O książce będącej w zasadzie zbiorem wywiadów przeprowadzonych przez Pawła Zdziarskiego zrobiło się głośno w listopadzie 2023 roku, gdy książka nie została dopuszczona do ekspozycji na Katolickich Targach Książki w Lublinie, odbywających się w holu Collegium Jana Pawła II na „Katolickim” Uniwersytecie Lubelskim.
Wszystko co jest związane z ludobójstwem Polaków na kresach, symbolizowanym przez Wołyń a dokonanym przez Ukraińców, nie UPA lecz właśnie zwykłych chłopów, sąsiadów wymordowanych Polaków jest jedną wielką hańbą narodową. Wymordowani ludzie, dzieci, kobiety, mężczyźni, stali się w III RP personami non grata, są traktowani przez kolejne polskojęzyczne rządy i wynarodowioną hołotę jako wstydliwa przeszkoda do ułożenia sobie świetlanych stosunków z neobanderowską Ukrainą. Ludzie, którzy powinni być traktowani jako męczennicy, w tym pokręconym moralnie kraju, nie mogą doczekać się należnego im pochówku, a wszyscy ci, którzy o nich wspominają, obrzucani są łajnem przez tych, którzy nie mają pojęcia tożsamości narodowej.
Wydana przez wydawnictwo Capital książka podzielona jest na trzy części, w pierwszej wypowiadają się świadkowie, w drugiej historycy, a w trzeciej publicyści.
Stanisław Srokowski odpowiada na bardzo istotne pytanie, dlaczego nie możemy o tym zapomnieć, dlaczego tak istotna jest historia.
„Historia musi mieć swój rozwój, musi się rozwijać, wzbogacać o doświadczenia, o nowych świadków i nową pamięć. Najważniejsza jest ciągłość historyczna. To właśnie ona buduje pewną perspektywę moralną, tzn. my w tej perspektywie odczuwamy prawdę tamtego czasu i prawdę moralną, czyli wiemy, co jest dobre, a co złe, a dzięki temu, że to wiemy, kolejne pokolenia wchodzą w ten system wartości. Czyli my nadal budujemy poczucie pewnego porządku moralnego, bo jeżeli byśmy odeszli od tego, to ludzkie życie traci sens, ponieważ ono opiera się właśnie na poczuciu dobra i zła, poczuciu prawdy i fałszu.”
Należy pamiętać, że „dla nas ma znaczenie, czy władza polityczna pragnie budować, organizować, tworzyć historię, przypominać historię poprzez prawdę, czy raczej stara się tej prawdy unikać, zamykać ją, czasami niszczyć świadomie, czyli staje po stronie zła. W tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, że ta prawda jest niszczona, zabijana, likwidowana, niedopuszczana do głosu”.
Bardzo ważna dla istnienia narodu jest ciągłość historyczna. „W momencie, kiedy ta ciągłość historyczna jest przerwana, popękana, miażdżona, likwidowana, naród nie ma poczucia pewności, nie czuje się bezpiecznie, gubi się, nie bardzo wie, w jakim kierunku następuje rozwój świata, a w jakim kierunku idzie polityka. W momencie, kiedy pęka tradycja, historia i pamięć, gubimy się jako naród, jako jednostki.”
Srokowski zwraca uwagę na to, że określenie „zbrodnia wołyńska” jest określeniem błędnym, ludobójstwo nie zaczęło się w 1943 roku i nie zawęziło tylko do Wołynia. W rzeczywistości mordy zaczęły się już w 1939 roku, gdy tylko Sowieci zaatakowali Polskę i obejmowały całą obecną Ukrainę Zachodnią jak i Polskę południowo-wschodnią. Na Wołyniu zostało zamordowanych 60000 Polaków, ale na całych Kresach wymordowano ich około 200000.
Ideolog ukraińskiego nacjonalizmu , Mychajło Kołodzinskyj, pisał „Trzeba krwi, dajmy morze krwi, trzeba terroru, uczyńmy go piekielnym. Nie wstydźmy się mordu, grabieży i podpaleń. W walce nie ma etyki”.
