„Nasz kraj został założony przez geniuszy, ale jest zarządzany przez idiotów” – senator John Neely Kennedy
„IPhony nie rosną na dzrewach. Wymagają gigantycznych cykli wydobycia i przetworzenia zasobów, w których miliony ludzi nadal codziennie trafiają do kopalni węgla gdzieś w Chinach. Wymagają sieci elektrycznej, budowanych na całym świecie maszyn CNC i litograficznych. Wymagają ogromnych metalowych statków i samolotów wykonanych z aluminium, a te z kolej wymagają wydobycia boksytu z ziemi. Wymagają milionów inżynierów, projektantów, robotników, lekarzy i nauczycieli, którzy napędzają prawdziwe koła współczesnej cywilizacji.
Ameryka zapomniała jak to wszystko działa.”
Nakładem nieocenionego wydawnictwa Wektory ukazała się książka „Rozpad” z podtytułem „Oznaki nadchodzącego upadku Ameryki i Zachodu”. Jej autorem jest Andrei Martyanov, urodzony w Baku, oficer marynarki wojennej ZSRR a od połowy lat 90 tych specjalista od spraw wojskowych w Stanach Zjednoczonych.
Powiem szczerze, do tej książki podchodziłem trochę nieufnie. Przede wszystkim bałem się stronniczości po Rosjaninie piszącym o upadku Ameryki. Nic bardziej błędnego. Ta książka mnie wchłonęła, przeleciałem przez nią jak burza. Martyanov w kolejnych rozdziałach opisuje różne aspekty obecnego upadku Zachodu, podpierając się bardzo bogatą bibliografią.
We wstępie wskazuje na to co właściwie wiemy wszyscy: „Wszystko to oznaki nie tylko ogólnego upadku, ale w istocie całkowitej, historycznie bezprecedensowej degeneracji tak zwanych elit amerykańskich, które wykazały się nieudolnością, niekompetencją, tchórzostwem i zdradą własnego narodu na taką skalę, że aż trudno w to uwierzyć.”
Ameryka jego zdaniem skazana jest na bałkanizację, która może zagrozić nawet jej jednolitości. Rozrywana jest przez lojalności etniczne i rasowe podsycane przez polityków, Upadek dotyczy jednak całej cywilizacji zachodniej.
„Tragedia dotyczy całej cywilizacji zachodniej stojącej na progu nieprzekraczalnych granic. Cywilizacji zmagającej się z wewnętrzną i globalną rzeczywistością, do której budowy dołożyła swoje cegły. Obecnie z powodu utraty zdolności do myślenia przyczyno-skutkowego odrzuciła ona podstawową zasadę definiującą ją przez wieki jako cywilizację – zasadę rozumu i racjonalnego myślenia.”
W pierwszym rozdziale Martyanov zajmuje się konsumpcją. Nie chodzi mu jednak o konsumpcję niepotrzebnych dóbr lecz o bezpieczeństwo żywnościowe Amerykanów. Lockdowny doprowadziły do ruiny ogromnej liczby Amerykanów. 40,9% matek z dziećmi do 12 lat wykazało, że nie mają bezpieczeństwa w tym względzie. Ich odsetek w porównaniu z 2018 rokiem wzrósł o 170%. Okazuje się, że „Ameryka nie jest w stanie wyżywić swoich dzieci”. 22,7% gospodarstw domowych nie jest w stanie kupić większej ilości żywności.
„Dziś więcej osób pracujących i ich rodzin jest głodnych, ponieważ obniżyły się płace”.
„Obecne płace dziesiątków milionów Amerykanów nie tylko spadły, ale wkrótce po prostu znikną, a ich zniknięcie związane jest z zakończeniem pobierania zasiłku dla bezrobotnych, to znaczy dla tych, którzy się do niego kwalifikują. Potem wielu z nich czeka albo trwałe bezrobocie, albo niskopłatna praca w sektorze usług.”
„Amerykańska klasa średnia umiera w coraz młodszym wieku, w tym poprzez dramatyczny wzrost liczby samobójstw i zatruć.”
W drugim rozdziale autor zajmuje się affluenzą czyli chorobą ekonomiczną zdefiniowaną jako bolesny, zaraźliwy, społecznie przenoszony stan przeciążenia długami, niepokoju i marnotrawstwa, wynikający z upartego dążenia do posiadania więcej.
