Strefa czytelnika. Salon 2. Alfabet szulerów - Waldemar Łysiak
- Dariusz Zdebel
- 6 gru
- 26 minut(y) czytania
„Wir scheissen auf Freiheit !!” - Sramy na wolność ! - studenci niemieccy po dojściu Hitlera do władzy
„Tylko człowiek, który umie mówić: nie !, jest naprawdę wolny.”
„Upadek rozumu stał się tak głęboki, że można mieć pewność, iż poziom życia intelektualnego spadnie jeszcze niżej” - Sokal i Bricmont
„Historię zawsze możemy stworzyć na nowo” - Abel Francois Villemain
„Lewicowy intelektualizm jest czymś w rodzaju fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma większego znaczenia” - George Orwell
„Lewica zdolna jest popełnić każdą niesprawiedliwość, i zawsze jest gotowa stłumić prawdę dla własnej, wyższej prawdy.” - Paul Johnson
„Atrybutem lewicowości są niesprawiedliwość i dyskryminacja” - Michael Albert
„Ich gadanie ujawnia cały fałsz płynący z grzesznych łbów. Ten gatunek ludzi to zaraza. Bez skrupułów poświęcają naród dla idei zrodzonych w chorych mózgach.” - Eugene Delacroix
„Niebezpieczeństwo leży w akceptacji przez intelektualistów wszelakiej maści poglądów totalitarnych” - George Orwell
„Głupota mędrków jest dziwacznym choróbskiem, sam chory nigdy nie cierpi z jej powodu. Lecz wszyscy wokół niego tak.” - Paul Henri Spaak
„Zamiast uczonych ludzi, mamy osły z dyplomami uniwersytetów.” - Orlana Falllaci
„Kiedy byłem studentem, uczono mnie, że definicje prawdy dzielą się na dwie kategorie. Prawda albo jest definiowana jako zgodność z rzeczywistością, albo jako zgodność z kryteriami.” - Leszek Kołakowski
„Kanciarz to jest kanciarz. W szczerości intencji kanciarza jest coś zdrowego. Lecz każdy gość, który udając, że pilnuje prawa, wykorzystuje swą władzę dla kradzieży - jest wredną żmiją. Najgorszym gatunkiem tej zgnilizny jest polityk. Może ci poświęcić bardzo mało swego czasu, bo większą jego część spędza na maskowaniu się i zacieraniu śladów, żeby nikt nie wiedział jakim jest złodziejem.” - Al Capone
„Nie jestem pokorną owieczką z Chrystusowego stada, lecz członkiem „ostatniej kohorty” - polowym żołdakiem Chrystusowego legionu. Dałem Mu bowiem słowo ! Zawodowy żołdak to - jak sama nazwa wskazuje - chroniczny grzesznik.” - Waldemar Łysiak
„Nie myślcie, żem przyszedł pokój czynić na Ziemi. Przyszedłem na Ziemię czynić nie pokój tylko miecz !” - Ewangelia wg. Św Mateusza , 10.34
„Przyszedłem wzniecić pożar na Ziemi: chciałbym, aby się już paliło” - Ewangelia wg. Św Łukasza, 12.49
„Proszę mi tedy nie wytykać, iż rzucam ciężkim kamieniem słów we wrogów krzyża, bo chociaż nie jestem bez grzechu, rzucam dla obrony świątyni. I proszę mi nie kazać siedzieć cicho, bo siedzeniem cicho tolerowałbym agresję, wedle łacińskiego „akceptuje kto milczy” o wedle angielskiego „Dla triumfu zła potrzeba tylko, by dobrzy ludzie nic nie robili”. Kościół albo będzie Kościołem walczącym nie tylko bronią miłości i dialogu - albo będzie samobójczym Kościołem.” - Waldemar Łysiak
„Masoneria stara się zedrzeć ze wszystkich instytucji społecznych cechę chrześcijańską - odchrześcijanić społeczeństwo. Jej ideałem jest państwo bez Boga, urząd bez Boga, szkoła bez Boga, jak również nauka i moralność bez Boga, a celem jest oderwać od Kościoła naród, rodziny, jednostki.” - biskup Józef Felczak, profesor UJ, 1914 rok.
„Religia chrześcijańska jest religią społeczeństwa cywilizowanego. Ona podnosi człowieka głosząc wyższość ducha nad materią. Nie szanować tej religii, to znaczy być pozbawionym zdrowych pojęć moralnych i oddawać się libertynizmowi myślenia, który niesie dezorganizację społeczeństwa.” - Napoleon Bonaparte
„Okrągły Stół stał się fundamentem chorej i zdegenerowanej III RP. Dogadując się z byłą nomenklaturą, elity zdradziły swój naród i dopuściły się zbudowania systemu oligarchicznego, a polityczna poprawność kształtowana przez największy w kraju koncern medialny degeneruje i zaciemnia obraz rzeczywistości tworząc nową, zrelatywizowaną, pozbawioną jasnej hierarchii skalę wartości. Autor odpowiedzialnością za obecny stan Rzeczypospolitej obciąża wbrew pozorom, nie postkomunistów, lecz intelektualistów związanych z Unią Demokratyczną, przekształconą później w Unię Wolności.” - Magdalena Walusiak.
„Środowiska intelektualne opanowane były strachem przed eksplozją, przed buntowniczością Polaków, przed radykalizmem młodzieży. Z tego zrodziło się przeświadczenie, że trzeba zmienić narodowy charakter Polaków. Ale po długim okresie deptania dumy narodowej, gdy miała ona jakie takie szanse wyrazić się w symbolach, wtedy właśnie zaczęli odprawiać swoją czarną mszę różni, wybitni zresztą intelektualiści i publicyści. Nakładały się tu silne wśród lewicy obawy przed nacjonalizmem Polaków, przed szkaplerzykowatym patriotyzmem - a taki jest charakterystyczny dla wszelkiego rodzaju symbolicznej działalności patriotycznej. Przeciwko temu bezkrytycznemu kultowi polskości występowali więc ludzie z lewicy z obawy przed nacjonalizmem. Wolność potrzebna jest też po to, by świętować tradycyjne rocznice, czcić pamięć poległych i po to, aby dokonywać gorzkiego rozrachunku z przeszłością. Zarówno świętowanie powstańczej tradycji i kult bohaterów, jak i ataki na bohaterszczyznę uważam, ze zdrowe, zrozumiałe i społeczeństwu potrzebne. Kiedy więc przyszło trochę wolności, jedno i drugie wybuchło jednocześnie. Tyle tylko, że to pierwsze dominowało wśród narodu, a to drugie wśród intelektualistów.” - Jacek Kuroń
„Jeśli sądzisz, że w wolnej Polsce będą wolne media, to się mylisz. Cenzurę zastąpią grupy interesów” - dziennikarz Der Spiegel
„90% mas mediów to po prostu opcja ludzi, która głosi, uznaje i propaguje relatywizm moralny. To grupa ludzi, dla których prawda i nieprawda, zło i dobro - jako takie nie istnieje. Dla nich dobre jest tylko to, co służy ich doraźnym interesom” - Jarosław Sobiepanek
„Sumienie współczesnego dziennikarza jest zazwyczaj plastelinowe - szef naciśnie i ono zmienia kształt.”
