Krajobraz po bitwie czyli Chiny rok po szaleństwie zamknięcia gospodarek Zachodu Różnice między merytokracją a rządami głupców.
W 2013 roku chiński ekonomista Song Hongbing napisał piątą część swojego cyklu Wojna o pieniądz. W ramach kilku wątków skupił się przede wszystkim na rywalizacji gospodarczej pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi.
Znajdujemy się w sytuacji kiedy rywalizacja amerykańsko – chińska powoli zaczyna się zaogniać, Chiny muszą zapewnić sobie dostawy surowców energetycznych czyli ropy naftowej i gazu, istotną kwestią jest bezpieczeństwo ich dostaw, dlatego kluczową sprawą staje się dla nich współpraca z Iranem. Z punktu widzenia natomiast Stanów Zjednoczonych zadaniem priorytetowym jest utrzymanie kontroli nad dostawami ropy naftowej i gazu dla przypominającej superexpress gospodarki Chin, jak i blokowanie rozwoju gospodarczego i militarnego Iranu będącego głównym przeciwnikiem zarówno Izraela jak i Arabii Saudyjskiej, czyli najbliższych sojuszników USA w tym rejonie. Kluczowe znaczenie dla gospodarki amerykańskiej ma również utrzymanie statusu dolara jako waluty rozliczeniowej w operacjach dotyczących ropy i gazu, w sytuacji gdyby chinski juan zastąpił dolara w tych operacjach, dolarowi grozi upadek i niekontrolowana inflacja co doprowadziłoby do kolapsu amerykańskiej gospodarki.
Z punktu widzenia Chin kwestią priorytetową w tej chwili jest ukończenie prac nad nowym jedwabnym szlakiem, który umożliwi uniezależnienie się od handlu ze Stanami i przeniesienie jego ciężaru na handel z Europą. Autor przedstawia koncepcję nowego Jedwabnego Szlaku mającego łączyć Chiny z Europą. Osią tego szlaku mają być trzy linie superszybkich kolei. Pierwsza ma przebiegać od Mandżurii przez Rosję, Moskwę, Białoruś do Berlina a z niego dalej do Paryża i kończyć się w Londynie. Jej długość ma wynosić ponad 10 tysięcy kilometrów, a czas potrzebny na dotarcie z Mandżurii do Londynu ma wynieść dwa dni. Druga linia kolejowa ma przebiegać od Xinjiang, poprzez Azję Centralną do Teheranu, a następnie do Turcji a z niej do Europy. Trzecia linia ma przebiegać od Kunming do Singapuru. Od głównych linii ma prowadzić wiele rozgałęzień, które docelowo mają stworzyć sieć opasującą całą Eurazję. Po integracji największego lądu na świecie, USA mają pełnić jedynie rolę wyspy. System szybkich kolei, w których dystans 10000 km pokonywany jest w 48 h ma rzucić wyzwanie „pełzającemu” w stosunku do niego transportowi morskiemu. Ostatecznie ma wyeliminować całkowicie transport morski i spowodować kres dominacji państw morskich w handlu. Na potęgę Eurazji mają się złożyć trzy elementy: Europa z jej technologią, oraz Chiny i Indie z ogromnymi zasobami ludzkimi, w tej sytuacji położenie Ameryki spowoduje jej stopniową marginalizację. Trzy główne linie szybkiej kolei mają liczyć łącznie 40000 km, obecne koszty budowy linii kolejowej, po której pociągi poruszają się z prędkością 350 km na godzinę, wynosi 129 mln juanów za kilometr, a linii po której pociągi poruszają się z prędkością 250 km na godzinę wynosi 87 mln juanów za kilometr, uśredniając koszt 1 km wynosi około 100 mln juanów (57 mln złotych), łącznie aby wybudować trzy główne linii należy liczyć się z kosztami rzędu 4 bilionów juanów czyli około 650 miliardów dolarów. Dla porównania okupacja Afganistanu kosztowała USA do 2015 roku 2 biliony dolarów. Kwota ta nie przyniosła ani dolara zysku, Stany Zjednoczone chcąc pełnić rolę hegemona muszą to robić kosztem braku rozbudowy własnej infrastruktury. Żeby system szybkich kolei zaczął przynosić zyski muszą zostać uruchomione rynki wewnętrzne, spowoduje to ich aktywizację gospodarczą i szybki rozwój. Rozbudowa systemu doprowadzi do umiędzynarodowienia juana. Ponieważ to Chiny będą głównym dostarczycielem kapitału, technologii, urządzeń i siły roboczej, to chiński juan siłą rzeczy stanie się walutą rozliczeniową. Chiny udzielając państwom położonym wzdłuż linii kolejowych kredytów w juanach, stworzą warunki w, których te państwa będą mogły nabywać chińskie maszyny, urządzenia oraz usługi. W wyniku umiędzynarodowienia juana, również transakcje ropą naftową i gazem byłyby rozliczane za pośrednictwem juana. Dla Chin budowa systemu szybkich kolei dostarczy jeszcze jednej korzyści, pozwoli uporać się z obecnym w wielu branżach zjawiskiem nadprodukcji.
