top of page

Stopniowe dogorywanie demokracji. Przemyślenia po zamachu na Trumpa.

Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy – Władysław Gomułka

 

Wracając z wyprawy fotograficznej zobaczyłem filmik z zamachu na Donalda Trumpa. To, co zobaczyłem nie zaskoczyło mnie nawet w minimalnym stopniu, wręcz przeciwnie było potwierdzeniem tego, co mówiłem od miesięcy, że kwestią czasu jest to, że Oni będą chcieli go zabić.

 

Oni.. kim są wobec tego Oni…

Na Zachodzie przez ostatnie trzydzieści lat stopniowo, krok po kroku, niewidocznie władzę zawłaszczył dziwaczny sojusz postkomunistów, neomarksistów, dewiantów seksualnych, plutokratów i globalistów, pod płaszczykiem rzekomego liberalizmu. Rzekomego, bo z liberalizmem ma wspólną jedynie nazwę. Liberalizm opiera się na wolności jednostki, a ten pokraczny twór polityczny, dąży do kolektywizacji  wolność jednostki sprowadzając jedynie do deprawacji seksualnej i pochwały cywilizacji śmierci. Bliżej mu do bolszewizmu niż do jakiejkolwiek innej ideologii. Sojusz tak dziwaczny, że aż absurdalny, jednak gdy spojrzeć pod kątem interesów, wszystkie te grupy mają je zbieżne. Do niedawna był niezauważalny, w każdym kraju mieliśmy pozornie system wielopartyjny, wolność stowarzyszania, wolność słowa, walki partyjne. Karty zostały odkryte cztery lata temu podczas cowida, a sytuację rozjaśniały kolejne wydarzenia: wojna na Ukrainie, ostateczne rozwiązanie kwestii palestyńskiej, podmiana ludności i dekarbonizacja połączona z deindustrializacją i dehumanizacją.

 

W każdym kraju Zachodu okazało się, że w kwestiach kluczowych wszystkie partie systemowe mówią tym samym głosem, nie ma pomiędzy nimi najmniejszych różnic. Mimo zmiany rządów główny kierunek istotnych zmian na całym Zachodzie zostaje zachowany. Zniknęła lewica, zniknęła prawica, różnica pomiędzy partiami sprowadziła się przede wszystkim do problemu kto, z kim lub z czym i gdzie oraz jak może kopulować. Do tego dochodzą problemy z dehumanizacją objawiające się aborcją i eutanazją. I to wszystko. To są jedyne faktyczne różnice występujące obecnie pomiędzy partiami systemowymi.

 

Spójrzmy na konkrety.

W Polsce po wyborach zamiast PIS rządzi PO z przekąskami, czyli Trzecią Nogą i Lewicą. Jednak główny kierunek zmian wytyczony przez Morawieckiego nie został zmieniony , wręcz przeciwnie, wyraźnie przyśpieszył.  We Włoszech wygrała rzekomo prawicowa Giorgia Meloni. I co? Kwestia Ukrainy bez zmian, kwestia imigrantów bez zmian, kwestia dekarbonizacji bez zmian. Wbrew propagandzie nie zmieniło się kompletnie nic. W Hiszpanii wybory wygrała Prawica, jednak po ułaskawieniu Katalończyków, rządy nadal sprawują socjaliści. W Holandii przy rekordowej frekwencji wybory wygrała prawicowa, antyislamska Partia Wolności, jednak po zjednoczeniu partii systemowych nie może sprawować władzy bo nie ma większości.

 

Co się okazuje? Gdy pojawia się w jakimkolwiek kraju partia spoza układu, wszystkie partie systemowe zwierają szyki i nie zważając na to, czy z nazwy są prawicowe czy lewicowe, tworzą koalicje nie dopuszczając do jakichkolwiek zmian.

Do tego dochodzą specjalnie skonstruowane ordynacje wyborcze, w których przymiotnik „proporcjonalne” stał się jakimś kuriozum. W Polsce, o ile można zrozumieć sens progu wyborczego to już przydział mandatów w stosunku do uzyskanych głosów preferuje największe partie. A gdy do tego dołożymy finansowanie partii ze środków publicznych nie powinno nikogo dziwić, że partie Tuska i Kaczyńskiego pod różnymi nazwami zabetonowały system rządów. W Anglii przy jednomandatowych okręgach wyborczych wystarczyło odpowiednio osiedlić imigrantów i okazało się, że Partia Reform przy 14% poparciu uzyskała jedynie cztery mandaty w Izbie Gmin, czyli około 1%. Anglicy stracili kontrolę nad własnym krajem tylko jeszcze tego nie zauważyli.

