top of page

Strefa czytelnika. Polacy, Żydzi, Komunizm - Krystyna Kersten

  • Dariusz Zdebel
  • 3 dni temu
  • 24 minut(y) czytania

„Historia jest nauką czysto subiektywną i nie ma obiektywnych autorów. Każdy ma swoje zdanie, rozważa i bada pewne kwestie z dość określonego stanowiska. Jeśli autor twierdzi, że jest absolutnie „bezstronny”, to albo ślepo i bezkrytycznie przekazuje czyjeś stronnicze poglądy, albo jest obłudny i pod pozorem podkreślanej „obiektywność” chce narzucić czytelnikowi swoje subiektywne „prawdy”” - Walery Szambarow


Ta książka ma już swoje lata. Została wydana w 1982 roku. Kersten podzieliła ją na cztery główne części, pierwsza z nich dotyczy problemu żydowskiego w Polskich Siłach Zbrojnych w ZSRR i na Wschodzie, druga zajmuje się Żydami jako władzą komunistów, trzecia opisuje Pogrom Żydów w Kielcach a ostatnia zajmuje się  Marcem 1948 roku w kontekście kwestii żydowskiej w Polsce po II wojnie światowej.


Kersten przedstawia dwa stereotypy stosunków polsko - żydowskich, zgodnie z pierwszym Polska jest krajem antysemickim, natomiast zgodnie z drugim Żydzi są obcymi wiecznie zagrażającymi polskości. Po takim rozpoznaniu problemu oczekiwalibyśmy gruntownej analizy samej istoty tych stereotypów w zamian za to, otrzymujemy zbiór znanych, wyświechtanych komunałów bajdurzących o wzajemnym niezrozumieniu i skłonności do generalizowania. Nawet jednak pisząc te komunały Kersten asekurancko cytuje innych autorów. Kersten opisując problem, który tylko na pozór jest skomplikowany ponieważ aby zbadać rolę Żydów w UB, podziemie mordujące Żydów, wystarczyłoby sięgnąć do danych liczbowych, tego jednak Kersten nie robi. Zamiast sięgnąć do suchych liczb posługuje się komunałami. Ubolewa nad tożsamością narodową mogąca prowadzić do „mesjanizmu, szowinizmu, ksenofobii, kreacji nienawistnych stereotypów”. Wskazuje, że rolą historyka powinno być dążenie do prawdy i podważanie mitów.


„W obliczu polsko-żydowskiego dramatu historykowi przypada rola szczególna: nie ma on oskarżać ani bronić, mówić o krzywdach i winach, natomiast w miarę swoich możliwości odsłaniać prawdziwy obraz rzeczywistości oraz dociekać przyczyn patologii wzajemnych uprzedzeń, niechęci napięć, konfliktów. Jak też wskazywać na mechanizmy, które generując, wzmacniając i utrwalając te patologie uruchamiają wciąż od nowa błędne koło, w którym od stuleci rozgrywają się polsko - żydowskie dzieje.”


No coż, czyż po tak patetycznym wstępie można oczekiwać czegoś innego niż rzeczowej, bezstronnej i wnikliwej analizy?


W pierwszej części Kersten zajmuje się problemem Żydów w Polskich Siłach Zbrojnych w ZSRR i na Wschodzie.


Już na początku wojny Delegatura Rządu na Kraj wskazywała, że z ludność polska, z jednej strony potępia terror niemiecki wobec Żydów i im współczuje, z drugiej jednak strony ich izolacja społeczna „znajduje powszechne uznanie”, co jest połączone z powszechnym lękiem przed ponownym zajęciem przez nich dominującej pozycji w życiu gospodarczym.

„Żywa jest też pamięć o antypolskich wystąpieniach Żydów na naszych ziemiach wschodnich w czasie okupacji sowieckiej.”

Jeszcze w lipcu 1944 roku roku delegat rządu Jan Jankowski oskarżał rząd:

„Rząd przesadza w miłości dla Żydów. Rząd idzie w swym filosemityzmie za daleko, zwłaszcza że w kraju Żydzi są nielubiani.”

Z jednej strony Jankowski przesadzał, ale z drugiej miał rację. W 1942 roku do Londynu został wysłany raport:

„Gdyby radio nie mówiło ciągle, czy trzeba czy nie trzeba, o Żydach, nad sprawą przeszłoby do porządku dziennego. Ale Londyn uwziął się, robi ludziom na złość swymi oświadczeniami dopinguje społeczeństwo do hurra antysemityzmu. Drażni to, że o jednym zabitym czy zamordowanym Żydzie w Polsce cały świat aż dudni, a stu Polakach rozstrzelanych niemal cicho.”


Opisując stosunek Polaków do Żydów, Kersten dokonuje anachronizmu, dokonując oceny zagadnienia z punktu widzenia ich późniejszej eksterminacji, to jest niewybaczalny błąd. Już po wojnie Zofia Kossak Szczucka zauważyła, że Polaków próbuje się obarczyć winą za mordowanie Żydów.

„W upartym milczeniu międzynarodowego żydostwa, w zabiegach propagandy niemieckiej, usiłującej już teraz zrzucić odium za rzeź Żydów na Litwinów i Polaków, wyczuwamy planowanie wrogiej dla nas akcji.”


Oskarżając Polaków o zobojętnienie na eksterminację Żydów Kersten podpiera się memoriałem Reprezentacji Żydostwa Polskiego z połowy lipca 1944 roku. Szkoda, że nie zajęła się wątkiem wskazanym przez Zofię Kossak Szczucką opisującym brak reakcji organizacji żydowskich w Ameryce na eksterminację ich pobratymców. Dodatkowo o tym, że obojętność na swe losy była obopólna pisze na przykład Emanuel Ringelblum w swoich pamiętnikach pisanych w getcie. Mało tego Kersten opierając się na memoriale Reprezentacji Żydowstwa Polskiego powtarza za nim bzdurę historyczną:

„Nawet w ostatnim okresie Żydzi w Polsce nie mogli zanotować żadnego zbiorowego czynu dla wstrzymania ich mordowania. Miało to być możliwe, gdyż Niemcy obawiali się reakcji ze strony Polaków. Potem jednak, jak głosi jeden z naszych raportów, Niemcy podkreślili fakt, że nikt nie stanął w obronie Żydów z całej Polski.”


Dla Kersten to przekonanie o odpowiedzialności zarówno Polaków jak i Rządu RP jest „faktem społecznym, niezależnie w jakiej mierze odpowiadało ono rzeczywistości”. Nie zamierza ona go podważać, walczyć z nim, jedyne co robi to stwierdza, iż jest stereotypem. Umknęły jej przy tym całkowicie kwestie związane z Judenratami, policją żydowską, Żagwią, współpracą Żydów z Gestapo. O tych faktach w jej książce nie znajdziecie ani słowa.