Przypominam, że te wnioski i przewidywania autor napisał w 2013 r. Po wygraniu wyborów prezydenckich w Stanach przez Trumpa, sytuacja jednak się bardzo skomplikowała z powodu usztywnienia przez niego kursu w stosunku do Chin i rozpoczęcia kroków mających zahamować chińską eksplozję gospodarczą zagrażającą w dalszej perspektywie Stanom Zjednoczonym. Potem jednak przyszedł rok 2020 i gospodarki zachodnie zaczęły autodestrukcję w lockdownowym szaleństwie. Jak wygląda krajobraz rok po bitwie?
Kto zyskał a kto stracił ?
Jak pisze Bloomberg w artykule What Does China Really Want? To Dominate the World
„Istnieje coraz więcej dowodów, zebranych i zinterpretowanych przez utalentowanych chińskich ekspertów, że chiński rząd rzeczywiście dąży do globalnej potęgi i być może globalnego prymatu w następnym pokoleniu - że stara się podważyć amerykański system międzynarodowy i stworzyć przynajmniej sam w sobie konkurencyjny, quasi-światowy porządek. Prezydent Xi Jinping więcej niż zasugerował ten cel w swoim przełomowym przemówieniu na XIX Kongresie Partii w październiku 2017 r. Przemówienie to stanowi jedno z najbardziej autorytatywnych stwierdzeń dotyczących polityki i celów partii; odzwierciedla to, jak Xi rozumie, co Chiny osiągnęły pod rządami komunistów i jak muszą się rozwijać w przyszłości. Xi oświadczył, że Chiny „powstały, wzbogaciły się i stają się silne” oraz że „przecierały nowy szlak dla innych krajów rozwijających się” i oferowały „chińską mądrość i chińskie podejście do rozwiązywania problemów stojących przed ludzkością”. Xi obiecał, że do 2049 r. Chiny „staną się światowym liderem pod względem złożonej siły narodowej i wpływów międzynarodowych” i zbudują „stabilny porządek międzynarodowy”, w którym chińskie „odrodzenie narodowe” mogłoby zostać w pełni osiągnięte. Chińscy przywódcy uznają, że światowy reżim handlowy był niezbędny dla wzrostu gospodarczego i militarnego kraju. Jednak kiedy patrzą na kluczowe cechy świata stworzonego przez Waszyngton i jego sojuszników, widzą głównie zagrożenia. Ich zdaniem sojusze amerykańskie nie zapewniają pokoju i stabilności; hamują potencjał Chin i uniemożliwiają krajom azjatyckim oddanie Pekinowi tego, co się należy. Z tego punktu widzenia promowanie demokracji i praw człowieka nie jest ani moralne, ani łagodne, ale jest propagandą wspierającą niebezpieczną doktrynę, która grozi delegitymizacją komunistycznego rządu i energetyzowaniem jego wewnętrznych wrogów. Instytucje międzynarodowe kierowane przez Stany Zjednoczone wydają się narzędziami narzucania woli Ameryki słabszym państwom. Partia Komunistyczna uznaje, że liberalny porządek międzynarodowy przyniósł korzyści, pisze Nadege Rolland, starszy pracownik Krajowego Biura Badań Azjatyckich, ale „partia brzydzi się i boi” zasad, na których się opiera. Drugi temat dotyczy tego, że porządek międzynarodowy musi się zmienić - nie trochę, ale bardzo - aby Chiny stały się w pełni zamożne i bezpieczne. Chińscy przywódcy, co zrozumiałe, byli nieco niejasni w opisywaniu świata, którego chcą, ale zarysy stają się coraz łatwiejsze do dostrzeżenia. Jeśli przyjrzeć się wypowiedziom Xi i innych najwyższych urzędników, wyłania się wizja, w której „globalna sieć partnerstw skupionych na Chinach zastąpiłaby system sojuszy traktatowych