Affluenza powstała po wojnie, gdy Ameryka maksymalnie skorzystała na swojej izolacji i uzyskała ogromną przewagę gospodarczą. Jednak początek jej rozwoju to rządy Nixona, który w 1971 roku zniósł parytet złota. Od tej chwili Ameryka mogła „automatycznie zaciągać pożyczki w zagranicznych bankach centralnych tak po prostu poprzez deficyt płatniczy. Im większy był deficyt płatniczy USA, tym więcej dolarów trafiało do zagranicznych banków centralnych, które następnie pożyczały je rządowi amerykańskiemu, inwestując w obligacje skarbowe”.
Krótko mówiąc Stany opodatkowały resztę świata i przeszły od zrównoważonej gospodarki do gospodarki nienasycenia i nieograniczonej konsumpcji. Ameryka kontrolowała świat przez eksportowanie do niego inflacji i importowaniu tanich surowców i towarów. W skutek tego przestała się opłacać produkcja a Stany przeszły do gospodarki FIRE (Finanse, Ubezpieczenia, Nieruchomości). Efektem finalnym była rozdmuchana konsumpcja i astronomiczne zadłużenie zarówno rządów jak i konsumentów.
Na początku XXI wieku, 71 % gospodarki służyło nabywaniu dóbr. Stany emitowały tyle długu ile chciały, za który płacił cały świat.
Wszystko zaczęło się walić w 2007 roku kiedy zakończono przenoszenie przemysłu do Chin i finansyzację gospodarki. Im bardziej spadała produkcja przemysłowa tym więcej Ameryka generowała długu i to na poziomie rządu jak i ludności.
Większość zadłużenia mieszkańców stanowiły kredyty hipoteczne, które w większości były nie do spłacenia, w wyniku zaniku dobrze płatnych zawodów, w skutek przeniesienia przemysłu do Chin. W wyniku utraty siły nabywczej od lat 90-tych popyt stał się nieefektywny. W tym samym czasie zaczęto manipulować danymi dotyczącymi bezrobocia. Stopa bezrobocia nie obejmuje tych, którzy zrezygnowali z aktywności zawodowej z powodu niemożności znalezienia pracy, nie obejmuje osób nie pracujących i nie szukających pracy oraz pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze, ale którzy by chcieli pracować na pełen etat.
Od lockdownów spożycie alkoholu wzrosło o 300%, co wskazuje, że Amerykanie „nie radzą sobie z rozpadem gospodarki, rozpadem systemu politycznego oraz atmosferą ciągłej paranoi i strachu”. Liczba bezdomnych sięgnęła 3,5 miliona, dodatkowo 7,5 miliona nie stać na mieszkanie i mieszka u swojej rodziny. Dobrobyt w Ameryce dobiegł końca.
Jak pisze Pat Buchanan: „W latach 60 tych XX wieku produkcja USA stanowiła 25% PKB. Dziś jest to zaledwie 11%. Od 2000 roku zlikwidowano ponad pięć milionów miejsc pracy w amerykańskim przemyśle wytwórczym.”
W 2020 roku Bank of America oszacował, że w 1985 roku aby opłacić pełne rachunki czyli mieszkanie, samochód, opieka zdrowotna i edukacja przy średnich zarobkach wystarczyło 30 tygodni pracy, dziś na to samo potrzeba 53 tygodni z 52 tygodniowego roku.
Kolejny rozdział poświęcony jest geoekonomii. Geoekonomia „będąc wojną, przewiduje jako końcowy rezultat triumf gospodarki jednego państwa nad innymi.” Zdaniem Martyanova jest to dziedzina, w której zachodni jej zwolennicy ponoszą sromotną klęskę z powodu systemowej niezdolności do operowania faktami, wykazując się ideologiczną sztywnością, która coraz częściej przybiera postać fanatycznej wiary religijnej.”
Obecne statystyki gospodarcze USA nie są w rzeczywistości statystykami gospodarczymi lecz finansowymi.
Michael Hudson stwierdził:
„Sposób w jaki gospodarka jest opisywana w prasie i na kursach uniwersyteckich, ma bardzo niewiele wspólnego z tym, jak gospodarka naprawdę działa. Prasa i reportaże dziennikarskie posługują się terminologią złożoną z dobrze spreparowanych eufemizmów, aby zaciemnić pojmowanie tego, jak działa gospodarka.”