Do mordów nawoływali kolektywnie przywódcy UPA jak hierarchowie Cerkwi Greckokatolickiej. Srokowski zwraca uwagę na jeszcze jeden problem, w ogóle obecnie pomijany. Na Ukrainie nie wszyscy byli i są Ukraińcami, byli tam i nadal są Rusini. Były wioski ukraińskie ale były i ruskie. Byli również i Ukraińcy, którzy nie chcieli mordować.
W historii były wiele ludobójstw, jednak to co przeraża w przypadku Kresów, to nie widziana nigdzie skala zdziczenia i barbarzyństwa, nie znana do tej pory w Europie.
Do księdza Kowalskiego przyjechał siostrzeniec Stasio Rybicki. Został zabrany przez czterech Ukraińców.
„Tej nocy ludzie mieszkający w pobliskich domach słyszeli straszliwy ryk w lesie. Myśleli, że to zwierzę ryczy. Okazało się, że to Stasio krzyczał, płakał, jęczał, wył z bólu. Następnego dnia chłopi zobaczyli straszne rzeczy: wydłubane oczy, odcięty język, wyrwane genitalia, był nagi i miał mnóstwo ran na piersiach.”
Czesław Filipowski przypomina, że do pierwszych zbrodni doszło już w 1939 roku, gdy rozbrajano wracających z frontu żołnierzy polskich a następnie ich mordowano.
Henryk Jakubicki wspomina, że pierwotnie Ukraińcy z radością witali wkraczającą armię sowiecką, po rozpoczęciu sowieckiej okupacji sporządzali listy wysyłanych Polaków na Sybir. Przed samym ludobójstwem Polaków, Ukraińcy zaczęli namawiać Polaków do tworzenia wspólnej polsko-ukraińskiej partyzantki, wymogiem było posiadanie własnej broni. Wielu się zgłosiło. W 1942 roku Ukraińcy wszystkich Polaków wystrzelali.
Kolejnym rozmówcą jest Edward Bień, który z kolei wspomina, że Polaków wielokrotnie ratowali żołnierze z węgierskich garnizonów, którzy dodatkowo zostawiali broń do obrony. Nie mogąc zdobyć większych miejscowości UPA mordowało Polaków na obrzeżach:
„Napadli na rodzinę Czachów i tam zamordowali, dosłownie na oczach matki, moje kuzynostwo, malutkie dzieci. Kuzynka miała chyba ze trzy lata, a syn pewnie z pięć. To wszystko widział mój wujek, którego trzymali widłami przy ścianie. Potem strzelili do jego żony, która była w zaawansowanej ciąży. On wtedy rzucił się w stronę żony i dostał kulą w czoło.”
Wszyscy rozmówcy zwracają uwagę, że po wojnie nie było żadnej repatriacji lecz ekspatriacja, czyli wyrzucenie z domów. Oni nie urodzili się w Związku Radzieckim, lecz w Polsce, na terenach, które następnie zostały przyłączone do ZSRR.
Bień podkreśla to, że na Ukrainie rządzą neobanderowcy, historia jest przeinaczana, w szkołach uczy się, że Polacy prześladowali Ukraińców. Ukraińcy nie chcą się do niczego przyznać.
„Zresztą tak ich uczą, tak im mówią, że to nie była ich wina, bo walczyli o wolną Ukrainę. Mogli walczyć, ale nie mordować dzieci, robić zagładę. Mogli walczyć z wojskiem, a nie z bezbronnymi dziećmi, napadać na domy, mordować wszystkich, później rabować i wywozić majątek, a resztę palić.”
Drugą część książki otwiera wywiad z księdzem Tadeuszem Isakowiczem – Zaleskim. Jego zdaniem prezydent Duda „chce zmieniać historię na potrzeby obecnej polityki”. Niedopuszczalnym jest wprowadzenie interpretacji zgodnie, z którą dwie strony walczyły i że trzeba uczcić wzajemnie ofiary.
