top of page

Rekolekcje z Dali

Zaczynamy Wielki Tydzień.

Wczoraj usłyszałem od jednego księdza, ze powinnismy wykorzystać ten czas na rekolekcje. To jest rzeczywiście pierwszy taki raz od setek lat gdy naprawdę mamy czas aby przemyśleć wiele spraw i przygotować sie do nadchodzących Świat.

Jeśli o mnie chodzi to łatwiej mi to robić wykorzystując albo muzykę albo malarstwo. Tak naprawdę jestem zauroczony trzema wielkimi postaciami, w przypadku muzyki jest to Czajkowski, nigdy nie potrafię sie podnieść z fotela gdy kończy sie jego Koncert Fortepianowy, Jezioro Łabędzie albo Dziadek do orzechów. Z kolei w przypadku prozy dla mnie niedoścignionym Mistrzem zawsze był, jest i będzie Dostojewski. Po przeczytaniu Braci Karamazow bardzo długo nie umiałem przeczytać nic innego tak wielka była różnica w talencie autorów. Natomiast w przypadku malarstwa mistrzem dla mnie jest Dali. Sam tego nie potrafię zrozumieć ponieważ nie znoszę sztuki nowoczesnej, ale Dali w jakiś dziwny i wymykający sie możliwości racjonalnego wytłumaczenia sposób dosłownie mnie uwiódł.

Na pierwszy dzień tych moich rekolekcji wybrałem Uporczywość pamięci.

Historia powstania obrazu jest równie surrealistyczna co sam obraz. Dali zjadł bowiem kolacje na której był dojrzały camembert, i gdy wszyscy poszli do swoich domów on cały czas miał w głowie supermiekkosci roztopionego sera. Nie mogąc sie pozbyć z głowy jego widoku poszedł do pracowni i mimo ogromnego bolu głowy wziął pędzle i na bazie pejzażu, nad którym pracował namalował dzieło wszech czasów.

Obraz jest magiczny, czas w umyśle śniącego sie na nim fizycznie zatrzymał. Zegary stanęły a następnie roztopiły sie przybierając formy przyciągające insekty. Widać je układające sie w dziwny wzor na czerwonym cyferblacie. Owady będące symbolem rozkładu i śmierci stają sie w wyniku tego nieodłącznym elementem czasu. Na gałęzi martwego drzewa oliwnego zwisa jak zwiędły owoc jeden z zegarów.

Zegary Daliego mogą nam podświadomie udzielić odpowiedzi na wiele pytań dotyczących naszego życia. Cały czas pędzimy do przodu, zapominając ze tak naprawdę gonimy jak pies za własnym ogonem. Kiedyś tez tak robiłem, cały czas pędziłem, ciagle sie napędzając właściwie sam nie wiedząc gdzie i po co. A potem w moim życiu przydarzyło mi sie kilka wydarzeń, które uświadomiły mi, ze to wszystko tak naprawdę sie nie liczy. Ze w pewnych sytuacjach mamy niewielki wpływ na swoje życie. Nic nie weźmiemy z sobą, a nasze życie w każdej chwili może przypominać te zegary. Bo tak naprawdę gdy nadejdzie Ta chwila liczy sie tylko to co przeżyliśmy, nic więcej.


Dzień Drugi

Na ten dzień wybrałem Kuszenie Świetego Antoniego.

Obraz znałem od dawna ponieważ jest namalowany w konwencji science fiction i był namalowany na potrzeby wytwórni filmowej. Jego pierwowzorem był obraz mojego kolejnego ulubionego malarza Hieronima Boscha.

Święty Antoni urodził sie około 250 roku w Egipcie.Swiety Antoni idąc za radami Chrystusa sprzedał a następnie rozdał ubogim cały swój majtek. Zamieszkał w grobowcu gdzie był poddawany kolejnym pokusom.

Na obrazie widzimy mała postać nagiego świetego z trzymanym w ręku małym krzyżem a pokusy swoją wielkością górują nad pustelnikiem. Nagość symbolizuje odarcie ze wszystkiego a trzymany w ręku krzyż z patyków, i leżące obok czaszka i kamień symbolizują pustelników.