Przykładem tego stwierdzenia jest Facebook, który ma wyższą kapitalizację niż fabryki, a przecież fizycznie nie istnieje.
Przemysł amerykański stracił swoją konkurencyjność, a obecne braki wykwalifikowanej siły roboczej „stwarzają coraz większe zagrożenie dla potencjału bazy przemysłowej.”
Czwarty rozdział poświęcony jest energii.
Całkowita produkcja energii na świecie jest wyrażana w metryce MTOE, która oznacza milion jednostek energetycznych równoważnika jednej tony ropy naftowej, określa całkowitą rzeczywistą produkcję energii. W 2019 roku Chiny wytwarzały 2684 MTOE, USA 2303 a Rosja 1506.
Kolejnym wskaźnikiem jest produkcja energii elektrycznej ze wszystkich źródeł. Chiny wytwarzają 7482 TWh, USA 4385 TWh, Indie 1614 TWh i Rosja 1122 TWh.
Te dwa wskaźniki mówią o prawdziwym potencjale gospodarczym krajów.
Podstawowym źródłem energii jest nadal ropa naftowa. Od 2012 roku USA stały się głównym jej producentem zwiększając wydobycie z 5-6 milionów baryłek do 13 milionów w styczniu 2020 roku. Problem polega na tym, że ropa amerykańska jest wydobywana z łupków i jak powiedział David Deckelbaum „jest to branża, która na każdego dolara, który przynosi, wydaje dwa”. Tak naprawdę żeby była opłacalna, cena ropy powinna wynosić powyżej 65 dolarów za baryłkę. W 2020 roku Putin zaczął gwałtownie zwiększać wydobycie ropy popadając w konflikt z Arabią Saudyjską. Koszt wydobycia ropy saudyjskiej wynosi 2,80 dolara za baryłkę, Rosja nigdy nie ujawniła swoich kosztów, ale podkreśla, że może ropę sprzedawać po 40 dolarów przez dłuższy okres czasu. Eksperci skupili się na konflikcie saudyjsko-rosyjskim, a tym czasem głównym celem było USA . W kwietniu 2020 roku cena ropy spadła poniżej 30 USD i nastąpiła katastrofa dla przemysłu wydobywczego w USA. Rosja twierdziła, że jest w stanie wytrzymać cenę ropy 25 USD przez 10 lat. Rosja pokazała, że jest całkowicie odporna na naciski USA. Eksperci amerykańscy, jak George Friedman, zaczęli pisać bzdury, że „Rosja jest największym przegranym krachu naftowego”.
Autor nie jest w stanie zrozumieć, jak tacy eksperci mogą jeszcze funkcjonować. W chwili gdy w USA dochodziło do bankructw firm wydobywczych Rosja zwiększyła swoje rezerwy walutowe do poziomu 600 mld dolarów a Chiny podpisały umowę o dostawach ropy z Rosją i Iranem.
Zdaniem autora porażka ta, kolejny raz pokazała tradycyjną „amerykańską ignorancję, jeśli nie całkowicie osłabiające złudzenie dotyczące spraw gospodarczych Rosji i roli, jaką w jej gospodarce odgrywają węglowodory.”
To jest całkowita ignorancja, w sierpniu 2020 roku dochody Rosji ze sprzedaży węglowodorów stanowiły jedynie 29,3% całkowitych dochodów. Rosja zamiast załamywać się „z powodu pogorszenia sytuacji gospodarczej przystąpiła do przyśpieszonego rozwoju przemysłowego”.
„Na tym etapie należy zakwestionować kompetencje amerykańskich elit, których bilans całkowitych niepowodzeń w prawidłowym przewidywaniu czegokolwiek w granicach jakiegokolwiek prawdopodobieństwa, rośnie w tempie geometrycznym, i to nie tylko w kwestii prognozowania i rozumienia obcych narodów.”
„Jednak dla Zachodu w ogóle, a w szczególności dla Stanów Zjednoczonych, gdzie poglądy w dużej mierze niewykształconych celebrytów, półprzytomnych uczennic ze Szwecji czy osób z wykształceniem dziennikarskim, całkowicie przejęły rolę czynników kształtujących opinię publiczną, każdy prawdziwie naukowy kontrargument nie stanowi dla nich powodu do refleksji.
