top of page

Strefa czytelnika. Kaput. Koniec niemieckiego cudu gospodarczego - Wolfgang Munchau

  • Dariusz Zdebel
  • 7 sie
  • 17 minut(y) czytania

„Gdy w bogatych gospodarkach zaczyna się kryzys, jego odznaki nie są od razu widoczne. Ludzie trochę mniej wychodzą z domu, wydają nieco mniej, nie jeżdżą tak często na wakacje, nie zmieniają tak często samochodów. Także rządy zaczynają oszczędzać. Po kilku latach zauważa się to w postaci dziur na ulicach lub zamkniętych dróg. Krusząca się infrastruktura jest odznaką kryzysu. Jednak najwyraźniej kryzys widać w polityce. Gdy gospodarka zaczyna chylić się ku upadkowi, pojawia się społeczne niezadowolenie i gniew. Jeśli nie ma partii opozycyjnych, ludzie głosują ostatecznie na ekstremistów.” - Wolfgang Munchau


„Pierwszą fazą żałoby jest zaprzeczenie. Ta faza się jeszcze nie skończyła. Obecnego kierunku nie da się utrzymać. Nie można zachować czołowej pozycji ekonomicznej, koncentrując się na działalności gospodarczej z kurczącą się marżą zysku. Coś musi być opłacalne.

Albo Niemcy ostatecznie się dostosują albo niemieckie społeczeństwo będzie musiał zaakceptować upadek. Będzie to upadek z wysokiego konia. Niemcy nie uświadomiły sobie jeszcze, że trzeba dokonać wyboru.” - Wolfgang Munchau


„Ten świat żył w złudnym przeświadczeniu, że panuje nad sytuacją.” - Wolfgang Munchau


„Jesteśmy wewnętrzną częścią niemieckiego obszaru gospodarczego, odkąd niemieckie koncerny przeniosły swoje fabryki do Europy Środkowej. Dlatego gdy Berlin kichnie, polska gospodarka kładzie się do łózka.” - Krzysztof Mazur


„Świat się zmienił, ale nie zmieniły się Niemcy, i tu zaczyna się opowieść o błędnym zarządzaniu kapitalizmem przemysłowym i niedocenianiu technologii oraz geopolityki. To także opowieść o mitach, które powtarzamy i w które w końcu zaczynamy wierzyć. I jak wszystkie tragedie, także i ta ma swój początek w dobrych czasach.” - Wolfgang Munchau


„Przez dwie dekady niemiecka polityka energetyczna zapędziła się w ślepy zaułek.” - Wolfgang Munchau


„Niemcy są być może krajem Zachodu najbardziej oderwanym od wszystkiego co cyfrowe.” - Wolfgang Munchau


„Niemcy wycofały się z globalnego wyścigu technologicznego, koncentrując się na kontrolowanym upadku własnego modelu.” -Wolfgang Munchau


„W Niemczech jest wielu imigrantów, lecz nie takich, jakich potrzebuje kraj” - Wolfgang Munchau


„Wydaje się, że Chiny mają pod kontrolą kwestię zaspokajania ważnych dla niemieckiego importu niedoborów, w szczególności w takich sektorach jak elektronika, metale ziem rzadkich, magnesy, baterie i chemikalia. Uzależnienie Niemiec od Chin stopniowo rosło, podczas gdy Chiny stopniowo się uniezależniały. Niemieccy producenci samochodów walczą o przetrwanie na rynkach chińskich, na których jeszcze niedawno dominowali. Chiny zajęły miejsce Niemiec i Japonii jako największy na świecie eksporter samochodów. Obecnie Niemcy są zależne od Chin w zakresie bardzo wielu wyrobów. Zamiast redukować zależność, niemieckie firmy nie robią nic. Nie chodzi o koszty. Po prostu nie mają alternatywy. Ponieważ Chiny dotują eksport, niemieccy konkurenci są wypierani z rynku.” - Wolfgang Munchau


„Komisja Europejska jako pierwsza wprowadziła regulacje dotyczące sztucznej inteligencji. Unia Europejska ma złudzenie, że może stać na pozycji globalnego regulatora w obszarze, w którym brak jej wiedzy i doświadczenia.” - Wolfgang Munchau


Wydawnictwo Prześwity właśnie wydało książkę Wolfganga Munchau’a o ponurym tytule „Kaput. Koniec niemieckiego cudu gospodarczego". Munchau opisuje to co widzi każdy kto ma przynajmniej minimalne pojęcie o gospodarce, gospodarka Niemiec, ale i całej Unii Europejskiej upada. Jego zdaniem nie jest to upadek nagły i zaskakujący, wręcz przeciwnie, źródeł tego upadku należy szukać ponad ćwierć wieku temu, w braku zmian koncepcji gospodarczych, braku innowacji, postępującego upadku edukacji niedostosowanej do wymagań zmieniającego się rynku. Oczywiście nie we wszystkim zgadzam się z autorem, który rozwiązań szuka w tym w czym ja i wielu innych widzimy wręcz przeciwnie, przyczynę przyśpieszenia kolapsu, a mianowicie w autach elektrycznych i panelach fotowoltaicznych. W ogromnej większości jednak kwestii podzielam zdanie autora. Munchau przez niemal dwadzieścia lat współpracował zarówno z Financial Times jak i New Statesman, jest analitykiem gospodarczym, warto więc zapoznać się z jego zdaniem, tym bardziej że upadające Niemcy spowodują o wiele szybszy upadek gospodarki polskiej, działającej na usługach niemieckiej.