Jako pierwsza pokusa idzie koń, usposabiający pychę, w Hiszpanii dodatkowo jest symbolem lubieżności i pożądania. Zaraz za nim krocza cztery słonie. Na pierwszym słoniu na krawędzi fontanny balansuje kobieta. Utrzymanie jej równowagi jest dodatkowo utrudnione przez to ze fontanna jest umieszczona na kuli. Ten słoń jest wyobrażeniem nieczystości. Drugi słoń niesie na sobie obelisk, upodobniony do rzymskiej rzeźby Berliniego. Ten słoń symbolizuje rozum. Kolejne dwa słonie niosą budowle, trzeci podobna do weneckiego kościoła il Redentore Andrei Palladia, czwarty rzymski Panteon. W głębi nadchodzi jeszcze piąty słoń niosący ogromna wieże przebijająca obłoki, nawiązującą do warowni Filipa II Escorialu. Na dole pod słoniami stoi Dali ubrany w habit. Podobnym do Świetego gestem powstrzymuje nadchodzącego przechodnia co potwierdza tezę, ze pokusy zawsze podsuwają inni. Dzieło jest magiczne, idące słonie symbolizują cnoty kardynalne a niesione przez nie ciężary, pokusy. Różnica w wielkości pomiędzy Świętym, artystą a zwierzętami symbolizuje nasze dylematy wobec problematyki etycznej przytłaczającej nas swym ogromem.

Zawsze lubiłem ten obraz, podobał mi sie już wtedy gdy jeszcze nie miałem pojęcia kim jest Dali. Codziennie bez ustanku mamy do czynienia z dylematami etycznymi. Tylko głupiec powie, ze ich nie ma. Często mamy przed sobą zamiast prostego wyboru diabelską alternatywę, w której każde możliwe rozwiązanie jest zle, wiec nie tyle kierujemy sie podczas wyboru dobrem co raczej mniejszym złem. Nic nie jest proste. Nie ma świata w dwóch kolorach, czarnym i białym. Zamiast tego mamy do czynienia z nieskończona gamą odcieni szarości. Taoiści ciekawie przedstawili to w symbolu yin-yang. Dwa kolory, czarny i biały, dobro i zło, piękno i brzydota, mądrość i głupota, bezustannie krążą, a w tych miejscach gdzie wydaje sie, ze jeden z tych pierwiastków odniósł pełne zwycięstwo i mamy tylko jeden kolor, pojawia sie w środku rosnąca kropka z drugim kolorem aby w końcu przejąć kontrole. Tam gdzie mamy ogromna wiedzę pojawia sie nieuchronnie głupota wynikająca z pychy. Tam gdzie jest nieskazitelne piękno w końcu zjawi sie brzydota. Słonie jako cnoty próbują okiełznać poruszające sie na nich pokusy. Pokusy mogą być cielesne ale rownież innego rodzaju, pokusą może być rozum ale rownież sztuka, religia czy władza. Tylko jedna z pokus jest nieokiełznana, tylko jedna z nich nie jest hamowana przez statecznego słonia, to pycha, to ten dziki koń idący na przodzie.


Środa Dzisiaj wybrałem mniej znany obraz Daliego, Objawienie fatimskie. Bardzo ciekawa jest jego historia powstania. W szczytowym momencie swojej popularności w 1960 r. otrzymał zlecenie od organizacji katolickiej na namalowanie Wizji Piekła, której doświadczyły Łucja, Hiacynta i Franciszek podczas objawienia w Fatimie. Pomysł na ten obraz wyszedł od protestanta, który po przeczytaniu wspomnień siostry Łucji przeszedł na katolicyzm i wstąpił do seminarium. Chodziło o to, że Dali może dotrzeć do młodych ludzi i niewierzących znacznie skuteczniej dzięki temu przesłaniu niż podczas kazań w kościele. Gdy Niebieska Armia zwróciła się do niego, by namalować Wizję Piekła, Dali miał 55 lat. Współzałożyciel Blue Army, John Haffert, otrzymał od seminarzysty list zachęcający go do pójścia do Daliego z tym pomysłem. Odłożył oszczędności życia, aby za to zapłacić. Haffert spotkał się z Dalim w nowojorskim hotelu, w którym się zatrzymał, i opowiedział mu o misji Niebieskiej Armii, aby szerzyć przesłanie Fatimy. Przeczytał mu historię Fatimy z pism Łucji i opis Wizji Piekła. Dali słuchał uważnie, a następnie zamówił talerz ślimaków, Kiedy go otrzymał, zaczął przesuwać ślimaki widelcami escargot, wyjaśniając Haffertowi, że wielcy artyści zawsze używali wideł do przedstawiania diabłów w piekle, ale zamiast tego on zamierzał użyć widelców escargot. „Dusza grzesznika jest jak ślimak” - wyjaśnił. „Zwija się i przykrywa skorupą, a jedynym sposobem na jej odzyskanie jest użycie widelca escargot”. Przez ponad rok Dali przeglądał opis Wizji Piekła Lucii i bezskutecznie przeszukiwał swoją podświadomość w poszukiwaniu wizji. Haffert zasugerował, aby udał się do Fatimy po inspirację. W Fatimie został zabrany bezpośrednio do miejsca, w którym pojawiła się Matka Boska i gdzie dzieci widziały, jak ziemia otwiera się, odsłaniając piekło. Dzięki wpływom swojego przewodnika Galamby, Dali w końcu spotkał się z siostrą Łucją. Spędził z nią krótki czas, rozmawiając przez kraty celi. Dali później skomentował spotkanie, że było czymś wyjątkowym „oddychać takim samym powietrzem jak przyszły święty". Dali wreszcie miał inspirację do namalowania Wizji Piekła. Jego Wizja Piekła jest zupełnie inna niż te, z którymi mieliśmy kiedykolwiek do czynienia. Na obrazie widzimy umierającego. Jego dusza jest na w półprzezroczysta, torturowana i rozrywana wielkimi widelcami escargot przez demony. Demony przy pomocy widelców usiłują wydobyć jego duszę jak ślimaka ze skorupy. Obok w górze stoi Matka Boska w udręce a poprzez olbrzymi widelec widzimy jej jasno świecące serce. Pod miejscem piekła widać rozdartą ziemię.