„Szef im powie, że największym Polakiem jest Michnik, będą sławić Michnika. Powie, że Łysiak - Łysiaka. O jedenastej będą proamerykańscy, o dwunastej - prorosyjscy. Szef pokaże im wroga - zagryzą. Pokaże przyjaciela - padną mu do stóp. Ludzie z plasteliny.” - Marek Ławrynowicz
„Środowiskiem, z którego ja pochodzę, jest liberalna żydokomuna. To jest żydokomuna w sensie ścisłym.” - Adam Michnik
„Po roku 1989 środowisko sędziowskie zrobiło wiele, aby nas przekonać, że stanowi skansen PRL-u. Korupcja: sądy często stojące po stronie silniejszych kosztem pokrzywdzonych; idiotyczne, niespójne prawo; służby specjalne wplatane w sędziowskie rozgrywki - peerelowska skamielina w III RP ma się całkiem dobrze”. - Piotr Lisiewicz
„Gospodarka jest zbyt poważną sprawą, aby można było zezwalać ekonomistom na kierowanie gospodarczymi reformami.” - Marta Laura premier Estonii
Lubię czytać Łysiaka, jego książki pozwalają zrozumieć wiele obecnych wydarzeń oraz poznać ich źródła. Łysiak dokładnie opisuje sprawy pomijane w oficjalnych przekazach na temat tworzenia się współczesnej Polski a ponieważ ma bardzo lekkie pióro czytanie każdej jego książki sprawia wielką przyjemność.
W Alfabecie szulerów wydanym w 2006 roku, odbrązawia kluczowe postacie polskiej sceny politycznej. Na Salon składają się trzy tomy, w których hasła ułożone są alfabetycznie. Tytułowy Salon to przysłowiowe elity III RP
Zaczyna od litery A, pod którą kryje się rozdział „Antysemityzm, o żydofobii prawdziwej i urojonej”.
Łysiak wskazuje, że oskarżenie o antysemityzm jest „maczugą Salonu”, no bo przecież Polacy „ssą antysemityzm z mlekiem matek”. Zgodnie z tym przewodniki określają liczbę antysemitów w Polsce na 40%, co po odliczeniu dzieci da nam 70-80% dorosłej populacji „kultywującej jako rozrywkę plemienne łowy na Żydów, których zresztą w Polsce nie ma, oprócz paru ministrów w każdym rządzie, i oprócz kilku szefów telewizji tudzież redaktorów naczelnych kilku szczególnie popularnych pism”.
Tak się złożyło, że gdy w Europie szalał prawdziwy antysemityzm, Żydzie uciekali do jedynego kraju, w którym go nie było, do Polin. W Polin mieli opiekę królewską, własne samorządy, Kahały, własne przywileje i własny sejm, Waad. W okresie międzywojennym Żyd Mieczysław Grydzewski mawiał: „Im głupszy Żyd, tym bardziej dopatruje się wszędzie antysemityzmu”.
Łysiak dla przykładu daje inne kraje „Nie chodzi o Rosjan i Ukraińców, dla których pogromy były zawsze zrytualizowaną codziennością”, lecz „główne filary Unii Europejskiej, wielki trójnóg Francję, Anglię i Niemcy”.
Ale to Polacy są sztandarowymi antysemitami.
„Według żydowskiego historyka Emmanuela Ringelbluma, w samej tylko Warszawie od 10 do 15 tysięcy rodzin polskich dawało schronienie Żydom, mimo potwornego rozporządzenia hitlerowców, nieznanego w innych krajach okupowanych, że każda forma pomocy Żydom będzie karana śmiercią.”
Za ukrywanie Żydów Niemcy rozstrzelali sto kilkadziesiąt tysięcy Polaków, „co do jednego urodzonych antysemitów”. Ale ponieważ w Polsce panuje antysemityzm bezobjawowy trzeba było stworzyć jego nową definicję.
Ksiądz Waldemar Chrostowski pisał: „Dawniej antysemitą był ten, kto nie lubił Żydów. Dzisiaj jest nim każdy, kogo nie lubią Żydzi”.
Salon uwielbia cytować prominentnych Żydów. Jednak sami mądrzejsi Żydzi nie zgadzają się z tym „koszernym pejczem” w nadużywaniu antysemityzmu. Ignatz Bubis powiedział: „Tyle się plecie o antysemityzmie i antysemitach. Jeżeli kogoś nazywają antysemitą - niekoniecznie musi on nim być naprawdę.”
Noblista Isaac Bashevis Singer powiedział: „Żyd współczesny nie może żyć bez antysemityzmu. Jeśli antysemityzm gdzieś nie istnieje - on go stworzy”.
„Żyd może mówić po antysemicku. Prawda jest taka, że Żyd może więcej - może być zaciekłym antysemitą, jakkolwiek osobliwie to brzmi.”
Francuski filozof żydowskiego pochodzenia, Andre Glucksman mówił: „Może wprawiać w zdumienie, że istnieje żydowski faszyzm. Otóż istnieje. Istnieje też żydowski antysemityzm. Od dawna istnieją Żydzi antysemici. I jedyną rzeczą, jakiej Żydzi nie mogli zrobić - to wstąpić do nazistowskiej SS. Ale nie z własnej winy - to SS ich nie przyjęło”.
Hennecke Kardel i Bryan Rigg udowodnili, że hitlerowskie mundury nosiło dwóch marszałków, dziesięciu generałów i tysiące innych Żydów.
Wielu żydowskich twórców, naukowców i myślicieli było antysemitami. Isaiah Berlin powiedział Michnikowi o Borysie Paternaku.
„Pasternak był antysemitą. Kiedy mówiłem słowo Żyd, on się wzdragał. Wiedział, że jest Żydem, nie zaprzeczał temu… Heine powiedział gdzieś „żydowska religia to nie religia, ale nieszczęście . I taki był Pasternak. Nieszczęście, bo wolałby być jasnowłosym, niebieskookim. Jego antysemityzm widać nawet w Doktorze Żywago. Dlatego izraelski premier Ben Gurion nie chciał, żeby go tłumaczyć na hebrajski”.
Karol Marks wnuk rabina Marxa, i rabina Pressborcka (od strony matki) pisał:
„Żydostwo to jest czynnik najbardziej aspołeczny”. „Szalbierstwo opanowało wszystkie ich myśli, jedyne co ich emocjonuje, to urozmaicenie sobie celów tego oszukaństwa.” „Kultem Żyda jest oszustwo. Bogiem Żyda jest pieniądz.”
Hannah Arendt napisała:
„Eichmann rzecz prosta nie spodziewał się, iż Żydzi wyrażą entuzjazm dla własnej zagłady, ale pragnął coś więcej niż uległość. Pragnął ich współpracy w ludobójstwie. I co jest doprawdy osobliwe, Żydzi nie zawiedli go ! Bez ich pomocy nie miał szans na gładką realizację Shoah. Ludzie Eichmanna ustalali precyzyjne liczbowe parametry każdego transportu i nadzorowali zbiórki oraz załadunek. Same te czynności wykonywała policja żydowska. Była pod tym względem niezastąpiona, utrzymywała porządek, sumiennie wyłapywały zbiegów, bez niej wszystko by się rozleciało, chaos zniszczyłby całą operację. Chodziło również o współdziałanie z hitlerowską machiną zagłady przywódców żydowskich cieszących się wielkim autorytetem wśród pobratymców - o współpracę, którą Niemcy uważali za fundament całej swej żydowskiej polityki. Żydzi w każdym zamieszkiwanym przez siebie miejscu mieli lokalnych przywódców - i wszędzie, nieomal bez wyjątku, ci przywódcy poszli na współpracę z hitlerowcami, formując Rady Żydowskie (Judenraty), które kierowały wywózką. Bez daleko posuniętego współdziałania Rad Żydowskich zamordowanie tak wielkiej liczby Żydów byłoby niemożliwe.”
Katow Zar napisał z kolei:
„Balangi żydowskich gestapowców - Moryca Kohna, Zelliga Hellera, Abrama Guncwajcha - trzymają głupcy z Yad Vashem za wieczory kulturalne warszawskiego getta. Katow Zar nie pamięta z getta niczego poza rozwydrzeniem żydowskich policjantów biegających po ulicach na modę niemiecką w butach do konnej jazdy i w impregnowanych płaszczach, krążących po podwórkach, wpadających do mieszkań i okładających braci Żydów i siostry Żydówki drewnianymi pałami, a potem wlekących kogo się dało na Stawki, do wagonów towarowych podstawionych na Plac Przeładunkowy.”
