„Najbardziej gorące miejsce w piekle jest zarezerwowane dla tych, którzy w okresie kryzysu moralnego, zachowują swą neutralność”. - Dante Alighieri
O tym, że Kościół Katolicki przechodzi wielki kryzys przekonywać nikogo nie trzeba, kryzys powołań, kryzys wiary, homoseksualizm i orgie homoseksualne nawet w Watykanie, pedofilia zamiatana pod dywan, chaos dogmatyczny wprowadzany przez samego papieża, ekumenizm rozszerzany już na religie nie mające z chrześcijaństwem nic wspólnego to tylko czubek wielkiej góry lodowej. Kościól Katolicki w swojej historii przechodził już kilka kryzysów, z najważniejszych możemy wymienić: spór o istotę Jezusa Chrystusa, spór o inwestyturę, niewolę awiniońską papieży, wielką schizmę wschodnią, renesans i reformację, wielką rewolucję francuską oraz II wojnę światową. Obecny kryzys jednak jest inny, do tej pory Kościół zawsze o ile miał problemy z moralnością to dotyczyły one pieniędzy, kochanek, dzieci kleru, w przypadku kwestii dogmatycznych Kościół zawsze pozostawał nieugięty, nigdy z niczego nie rezygnował i w sprawach doktrynalnych stanowił monolit. Teraz chaos do Kościoła po raz pierwszy w dziejach wprowadza papież, podważając niby to w ramach przejęzyczeń samą doktrynę, dodatkowo Kościół został zinfiltrowany przez „lawendową mafię” co powoduje, że przypomina spróchniałe od wewnątrz drzewo. Sytuacja o tyle jest poważna, że skorodowany przez modernizm Kościół jest poddany potrójnej ofensywie zewnętrznej. Dwa zagrożenia są zupełnie nowe, jednym z nich jest islamizująca się Europa Zachodnia, i znowu mamy do czynienia z kompletnie niezrozumiałym stanowiskiem Bergoglio, który podejmuje kroki samobójcze dla Koscioła, jawnie wpierając islamizację Europy. Drugim zagrożeniem jest rosnący konsumpcjonizm, dotyczący nie tylko wiernych ale i kleru, konsumpcjonizm powodujący kryzys wiary. Trzecim zagrożeniem jest współczesny Kulturkampf czyli „walka o kulturę”. Na pozór Kościoł to zagrożenie już zna, trzykrotnie bowiem miał z nim do czynienia i trzykrotnie wychodził z walki zwycięsko. Po raz pierwszy w Imperium Habsburgów za panowania Józefa II, następnie po zjednoczeniu Niemiec za kanclerstwa Bismarcka oraz po II wojnie światowej w okresie komunizmu. Do tej pory jednak zawsze była to walka ze sprecyzowanym wrogiem w postaci instytucji państwowych, pozycja Kościoła zawsze była silna ponieważ zarówno on był monolitem jak i miał bardzo silne poparcie społeczeństwa. Teraz jednak z Kościołem walczą nie państwa lecz neomarksiści, wrogiem stały się wyjątkowo agresywne mniejszości seksualne, feministki oraz liberałowie.
Wszystkie te ataki przypadły na okres kiedy Kościół sam w sobie się rozsypuje jak zamek z piasku. W wyniku skandali seksualnych, pazerności finansowej i sprowadzenia sacrum do „kremówkowej religii” Kościół stracił mandat społeczny i w krajach, które jeszcze pokolenie wstecz były bardzo katolickie, czyli w Irlandii i Hiszpanii, Kościół de facto upadł, teraz podobne zjawisko obserwujemy w Polsce. Kościół pogrążony w aferach pedofilskich, z brakiem jasnego przekazu dotyczącego moralności, z ogromnym kryzysem wiary i tożsamości przypomina olbrzymiego kolosa na glinianych nogach. I połowa XXI wieku w wyniku tego może być końcem Kościoła w tej formie w jakiej go znamy.