Zastanawialiście Cię sie czym jest Piekło? Ja jeszcze gdy studiowałem teologie jakoś nie mogłem uwierzyć w tradycyjny przekaz, który skupia sie na dręczeniu ciała. Zawsze uważałem, ze istota piekła i potępienia musi być inna. Potem spotkałem sie z koncepcja, ze piekłem będzie po prostu brak Boga, ze tak naprawdę po śmierci wszyscy będziemy w jednym miejscu ale Ci potępieni już po wieczność bedą pozbawieni kontaktu z nim. Koncepcja Dalego chyba jest mi najbardziej bliska, piekło to cierpienia duszy. Z tym, ze moim zdaniem Piekło już istnieje tu, po prostu rozciąga sie i na świat zmarłych i świat żywych. A my pełnimy jednocześnie role potępionych i demonów. Często bierzemy w dłonie niewidzialne widelce escargot i zaczynamy przy ich pomocy dobierać sie do duszy innych. Staramy sie ja wygrzebać z ochronnej skorupy i zobaczyć jak wyglada naga w świetle dnia. Inni, z kolei robią to z jakaś czysta, perwersyjna przyjemnością obnażania uczuć i emocji innych. Czerpią przyjemność mogąc zobaczyć bezbronnego nieszczęśnika wywleczonego ze swojego schronienia. Są jednak rowniez osoby, które tej roli spełniać nie chcą, nie zamierzają brać do rak ostrych sztućców. W pewnej chwili jednak każdy z nas doświadcza tej drugiej roli, budzi sie w piekle i czuje sie jak ten nieszczęśnik, któremu widelce grzebią we wnętrzu powoli wywlekając wszystko na światło dzienne.


Dzień Czwarty - Wielki Czwartek

Na ten dzień tak naprawdę wybór mógł być tylko jeden. Ostatnia Wieczerza. Jedno z moich ulubionych dzieł artysty. Przesłanie obrazu jest bardzo skomplikowane, nie ma w nim ani jednego elementu przypadkowego, wszystko jest ulokowane dokładnie w tym miejscu gdzie powinno być.

Obraz powstał po dziewięciu miesiącach pracy w 1955 roku, tło przedstawia widok z domu Daliego na katalońskim wybrzeżu północno-wschodniej Hiszpanii. Dalí użył skalistej zatoki Port Lligat jako bezpośredniego tła. Obraz jest namalowany pod wyraźnym wpływem dzieła Leonarda da Vinci. Cały dziewięciometrowy obraz jest skonstruowany zgodnie ze złożonymi stosunkami matematycznymi opracowanymi przez renesansowych naukowców jak i starożytnych greckich filozofów, takich jak Pitagoras. Dali chciał zmaterializować maksimum świetlistej i pitagorejskiej natychmiastowości w oparciu o niebiańską komunię liczby dwanaście: dwanaście godzin dnia - dwanaście miesięcy w roku - dwanaście pięciokątów dwunastościanu - dwanaście znaków zodiaku wokół słońca - dwunastu apostołów wokół Chrystusa. Obraz nie jest próbą odtworzenia posiłku, ale symbolicznym przedstawieniem rytuału eucharystycznego. Zamiast konkretnych apostołów mężczyźni przy stole są jego wyidealizowanymi uczestnikami. Nawet dziwna obudowa - częściowo ziemska, a częściowo niebiańska jest abstrakcyjną koncepcją ucieleśnioną przez dwunastościan.