Łysiak uważa, że zawsze kiedy jesteśmy pomawiani o współudział w Holocauście powinniśmy przypominać o współpracy żydowskich elit z Niemcami podczas eksterminacji swego narodu.
Pod literą B, autor umieścił artykuł na temat Bohaterszczyny czyli szaleńcach i samobójcach narodowych.
„Bohaterszczyzna to termin, który został wyprodukowany przez Salon PRL-u i oznaczał bezsensowną burdomanię romantyczną Polaków. Czyli antyrosyjskie powstania narodowowyzwoleńcze, o których jednak nie chciano mówić wprost.”
„Dobitne piętnowanie bohaterszczyzny miało przeorientować (pacyfikować) buntowniczą mentalność sarmacką, kreować mentalność niewolniczą, wybijać z gorących łbów wszelką myśl o antysowieckim zrywie.”
Polskich bohaterów nienawidzi również Salon pookrągłostołowy czyli Witold Gombrowicz, Adam Michnik i Czesław Miłosz. Michnik tak nienawidzi naszej „priwislanskiej wojowniczości”, że nawet Grunwald nazwał „plugawym nonsensem”.
Łysiak wskazuje, że na przekór salonowych intelektualistów, to ta bohaterszczyzna była „konieczna dla wyposażenia wielu generacji Polaków w poczucie godności”. Bez niej nie byłoby Polski.
Litera C to Chrześcijaństwo.
W 2005 roku Anthony Bowes w The Spectator napisał „Nawet w pozornie chrześcijańskiej Europie chrześcijaństwo stało się najbardziej okpiwaną religią, a jej wyznawcy traktowani są na arenie publicznej z nieufnością lub drwiną. […] fakty są nieubłagane: chrześcijaństwo wraca do swoich korzeni, do swej pierwotnej roli religii prześladowanej.”
Początek wycinania chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej dało Oświecenie, i jego filozofowie z Voltaire’m na czele z jednej strony, a mordercami kleru w osobach francuskich rewolucjonistów z drugiej. Siłą napędową Oświecenia była masoneria.
Biskup Józef Felczak, profesor UJ pisał w 1914 roku: „Masoneria stara się zedrzeć ze wszystkich instytucji społecznych cechę chrześcijańską - odchrześcijanić społeczeństwo. Jej ideałem jest państwo bez Boga, urząd bez Boga, szkoła bez Boga, jak również nauka i moralność bez Boga, a celem jest oderwać od Kościoła naród, rodziny, jednostki.”.
Podobnie pisał o komunizmie papież Pius XI:
„Komunizm chce zniszczyć podstawy przyzwoitości i cywilizacji chrześcijańskiej w sercach ludzi, zwłaszcza w sercach młodzieży”.
To co zdaniem Łysiaka łączy komunizm z masonerią, to silny element żydowski.
W 1918 roku Gramsci wyciągnął ciekawe wnioski, jego zdaniem triumf marksizmu w Rosji umożliwiła słabość prawosławia, natomiast za jego klęskę w Europie odpowiadała siła katolicyzmu. Wniosek pojawiał się prosty, że by wygrać należało dechrystianizować Europę. Tak właśnie narodził się „długi marsz przez instytucje”, zakończony opanowaniem, uczelni wyższych, kultury masowej, twórczości i urzędów przez neomarksistów.
Wiek XX to wiek męczeństwa chrześcijaństwa, bolszewicka Rosja, komunistyczne Chiny, Meksyk, Hiszpania, wszędzie tam dochodziło do eksterminacji chrześcijan.
Hannah Arendt wskazywała, że geneza każdego systemu totalitarnego zawiera sekularyzację i walkę z Kościołem.
Profesor Anson Schupe zauważył jednak, że:
„Jesteśmy świadkami schyłku katolicyzmu.” Jako jeden z powodów wymienił odebranie Kościołowi wpływu na edukację.
W Stanach, które są o wiele bardziej chrześcijańskie niż Europa toczy się walka Salonu z kreacjonizmem, a konkretnie z teorią „Inteligentnego Projektu”, zgodnie z którą Bóg stworzył mechanizmy ewolucji. Miejscem zaciętej walki pomiędzy kreacjonizmem a darwinizmem są szkoły.
W 1986 roku, 72 amerykańskich laureatów Nagrody Nobla, plus 24 prezesów wielkich ośrodków naukowych, wezwało Sąd Najwyższy USA „aby zakazał szerzenia w szkołach jakiejkolwiek nauki o powstaniu życia i rodzaju ludzkiego, gdyż tak teoria ewolucji, jak i tezy religijne tudzież wszelkie inne opierają się jedynie na przesłankach wyłącznie wiary, nie zaś stwierdzonej i naukowo udowodnionej prawdy.”
W Polsce Salon ma ciągle problemy z powodu wyższej niż na Zachodzie religijności Polaków.
Łysiak zwraca uwagę na próby walki z katolikami wykorzystując przypowieść o rzucaniu kamieni, w której salonowemu Michnikowi wtórowali Tischner i salonowy biskup Pieronek.
Niestety czytając słowa Łysiaka, słuchając obecnych hierarchów widzimy kontynuację walki z bezosobowym złem i unikania za wszelką cenę antropomorfizacji zła.
„Proszę mi tedy nie wytykać, iż rzucam ciężkim kamieniem słów we wrogów krzyża, bo chociaż nie jestem bez grzechu, rzucam dla obrony świątyni. I proszę mi nie kazać siedzieć cicho, bo siedzeniem cicho tolerowałbym agresję, wedle łacińskiego „akceptuje kto milczy” o wedle angielskiego „Dla triumfu zła potrzeba tylko, by dobrzy ludzie nic nie robili”. Kościół labo będzie Kościołem walczącym nie tylko bronią miłości i dialogu - albo będzie samobójczym Kościołem.”
Literę D autor połączył z hasłem Dziennikarze o medialnej czwartej władzy.
Całe szczęście ten rozdział napisanej dwadzieścia lat temu książki się zdezaktualizował, media głównego ścieku już nie są „kreatorami królów”. Michnik wybierając szefostwo „gazety rekordowo opiniotwórczej manipulował Polską szesnaście lat”. Ale jego rola dobiegła końca, wpływ jego manipulacji ograniczył się już do kilku procent wyjątkowo zindoktrynowanych idiotów. Ale inne tezy Łysiaka niestety są aktualne, jak ta, że „większość dziennikarzy ma serce po lewej stronie, ale kieszeń po prawej. Co oznacza, że doją ile tylko mogą, lecz wyznają polityczną poprawność, postępowość tudzież tolerancję, a wrogość wobec tradycjonalizmu, konserwatyzmu oraz mieszczańskiej moralności - wszystko wedle wskazań Salonu”. Którego zresztą są jednym z filarów.
Salon peerelowski, składający się z literatów i dziennikarzy, został zwerbowany przez UB i SB prawie kompletnie. W 1980 roku zaczęła się ukazywać pierwsza niezależna gazeta, jaką był „Tygodnik Solidarność”. Bezpieka zaraz zwerbowała w nim siedmiu TW a niedługo później jeszcze kilku. Jak wyglądało werbowanie prawdziwych ludzi honoru? Opisał to Czesław Kiszczak:
„Wystarczyło mieć swojego człowieka w jakimś środowisku i zgłosić mu zapotrzebowanie. Dawaliśmy mu papier, powielacz, mówiliśmy, żeby sobie dobrał ludzi, którzy pojęcia nie mieli dla kogo pracują. Publikowało się tam artykuły, które były przez nas pisane albo przez Mądrych ludzi dla nas na zamówienie. Myśmy za to płacili, dawało się artykuł, facet to firmował.”