Zdaniem Munchau’a upada niemiecki system gospodarczy, który on nazywa neomerkantylizmem. System polegający na maksymalizacji eksportu towarów przemysłowych i patologicznego związku polityki, wielkiego biznesu i systemu finansowego.


Munchau pisze, że Niemcy wielokrotnie odbijały się od dna, w latach 50 tych, dekadzie od połowy lat 80 tych do połowy lat 90 tych i w pierwszej połowie minionego dziesięciolecia, jednak jego zdaniem obecny okres drastycznie różni się od tamtych, „ponieważ nie ma już znaczenia jak coś wytwarzasz, a co wytwarzasz”, a Niemcy tkwią technologicznie w czasach minionych. Drugim problem, z którym do tej pory Niemcy nie mieli do czynienia, to pojawienie się silnej konkurencji w postaci Chin, które zmieniły swój model wzrostu wspierając eksport oraz zmiany w USA, zmuszających podmioty do przenoszenia działalności do siebie.


Munchau zaczyna opowieść od początku lat 90 tych XX wieku i od telekomunikacji. Deutsche Post było przedsiębiorstwem państwowym i gdy w USA wprowadzano telefonię cyfrową z natychmiastowym połączeniem i darmowymi rozmowami lokalnymi, w Niemczech telefonia opierała się na drogich połączeniach analogowych. W 1995 roku Deutsche Telekom odłączono od Deutsche Post i sprywatyzowano. Koncern Siemens skoncentrował się wtedy na unowocześnianiu urządzeń telefonii analogowej, które niebawem dosłownie z dnia na dzień poszły do lamusa.


Munchau wskazuje, że kiedyś Niemcy były krajem innowacji, Uniwersytet w Getyndze opuściło 47 noblistów, Niemcy przodowały w fizyce kwantowej, matematyce i motoryzacji. Choć po II wojnie światowej niemieckie uniwersytety były pozbawione fizyków i matematyków, jednak w latach 70 tych Niemcy odgrywały istotną rolę we wczesnym etapie rozwoju komputerów. Kanclerz Willy Brandt ustalił harmonogram wprowadzenia sieci światłowodowej aby przygotować się na nadejście ery komputerów. Po dojściu do władzy Kohla wraz z Mitterrandem zaczął jednak rozwijać w zamian za to telewizję kablową wysokiej rozdzielczości. Po dziesięciu latach z powodu trudności technicznych projekt został ostatecznie zarzucony.

W 1995 roku kierownik laboratorium w MIT, Nicholas Negroponte napisał książkę Being Digital, w której przewidywał wejście technologii cyfrowych w każdy aspekt życia. W Stanach książka została uznana za odkrywczą, natomiast w Niemczech i Europie przeszła bez echa. W połowie lat 90 tych liberalizacja europejskiego rynku telekomunikacyjnego i rewolucja cyfrowa doprowadziły do powstania bańki internetowej. Nastąpiła fala spekulacji na rynku akcji groszowych Neuer Markt. W marcu 2000 roku NM osiągnął poziom 9666 punktów a następnie do października 2002 roku spadł do poziomu 318 punktów, tracąc 96% swej wartości. O ile dla Niemiec oznaczało to koniec firm internetowych, to w Stanach powstały Google, Apple, Facebook i Amazon.

Podstawą gospodarki Niemiec były przemysł motoryzacyjny, chemiczny i inżynieria mechaniczna z koncernami Siemens, Volkswagen, Mercedes, BMW, Continental, Hoechst, BASF, Bayer, Linde, Bosch. Gdy Niemcy skupiały się jedynie na eksporcie, amerykański ekonomista Paul Krugman sformułował koncepcję uważającą, że prawdziwa korzyść z handlu jest wynikiem importu. Zgodnie z nią import umożliwia pozyskanie towarów i usług, których albo nie można samemu wytworzyć, albo nie można wytworzyć z zyskiem.


Niemcy jednak przegapiły rewolucję cyfrową.

„Zbyt długo trzymały się starych technologii i starych firm. Innowacja była nieodłącznie związana z istniejącymi firmami i definiowana przez decyzje o wprowadzeniu podejmowane przez VW, BMW i Mercedesa. To także funkcjonowało do czasu.”


Świat cyfrowy to świat start-upów. Potrzebują one wsparcia finansowego. Niemcy jednak zamiast tego wspierają jedynie wielkie koncerny.