Artysta przedstawił spotkanie przy jednym stole Chrystusa i jego wyznawców. Jednak podobieństwo pomiędzy jego obrazem a dziełem Leonarda da Vinci jest tylko pozorne. W centrum znajduje się stół przykryty białym płótnem. Wszystkie postacie na obrazie są ubrane w białe tuniki, siedzą, pokornie opuszczają głowy i słuchają mowy. Apostołowie nie są jednak uczestnikami wieczerzy, brakuje jakichkolwiek naczyń. Właściwie przypominają mnichów modlących się w białych habitach. W centrum obrazu mamy postać Chrystusa. Jego postać ma wymiar duchowy co możemy zauważyć po prześwitującej przez lewą rękę łodzi. Postać jest ukazana w złudnej perspektywie, tak naprawdę jest gigantyczny co możemy ocenić po łodzi znajdującej się przed nim, w rzeczywistości nie siedzi tak jakby się zdawało przy stole lecz wynurza się z wody. Zgodnie z przesłaniem twórcy Jezus jest widmem, które żyje dzięki kierowanym ku niemu modlitwom i myślom. W tym kontekście jest projekcją modlących się Apostołów. Na stole mamy symbole eucharystii – wino i chleb. Obydwa symbole mają jednak zupełnie inne przesłanie. O ile chleb jest symbolicznie podzielony na dwa kawałki pomiędzy dwie postacie, to wino stoi jedynie przed Chrystusem. Dodatkowo wskazując, że to wspólna modlitwa tworzy Boga. Chrystus wynurzający się z wody to Bóg, który dzięki ludziom wrócił do siebie. W górze mamy umieszczony drugi aspekt Boga, który jest wyrażony w postaci męskiego torsu, brak głowy symbolizuje brak świadomości. Jest to odmienne podejście do przedstawienia Stwórcy jako patriarchy, tutaj tors jest młodzieńczy. Postać może również symbolizować zmartwychwstałego Chrystusa, ale brak mu ran na dłoniach i boku. Być może ta postać ucieleśnia ideę Dali, że „niebo znajduje się dokładnie pośrodku piersi człowieka, który ma wiarę!”

Wynurzający się z wody Chrystus wskazując palcem w górę uruchamia ciąg zdarzeń prowadzących do powrotu do siebie, ma wrócić z skończoności do nieskończoności jednocześnie wzbogacając się o świadomość siebie, czyli odzyskać niejako głowę. Zamknięciem całego obrazu jest symboliczna konstrukcja z drewna. Tak jak Jezus i ona jest eteryczna, prześwitująca. Jej źródłem również są modlitwy klęczących poniżej Apostołów. Konstrukcja będąca wyrazem religijnej świadomości oddziela od siebie niebo i ziemię. Bóstwo na górze jest poza konstrukcją symbolizując niebo. Sama konstrukcja oddziela sfery duchową od świeckiej.

Chrystus jest w połowie nagi, a w połowie zakryty białą tkaniną – podobną do tej, z której są zrobione habity apostołów. Bóstwo u góry jest nagie. To, że Chrystus za stołem jest w połowie ubrany a w połowie nagi jest symbolem jego dwóch natur. Jezus Chrystus jest i Bogiem, i człowiekiem. Z obrazu Daliego wynika, że tą dwoistość natury rozumie on na sposób ezoteryczny. Chrystus jest z jednej strony wytworem ludzi, symbolizowanym przez modlących się apostołów ale z drugiej, co symbolizuje jego nagość pochodzi z nieba.

Fascynuje mnie ten obraz. Ukazuje Boga, który tak naprawdę potrzebuje ludzi, jest od nich uzależniony, to oni go wspólna modlitwa materializują i to dzieki nim może wrócić do siebie i sie dopełnić. Bez ludzi, bez ich modlitw nie tylko cały akt Zbawienia nie miałby sensu ale nawet nie mógł by sie odbyć, to ludzie są jego niezbędnym elementem. A w ich roli najistotniejsza jest wiara, na uczynki nie ma tu miejsca, to wiara jest czynnikiem sprawczym, to ona powoduje, ze Bóg staje sie ciałem i zamieszkuje miedzy nami. Jej symbolem jest chleb i wino. Wszystko w wszechświecie potrzebuje pokarmu, wszystko żeby żyć musi mieć dostarczana energię. Chleb czyli ciało Chrystusa połamane dostarcza pokarmu modlącym, pozwala im żyć, wino w jednym kielichu to ich zjednoczenie. Chleb i wino, ciało i krew karmią wiarę, powodują, ze jest ona coraz silniejsza. Chrystus potrzebuje innego pokarmu, jego pokarmem jest wiara modlących, to dzieki niej może sie dopełnić, wrócić do Ojca. I tak samo My, we wszystkim co robimy potrzebujemy pokarmu. Nic nie trwa wiecznie samo z siebie. Miłość, przyjaźń musza być rownież ciągle karmione, bo gdy zabraknie pokarmu tak jak Chrystus na obrazie stają sie przezroczyste powoli znikając. Warto o tym pamiętać, ponieważ często o tym zapominamy, uważamy ze coś nam jest po prostu dane, a tak nie jest nasze uczucia ciagle potrzebują swoistej Eucharystii.