Wskazuje na słabość naszej dyplomacji, której udało się jedynie doprowadzić do odsłonięcia pomników lwów na Cmentarzu Orląt Lwowskich ale jednocześnie skuto z nich napisy. Jaki jest cel grania na czas przez naszych polityków?
„Działania strony ukraińskiej, prezydenta, jak i wielu ludzi głównych partii w Polsce zmierzają, aby ta sprawa umarła śmiercią naturalną, to znaczy, że liczą na to, że wymrą świadkowie, a wielu ludzi przestanie się tym interesować. Później się przylepi tym ludziom łatkę, że to są ruskie onuce, jak to robi Gazeta Wyborcza lub Gazeta Polska.”
Dalej ks. Isakowicz – Zaleski, zwraca uwagę, że Order Orła Białego otrzymało trzech antypolskich prezydentów Ukrainy. Pierwszym był Juszczenko, który w 2010 r. ogłosił Szuchewycza i Banderę bohaterami, kolejnym był Poroszenko, który zablokował ekshumacje a ostatnim Zelenski, który podtrzymuje zakaz pochówku ofiar.
„Tam liczy się jednak stanowczość i siła, a nie takie romantyczne bajki, że my im damy wszystko, to oni nas będą kochać.”
Kolejnym historykiem jest Ewa Siemaszko, która zwraca uwagę na to, że zbrodnie nacjonalistów ukraińskich charakteryzowały się tak powszechnym i tak makabrycznym okrucieństwem, że prof. Ryszard Szawłowski specjalista prawa międzynarodowego, ukuł termin genocidium atrox, czyli ludobójstwo dzikie, barbarzyńskie.
Ewa Siemaszko pisze, że nie ma wątpliwości, że zbrodnie ukraińskie spełniają wszelkie cechy ludobójstwa. Zbrodnie były dokładnie zaplanowane, przygotowane z rozmysłem, organizowane według schematu z pełną świadomością tego co ma nastąpić.
Przypomina również, fakt który często umyka, nacjonaliści zanim zaczęli mordować Polaków, wcześniej brali razem z Niemcami udział w wymordowaniu Żydów. Holocaust był preludium do ludobójstwa Polaków. „Ludność ukraińska zobaczyła, że w krótkim czasie można się pozbyć całych grup etnicznych i nie ponosi się za to odpowiedzialności”.
W Holokauście Żydów brała udział policja ukraińska, która również była odpowiedzialna za odbywające się od 1942 roku morderstwa osób, które w danej społeczności mogły być organizatorami samoobrony lub mogły działać w konspiracji.
Również i ona wskazuje, że do mordów dochodziło o wiele wcześniej niż w 1942 roku. W 1939 roku były mordowane pojedyncze osoby lub żołnierze wracający z frontu. Następnie mordy również na pojedyncze osoby zaczęły się w 1941 roku po odejściu Sowietów a przed zaprowadzeniem administracji przez Niemców. Ludobójstwo właściwe, rozpoczęło się od 1942 rok i trwało do 1944 roku, a pojedyncze zbrodnie zdarzały się jeszcze w 1947 roku. Zdaniem Siemaszko liczba ofiar mogła wynosić 120-130 tysięcy ludzi. Dokładnej liczby zamordowanych nie da się ustalić bez dostępu do archiwów ukraińskich.
Kolejny historyk, Michał Siekierka, wskazuje, że kwestie ludobójstwa na Wołyniu była po II wojnie światowej wymazywane ze świadomości Polaków, niestety upadek komunizmu nic w tej kwestii nie zmienił.
„Od jednej osoby usłyszałem, że to nie jest właściwy czas. To fraza, którą Kresowianie słyszą od zawsze. Przez ponad trzydzieści lat część polityków i mediów wmawia im, że to nie jest dobry czas, aby upominać się o swoje prawa: o prawo do pamięci, szacunku, domagania się godnego pochówku zamordowanych krewnych. W mojej opinii jest czymś bezczelnym, aby jakiś polityk kazał ofiarom wojny, obywatelom państwa polskiego, które powinno o nich dbać, aby siedzieli cicho i czekali na swoją kolej. Skandalem jest również zakaz ekshumacji ofiar, jaki obowiązuje na Ukrainie.”
