieloma wyzwaniami. Ale kryzys, przed którym stoi teraz ten kontynent, kryzys, z którym, jak wierzę, wszyscy razem się zmagamy, jest naszym własnym dziełem. Jeśli obawiasz się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla ciebie zrobić. Nie ma też nic, co mógłbyś zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa. Potrzebujesz demokratycznych mandatów, aby osiągnąć cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach.

Czy nie nauczyliśmy się, że cienkie mandaty dają niestabilne wyniki?


Oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze. W Ameryce nie można zdobyć demokratycznego mandatu, cenzurując przeciwników lub wsadzając ich do więzienia. Niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, skromny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący przekazać wiadomości. Nie można też wygrać, lekceważąc swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto może być częścią naszego wspólnego społeczeństwa.


Następnie zajął się migracją i tym, że jest wprowadzana odgórnie wbrew woli społeczeństw.


Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa migracja. Obecnie prawie jedna na pięć osób mieszkających w tym kraju przeniosła się tu z zagranicy. To oczywiście rekord wszech czasów. Nawiasem mówiąc, to podobna liczba w Stanach Zjednoczonych, również najwyższa w historii. Liczba imigrantów, którzy przybyli do UE z krajów spoza UE podwoiła się tylko w latach 2021-2022. I oczywiście od tego czasu znacznie wzrosła.

Znamy tę sytuację. Nie powstała ona w próżni. Jest wynikiem serii świadomych decyzji podjętych przez polityków na całym kontynencie i innych na całym świecie w ciągu dekady. Wczoraj w tym mieście widzieliśmy okropności, do jakich doprowadziły te decyzje.


Żaden wyborca na tym kontynencie nie poszedł do urny, by otworzyć wrota dla milionów niesprawdzonych imigrantów.

Ale wiesz, za czym głosowali? W Anglii głosowali za Brexitem. I można się z tym zgadzać lub nie, ale zagłosowali za. I coraz więcej ludzi w całej Europie głosuje na przywódców politycznych, którzy obiecują położyć kres niekontrolowanej migracji. Tak się składa, że zgadzam się z wieloma z tych obaw, ale nie musisz się ze mną zgadzać.

Myślę po prostu, że ludzie dbają o swoje domy. Dbają o swoje marzenia. Dbają o swoje bezpieczeństwo i zdolność do utrzymania siebie i swoich dzieci. I są mądrzy. Myślę, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy, jakich nauczyłem się podczas mojej krótkiej pracy w polityce. W przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć kilka gór nad Davos, obywatele wszystkich naszych krajów nie myślą o sobie jak o wykształconych zwierzętach lub wymiennych trybikach globalnej gospodarki. I trudno się dziwić, że nie chcą być tasowani lub nieustannie ignorowani przez swoich przywódców. A zadaniem demokracji jest rozstrzyganie tych ważnych kwestii przy urnach wyborczych.


Przyjmuj to, co mówią ci ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzasz.

Uważam, że odrzucanie ludzi, odrzucanie ich obaw lub, co gorsza, zamykanie mediów, zamykanie wyborów lub odcinanie ludzi od procesu politycznego niczego nie chroni. W rzeczywistości jest to najpewniejszy sposób na zniszczenie demokracji. Zabieranie głosu i wyrażanie opinii nie jest ingerencją w wybory. Nawet jeśli ludzie wyrażają poglądy poza granicami własnego kraju i nawet jeśli ci ludzie są bardzo wpływowi - i uwierz mi, mówię to z całym humorem - jeśli amerykańska demokracja może przetrwać dziesięć lat besztania Grety Thunberg, wy możecie przetrwać kilka miesięcy Elona Muska.


Ale żadna demokracja, amerykańska, niemiecka czy europejska, nie przetrwa wmawiania milionom wyborców, że ich myśli i obawy, ich aspiracje, ich prośby o ulgę są nieważne lub niegodne nawet rozważenia.

Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos ludu ma znaczenie. Nie ma tu miejsca na zapory ogniowe. Albo przestrzegasz tej zasady, albo nie. Europejczycy, ludzie mają głos. Europejscy przywódcy mają wybór. Jestem głęboko przekonany, że nie musimy obawiać się przyszłości.

Przyjmijcie to, co mówią wam wasi ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzacie. A jeśli to zrobisz, będziesz mógł stawić czoła przyszłości z pewnością i pewnością siebie, wiedząc, że naród stoi za każdym z was. I to jest dla mnie wielka magia demokracji. Nie ma jej w tych kamiennych budynkach czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet w wielkich instytucjach, które zbudowaliśmy razem jako wspólne społeczeństwo.


Wiara w demokrację oznacza zrozumienie, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos. A jeśli odmówimy słuchania tego głosu, nawet nasze najbardziej udane walki niewiele dadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie lub na jakimkolwiek innym, "nie lękajcie się". Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z ich przywództwem. 


I po tym pięknym przemówieniu zaczęło się wycie, aczkolwiek trzeba przyznać, że Amerykanie dołożyli kilka suplementów do niego. Po pierwsze Vance odmówił spotkania się z Scholzem, mówiąc, że już jest skończony, gdyż za kilka tygodni go nie będzie, w Polsce nowy Sekretarz Obrony odmówił spotkania z Tuskiem, jednocześnie Trump odbył półtoragodzinną rozmowę z Putinem i ustalili negocjacje pokojowe w Arabii Saudyjskiej, na które nie zostanie zaproszony Zelenski, a na koniec gen. Kellog, który ma nadzorować pokój na Ukrainie powiedział, że żaden kraj europejski nie zostanie zaproszony do rozmów, ponieważ Amerykanie nie chcą kolejnej wojny za kilka lat i muszą uporządkować kwestie relacji z Rosją.


W Europie politycy wpadli w histerię. Prym wiodą Niemcy i co nie dziwi ich przydupasy Polacy. Kilka kwestii doprowadziło ich do furii. Przede wszystkim to, że Amerykanie i Rosjanie będą ustalali warunki pokoju. Czytając bełkot tych imbecyli dochodzi się do wniosku, że marzyła im się niekończąca się wojna z Rosją, wojna która miała doprowadzić do rozpadu Rosji i stworzenia Wielkiej Ukrainy. Teraz ktoś im w końcu powiedział, że to mrzonki, że Rosja tą wojnę już wygrała. Druga kwestia, to mit demokracji europejskiej, świeckiej neokomunistycznej szczęśliwości, która miała być utrwalana przy pomocy cenzury, pałek a być może więzień. Teraz to się skończyło, nastąpił koniec mitu, Vance powiedział, że Europa staje się opresyjnym, faszystowskim tworem zamykającym ludzi za niezgadzanie się z ogólnie przyjętą ideologią.

Trzecia kwestia, dotyczyła migracji. Vance powiedział bez owijania w bawełną, że zasiedlanie Europy jest przeprowadzane odgórnie i wbrew woli narodów.

Czwarta kwestia dotyczyła cenzury. Ponownie Vance nazwał rzeczy po imieniu, to nie żadna walka z dezinformacją, lecz po prostu zwykła cenzura.


Ale najważniejsze co powiedział Vance to, to, że Ameryka nigdy nie zgodzi się na to wszystko.

I to jest sedno jego wypowiedzi.

Europa stała się klientem Ameryki, nic nie znaczącym regionem świata.

Przeminęło z wiatrem, Europo.

Jak powiedział Bergoglio, „Jesteś starą, bezpłodną kobietą” i niczym więcej.



Comments


Kontakt

Thanks for submitting!

© 2023 by Train of Thoughts. Proudly created with Wix.com

bottom of page