Po umoczeniu Polaków w współudział polegający na braku odpowiedniej reakcji w eksterminację Żydów, Kersten przechodzi do Armii Andersa i oskarżeń zarówno wobec niego jak i samych żołnierzy o antysemityzm. Wskazując na rzekomy „dziki antysemityzm” cytuje list lotnika, polskiego Żyda Jana Bychowskiego zgodnie, z którym Żydzi w Armii Andersa musieli nosić opaski na prawym ramieniu „jeszcze w Persji”. To chyba nie powinien być dla autorki problem aby zweryfikować autentyczność faktów podawanych przez Bychowskiego, bo opaski powinny być z pewnością zauważone przez Anglików.


Liczebność Armii Andersa została przez Stalina na 30 tysięcy żołnierzy, od samego początku zaczęli do niej napływać masowo Żydzi, którzy stanowili 60% zgłaszających się ochotników.

Oficerowie polscy zwracali uwagę na ich „wieczne narzekanie, malkontenctwo, tchórzostwo, na wieść o bombardowaniu Kujbyszewa 300 Żydów zdezerterowało”.

Władze radzieckie specjalnie wypuszczały z więzień w pierwszej kolejności oficerów polskich pochodzenia żydowskiego, celem tego na co zwracał uwagę Anders, Okulicki i Szyszko Bohusz, był „rozkład i penetracja formowanego wojska”.

Okulicki pisał:

„Wydaje mi się, że Sowieci grają z nami nieczysto. Zawalają nas Żydami i mniejszościami narodowymi. Normalnym objawem jest, że we wszystkich obozach zwalniają jako pierwszych Żydów, którzy w transportach dochodzą do 50% i starają się majoryzować ludność polską. Chcą prawdopodobnie doprowadzić do nieporozumień między Polakami a Żydami oraz wywołać rozgoryczenie do naszego rządu, że ten opiekuje się i wyciąga z więzień Żydów, a zostawia Polaków.”


Kersten opisując Andersa jak i stosunki panujące w jego armii, mimo iż zobowiązywała się do bezstronności, wyraźnie staje po stronie żydowskiej zdając się nie rozumieć złożonej sytuacji i wyjaśnień polskich dowódców. Anders podczas spotkania z przedstawicielami Żydów dokonał ich podziału na tych z zachodniej Polski i tych z Kresów.

„Ci ostatni, w ciężkich dniach upadku Polski zachowywali się nieraz jak najgorzej. Rozbrajali żołnierzy polskich, zdzierali polskie orzełki z czapek. Ludność żydowska lżyła polskich jeńców.”

Anders potwierdził, że „antysemityzmu tolerować nie będzie, ale możliwości tego niebezpieczeństwa zaprzeczyć nie może. Niestety wytworzyło się aż nazbyt wiele warunków.”


Kersten powiela bzdury o stereotypie Żydów rzekomo współpracujących z władzą radziecką. Dla niej to motyw, „motyw ten przypomnijmy, służył jako uzasadnienie nastrojów antysemickich w kraju.”

Dla Kersten to mit, „rzeczywistość uległa tu przetworzeniu, zgodnie z kliszą postrzegania przez Polaków, siebie samych, Żydów oraz wzajemnych odniesień polsko - żydowskich”.


Szkoda tylko, że to jest nieprawda, nie wiem czy Kersten pisała te bzdury z braku wiedzy, czy raczej z premedytacją. Bogdan Musiał w swojej doskonale udokumentowanej książce „Rozstrzelać elementy kontrrewolucyjne” przytacza relacje mówiące zupełnie coś innego.

Kluczowe stanowiska w instytucjach sowieckich zajmowali funkcjonariusz przybyli ze Wschodu „wśród których zresztą również liczne były osoby pochodzenia żydowskiego.”


„Żydzi sowieccy zajmowali wiele stanowisk w różnych gałęziach administracji cywilnej i gospodarczej. Byli dyrektorami zakładów, nauczycielami, inspektorami NKWD itp.”  W zależności od obwodów odsetek Żydów wśród funkcjonariuszy ze Wschodu wynosił od 12 do 26%. Należy przy tym zaznaczyć, że Żydzi nie byli zainteresowani pełnieniem funkcji burmistrzów, sołtysów itp. Obsadzali za to masowo posady średniego i niższego stopnia w biurokracji. We Lwowie, Żydzi stanowili 90% urzędników wszystkich zjednoczeń i spółdzielni zajmujących się handlem i przemysłem.


W wyniku tak dużej nadreprezentacji osób pochodzenia żydowskiego we władzach i biurokracji, władza radziecka często była postrzegana jako „władza żydowska”. Kolejnym problemem było szkolnictwo i studia, gdzie w wyniku prześladowań dotychczasowych elit pojawiło się bardzo wiele wolnych miejsc, które zajęli zaraz Żydzi. Jak wspomina jeden z nich „Zalali oni dosłownie różne ośrodki edukacyjne. Pod panowaniem sowieckim młodzi Żydzi mogli zaspokajać wreszcie swoje pragnienie nauki. Pełni entuzjazmu do nowego reżimu, pragnęli byli rozpocząć nowe życie. Najzdolniejsi i najbardziej aktywni z nich wstąpili do komsomołu. Wielu znalazło pracę w aparacie partyjnym.”


Antysemityzm został zabroniony a wszelkie jego przejawy traktowano jako działalność kontrrewolucyjną i ścigano jako działalność przeciw ustrojowi. Żydzi bardzo licznie zasilili szeregi milicji obejmując stanowiska dowódcze. Entuzjazm do władzy radzieckiej tych milicjantów szybko na własnej skórze odczuli Polacy, Białorusini i Ukraińcy. Te trzy narody zaczęły uważać, że Żydzi są faworyzowani przez bolszewików.


„Dopiero jednak biorąc pod uwagę cały zbrodniczy rozmach procesu sowietyzacji, można w pełni wyobrazić sobie jak wyglądała ta współpraca: denuncjacje, aresztowania, tortury, znęcanie się, rabunki, morderstwa a przede wszystkim masowe deportacje, które były na porządku dziennym.”


Oczywiście nie wszyscy Żydzi brali w tych zbrodniach udział, „jednak nie można zaprzeczyć, że stosunkowo wielu milicjantów, informatorów i donosicieli NKWD było Żydami” i byli oni bardzo widoczni.


Niezwykle ważne jest to, że świadkowie żydowscy opisując wydarzenia na Kresach przemilczają rozmiary zbrodni sowieckich, pomijają zbrodnie w stosunku do innych narodów a skupiają się jedynie na prześladowaniach ludności żydowskiej. W Wilnie po zajęciu go przez Armię Czerwoną, nastąpiły masowe aresztowania i deportacje ludności, która następnie została wymordowana, przeprowadzane przez milicję, gwardzistów. Rekrutowali się oni przede wszystkim spośród miejscowych Żydów, np. 80% Gwardii Robotniczej stanowili Żydzi. Jak opisywał to żydowski świadek: „Żydowscy komuniści igrali z uczuć patriotycznych Polaków, denuncjowali ich nielegalne rozmowy, wskazywali polskich oficerów oraz byłych wyższych urzędników, z własnej woli pracowali w NKWD i brali udział przy aresztowaniach.”