Ostrzeżeniem dla wszystkich powinien być los Niemiec i ich energetycznego samobójstwa, polegającego na zwijaniu potężnej niegdyś gospodarki przemysłowej, którą złożono na ołtarzu ignorancji i niekompetencji w pogoni za zieloną energetyczną chimerą.”
Niemcy rujnują wysokie ceny energii, w grudniu 2019 roku, prywatni odbiorcy płacili w Niemczech 0,38 USD za kWh, w USA płacili 0,14 USD a w Rosji 0,06 USD. Firmy w Niemczech płaciły 0,23 USD, w USA 0,11 USD, w Rosji 0,08 USD a w Chinach 0,10 USD.
Chyba nie trzeba być geniuszem aby wyciągnąć wnioski na temat konkurencyjności gospodarek?
Gdy Francja wytwarza 72% energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych to Niemcy sami zrezygnowali z energetyki jądrowej i przeszli na wysoce niepewne energie wiatrową i słoneczną. Jednocześnie UE chce do 2050 roku stać się neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla”.
„W Europie za najbardziej radykalnymi ideami ekologicznymi stoją ludzie, którzy nie mają żadnego doświadczenia w przemyśle energetycznym, ani w ogóle w żadnej branży”
Martyanov trafnie przewidział, że Stany będą musiały sparaliżować Nord Stream 2.
„Może to się okazać największym geoekonomicznym tryumfem USA, zmusi Europę do kupowania znacznie droższych węglowodorów, w tym skroplonego gazu ziemnego LNG, co jednocześnie obniży konkurencyjność europejskich towarów, które już i tak ledwo utrzymują się na powierzchni, a także pobudzi eksport do Europy produktów amerykańskiej produkcji innych niż energia i broń.”
„Los Europy jest sprawą drugorzędną, jeśli nie trzeciorzędną, dla Stanów Zjednoczonych, które zrobią wszystko co w ich mocy, aby przetrwać. Jeśli będzie się to odbywało kosztem Europy, to niech tak będzie.”
W kolejnym rozdziale autor omawia kwestię gospodarki i przemysłu.
Opisuje skutki decyzji Clintona, który przed wyborami obiecywał odbudowę przemysłu, a gdy został prezydentem podpisał NAFTA i zgodził się na przystąpienie Chin do WTO. Amerykańska produkcja szybko zaczęła opuszczać Stany. Gdy realna gospodarka USA zaczęła się pogrążać, od 2001 roku gospodarka Chin wzrosła ośmiokrotnie, co pozwoliło Chinom wyrwać z ubóstwa 400 milionów obywateli.
Parafrazując Lenina, Stany podarowały same Chinom sznur, na którym te je powiesiły.
„Stany Zjednoczone dały Chinom zdolność do wytwarzania rzeczy – jedyną zdolność, która ma znaczenie w realnym świecie, ponieważ to właśnie przy wytwarzaniu rzeczy tworzy się prawdziwe bogactwo i wartość.”
Problemy z rozwojem przemysłu pogłębia brak wykwalifikowanej kadry naukowej i inżynierskiej.
Rosja z dwa razy mniejszą populacją w 2017 roku wykształciła tyle samo absolwentów STEM co Stany, 561 tysięcy w porównaniu do 568 tysięcy. Czyli USA kształci dwukrotnie mniej absolwentów niż Rosja. Mało tego, o ile absolwenci rosyjscy zostają w kraju, to w USA co trzeci absolwent nie jest Amerykaninem.
Przemysł aby funkcjonować potrzebuje ciągłego „dopływu zarówno kadry technicznej jak i produkcyjnej, aby zachować fachową wiedzę o produkcji. Studia na kierunkach ścisłych są trudne, a praca na hali produkcyjnej bywa wyczerpująca fizycznie. Wymaga wielu podstawowych umiejętności matematycznych i przyrodniczych, oraz uwagi a także przestrzegania rygorystycznych wymogów w zakresie bezpieczeństwa pracy i zarządzania jakością. Nie pomaga tu wczesnoedukacyjne permisywne środowisko szkolne, obniżające możliwości edukacyjne w zakresie STEM w czasach, gdy opresyjna indoktrynacja poprawnością polityczną staje się głównym przedmiotem nauczania w szkołach i na wielu uczelniach.”