Dzień piąty – Wielki Piątek

Na ten dzień wybrałem obraz „Chrystus Św. Jana od Krzyża”. Dali namalował kilka obrazów przedstawiających ukrzyżowanie ale moim zdaniem te płótno oddaje istotę ukrzyżowania najlepiej. Jak w przypadku innych dzieł artysty historia powstania obrazu jest ciekawa. W 1950 roku Dali, miał sen, w którym ukazało mu się jądro atomu o kształcie trójkąta z kołem, które uznał za metafizyczną reprezentację jedności Wszechświata, czyli Chrystusa. Malując jego wizerunek, Dalí zainspirował się szkicem pochodzącym z około 1550 roku, hiszpańskiego karmelity św. Jana od Krzyża, który powstał jako zapis wizji zakonnika, ukazującej, jak ukrzyżowanego Chrystusa widziałby z nieba Bóg. Dali zatrudnił kaskadera z Hollywood, Russella Saundersa, którego podwieszone na linach a ciało zostało sfotografowane pod różnymi kątami, uzyskane fotografie posłużyły Dalemu za model ciała Chrystusa.

Obraz przedstawia Jezusa Chrystusa na krzyżu, unoszącym na ciemnym niebie się ponad zatoką w Port Lligat, przy brzegu której znajduje się łódź i stojące obok niej dwie postacie. Jest to ta sama zatoka, która jest tłem obrazu Ostatnia Wieczerza. Jeśli chodzi o postacie to jedna z nich została zaczerpnięta z obrazu Le Naina, druga pochodzi ze szkicu Diego Velázqueza do obrazu „Poddanie Bredy”. Scena przedstawia ukrzyżowanie jest jednak pozbawiona gwoździ, krwi, korony cierniowej. Postać Chrystusa jest oparta na trójkącie, sformowanym przez jego ramiona oraz kole, którym jest jego głowa.

Dali pozwala nam spojrzeć na Chrystusa i krzyż bezpośrednio z góry i patrzeć w dół na szereg chmur i ziemię poniżej. Jest to w rzeczywistości perspektywa Boga Ojca. Syn Boży, Chrystus, podziela tę samą perspektywę, co Ojciec: jego wzrok podąża również w dół. Jest to bezpośrednie nawiązanie do Ewangelii Św. Jana. Św. Jana podkreśla, że Syn pochodzi od Ojca i jest z Nim jednym, widząc i czyniąc wszystko, co Ojciec mu nakazuje. W pewnym sensie Ojciec ofiaruje również Syna światu, aby go zbawić. Św. Jan podkreśla, że Jezus jest panem własnego losu: idzie na śmierć, ponieważ tak postanowił. Jak mówi św. Katarzyna ze Sieny, do krzyża trzyma ją miłość, a nie gwoździe. Ten samodzielny wybór wynikający z wolności jest symbolizowany właśnie przez brak gwoździ. Jednocześnie umieszczenie krzyża nad chmurami wskazuje nam na Chrystusa już Zmartwychwstałego, który już wstąpił do Ojca.

Obraz ma w rzeczywistości trzy perspektywy. Z góry w dół, oraz w głąb. Trzecią jest ułożenie samego krzyża. Patrząc z góry w dół widzimy Jezusa na krzyżu. Dolna scena jest bardzo szczególna. Przypomina opowieść o powołaniu Jana i Jakuba podczas naprawy sieci. W rzeczywistości znajduje się jednak we współczesnym otoczeniu hiszpańskiej wioski rybackiej Port Lligat, w której mieszkał Dali. Wskazuje nam to na fakt, iż Jezus umiera nie tylko za nas w sposób uniwersalny, ale za każdą osobę w swojej konkretnej indywidualności, a nie tylko ludzi wtedy, On umiera ciągle, tu i teraz.