Komu dzisiaj przeszkadza pamięć o ludobójstwie na Wołyniu?
Zdaniem Siekierki jest kilka kategorii przeciwników Kresów: pierwsi to ci, którzy są święcie przekonani, że przeszkadza to w ułożeniu dobrych stosunków z Ukrainą, druga grupa to politycy, którzy chcą zbudować swoją karierę na dobrych stosunkach z Ukrainą, trzecia grupa to osoby bez jakiejkolwiek wiedzy historycznej, ostatnia czwarta grupa to ludzi budujący swoją karierę na opluwaniu polskiej historii.
Leon Popek z kolej zwraca uwagę na problemy po stronie ukraińskiej. Za krytykowanie UPA jest konkretny paragraf i grozi do 3 lat więzienia, a wskazywanie miejsc masowych grobów jest jednocześnie przyznaniem, że mordów dokonała UPA, dlatego wielu Ukraińców boi się współpracować z Polakami.
Leszek Pietrzak walczy z fałszowaniem historii, co jest trudne ponieważ „kolportowanie zakłamanej, wypaczonej historii jest dzisiaj bardzo szybkie i skuteczne.”
„Prezentowanie takiej historii ma cele polityczne, bo historia jest dzisiaj ważną płaszczyzną relacji pomiędzy państwami i narodami. Negatywny obraz historyczny Polski za granicą ustawia ją w znacznie gorszej pozycji w tych relacjach.”
Źródeł ludobójstwa na Wołyniu należy szukać u początków OUN, która od samego początku stosowała terroryzm antypaństwowy w stosunku do Państwa Polskiego. OUN najprawdopodobniej stworzyła, finansowała i zadaniowała niemiecka Abwehra. Na jej polecenie OUN zajmowała się również akcją wywiadowczą, szczególnie dotyczyło to Wojska Polskiego.
Zdaniem Pietrzaka „Ukraińcy w swoim DNA mieli zapisane niewolnictwo. Ten gen był u nich bardzo mocny. To od determinował i nadal chyba determinuje ich zachowania. Wielokrotnie decydował o tym, że Ukraińcy wyrażali podziw dla silniejszego.”
Dlatego właśnie gdy wkroczyli Sowieci wyrażali swoją radość, gdy później weszli Niemcy ich radość była jeszcze większa, radość również wykazali w 1944 roku gdy wkroczyła Armia Czerwona.
Ukraina buduje dzisiaj swoją tożsamość na trzech kluczowych kwestiach: historii Kozaczyzny, historii Wielkiego Głodu i na UPA i OUN, przy czym gloryfikacja UPA jest najważniejsza.
Kolejnym historykiem jest Krzysztof Kawęcki. Jego zdaniem polityka zagraniczna Polski po 1989 roku kieruje się „zasadą mitu giedroyciowskiego połączonego z unijnym europeizmem. Z tego powodu polityka polska „nie jest suwerenna, nie jest ukierunkowana na realizację polskiego interesu narodowego”. Giedroyć głosił potrzebę bezwarunkowego wspierania aspiracji niepodległościowych narodów leżących za linią Curzona, nawet jeśli te aspiracje rozmijają się z polskim interesem narodowym .
Uważa, że polska polityka włączenia mniejszości narodowych w państwo polskie zakończyła się porażką. Dwie najliczniejsze mniejszości narodowe czyli Żydzi liczący 10% ludności Polski i Ukraińcy, których było 14% entuzjastycznie przyjęli wkroczenie Armii Czerwonej. Podczas walk w obronie Grodna i Lwowa strzelali z ukrycia do ludności cywilnej i wojska polskiego.
