top of page

Strefa czytelnika. WOKE S.A. Kulisy amerykańskiego przekrętu sprawiedliwości społecznej – Vivek Ramaswamy

„Kościół Różnorodności stał się zagrożeniem dla prawdziwej różnorodności myśli, a wszystko to w imię samej różnorodności.”

 

„Zgodnie ze światopoglądem woke urodzenie się białym, heteroseksualnym, mężczyzną lub – co gorsza – każdym z trzech naraz jest grzechem pierworodnym, za który trzeba odpokutowywać całe życie. Uczniowie wokeness sądzą, że odziedziczyliśmy grzechy – mechanizm winy grupowej nazywa się po prostu rasizmem systemowym, a nie grzechem pierworodnym.”

 

„Jeśli twierdzisz, że jesteś rasistą, to oczywiste, że nim jesteś. Jeśli twierdzisz, że nie jesteś rasistą, to znaczy, że ukrywasz swój rasizm, a to jest jeszcze gorsze. Na tym polega haczyk woke-22.”

 

„Oto, dwie największe koncentracje władzy korporacyjnej w historii ludzkości: 1. Blackrock, State Street i Vanguard, które koordynują działania w celu realizacji jednego programu politycznego oraz 2. wielkie firmy technologiczne koordynujące działania w celu uciszenia pewnego zestawu poglądów politycznych. Co najgorsze, są one ze sobą powiązane.”

 

„O tym, co jest dobre dla naszego społeczeństwa, decyduje niewielka grupa inwestorów i prezesów firm, a nie procedury naszej demokracji. To nie jest Ameryka, to jej wypaczenie.”

 

Zachód od około dwudziestu lat, a Polska od kilku, są bombardowane neomarksistowską ideologią. W Stanach nosi ona nazwę Woke, od przebudzonych. W Polsce, która uwolniła się od komunizmu dopiero 35 lat temu, neomarksiści siłą rzeczy muszą być bardziej ostrożni w nazewnictwie, więc funkcjonuje w przestrzeni publicznej pod miłą dla ucha nazwą „walki o tolerancję i walki z mową nienawiści”. Zwał jak zwał, istota jest ta sama, zostaliśmy zaatakowani od wewnątrz przez nową formę marksizmu, a mianowicie marksizm kulturowy.

 

Vivek Ramaswamy jest amerykańskim przedsiębiorcą i politykiem partii republikańskiej. Autor wskazuje, że skrajnie lewicowa ideologia okazała się bardzo korzystna dla wielkich korporacji, które dzięki niej maksymalizują swoje zyski.

Wokeizm jako ideologia bazuje na potrójnym wywłaszczeniu. Lewica socjalna, skupiająca się na walce o prawa biednych została zmarginalizowana obecnie przez lewicę obyczajową. Dzięki temu odwrócona została uwaga od wywłaszczenia ekonomicznego, co pozwoliło korporacjom zwiększyć wyzysk pracowników, a dodatkowo pojawiły się dwie nowe formy wywłaszczenia: w obszarze wolności słowa, czyli poznawcze i formowania ludzkich tożsamości, czyli tożsamościowe. Lewica obyczajowa tym samym stanęła w jednym rzędzie z największymi kapitalistami. Dzięki lewicy, korporacje decydują o tym, co słuszne, poprawne, ważne a co najważniejsze, co jest dozwolone w myśleniu i działaniu. Po ograniczeniu wypowiedzi, poszły krok dalej, to one narzucają obecnie wzorce zachowań, które mają być zgodne z wyimaginowanymi ideałami postępu. Chore, lewackie idee, stały się quasi religijnymi dogmatami, o których nie wolno dyskutować.

 

Zdaniem Ramaswamy „cała koncepcja kapitalizmu interesariuszy sprzężona z religią wokeizmu to w sumie ideologiczne narzędzie pozwalające największym właścicielom i menadżerom robić brudne interesy pod pozorem szlachetnego społecznego zaangażowania po stronie słabszych”.

Zdaniem autora wokeizm stał się kolejną modną świecką religią, która zastąpiła podstarzałe New Age. Jest to religia nietolerancyjna, dogmatyczna, fanatyczna. Każda odmienność myśli, przekonań, traktowana jest jako agresja.