Dali namalował Chrystusa tak, żeby jednocześnie przypominał on gołębicę w locie, symbol zstępującego z nieba Ducha Świętego. Pojawia nam się nowe ukryte znaczenie ukrzyżowania, przemiana Chrystusa w Ducha Świętego. Nie jest to Zesłanie Ducha Świętego lecz zrodzenie się Ducha Świętego w Chrystusie na ziemi. Śmierć Jezusa jest niejako warunkiem pojawienia się Ducha Świętego u Ojca w niebie. Salvador Dali namalował Chrystusa jako oświetloną postać na tle ciemnego nieba. Ale źródło światła nie znajduje się w niebie lecz na ziemi, gdzieś na lądzie poniżej. Co więcej światło oświetlające samą ziemię mimo, iż jest bliżej źródła jest mniej jasne od tego, które oświetla Chrystusa. Możemy wnioskować więc, że Światłość zrodzona na ziemi rzutowana jest na niebo i następnie wraca na ziemię po odbiciu od Jezusa z o wiele większą mocą. Bardzo istotne jest również samo ułożenie krzyża. Jego dolny koniec jest daleko w głębi a poprzeczna belka na górze jest blisko patrzącego na obraz. Oznacza to, że ten krzyż jest w stosunku do ziemi ustawiony w pozycji poziomej, a nie pionowej, krzyż tak jakby unosił się równolegle do podłoża a nie stał pionowo.

Patrząc na Krzyz a szczególnie patrząc na ten obraz pierwsze co widze, to postać wolnego człowieka. Sam akt ukrzyżowania z punktu widzenia człowieczeństwa jest bezdyskusyjnie aktem wolności, jej manifestacja. Jezus w każdej chwili mógł przerwać to pasmo cierpień, wystarczyło jedno słowo, ale on tego nie zrobił. Dla mnie, to co określa mnie jako człowieka to wolność. Nie gadanie o wolności lecz wolność prawdziwa. Cała historia ludzkości, cała historia postępu to historia wolnych ludzi. Ludzie mogli żyć w nędzy, biedzie ale gdy ich umysł był wolny dokonywali wielkich rzeczy, i odwrotnie niewolnicy, ludzie zniewoleni, nawet gdy żyli w dobrych warunkach nie byli w stanie wygenerowac żadnego pomysłu. Ludzie ńie lubią Wolnych Duchów, drazni ich, ich niezależnośc, to ze sie wymykają nakreślonemu porządkowi, zaburzają go. Zwierzęcy aspekt natury ludzkiej to działanie stadne, działanie w którym nie trzeba myślec, działanie w którym ktoś nam mówi co mamy robić zwalniając nas z wysiłku samodzielnego decydowania, w którym zawsze mozna na kogoś zwalić winę, w którym tak naprawdę nigdy nie ma odpowiedzialnych. Wolność to wzięcie losu we własne ręce, wzięcie pełnej odpowiedzialności za swoje czyny. Oportuniści drażnią innych ponieważ wprowadzają element chaosu. Tak jak Jezus dwa tysiące lat temu, wjechał do Jerozolimy, miasta w którym Żydzi i Rzymianie osiągneli jakieś status quo, a on swoją postawa zaczął to zaburzać. Mimo, ze nie atakował ani jednych ani drugich, swoim myśleniem stanowił zagrożenie dla ustalonego porządku. Zagrożeniem którego nie mozna było tolerować. Minęło dwa tysiące lat, czym sie różnimy od tych Żydów i Rzymian? Tez nie znosimy takich, którzy nam mącą w głowie, zmuszają do myślenia. Tez mamy chęć aby ich ukrzyżować. Nadal traktujemy ich jako zagrożenie, zapominając ze to właśnie świadoma wolność jest istota człowieczeństwa.


Dzień Szósty – Wielka Sobota

Na ten dzień wybrałem mój najbardziej ulubiony obraz Dalego – Rada Ekumeniczna.

Dali zaczął pracę nad dziełem gdy miał 54 lata, w 1958 roku. Ukończył go w 1960 roku. Nazwa pochodzi stąd, że po wyborze na papieża Jan XXIII, przygotowywał się do dialogu z ówczesnym arcybiskupem Canterbury. Sama konwencja obrazu przypomina sztukę baroku i okresu kontrreformacji. Obraz, przedstawia koronację papieża Jana XXIII, który zwołał Sobór Watykański II. Dali w tym okresie nawrócił się na katolicyzm i uznał, że dla świata jedyną możliwością aby uniknąć powtórki okropieństw II wojny światowej i zawirowań w wielu krajach po jej zakończeniu jest przywództwo religijne. Abstrakcyjny wzór malowidła Dali uzyskał stosując ośmiornicę zamiast pędzla. Maczał jej macki w farbie a następnie nanosił na płótno.

