top of page

Ukryta nikczemność – Tomasz Ulatowski

Inflacja – wyższy wymiar systemowej kradzieży uprawianej przez państwo

„Inflacja jest tą formą podatku, który można nałożyć bez ustawy” – Milton Friedman

W Bibliotece Rządzących i Rządzonych ukazała się książka Tomasza Ulatowskiego pod tytułem „Nikczemność. Kto zyskuje, a kto traci na inflacji?” Książka została wydana w 2019 r. kiedy poziom inflacji wynosił 2,5%, więc czytając ją z dzisiejszej perspektywy, kiedy inflacja niedługo dobije do 20% można uznać ją za proroczą.

Czytając wypowiedzi oficjeli jak i części ekonomistów nie mogę znieść stwierdzenia, że państwo zwalcza inflację. Po czym z jednej strony obserwuję podnoszenie stóp procentowych (obecnie zatrzymane) co powoduje z kolei rujnowanie kredytobiorców a z drugiej ciągły wzrost podaży pieniądza wynikający z coraz bardziej rozrzutnej polityki państwa. Przypomina to jednoczesne upuszczanie wody z wanny na pokaz a z drugiej ciche aczkolwiek nieustanne odkręcanie kranu i dolewanie kolejnych litrów wody do już pełnej wanny i nieustanne dziwienie się, że woda w postaci inflacji przelewa się na podłogę. Stwierdzenie, że państwo walczy z inflacją, jest jakimś żartem, w obecnej sytuacji państwo jest żywotnie zainteresowane wysoką inflacją ponieważ dzięki niej szybko rosną wpływy podatkowe np. z podatku VAT a maleją realne wydatki np. w postaci pensji budżetówki lub emerytur. Ulatowski zwraca przy tym uwagę na cichą zmianę definicji pojęcia inflacji dokonanego w ciągu ostatnich kilkunastu lat, ze „wzrostu podaży pieniądza” na „wzrost cen”. Różnica jest drastyczna, ponieważ przy właściwym wyjaśnieniu pojęcia to rząd jest sprawcą inflacji, natomiast przy tym drugim, tak właściwie winnym może być każdy tylko nie rząd, no bo przecież rząd w gospodarce wolnorynkowej nie ma wpływu na ceny. Trzeba przyznać, że mamy do czynienia z genialnym kłamstwem.

Lenin twierdził, że „kto chce zniszczyć kapitalistyczne społeczeństwo, musi zniszczyć jego pieniądz”. Natomiast wyrocznia obecnych liberałów wszelkiej maści Keynes pisał: „Nie ma subtelniejszego ani pewniejszego sposobu obalenia istniejącego porządku społecznego niż psucie monety. Proces ten wykorzystuje wszystkie ukryte siły ekonomii po stronie destrukcji i czyni to w sposób, którego nawet jeden człowiek na milion nie jest w stanie zrozumieć”

Zgodnie z definicją klasycznej ekonomii, inflacja spowodowana jest tylko i wyłącznie nadmierną podażą pieniądza, a wzrost cen nie jest jej przyczyną a skutkiem. Gdy to zrozumiemy wtedy wszystko stanie się jasne i klarowne.

Żeby zrozumieć wahania wartości pieniądza, należy traktować go jak każde inne dobro, zgodnie z prawem popytu i podaży. Gdy jego podaż w stosunku do popytu nadmiernie wzrośnie, jego wartość siłą rzeczy będzie musiała spaść.

Od czasów Wielkiego Kryzysu w ekonomii ścierają się dwie koncepcje, austriacka szkoła ekonomii zakładająca jak najmniejszą ingerencję państwa w gospodarką i koncepcja Keynes’a zakładająca, że „pieniądz nie jest tylko narzędziem wymiany lecz napędem i regulatorem produkcji, handlu i usług”. Innymi słowy, żeby utrzymać ciągły wzrost gospodarczy wystarczy dbać o ciągłą podaż pieniądza. Państwo w wyniku tego staje się niezbędnym elementem stymulującym gospodarkę. Teorię Keynes’a krytykował noblista Hayek, którego zdaniem ciągła podaż pieniądza i nieograniczona ekspansja kredytowa musi doprowadzić do zachwiania równowagi rynkowej, sztucznie wywołanego boomu a następnie do kryzysu.

To co może czynić inflację atrakcyjną dla rządzących jest tzw. efekt Cantillona. O co chodzi w efekcie Cantillona? O to, że wzrost cen będzie następował stopniowo i w różnym tempie, dlatego ci wszyscy, którzy jako pierwsi odczują wzrost ilości pieniądza będą to mogli wykorzystać w sytuacji, kiedy rynek tego wzrostu jeszcze nie zauważy i ceny pozostaną na poprzednim poziomie, innymi słowy będą mogli kupić o wiele więcej. W najgorszej sytuacji są ci, którzy otrzymają pieniądze na końcu, czyli budżetówka i emeryci ponieważ wtedy rynek już zareaguje na zwiększoną ilość pieniądza w obiegu wzrostem cen i wartość nabywcza ich środków gwałtownie zmaleje. Kto zatem jest u góry? Politycy, bankierzy, znajomi biznesmeni. „Inflacja jednych zaskakuje, przez innych zaś jest planowana”.