„Stany Zjednoczone zmierzają w kierunku prymitywnych zachowań kulturowych i politycznych znanych dotąd z krajów trzeciego świata. Takie środowisko nie sprzyja powstawaniu wysokich aspiracji społecznych, stanowiących podstawę produktywnej i kreatywnej pracy”
„Masowa deindustrializacja Ameryki w rzeczywistości sprzyja powszechnej infantylizacji edukacji, a następnie jej politycznemu i kulturowemu upadkowi.”
Wycena amerykańskiej gospodarki jest w rzeczywistości oszustem, 84% wartości wszystkich aktywów to wartości niematerialne i prawne. Amerykańska gospodarka to gospodarka FIRE, składająca się z finansów i usług. W 2020 roku o ile wartość PKB wytworzonego w usługach wynosiła 13,1 biliona USD, natomiast w przemyśle jedynie 2,158 biliona dolarów, czyli sześć razy mniej. W Chinach ten stosunek wynosi 1,51 do 1.
Amerykanie to coraz bardziej „naród obiboków, zdolnych do produkowania głównie pracowników umysłowych”.
W kolejnym rozdziale Martyanow zajmuje się zachodnimi elitami.
Amerykańska klasa polityczna stała się niezdolna do formułowania skromnych i realistycznych celów. Stała się przesiąknięta jak i cała Ameryka megalomanią i samouwielbieniem.
„Ci, którzy stoją u steru, mają wielkie mniemanie o sobie, a jednocześnie raczej mierne umiejętności, jeśli chodzi o prawdziwe zarządzanie państwem i w najlepszym razie, przeciętne zdolności intelektualne.”
Autor wskazuje na niezdolność amerykańskich elit do rozpoznania czynników odpowiadających za upadek Ameryki. Amerykańska polityka zagraniczna to jedna, wielka katastrofa, co w pełni ujawniło się od wybuchu wojny na Ukrainie a osiągnęło apogeum w chwili gdy Izrael przystąpił do ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej.
Twórcami obecnej polityki Ameryki byli Kissinger i Brzeziński.
Jak pisze Martyanov, „nigdy nie było wojny, której Kissinger by nie poparł”, „jego rażąca omylność w niewielkim stopniu lub wcale, nie wpłynęła na jego pozycję w USA.”
„Brzeziński może i prowadził geopolityczne gry, ale był teoretykiem i nawet pomimo pełnienia funkcji doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Cartera zupełnie nie orientował się we współczesnym realnym świecie skomplikowanych technologicznie potęg gospodarczych i militarnych w czasach prawdziwej rewolucji w wojskowości.
Chwalony jako jeden z najlepszych amerykańskich umysłów, Brzeziński do dziś uosabia całkowitą ignorancję i niekompetencję amerykańskiej klasy politycznej i intelektualnej.”
Autor w tym miejscu wskazuje na poważny problem całego Zachodu
„Stany Zjednoczone po prostu nie posiadają już zdolności, by dostarczać wysokiej jakości analiz politycznych i intelektualnych. Standard jest bardzo niski i wciąż się obniża. Intelekt amerykańskich decydentów politycznych jest odwrotnie proporcjonalny do ich hegemonicznych ambicji.”
Zdaniem Martyanova Amerykanie nie są w stanie zaakceptować dowodów empirycznych ponieważ niszczą one ich przekonanie o amerykańskiej wyjątkowości. „Anglosaski model polityczny, po prostu się wyczerpał i jest niczym więcej, jak rozpadającym się gmachem zachodniej oligarchii finansowej, nie potrafiącej sobie poradzić z globalnymi siłami odśrodkowymi, które przestała rozumieć.”
Amerykańskie elitarne uczelnie produkują ludzi o ideologicznych przekonaniach będących efektem prania mózgów, tworzą „wybitnych ignorantów, nieposiadających żadnych kwalifikacji do wydawania sądów na jakikolwiek temat.”
„Opinia jakiegoś ledwie umiejącego czytać hollywoodzkiego celebryty może mieć większą wagę niż opinia profesjonalisty.”
Generał Latiff w 2017 roku napisał:
„Elity amerykańskie przestały produkować jakichkolwiek prawdziwie kompetentnych ludzi. Stany Zjednoczone od wielu lat cierpią na deficyt mężów stanu, których w polityce zastąpiły stada przeciętniaków. Kiedy eksperci zawodzą, ich miejsce zajmują aktorzy, komicy, sportowcy i demagodzy z mass mediów. Obecnie zagrożeniem dla tego co zostało z demokratycznego państwa, jest potężny neokonserwatywny i liberalny establishment interwencjonistyczny. Obecne elity amerykańskie i ich tzw. eksperci zdradzili żywotne interesy amerykańskie zarówno w kraju jak i za granicą.”