 

Ramaswamy odpowiada na pytanie, dlaczego napisał tą książkę. Ma dość amerykańskich korporacji, które udają, że dbają o sprawiedliwość, a w rzeczywistości dbają tylko o to by zarobić pieniądze. O państwie i o tym co jest dobre dla obywateli przestały decydować procedury demokracji, a zamiast nich władzę przejęła wąską grupa inwestorów i prezesów firm.

 

Termin stay woke, pierwotnie używali czarni działacze na rzecz walki o prawa obywatelskie. Obecnie przywłaszczyli go sobie biali postępowi działacze świadomi wszelkich nierówności.

„Zasadniczo bycie woke oznacza obsesję na punkcie rasy, płci i orientacji seksualnej. Może też dotyczyć zmian klimatu.”

 

Kiedy korporacje odkryły woke, szybko wykorzystały go do zarabiania pieniędzy. Istotą korporacyjnego woke, jest odkrycie przez biznes faktu, iż może zarabiać ogromne pieniądze na krytykowaniu samego siebie.

Istotą demokracji jest nie tylko głosowanie, lecz przede wszystkim wolność słowa i możliwość otwartej debaty. W przypadku woke, firmy wydają oświadczenia polityczne a pracownicy nie mogą się wypowiedzieć otwarcie ponieważ mogą stracić pracę. W wyniku działań korporacji społeczeństwo staje się coraz bardziej spolaryzowane.

 

Zdaniem Ramaswamy wokenomics to kapitalizm kolesiowski 2.0. Wykorzystuje wartości podobające się postępowcom by odwrócić uwagę od pogoni za zyskiem i władzą.

Autor na bazie własnych doświadczeń wskazuje, że poza konstytucyjnym trójpodziałem władzy istnieje jeszcze jedna, czwarta gałąź rządu – władza administracyjna, która ma często większą władzę niż którakolwiek z trzech pozostałych. Władza ta, to wszystkie agencje rządowe, zatrudniające urzędników państwowych w dużej mierze odizolowanych od odpowiedzialności politycznej. Problemem jest to, że następuje duża migracja menadżerów pomiędzy agencjami rządowymi a korporacjami. Co gorsza, członkowie zarządu korporacji, zarabiający za jedno posiedzenie sześcio lub siedmiocyfrowe kwoty, są wyznaczani nie przez akcjonariuszy, lecz przez dyrektorów generalnych, których z założenia mają kontrolować. To jest właśnie istota klasy menadżerskiej. Nastąpiła opisywana w 1941 roku przez Jamesa Burnhama Rewolucja Menadżerska.

 

Bardzo trafnie te zmiany opisał w 1946 roku George Orwell

„Kapitalizm zanika, ale socjalizm go nie zastępuje. Obecnie powstaje nowy rodzaj planowanego, scentralizowanego społeczeństwa, które nie będzie ani kapitalistycznym, ani – w żadnym przyjętym znaczeniu tego słowa – demokratyczne. Władcami tego nowego społeczeństwa będą… kierownicy przedsiębiorstw, technicy, biurokraci i żołnierze, których Burnham złączył pod nazwą menadżerów. Ludzie ci zlikwidują starą klasę kapitalistyczną, zmiażdżą klasę robotniczą i tak przeorganizują społeczeństwo, że cała władza i przywileje ekonomiczne pozostaną w ich rękach.”

 

Zniknęły granice pomiędzy sektorem prywatnym a publicznym. Jak podkreśla autor, żaden człowiek nie może służyć jednocześnie dwóm panom. Dyrektorzy korporacji twierdzą, że służą zarówno akcjonariuszom jak i interesariuszom, ale w rzeczywistości służą jedynie samym sobie. Dyrektorów korporacji chroni BJR – „przywilej korporacyjny, którego celem jest ochrona prezesów i dyrektorów firm przed pozwami za podejmowane przez nich decyzje biznesowe”. Skutkiem tego przywileju jest to, że dyrektorzy mogą zostać skazani tylko w jednym przypadku: gdy udowodni im się konflikt interesów.

