top of page

Shit in, shit out. Takie tam przemyślenia o krytycznym myśleniu.

  • Dariusz Zdebel
  • 8 cze
  • 4 minut(y) czytania

Dopiero co przeczytałem artykuł z der Onet, że profesor historii z Oldenburga jest załamany poziomem swoich studentów, tym że nie rozumieją przeczytanych tekstów, a także tym, że nie mają zdolności krytycznego myślenia w wyniku czego, jego zdaniem mógłby z nich zrobić fanatycznych studentów.


Może zacznę od końca, szacowny profesor jak widzę za bardzo sobie pochlebia uważając, że dałby radę uczynić z nich fanatycznych nazistów, ani on nie ma takich możliwości, bo jak widzę musi mieć charyzmę na poziomie grabarza, skoro nie potrafi ich zaciekawić swoim przekazem, a do uczynienia kogoś z ludzi, charyzma jest niezbędnym czynnikiem, a po drugie jak sam słusznie zauważył, jego studenci są zbyt leniwi na czytanie czegokolwiek, więc nie ma opcji aby stali się narodowymi socjalistami.


Zgadzam się jednak co to faktu, że większość obecnych studentów nie powinna być studentami. Dzisiaj łatwiej dostać się i ukończyć jakieś dziadowskie studia niż przebrnąć przez ogólniak. Na całym Zachodzie wypączkowały wszelkiej maści Wyższe Szkoły Gotowania na Gazie, utrzymujące się z dotacji publicznych, więc robiące wszystko aby matoły dla niepoznaki nazywane studentami bron boże nie zrezygnowały ze studiów, bo wtedy skończą się podążające za nimi państwowe pieniądze. A co do poziomu akurat tych studentów, nie ma co narzekać ponieważ właściwie to nie ich wina, są finalnym produktem obecnej liberalnej edukacji, której obsesją jest bezstresowość i wyrównywanie szans, co powoduje, że poziom edukacji cały czas spada, bo jest równany do najbardziej leniwych i najmniej zdolnych. A ponieważ ci leniwi stają się coraz bardziej leniwi, a mało zdolni, jeszcze bardziej mniej zdolni, obecny poziom edukacji przypomina psa biegającego za własnym ogonem, co z punktu widzenia Systemu jest bardzo korzystne, ponieważ coraz bardziej zbliża się do ideału liberalnego obywatela, głupiego jak but, przekonanego o swojej zajebistości i łykającego każdy, nawet największy shit serwowany mu przez ściek, dla niepoznaki nazywany mediami. Wątpię przy tym, czy Pan Profesor również nie jest aktywnym elementem tej gównianej edukacyjnej układanki.


Systemowi bowiem nie przeszkadza głupota i bezkrytyczność studentów, nie przeszkadza dopóki mają poglądy pożądane przez Układ, zaczyna przeszkadzać dopiero wtedy, gdy System traci nad nimi kontrolę, wtedy to stają się tymi bee.


Fascynuje mnie przy tym ciągle powtarzane słowo klucz, Święty Graal ludzi nie mających pojęcia o edukacji, krytyczne myślenie. „Szkoły są przeładowane niepotrzebnym materiałem, ale brakuje w nich nauki myślenia.” Na pewno słyszeliście to nie raz. Cały czas piszę, że moim zdaniem problemem nie jest przeładowanie materiałem, wystarczy porównać wymagania maturalne z matematyki trzydzieści lat temu a obecnie, przecież połowy już nie ma, gdyby teraz mieli całkować, to maturę zdałoby 5% maturzystów maksymalnie. Problemem jest przeładowanie godzinowe, wprowadziliśmy w końcu komunistyczny ideał edukacyjny, taki model komunistycznej gospodarki ale w szkolnictwie. Uczniowie siedzą w szkole do wieczora, bo non stop im dokładają kolejne bzdurne i niepotrzebne przedmioty, a jednocześnie produktywność, czyli wydajność nauczania leci na pysk. Gdy późnym popołudniem wracają do domu są już tacy zmęczeni, że nic im się nie chce, i tu ich rozumiem. No ale mądre głowy w ministerstwie wiedzą lepiej.


Wracając jednak do sedna sprawy. Jak niby mają nauczyć się krytycznego myślenia jeśli nie będą mieli wiedzy? Rozumiem, że po prostu siądą w fotelu i nagle staną się Eiensteinami? Sami z siebie. Tak będzie?