Ponieważ Żydzi pracujący w sowieckich strukturach byli z powodu swej liczebności bardzo widoczni, powszechne stało się przekonanie „W oczach wielu było to żydowska władza. Pogląd ten był szczególnie rozpowszechniony wśród Polaków”


Bardzo szybko zaowocowało to rosnącym antysemityzmem. Raport polskiego podziemia stwierdza: „Nastroje w całym polskim społeczeństwie stały się antysemickie, ponieważ Żydzi współpracują z Bolszewikami i są wrogo nastawienie do innych. Ludzie po prostu nienawidzą Żydów.”


Jan Karski w swoim raporcie stwierdzał : „W zasadzie jednak i w masie, Żydzi stworzyli tu sytuację, w której Polacy uważają ich za oddanych bolszewikom i – śmiało można powiedzieć – czekają na moment, w którym będą mogli po prostu zemścić się na Żydach.”




Carl Horowitz opisywał: „Ukraińcy i Polacy nienawidzili teraz Żydów bardzo. Nie mogli otwarcie przeciwko nim występować: antysemityzm był pod komunistyczną władzą oficjalnie zabroniony. Ale tę nienawiść czuło się dosłownie w powietrzu.”


Uprzywilejowaną pozycję Żydów potwierdzają sami Żydzi: „ Za czasów zaś bolszewickich wzmógł się w silnym stopniu prąd antysemicki u Polaków. W dużej mierze ponoszą za to winę Żydzi sami. Wykorzystywali oni sytuację w ten sposób, że przy każdej okazji śmiali się z Polaków, wykrzykiwali „No to już  nie jest wasza Polska, minęły te czasy” itp. Często denuncjowali Żydzi Polaków za rzekome przezywania „żydowska morda”, a w następstwie tego osadzano Polaków w więzieniach i wysyłano ich na Sybir. Na tydzień przed wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej dokonały władze sowieckie w Wilnie i okolicy masowych aresztowań i wywiozły ok. 50 tysięcy Polaków i Litwinów. Również w tej akcji odegrali żydowscy komsomolcy niepoślednią rolę, wskazując bolszewikom , kogo należy wywieźć.”


Yitzhak Arad wspomina: „W nocy 14 czerwca 1941 roku mieszkańcy miasta Święciany doznali szoku, kiedy członkowie NKWD i milicji zaaresztowali setki ludzi. Większość uwięzionych  była polskimi urzędnikami, właścicielami ziemskimi, oficerami Wojska Polskiego, były to osoby majętne wcześniej zaangażowane politycznie. Prawie 30 tysięcy ludzi, wśród nich całe rodziny, aresztowano i deportowano na Syberię i do Kazachstanu. Wśród nich było około 5-6 tysięcy Żydów. Mimo to deportacja spowodowała wzrost nastrojów antysemickich, ponieważ Żydzi odgrywali stosunkowo dużą rolę w aparacie partii komunistycznej, która stała za tą akcją. W ten sposób, wraz z ogólną obawą przed dalszymi deportacjami, rosła też nienawiść zarówno w stosunku do sowieckiego reżimu, jak i do Żydów. I właśnie w takim momencie armia niemiecka dokonała napaści na Związek Sowiecki.”


Naprawdę zdumienie budzi niewiedza Kersten o tych wszystkich faktach, dla niej współpraca Żydów z Sowietami, była jedynie epizodyczna, wyolbrzymiona przez Polaków do rangi stereotypu.  Wręcz przeciwnie podkreśla ciągle, że źrodła polskie należy traktować bardzo krytycznie. Nie sposób nie odnosić wrażenia, iż Kersten pisze książkę z żydokomunistycznej perspektywy. Nawet gdy przyznaje, że jakieś źródło opisuje współpracę Żydów z władzą radziecką, to i tak czym prędzej spieszy w usprawiedliwieniem, że współpracowały jedynie wyizolowane grupy ludności żydowskiej. Całe kolejne strony są różnorakim usprawiedliwianiem kolaboracji Żydów z sowietami i zrzucaniem winy na przedwojenną Polskę, jakoś umyka jej fakt, iż tak samo witali czerwono armiejców Żydzi w roku 1920, kiedy Polska dopiero się tworzyła. Nie próbuje również jasno określić kategorii Litwaków, czyli Żydów przybyłych na tereny Kongresówki po powstaniu styczniowym i będących jednym z głównych narzędzi rusyfikacji. Krótko mówiąc, wszystkiemu ostatecznie winny jest antysemityzm Polaków.


„Reasumując: nie sposób dziś stwierdzić, w jakim stopniu prawdziwy był wykreowany przez Polaków obraz zachowania się Żydów na Kresach po 17 września 1939 roku, w jakim zaś  - poprzez wyolbrzymienie jednych zjawisk, pozostawienie w cieniu innych - nastąpiła tu deformacja. Był to obraz pożądany, nie tylko dlatego, że potwierdzał wyobrażenia o Żydach, jego szczególna nośność polegała na tym, że służył rozgrzeszeniu postępowania wobec Żydów, czy to w kraju, w którym dokonywała się zagłada ludności żydowskiej, czy w wojsku na Zachodzie i Wschodzie, czy w polityce rządowej.”


Problem w tym, że Kersten pisze nieprawdę, obraz był prawdziwy, Żydzi masowo poszli na współpracę z Sowietami, o czym piszą wszyscy a czego nie chce przyjąć autorka do wiadomości. Ludzie, sobie tego nie wymyślili, to nie była zbiorowa halucynacja, po prostu pamiętali horror władzy „żydowskiej” w latach 1939-1941 na Kresach.


Jak czytamy w notatce oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza z lutego 1940 roku:

„Zasadniczo Żydzi - za wyjątkiem sfer bogatszych - są zwolennikami okupacji sowieckiej. Rolę Żydów określa się jako haniebną. Niemal na całym obszarze Żydzi owacyjnie i ostentacyjnie witali wojska sowieckie. Początkowo większość milicji i władz miejscowych rekrutowała się z Żydów. Stali się oni podporą w działalności NKWD. Żydzi dali się we znaki Polakom i Ukraińcom do tego stopnia, że wszędzie panuje do nich nienawiść”


Z kolei Anders pisał o tym, co spowodowało antysemityzm w wojsku polskim:

„Zrywanie przez tłumy Żydów orzełków i dystynkcji wojskowym polskim po aresztowaniu przez władze sowieckie, udział Żydów w milicjach czerwonych, denuncjowanie Polaków, obsada przez Żydów wszyskich ważniejszych stanowisk i ich zachowanie się w stosunku do Polaków, szkalowanie Polaków, wychwalanie rządu sowieckiego , zachowanie się Żydów w więzieniach i obozach.”


Dla Kersten jednak to tylko mity.


W chwili gdy Anders zaczął tworzyć wojsko polskie, nastąpił desant Żydów, którzy nie nadawali się do służby wojskowej, ale za to mających pretensje o dalszą pomoc. Jednak nawet ci, którzy zostali przyjęci do wojska, nie byli w stanie znieść ciężkich trudów i swoim wieczną krytyką demoralizowali oddziały.