„Brakuje nowoczesnej branży kapitału wysokiego ryzyka”

Problem pogłębia rozbudowana biurokracja, z którą radzą sobie jedynie wielkie firmy.


Gdy w USA wprowadzono trzecią generację internetu, Merkel odrzuciła nowoczesne technologie. Podczas gdy świat stawiał na nowoczesne technologie, Niemcy postawili na konkurencyjność. W latach 2005-2015, powstał niemiecki cud gospodarczy, który zmylił wszystkich, zdaniem autora to ten okres jest fundamentem przyszłego kryzysu. Cud gospodarczy Schroder uzyskał poprzez ograniczenie płac. Boomersi obawiali się bezrobocia, wskutek czego zgodzili się na ograniczenie świadczeń socjalnych dla odmawiających przyjęcia pracy i ograniczenie wynagrodzeń. Dzięki temu niemiecki przemysł zachował konkurencyjność.

Kolejnymi przyczynami był tani rosyjski gaz, liberalizacja przewozów kontenerowych oraz globalizacja. Nastąpiła kooperacja z Chinami i Indiami, które miały zalać świat produktami, a Niemcy miały je zalać wyposażeniem do ich produkcji. Do pewnego czasu ten model symbiozy się sprawdzał.


W 2010 roku nastąpił kryzys euro, które zostało potężnie zdewaluowane w stosunku do dolara. W wyniku tego gospodarka niemiecka bardzo się wzmocniła dzięki tańszemu eksportowi.


„Strategia zubożania sąsiada: dołączanie do unii monetarnej, aby poprawić kurs wymiany z partnerami handlowymi, a następnie obniżanie wynagrodzeń w celu zwiększenia konkurencyjności.”

Początkowo to działało. Gaz, kurs wymiany, globalizacja i rewolucja w globalnej logistyce spowodowały nowy cud gospodarczy.

Pojawiły się poważne zagrożenia: uzależnienie od rosyjskiego gazu, niedoinwestowanie światłowodów, infrastruktury cyfrowej i technologii cyfrowych. Jednak przez kilka lat Niemcy miały dodatni bilans handlowy w wysokości 8% łącznej wartości produkcji gospodarczej.


Zdaniem autora to właśnie był neomerkantylizm. Niemiecki model gospodarczy jego zdaniem polega na technofobii połączonej z konserwatyzmem fiskalnym i monetarnym, oraz protekcjonistycznym modelem finansowym.


Jego celem jest:

„Dążenie do realizacji XVIII wiecznej francuskiej polityki handlowej za pośrednictwem XIX wiecznych przedsiębiorstw przy użyciu technologii rodem z XX wieku.”


Przy okazji Munchau wypowiada niezwykle osobliwą teorię ekonomiczną, uznając nadwyżkę w bilansie handlowym za nieistotną a wręcz z punktu widzenia gospodarki szkodliwą.


W wewnętrznej polityce gospodarczej neomerkantylizm połączony jest z korporacjonizmem. Sektor korporacyjny jest niezbędny do realizacji tego modelu gospodarczego. W Niemczech nastąpiło zespolenie polityki krajowej z interesami wybranych gałęzi przemysłu. Zdaniem autora powoduje to nasilenie kryzysu ponieważ spowodowało to ryzyko koncentracji, co widać najlepiej na przykładzie przemysłu motoryzacyjnego, którego upadek pociągnie za sobą katastrofę w branżach dostawców.


Analizując niemiecki system bankowy Munchau wskazuje na jego główną cechę, którą jest niski poziom rozwoju rynków kapitałowych w połączeniu z nadmiernie rozbudowanym sektorem bankowości państwowej. Skutkiem tego jest unikanie ryzyka w postaci finansowania start upów, a  skupianie się na finansowaniu korporacji.


W latach 70 tych publiczny sektor bankowy wspierał rządową politykę ekonomiczną poprzez zwiększanie lub ograniczanie kredytów w sposób antycykliczny. W ramach tych działań największa rola przypadła Westdeutsche Landesbank (WestLB). Niemiecki system jest bardzo podobny do chińskiego i opiera się na planowaniu zdecentralizowanym. Inną cechą, jest status banków jako instytucji prawa publicznego, co chroni je przed bankructwem. Gwarancje państwa powodowały, że banki podejmowały większe ryzyko. Banki są powiązane z polityką, co skutkowało tym, że były wykorzystywane w kampaniach wyborczych, poprzez ratowanie kredytowaniem upadających zakładów.


„Jednym z aspektów niemieckiego systemu korporacjonistycznego są konszachty między politykami, bankierami i przemysłowcami. Banki krajowe były nie tylko kredytodawcami, lecz same nabywały strategiczne pakiety akcji firm i często miały reprezentantów w ich zarządach, w których zasiadali też życzliwi politycy.”