„Kapitalizm interesariuszy jest tylko częścią szerszego zjawiska – stakeholderismu – w którym instytucje, poza korporacjami nastawionymi na zysk, powołują się na domniemanych interesariuszy, aby uzasadnić rozszerzenie zakresu swoich pierwotnych misji w celu dostosowania ich do osobistych pragnień menadżerów.”

 

Najbardziej stakeholderyzm jest widoczny na uniwersytetach, gdzie coraz większe znaczenie kosztem wykładowców mają administratorzy, którzy coraz bardziej kontrolują politykę akademicką. Koszt administratorów to obecnie 30,5 miliarda dolarów i podwyższa on czesne o 20%. Ponieważ liczba pracowników o poglądach liberalnych w stosunku do konserwatywnych przewyższa ich w stosunku 12:1, na uniwersytetach zanika jakakolwiek debata. W ostatnich latach szczególnie wzrosła liczba administratorów ds. różnorodności.

 

W Ameryce elity wygrywają, a tracą na tym wszyscy. W gruncie rzeczy stakeholderism to narzędzie, „które wzmacnia pozycję klasy kierowniczej i pozwala jej uniknąć odpowiedzialności za zaniedbania w zakresie realizacji podstawowych celów instytucji. To jest kluczowy element kulturowego raka, który toczy dzisiejszą Amerykę.”

 

Ramaswamy uważa, że doszło do zaaranżowanego małżeństwa pomiędzy wokeness i kapitalizmem. Doszło do tego z pozoru dziwacznego sojuszu tylko dlatego, że obie strony chcą zdobyć pieniądze i władzę. Źródeł tego mariażu należy szukać w sporze pomiędzy Miltonem Friedmanem, uważającym, co napisał w 1970 roku, że społecznym celem korporacji jest dążenie do zysku a „doktryna odpowiedzialności społecznej” zastosowana  w biznesie, doprowadzi do rozszerzenia wpływu polityki na każdy aspekt życia człowieka, a Klausem Schabem, który w 1973 roku napisał, że kadra kierownicza ma nie tylko dbać o zysk firmy, ale służyć społeczeństwu i zharmonizować różne interesy interesariuszy. Korporacje miały zostać przebudowane z myślą o „odpowiedzialności społecznej”. Koncepcja Schwaba uzyskała przewagę jednak dopiero w 2008 roku, gdy wybuchł kryzys finansowy.

 

W tym czasie powstał ruch Occupy Wall Street, protestujący w imieniu tych, którzy wszystko stracili przeciwko tym, którzy mieli władzę ekonomiczną. Aby spacyfikować ten niebezpieczny ruch, w 2011 roku pojawiło się coś nowego. Winą za kryzys obarczano rasę, płeć, pochodzenie etniczne. Winowajcami nie były korporacje, lecz biali, heteroseksualni mężczyźni, którzy z racji swego urodzenia, czyli tego, że byli białymi, heteroseksualnymi mężczyznami odpowiadali za nierówności.

Wall Street szybko wykorzystała okazję i poparła woke, który zniszczył niebezpieczny dla niej Occupy Wall Street od środka. 

 

„Małżeństwo wielkiego biznesu i kultury woke zostało zawarte w piekle. Wokeness potrzebowało pieniędzy, a Wall Street – moralnego przyzwolenia. Przyjmując nowe wartości woke, amerykańscy liderzy biznesu natknęli się na jedyną w swoim rodzaju okazję, by z heretyków stać się świętymi. Korporacje nie były już ciemiężycielami. Zamiast tego władza korporacji mogła faktycznie wzmocnić nowe klasy pozbawione praw, które nie cierpiały przez złe korporacje, lecz przez prostych, białych mężczyzn.”

Na tym właśnie polega w praktyce kapitalizm interesariuszy.

 

Sojusz wokeness i korporacji idealnie trafił z przekazem do pokolenia millenielsów, wychowanych w dobrych warunkach, korzystających z przywilejów nadanych im przez rodziców a jednocześnie chcących być moralnie od nich lepszymi.

Al Gore dokonał swojego kolejnego po zmianach klimatycznych odkrycia, stworzył fundusze ESG (zorientowane na środowisko, społeczeństwo i zarządzanie), które uczyniły go multimilionerem.

