Niedawno scrollując FB zobaczyłem zdjęcie przedstawiające jakąś jaskinię z posągami wielkich kosmitów i stojącymi obok ni to robotnikami, ni to inżynierami.
Post poza zdjęciem miał następujący tekst:
„Szokujący! Ukryte odkrycia pod piramidami w Egipcie rzucają wyzwanie całej znanej historii
W odkryciu, które może zmienić bieg historii, archeolodzy odkryli dowody na istnienie cywilizacji pozaziemskich w Egipcie.
To niezwykłe znalezisko zszokowało społeczność naukową i zawładnęło wyobraźnią świata, sugerując, że starożytny Egipt mógł mieć kontakt z istotami spoza naszej planety.
Odkrycie nastąpiło podczas wykopalisk w pobliżu piramid w Gizie, gdzie badacze natknęli się na ukrytą komnatę zawierającą artefakty i inskrypcje, jakich nigdy wcześniej nie widziano.
Artefakty, wykonane z nieznanych materiałów i o skomplikowanych wzorach, rzucają wyzwanie obecnemu rozumieniu starożytnej egipskiej technologii i rzemiosła.
Do najbardziej intrygujących znalezisk należy kilka humanoidalnych posągów z wydłużonymi głowami i dużymi oczami, które są uderzająco podobne do przedstawień kosmitów we współczesnej kulturze popularnej
Posągom tym towarzyszą inskrypcje w języku, którego jeszcze nie rozszyfrowano, a które sugerują złożone i zaawansowane społeczeństwo.”
I tyle. Idiotyzm jakich wiele w sieci. Zazwyczaj nie czytam komentarzy ale tym razem zupełnie przypadkiem zacząłem czytać. Powiem szczerze włosy mi stanęły dęba. To, że ktoś ma deficyty intelektualne jest dla mnie czymś normalnym, ale to że tylu ludzi łyknęło te bzdury mnie przeraziło. Ludzie stracili zdolność rozróżniania fikcji od faktów. Łykają każdą największą nawet bzdurę.
Po sieci krążą pierdoły o tajemniczym imperium lechickim z jakimiś wielkimi słowiańskimi królami, o jakiejś Tartarii, a lud to łyka. Ale to powiedzmy sobie szczerze są nieszkodliwe głupoty, to że ktoś wierzy w smoki i Atlantydę nikomu krzywdy nie robi.
Ale potem czytam krytykę kolonoskopii, z wielce obrazowym przykładem tego jak rana na dłoni się szybko goi, ale gdy ją wsadzić do gnojówki to sami wiecie. No to już jest grubo, autor najwyraźniej nie ma pojęcia po co jest kolonoskopia, oczywiście nie podaje pomysłu jak niby zdiagnozować wrzodziejące zapalenie jelita grubego, raka jelita grubego, chorobę Leśniewskiego - Crohna i inne schorzenia. Pod postem oczywiście wysyp komentarzy, z których najbardziej kuriozalne było zalecenie picia nafty. Oczywiście zero dyskusji, to taka kolejna cecha naszych czasów, ludzie zachowują się jak wyznawcy sekt religijnych.
Powiem szczerze zaczyna mnie to przerażać, przy sztucznej inteligencji, niewiarygodnych możliwościach pozyskiwania informacji, ludzie skretynieli wykładniczo. Pojawiły się hordy szarlatanów wszelkiej maści. Ludzie nie rozumieją istoty badań naukowych, nie rozumieją metod badawczych, nie mają pojęcia co to grupa badawcza, nie wiedzą nic na temat analizy dowodów naukowych, a w przypadku historii nie mają pojęcia o źródłach historycznych, o krytycznej analizie źródeł, o metodologii, i nie mając tej podstawowej wiedzy wypowiadają się jako znawcy we wszelkich możliwych dziedzinach. Nie wiem może teraz tego już nie uczą na studiach, ale za moich czasów umiejętność prowadzenia badań naukowych wbijali nam non stop do głów. Również gdy byłem na studiach doktoranckich metodologia była kluczowa. Jak można analizować coś jak się nie ma pojęcia o zasadach prowadzenia tej analizy.
Inna grupa to ci co odkrywają setny raz Amerykę. Mając braki w wiedzy na poziomie ogólniaka nagle coś zobaczą na YT i dochodzą do wniosku, że posiedli wiedzę tajemną. To, że te wiadomości można znaleźć bez problemu w pierwszej lepszej książce jakoś im umyka. Gdyby w szkole mieli ogarniętego belfra i czasami go słuchali nie musieliby teraz tracić czas na oglądanie filmów na YT, gdzie taki sam jak oni laik wykłada im zasady rządzące światem na nowo. Mało tego szybko zauważyliby, że ten „ekspert” czasami mimo, że mówi z mądrą miną podaje nieprawdziwe informacje, które sam usłyszał u innego takiego samego jak on „eksperta”.