Ulatowski w dalszej części książki wyjaśnia mity i stereotypy dotyczące inflacji.

„Stereotyp. Rząd i bank centralny walczą z inflacją”. Jest to bzdura ponieważ obecnie niemal ekonomicznym dogmatem stało się stwierdzenie, że musi następować dewaluacja waluty i związana z nią inflacja na poziomie 2-3% rocznie, co ma być warunkiem wzrostu gospodarczego. Jasnym więc jest, że ani rząd ani bank centralny nie walczą z inflacją lecz ją sztucznie generują.

„Stereotyp. Obniżenie kursu waluty krajowej umożliwia jej większą wymianę na walutę obcą, co prowadzi do wzmocnienia gospodarki napędzanej eksportem”. To się zgadza ale jedynie na początku, ponieważ w celu wyprodukowania jakiegoś dobra należy importować albo surowce, albo półprodukty, to dewaluacja waluty doprowadzi momentalnie do wzrostu ich ceny co zaraz przełoży się na wzrost kosztów produkcji i wyższą cenę produktu finalnego. Ostatecznie dla większości społeczeństwa nastąpi pogorszenie stopy życiowej.

„Stereotyp. Zwiększona podaż pieniądza i niskie stopy procentowe prowadzą do dobrobytu”. Niskie stopy procentowe prowadzą do utraty oszczędności przez obywateli. W tej sytuacji nie opłaca się oszczędzać, dodatkowo powodują pojawienie się toksycznych kredytów. Zwiększona podaż pieniądza wygeneruje coraz wyższą inflację.

„Stereotyp. To koszty podnoszą ceny”. „Robert Murphy stwierdził, że rząd zawsze chętnie przerzuca odpowiedzialność za inflację na kogoś innego – związki zawodowe, chciwość przedsiębiorców lub arabskich potentatów naftowych (lub Putina). Jednak grupy te mogą najwyżej podnieść określone ceny a nie ceny wszystkiego”. „To, ile dana rzecz będzie kosztować wyznacza poziom jej produkcji, a nie tylko koszt”.

„Stereotyp. Wyższa inflacja to cena za niższe bezrobocie”. „Friedman i Phelps stwierdzili, że ujemna zależność pomiędzy bezrobociem a inflacją ma miejsce tylko w krótkich okresach czasu, podczas gdy w długich nie ma miejsca” Podstawą tego stereotypu jest tzw. krzywa Phillipsa. Do tej pory aż 9 ekonomistom przyznano Nobla za jej obalenie co nie przeszkadza Morawieckiemu i Głapińskiemu nadal ją głosić.

Ulatowski zbliża się powoli do kluczowego pytania. „Kto zyskuje a kto traci na inflacji?”

Głównym beneficjentem jest rząd.

Dzięki inflacji rząd może dodatkowo eksploatować społeczeństwo, które za tą samą pracę otrzymuje relatywnie mniejszą płacę. W wyniku inflacji maleją realne obciążenia związane z obsługą długu publicznego, dlatego im bardziej rząd jest zadłużony tym bardziej będzie zainteresowany zwiększeniem inflacji. W wyniku inflacji zwiększają się wpływy do budżetu z różnego rodzaju podatków. Rząd może się wykazać nadwyżką budżetową co szczególnie może być istotne przed wyborami.

Zyskują również kredytobiorcy mający kredyty długoterminowe, we własnej walucie ale ze stałym oprocentowaniem. Dlatego tak istotnym może być posiadanie pewnych informacji na temat inflacji przed innymi.

Zyskują również wielkie sieci handlowe, które mogą zmieniać ceny na półkach w bardzo krótkim czasie.

Kto natomiast traci na inflacji?

Tracą przede wszystkim wszyscy ze stałą pensją, czyli cała budżetówka, emeryci, renciści. Wzrost cen żywności powoduje spadek stopy życiowej ogromnej większości społeczeństwa. Wysoka inflacja będzie rujnować również przedsiębiorców, spadnie konsumpcja, pojawi się bezrobocie. W fatalnej sytuacji znajdą się kredytobiorcy mający długoletnie kredyty ze zmienną stopą procentową.

Autor zwraca uwagę na postępującą w takich okolicznościach destrukcję społeczeństwa, ludzie tracą zaufanie do instytucji państwowych, pojawiają się patologie, wzrasta przestępczość.

Inflacja jest największym złem generowanym przez rządzących w stosunku do własnego narodu.

„Rozbudzanie inflacji jest zakonspirowaną formą podwyższenia ogólnego poziomu opodatkowania, kiedy uczynienie tego drogą oficjalną wydaje się zbyt ryzykowne”

„Wyobraźcie sobie, że wykonaliście pracę, zleceniodawca rozliczył się z wami, a później powiedział, że pieniądze które wam dał, są fałszywe” Wiktor Suworow




16 wyświetleń0 komentarzy

Comments


bottom of page