W tym miejscu pojawiają się organizacje non-profit. W ramach ugód pomiędzy tymi organizacjami a korporacjami i bankami, te ostatnie nie chcąc płacić grzywien za naruszanie praw konsumentów zaczęły przekazywać dotacje dla tych organizacji. Problem w tym, że „za każdego dolara przeznaczonego na rzecz organizacji pozarządowych, większość ugód dawała bankom podwójne, lub potrójne odliczenie od grzywny”. Banki poprawiły wizerunki, a wskazane przez Obamę organizacje zarobiły ogromne kwoty, stracili zwykli konsumenci i podatnicy.

Nastąpił kolejny mariaż, tym razem pomiędzy władzą wykonawczą, bankami i organizacjami non-profit. Przystąpiła do niego również władza sądownicza, która w chwili gdy korporacje zmuszone są do wypłacenia odszkodowań pokrzywdzonym, wskazuje listę liberalnych organizacji lub zaprzyjaźnionych z sędziami uczelni, na które mają przekazać środki. W wyniku tych działań organizacje non-profit stały się orędownikami ruchu wokeness.

 

Możliwość wykorzystania tych zmian szybko zauważyli Chińczycy. Po pierwsze aktywiści BLM, ekolodzy, feministki i cała reszta stają się fasadą do amerykańskich firm technologicznych w celu zdobycia zaufania społecznego. Po drugie, dzięki reklamom, socjal mediom i opłatom, firmy te zdobywają spersonalizowane dane o każdym z konsumentów. Po trzecie, KPCh żąda dostępu do tych danych od firm chcących działać na terenie Chin. Po czwarte firmy te podporządkowują się zarabiając krocie w Chinach. Po piąte firmy te utrzymują w tajemnicy swoją działalność w Chinach, walcząc z uciskiem w Stanach.

„Firmy takie jak Disney, Marriott, Apple czy NBA, wyrażają swoje moralne oburzenie z powodu niesprawiedliwości, takiej jak „systemowy rasizm” i transfobia w USA, a jednocześnie całkowicie milczą na temat łamania praw człowieka w Chinach”.

„Co gorsza, państwa autorytarne o wiele lepiej niż Ameryka rozumieją słabości amerykańskiego modelu interesariuszy i bezlitośnie wykorzystują swój status interesariusza, by wybiórczo decydować o tym, za którymi sprawami opowiedzą się kapitaliści i woke.”

„KPCh jest pająkiem w centrum globalnej sieci kapitalizmu interesariuszy.”

 

Ramaswamy wskazuje, że im Stany stają się bardziej woke, tym łatwiej Chinom wykorzystywać metody lewicowych fanatyków do własnych celów. Obecnie Chiny za pomocą produktu wokeness, czyli mechanizmu „trigger warnings” ( ostrzeżenia przed oburzającymi treściami ),  wpływają na programy na amerykańskich uczelniach. Coraz więcej tematów zostaje przez Pekin zakazanych. Kod interesariuszy poza Chinami złamała również Arabia Saudyjska.

 

Kolejnym aspektem, na który wskazuje autor, jest potęga Big Techu, który od 2020 roku zaczął wpływać na demokrację. Od covid, poprzez wybory prezydencie, YT, FB, TT i inne zaczęły decydować o tym co wolno, a czego nie wolno głosić w przestrzeni publicznej. Nastąpiła agresywna cenzura stosowana jedynie w oparciu o arbitralne decyzje właścicieli tych platform. Spowodowało to ich wpływ na proces demokratycznych wyborów, na poziom debaty publicznej. Prywatne firmy zaczęły decydować o tym co jest prawdą a co nieprawdą, nie opierały się przy tym na żadnych niezależnych danych. I ponownie, przyczyną nie był daleko pojęty interes społeczny, lecz proste dążenie do maksymalizacji zysków firm powiązanych z przemysłem farmaceutycznym, sprzedających w Internecie i innych generujących zyski w wyniku wprowadzenia lockdownów. Najgorsze jednak, że Big Tech bezpośrednio zaangażował się w politykę, likwidując konta konserwatystów, cenzurując ich wpisy i jednoznacznie propagując poglądy lewicowe.