w Stanach Zjednoczonych”, a świat spojrzałby na chiński autorytaryzm jako system lepszy od zachodniej demokracji. Jeśli chodzi o globalne zarządzanie, to jeszcze inne badania pokazują , że Pekin chce systemu, w którym instytucje międzynarodowe raczej wspierają represyjne reżimy, a nie je niszczą. W międzyczasie chińscy stratedzy i naukowcy mówią otwarcie o budowaniu „nowego globalnego porządku gospodarczego zorientowanego na Chiny”. W tym wszystkim niewiele wskazuje na to, że horyzont strategiczny Pekinu ogranicza się do zachodniego Pacyfiku, a nawet Azji. Xi wezwanie o „wspólnocie ze wspólną przyszłość dla ludzkości” wskazuje na globalne tableau dla chińskich wpływów. Nie trzeba czytać między wierszami, aby zrozumieć, że ten program będzie wymagał fundamentalnego przywrócenia obecnej równowagi geopolitycznej. Jak zauważył Xi kilka lat temu, Chiny muszą zdecydowanie dążyć do „przyszłości, w której zdobędziemy inicjatywę i zajmiemy dominującą pozycję”. Pekin być może nawet nie zdecydował, która ze swoich dwóch ścieżek do globalnego wpływu jest lepsza: ustanowienie dominacji na zachodnim Pacyfiku, a następnie ekspansja stamtąd na zewnątrz lub oskrzydlenie pozycji USA w regionie poprzez budowanie potęgi gospodarczej i politycznej na całym świecie. Wreszcie, Chiny mogą ostatecznie nie osiągnąć któregokolwiek z tych celów. Być może koronawirus tak osłabi Stany Zjednoczone i liberalny porządek, że chińska ekspansja zostanie przyspieszona”.
Maciej Kalwasiński w Bankier.pl zwraca uwagę, że Chiny wykorzystały słabość Zachodu w walce z koronawirusem i napompowały nadwyżkę na rachunku bieżącym do najwyższego od 12 lat poziomu - wynika z szacunków banku centralnego.Podczas gdy w Europie i USA niezdecydowanie władz i opór części społeczeństwa nie pozwalają zdusić pandemii Covid-19, fabryka świata w Państwie Środka pracuje pełną parą: zalewa świat masą towarów, korzysta z tańszych surowców i ograniczeń w podróżach międzynarodowych, mnoży zyski inwestorów i przyciąga kolejnych. „W ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku Chiny miały aż 130,2 mld dol. nadwyżki na rachunku bieżącym - szacuje tamtejszy bank centralny. To najwięcej od 12 lat. Potężna nadwyżka to przede wszystkim efekt prężnego wzrostu eksportu towarów przy dość wolno rosnącym imporcie oraz trwające załamanie wydatków na podróże zagraniczne i inne usługi. Z szacunków Ludowego Banku Chin wynika, że eksport towarów zwiększył się w IV kwartale 2020 r. o blisko 16 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2019 r. Szybciej sprzedaż za granicę rosła poprzednio niespełna 8 lat wcześniej. Tymczasem import również szedł w górę, ale wyraźnie wolniej - o raptem 6 proc. Zarówno eksport towarów, jak i zakupy z zagranicy były najwyższe w historii. Szacunki banku centralnego potwierdzają wcześniejsze dane na ten temat opublikowane przez chiński urząd celny. Firmy produkujące za Murem skorzystały z potężnego popytu zagranicznego na sprzęt medyczny czy elektronikę - towary wytwarzane głównie właśnie w fabryce świata. Po pierwsze, te produkty są niezbędne w zwalczaniu koronawirusa. Wprowadzenie zasad bezpieczeństwa ograniczyło wydatki na usługi (podróże, restauracje, kino), więc ludzie mieli więcej pieniędzy na kupno towarów. Popyt na