Poszczególne banki były w strefach wpływów poszczególnych partii, i tak np. WestLB kontrolowała SPD, a BayernLB CSU. Po 2000 roku niemieckie banki rozpoczęły ekspansję międzynarodową i zaczęły inwestować w amerykańskie kredyty hipoteczne typu subprime. Gdy bańka pękła nastąpiła katastrofa, WestLB został zlikwidowany w 2012 roku. Koszt jego upadku wyniósł 18 miliardów euro.

Zdaniem Munchau’a przyczyną upadku banków było to, że na ich czele stali czerwoni baronowie nie rozumiejący nowoczesnych rynków finansowych. Nikt nie wiedział co się dzieje, szczególnie w radach nadzorczych, w których zasiadali politycy i związkowcy.

„Wszyscy byli niekompetentni.”


Autor wskazuje na drogę awansu w niemieckich bankach.

„Wiedza i umiejętności nie miały znaczenia, liczyły się znajomości.”


Absolwenci szkół średnich zaczynali karierę od staży w Sparkassen. Woleli to niż studia uniwersyteckie. Staż w bankach będących elementem infrastruktury komunalnej był pierwszym krokiem do wejście w lokalną politykę.


Pomiędzy 2002 a 2012 rokiem liczba banków krajowych zmniejszyła się z jedenastu do sześciu, obecnie jest ich pięć. Obecnie jednak banki są pozbawione gwarancji państwowych.


W 2012 roku analityk Deutsche Bank, Jan Schildbach sporządził raport, w którym stwierdził, że niemiecki sektor finansowy upada. Raport został szybko wycofany.

Dwadzieścia lat temu wśród dwudziestu największych banków świata były cztery niemieckie, obecnie żaden z banków niemieckich nie liczy się w globalnym rankingu.


Kolejne pytanie, które zadaje autor, to jak to możliwe, że Niemcy będące kiedyś najbardziej innowacyjnym krajem świata, stały się tak opóźnione technologicznie.

„Niemcy są być może krajem Zachodu najbardziej oderwanym od wszystkiego co cyfrowe.”


W Niemczech edukacja odrzuca wykorzystanie technologii cyfrowych powodując cyfrowy analfabetyzm. Jeszcze w 2020 roku niemieckie szkoły nie miały połączenia do internetu, a jedynym landem, który wyposażył nauczycieli i uczniów w tablety, była Brema. Jedynie 33% uczniów ma dostęp do cyfrowych platform edukacyjnych a nauczyciele są grupą stawiającą największy opór cyfryzacji. Problem przenosi się na uczelnie, w kraju opierającym się na przemyśle coraz mniej osób studiuje kierunki STEM. W testach PISA, niemieckie szkoły kiedyś były w czołówce, obecnie są na czternastym miejscu w UE i dwudziestym piątym na świecie. Powoduje to coraz większe problemy na rynku pracy niepotrzebującym absolwentów studiów humanistycznych.


Z powodu błędu popełnionego przez Kohla i skupieniu się na technologii analogowej telewizji wysokiej rozdzielczości, 70% gospodarstw jest przyłączonych do sieci nie za pośrednictwem światłowodu, lecz siedzi miedzianej, co skutkuje bardzo niską szybkością łączy internetowych. W 2021 roku, jedynie 51% gospodarstw miało dostęp do połączeń o szybkości 50 mb/s. A obecnie jedynie 10% ma łącza światłowodowe.


Równie fatalna jest sieć komórkowa, która nie pokrywa całego kraju, ponieważ politycy niemieccy uznali, że „obejmowanie zasięgiem każdej stodoły nie jest potrzebne”.


Fatalna infrastruktura cyfrowa powoduje efekt domina i hamuje rozwój gospodarczy, ponieważ firmy nie mogą uzyskać przyłączeń światłowodowych. Podczas gdy Chiny do 2030 roku chcą przejść na 6G, Niemcy nie mogą się uporać z siecią 5G. Standard 6G będzie niezbędny w nowoczesnym przemyśle i inteligentnej produkcji.


Munchau stawia w tym miejscu pytanie:

„W którym momencie ujawni się wpływ technofobii na wyniki makroekonomiczne?”


Przemysł niemiecki opiera się na motoryzacji. Branża motoryzacyjna zatrudnia bezpośrednio 786 tysięcy pracowników. Wielu z nich niedługo straci pracę. Zdaniem autora największym problemem jest brak inwestycji w samochody elektryczne, dziwnym trafem umyka mu fakt, że występuje na nie niewielki popyt. Zarzucając rządowi niemieckiemu zaprzeczanie faktom, sam robi to samo. Przemysł niemiecki upada nie dlatego, że nie produkuje elektryków, lecz dlatego, że z powodu regulacji i wysokich cen energii, produkuje je za drogo, w wyniku czego na rynek europejski wbili się Chińczycy.


W tym miejscu dochodzimy do cen energii i uzależnienia Niemiec od taniego rosyjskiego gazu.