Oczywiście Kersten zaraz staje w obronie Żydów uważając, iż chodziło o przerzucanie na Żydów odpowiedzialności. Ogólnie w całej książce nie ma jednego miejsca, w którym Kersten zachowałaby bezstronność i przyznała słuszność polskim relacjom, za każdym razem są to dla niej mity, stereotypy, uogólnienia i próby zrzucenia odpowiedzialności na Żydów.


Liczebność armii został ograniczona przez rząd radziecki, jednocześnie 40 - 60 % zgłaszających się stanowili Żydzi, którzy nie identyfikowali się ani z armią ani z państwem polskim, jak wobec tego można zarzucać Andersowi i jego podwładnym, że chcieli doprowadzić do sytuacji aby w armii polskiej służyli Polacy?.

W liście do Kota, Anders stwierdzał:

„Jedynym marzeniem wszystkich Polaków jest dostać się do szeregów o wszystkimi sposobami dążą do tego. Nastroje natomiast wśród obywateli polskich narodowości ukraińskiej i żydowskiej, zarówno już wcielonych jak i znajdujących się poza wojskiem oceniam jako złe. Żydzi i Ukraińcy w ogromnej swej większości wypowiadają zdecydowaną niechęć do służby w wojsku polskim, ale wymagają świadczeń ze strony polskiej. Wśród nich znajduje się największa liczba agentów sowieckich, którzy swoimi denuncjacjami wepchnęli wielu oficerów, szeregowych i w ogóle aktywnych działaczy do więzień.”

Dlatego próbowano ograniczać wstępowanie Żydów do wojska polskiego. Jednocześnie zarówno syjoniści Żabotyńskiego jak i polscy antysemici, zaczęli się domagać aby Żydzi służyli w odrębnych oddziałach. Syjoniści już wtedy przewidywali użycie tych oddziałów w walkach o Erec Israel. Pułkownik Okulicki również popierał to rozwiązanie. Anders jednak 8 X 1941 roku odrzucił wniosek syjonistów uważając, że to działanie rządu radzieckiego.


Kersten przypomina w tym miejscu, że po wojnie, w latach 1945-1949, z głębi Rosji do Polski repatriowało się 136550 Żydów, co stanowiło ponad 50% wszystkich repatriantów.


Problem skomplikował 3 XII 1941 roku Sikorski, gdy podczas rozmowy ze Stalinem w obecności Andersa powiedział:

„Ci co, w 1939 roku byli obywatelami polskimi, obywatelami polskimi pozostali.” Jednocześnie Sowieci uważali, że obywatelami polskimi mogą być jedynie osoby narodowości polskiej. Sikorski miał na celu przyszłą przynależność Kresów do Polski, nie odzyskał jednak Kresów a tylko niepotrzebnie skomplikował kwestie narodowościowe, co szybko wykorzystali sowieci. Do armii polskiej sowieci kierowali tysiące Żydów, ci Żydzi w ogromnej większości albo nie nadawali się do służby, albo nie chcieli służyć w wojsku polskim, a jedynym celem był wyjazd z ZSRR. Sikorski jak wielokrotnie w swojej karierze popełnił karygodny błąd, nic nie zyskując a stwarzając jedynie większe problemy.

Zaraz po ewakuacji pojawiły się pretensje Żydów, że z powodu Polaków nie ewakuowała się ich dostateczna liczba. Pomiędzy bogiem a prawdą, nawet gdyby cała Armia Andersa składała się w stu procentach jedynie z Żydów, i tak pretensje byłyby te same.


18 marca 1942 roku Anders ustalił ze Stalinem ewakuację armii polskiej. Obydwu stronom zależało na ewakuacji. Stalin chciał się pozbyć wojska polskiego nad, którym nie miał kontroli. Z Krasnowodzka do perskiego Pahlewi ewakuowano, do końca kwietnia 30 tysięcy żołnierzy i 12619 cywilów. Wsród cywilów było półtora tysiąca Żydów. Sowieci do transportu kolejowego bez wiedzy dowództwa polskiego podpięli kilka wagonów z Żydami.

Zaraz po ewakuacji środowiska żydowskiego na Zachodzie zaatakowały władze polskie, że liczba ewakuowanych Żydów była zbyt niska. Zażądano aby sytuacja została niezwłocznie naprawiona.


31 VII 1942 roku Anders i Żukow uzgodnili ewakuację kolejnych 70 tysięcy ludzi, w tym 20-25 tysięcy cywilów. Jednocześnie władze radzieckie podkreśliły, że w przypadku Żydów, Ukraińców i Białorusinów, ewakuowani mogą być jedynie członkowie rodzin oficerów. 9 sierpnia wypłynął pierwszy transport. Sowieci szczegółowo kontrolowali czy wyjeżdżający Żydzi są członkami rodzin polskich żołnierzy.

Ponieważ liczba ewakuowanych została ściśle ograniczona do 26 tysięcy cywilów, a w pierwszej kolejności ewakuowano 12 tysięcy dzieci i młodzieży powstał problem co zrobić z kilkunastoma tysiącami Żydów. Sowieci z jednej strony ograniczali wyjazd Żydów, z drugiej jednak informowali, że to Polacy nie chcą ich ewakuować. Jednocześnie ewakuowani Żydzi w ramach wdzięczności dla Polaków, zaraz po przybyciu do Iranu, wysyłali do gazet amerykańskich skargi.


Anders pisał:

„Niektórzy z nich po przybyciu do Persji, wysłali do pism amerykańskich nieprawdziwe wiadomości o tym, jakoby w wojsku polskim Żydom przyszywano żółte łaty, używano głównie jako ordynansów dla żołnierzy polskich, morzono głodem, bito itp.”


NKWD rozgrywało konflikt polsko - żydowski. Z jednej strony zabraniało Polakom ewakuować Żydów, a z drugiej mówiło Żydom, że to Polacy przeciwstawiają się ich ewakuacji. Żydzi przy tym wierzyli NKWD. Każde posunięcie dowódców polskich traktowano jako objawy antysemityzmu.


Ostatecznie ewakuowano do Persji 40144 żołnierzy i 29832 osoby cywilne, w tym w przypadku Żydów 600 członków rodzin, 850 dzieci i 120 osób spoza wojska. W wojsku polskim służyło 1300 Żydów. Środowiska żydowskie zaraz zaatakowały gen. Andersa o antysemityzm, z powodu którego tysiące Żydów miały zostać w ZSRR.

Ogólnie ewakuowano 3600 żołnierzy Żydów i około 2500 cywilów.