Wśród dziennikarzy 80% było agentami SB. Wielu spośród TW a nawet oficerów SB zostało redaktorami naczelnymi. Po roku 1989 nastąpiło lekkie przemeblowanie, WSW zostało zmienione w WSI, SB poddano weryfikacji, ale większość funkcjonariuszy pozostało w robocie. Szybko zinfiltrowane wcześniej dziennikarstwo wprzęgnięto w tryby walki z prawicowymi dziennikarzami.
„To postesdeckie dziennikarstwo III RP dawało bardzo widoczny przechył lewicowy, prokomunistyczny, ułatwiający postkomunistom dwukrotne wyborcze zwycięstwo parlamentarne i konsekwentnie chroniący image dawnych aparatczyków PRLu.”
Pierwszy premier III RP, Mazowiecki szefem PAP mianował eks szefa Wydziału Propagandy KC PZPR, Bogdan Wąchacza, byłego zastępcy Jerzego Urbana. Nastąpiła esbekizacja dziennikarstwa III RP. Teresa Bochwic powiedziała:
„Jest wielu młodych dziennikarzy, którzy oczywiście nie byli w SB, bo są na to za młodzi, ale oni się demoralizują. Oni się w te układy świetnie wkomponowali.”
„Większość wkomponowała się w zesbeczony Salon (jak choćby salonowy prymus, Tomasz Lis, czy też prymuska, Monika Olejnik), część w nowe struktury służb (UOP, ABW, WSI) co daje im gwarancję tajności (nie są do lustrowania), wielu prowadzi paskudną, prosalonową i prolewacką robotę.”
Media zostały opanowane przez „wszelkich konfidentów dawnych i nowych służb”. Najbardziej na straży niedopuszczenia do lustracji stał Michnik i jego Gazeta Wyborcza.
„Dzięki ożywionej działalności szeroko rozumianego „frontu antylustracyjnego” z Gazetą Wyborczą na czele, duszono w zarodku każdą próbę rozwiązania tego problemu, który szybko rozwiązano na przykład w Niemczech i w Czechach już nazajutrz po obaleniu komunizmu”.
Z tego właśnie powodu nie można mówić w Polsce o dziennikarskiej rzetelności.
Polskie dziennikarstwo zdaniem Łysiaka przeżarte jest korupcją.
„Nie tylko specsłużby, lecz tak samo potężne (lub bardziej) inne siły korumpują dziś starego i młodego dziennikarza. To rozliczne mocarstwa i lobby finansowe - koncerny, grupy medialne, fundacje, agencje, wszelkie wpływowe firmy, kapitał zagraniczny i lokalny.”
„Sumienie współczesnego dziennikarza jest zazwyczaj plastelinowe - szef naciśnie i ono zmienia kształt.”
„Szef im powie, że największym Polakiem jest Michnik, będą sławić Michnika. Powie, że Łysiak - Łysiaka. O jedenastej będą proamerykańscy, o dwunastej - prorosyjscy. Szef pokaże im wroga - zagryzą. Pokaże przyjaciela - padną mu do stóp. Ludzie z plasteliny.” - Marek Ławrynowicz
Skorumpowani dziennikarze są jak cyngle na usługach Salonu, doprowadzili do skompromitowania wielu polityków na bazie wyssanych z palca afer, teraz jednak jak widać ich siła gwałtownie słabnie, ludzie się od nich odwrócili i wzbudzają już nie szacunek lecz coraz większą nienawiść. Czwarta władza powoli odchodzi do lamusa wyparta przez internet.
„Salon wychował sobie (i dalej tresuje) eszelony dziennikarzy potrafiących gładko wmówić publiczności każdą bzdurę.”
Pod literą E, Łysiak wstawił hasło Europa, o utracie tożsamości czyli duszy.
Zdaniem autora „Zachód obrał prawidłową drogę ku samobójczemu celowi, traci bowiem rzecz najważniejszą - swoją kulturową i religijną tożsamość, która spajała i motywowała Pierwszy Świat.
Prof. Zdzisław Krasnodębski napisał:
„Realizacja wizji społeczeństwa otwartego doprowadziła do erozji tożsamości, co grozi powolną zagładą, w polityczno kulturowym sensie.”
Antoine de Saint Exupery ostrzegał:
„Jeśli wpuścisz na swoją ziemię cudze obyczaje - zaszczepisz zwątpienie, które jest jak gangrena. Masz bowiem tysiące młodzieży, która musi się wyuczyć waszych modlitw, a nie modlitw innego ludu, ponieważ w przeciwnym razie zatracą własną tożsamość.”
„Traci się swą własną tożsamość rozwadnianiem, lekceważeniem i w końcu zapominaniem własnych obyczajów, własnej religii, własnej tradycji, własnej kultury, własnej historii - własnych korzeni.”
Zdaniem prof. Krasnodębskiego „Polacy w gruncie rzeczy są narodem niedokończonym. Bez większych skrupułów zaakceptowaliby innego, bardziej zasobnego patrona. Nie mieliby nic przeciwko temu, gdyby ktoś inny zaopiekował się nimi.”
Europa została stworzona przez chrześcijaństwo na bazie tradycji greckiej i dorobku Rzymu. To właśnie te trzy elementy tworzą jej unikalność i jedyny rozwój wolności człowieka. Tożsamości Europy nie udało się zniszczyć ateizmowi i marksizmowi, ale obecnie udaje się to Salonowi, który zrozumiał, iż aby to dokonać należy przedtem Europę zdechrystianizować.
Walka z religią przybiera postać instytucjonalną a sama Europa staje się coraz mniej tolerancyjna. Walka prowadzona jest przede wszystkim przy wykorzystaniu propagandy medialnej i edukacji szkolnej.
Europa się zmienia. „Wartości i obyczaje tej cywilizacji zanikają. Widzimy transformację od laickości do Euroarabii”.
Jacek Kwieciński napisał:
„Europa nie tylko się dechrystianizuje, ale i bezustannie deprecjonuje własną tradycję i kulturę. Jakby chciano utorować islamistom drogę. W imię zapewnienia wielokulturowości rozmaite zachodnie urzędy i władze demonstrują skrajną filoislamską poprawność.”
Z kolei Marcin Wolski podsumował to:
„Europa sprzedaje się wrogowi jak mała kurewka. Bronić się nie chce. Zrezygnowała z wartości chrześcijańskich, wyparła się swych korzeni. To samobójcza gra ustępstw, w której tchórzliwość idzie w parze z krótkowzrocznością. A u muzułmanów nie ma osmozy, tygla czy kulturalnej konwergencji. Nie uznają praw ani obyczajów gospodarzy, ich jedynym prawem jest szariat, a długoterminowym celem - imperium.”
Muzułmanie nie mają zamiaru się asymilować z kulturą europejską. Łysiak pisząc książkę dwadzieścia lat temu zwrócił uwagę na najsilniejszą broń islamu - wysoką rozrodczość. Europejki nie chcą rodzic dzieci powodują, że starość Europy staje się faktem.
„Króliczej płodności muzułmanek nie da się wyhamować ustawowo, a imigrację muzułmańską można reglamentować, lecz nie ukrócić, bo rozpuszczeni Europejczycy nie chcą już wykonywać wielu brudnych robót i trzeba sprowadzać jakiś plebs do roboty czarnej.
Robert Kapłan to podsumował:
„Europa po prostu nie ma wyboru. Czy chce, czy nie - staje się z wolna coraz bardziej muzułmańska. Jest to podbój demograficzny, swoisty odpowiednik dawnych zbrojnych podbojów.”
Rocco Buttiglione z kolei Napisał:
„Problemem Europy jest nihilizm, koniec wiary w siebie, koniec nadziei pokładanej w życiu i w przyszłości. Jeżeli Europejczycy dokonają samobójstwa, nie będzie można winić muzułmanów, że zajęli ziemię niczyją.”
Problem wyludnienia Europy połączony jest z jej dechrystianizacją.
Europa nie jest wyjątkowa, podąża drogą, którą już wcześniej podążał Rzym. Gdy etyka zostaje zastąpiona przez hedonizm upadek jest kwestią czasu.