„Bez rosyjskiego gazu nie ma sensu lokować w Niemczech gałęzi przemysłu charakteryzujących się wysokim zużyciem energii”

Rząd niemiecki probuje ratować sytuację i aby podtrzymać produkcję wypłaca ogromne subsydia.


Kolejnym problemem jest opóźnienie technologiczne.

„Niemcy nieźle sobie radzą we wszystkich obszarach nowoczesnych technologii, wciąż zajmują wysoką pozycję w technologiach wytwarzania i systemach energetycznych pozostają jednak daleko w tyle we wszystkim, co cyfrowe.”


„Niemcy zajmują bardzo niską pozycję w zestawieniu start-upów z obszaru AI.”


„Amerykańskie start-upy korzystają z efektu mnożnikowego, znajdują się bowiem w miejscach gdzie utalentowani ludzie chcą pracować. Idzie to w parze ze znakomicie rozwiniętymi rynkami kapitału wysokiego ryzyka oraz najlepszymi uczelniami specjalizującymi się w dziedzinie sztucznej inteligencji, takimi jak Uniwersytet Stanforda, MIT i Caltech.”


Munchau zwraca uwagę, że w niemieckich kręgach władzy, w ramach żadnej z partii nadal nikt się nie zajmuje kwestiami związanymi z cyfryzacją.

W Niemczech wszystko kręci się wokół starych firm.


Jednak „W naszym świecie tradycyjna inżynieria nie generuje już wystarczających zysków, by podtrzymać chylący się ku upadkowi model ekonomiczny. Wielkie zyski pochodzą z technologii, w których Niemcy się nie specjalizują.”


W kolejnym rozdziale Munchau omawia kwestię niedoboru energii. Jego zdaniem kwintesencją nowoczesnego niemieckiego merkantylizmu był Gerhard Schroder, partią SPD a branżą sektor energii, a wszystkie one skupiały się we Władimirze Putinie.

Schroder wygrał wybory jako przywódca SPD w Dolnej Saksonii, pokonując Ernsta Albrechta, ojca Ursuli van der Leyen. Od samego początku miał bliskie kontakty z prezesami Volkswagena i Porsche.

Schroder skupił się na pogłębianiu współpracy gospodarczej z Rosją. Główną rolę pełnił Ruhrgas z Essen, personalnie powiązany z Volkswagenem, Allianzem i Eonem. Cały niemiecki przemysł korporacyjny powiązany był siecią menadżerów wysokiego szczebla tworzących komorę echa. Schorder szybko uznał Putina za najważniejszego partnera strategicznego, ponieważ wiedział, że z powodu braku alternatyw niemiecki przemysł potrzebuje taniego rosyjskiego gazu. Jednocześnie jego rząd zaakceptował harmonogram wygaszania elektrowni jądrowych. Merkel go przyspieszyła wyznaczając termin wyłączenia ostatniej elektrowni jądrowej na 2023 rok, co jeszcze bardziej uzależniło Niemcy od rosyjskiego gazu. Aby zapewnić szybkie dostawy Schroder zatwierdził w 2011 roku budowę Nord Stream.

W 2012 roku udział rosyjskiego gazu w imporcie do Niemiec wynosił 34,6%, a do 2018 roku wzrósł do 54,9%, i na tym poziomie się utrzymał do 2022 roku, czyli do wysadzenia Nord Stream.

W 2015 roku na mocy umowy z BASF, Gazprom przejął kontrolę nad niemieckim magazynem gazu, dzięki temu Niemcy otrzymały tańszy gaz ale jednocześnie stały się całkowicie zależne od importu z Rosji.

Równolegle cały czas rosła wymiana handlowa Niemiec z Rosją, a roczna wartość inwestycji niemieckich w Rosji wynosiła od 1 do 1,77 mld euro. BMW, Volkswagen zaczęły przenosić produkcję do Rosji.

Wszystko się zawaliło po wysadzeniu Nord Stream.


„Zależność Niemiec od Rosji w zakresie polityki energetycznej powodowała efekt domina dla pozostałej części gospodarki.”

Dla wytworzenia stałych nadwyżek handlowych Niemcom niezbędne są tanie źródła energii pochodzące z rosyjskiego gazu.


Munchau wskazuje, że ponieważ Niemcy nie są krajem ani zbytnio nasłonecznionym, ani wietrznym, więc nie mogą polegać na tych źródłach energii.

„Potrzebne są źródła także w dni pochmurne i bezwietrzne.”

W tym celu wybrano nie atom lecz gaz.

Jednak po wysadzeniu we wrześniu 2022 roku Nord Stream, Niemcy musiały wrócić do węgla.

Munchau zwraca uwagę, że planuje się odejście od niego do 2030 roku, jednak w obecnej sytuacji będzie to nierealne.


„Przez dwie dekady niemiecka polityka energetyczna zapędziła się w ślepy zaułek.”