Mimo wszystko są jeszcze hierarchowie i kapłani, którzy próbują powstrzymać nadchodzącą katastrofę, skierować Kościół z powrotem do korzeni. Jednym z nich jest arcybiskup Jan Paweł Lenga. Urodzony w 1950 r. w Gródku Podolskim. Żyjąc w Związku Radzieckim ukończył potajemne seminarium duchowne i w 1980 roku przyjął święcenia kapłańskie. Posługę kapłańską pełnił najpierw w Tadżykistanie a następnie w Kazachstanie. W 1991 r. został biskupem na rejon Kazachstanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu i Kirgistanu. Od 1999 do 2011 roku był biskupem karagandyjskim. W 2003 r. został arcybiskupem Kazachstanu. W 2011 r. został zmuszony przez Benedykta XVI do przejścia na emeryturę. Czytając jego „Przerywam zmowę milczenia” dostałem potwierdzenie jak wiele złego dzieje się w Kościele. Arcybiskup niczego nie owija w bawełnę, pisze jak jest, nie jakąś niezrozumiałą nowomową uwielbianą przez naszych hierarchów lecz prostym językiem, językiem apostołów i misjonarzy, ciągle odwołuje się do Pisma Świętego. Czytając jego tekst widzimy ciągłą i jasną łączność z przekazem Ojców Kościoła i odkrywamy ponownie istotę chrześcijaństwa w rycie katolickim. Nie jest to delikatny przekaz, nie jest poprawny politycznie, arcybiskup nazywa rzeczy po imieniu, mówi jak pierwsi apostołowie, nie zalezy mu na poklasku, ale być może to już ten czas, czas aby „oddzielić ziarno od plew”, czas żeby każdy z nas się określił, czy jest katolikiem czy raczej oczekuje religii na wzór bufetu, z którego może wziąć tylko to co mu odpowiada.
Arcybiskup Lenga jako prawowitego papieża uznaje jedynie Benedykta XVI, o Franciszku mówi zawsze Bergoglio, obwiniając go o zamęt panujący w Kościele. „Kiedy widziałem, że Bergoglio w Katedrze, w Bolonii zgromadził wielu uchodźców, żeby tam ich nakarmić, kiedy tam był zgiełk i wrzawa, kiedy tam robili selfie, kiedy tam były krzyki, zabawy, śmiechy, to musiałem wtedy stwierdzić, że to jest profanacja katedry. I ta profanacja nie została dokonana przez jakichś bezbożników. Jeżeli Bergoglio pozwala sobie to robić, ja się nie dziwię, że ktokolwiek inny na pewno pozwoli sobie robić jeszcze gorsze rzeczy”
Arcybiskup Lenga dotyka kluczowych kwestii zadając zasadnicze pytanie i udzielając na nie jasnych odpowiedzi, nie zobaczymy tu żadnej, modnej obecnie kosmetologii lecz proste i wymagające rozwiązania.
Jacy powinni być biskupi?
„Każdy biskup ordynariusz ma swoją diecezję. Powinien troszczyć się o to, żeby tego wszystkiego nauczać. Oni powinni być wierni Chrystusowi, powinni nauczać i Pisma Świętego i Tradycji. Dzisiaj widzimy, że tradycja jest odrzucona i ci biedni biskupi, biedni, niedokształceni, karierowicze, którzy weszli do Kościoła i psują to wszystko w tym, co stanowi korzenie, razem z Bergoglio, którego uważam za heretyka. Chociaż na razie jest materialnym heretykiem, bo herezję jawną głoszą jego współtowarzysze (herezja materialna jest wtedy, gdy ktoś milczy, gdy inny głosi herezje lub akceptuje ten fakt , że ktoś inny głosi herezję, papież przestaje być papieżem gdy sam wprost wypowiada herezję). Oni nie głoszą ludziom Chrystusa i zbawienia, a głoszą głupoty i prowadzą na manowce. Biskupi dzisiaj nie chcą być prześladowani. Żyją poprawnie, bo chcą cichutko żyć. To nie jest w duchu Chrystusa, to nie jest w duchu Kościoła, w świetle którego duch jest ważniejszy niż ciało. […] A dzisiejsi biskupi się nie nawracają, dalej idą drogą do zatracenia sami i prowadzą tam innych ludzi. I dlatego folgują tylko światu i diabłu a nie zbawieniu ludzi. Dlatego dzisiejsi apostołowie, dzisiejsi biskupi, wraz z Bergoglio prowadzą Kościół ku zatraceniu”.
Kim powinien być kapłan?