W XIV wieku Ibn Chaldun napisał:
„Upadek cywilizacji ma zawsze zwiastuna. Jest to przejście od prostoty do luksusu, od ascetyzmu do do hedonizmu. Życie hedonistyczne powoduje zanik woli i odporności. Ginie duch solidarności rodzącej braterstwo. Tak pada cywilizacja.”
Pod literą F, autor umieścił hasło Faryzeizm o obłudzie vel hipokryzji salonowej.
Zdaniem Łysiaka, określenie której najlepiej oddaje istotę Salonu to faryzeizm, czyli hipokryzja, obłuda i świętoszkowatość. Termin pochodzi od faryzeuszy z hebrajskiego „członkowie elity”, „odłączeni od ludu”.
Napoleon pisał o nich:
„Bywają szelmy dość bezczelne, by udawać porządnych ludzi.”
Bardzo dobrą definicję podał Stanisław Michalkiewicz:
„Hipokryzja może u niektórych nie kłócić się z prawdą, bo tak już przesiąkli udawaniem, że ich świadomość nie odróżnia prawdy od fałszu. Hipokrytą jest ten, kto czuje potrzebę bycia oszustem i ma tego świadomość, czyli zdaje sobie sprawę ze swoich krętactw.”
Gdy po latach wychodzą pewne sprawy to nagle powodują one, że można zrozumieć postępowanie ludzi. Tak było gdy okazało się, że prof. Andrzej Garlicki był agentem SB, TW Docent, co wyjaśniło jego wrogość wobec Piłsudskiego. Gdy okazało się, że ksiądz profesor Michał Czajkowski był agentem TW Jankowski i kablował na Popiełuszkę, wyjaśnił się jego filosemityzm, nienawiść do „polskiego, chrześcijańskiego antysemityzmu”.
Autor w tym miejscu wskazuje na „La Stampę” i używane przez nią wówczas oskarżenie przeciwników, że posługują się „językiem nienawiści” i poleca przyjęcie tego określenia przez nas Salon. Jak widać Salon go posłuchał i „język nienawiści” wszedł na stałe do języka salonowych hipokrytów. Relatywizm moralny obecnych faryzeuszy stał się już wszechobecny.
Orlana Falacii nazwała relatywizm „parodią humanizmu”, która „gloryfikuje napastników, a zniesławia obrońców, wybacza kryminalistom, a potępia ofiary, lituje się nad losem talibów, a klnie ich poskromicieli.”
Eric Hobsbawn nazwał to „kurzą ślepotę”. Ludzie ufający tej relatywistycznej propagandzie nie są ludźmi rozumnymi, bo gdyby mieli więcej rozumu nie ufali by tej propagandzie.
Faraonem Salonu Europy XVIII wiecznej był Wolter ojciec tolerancji, współudziałowiec kompanii handlującej niewolnikami, wróg religii, piewca carycy Katarzyny II.
W XX wieku guru Salonu był Sartre równie antyreligijny i prosowiecki. Wszyscy idole Salonu są niespotykanie łasi na pieniądze i profity.
„Zazwyczaj Salon promuje hipokryzję, a gani cnotę. Czasami wprawdzie karcą zło (gdy muszą),, lecz karcąc aferę - rytualnie przemilczają lub wybielają swoich aferzystów.”
Chamfort to skwitował:
„Sposób, w jaki rozdzielają nagany i pochwały, mógłby u najłagodniejszego człowieka wzbudzić tęsknotę za obelgą.”
Salon uważa, że należy tylko biegle udawać sprawiedliwość. „Fałszywa sprawiedliwość jest skuteczna, gdy zawiera elementy sprawiedliwości autentycznej.”
Głównym wrogiem faryzeizmu jest prawda.
Leszek Kołakowski stwierdził:
„Kiedy byłem studentem, uczono mnie, że definicje prawdy dzielą się na dwie kategorie. Prawda albo jest definiowana jako zgodność z rzeczywistością, albo jako zgodność z kryteriami.”
Łysiak kończy swoje rozważania cytując Ala Capone:
„Kanciarz to jest kanciarz. W szczerości intencji kanciarza jest coś zdrowego. Lecz każdy gość, który udając, że pilnuje prawa, wykorzystuje swą władzę dla kradzieży - jest wredną żmiją. Najgorszym gatunkiem tej zgnilizny jest polityk. Może ci poświęcić bardzo mało swego czasu, bo większą jego część spędza na maskowaniu się i zacieraniu śladów, żeby nikt nie wiedział jakim jest złodziejem.”
Hasłem kryjącym się pod literą G jest Gospodarka czyli o sukcesie ekonomicznym wirtualnym.
Łysiak przypomina początki powstania kapitalizmu w Polsce.
Adam Adamski napisał:
„Trzecia Rzeczypospolita zaczęła się od patogennego kompromisu, nazywanie którego „historycznym osiągnięciem” jest tylko zaklinaniem rzeczywistości. Brak jakichkolwiek rozliczeń, uwłaszczenie na narodowym majątku komunistów, błyskawicznie przeobrażonych w milionerów brylujących na salonach wraz z towarzyszami z drugiej strony „okrągłego stołu” - nie mogło skończyć się inaczej jak przetrąceniem kręgosłupa moralnego społeczeństwa.”
Początki III RP to rządy UD - michnikowszczyzny i geremkowszczyzny. Okres kierowanych przez nich przemian opisał szwajcarski Facts.
„Na początku lat 90 tych w Polsce zapanowała gorączka złota. Prywatyzowano państwowe fabryki. Sprytni biznesmeni zorientowali się, że nie będą mogli ich kupić bez parlamentarnych chodów. Kto miał dojście do najlepszej siatki sprzedajnych polityków i uczynnych kredytodawców oraz ludzi aparatu, ten wygrywał - błyskawicznie stawał się krezusem. Na szemraną sprzedaż wystawiano prawdziwe diamenty: rafinerie, elektrownie itp. - lała się łatwa forsa naftowa i gazowa.”
Tomasz Sakiewicz tak to opisywał:
„System opierał się w znacznej mierze na nieformalnych układach ludzi obozu komunistycznego i części polityków z demokratycznej opozycji. Ważnym jego elementem były aktywa komunistycznych służb specjalnych. Ludzie systemu cieszyli się przywilejami gospodarczymi, od niebywałych ułatwień w pozyskiwaniu kredytów - do preferencji przy prywatyzacji majątku narodowego.”
„Swoim umarza się horrendalne podatkowe sumy (dzięki łapówkom), motywując te decyzje paragrafami z sufitu, a ludzi spoza Układu (czyli konkurentów) wali się podatkami przez łeb, nie słuchając syczenia przy skubaniu, które często jest bezprawne i prowadzi do bankructwa uczciwych firm. Konsekwencji za ten gangsteryzm fiskalny nie ponosi nikt - jest to bezkarne. Tak włada ekonomiczny Salon.”
W III RP równie rozpanoszony jak łapówkarstwo jest nepotyzm.
„Etatystyczne kumoterstwo o skali personalnej, chociaż multiplikowane przez Salon bez umiaru, to jednak małe piwo, wobec systemowej zblatowanej biurokracji.”
Zdaniem prof. Jona Kaya „Łatwe przenikanie urzędników publicznych do biznesu i na odwrót - czyni z biurokracji mafiokrację.”
Mafiokracja jako system rządów jest łatwa do zwalczenia poprzez wysokie wyroki, jednak jest to niemożliwe w kraju, „gdzie tylu adwokatów, prokuratorów i sędziów nieomal systemowo kolaboruje z półświatkiem i gdzie panuje reguła opisana przez Tysola „po procesie gangstera sędzia buduje sobie willę z basenem, a prokurator przesiada się do mercedesa sportowego”.