„Najbardziej uderza mnie niewiarygodna lekkomyślność w niemieckiej polityce energetycznej. Najpierw neomerkantyliści stawiają wszystko na jedną kartę, czyli na rosyjski gaz, potem Zieloni stawiają na wygaszenie atomu.”


Mimo sankcji na Rosję i teoretycznie załamaniu handlu pomiędzy nią a Niemcami, 70% niemieckich firm współpracujących z nią przed 2022 rokiem, nadal to robi, jest wśród nich nawet zbrojeniowy Rheinmetall. Jednak w wyniku braku taniego gazu najbardziej energochłonne branże, takie jak przemysł stalowy wyraźnie podupadły. A kolejny problem nadchodzi, ponieważ czynnikiem, który obecnie najbardziej zwiększa zapotrzebowanie na energie elektryczną są usługi cyfrowe, takie jak np. Usługi w chmurze, powodujące zwiększenie zapotrzebowania na prąd o 9% rocznie.


Nastepnym elementem układanki są Chiny, z którymi stosunki gospodarcze nawiązał Schmidt. Jego następca Kohl sfinalizował budowę fabryki Volkswagena w Szanghaju. Obowiązywało podejście „biznes na pierwszym miejscu”.


W 1990 roku Toyota wprowadziła rewolucyjny model zarządzania łańcuchem dostaw, just-in-time, czyli dokładnie na czas. Eliminuje on zasoby magazynowe i optymalizuje zarówno ich poziom jak i eliminuje przestoje w pracy.

„Była to maszyna cudów efektywności produkcji, która obniżyła koszty magazynowania pochłaniające znaczną część obrotów.”


Rozpoczęła się złota era inwestycji niemieckich w Chinach. Niemcy jednak w odróżnieniu od USA nie przenosili swoich fabryk do Chin, lecz włączały Chiny do swoich łańcuchów dostaw.

Lata 90 XX wieku były okresem rozkwitu Zachodu, globalizacja postępowała. Na Zachodzie przeważał pogląd dominujący do dzisiaj, że „wszyscy chcą być tacy jak my i chcą żyć zgodnie z naszymi zasadami”.


Po objęciu urzędu przez Schrodera relacje z Chinami uległy dalszemu wzmocnieniu.

Obecnie jednak świat się zmienił. Zmieniły się Chiny. Teraz to one dominują w relacjach z Niemcami. W dekadzie 2010-2020 nastąpił rozkwit relacji niemiecko-chińskich. Duisburg będący największym na świecie portem śródlądowym miał się stać węzłem projektu Pasa i Szlaku (BRI). Od 2011 roku poprzez Rosję i Białoruś przybyło tysiące chińskich pociągów. W 2014 roku do Niemiec przybył z wizytą Xî Jinping. Była to kulminacja wzajemnych stosunków.

Wszystko się zawaliło najpierw z powodu pandemii i problemem z modelem just-in-time. Firmy niemieckie zaczęły wracać z Chin do Niemiec. Największym problemem był brak półprzewodników, doprowadził on do zmiany nacisku z optymalizacji dostaw na ich bezpieczeństwo. Rząd wydał miliardy euro na wsparcie zakładów produkujących półprzewodniki.

Kolejną katastrofą była wojna na Ukrainie. Niemcy zostali odcięci od taniego gazu i ropy, ale również pozbawieni niezbędnego do produkcji ogniw paliwowych palladu.

Największym jednak problemem było pojawienie się Chin jako konkurenta dla niemieckiego przemysłu.


Chiny obecnie są o wiele bardziej zaawansowane w rozwoju technologicznym niż Niemcy, mało tego zaczynają się specjalizować w budowie maszyn, które kiedyś kupowały od Niemiec.

W handlu z Chinami, Niemcy odnotowują ciągły deficyt. Eksportują towary o wartości 107 mld euro, natomiast kupują o wartości 192 mld euro. Dodatkowo są uzależnione od Chin w łańcuchach dostaw. 36% niemieckich małych i średnich firm uzależnionych jest od łańcuchów dostaw z Chin.


„Wydaje się, że Chiny mają pod kontrolą kwestię zaspokajania ważnych dla niemieckiego importu niedoborów, w szczególności w takich sektorach jak elektronika, metale ziem rzadkich, magnesy, baterie i chemikalia. Uzależnienie Niemiec od Chin stopniowo rosło, podczas gdy Chiny stopniowo się uniezależniały. Niemieccy producenci samochodów walczą o przetrwanie na rynkach chińskich, na których jeszcze niedawno dominowali. Chiny zajęły miejsce Niemiec i Japonii jako największy na świecie eksporter samochodów. Obecnie Niemcy są zależne od Chin w zakresie bardzo wielu wyrobów. Zamiast redukować zależność, niemieckie firmy nie robią nic. Nie chodzi o koszty. Po prostu nie mają alternatywy.”