„Kapłan to jest alter Christus, drugi Chrystus. Jego życie powinno być naśladowaniem Chrystusa, we wszystkich jego czynach, które mają spowodować, że kapłan będzie posłuszny woli Boga. Jaki jest kapłan taki będzie i lud. […] Gdy patrzymy na dzisiejszych biskupów, kapłanów i widzimy naród, który nie wie co ma zrobić z sobą, to znaczy, że to jest wina tych kapłanów i biskupów, również kardynałów i papieży, którzy nie odzwierciedlają tego Ducha Chrystusa, który właśnie się nie może zmieniać z czasem. Każdy kapłan, każdy biskup, papież i kardynałowie powinni, nawet do przelewu swojej krwi, sprzeciwiać się złu, które dzisiaj się rozpanoszyło. Niestety ta ryba gnije od samej głowy, od Watykanu”.
Pierwszy uczynek miłosierny co do duszy: grzesznika upomnieć.
„Dzisiaj za dużo się mówi o tym, że trzeba głodnych nakarmić, że trzeba spragnionych napoić, nagich odziewać, że trzeba uchodźców przyjmować, a nic się nie mówi, że ich trzeba nawracać, że im trzeba mówić o grzechu, że trzeba wątpiącym dobrze radzić, nastawiać ich na rzeczy duchowne a nie tylko cielesne. W końcu dzisiejszy katolicyzm stał się taki płytki. Obecnie, szczególnie w tych czasach, próbuje się wszystko tak zrobić, żeby doprowadzić do przeświadczenia, że miłosierdzie Pana Boga jest takie, że wszystko można. […] dzisiaj Kościół nie wspomina o grzechu. Tak postępuje wielu hierarchów na najwyższych szczeblach, nawet Bergoglio się do nich przyłączył. Nie troszczy się o zbawienie ich dusz. Mówi się: Pan Bóg jest miłosierny, każdemu przebaczy, kochajmy się. To jest wielkie kłamstwo diabła i tych, którzy dzisiaj poszli po jego linii. Kapłani, biskupi, kardynałowie i Bergoglio.[…] Bóg znajdzie sposoby by zbawić ludzi. A ci których On posłał, i którzy nie nawołują do nawrócenia, będą wrzuceni do piekła, które będzie wyścielone tymi najważniejszymi w Kościele personami, kardynałami, biskupami i papieżami”.
Sprawiedliwość i kara:
„Katechizm Kościoła Katolickiego mówi nam, że Bóg za dobro wynagradza a za zło karze. Nie ma innej wersji. A dzisiaj w tej chwili biskupi, kardynałowie, Bergoglio, nie wskazują światu, kto jest ważny w ich życiu, kto dla nas jest drogą, prawdą i życiem, kto prowadzi nas do zbawienia. Stracili wiarę i i dą niewłaściwą drogą. Idą drogą kary bożej […] Wszystko inne to jest fałszywa bzdura tych ludzi w Kościele, którzy uzurpowali sobie władzę, ale nic z Chrystusem wspólnego nie mają.[…] Nikomu z nas nie wolno gardzić innym człowiekiem. My nie mamy do tego prawa. Powinniśmy okazywać sobie miłosierdzie, znając swoje grzechy, swoje przewinienia, ale jednak napominać grzeszącego.”
Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu.
„Jak dzisiaj świat postępuje. Zaczynają oczywiste sprawy owijać w bawełnę. Mówią: teraz inny świat, inna cywilizacja. Jaka tam cywilizacja? Ta cywilizacja doszła do swojego zmierzchu. Ta cywilizacja wyrosła ekonomicznie, ale człowiek jest zepsuty do szczętu. Ten świat to chodzący trup”.
Grzechy wołające o pomstę do nieba:
„To grzechy w związku z którymi wzywa się wprost Boga o karę, bo są tak sprzeczne z prawem naturalnym, że ludzka sprawiedliwość jest przeciw nim bezradna.
Pierwszy z nich to umyślne zabójstwo. Dziś największe morderstwa popełniają matki zabijając swoje dzieci w swoim łonie, również lekarze bezpośrednio w tym uczestnicząc, bądź te osoby, które do tego namawiały, lub dały milczące przyzwolenie, czy w tym uczestniczyły.