Dodatkowym problemem jest poziom dyskursu publicznego, który skupia się nie na merytoryce lecz na odgrywaniu show dla widowni.
Snując dalej swoje rozważania Martyanov zajmuje się degeneracją moralną. Opisuje powszechną wśród zachodniej klasy wyższej pedofilię, która zaczęła się w 1977 roku od listu francuskich intelektualistów Age of Consent, opublikowanego w Le Monde, chcących normalizacji seksu z 13 latkami. W 2001 roku wypłynęły dokumenty z 1968 roku dotyczące praktyk seksualnych z udziałem dzieci.
W Stanach wypłynęła afera pedofilska z wyspą Epsteina.
„Degeneracja moralna i intelektualna zachodnich elit nie jest przypadkowa, jest systemowa, tak jak systemowy jest kryzys liberalizmu.”
„Ze wszystkich cech określających ludzką naturę, zachodnia władza i samozwańcze klasy intelektualne wybrały te najbardziej nikczemne i odrażające.”
Zdaniem autora aby Stany mogły przetrwać, potrzebna jest nowa narracja oraz nowe elity polityczno-intelektualne.
W następnym rozdziale Martyanov zajmuje się wyścigiem zbrojeń.
Dla każdego amerykańskiego ekonomisty dominacja dolara jest oczywistością, która opiera się nie na gospodarce lecz na dominacji militarnej. Zdaniem autora ten tok myślenia ma dwie luki. Po pierwsze, gospodarka amerykańska jest o wiele mniejsza w rzeczywistości niż wielu sądzi. A po drugie, Stany przede wszystkim do świata eksportują inflację, a to wymaga utrzymania pozycji dolara jako głównej waluty rozliczeniowej. Wszystko opiera się wskutek tego na micie o militarnej wszechmocy Ameryki.
Cała wiedza specjalistów na temat amerykańskiej potęgi militarnej opiera się jednak na produkcjach hollywoodzkich.
Zdaniem profesora Rogera Thompsona:
„Amerykanie zbytnio zaufali pracom Clancy’ego. Rezultat jest taki, że miliony ludzi większość tego, co wiedzą o działaniach wojennych i wojsku amerykańskim otrzymały od byłego agenta ubezpieczeniowego, który nigdy nie był w czynnej służbie.”
Prymat dolara jest ściśle połączony z armią amerykańską. Bez jednego nie ma drugiego.
Aby osiągnąć swoje cele stosują wszelkie dostępne środki „od sankcji ekonomicznych, poprzez sabotaż, po bombardowania i inwazję.”
Ponieważ Stany stają się coraz mniej konkurencyjne w produkcji przemysłowej, a od 2020 roku ponownie stały się importerem energii, w tej sytuacji jedynym narzędziem, który pozostało Stanom z wyjątkiem szantażu, pozostała brutalna siła militarna.
Zdaniem Martyanova to jest właśnie największy problem, Ameryka przegrała wyścig zbrojeń.
Jak pisze kanadyjski analityk Patrick Armstrong „Większość amerykańskich przeciwników to były drobiazgi”.
Dodatkową i istotną sprawą jest to, że jak pisał Richard Pipes:
„Stany Zjednoczone chcą wygrywać swoje wojny szybko i przy jak najmniejszych stratach w ludziach. Skrajne poleganie na przewadze technologicznej, charakterystyczne dla amerykańskich działań wojennych, jest odwrotną stroną skrajnej wrażliwości Ameryki na własne ofiary, podobnie jak obojętność na ofiary zadane wrogowi.”
Opisaną przez Pipes’a strategię w pełni możemy zobaczyć dzisiaj na Ukrainie.
Armstrong pisze:
„Normalną procedurą amerykańskiego wojska jest przecenianie własnej potęgi, niedocenianie wroga i niezrozumienie rodzaju konfliktu zbrojnego, w który się angażuje.”
W przypadku technologii Stany w ogóle przespały pojawienie się pocisków hipersonicznych co widać teraz na Ukrainie. To, że nie jest dobrze, widać również w problemach, które mają z pokonaniem jemeńskich Houthi. Słabą skuteczność wysoce reklamowanych systemów Patriot widać już było w Arabii Saudyjskiej, gdy Houthi zbombardowali rafinerie Aramco a obecnie na Ukrainie, gdzie są bezskuteczne w stosunku do rosyjskich rakiet hipersonicznych.