W 1942 roku zaczęły się dezercje w PSZ w Palestynie. Lącznie w 1942 roku zdezerterowało 643 Żydów. W 1943 roku kolejnych 72. Anders już wcześniej przewidywał te dezercje. Jednocześnie mimo rozkazów zaczął wzrastać antysemityzm. W przypadku Żydów pojawiły się dwa stanowiska,  robotnicy, rzemieślnicy zbliżyli się do syjonistów i chcieli pozostać w Palestynie, natomiast inteligencja, kupcy, przemysłowcy, bojąc się deklasacji chcieli wrócić do Polski. Anders zakazał ścigania dezerterów.


„Nie chciałem mieć pod dowództwem żołnierzy, którzy bić się nie chcą”.


Ogólnie zdezerterowało ponad 3000 Żydów, pozostało około tysiąca. Wbrew Andersowi, rząd zdecydował aby dezerterów nie pozbawiać polskiego obywatelstwa.


Druga część książki zajmuje się Żydami jako elementem władzy komunistów.

Kersten zaczyna wręcz szablonowo, tak jak każdy historyk, który chce przekręcić ewidentny udział Żydów w jakimś zjawisku, od pytania Kto jest Żydem?

To pytanie to jest grzech pierworodny wszystkich wybielających Żydów, bo zaraz zrzuca odpowiedzialność na pytającego w podtekście oskarżając go o antysemityzm.


„W społecznej roli Żydem staje się ten, kto w oczach otoczenia uchodzi za Żyda, bez względu na to czy jakiekolwiek realne więzi łączą go z narodem lub religią żydowską. Wystarczy pochodzenie lub wręcz domniemanie pochodzenia.”


Szkoda, że Kersten nie napisała w jaki sposób Izrael określa kto jest Żydem, bo wiecie jak? Właśnie na podstawie pochodzenia lub religii.

Szmuel Shneiderman, w 1946 roku napisał:


„Żydzi w Polsce, żyją pod osłoną polskich nazwisk, ale są oni narodowo myślącymi Żydami, którzy nie mogą dłużej znieść życia maranów i wzdychają do wolnego środowiska żydowskiego.”


Michał Mirski z Centralnego Komitetu Żydów w PPR pisał:

„Dużo Żydów obecnie w Polsce pracuje jako Polacy, ale chcieliby mieć możność przyznania się do żydostwa.”

Kersten ponownie podważa fakty, pisząc że w społeczeństwie polskim funkcjonował mit o współpracy Żydów z Sowietami, wokół którego powstały stereotypy mówiące o Żydach jako zagrożeniu dla narodu polskiego.


Jednocześnie w Polsce w 1945 roku pisano:

„Obsadzanie wszystkich ważniejszych stanowisk w ministerstwach i urzędach państwowych Żydami, jeszcze bardziej się potęguje. Polacy nawet z szeregów PPR, zaczynają już na to narzekać. Toteż oficjalnie, szeroko zwiększony udział Żydów w administracji publicznej tłumaczy się tym, że dużo inteligencji polskiej zginęło, więc trzeba dopuszczać Żydów jako element najbardziej zdolny i pewny.”


Kersten wydaje się podważać fakt, o wzajemnym przenikaniu władzy i Żydów.

„W pierwszych latach władzy komunistów, nie tyle Żyd był wrogiem, co wróg był Żydem.”


Dla Kersten „w wyobraźni niemałej części społeczeństwa Żydzi byli wszędzie, w wojsku, w partii, na urzędzie. Byli i zagrażali polskości”.

Dla niej fakty są poglądami wyrosłymi na „glebie zakorzenionych fobii, uprzedzeń, resentymentów”. Jako historyk w tej chwili kompromituje się albo niewiedzą albo co gorsza kłamstwem. Co więcej idzie dalej, jej zdaniem Żydzi byli rozczarowani komunizmem, i to nawet ci z PPR, dla nich rządzący Żydzi mieli zaprzedać się dyktaturze. Pytanie jakiej.


Oczywiście Kersten jak wszyscy inni semitofilscy polscy historycy zaraz pisze, że jak było naprawdę nie wiemy, gdyż nie dysponujemy żadnymi statystykami. Pytanie, dlaczego wobec tego nie sprawdziła w archiwach, ilu Żydów pełniło kluczowe stanowiska?

Doszukiwanie się w Żydach komunistach ich pochodzenia żydowskiego jest jej zdaniem wchodzeniem na bardzo niebezpieczny grunt. A dlaczego niby? Bo to jest dla niej „groźba zatrucia oparami rasizmu”. I to pisze historyk, który na początku prawił duby smalone o swojej rzekomej obiektywności i bezstronności w przedstawianiu wydarzeń.


Następnie Kersten dokonuje starej manipulacji liczbami podając liczbę Żydów w MBP, gdy na 28 tysięcy ubeków ich było jedynie 438. Po pierwsze zakładając, że te liczba jest prawdziwa, bo jej źródłem jest jedynie wyciąg z raportu Radkiewicza, pomija niezwykle istotną kwestię, że Żydzi zajmowali przede wszystkim stanowiska kierownicze. Żeby zrozumieć ich prawdziwe znaczenie należałoby obliczyć jaki stanowili odsetek na kluczowych stanowiskach. Wbrew temu co twierdzi, najwięksi kaci AKowców, to właśnie byli Żydzi.


Problem ten naświetla ostatni Delegat na Kraj, Stefan Korboński. Aby sprawować kontrolę nad Polską Stalin wybrał Jakuba Bermana. „Wybór Bermana związany był z jego żydowskim pochodzeniem, które oczyszczało go z podejrzenia o patriotyzm i sprzyjanie niepodległości Polski. Stalin uważał Żydów za kosmopolitów, którzy są lojalni raczej wobec syjonizmu niż wobec kraju, który zamieszkują”. Berman pokazowo odgrywający drugoplanową rolę jako podsekretarz stanu w MSZ, w rzeczywistości sprawował kontrolę nad wszystkimi organami rządu. „Posiadał bezpośrednią linię telefoniczną na Kreml i do samego Stalina. Głównym instrumentem władzy Bermana była pełna kontrola nad Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, które zaczęło likwidację wszystkich ośrodków możliwej opozycji, często po prostu mordując osoby podejrzane o poglądy niepodległościowe.”.


„Na początku swoich rządów Berman zebrał wokół siebie grupę dygnitarzy, samych Żydów. Byli to:


1.       Generał Roman Romkowski (Natan Grunsapau – Kikiel) został wiceministrem Urzędu Bezpieczeństwa Państwa. Nadzorował departamenty śledczy, szkolenia i inwigilacji. Zarządzał tajnym skarbcem Politbiura. M.in. prowadził dochodzenie w sprawie Władysława Gomułki. Osobiście przesłuchiwał najważniejszych więźniów w tym Stefana Korbońskiego.


2.       Generał Juliusz Hibner (Dawid Schwartz) został dowódcą Przygranicznych Korpusów Obrony i Korpusów Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Następnie został wiceministrem Spraw Wewnętrznych.


3.       Luna Brystygier, była dyrektorką piątego departamentu MBP. W czasie wojny donosiła NKWD dosłownie na wszystkich, w tym i komunistów z jej najbliższego kręgu. Jej karierę umożliwiło to, że była kochanką Bermana, Minca i Szyra.