Jest takie amerykańskie określenie tego faktu, aczkolwiek ono funkcjonuje w informatyce: „Shit In, Shit Out”, „Gówno na wejściu, gówno na wyjściu”. Jeśli uczeń, student nie otrzyma jak najpełniejszych informacji (oczywiście dostosowanych do poziomu nauczania), na początku, to jak na Boga ma się nauczyć krytycznego myślenia? Jeśli podzielimy informacje na dwie przeciwne grupy, np. 10 z jednej sfery światopoglądowej, a 10 z drugiej, i zaznajomimy go z zaledwie trzema i to z jednej sfery, to jak możemy oczekiwać od niego krytycznego myślenia? Jedyne co zrobiliśmy to prymitywną indoktrynację, nic więcej.


Przytoczę dwa przykłady ze swojej kariery zawodowej. W jednej klasie na rozszerzeniu z historii spotkały się na zajęciach skrajne feministki, libertarianie i nacjonaliści. Zaraz dodam, że w odróżnieniu od dorosłych nie kłócili się lecz potrafili dyskutować. Wyobrażacie sobie jakie było pokrycie przestrzeni dyskusji argumentami? Tam każda lekcja była nauką krytycznego myślenia i to zarówno dla nich jak i dla mnie. A teraz wyobraźcie sobie jaki byłby pożytek z tych zajęć gdyby wszyscy reprezentowali jedynie jeden punkt widzenia? Czy można by było wtedy mówić o jakimkolwiek krytycznym myśleniu?


Drugi przypadek mialem kilka lat później. Mam to do siebie, że lubię się pastwić nad błędami w podręcznikach, dla mnie to jest niewybaczalne, że w podręczniku mogą się pojawić błędy rzeczowe. W pewnej chwili jedna uczennica się mnie zapytała „ No ale to z czego mamy się dowiadywać? Skąd mamy wiedzieć co jest prawdą, a co nie?”. Powiedziałem do klasy „Powiedzcie jej”. Wiecie co powiedzieli? „Musisz sama szukać”.

Powiedziałem jej „Ja ci nie dam odpowiedzi, ja też się mylę, też mam zresztą jak każdy jakieś skrzywienie, musisz sama szukać odpowiedzi, to Ty musisz je przeanalizować, sprawdzić i dojść do wniosku, które z nich są prawdziwe, a które nie.”

Ale żeby dojść do wniosków najpierw trzeba znaleźć źródła. I wracamy do punktu wyjścia, warunkiem niezbędnym krytycznego myślenia jest wiedza.

W tym roku zobaczyłem nowy podręcznik z historii dla trzeciej klasy ogólniaka. Temat Zakończenie I wojny, i zaraz dwa bardzo ważne błędy rzeczowe: przesunięcie rewolucji w Niemczech z listopada na lato i zamienienie 11 listopada, aktu zawieszenia broni na akt kapitulacji. Jak myślicie, dlaczego dokonano takiej zamiany? Przypadkowo? Nieee.

Shit In, Shit Out. Gówno na wejściu, gówno na wyjściu. Gówniane informacje początkowe, gówniane wnioski. I o to chodzi.


Kolejny przykład, jak zrozumieć istotę antysemityzmu polskiego przed I wojną światową gdy się nie przeczyta Lalki i Ziemi Obiecanej? A jak zrozumieć relacje pomiędzy Polakami a Żydami podczas II wojny światowej, nie czytając Ringelbluma?


Jak myślicie dlaczego na Zachodzie sukcesywnie wycina się historię z edukacji? Bo dzięki temu powstaje dziura w wiedzy, którą można zapełnić kretynizmami z Netflixa. W tym przypadku termin Gówno na wejściu, można rozumieć dosłownie.


Nie da się przeprowadzić procesu krytycznego myślenia jak będą rażące braki w wiedzy. Więc możemy narzekać na studentów, na uczniów, ale dobrze wiemy, że to nie ich wina, winny jest tylko i wyłącznie System, bo to on jest zainteresowany niezdolnym do myślenia społeczeństwem.


I już tak na koniec, wiecie jakie było motto nazistowskiej edukacji?


„Dogłębna znajomość kultury, rozległa edukacja na różnych etapach nauczania przytępia zmysły. Zbyt wiele powszechnego nauczania męczy umysł…” – brzmi znajomo?


A to? Jeśli zmienić nazwę ideologii?

„Ideologia narodowego socjalizmu to święty, nienaruszalny fundament. Nie wolno jej degradować przez szczegółowe wyjaśnienia lub dyskusje. Musi być przekazywana przez nauczycieli, którzy w pełni pojmują prawdziwe znaczenie uświęconych, nietykalnych doktryn”.


„Zbytnie skupianie się na szczegółach, zbyt wiele grzebania się w drobiazgach sprawia, że umysł staje się zbyt krytyczny i analityczny”.


Czy jeszcze trzeba cokolwiek wyjaśniać?

ree

Komentarze


Kontakt

Thanks for submitting!

© 2023 by Train of Thoughts. Proudly created with Wix.com

bottom of page