Polityka Stanów, opierająca się na doktrynie Ledeena polegającej na „wybraniu jakiegoś małego państewka i rzuceniu nim o ścianę, aby pokazać, że nie żartujemy” obecnie się wypaliła, okazało się, że małe państewka nie chcą być rzucane o ścianę i zaczynają się bronić.
„Stanom Zjednoczonym po prostu brakuje środków, by choćby podtrzymać swój rażąco upiększony, jeśli nie sfałszowany wizerunek najwspanialszej siły bojowej w historii.”
Martyanov napisał książkę jeszcze przed wojną na Ukrainie, dlatego ciekawie czyta się to co pisze, szczególnie zwraca uwagę na zafałszowany obraz Rosji.
Profesor Stephen Cohen pisał:
„Żenujący poziom relacji amerykańskiej prasy głównego nurtu o Rosji, kraju wciąż kluczowym dla bezpieczeństwa narodowego USA, trwa już od wielu lat. Jeśli ostatnie tsunami haniebnie nieprofesjonalnych i politycznie podburzających artykułów w czołowych gazetach jest jakimś wskaźnikiem, to takie medialne nadużycia stają się wszechobecne i stanowią nową normę.”
„Obecne poglądy na temat Rosji mają więcej komponentu ideologicznego niż miało to miejsce podczas pierwszej wojny światowej, tym razem jednak doszło do rażącego, jeśli nie groteskowego niedocenienia.”
Największym idiotyzmem jest porównywanie wydatków na wojsko, amerykańskich i rosyjskich pomijając parytet siły nabywczej PPP. Zwrócił na to uwagę nawet New York Times, że przy uwzględnieniu PPP, prawdziwe wydatki Rosji na obronność to nie 61 mld USD lecz 159 mld USD. Przewyższają wydatki całej Europy. Co również widać podczas trwającej dwa lata wojny na Ukrainie.
Siły Rosji są skrajnie niedoszacowane.
Innym problemem jest spadający poziom kadry oficerskiej w USA. Do West Point przyjmuje się nawet studentów z wynikiem testu ASVAB w kategorii IV, co jest najniższym dopuszczalnym wynikiem. Kadeci uczą się chodzić na szpilkach i nosić symulatory ciąży „aby doświadczyli tego co doświadczają kobiety”, są indoktrynowani radykalnymi teoriami rasowymi i seksualnymi co powoduje, że ich poziom wyszkolenia sukcesywnie maleje.
Jednocześnie prowadzona jest niekończąca się narracja o inflacji zagrożeń. Podsumował to pułkownik Lawrence Wilkerson, były szef gabinetu Collina Powela:
„Ameryka istnieje dziś po to, by prowadzić wojny”
Ostrzegał o tym, w swoim przemówieniu w 1961 roku prezydent Dwight Eisenhower. Obecnie Stany Zjednoczone „nie postępują jak naród, ale jako korporacja, piramida finansowa i organizacja piorąca brudne pieniądze.”
„Głównym celem amerykańskiej współczesnej doktryny wojskowej nie jest wygrywanie wojen, jest nim ich wywoływanie. Im dłużej trwają te wojny, tym lepiej dla wykonawców i podwykonawców usług obronnych.”
Wielkim problemem Ameryki jest osłabienie roli białej większości, w skutek tego amerykańska tożsamość narodowa zanika. Autor zadaje bardzo ważne pytanie:
„Czy w obliczu obecnego i nadchodzącego kryzysu gospodarczego przemoc może osiągnąć próg krytyczny i doprowadzić do wybuchu wojny rasowej i ekonomicznej?”
Kolejne istotne pytanie to:
Czyich interesów – Afroamerykanów, WASP-ów, Latynosów czy może Żydów – bronią działania wojenne Ameryki?”
Na silny wpływ lobby żydowskiego na politykę amerykańską, uwagę zwracali już John Mearsheimer i Steven Walt.
„Dzisiejsza Ameryka jest krajem rozdartym w którym toczy się egzystencjonalna i najprawdopodobniej nieuchronna walka o przezwyciężenie historycznych, psychologicznych i antropologicznych sił odśrodkowych dezintegracji.”