Kawęcki ostrzega przed fałszowaniem historii przez szefa ukraińskiego IPN, Antona Drobowycza, zdaniem którego na Ukrainie nie było ludobójstwo a wojna domowa.
Ireneusz Lisiak cytuje słowa dr Lucyny Kulińskiej:
„Zbrodniarzom sprzyja wszystko. Dostali czas na niszczenie dokumentów, teraz wymierają ostatni świadkowie, a wielu i wcześniej bało się mówić, bo po tych strasznych przejściach żyli w traumie. Za komuny, jeżeli rodzina została wymordowana przez Sowietów czy Ukraińców, to trzeba było na ten temat milczeć, bo groziły kłopoty. Tak naprawdę niewiele się zmieniło po 1989 roku. Teraz jest jeszcze gorzej - krytykujący nacjonalistów i kult Bandery wyzywani są do ruskich onuc. Ocaleli z pogromów, muszą we własnej Ojczyźnie przepraszać, że żyją, że uciekli spod noża i siekiery „najlepszych przyjaciół”. Faktem jest, że z niewiadomych powodów wszystkie władze pookrągłostołowe ponadnarodowo sprzyjały Ukraińcom kosztem Polaków.”
Tajemnicę tej spolegliwości wyjaśnia Krzysztof Baliński:
„Na pewno nie są to Polacy. Z inspiracji Bronisława Geremka, syna warszawskiego rabina, i przy błogosławieństwie jego następców, sprawy wzięła w łapy jednorodna etnicznie ekipa dzieci i wnuków działaczy Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W rezultacie polskie placówki dyplomatyczne na wschodzie zamieniły się w etniczne enklawy, tamtejsza ekipa dyplomatów zajmuje się wszystkim, tylko nie sprawami Polski.”
„Ukraińscy nacjonaliści mają wpływy we wszystkich partiach politycznych. Praktycznie nie ma partii, która nie działałaby na ich korzyść.”
Lisiak zwraca uwagę na bardzo dużą rolę cerkwi greckokatolickiej w ludobójstwie. Duchowieństwo greckokatolickie mocno wpierało nacjonalizm ukraiński. Dzięki Ukraińskiemu Komitetowi Centralnemu, Cerkiew Greckokatolicka była utrzymywana przez rząd Generalnego Gubernatorstwa. Popi przyłączyli się do Sowietów w dziele mordowania Polaków, o ile jednak Sowieci chcieli wymordować „polskich białych panów”, to kler greckokatolicki nawoływał do „rizania Lachiw” wszystkich bez wyjątku. Napady zaczynały się od Mszy Świętej, i od święcenia przeznaczonych do mordów karabinów, kos, wideł, siekier i noży. Kler w tym czasie głosił „żeby żniwa były obfite”
Część popów i księży unickich potępiała mordy i odprawiała msze w intencji pomordowanych. Jeden z nich ksiądz Mychajło Szczurowski, po takiej mszy „zapowiedział na ambonie, że opuszcza wieś, albowiem: „nie chcę wśród bandytów umierać. Szkoda mojej 30 – letniej pracy”
Lisiak przypomina, że OUN powstał w 1929 roku. Od samego początku jego celem było powstanie jednolitej etnicznie Ukrainy. Od samego początku działacze OUN byli zafascynowani działaniami Hitlera i Mussoliniego. Na ich bazie Dmytro Doncev stworzył ideologię bazującą na podporządkowaniu narodu elicie „lepszych ludzi”.
Doncev sformułował również dekalog ukraińskiego nacjonalisty:
„Ja – Duch odwiecznej walki, który uchronił Ciebie od potopu tatarskiego i postawił między dwoma światami, nakazuję nowe życie:
Zdobędziesz państwo ukraińskie albo zginiesz walcząc o nie.
Nie pozwolisz nikomu plamić sławy ani czci Twego Narodu.
Pamiętaj o wielkich dniach naszej walki wyzwoleńczej.
Bądź dumny z tego, że jesteś spadkobiercą walki o chwałę Trójzęba Włodzimierzowskiego.