Chiny są uzależnione jeszcze od Niemiec w branży inżynieryjnej: urządzeniach pomiarowych i kontrolnych, maszynach zaawansowanych technologicznie, obrabiarkach, specjalnych wyrobach medycznych. Aby pozyskać technologie, Chiny stosują wykupywanie zakładów.


Obecnie niemiecką nadwyżkę handlową wchłaniają Stany, jednak i to się zmienia. Chiński neomerkantylizm na sterydach pokonał niemiecki.


Niemcy są uzależnione od eksportu. Od 1952 roku więcej się z nich wywoziło niż przywoziło.

„Wzrost wymaga w Niemczech dużej i trwałej nadwyżki w obrotach bieżących. Innymi słowy, ldeą wzrostu gospodarczego Niemiec niezbędne jest wyrównanie przez inne państwa deficytu na rachunku obrotów bieżących.”


Zdaniem Munchau przy takiej nadwyżce rząd mógłby wykorzystać nadwyżki w sektorze prywatnym, aby zwiększyć deficyt fiskalny, w celu sfinansowania inwestycji krajowych, na przykład w rozwój infrastruktury cyfrowej.


Munchau wysnuwa w tym miejscu osobliwą koncepcję, zgodnie z którą ciągły dodatni bilans handlowy ma być czymś negatywnym, a deficyt pozytywnym i zarzuca niemieckim ekonomistom, że mają odmienne zdanie od niego.


Krytykuje to, że Niemcy więcej oszczędzają niż wydają, co wynika z tego, że więcej sprzedają niż kupują, co jego zdaniem ma oznaczać, iż są inwestorem za granicą ponieważ Niemcy nie mają państwowego funduszu do zarządzania tymi nadwyżkami, natomiast firmy te nadwyżki reinwestują za granicą.


Aby utrzymać ten model gospodarczy, Niemcy potrzebują banku centralnego nastawionego przede wszystkim na utrzymanie stabilności cen. Ideologia, na której ta koncepcja się opiera to ordoliberalizm, stworzony po wojnie przez Waltera Euckena. Jest to system skoncentrowany na przemyśle oraz jego konkurencyjności. System zarówno ekonomiczny jak i prawny „zakotwiczony jest mocno w prawie konstytucyjnym”. Skupia się jedynie na wytwarzaniu i sprzedaży dóbr materialnych.

Minister Gospodarki Ludwig Erharda uzupełnił go o system społeczny, który pracownikom, za pośrednictwem związków zawodowych przyznaje zagwarantowane prawa, szczególnie do współdecydowania o działalności firmy. Ustawa o Niemieckim Banku Centralnym z 1957 roku, jako główne zadanie powierzyła mu zadanie obrony stabilności cen. Skutkuje to polityką skupioną na zrównoważonym budżecie, tak aby nie powstał dług mogący spowodować wzrost podatków.


Po traktacie z Maastricht, gdy powstała unia monetarna, Niemcy popełnili błąd i na bazie ówczesnych danych, gdzie relacja długu do PKB wynosiła 60%, a nominalny wzrost PKB (generowany przez inflację) wynosił 5%, gdy te wartości przemnożyli otrzymali 3% i tak został określony poziom maksymalnego deficytu. Celem było utrzymanie stałej relacji długu do PKB na poziomie 60%. Szybko okazało się, że poza Niemcami żaden kraj nie osiąga wzrostu na poziomie 5% i zadłużenie zaczęło rosnąć. Aby ten wzrost zahamować wprowadzono regulacje zwane Paktem Stabilności i Wzrostu.


Niemcy nalegały na wprowadzenie euro aby uzyskać odpowiednio duży jednolity rynek wewnętrzny. Po przejęciu władzy przez CDU i Merkel, w 2005 roku uchwalono nową regułę budżetową, znaną jako hamulec zadłużenia. Narzuca on limit rocznego zadłużenia na poziomie 0,35% PKB. Gdy w danym roku rząd odnotuje nadwyżkę, może ją jak w skarbonce wykorzystać w roku kolejnym.

Podczas covid, w 2020 roku hamulec zadłużenia podobnie jak i unijny Pakt Stabilności i Wzrostu, zostały zawieszone na cztery lata.

Wskutek ustalenia limitu rocznego zadłużenia po kryzysie finansowym w 2009 roku zaczął spadać poziom inwestycji.


„Na zewnątrz nadmiernie konkurencyjne Niemcy wydawały się krajem, którego gospodarka odniosła sukces, lecz proces gnicia już się zaczął.”


W 2009 roku nastąpił kryzys w Grecji, zadłużenie wzrosło do 110% PKB, a deficyt przekroczył 12,9%. Rok wcześniej kurs euro w stosunku do dolara uzyskał rekordowy poziom 1,59 dolara za 1 euro. Do lutego 2015 roku nastąpił spadek do poziomu 1,12, a w 2022 roku spadł poniżej poziomu parytetu. Przyczyną była walka EBC z deflacją, w wyniku której nastąpiła deprecjacja euro o 40-50%. Największe korzyści odniosły Niemcy i Niderlandy. Dodatkowo niemieccy boomersi zrezygnowali z podwyżek płac aby zachować miejsca pracy, a niemieckie obligacje skarbowe stały się de facto obligacjami strefy euro. W Niemczech nastąpił boom kredytowy, szczególnie w budownictwie.