Innym grzechem jest eutanazja, dokonywana na starych, niedołężnych, okaleczonych, niepełnosprawnych, dzieciach, upośledzonych, dokonana przez lekarzy i tych, którzy zamawiają takie zbrodnie.
Następnym grzechem jest zatrzymanie zapłaty sługom i robotnikom. Podmiotowe traktowanie pracownika, zaniżanie i niepłacenie pensji, korupcja, łapownictwo, pranie brudnych pieniędzy, lichwa, którą dzisiaj uprawiają banki, to wszystko zaliczamy do tej kategorii grzechu. Pismo Święte mówi, że między sprzedającym a kupującym zawsze jest grzech, bo każdy chce wyzyskać drugiego. Pracodawca chce wyzyskać robotnika, żeby mniej mu zapłacić, a robotnik też chce wyzyskać pracodawcę, pozorować pracę, zarobić jak największe pieniądze jak najmniejszym kosztem.”
Następnie Arcybiskup poświęca uwagę ekumenizmowi, uważając go za największą katastrofę jaka spotkała Kościół. Ja sam nie potrafię zrozumieć głupoty zwanej ekumenizmem „Jest Jeden Bóg”, krótko i na temat, albo wierzymy albo nie wierzymy, tu nie ma miejsca na szarości, to jest ta kwestia gdzie coś jest albo białe albo czarne.
„W nauce Kościoła mówi się jasno i jednoznacznie: poza Kościołem nie ma zbawienia. Konsekwencją ekumenizmu jest milczące, faktyczne uznanie, że i to dobre i to dobre. Skutek jest taki, że katolicy zaczynają milczeć, nie mówią o tym jakie są prawdy wiary, a inne wyznania głoszą swoje herezje i rodzi się wśród wierzących przeświadczenie, że to wcale nie są herezje. Ekumenizm to największa szkoda w całej historii Kościoła. To najgroźniejsza herezja gorsza od wszystkich tych, które kiedyś powstały. Teraz siedzimy w Kościele katolickim w dni judaizmu, dni muzułmaństwa i to jest bardzo wielkie poniżenie katolickiej wiary i zgorszenie ludzi wierzących. Zgorszenie było, kiedy Bergoglio mył nogi muzułmance. I teraz muzułmanie myślą, że jeżeli katolicki hierarcha najwyższego szczebla kłania się muzułmance, to muzułmańska religia jest ważniejsza od katolickiej. Chrystus tego nie robił, a Bergoglio to robi i zmusza innych. To nie ma nic wspólnego z tym, co nauczał Chrystus i co Chrystus robił. Takie ekumeniczne działania powodują, że Kościół katolicki traci swoją tożsamość.
Zbliżamy się do ohydy spustoszenia, gdzie może być zmieniona konsekracja w czasie Mszy Świętej i nastąpi synkretyczny Kościół bez Chrystusa. Takie są skutki tego, że nie idzie się drogą tradycji Kościoła i ciągłości nauczania, a idzie się za duchem czasu”.
Jaki jest obecny Kościół?
„Na wszystkich szczeblach Kościoła obserwuje się widoczny zanik sacrum. Duch swiata pasie pasterzy. Grzesznicy pouczają Kościół w kwestii tego, jak powinien im służyć. Pod rządami ostatnich świętych papieży można było zaobserwować w Kościele olbrzymi nieład w kwestii czystości doktryny i świętości liturgii. W dzisiejszych czasach głos większości biskupów przypomina raczej milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy wierni są pozostawieni samy sobie niczym bezbronne owce. Coraz bardziej widoczne jest, że przy nominacjach biskupich , a nawet kardynalskich, często preferowani są ci kandydaci, którzy reprezentują daną ideologię, lub którzy zostali zarekomendowani przez obce Kościołowi grupy. Również przychylność mediów zdaje się być istotnym kryterium tych nominacji. Celowo eliminuje się tych kandydatów, którzy wyróżniają się apostolską gorliwością w głoszeniu nauki Chrystusowej oraz miłością do wszystkiego, co święte i sakralne.”
Tym razem chciałbym zakończyć mój tekst pytaniem, pytaniem, które powinien sobie zadać każdy duchowny i każdy świecki katolik:
Quo vadis? Quo vadis Ecclesia?
Comments