Pomścij śmierć Wielkich Rycerzy.
O sprawie nie rozmawiaj z kim można, ale z tym, z kim trzeba.
Nie zawahasz się spełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy.
Nienawiścią oraz podstępem będziesz przyjmował wrogów Twego Narodu.
Ani prośby, ani groźby, tortury, ani śmierć nie zmuszą Cię do wyjaśnienia tajemnic.”
Od 1933 roku niemiecka Abwehra zaczęła utrzymywać dobre relacje z przywódcą OUN Konowalcem. Abwehra finansowała OUN w zamian za dane wywiadowcze dotyczące Wojska Polskiego oraz dane osobowe Polaków. Gdy w 1938 roku Konowalca zastrzelił agent NKWD władzę w OUN przejęli Andrij Melnyk i Stepan Bander, który w tym czasie siedział w polskim więzieniu. W 1939 roku OUN przeprowadziło liczne zabójstwa Polaków, w tym żołnierzy wracających z wojny.
15 sierpnia 1939 roku Niemcy rozpoczęli szkolenie ukraińskich ochotników z OUN na Słowacji.
Szczególną hańbą okrył się abp Andrzej Szeptycki, który dopiero 21 listopada 1942 roku wystosował list pasterski, w którym mówił o nie zabijaniu wrogów, ale ni słowem nie wspomniał o Polakach, główny nacisk położył na aborcję, samobójstwo i zabójstwa „braci współobywateli – członków tego samego narodu ukraińskiego”. Podczas rzezi Polaków Szeptycki pisał o obronie Ukraińców przed morderstwami Polaków. Jak widać narracja na Ukrainie jest ciągle ta sama. Do zaprzestania mordów Szeptycki zaczął dopiero nawoływać gdy ponownie przyszli Sowieci.
Należy również pamiętać o zbrodniczej postawie władz polskiego podziemia w stosunku do mordowanych Polaków. Nie robiąc kompletnie nic w ich obronie, nie wydając im nawet broni do obrony, jednocześnie zakazywano prób poszukiwania jakiejkolwiek pomocy:
„Pod żadnym pozorem nie wolno współpracować z Niemcami. Wstępowanie do milicji i żandarmerii niemieckiej jest najcięższym przestępstwem wobec Narodu Polskiego. Współdziałanie z bolszewikami jest takim samym przestępstwem jak współdziałanie z Niemcami. Wstąpienie do oddziałów partyzanckich sowieckich jest zbrodnią. Żaden Polak nie może się tam znaleźć.”
Krótko mówiąc Polacy mieli się dosłownie dać zarżnąć jak bydło w imię poprawności politycznej. A niewygodnym tematem jest to, że pomocy mogli szukać jedynie wśród Niemców, którzy nie tylko zgadzali się na powstawanie oddziałów samoobrony lecz dodatkowo je uzbrajali, dostarczając im broń i amunicję. Trzeba również przypomnieć, że Polacy w desperacji wstępowali do batalionów policyjnych walczących z UPA (Schutzmannschaft bataillon).
W trakcie największych rzezi, zamiast skupić się na zapewnieniu obrony mordowanym ludziom, Delegat RP Kazimierz Banach i komendant wołyńskiego okręgu AK płk. Bąbiński „Luboń” prowadzili własną prywatną wojenkę o to, kto jest ważniejszy.
Ostatnim z historyków jest Leszek Żebrowski.
Przypomina mało znany fakt, że OUN pierwotnie nosiła nazwę, do 1929 r. Organizacja Ukraińskich Faszystów, która została zmieniona jako zbyt internacjonalistyczna.
Podczas wojny problemem był brak jakiejkolwiek spójnej wizji stosunków polsko-ukraińskich. Przeważało sanacyjne podejście „będące mieszanką ugodowości i wizji prometejskich, zgodnie z którym Ukraina miała być buforem przed Sowietami”. Taka wizja spowodowała, że prowadzono „politykę obłaskawiania sił ukraińskich i wyjątkowego pobłażania w imię mglistego podejścia do rzekomej wspólnoty interesów i określania wspólnego wroga Sowietów”.