Dlaczego tak bardzo szerzy się ciemnota? Moim zdaniem powody są dwojakie. Po pierwsze, intelektualne lenistwo. Ludziom nie chce się czytać, jesteśmy jednym z najmniej oczytanych narodów na świecie, a gdy się nie czyta, to ma się problem z rozumieniem tekstu, czytanie książki przypomina przedzieranie się przez gęsty las zwrotnikowy. A to zniechęca. A na YT mamy krótkie filmiki, fotki i dobrze nawijających ekspertów. I życie staje się proste.
Inny problem to spadający na łeb poziom nauczania. Uczniowie coraz mniej robią wobec tego coraz mniej rozumieją a potem stają się dorosłymi, u których deficyty się jedynie pogłębiają.
Najgorzej jest z ekonomią ale jak zrozumieć zjawiska ekonomiczne gdy się ma braki w podstawowej wiedzy matematycznej. Jak zrozumieć cokolwiek jak się nie ma pojęcia o biologii, fizyce, chemii, historii i geografii. To, że w życiu nam niepotrzebna jest wiedza o fotosyntezie i ją olaliśmy spowoduje, że uwierzymy w bełkot na temat konieczności redukcji dwutlenku węgla i za jakiś czas będziemy zrujnowani finansowo.
Główną jednak przyczyną jest upadek zaufania do nauki. Ludzie gremialnie przestali ufać naukowcom i nauce. I niestety wina leży po stronie naukowców. Naukowcy sprostytuowali się w stopniu nieznanym w historii. Nauka stała się swoistym kultem a nie nauką.
Pamiętam gdy byłem z moją klasą maturalną na dniach otwartych UŚ. Ponieważ jest to moja własna uczelnia spodziewałem się jakiegoś efektu wow.
Wyjazd okazał się jednym wielkim rozczarowaniem. A jego apogeum osiągnąłem gdy poszliśmy na wykład dotyczący wiarygodności informacji i ich krytycznej analizy. Jakiś doktorek z filozofii zaczął uczniom wbijać do głów, że krytyczna analiza informacji polega na sprawdzeniu tego, kto jest autorem, jeśli to naukowiec, to jest to prawda a jeśli nie, to są to bzdury.Tego już było dla mnie za wiele, zaraz wyjechałem, że marzy mu się dogmatyzacja nauki i gdyby wszyscy tak uważali nie byłoby Kopernika i Galileusza a nauka przestałaby istnieć. Najwyraźniej nie spodziewał się, że ktoś nie jest jego studentem i ma w dupie czy go uwali na egzaminie czy nie. Wykład szybko się zakończył.
A potem przyszły najciemniejsze czasy w historii nauki. Czasy Covid. Lekarze wypowiadali się na tematy, o których nie mieli najmniejszego pojęcia. O covid nie wypowiadali się wirusolodzy i pulmonolodzy, lecz przede wszystkim pediatrzy, reumatolodzy a nawet minister zdrowia ekonomista. NIkt z nich nie czytał badań naukowych, które były na serwisach, nikt nie analizował danych statystycznych, które były dostępne, w ogóle nikt niczego nie analizował. Nikt nie miał pojęcia o testach PCR, na których opierała się cała pandemia. Nikt nie rozumiał konfliktu interesów. Nawiedzeni lekarze mylili dane z symulacjami matematycznymi. Okazało się, że większość lekarzy i profesorów nie potrafi zanalizować badań naukowych i posiada wiedzę na temat metodologii na poziomie laików. Gałązki mi opadły jak jeden z pediatrów zalecał aby nie jeść mięsa, nabiału i mleka. Na pytanie dlaczego, odpowiedział „bo to jest obce białko”. Jak widać ci co mieli krzewić wiedzę stali się roznosicielami wirusa ciemnoty. A potem pojawiły się tzw. szczepionki. I ponownie lekarze żarliwie zaczęli głosić, że to najlepiej przebadane szczepionki w dziejach, chociaż od samego początku było wiadome, że nie są. Nie było żadnej dyskusji, lekarzy wątpiących się zawieszało, nie lekarzom zamykano usta w imię „wiary nauce”. Do jasnej cholery jakiej wiary, nauce się nie wierzy i nie ufa, naukę z definicji trzeba non stop udowadniać.To nie religia, to nauka.
Obecnie mamy drugi etap ofensywy sprostytuowanej nauki. Histeria klimatyczna. I ponownie nie liczą się badania, dane i ich analiza. A ludzie widząc co się dzieje tracą wiarę we wszystko co oficjalnie jest podawane.
Przyszły mroczne czasy, mroczne pod wieloma względami, ale przede wszystkim to wiek wszechogarniającej ciemnoty, co jest o tyle ironią losu, że nigdy w dziejach nie było tak łatwego dostępu do ogólnoświatowej wiedzy.
Comments