4.       Pułkownik Anatol Fejgin, dyrektor departamentu dziesiątego MBP zajmował się gromadzeniem kompromitujących materiałów na temat wszystkich członków Partii.


5.       Pułkownik policji bezpieczeństwa Józef Światło, następny który miał bezpośrednie połączenie telefoniczne z Kremlem i Stalinem.


6.       Pułkownik Józef Różański (Goldberg), był szefem departamentu dochodzeniowego w MBP. Podczas dochodzeń uwielbiał stosować tortury.


7.       Pułkownik Czaplicki (fałszywe nazwisko), stał na czele departamentu trzeciego MBP, jego zadaniem było prześladowanie członków AK”.


„W pierwszych dziesięciu latach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, archetyp Żyda generalnie funkcjonował jako agent policji politycznej. Prawdą jest, że kluczowe stanowiska w MBP zajmowali Żydzi lub osoby żydowskiego pochodzenia. Tego faktu nie można pominąć, chociaż jest mało znany na Zachodzie i rzadko się mówi o nim w Polsce”.


Poza Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego Żydzi sprawowali inne kluczowe funkcje. Hilary Minc został wicepremierem i osobą odpowiedzialną za gospodarkę i plan 3-letni. Roman Zambrowski (Rubin Nussbaum) został wicemarszałkiem sejmu, Tadeusz Zabłudowski dyrektorem Biura Prasowego, które faktycznie spełniało rolę cenzury. Julia Minc kierowała Polską Agencją Prasową mającą monopol na wszelkie publikacje informacyjne. Roman Werfl został dyrektorem wydawnictwa Książka i Wiedza, monopolisty na rynku wydawniczym. Eugeniusz Szyr został wicepremierem. „Najważniejsze stanowiska w MSZ zajmowali Żydzi, często przyjmując polsko brzmiące nazwiska”. Ministrem Sprawiedliwości został Henryk Świątkowski, w rzeczywistości jego zadania wypełniał Leon Szajn będący wiceministem. Ministrem Edukacji został Stefan Żólkiewski, ministrem do spraw odszkodowań Emil Sommerstein” i wielu, wielu innych”.


„Dla zapewnienia sobie pełnej kontroli w państwie, aresztowano czołowych nieżydowskich komunistów polskich: Gomułkę, Kliszkę, Spychalskiego, Żymierskiego, generałów Komara i Korczyńskiego oraz wielu innych”.


Stefan Korbońskiego, podsumowuje istotę problemu.


„Dziesięciu lat rządów żydowskich w Polsce nie da się łatwo zapomnieć. Była to epoka nocnego pukania do drzwi, aresztowań według upodobania, tortur, a czasem potajemnych egzekucji. Większość odpowiedzialnych za rządy terroru opuściło Polskę, a po przyjeżdzie na Zachód przedstawiało się jako ofiary komunizmu i antysemityzmu”.


Kersten podkreśla, że tak naprawdę nic nie wie i opiera się jedynie na tej notatce, o źródłach której też nic nie wie, ale mimo to jest pewna:

„Wszelako jakkolwiek na to patrzeć, nie ulega wątpliwości, iż legenda o symbiozie Żydów i stanowionej przez komunistów władzy jest właśnie tylko legendą.”


Chciałbym w tym miejscu napisać, że mnie jako historyka nie interesuje mnie jak na to patrzy Kersten, jako historyk, o czym powinna wiedzieć, powinna dostarczyć dowodów a nie punktów patrzenia, a jedyny dowód źródłowy to tajemnicza notatka. Dla mnie o wiele bardziej wiarygodnym źródłem jest znający to nie z notatek a z życia Stefan Korboński i katowani AKowcy. Nie można inaczej rozumieć dywagacje Kersten jak usilne wybielanie Żydów z ich roli w funkcjonowaniu stalinowskiego aparatu represji w Polsce.


Trzecia część książki zajmuje się pogromem kieleckim.


Od samego początku uważano, że za pogromem stały władze.

Ambasador USA Arthur Bliss Lane napisał w raporcie:

“Choć gwałtowność pogromu mogła stwarzać wrażenie, że tragiczne to zdarzenie było wywołane prymitywną, niekontrolowaną nienawiścią rasową, tak rządowe jak i antyrządowe źródła uważają, iż nie był to spontaniczny wybuch, ale starannie zorganizowany spisek.”


WIN uważał, że w pogromie brali udział cywilni agenci, wskazuje również na udział umundurowanych milicjantów. Zwraca również uwagę, że:

“Powodując się wskazówkami centrali NKGB i jego warszawskiej agendy - politbiura, kierowanego przez J. Bermana, rząd tymczasowy obsadził wszystkie ważniejsze placówki w aparacie bezpieczeństwa  - Żydami.

Chodzi mianowicie o to, iż wskutek niewielkiej liczby Żydów Polsce, ⅘ ich znalazło zatrudnienie w UB. Konsekwencją tego stało się utożsamienie znienawidzonej bezpieki z całością elementu żydowskiego w kraju. W ten sposób stworzono idealną pożywkę dla krzewienia się antysemityzmu i rasizmu, co znów z kolei wywołuje na Zachodzie wrogie nastroje wobec polskiego nacjonalizmu.”

Idąc dalej WIN wskazuje, że w pogromie brali udział jedynie robotnicy, nie brała w nim udziału ani inteligencja, ani młodzież. Celem pogromu miało być poderwanie zaufania do opozycji.


Kersten standardowo zaczyna polemizować z tezami WINu stosując te same wyświechtane metody. Żydów w Polsce było jedynie 244 tysiące, na 28 tysięcy pracowników UB tylko 438 było Żydami itd. Zdaje się nie rozumieć znaczenia tego kto jaką pełnił funkcję. Jeżeli uważa, że teza WINu to mit, to powinna dokładnie zanalizować, jaki był odsetek Żydów w UB na kluczowych stanowiskach, no chyba że naprawdę nie widzi różnicy pomiędzy sprzątaczką, kierowcą a śledczym, który katował oficerów AK.


O tym, że pogrom kielecki był prowokacją przekonany był również Korboński. 

Pogrom z 4 lipca 1946 roku zaczął się od prowokacji, polegającej na wymyśle o mordzie rytualnym na dziecku. Prowokatorzy wezwali ludność do zebrania pod domem Komitetu Żydowskiego. Dziecko w tym czasie było przez dwa dni przez nich ukrywane w piwnicy i nauczane, że ma opowiadać, że Żydzi chcieli je zamordować.  W tym czasie cały czas podjudzano tłum do którego przyłączyli się milicjanci, w wyniku czego doszło do pogromu. Podczas pogromu zamordowano 42 osoby a kilkadziesiąt zostało rannych.


Podobny schemat zastosowano kilka miesięcy wcześniej w Rzeszowie. Podczas pogromu na ścianach pojawiła się odezwa podpisana przez PPR, PPS, SP, PSL, SL i SD potępiająca pogrom i zrzucająca winę na NZS. Do dzisiaj nie wiadomo kto był jej autorem i kto ją wydrukował.