Przy takim podejściu nie było mowy o jednoznacznej reakcji na ludobójstwo UPA co jedynie prowadziło do stałego narastania terroru. Zamiast szybkiej reakcji serwowano bełkot o porozumieniu w imię „wspólnoty interesów”.
W akcji oczyszczania Małopolski Wschodniej z Polaków, bandy UPA wspierały masy uzbrojonej w widły, siekiery i piły czerni, które miała obiecane, że wszystko co znajdą w lackich domach będzie należało do nich. „To działało i było głównym motywem zbrodni”.
„Tu nie było ideologii OUN, ale czerń, która podburzana przez cerkiew i kościół unicki była na ogół jeszcze bardziej okrutna niż bojcy z UPA.”
Żebrowski przypomina, że ludobójstwo ukraińskie objęło nie tylko Polaków, których ofiar szacuje się na 150-200 tysięcy, ale również Żydów. Instytut Yad Vashem szacuje ich liczbę na 450 tysięcy. Ukraińcy zabijali również Ormian, Czechów, Węgrów, Rosjan i Cyganów. „Celem OUN – UPA było bowiem oczyszczenie terenu ze wszystkich obcych, rozumianych w kategoriach skrajnie szowinistycznych , wręcz rasowych. Do tego musimy doliczyć tych Ukraińców (w tym kobiety i dzieci), którzy zginęli ze względu na mieszane małżeństwa, katolicki chrzest dzieci itp., ich liczbę szacuje się na 30 tysięcy. Dziś historycy i politycy ukraińscy przedstawiają fałszywie te ofiary jako zbrodnie popełnione przez stronę polską i usiłują wymusić wersję o symetryzmie wzajemnych zbrodni, że to obie strony mordowały.”
Zdaniem Żebrowskiego problem nie leży w liczbie ofiar, zarówno Niemcy jak i Sowieci zamordowali więcej Polaków.
„To co wyróżniało Ukraińców, to było bezprzykładne okrucieństwo i często wielogodzinne pastwienie się nad ofiarami w najbardziej wymyślny sposób. Trzeba jednak pamiętać, że niewyobrażalne okrucieństwo z tego okresu nie było wyjątkowe. Ciągnie się na przestrzeni trzech wieków. Badanie tego zagadnienia upoważniło historyka prof. Feliksa Konecznego do postawienia tezy, że jedynym trwałym elementem, jaki wnieśli Kozacy i następnie Ukraińcy do naszych dziejów, było potworne okrucieństwo.”
W czasach PRL prowadzono szczegółowe śledztwa, Główna Komisja Badania Zbrodni przesłuchiwała świadków, gromadziła dowody. Mimo braku efektów zgromadzono bazę dokumentacyjną. Po upadku komunizmu obowiązującym stał się gorset ideologiczny w postaci doktryny Giedroycia, czyli tworzenia kordonu sanitarnego wokół Rosji, w wyniku czego „o Wołyniu musimy zapomnieć”.
„Co więcej, w sferze prawnej, naukowej i społecznej uruchomione zostały siły, mające znamiona działalności piątej kolumny, z wykształceniem postawy, którą można nazwać „dwuukrainianiem Polaka”. Polskie sądy zaczęły bronić Bandery i ścigać Polaków za „mowę nienawiści”. W sferze społecznej niszczone były w zarodku wszelkie inicjatywy, mające na celu upamiętnienie tego ludobójstwa. Jednocześnie na Ukrainie podjęto działania mające na celu niszczenie zasobów archiwalnych.”
Na Ukrainie wraz z kultem Bandery i UPA, rozpoczął się kult dywizji SS Galizien. Symbolika związana z hitleryzmem, SS, swastyki stały się czymś normalnym. Jakakolwiek krytyka tego stanu rzeczy uznawana jest za wspomaganie Putina.