„Interes amerykański dzisiaj, jest interesem korporacji, zagranicznych i wewnętrznych lobby etnicznych i religijnych”. Przyszłość narodu amerykańskiego nikogo nie obchodzi.
Ameryka jest podzielona, okazało się, że różne grupy etniczne nie zasymilowały się, nastąpiły głębokie podziały wzdłuż linii politycznych, ideologicznych, rasowych i etnicznych. Nie ma już wyraźnej amerykańskiej tożsamości. Dzisiejsza lewica pogłębia podziały, a cenzura polityczna w postaci mowy nienawiści dąży do odsunięcia białych od wpływu na rządy. Doszło do tego, że matematyka została uznana za rasistowską. Ameryka stała się postmodernistyczna. Celem modernizmu jest dezintegracja kultury, niszczenie narodowości i struktur społecznych. Fałszuje się historię pod kątem poprawności politycznej. Siłą napędową dezintegracji są media.
„Ogłupianie Ameryki postępuje w szybkim tempie nie tylko w placówkach edukacyjnych, w tym, co uchodzi za ich elitarny segment, ale także poprzez samozwańczych intelektualistów, w tym hollywoodzkich cele brytów, w większości ludzi niewykształconych.”
Szczególnej indoktrynacji poddaje się młodzież i dzieci.
„Nie ma najmniejszych wątpliwości, że transformacja amerykańskiego systemu edukacyjnego z nośnika wiedzy w maszynę indoktrynacji była niezwykle skuteczna w ciągu ostatnich 20 lat. System ten zapewnia niezwykle skuteczne odwrażliwianie przyszłego pokolenia Amerykanów na zbrodnie, kłamstwa i upadek moralny.”
„Przytłaczająca większość współczesnej amerykańskiej klasy politycznej nie ma pojęcia o skali sił społecznych, z którymi igra, ani o możliwych rezultatach.”
Celem „mafii globalistycznej jest doprowadzenie do tego, aby społeczeństwo porzuciło podstawowe ludzkie aspiracje, takie jak wiara, miłość, rodzina, dążenie do prawdy i sprawiedliwości na rzecz tworzenia jednolitych, zatomizowanych globalnych jednostek gospodarczych, przeznaczonych wyłącznie do konsumpcji i pozbawionych pojęcia normalności i moralności.”
„Paradoksalnie, współczesny globalizm jest w istocie antyzachodni, ponieważ dąży do osiągnięcia swoich celów poprzez zniszczenie cywilizacji zachodniej.”
Zdaniem Martyanova nie da się już powstrzymać rozpadu Ameryki, bez względu na to, kto zostanie prezydentem.
„IPhony nie rosną na dzrewach. Wymagają gigantycznych cykli wydobycia i przetworzenia zasobów, w których miliony ludzi nadal codziennie trafiają do kopalni węgla gdzieś w Chinach. Wymagają sieci elektrycznej, budowanych na całym świecie maszyn CNC i litograficznych. Wymagają ogromnych metalowych statków i samolotów wykonanych z aluminium, a te z kolej wymagają wydobycia boksytu z ziemi. Wymagają milionów inżynierów, projektantów, robotników, lekarzy i nauczycieli, którzy napędzają prawdziwe koła współczesnej cywilizacji.
Ameryka zapomniała jak to wszystko działa.”
Europa zresztą również.
Jaka jest zdaniem autora przyszłość Ameryki?
Legalizacja twardych narkotyków. To uratuje oligarchię przed widmem buntu.
„Dalsza amerykańska deindustrializacja będzie szła w parze z usuwaniem z zasobów wykwalifikowanej siły roboczej dużych grup amerykańskiej młodzieży. Ich oczekiwana długość życia spada, a ich wymieranie jest postrzegane jako pomoc dla amerykańskiej gospodarki.”
Dalej zostanie zburzona Konstytucja, Ameryka stanie się państwem jednopartyjnym, „po czym nastąpią czystki polityczne”
„Takie państwo rozpadnie się w sposób nieunikniony, ponieważ nie da się go utrzymać.”
„Naród, który nie chce czcić swoich założycieli, nie ma przyszłości ani na nią nie zasługuje.
Narody, piszące swoją historię na nowo, aby dostosować się do politycznego trendu, w końcu tracą poczucie tego, kim są.”
Bardzo ciekawy artykuł