produkty z Chin był tak potężny, że na świecie brakuje kontenerów do transportu, a ich ceny wystrzeliły. Import, mimo że wzrósł, to jednak dość nieznacznie, zważywszy na skalę ożywienia gospodarczego w Państwie Środka. Przede wszystkim jest to pokłosie lat substytucji importu - czyli polityki Pekinu, dążącego do ograniczenia uzależnienia od towarów sprowadzanych zza granicy, prowadzącej do zwiększenia krajowych mocy produkcyjnych. W efekcie za granicą Chińczycy kupują głównie surowce: tradycyjne (ropa, miedź, ruda żelaza etc.) i nowoczesne (chipy) - reszta świata po prostu ma niewiele gotowych produktów do zaoferowania. Wiele niezbędnych towarów wytwarzanych jest na miejscu, ale - uwaga - m.in. w zakładach należących do zagranicznych inwestorów, którzy zarabiają na tym krocie. Piorunujący finisz sprawił, że w całym ubiegłym roku Chiny zanotowały niemal 300 mld dol. nadwyżki na rachunku bieżącym, czyli niemal tyle samo co w 2015 r. Ostatnio wyraźnie wyższa była nadwyżka sprzed 12 lat. Licząc w juanach, ubiegłoroczne saldo było najwyższe od 2008 r. Zliczając nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących (ok. 300 mld dol.), saldo bezpośrednich inwestycji zagranicznych (ok. 100 mld dol.) oraz saldo inwestycji portfelowych (zapewne również ok. 100 mld dol., brak danych za IV kwartał) podmioty zza Muru otrzymały netto ok. 500 mld dol”.
„Według danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), w pierwszej połowie roku Chiny po raz pierwszy w historii były największym na świecie odbiorcą bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Za Murem ulokowano w tej formie równowartość 76 mld dol., tylko o 4 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Tymczasem napływ do USA – dotychczasowego wieloletniego lidera - spadł o przeszło 60 proc. i sięgnął raptem 51 mld dol. Globalne łańcuchy dostaw, których liczne ogniwa znajdują się za Murem, wytrzymały i nie pękły w momencie próby. Chiny, dzięki wysiłkom władz i mieszkańców, szybko zdusiły pandemię i wróciły do pracy. W efekcie wciąż możemy kupować produkty, które w wypadku lokalizacji produkcji w kraju gorzej radzącym sobie z pandemią, byłyby dla nas niedostępne.
To nie koniec zalet kraju za Murem. Inne wspomniane na początku przewagi Chin wciąż istnieją: miejscowi kontrahenci oferują coraz wyższą jakość, podobnie pracownicy, infrastruktura stale się rozrasta (w tym ta najnowocześniejsza, jak 5G), a władze centralne i lokalne nadal zabiegają o zagranicznych inwestorów. Chińczycy zbudowali własnych gigantów na podwalinach położonych przez zagraniczny biznes i dalej chcą korzystać z wiedzy, którą ci mają do zaoferowania. Włączenie firm z Państwa Środka do globalnych łańcuchów dostaw jest jednym z najważniejszych źródeł sukcesu gospodarczego Chin. Efektem jest największy na świecie eksport i drugi import - udział firm z kapitałem zagranicznym w sprzedaży za granicę przekracza 35 proc., a w wartości towarów sprowadzonych za Mur - 40 proc.
Ale przewaga Chin wynika również ze słabości konkurencji i relatywnie niewielkiej mobilności inwestycji bezpośrednich. Sam proces inwestycyjny jest kosztowny i czasochłonny. Chyba żaden inny kraj nie jest w stanie udostępnić inwestorowi takich zasobów siły roboczej, infrastruktury czy sieci dostawców”.