„Na Ukrainie wytworzył się kult wojny i zdobywania. Prof. Feliks Koneczny zauważył przed wiekiem, że „w turańskiej organizacji społecznej, całe społeczeństwo jest obozem, a wojna uważana jest za najdogodniejszy sposób zarobkowania. Wojna żywi Turańczyka, a ludy turańskie są ubogie lub bogate stosownie do osiągniętego wydoskonalenia organizacji militarnej, która pozwala żyć cudzym kosztem. Dlatego też ludy te bywają z reguły ubogie i bez znaczenia, bo czasem tylko się uda któremuś z nich podnieść się do takiej potęgi, iżby mógł łupić inne.”
Stanisław Michalkiewicz piętnuje władze Polskiego Państwa Podziemnego. Delegatura nie pozwoliła na tworzenie samoobrony. Polskie władze nie zrobiły kompletnie nic, żeby pomóc mordowanej ludności polskiej. Jego zdaniem przyczyną była uległość Rządu Londyńskiego w stosunku do Anglików. Churchill rozgrywał Polski Rząd, sowieckimi oskarżeniami o kolaborację z Niemcami. Brutalną prawdą jest to, iż Armia Krajowa nie pomogła ludności cywilnej w żaden sposób.
Na pytanie na czym polega dzisiaj uległość wobec Ukrainy, Michalkiewicz odpowiada:
„Ukraińscy politycy, wszystko jedno, banderowcy, prezydent Zelenski czy inni – oni wszyscy znakomicie opanowali sztukę odcinania kuponu z przedstawienia na arenie międzynarodowej Ukrainy jako państwa specjalnej troski, to znaczy dziecka trochę niedorozwiniętego umysłowo, któremu lepiej się nie sprzeciwiać. Bo nie wiadomo, co ono wtedy zrobi, czy ono sobie poderżnie gardło, czy podpali chałupę. A więc na wszelki wypadek lepiej się nie przeciwstawiać. Stanowisko polskiego rządu jest właśnie takie.”
„Ukraińska strona to nie są durnie. Wiedzą, że Amerykanie trzymają ten rząd za mordę i bez względu na to, co Ukraina zrobi to Polska będzie im nadskakiwała. Bo i po co mają coś robić, skoro mają to za darmo.”
Paweł Lisicki zwraca uwagę patologię w polskiej debacie publicznej.
„To jest niestety przejaw, moim zdaniem, pewnej choroby polskiej debaty publicznej, że nie analizuje się przede wszystkim polskiego interesu narodowego, polskiej racji stanu, obrony polskich interesów. Wszystko ma być podporządkowane wyłącznie temu jednemu, czyli jak bardzo to zaszkodzi Rosji. Tak jakby Polsce bardziej miało zależeć na szkodzeniu Rosji, niż na obronie własnej pozycji. Tak się nie zachowuje żadne poważne państwo. Najpierw troszczymy się o siebie, a potem, jeśli to nam odpowiada, możemy się zaangażować w osłabienie kogoś, kto jest naszym potencjalnym zagrożeniem. W polskim interesie leży osłabienie Rosji, ale takie osłabienie Rosji, które nie pociąga za sobą polskich strat albo dramatycznych katastrof po polskiej stronie”
„Ukraina walczy za siebie przede wszystkim, o swoją integralność terytorialną i suwerenność. W polskim interesie leży to, żeby Ukraina tę integralność i suwerenność zachowała, ale nie za wszelką cenę z polskiego punktu widzenia.
Łukasz Warzecha z kolei zwraca uwagę na polowanie na czarownice, czyli „ruskie onuce”. Z punktu widzenia Rosji, idealny układ jest wtedy gdy Polacy obrzucają się inwektywami, gdy nie ma normalnej dyskusji a wszechobecnie panuje atmosfera histerii.
Warzecha przypomina, że Konstytucja RP zabrania cenzury prewencyjnej, co jest formą gwarancji wolności słowa.
„Każdy kto obecnie domaga się ograniczenia wolności słowa, działa wbrew Konstytucji RP.”
Comentarios