Rada Ekumeniczna jest niezwykle skomplikowanym arcydziełem, które jest bardzo wymagające w odbiorze.

U góry, w centrum obrazu, widać Trójcę Świętą. Ojca nie pokazano jako tradycyjnego starca, lecz raczej młodego człowieka, pomalowanego na złoto. Zakrywa twarz, a Dali postanowił nie malować genitaliów. Układ postaci przypomina Chrystusa z Sądu Ostatecznego Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej. Zatem mógłby przedstawiać także Chrystusa, tym bardziej, że naga męska postać przypomina cierpiącego Jezusa. Niemniej uznaje się jednak, że jest to Bóg Ojciec. Dali w obrazie dokonuje niezwykłego współprzenikania cech poszczególnych osób boskich. Postać przedstawiająca Boga Ojca unosi się ponad łukiem, łatwo można go rozpoznać: to fragment konstrukcji Bazyliki Św. Piotra. Akcja zatem toczy się na Watykanie, siedzibie następców św. Piotra.

Po lewej stronie Ojca Dali namalował Jezusa, trzymającego w dłoni krzyż. Po prawej stronie jest Duch Święty z gołębiem latającym nad nim. Obydwie Osoby Boskie posiadają cechy androgyniczne, łącząc ze sobą cechy męskie i żeńskie. Jezus kieruje wzrok ku ziemi i jakby nauczając wskazuje drugą ręką niebo. Sam niewielki krzyż trzymany przez Chrystusa znajduje się w samym centrum płótna, jakby on wyjaśniał i objawiał tajemnicę Trójcy świętej. Trzecia postać, która symbolizuje Ducha Świętego, ma niewyraźną twarz, skrzyżowane dłonie na piersiach, przypominające dłonie kobiece. To wyobrażenie Ducha Świętego przypomina z kolei malarskie przedstawienie Maryi podczas zwiastowania

Pomiędzy Jezusem a Duchem Świętym znajduje się scena papieskiej koronacji. Dali zmienił koronację papieża w cudowną wizję umiejscowioną między Niebem a Ziemią. Koronację przedstawiono trzykrotnie w środku kompozycji pod krzyżem.

Poniżej Jezusa mamy klęczącą postać Świętej Heleny, matki cesarza Konstantyna Wielkiego trzymającą w rękach krzyż i księgę. W jej roli Dali namalował własną żonę. Krzyż jest symbolem tego, iż Święta Helena znalazła właśnie jego relikwię w Ziemi Świętej.

Przepiękne jest tło obrazu. Są nim zlewające się ze sobą chmury, natomiast w dolnej części obrazu tłem są skały i płynąca woda. Nie sposób zauważyć widocznej różnicy pomiędzy górną a dolną częścią, tak jakby niebo i ziemia faktycznie się ze sobą łączyły. Skaliste wybrzeże zostało zainspirowane Cape Creus i jest to kolejny przypadek, w którym Dali wykorzystał hiszpański obraz w swoich obrazach.

Efekt obrazu potęguje wrażenie jego trójwymiarowości. Wydaje się, że wychodzi z płótna. Z symbolicznego punktu widzenia skały mogły być sposobem na połączenie obrazu z Biblią i jej naukami o Kościele. Odnoszą się to do części Biblii, w której św. Piotr dostaje polecenie aby zbudować Kościół Chrystusowy na skale.

Dalí nie podpisał płótna, zawarł jednak autoportret. W lewym dolnym rogu stoi malarz przed pustym płótnem z pędzlem w ręku gotowy do malowania.