Od samego początku Berman, Gomułka zrzucili całą odpowiedzialność na NSZ i WIN.

Dziwnym było wyciszenie sprawy po pierwszym procesie 12 oskarżonych.


Kersten zwraca uwagę, że wytworzyły się dwa schematy myślowe: Żydzi - władza komunistów - zagrożenie polskości i reakcja - przeciwnicy władzy - antysemityzm - gwałt.


Władze zapraszały amerykańskich żydowskich dziennikarzy i dzięki nim i organizacjom żydowskim kolportowały w Stanach przekaz, że opozycja to wściekli antysemici.

Jednocześnie Żydzi zgrupowani z CKŻP i KRN zaczęli domagać się od sądów doraźnych i drakońskich kar za szerzenie nienawiści rasowej i religijnej, co powodowało dalszy wzrost antysemityzmu.


Istotę problemu trafnie podsumował Radkiewicz:

“Czy chcecie, abym wypędził na Sybir 18 milionów Polaków?”


To co się działo w Polsce podsumowali kurierzy wojskowi po powrocie do Londynu w 1945 roku.

“W społeczeństwie polskim pamięć o roli Żydów z poprzedniego okresu nie zdołała osłabić się do tego stopnia przeżytymi przez nich przeżyciami, by zamienić się miała w uczucie przyjaźni do nich. Mimo to trzeba stwierdzić, że niewątpliwie bez winy Polaków uczucia antysemickie znajdują w jakiejkolwiek formie wyraz zewnętrzny. Faktem jest, że w czasie okupacji niemieckiej około 50 tys. Żydów ukrywało się u Polaków. Wprowadzającym w błąd jest twierdzenie, że nie należy tego uważać za czyn humanitarny ze strony Polaków, gdyż w większości wypadków a przynajmniej często, w zamian za przechowywanie ich, Polacy otrzymywali zapłatę. Pieniądze te stanowiły zabezpieczenie bytu rodziny i asekurację na wypadek wpadki. Zwykle bowiem Niemcy rozstrzeliwali przynajmniej głowę rodziny a wywozili resztę. Przed takim losem chronić mogło czasami uiszczenie pewnej sumy pieniężnej. Tymczasem od chwili gdy władze lubelskie weszły na teren państwa polskiego, Żydzi od razu przystąpili do fałszywej denuncjacji tych, u których się ukrywali, że byli przez nich szantażowani, że wyciągano od nich pieniądze, wydawali członków AK, a również sami dopuszczali się bicia i torturowania Polaków w obozach, w których zawiadywali Żydzi za zgodą Sowietów. Faktem jest, że Żydzi wspólnie z bolszewikami rządzą Polską. Wyśmiewany przed wojną slogan żydokomuna, znajduje obecnie realizację. Polscy komuniści nie mają żadnej władzy nawet w PPR. Władze umożliwiły Żydom zmianę nazwisk i Żydzi korzystają z tego przepisu na szeroką skalę.”


W odpowiedzi na to, Kersten podaje informacje na temat przypadków zabitych Żydów na podstawie danych CKŻP, nie zadaje sobie trudu sprawdzenia jaka była przyczyna tych zabójstw, czy to był antysemityzm, czy może zemsta na aparacie bezpieczeństwa. Ogólnie regułą dla Kersten jest uważanie źródeł polskich za mity, przeinaczenia i konfabulacje a jednocześnie traktowania źródeł żydowskich jako niepodważalnych . Mimo nieulegających wątpliwości faktów potwierdzających udział w pogromach milicji, Kersten za każdym razem tłumaczy to antysemityzmem Polaków.


Obecnie wśród historyków zdaniem Kersten panują następujące tezy, zgodnie z pierwszą pogrom w Kielcach został sprowokowany, jej zdaniem ta teza została zepchnięta na dalszy plan, przy czym dziwnym trafem skupia się na wyjaśnieniu komunistów, że prowokacja nastąpiła ze strony prawicy.

Teza druga, jest jej własną i wskazuje na inspirację służb specjalnych. Ta teza jest krytykowana za rzekomą próbę zrzucenia odpowiedzialności z Polaków.


Opisując wydarzenia w Kielcach Kersten dokonuje prymitywnej manipulacji, jej zdaniem to, że działała tam Brygada Świętokrzyska Narodowych SIł Zbrojnych, wskazuje na silny antysemityzm, a to że NKWD aresztowało wielu jej żołnierzy i wielokrotnie podszywało się pod oddziały NSZ dodatkowo go potęgowało. Z jednej strony pisze, że Żydów w UB było niewielu, a z drugiej że antysemityzm związany był z kojarzeniem UB z Żydami.

W dalszej części Kersten pisze o faktach, które mogły mieć wpływ na pogrom w Kielcach. Pierwszym z nich mogły być represje związane z przeprowadzonym referendum. Drugim zakończenie repatriacji Żydów ze Związku Radzieckiego, których do lipca 1946 roku osiedlono 136,5 tysiąca. Nie wiem dlaczego Kersten w tym miejscu dokonuje utożsamienia przybyłych repatriantów z Żydami zamieszkującymi te tereny przed 1939 roku, przecież to byli zupełnie inni ludzie, więc argument o odzyskiwaniu przez nich swoich domów, warsztatów i mienia jest nieprawdziwy. Zdziwienie również wzbudza fakt, iż autorka powołuje się jedynie na dokumenty Centralnego Komitetu Żydów Polskich w ogóle nie biorąc pod uwagę, iż te dokumenty mogą być stronnicze.


Na koniec Kersten pisze ciekawe słowa:

“Niełatwo jest pisać o powojennych stosunkach polsko-żydowskich. Trzeba nauczyć się nieustannego przekraczania barier myślowych wyrosłych z obronnych reakcji, zerwać z uproszczonymi, na poły zmistyfikowanymi szablonami postrzegania rzeczywistości. Historyk zresztą sam nie jest wolny od ciśnienia różnych prawd Polaków i Żydów o Polakach i Żydach, w których kręgu ukształtowało się jego widzenie świata.”


Ostatni rozdział omawia kwestię Marca 1968 roku.

Kersten zaczyna opowieść od XVIII wieku, oczywiście nie znajdziecie w niej ani słowa o kahałach, o sejmie żydowskim, o tym, że Żydzi byli wykorzystywani przez magnatów do większego ucisku chłopów. Takich rzeczy Kersten po prostu nie pisze. Nie ma ich. W zamian za to mamy ciągły pochód powstałego bez powodu antysemityzmu. Nie znajdziecie również ani słowa o Litwakach, o tym jak Żydzi wykupywali skonfiskowane przez Rosjan po powstaniu styczniowym majątki polskiej szlachty, tego nie ma, w zamian za to mamy hasła “Nie kupuj u Żyda”. Nie znajdziecie również słowa o koncepcji Judeopolonii. Zdaniem Kersten cała wina w mniejszym lub większym stopniu ostatecznie i tak leży zawsze po stronie Polaków. Nie znajdziecie u niej również ani słowa pochodzącego z książek Dmowskiego i Studnickiego. Zamiast faktów mamy cały ciąg niekończącego się propagandowego przekazu. Pisząc nawet o ratowaniu Żydów przez Polaków możemy przeczytać:

“Żydzi ocaleni z Zagłady zachowali w swojej pamięci obojętność otoczenia, czasem pełną współczucia i żalu, ale często zaprawioną niechęcią czy poczuciem wyższości. Żydzi, którzy uszli Zagładzie żyjąc w ukryciu lub na tzw. aryjskich papierach, zapamiętali swoją samotność, poniżenie, strach, odczuwany nie tylko przed Niemcami, lecz również, co gorsza przed polskimi rodakami.”