 

„Cenzura zostaje przemianowana na odpowiedzialność społeczną. Firmy takie jak: Facebook i Google skutecznie przejęły rolę państwa i rozszerzyły ją na regulowanie i cenzurowanie opinii publicznej w sposób, w jaki nie może tego zrobić żaden podmiot państwowy. Sprawowanie przez nich władzy nad treścią dyskursu politycznego nie ma precedensu w dziejach ludzkości.”

 

Po wydarzeniach z 6 stycznia  kompleks przemysłowy woke, wykorzystując bełkot na temat mowy nienawiści i podżegania do przemocy, zawiesił oficjalne konta POTUS urzędującego prezydenta USA, co więcej Facebook usuwał wszelkie posty wspierające Trumpa.

 

Obecnie istnieje około pięćdziesięciu elementów infrastruktury Internetu, które służą jako węzły cenzury politycznej i mogą posłużyć do wyrzucenia niepożądanych osób. Krzemowy lewiatan stał się zagrożeniem dla Ameryki. Nastąpił sojusz pomiędzy Doliną Krzemową a Demokratami. W zamian za ochronę zapewnia cenzurę treści konserwatywnych. „Kongres obdarzył Big Tech specjalnym przywilejem korporacyjnym zawartym w sekcji 230, który zwalnia firmy technologiczne z wszelkiej odpowiedzialności przed sądami za cenzurowanie lub inne regulowanie treści użytkowników.”

 

Wokeness stał się Kościołem, Kościołem Różnorodności, dla którego największym zagrożeniem stała się różnorodność myśli. W korporacjach przeprowadzane są obowiązkowe szkolenia na temat różnorodności. Od pracowników wymaga się by byli mniej biali. Idea merytokracji jest obecnie uważana za rasistowską, gdyż jest kojarzona z białymi, podobnie jest z punktualnością i ciężką pracą, które są „znakami rozpoznawczymi białej rasy”. Coca cola poinstruowała swoich pracowników aby byli mniej biali.

 

„Jeśli twierdzisz, że jesteś rasistą, to oczywiste, że nim jesteś. Jeśli twierdzisz, że nie jesteś rasistą, to znaczy, że ukrywasz swój rasizm, a to jest jeszcze gorsze. Na tym polega haczyk woke-22.”

„Kościół Różnorodności jest tak realny jak chrześcijaństwo, islam czy hinduizm, a liczba jego członków rośnie z każdym dniem. Obecnie urósł on na tyle w siłę, że postanowił zacząć karać wszystkich niewierzących tak jak wiele Kościołów w historii osiągających wielką władzę.”

 

Ortodoksja woke zapanowała najpierw na uniwersytetach a teraz podbiła korporacje. Jeżeli ktoś podważa jej zasady np. źle stosuje zaimki, krytykuje kult różnorodności zostaje wyrzucony z pracy. Doszło do tego, że z pracy się wylatuje za wpisy na prywatnych kontach na FB lub X.

Cechą, która odróżnia lewicowców od prawicowców jest to, że lewicowcy pożerają siebie nawzajem. Ewidentnym przykładem jest furia z jaką atakuje się feministkę J. K. Rowling za to, że przeciwstawia się transom. Stała się przedmiotem ataku woke nie za to, że jest przeciwniczką lecz zdrajczynią ideologii. Nota bene, sytuacja całkowicie przypomina walki frakcyjne w partii bolszewickiej po śmierci Lenina.

 

Zgodnie z religią woke urodzenie się białym, heteroseksualnym mężczyzną, lub co gorsza  - każdym z tych trzech na raz jest grzechem pierworodnym, za który trzeba odpokutować całe życie. Tak jak w chrześcijaństwie pojawia się mechanizm winy grupowej, zamiast grzechu pierworodnego jest rasizm systemowy. Tak jak inkwizycja woke karze swoich odstępców, ważniejsze od nawracania jest utrzymywanie swoich wiernych w ortodoksji.