South China Morning Post opisuje plany inwestycyjne Chin na najbliższe lata: „Przywódca ChRL Xi Jinping oceniał w listopadzie 2020 roku, że do 2035 roku jego kraj może podwoić swój PKB. W odezwie noworocznej podkreślał natomiast, że Chiny jako pierwsza duża gospodarka świata wychodzą z kryzysu, osiągając dodatni wzrost gospodarczy. Duże inwestycje infrastrukturalne, szczególnie w koleje szybkich prędkości, pomogły Chinom przezwyciężyć skutki globalnego kryzysu finansowego z 2008 roku. Jednak zdaniem części ekspertów napędzanie gospodarki tego rodzaju projektami dodatkowo pogłębia problem zadłużenia. Chiny posiadają już największą sieć kolei wysokich prędkości na świecie, a w ciągu następnych 15 lat ma się ona powiększyć o 84 proc., by osiągnąć łączną długość 70 tys. km. Całkowita długość linii kolejowych w kraju ma wzrosnąć ze 146 tys. do 200 tys. km. Do 2035 roku Chiny mają też zbudować 162 nowe cywilne lotniska, a ich łączna liczba ma przekroczyć 400. Nowa strategia transportowa kładzie również nacisk na innowacje, rozwój pojazdów autonomicznych i zastosowań systemu geolokalizacji Beidou, chińskiego odpowiednika GPS”.
Ukoronowaniem polityki zagranicznej Chin i ich ogromnym sukcesem wykorzystującym chaos spowodowany Covidem w Europie i USA było podpisanie przez 15 krajów Azji i Pacyfiku umowy o wolnym handlu, której inicjatorem były Chiny. Porozumienie zostało zawarte na zakończenie 37. szczytu Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), który odbył się w stolicy Wietnamu Hanoi. Według analityków porozumienie, określane jako regionalne kompleksowe partnerstwo gospodarcze (RCEP), staje się największą na świecie umową handlową pod względem produktu krajowego brutto (PKB) i obejmie ponad 2 miliardy ludzi, czyli ok. 30 proc. światowej populacji. Jej celem jest stworzenie gigantycznej strefy wolnego handlu między 10 państwami ASEAN - Indonezją, Tajlandią, Singapurem, Malezją, Filipinami, Wietnamem, Birmą, Kambodżą, Laosem i Brunei - a Chinami, Japonią, Koreą Południową, Australią i Nową Zelandią.
Jej siła może być jeszcze większa, jeśli przystąpią do niej Indie, dla których pozostawiono "otwarte drzwi". Rząd w Delhi wcześniej wycofał się z negocjacji z powodu wewnętrznego sprzeciwu wobec wymogów otwarcia rynku. "Porozumienie jest bardzo korzystne dla Chin, zdecydowanie największego rynku w regionie, liczącego ponad 1,3 miliarda ludzi. Pozwala Pekinowi stać się mistrzem globalizacji i współpracy wielostronnej oraz daje mu większy wpływ na zasady, rządzące regionalnym handlem" - powiedział dla AP Gareth Leather, starszy ekonomista ds. Azji w Capital Economics.
Obecną sytuację podsumowali analitycy Business Insider.
Koronawirus wyszedł z Chin i te akurat w pandemii znacząco zredukować mają dystans do krajów rozwiniętych. W ubiegłym roku wzrost PKB Państwa Środka wyniósł 2,3 proc., a w latach 2020-2022, jak prognozuje MFW, wyniesie 17,1 proc. To szósta najwyższa dynamika na świecie. Dla porównania Polska w tym samym czasie ma urosnąć o zaledwie 5,2 proc. (przy spadku o 2,7 proc. w 2020), a cały świat o 7,1 proc. Pod względem oczekiwanego wzrostu procentowego gospodarki w trzech pandemicznych latach Polska plasuje się dopiero na 58. miejscu na świecie spośród 196 badanych przez MFW państw.
Kommentare