Pisząc te słowa Kersten zdaje się nie rozumieć sytuacji podczas II wojny światowej. Zdaje się nie wiedzieć o tym, że za pomoc ukrywającym się Żydom w Polsce i tylko w Polsce, NIemcy rozstrzeliwali całe rodziny. Zdaje się również nie wiedzieć o żydowskiej agenturze w Gestapo skupiającej się na wyłapywaniu ukrywających się Żydów i Polaków, którzy im pomagali. W zamian za to dostajemy przekaz o rozczarowaniu Żydów po II wojnie światowej i o brakach ich tolerancji, na co oczywiście pójście na pełną współpracę z Sowietami i zabijanie polskich patriotów nie miało najmniejszego wpływu.

W latach 1945-1955 z Polski wyjechało ponad 200 tysięcy Żydów. Według statystyk w 1948 roku Polskę zamieszkiwało 88 tysięcy Żydów, z których do 1951 roku do Izraela wyjechało niemal 20 tysięcy.

Kersten zwraca tutaj jednak uwagę na proceder “kamuflowania żydowskiego rodowodu przez zmianę nazwisk, czasami również imion, włącznie z imionami rodziców.” Co miało zaprzeczyć jej zdaniem “mitowi” o żydokomunie. O jakim wobec tego micie pisze, skoro celem było ukrycie żydowskiego pochodzenia największych katów z UB i członków rządu.


Oczywiście zaraz znajduje zręczne wytłumaczenie zmiany nazwisk, iż powodem były obawy przed antysemityzmem. Serio katujący Polaków Ubecy mieliby się obawiać antysemityzmu? A zwykli Żydzi mogący w każdej chwili zgłosić do UB najmniejsze nawet podejrzenie antysemityzmu też się bali, za co Polacy mogli bez wyroku wylądować w więzieniu? Naprawdę?


“Świadomość przemilczanej żydowskości pozostawała wszechobecna i wśród komunistów, i wśród ich przeciwników, i wśród Polaków, i wśród Żydów, tyle że nie wolno było głośno o tym mówić.”


W lipcu 1956 roku na VII Plenum KC PZPR Zenon Nowak wyliczył kto był Żydem w GZP, Prokuraturze Wojskowej, MSZ, PKPG i MBP. Zaskakującym jest, że Kersten tego tego referatu nie przytacza. Nota bene w  ogóle tekstu referatu nie sposób obecnie znaleźć, został usunięty z przestrzeni. Czytając przemyślenia Kersten można dojść do wniosku, że prawdziwymi ofiarami byli nie katowani Polacy, lecz Żydzi w UB, którzy się tam zatrudniali z poczucia wyalienowania w polskim społeczeństwie.


Po śmierci Stalina w PZPR zaczęła się walka pomiędzy stalinowcami, w dużej mierze pochodzenia żydowskiego tzw. natolińczykami a zwolennikami demokratyzacji czyli puławianami.

W 1957 roku z Polski do Izraela wyjechało około 40 tysięcy Żydów, z czego połowę stanowili Żydzi świeżo repatriowani z ZSRR na mocy umowy z 1957 roku. W Polsce pozostało około 25-30 tysięcy Żydów.

W 1968 roku podczas fali demonstracji przeciw władzy, Gomułka i inni postanowili zagrać kartą żydowską. Rodzący się bunt rozbrojono antysemityzmem. Nastąpił kolejny exodus Żydów.


Kersten nie znosi jakiegokolwiek liczenia Żydów:

“deportowanych w głąb ZSRR, Żydów w Biurze Politycznym, Żydów w UB, Żydów w KOR, Żydów w opozycji, Żydów w rządzie”. Oczywiście przytacza tutaj argument ostateczny czyli antysemityzm.

Na to, że Polacy domagają się ujawnienia pochodzenia ludzi w rządzie, odpowiada wpadając w histerię że jej się to kojarzy z opaskami z Gwiazdą Dawida, antysemickimi obsesjami.


Podsumowując książkę, która swojego czasu urosła niemal do rangi podręcznika akademickiego i wytyczyła szlaki dziesiątkom kolejnych o podobnym podejściu, to z punktu widzenia historyka jest to książka słaba. Dokumenty cytowane są w dużej mierze wybierane stronniczo, brakuje surowych danych statystycznych, brakuje kluczowych dokumentów. Autorka w ogóle nie dokonała kwerendy źródeł w archiwum. Mimo ciągłego podkreślania swojej bezstronności Kersten reprezentuje wyraźnie żydowski punkt widzenia. Często zaprzecza niewygodnym faktom podważającym jej tok przekazu, za to skupia się na czystym przekazie propagandowym.


Rozdziały dotyczące Żydów we władzach komunistycznych zaraz po II wojnie światowej i do Marca 1968 roku są de facto bezwartościowe, trudno znaleźć w nich jakiekolwiek informacje, jakieś dane, za to są jednym wielkim słowotokiem na temat niczym nieusprawiedliwionego antysemityzmu Polaków, informacje które serwuje Kersten można znaleźć na tym samym poziomie w każdym podręczniku z historii. Autorka jako historyk zamiast rozjaśnić problem jedynie go zaciemnia. Jej przekaz zamiast bezstronnego przekazu historycznego jest jedynie słabym przekazem propagandowym, z którego dumni byliby słynni polakożercy Grabowski, Gross i Engelking. Jedynym wartościowym rozdziałem jest pierwszy omawiający problem Żydów w PSZ w ZSRR i na Bliskim Wschodzie. Jedynie on omawia dokładnie zagadnienie i dostarcza informacji.


Chciałbym zakończyć recenzję tej książki tak jak ją zacząłem, od słów Walerego Szambarowa:


„Historia jest nauką czysto subiektywną i nie ma obiektywnych autorów. Każdy ma swoje zdanie, rozważa i bada pewne kwestie z dość określonego stanowiska. Jeśli autor twierdzi, że jest absolutnie „bezstronny”, to albo ślepo i bezkrytycznie przekazuje czyjeś stronnicze poglądy, albo jest obłudny i pod pozorem podkreślanej „obiektywność” chce narzucić czytelnikowi swoje subiektywne „prawdy””


Comments


Kontakt

Thanks for submitting!

© 2023 by Train of Thoughts. Proudly created with Wix.com

bottom of page