Nawet gdy ktoś z nich wpadnie, to i tak inni „kapłani pseudosprawiedliwości” zapewniają mu immunitetową nietykalność.
W tym miejscu można sobie sobie przypomnieć stan polskiej gospodarki za pierwszych rządów Tuska, opisał je wtedy Jarosław Kaczyński w Gazecie Polskiej:
„Mamy gospodarkę nie najlepiej funkcjonującą. Wskaźniki makroekonomiczne mogą być wręcz modelowe, a realia fatalne - dramatycznie wysokie bezrobocie, ogromne grupy ludzi wykluczonych, całe dziedziny gospodarcze zdekapitalizowane, zrujnowane.”
Łysiak nie zostawia suchej nitki na guru salonowej ekonomii Balcerowiczu, komuniście, członku PZPR od 1970 roku, od 1978 roku kadrowym pracowniku Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu - Leninizmu, którego despotyczne rządy nad polską ekonomią doprowadziły do powstania „bananowego ustroiku, w którym 23 miliony rodaków klepie biedę, a 6 milionów nędzę, po to, by kosmopolityczni lichwiarze mieli swoje europejskie eldorado”.
Balcerowicz zaczął od ustalenia sztywnego kursu dolara na 9500 zł, który utrzymał od stycznia 1990 roku do maja 1991 roku, przy oprocentowaniu lokat bankowych rzędu 80-100%, dzięki czemu hieny spekulacyjne z całego świata zarobiły 150% włożonego kapitału.
„Co było największym przekrętem finansowym w dziejach ludzkości, sztuczką która ograbiła Polskę z nieprzeliczonych miliardów”.
Potem wymyślił „dewaluację kroczącą” a po niej „schładzanie gospodarki”.
Złotówka stała się bardzo droga co doprowadziło do ruiny eksportu, za którą nastąpiła ruina produkcji przemysłowej.
„Przez sztucznie nadwartościowaną złotówkę polskie towary straciły konkurencyjność, tysiące polskich firm ledwo wychodziła na swoje lub dokładała do eksportu, aby nie utracić rynków, nie mogły inwestować, zatrudniać, musiały zwalniać ludzi”. Równocześnie dzięki wysokiej złotówce do Polski napłynęły towary z Zachodu.
Dlaczego Polska stała się bantustanem dla cwaniaków? Zdaniem Łysiaka z powodu Sejmu.
„Polski Sejm łatwo kupić. Kwestia ceny jak u prostytutki”.
Pod literą H, autor umieścił hasło Historia, o czasów przeszłych rewidowaniu.
„Historia zawsze była ukochanym dzieckiem Salonu. Salon lubi ją kształtować jak rodzice - na obraz i podobieństwo swoje. A gdy trzeba, produkuje nowe dziecko, jeszcze bardziej postępowe, by zastąpić nim bachora, który utracił względy rodzicielskie.”
Łysiak przypomina użytecznych idiotów prezentujących Sowiety jako raj, w wyniku czego do dzisiaj ich historia jest zafałszowana.
Co gorsza, wielcy historycy, wybitni eksperci mylą się ciągle i często, w wyniku czego trzeba ich potem poprawiać. Największym kłamstwem dotyczącym Polaków, są jednak kłamstwa żydowskie.
„Armia Krajowa robiła co tylko mogła pomagając warszawskiemu gettu i ratując tysiące Żydów, za co wymierzyli jej zasłużoną karę żydowscy historycy”.
Yitzhak Zuckerman - „Wielu Żydów zostało zamordowanych przez żołnierzy AK.”
Howard Stern - „W czasie II wojny światowej Polacy zabili 3 miliony Żydów”.
Abraham Biderman - „Polski katolicki Kościół, obermorderca i podżegacz do żydobójstwa, stale karmił motłoch nienawiścią wobec Żydów, zaś pomna tych nauk Armia Krajowa mordowała Żydów masowo. AK prowadziła zdradziecką wojnę przeciwko Żydom, zabijając więcej Żydów niż Niemcy.”
Reuben Ainsztein - „W trakcie Powstania Warszawskiego polscy faszyści z AK wymordowali więcej Żydów niż Niemców.”
Icchak Szamir premier Izraela powiedział, że AK wdrażała „genetyczny antysemityzm, jaki Polacy ssą z mlekiem swych matek”.
Od lat prym w obrzucaniu Polaków łajnem wiedzie Gazeta Wyborcza. Salon nienawidzi polskiej polityki historycznej za to uwielbia litewską, żydowską, niemiecką, ukraińską. Jednocześnie jego zdaniem „teoretyczna zacność komunistycznych ideałów usprawiedliwia praktyczne błędy, klęski i zbrodnie systemu komunistycznego”.
Łysiak wskazuje na słabość polskiej historiografii w tej kwestii. Polscy historycy bojąc się posądzenia o nacjonalizm i antysemityzm nawet nie próbują podjąć polemiki z żydowskimi kłamstwami. Problem pogłębia to, że duża część polskich historyków „to jeszcze marksistowska stara gwardia i uczniowie tejże”.
Marek Jan Chodakiewicz podsumował tą sytuację:
„Komunistyczni „naukowcy” wciąż dominują, co więcej - przepoczwarzyli się w liberałów, sklonowali się, promując podobne sobie miernoty, które kontrolują machinę „nauki” humanistycznej w Polsce, zbudowaną w znacznym stopniu na sowieckich wzorach.”
Autor wskazał na przekłamywania Salonu, które niedawno słyszeliśmy gdy Nowacka powiedziała o „polskich nazistach budujących obozy zagłady”.
„Ten salonowy „gwałt na prawdzie” objął już cały świat, czego dowodem jest globalna kariera terminu „polskie obozy koncentracyjne”.
Litera I zawiera hasło Identyfikacja o lustracji dawnych kapusiów.
Przechodząc do współczesnych zdrajców Łysiak zaczyna opis od zdrajców z XVIII wieku. Wymiar zdrady po raz pierwszy uświadomił w 1744 roku poseł Wilczyński, gdy podczas inauguracji Sejmu i rzucił przed laskę marszałkowską 300 dukatów, którymi chciał go przekupić poseł pruski. W 1772 roku marszałek Sejmu Poniński sprostytuował niemal cały sejm dzięki czemu zatwierdzono pierwszy rozbiór Polski.
Korupcja sięgnęła takiego stopnia, że obrzydzała nawet korumpujących.
Carski ambasador, Saldern mówił „Jedną ręką podawać sakiewkę ze srebrnikami, a drugą bić po twarzy”. Do korumpowania polskich magnatów bardzo przyczyniały się ich żony, te „psice Polki hrabiny” jak wściekły określał je Józef Ignacy Kraszewski.
Największym jednak konfidentem był TW Ciołek, czyli król Stanisław August Poniatowski będący na carskim żołdzie, a idol każdego polskiego Salonu. Caryca Katarzyna II nazywała go „woskową kukłą”.
W działaniach dywersyjnych największe sukcesy osiągała Rosja i jej tajna policja Ochrana. Symbolem jej działań był Żyd Jewno Azef, przywódca Eserowców dokonujących krwawych zamachów na urzędników carskich. Aby uwiarygodnić swoich agentów zamykano ich w więzieniach i zsyłano na Sybir. Metody Ochrany przejęło póżniej NKWD, Gestapo, Stasi i nasza SB.
Choć polscy literaci nigdy nie mieli większych oporów przed karierą konfidentów, to jednak rekordowym okresem był PRL, „kiedy co drugi literat stawał się płatnym kapusiem”.
Jednak pierwszym chronologicznie rosyjskim kapusiem by niejaki Adam Mickiewicz, który aresztowany w Wilnie w 1823 roku podpisał „konfidenckie zobowiązanie współpracy z carską bezpieką”. Dzieckiem tego zobowiązania był niemalże kult Mikołaja I, zwanego przez Mickiewicza „Ojcem”, „Krzewicielem dóbr moralnych i umysłowych” oraz chciał by „imię Jego we wszystkich pokoleniach wszystkimi językami sławione było”.