„Wystąpiły wszystkie składniki potężnego boomu gospodarczego - niskie stopy procentowe, konkurencyjne wynagrodzenia, wysokie nadwyżki eksportowe i realna deprecjacja waluty na rzadko spotykaną skalę.”


Munchau patrząc na przyszłość euro nie martwi się perspektywą kolejnego greckiego kryzysu, lecz rozejściem się dróg Francji i Niemiec. W kwestii energetyki Francja poszła w atom, Niemcy od 2023 roku zrezygnowały z niego. Francja idzie drogą coraz wyższego deficytu, przekraczającego 5,4%, podczas gdy Niemcy dokonały konsolidacji budżetu. Zadłużenie Francji dobiło do poziomu 110% PKB, podczas gdy w Niemczech wynosi 65% i przewiduje się jego spadek do poziomu 60%.

„Francja jest zbyt duża by upaść, ale też zbyt duża by ją ratować”.


Wszystko co do tej pory stanowiło o sile niemieckiej gospodarki, teraz zaczyna ją ciągnąć w dół.

W trakcie pandemii załamały się łańcuchy dostaw, amerykańska i francuska deindustrializacja wchodzą kosztem Niemiec, powstaje problem z luką technologiczną, zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym, a po przejściu na emeryturę boomersów, mogą zacząć się strajki.


Kolejnym problemem jest system oświaty. W Niemczech są dwie ścieżki kształcenia: szkoły ogólnokształcące z maturą i szkoły zawodowe bez matury, które uczniowie kończą w wieku 16 lat po czym rozpoczynają staże zawodowe. Uczniowie z innych krajów automatycznie kierowani są do szkół zawodowych.

Niemiecki rynek pracy jest bardzo hermetyczny, aby uzyskać pracę na wyższym stanowisku należy zdać egzamin z języka niemieckiego a i tak preferowani są Niemcy o niższych kwalifikacjach.


„Niemcy są jednym z najatrakcyjniejszych krajów docelowych dla nisko wykwalifikowanych imigrantów, lecz nie potrafią przyciągnąć zagranicznych pracowników o wysokich kwalifikacjach, którzy są potrzebni, by podtrzymać niemiecki model gospodarczy.”


Jest to o tyle dziwne, że Niemcy mają coraz większy problem z obsadzeniem miejsc pracy.

W 2013 roku luka zatrudnienia wynosiła 138 tysięcy, w 2023 roku wzrosła do 633 tysięcy. W panelu pracowników wysoko wykwalifikowanych wzrosła z 68 tysięcy do 277 tysięcy.


„W Niemczech jest wielu imigrantów, lecz nie takich, jakich potrzebuje kraj”.


W sektorze publicznym jest obecnie 360 tysięcy wakatów, w tym w policji, szkolnictwie i ośrodkach opieki. Problem się pogłębi ponieważ do 2030 roku 1,3 miliona pracowników sektora publicznego znajdzie się na emeryturze.

Liczba absolwentów jest obecnie niższa o 100 tysięcy niż dziesięć lat temu. Już niedługo co roku liczba odchodzących z rynku pracy będzie o 400 tysięcy większa niż nowo przyjętych.

Aby zapełnić lukę w czerwcu 2023 roku uchwalono ustawę o imigracji pracowników wykwalifikowanych.


„Stary model gospodarczy Niemiec opierał się na wykwalifikowanej sile roboczej, taniej energii, globalizacji i przodownictwie energetycznym. Wszystkie te czynniki znikły w ciągu kilku lat. Model zasilany był tanią energią z Rosji.


Opis tej świetnej książki chciałbym zakończyć słowami autora, które mogą dotyczyć nie tylko Niemiec, ale każdego kraju Zachodu.


„Gdy w bogatych gospodarkach zaczyna się kryzys, jego odznaki nie są od razu widoczne. Ludzie trochę mniej wychodzą z domu, wydają nieco mniej, nie jeżdżą tak często na wakacje, nie zmieniają tak często samochodów. Także rządy zaczynają oszczędzać. Po kilku latach zauważa się to w postaci dziur na ulicach lub zamkniętych dróg. Krusząca się infrastruktura jest odznaką kryzysu. Jednak najwyraźniej kryzys widać w polityce. Gdy gospodarka zaczyna chylić się ku upadkowi, pojawia się społeczne niezadowolenie i gniew. Jeśli nie ma partii opozycyjnych, ludzie głosują ostatecznie na ekstremistów.”

ree

Kommentare


Kontakt

Thanks for submitting!

© 2023 by Train of Thoughts. Proudly created with Wix.com

bottom of page