Gdy patrzę na ten obraz, to pierwsze co do mnie dociera to ulotność koronacji Jana XXIII, na pierwszy rzut oka nie widać jej na tle chmur, może chodzi o czas, który dla nas śmiertelników tak szybko płynie, tak bardzo ze nawet nie jesteśmy w stanie uzyskać głębszych barw na tle nieskończoności. Najważniejsze jednak są trzy Osoby Boskie, Święta Trójca. Gdy sie jednak im przyglądam widze jakaś niespójność w ich zachowaniu. Duch Święty na pozór w pozycji oczekiwania i pokory, jest w ogóle nie zainteresowany tym co sie dzieje, patrzy gdzies w dal na zewnętrz jakby czegoś oczekiwał, jakby oczekiwał czyjegoś nadejścia, choć w jego spojrzeniu widać jakby obawę. Ale na co czeka Bóg? Czego sie może obawiać Bog? Postać Jezusa jest prosta w przekazie, w lewej ręce trzyma krzyż, który dzieki temu znajduje sie w samym centrum obrazu a prawa wskazuje Niebo. Mówi nam tym samym, ze jedyna droga do Nieba prowadzi poprzez Krzyż. Ale czy naprawdę to jest takie oczywiste? Jezus wskazuje bowiem nie Ojca, lecz miejsce w którym mamy bliżej nieokreślona postać z krzyżem a za nią kawałek twarzy z widocznym jednym okiem. Kogo wskazuje Jezus? Bo jeśli Ojca to kim jest wobec tego najbardziej widoczna postać na całym obrazie? Bowiem na samej gorze mamy kolejna zagadkę. Postać która jest najbardziej widoczna na całym przedstawieniu. Ogólnie uważany za wyobrażenie Boga Ojca. Naga postać mężczyzny umieszczona w Łuku Bazyliki Świetego Piotra. Lewa ręka tak jakby sie zaslanial. Ale nie zasłania sie, żeby nie widziec, on zasłania sie w jakimś dziwnym geście obrony, tak jakby chciał sie od czego oddzielić. Oglądając ten obraz stoję przed zagadka, a gdy go powiekszam tajemnic pojawia sie coraz więcej. Kim ja jestem? Jakie jest moje przeznaczenie? Kim jest Bóg? Jaki jest jego cel?


Wielkanoc

To już koniec, ostatni dzień Wielkiego Tygodnia. Dzień, w którym nastąpiło Zmartwychwstanie. Zastanawiałem się jak zakończyć te moje rekolekcje, jaki obraz mógłby odzwierciedlać ten Dzień. Ostatecznie wybrałem mniej znany obraz „Eksplozję mistycznej wiary w katedrze”. Obraz został namalowany przez Dalego w 1957 r. kiedy malarz z powrotem się zwrócił ku Kościołowi Katolickiemu i zaczął wierzyć w swoje przesłanie, że „Niebo można znaleźć dokładnie na środku klatki piersiowej człowieka, który ma wiarę”.

Jeżeli chodzi o inspirację do namalowania „Eksplozji mistycznej wiary w katedrze” wydaje się pewne, że zainspirował go XIX- wieczny malarz, Gustave Moreau ze swoim obrazem Objawienie. Na obrazie z 1876 r. Głowa Jezusa Chrystusa pojawia się w powietrzu, dookoła niej wydobywają się promienie światła. Tłem jest wnętrze katedry.

Jak każde płótno Dalego tak i ten obraz jest niezwykłą zagadką, nic w nim nie jest jasno określone. Pośrodku Bazyliki św. Piotra w Rzymie, Dali przedstawił eteryczną postać, unoszącą się wysoko nad grupą ludzkich postaci. Kilka z nich unosi się z podłogi jak dusze wstępujące do nieba, kierowane przez tę przezroczystą, anielską postać. W centrum obrazu widzimy potężne, niemal oślepiające promienie światła strzelające z rdzenia postaci. Dali zastosował ciężkie impasto (nagromadzenie farby), aby podkreślić ten aspekt sceny. Uzyskał efekt niemal realnego wyładowania energii elektrycznej, można niemal poczuć energię, przenikliwą, dynamiczną eksplozję wiary. Dolna środkowa część płótna z procesją jest niedokończona.

Patrząc na obraz widzimy, a właściwie czujemy jak wielką energię wyzwala wiara. Unoszące się w górę postacie symbolizują prawdziwą moc, którą dzięki niej można uzyskać. Dzięki wierze zbliżamy się do istoty absolutu, możemy dosłownie dotknąć nieskończoności, uzyskać zupełnie nową perspektywę, stajemy się częścią Wszechmocnego.

Wydaje mi się, że ten obraz odzwierciedla istotę znaczenia Aktu Zmartwychwstania dla każdego z nas. Pokazuje nam co możemy uzyskać gdy zaczniemy wierzyć.

Minął tydzień moich rekolekcji z Salvadorem Dali. Każdego dnia starałem się dobrać obraz tematycznie powiązany zarówno z dniem Wielkiego Tygodnia jak i z pozostałymi pracami. Wykorzystałem ten czas aby przemyśleć wiele spraw dotyczących mojego życia, dzieki tym obrazom udało mi sie zogniskować myśli, skierować je na właściwe tory. Chciałem podziękować wszystkim, którzy czytali te posty, mam nadzieje ze w jakimś stopniu okazały sie pomocne, a jeśli nawet nie to wydaje mi sie, ze udało mi sie pokazać inna twarz Salvadore Dali, twarz wielkiego mistyka i genialnego artysty.



1 wyświetlenie0 komentarzy

Comments


bottom of page