„Władysław Bełza przytacza relację o balu w Rosji, w czasie którego doszło do toastu” „Śmierć carowi !”, Mickiewicz odłożył kieliszek i nie spełnił toastu.”
„Na emigracji poetę oskarżano wręcz o zdradę, ponieważ nie wziął udziału w powstaniu i pozostawał w bardzo dobrych stosunkach z wysłannikami cara.”
Agentem carskim był również członek Sprzysiężenia Podchorążych i przywódca Towarzystwa Patriotycznego, Maurycy Mochnacki, który podpisał zobowiązanie do współpracy w 1823 roku.
Podczas Powstania Listopadowego, Rząd Tymczasowy w odpowiedzi na żądania ludności rozliczenia szpiegów (dzisiaj tajnych współpracowników), powołał ówczesny IPN, czyli Komitet Rozpoznawczy, na którego czele stanął Julian Ursyn Niemcewicz. Okazało się wtedy, że agentami carskimi było wielu szanowanych patriotów, a gdy Niemcewicz został przyłapany na wynoszeniu dokumentów, żeby zabawiać kochanki, Chłopicki Komitet rozwiązał a na jego miejsce powołał Komisję do Roztrząsania Akt Tajnej Policji. Ostatecznie podczas oblężenia Warszawy przez Rosjan wściekły tłum wdarł się do więzienia i zakłuł oraz powiesił 34 zdrajców.
Kolejna litera, czyli J, kryje hasło Jajogłowi, o mędrkach salonowych patentowanych.
Łysiak wyśmiewa przekonanie o wyjątkowości inteligencji.
„Inteligencja (jako kasta) to brzmi dumnie”.
Po czym zaczyna jej krytykę od jej najbardziej sztandarowej grupy, czyli adwokatów. Grupy skorporacjonizowanej i całkowicie hermetycznej.
„Rodzimi mecenasi pilnie strzegą swej nepotycznej klanowości, twierdząc, że aplikantami w kancelariach prawniczych mogą być tylko dzieci i kuzyni już funkcjonujących „papugów”, natomiast reszta absolwentów wydziałów prawa może zamiatać ulice, lub prowadzić osiedlowy warzywniak”.
Swoje wywody rozpoczyna od „fundamentu, czyli ludzi z intelektem”.
Inteligentów dosadnie scharakteryzowała markiza de Merteuil z „Niebezpiecznych związków”, mówiąc o pewnym muzyku:
„Jak większość intelektualistów jest bezdennie głupi”.
Autor stara się skupić „koryfeuszach Salonu, czyli na ludziach mających wyższe wykształcenie i dających innym ludziom wyższe wykształcenie”. O jakości intelektualnej tej grupy wypowiedział się swego czasu Ludwik Dorn:
„Jako socjolog mam wątpliwość czy można postawić znak równości między ludźmi z wyższym wykształceniem a inteligencją w przedwojennym rozumieniu.”
Łysiak zwraca uwagę, iż jest to grupa bardzo niebezpieczna gdyż idee przez nich rozsiewane mogą być groźne dla ludzkości. Paul Johnson ostrzega:
„Intelektualiści są szczególnie niebezpieczni „en masse”. Nasze tragiczne stulecie, które widziało tyle milionów niewinnych istnień poświęconych realizacji planów poprawienia losów ludzkości, udzieliło nam nauki: strzeżcie się intelektualistów !! Strzeżcie się komitetów, konferencji i porozumień intelektualistów ! Nie wierzcie oświadczeniom wychodzącym z ich zwartych szeregów. Nie traktujcie ich opinii poważnie.”
Dymitr Szostakowicz miał podobne zdanie:
„Nie ufajcie wielkim humanistom i luminarzom. Trzymajcie się od nich z daleka. Nie darzcie ich przyjaźnią. Lepiej już sobie kupcie psa.”
Jajogłowi uwielbiają pouczać. „To znaczy mędrkować, grać mentorów, lub raczej megamentorów, arcybelfrów”
„Wszelkie systemy inżynierii społecznej, tak tragiczne dla ludzkości, były produktem intelektualistów, owych utytułowanych mądrali, którzy pouczali społeczeństwa jak należy żyć, aby życie stało się rajem.”
„Dawno zdiagnozowaną cechą intelektualistów jest fakt, że kochają ludzkość, a nie kochają ludzi”
Uwielbiają pouczać ludzi choć co rusz okazuje się, że kolejny z nich jest zwykłym łajdakiem.
„Salon wybacza swoim umoczonym i zdemaskowanym gwiazdom, argumentując, że tym biednym judaszkom wcale nie chodziło o korzyści materialne, tylko ta wstrętna łamicharakternia reżimowa wymuszała kolaboranctwo szantażami i innymi bezwstydnymi metodami.”
Tym co łączy jajogłowych wszystkich krajów jest Lewicowanie.
Orwell nazwał „Lewicowy intelektualizm jest czymś w rodzaju fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma większego znaczenia”
Z kolei Paul Johnson napisał:
„Lewica zdolna jest popełnić każdą niesprawiedliwość, i zawsze jest gotowa stłumić prawdę dla własnej, wyższej prawdy.
Michael Albert stwierdził:
„Atrybutem lewicowości są niesprawiedliwość i dyskryminacja.”
W 2005 roku piętnastu amerykańskich wybitnych uczonych i politologów ułożyło listę „Dziesięciu najbardziej szkodliwych książek XIX i XX wieku”
Manifest Komunistyczny - Marx i Engels
Mein Kampf - Hitler
Czerwona książeczka - Mao
Raport - Kinsey
Demokracja i edukacja - Dewey
Kapitał - Marx
Mistyka kobiecości - Friedan
Kurs filozofii - Comte
Poza dobrem i złem - Nietzsche
Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza - Keynes
Wspólny mianownik tych wszystkich książek to lewicowość.
Szczególnie jednak Jajogłowi Salonu uwielbiają totalitaryzować.
„Dzieje gatunku homo sapiens dowiodły, że ludzie bardzo inteligentni, a nawet wyrafinowani intelektualnie nie mają oporów przed bestialstwem, i con amore uprawiają totalitaryzm.”
Intelektualiści po I wojnie światowej „dostali manii filobolszewickiej”, mimo że na własne oczy widzieli zbrodnie komunistyczne, okłamywali cały świat wychwalając rzekomo dobro tego systemu. Prym wiedli George Bernard Shaw, Jean Paul Sartre i Walter Duranty, który za reportaże z ZSRR otrzymał Nagrodę Pulitzera.
„Dla sowieckiej wizy amerykański profesor gotów był upodlić się całkowicie.” - Richard Pipes
Jednak najbardziej Jajogłowi kochają Bredzić oraz Relatywizować.
„W demokracji decyduje większość - to prawo święte. Przestaje być ono święte, kiedy razi gust Salonu. Jajogłowi tłumaczą wówczas ze swych profesorskich i eksperckich ambon, że ciemnocie ludzkiej trzeba dać humanistycznych odpór.”
„Jajogłowi są od tego, by sofizmatyczne brudy Salonu wybielać.”
Salonowi ludzie bardzo lubią Bełkotać.
Jajogłowi stosują pseudonaukowy żargon niestrawny dla odbiorców. Ten żargon służy im do „umacniania kastowego poczucia wyższości”.
„Zdają się oni bowiem uważać, iż język prosty przynależy prostakom, a język „naukowy” - zawiły, pokrętny, mętny, pełen dziwacznych (często cudzoziemskich) i hermetycznych terminów, „izmów” et cetera - nobilituje. Wśród półinteligentów ów bełkot daje laur.”
Jajogłowi wprost lubują się w stosowaniu „słownej biegunki”.
Ich konikiem jednak jest biegunka profetycznego slangu, ponieważ uwielbiają oni Przepowiadać.