 

We Francji system ratuje dwustopniowa ordynacja wyborcza.  O Ile w pierwszej turze wybory zdecydowanie wygrało Zjednoczenie Narodowe, to w drugiej turze doszło do sojuszu wszystkich partii systemowych przeciw ZN, i ostatecznie zdobyło ono jedynie 143 mandaty na 577.

 

Jasno widać, że w każdym kraju, w sytuacji podbramkowej partie systemowe, niezależnie od swoich programów, łączą swe siły przeciw partiom spoza układu. W każdym kraju następuje swoiste pojednanie ponad korytami.

 

Specyficzna sytuacja nastąpiła w USA, gdzie w przypadku wyborów prezydenckich takich numerów fizycznie nie można zrobić. Z jednej strony mamy stetryczałego starca gadającego od rzeczy, który zrobił dwójkę podczas uroczystości upamiętniającej lądowanie Aliantów w Normandii, a z drugiej showmana spoza układu. Najpierw Trumpa chciano wykończyć procesami, jednak nakręcało mu to jedynie słupki poparcia, ponieważ na niekontaktującego Bidena nie ma co liczyć, zostało jedyne wyjście, czyli odstrzelenie. Gość wszedł na dach w odległości 120 metrów, położył karabin i nie niepokojony przez nikogo zaczął sobie strzelać. Tak po prostu. I to wszystko mimo tego, że wiele osób go widziało i zgłaszało to policji. FBI i Secret Service po prostu nie dały rady. Chyba jasno widać, że służby Trumpa wystawiły. Oczywiście już po wszystkich dzielny policmajster mimo zakazu odstrzelił zamachowca. Tak po prostu. Na śmierć.

 

Została zachowana najważniejsza reguła zamachów politycznych obowiązująca już od zamordowania ojca Aleksandra Wielkiego, Filipa II, zamachowiec musi zginąć. Sprawa zamknięta. Pamiętacie zabójstwo Kennedy’ego? Niestety złapali Oswalda żywego, dlatego dwa dni później, wielki patriota, mafioso Jack Ruby go odstrzelił, on z kolei pierwotnie został skazany na karę śmierci, ale gdy się apelował nieszczęśliwie mu się zmarło na raka.

 

Przy okazji zamachów chciałbym jeszcze przypomnieć niedawny zamach na niepoprawnego politycznie Fico, gdzie ochrona, co widać na filmach, się pięknie odsunęła i pozwoliła staremu lewarowi wpakować w spokoju cały magazynek w premiera.

 

Jak widać systemowi póki co udało się władzę utrzymać, jednak po fuszerce z zamachem na Trumpa widać, że system wpada w panikę i robi coraz większe błędy. Każde kolejne wybory uświadamiają coraz większej grupie ludzi, że obecna zachodnia demokracja jest farsą, teatrem dla ludu, który ma mieć teoretyczną możliwość wyboru władzy a tak naprawdę nie wybiera niczego, wybory są dawno dokonane. Zresztą cała koncepcja Unii Europejskiej dowodzi, że całą strukturą rządzą nie wybrani przez nikogo Komisarze.  I to oni decydują o kierunku głównych zmian. Wybory stały się swoistym zaworem bezpieczeństwa dzięki, któremu ludzie nie wychodzą na ulicę i pozwalają tym bezmózgim, skorumpowanym miernotom sobą rządzić.

 

Nawet obecne partie polityczne są w swej istocie zaprzeczeniem demokracji. Idea partii wodzowskich nie ma nic wspólnego nawet z fasadą demokracji. Widząc jak cała partia jak bezmózgowcy głosuje tak jak jej lider karze można sobie zadać pytanie, co to ma wspólnego z demokracją.

 

Jednak każde kolejne przekręcone wybory otwierają oczy coraz większej liczbie ludzi, a gdy ludzie gnojeni na każdym kroku zauważą, że to wszystko jest fikcją i nie mają na nic wpływu nastąpi koniec, wtedy karty się odsłonią, albo dojdzie do walk na ulicach albo do takiego zamordyzmu jakiego w dziejach jeszcze nie było.

W każdym bądź razie, to koniec Zachodu jaki znamy. Daliśmy się przekręcić bandzie tępaków, kierowanych z góry przez globalistów.



77 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page