 

„Jest to system wierzeń, który stanowi niepodzielną całość i dotyczy wszystkich aspektów egzystencji. Podobnie jak inne religie daje nakazy a nie sugestie. Od uczniów oczekuje się, że będą wypełniać wszystkie polecenia, a nie tylko te, które są dla nich sensowne.” Zamiast dekalogu jest akronim, zaczynał się od liter LGB, teraz to już LGBTTQQLAAP

 

Bycie woke to styl życia, „To struktura, której używają, aby nadać sens wszystkiemu, co ich otacza.”

Jak podkreśla autor, to już nie jest Ameryka lecz jej zniekształcenie.

Podstawą woke jest krytyczna teoria różnorodności. Zgodnie z nią rasistą może być tylko biały, a czarny z definicji nie może zostać rasistą. Wszystko jest podlane bzdurnymi pseudonaukowymi badaniami mającymi taką samą wartość naukową jak zużyta rolka papieru toaletowego. Konserwatyści od dawna mają zakaz wykładania na uczelniach, teraz przyszła kolej na centrystów i liberałów.

 

„Czystka ideologiczna obejmuje nie tylko nauczycieli, ale także pracowników administracji.”

„Wojna o środowisko akademickie została już przegrana.”

Różnorodność nie dotyczy różnorodności idei i myśli, lecz jedynie rasy i płci.

Teraz wokeness wszedł do korporacji.  Firmy muszą nieustannie pokazywać swoją cnotliwą tożsamość np. bezustannie bełkotać o poparciu BLM, lub różnorodności. Nastąpiło to z obopólną korzyścią gdyż korporacje szybko odkryły, że na woke można bardzo dobrze zarobić. Korporacje zamiast jak kiedyś przekonywać ludzi, że kupując ich produkty staniesz się fajny, teraz przekonują, że staniesz się dobry.

 

„Partyjniactwo zaraża wszystko i nadaje świętość nawet najbardziej prozaicznym decyzjom.” Wybór kanapki lub koszuli stał się powiązany z poglądami politycznymi.

Powracają czarne listy, ale tym razem to lewica ich używa. Nastąpił trwały podział społeczeństwa a ludzie są wierni grupom a nie państwu. Woke doprowadziło do sytuacji, w której wszelkie problemy sprowadza się do rasizmu i seksizmu.

 

„Korporacyjne wokeness pogłębia ten podział, sprzedając nam symbole, za pomocą których możemy rozpoznawać ludzi myślących tak jak my.”

 

Kończąc swoją książkę Ramaswamy odpowiada czym jest prawdziwy pluralizm. To nie jest jak w przypadku woke bezustanne podkreślanie różnic pomiędzy nimi.

„Pluralizm oznacza wyniesienie się ponad wąskie wymagania kultury, aby odkryć, że każdy z nas ma w sobie coś więcej niż tylko niezmienne cechy.”

Powinniśmy szukać w sobie podobieństw a nie różnic.

„To istota amerykańskich wartości i ideałów.”

Idea, że korporacje powinny nie tylko koncentrować się na produkcji i zarabianiu, lecz dodatkowo zajmować się kwestiami społecznymi i kulturowymi, pozornie jest pozytywna, jednak w rzeczywistości powoduje, że firmy przejmują kompetencje demokratycznego państwa. Zaciera to granicę pomiędzy kapitalizmem a demokracją i doprowadza do sytuacji, w której coraz większą rolę w demokracji odgrywa oligarchia.

Ludzi marzą o dobrobycie, wolności i życiowych możliwościach. Najważniejszym krokiem, który do tego prowadzi jest indywidualizm.

 

„W ostatecznym rozrachunku Ameryka wcale nie jest miejscem. To idea. To nie jest cel, który osiągamy, to wizja, do której dążymy, wizja, która zawsze będzie nieosiągalna, ale do której i tak będziemy dążyć. Ale w ciągu ostatniej dekady stało się coś strasznego, obudziliśmy się – staliśmy się woke.

Korporacje i politycy wykorzystywali nas by zrealizować swoje własne programy. To jest właśnie ich sztuczka: podzielić i zdobyć Amerykę, sprawiając, że nasze wspólne ideały przestaną istnieć. Wraz z nimi zniknęła nasza wspólna tożsamość.”



6 wyświetleń0 komentarzy

Commenti


bottom of page