Szczególnie obecnie mamy wysyp klimatycznych, pandemicznych i geopolitycznych przepowiedni.
Paul Johnson skwitował to krótko:
„Przekonanie, że naukowcy są obiektywni, więc trzeba im ufać, to szczyt nonsensu. Duża wąskospecjalistyczna wiedza idzie u nich często w parze ze zwykłym zaślepieniem.”
Hasłem kryjącym się pod literą K są Komandosi czyli o kadrowym mateczniku Salonu.
KKK, czyli Klub Krzywego Koła, dyskusyjny klub lewicowej inteligencji założony przez Krwawą Lunę, czyli Julię Bristigierową. KKK czyli protoplaści Komandosów wykluli się z trockizmu, wyewoluowali w latach 70 - tych w KOR, później przepoczwarzyli w KSS KOR, a następnie w ROAD, aby poprzez UD i UW skończyć jako PO.
Generallissimus KORu Jacek Kuroń był związany z czerwonym harcerstwem, „tzw walterowcami, postalinowskim Hitlerjugend. Kuroń jeszcze w 1965 roku wraz z Modzelewskim wysnuł projekt trockizacji PRL. Komandosi powstali około 1966 roku na bazie założonego przez Michnika, pod patronatem czołowego ideologa komunizmu, Adama Schaffa, Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności. Jego członkowie byli studentami Uniwersytetu Warszawskiego, a nazwa komandosi wzięła się stąd, że robili desanty na zebrania. Komandosi byli w 90% pochodzenia żydowskiego, a 60% ich członków było dziećmi członków przedwojennej KPP, oraz wysokich dostojników PRL.
Kuroń podkreślał, że nie mogło być inaczej skoro „ludzie najbardziej wpływowi w środowisku lewicy intelektualnej to byli sami Żydzi. On sam określał ich jak „żydowsko - lewicowi komandosi”.
Kisielewski pisząc o Komandosach stwierdzał, że są to „marksizujący Semici”, „niedobitki marksistowskich rabinów we wschodniej Europie”, „głupie Żydy”.
Kuroń wspominał o konflikcie wewnątrz komandosów spowodowanym różnicami w zdaniu na temat tego, czy przyjmować nieżydów. On sam nienawidził polskiego patriotyzmu i katolicyzmu, łącząc je ze sobą.
Odpierał również ataki zarzucające komandosom, KORowi mafijność. Dokładną działalność komandosów ubecja poznała po aresztowaniu Jana Tomasza Grossa, który „sypał jak najęty”, tego który naraz obrzuca Polskę i Polaków rzadkim łajnem, pózniej szybko ich zinfiltrowała i przerobiła „odpowiednią liczbę komandosów na fabrykantów donosów, czyli konfidentów”.
Jaki był ich cel” Najlepiej to opisał Aleksander Kopeć:
„Część synów i córek przegranych polityków, stalinowskiej ery, z licznymi międzynarodowymi koneksjami, usiłowała zdobyć przedpole władzy. Każde hasło, które godziło w rzekomo polską głupotę i antysemityzm, było dla nich dobre. Okazali się skuteczni. W ostatecznym rozrachunku zwyciężyli.”
Kuroń mówił, że „komandosi mieli gdzieś patriotyzm, naród, suwerenność i jakiekolwiek względy moralne czy ogólnoludzkie - działali wyłącznie ze względów taktycznych, w ramach walki frakcyjnej wewnątrz PZPR, po stronie tzw frakcji rewizjonistów.”
Okazją dla KORu stała się Solidarność. „Przyłączyli się do tego nurtu jako inteligenccy doradcy”, po czym nagle ku zaskoczeniu związkowców przeistoczyli się w przywódców związkowych.
Po Stanie Wojennym opozycja podzieliła się na: koncesjonowaną, „której działacze pisali prace doktorskie w więzieniach, i na niepokorną, której przedstawicieli katowano w więzieniach.”
Najlepiej to kim byli Komandosi oddaje sam Kuroń:
„Grupa zwana komandosami składała się z kilkudziesięciu osób związanych ze sobą kumpelstwem, przyjaźnią, zażyłością powstałą w tych samych szkołach średnich, a nawet podstawowych, i w drużynach walterowskich. Co by się nie powiedziało o przedwojennych komunistach, większość tych, których dzieci działały w grupie komandoskiej, umiało stworzyć w swych rodzinnych domach klimat żarliwej ideowości.”
Ostatnią literą w pierwszym tomie jest L, a wraz z nią hasło Lustracja, czyli o kapusiów esbeckich demaskowaniu.
Łysiak wskazuje na największy problem polskiej lustracji, którym nie był sam opór anty lustratorów lecz przede wszystkim aparat sędziowski i jego korporacjonizm, który choć sam w sobie nie musi być szkodliwy, „Staje się plagą, kiedy korporacje mają charakter grup przestępczych lub nawet tylko klanów monopolistycznych kultywujących aspołeczne sobiepaństwo, czyli uzurpujących sobie niezależność od obowiązujących praw.”
„Korporacja sędziowska III RP to klasyczny przykład ladacznicy głośno domagającej się nietykalności i niekwestionowania jej dziewictwa, gdy społeczeństwo ma jak najgorsze zdanie o niej i jej produkcie legislacyjnym”.
Trafnie ujął to Piotr Lisiewicz:
„Po roku 1989 środowisko sędziowskie zrobiło wiele, aby nas przekonać, że stanowi skansen PRL-u. Korupcja: sądy często stojące po stronie silniejszych kosztem pokrzywdzonych; idiotyczne, niespójne prawo; służby specjalne wplatane w sędziowskie rozgrywki - peerelowska skamielina w III RP ma się całkiem dobrze”.
Czytając Łysiaka widać, że w kwestii sądów mimo upływu dwudziestu lat nic się nie zmieniło.
W 1992 roku, to Trybunał Konstytucji wsparł postesbeków i stwierdził, że uchwała lustracyjna jest niezgodna z konstytucją. Prezesem TK był znany nam skądinąd, Marek Safian. Sądy zaczęły wtedy hurtowo oczyszczać byłych konfidentów, czyli TW. Najsłynniejszymi sprawami było oczyszczenie dwóch esbeckich konfidentów, sygnotariuszy Porozumień Sierpniowych, szczecińskiego Mariana Jurczyka, jastrzębskiego Jarosława Sienkiewicza.
Jednak największym „bagnem” jest przeszłość Wałęsy. Gdy był prezydentem zażądał od gdańskiego UOPu teczki konfidenta TW Bolek. Po zakończeniu kadencji Wałęsy, teczka Bolka powróciła, jednak wykastrowana o kilkadziesiat kwitów. W kolejnych procesach Wałęsa mógł zawsze liczyć na wsparcie sądów.
Agenturę w drugiej Solidarności opisywał Krzysztof Wyszkowski. Góra koncesjonowanej Solidarności składała się w od 60-70% z konfidentów. Jeszcze przed I KZD w 1981 roku SB przeprowadziła akcję Sejmik, której celem było skonfliktowanie frakcji Wałęsy z frakcją Gwiazdy i wyeliminowanie delegatów wrogich do ustroju. Współpracownicy SB otrzymali zadanie wsparcia wyboru Wałęsy na przewodniczącego.
Od samego początku III RP nastąpiła ścisła współpraca Salonu, korporacji sędziowskiej oraz byłej esbecji. Szczególnie sprawę ułatwił Mazowiecki i jego minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski. To właśnie w 1990 roku Kozłowski wpuścił do archiwów MSW, Michnika, by ten przeprowadził tam własna lustrację. Tzw Komisja Michnika (Michnik, Ajnenkiel, Holzer i Kroll) przez dwa i pół miesiąca bez żadnej kontroli szalała w archiwum wskutek czego wiele teczek uległo dematerializacji, w tym przede wszystkim ta Wielkiego Adama.







Komentarze